Forum forum.drachenfels.pl
Forum Zamku Drachenfels
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UzytkownicyUzytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj siê, by sprawdziæ wiadomo¶ciZaloguj siê, by sprawdziæ wiadomo¶ci   ZalogujZaloguj 
[Strona Glowna Zamku]    [Komnata Konstanta]
Akt VI Nowy PorzÄ…dek Åšwiata
Id¼ do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 16, 17, 18  Nastêpny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wróg?
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nastêpny temat  
Autor Wiadomo¶æ
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do³±czy³: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys³any: Pia Sie 07, 2020 22:12    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Widząc zmartwienie w oczach Melisy ująłem ją pewniej za dłoń. Tak jak i ja martwiłem się o swoich tak i ona o swoich się martwiła.

- Będzie dobrze. Poradzą sobie. - powiedziałem tylko z uśmiechem.



***

- Tobie też życzymy miłego dnia Strzelimłocie! - odpowiedziałem inżynierowi głośno.

Przeciągnąłem się z rana, aż mi kości zatrzeszczały.

- Witaj Kochanie. - powiedziałem do Melisy - Ledwie ranek i już się pojawiają jakieś atrakcje. Jak się spało?

Na dobry początek dnia przytuliłem czarodziejkę, a potem oporządziliśmy się i przygotowaliśmy do wyjścia, po czym poszliśmy na plac przy studni. Zobaczymy co Arkat ustalił z Morrytami. Zobaczymy też ile z tego będzie pracy dla nas.
Miałem cichą nadzieję że nie za dużo... chciałbym móc w końcu znów popracować przy runach.
_________________
Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn


Ostatnio zmieniony przez Stalowy dnia Pon Sie 17, 2020 06:56, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
harry
Chorąży
Chorąży


Do³±czy³: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys³any: Pon Sie 10, 2020 01:47    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kurt nie mógł sobie znaleźć miejsca mościł się na klasztornym wyrku i nic. Koniec końców zasną ale umęczył się. Na szczęście w twierdzy pana słów jak już usną to spał snem sprawiedliwego. Rano nim wstał wyleżał dłuższą chwilę próbując dojść co go ugryzło. Po chwili już wiedział, w sumie to w chwili gdy Anika i Etelka się obudziły. Gdy zaczęły szczebiotać w swoim śpiewnymi gardłowym języku. Raz Kurt na tyle ozdrowiał by zwrócić uwagę na kobiece wdzięki niestety nie na tyle by pozwolić sobie na wygibasy na ciasnej klasztornej pryczy i to jeszcze w sali wspólnej.
„Na dÅ‚uższÄ… metÄ™ muszÄ™ coÅ› z tym zrobić” PomyÅ›laÅ‚.
A dwa, czegosz to ona chciała od moich dziewczyn.

„No nic, z wyrka nic siÄ™ nie dowiem.”

Kurt rozpoczął rytuał wstawania. Powoli zaczynał rozprostowywać ręce i nogi. Potem podniósł ręce porównując zakres ruch oraz ból. Potem usiadł i powtórzył to samo z nogami. W 10 część klepsydry był już na nogach.

- No dziewczyny, jakieś jedzenie i mamy sporo roboty. Wpierw mały trening. Potem pospacerujemy, poszukamy roboty a nuż uda się nam coś ładnego kupić co?

„Poza czymkolwiek dla was, poszukam jakiegoÅ› fachowca od pancerzy. Może coÅ› z tego zrobi” PomyÅ›laÅ‚ zabierajÄ…c swoje bambetle na plac treningowy.
_________________
Przyjaciel czy wróg? --> Kurt, człowiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do³±czy³: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk±d: Brama wymiarów północnego bieguna:)

PostWys³any: Pon Sie 17, 2020 18:08    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Elbereth>

<Beltherion nie był dziś zbyt rozmowny. Skinął ci tylko głową twierdząco kilka razy. Gdy dotarliście pod bramę twierdzy i oznajmiłaś, że masz posłanie zszedł do was nowicjusz Morra, mężczyna mocno już po dwudziestu wiosnach lecz ubiór jasno wskazywał że jest tylko nowicjuszem. Bystrym wzrokiem obadał list i widząc pieczęć zawołał jednego z rycerzy.>

-Pani, brat Udo zaprowadzi was do Mistrza.

<Udo okazał się mężczyzną w sile wieku o ciemnych włosach i solidnej budowie, poważnym ale uprzejmym. W pełnej zbroi kolczej poprowadził was główną ulicą przez miasto-twierdze. Było tu wszystko, domy, koszary, karczmy, warsztaty, zagrody ze zwierzętami a nawet pola uprawne. Twierdza podzielona była na kilka części, każda miała własne obwarowania. Mury i wieże spokojnie dorównywały a nawet przewyższały te w stolicy Imperium. Wszyskie budowle wykonane były z kamienia i raczej ręką krasnoludów. Przeszliście przez dwie kolejne bramy i przy każdej rycerz wpisywał coś w księgi. Droga pięła się pod góre na wzgórze gdzie znajdował się właściwy zamek, świątynia i ta wielka wieża w kształcie ramienia z dłonią sięgającą palcami w chmury jakby chciała coś pochwycić. Nie zauważyłaś po drodze nikogo znajomego. Weszliście za rycerzem do głównej świątyni Morra. Kopulaste sklepienie umieszczono wysoko. Małe, wąskie okna zakryte witrażami z ciemnego szkła sprawiały wrażenie jakby przebywało się w ogromnej krypcie. Ogromny posąg Pana Snów odzianego w habit, dzierżącego laskę w prawej dłoni oraz posiadającego ogromnego kruka na lewym ramieniu, mierzył zimnym wzrokiem obsydianowych oczu, każdego kto stawał w wejście do świątyni. Ołtarz zbudowany z trzech menhirów symbolizował bramę do świata zmarłych. Świątynia pozbawiona była ław, krzeseł czy nawet obrazów na gładkich, kamiennych ścianach. Dwa duże znicze płonęły przed ołtarzem dając wystarczająco dużo światła aby można było dostrzec modlących się. Rycerz zatrzymał was tuż przy wejściu i kazał czekać. Niespodziewanie przed ołtarzem pojawił się Czarny Kruk w swoim sztandarowym odzieniu. Rozkazał odejść rycerzowi biorąc od niego list. Przyjrzał się pieczęci po czym nie otwierając listu zniszczył go wrzucając w ogień.>

-Witaj Elbereth...Dobrze was widzieć w zdrowiu. Wszyscy bali się o wasze życie. Słucham... Co cię sprowadza do Domu Pana Snów i Śmierci?

< Kurt>

<Razem z Aniką i Etelką zjedliście skromne śniadanie i zabraliście się od razu za tańce wojenne. Dziewczyny dobrze się bawiły wymachując bronią w tańcu. Choć zdajesz sobie sprawę, że dla nich to jak występ, przedstawienie a nie walka na śmierć i życie. Sam zacząłeś się trochę ruszać i ból jakby zelżał. Wydaje ci się, że za kilka dni wrócisz do pełni sił jeśli będziesz o siebie dbał i ćwiczył. Musisz nadrobić te stracone dni aby odzyskać krzepę. Kiedy skończyliście pląsy ruszyliście na wycieczkę po mieście. Było tu wszystko, domy, koszary, karczmy, warsztaty, zagrody ze zwierzętami a nawet pola uprawne. Twierdza podzielona była na kilka części, każda miała własne obwarowania. Stosunkowo mało mieszkańców kręciło się po mieście. Opróczkilku nowicjuszy zajmujących się zwierzętami spotkaliscie tylko krasnoludy i niziołki. Kowala nie znalazłeś. Mimo tylu warsztatów, w większości pustych,nie znalazłeś urzędującego kowala. Będziesz musiał szukać wśród krasnoludów, któryś z nich na pewno się tym zajmie. W górnym zamku udało wam się dostrzec sam kasztel, świątynie, wielką wieżę oraz klasztor Morrytów.>

< Ecoliono>

<Razem z Mathieu udaliście się na wycieczkę po mieście. Chłopiec nie musiał ci nawet za bardzo opowiadać co gdzie jest. Moc pana Snów była tu tak silna, że nawet poza świątynią widziałeś słabe kontury budynków i osób które cię otaczały. Domy, warsztaty, zagrody ze zwierzętami, magazyny i spichlerze wypełniały centralną część dolnego zamku. Za to zachodnia cześć zaostała zamieszkana przez krasnoludy i niziołki, które dopiero co się wprowadzały i organizowały sobie przestrzeń życiową. Odpuściłeś sobie jednak na razie szukanie mistrza Rhunara i udałeś się do górnego zamku i świątyni Morra. Przekraczając jego bramę musiałeś wpisać w księgę swoją wizytę i jej cel, chłopca także. Świątynie znalazłeś bez wysiłku, jej budynek po prostu lśnił przed tobą niczym poranne słońce. Weszliście do środka. Kopulaste sklepienie umieszczono wysoko. Małe, wąskie okna zakryte witrażami z ciemnego szkła sprawiały wrażenie jakby przebywało się w ogromnej krypcie. Ogromny posąg Pana Snów odzianego w habit, dzierżącego laskę w prawej dłoni oraz posiadającego ogromnego kruka na lewym ramieniu, mierzył zimnym wzrokiem obsydianowych oczu, każdego kto stawał w wejście do świątyni. Ołtarz zbudowany z trzech menhirów symbolizował bramę do świata zmarłych. Świątynia pozbawiona była ław, krzeseł czy nawet obrazów na gładkich, kamiennych ścianach. Dwa duże znicze płonęły przed ołtarzem. Zdałeś sobie sprawę, że dla innych zapewne panował tu co najmniej półmrok. Dla ciebie jednak było jasno jak w dzień. Dostrzegłeś Mistrza zakonnego oraz Elbereth w towarzystwie elfa i młodej dziewczyny.>

<Rhunar>
<Melisa nieśmiało wyszła z posłania w koszuli nocnej. Posłała ci uśmiech i zaspana odparła.> - Twarde to łóżko, wolałabym hamak.
<Dość sprawnie przebraliście się w ubrania dzienne i razem opuściliście dom udając się do Arkata. Krasnoludy i niziołki już się rozchodziły i każdy zdawał się mieć jakąś pilną sprawę. Arkat czekał na was pykając wolno ozdobną metalową fajkę.>

-Dzień dobry moi mili. Słyszeliście już dobre nowiny? Budujemy kapliczkę dla Gazula, z czasem pewnie będzie to świątynia. Możemy swobodnie poruszać się po mieście. Przy wejściu do górnego zamku trzeba się wpisywać ale to drobiazg. Tylko ta dziwna wieża i klasztor są niedostępne. Strzelimłot ma dziś obejrzeć umocnienia i machiny, dokonać oceny co należy naprawić a co ulepszyć. Chciałem wam podziękować za pomoc w sprowadzeniu tutaj tylu naszych ziomków. Szczególnie tobie Rhunarze. Sam nie mam dla ciebie żadnej pracy na ten moment, muszę się zorganizować w nowym miejscu. Jednak Czarny Kruk chce się z tobą zobaczyć, ma do ciebie jakąś sprawę ponieważ jesteś kim jesteś. Powinienieś znaleźć go w świątyni Morra, o tam.
<Krasnolud wskazał spory budynek o małych witrażowych oknach, górujący nad pozostałymi w wyższej kondygnacji zamku.>

<Klaus>

<Rycerz przedstawił ci się jako Hans. Wysłuchał cię po czym odchodząc rzekł.> -Jutro rano sam cię zaprowadzę do mistrza. Zobaczymy czy mówisz prawdę.
<Spędziłeś spokojną noc w celi nie zaczepiany przez nikogo. Rankiem tak jak Hans zapowiedział, zabrał cię z celi i konno zawiózł cię do górnego zamku, tuż pod świątynie. Po drodze widziałeś dziesiątki kamiennych budynków, domy, karczmy, warsztaty, zagrody,magazyny. Innymi słowy twierdza okazała się miastem. Już mieliście wejść do świątyni gdy drogę zaszedł wam templariusz Morra, Berthold Blass. >

-Mistrz ma teraz niezaplanowanych gości. Ja przejmę od ciebie bracie Hans więźnia. Możesz wrócić na posterunek.

<Rycerz tylko się skłonił templariuszowi, zostawił cię przed świątynią i odjechał.>

-Witaj spowrotem Klausie. Tak niegrzecznie nas opuściłeś a teraz wracasz. Cóż za nowiny przynosisz i czego za nie oczekujesz?


<Tellan>

<Kapłanka Alice spojrzała na ciebie poważnie po czym uśmiechnęła się łagodnie.>

-Twój mąż znajduje się teraz w górnym zamku. Odpoczywa. Jeśli chcesz zaprowadzę cię do niego. Trochę byś musiała poczekać gdybyś chciała go sama odwiedzić. Ale ja wiem jak bardzo się kochacie. Chodźmy...

<Kobieta powiodła cię powoli po głównej drodze pnącej się w górę. Przechodząc przez dwie bramy rodzielające jakby dzielnice twierdzy, kapłanka wpisała was w księgi po czym wprowadziła do siedziby klasztoru bocznym wejściem do którego miała klucz. Budynek klasztoru nie różnił się zbytnio od tych które widziałaś w miastach. Cele, sala jadalna, sala modlitw i zapewne spiżarnia. Na każdym kroku widoczne jednak były symbole Pana Śmierci. Ściany pełne były malowideł i płaskorzeźb przedstawiających kruki. Kapłanka Alice wprowadziła cię do jednej z celi bez pukania. Na prostym drewnianym łóżku, w całkiem przyzwoitej izbie, Iruyh leżał z rękami pod głową i wpatrywał się w sklepienie. >
-Twoja żona chciała z Tobą porozmawiać... rycerzu. Zostawiam was, teraz ty jesteś za nią odpowiedzialny...

<Kapłanka wyszła zamykając drzwi. Iruyh spojrzał na ciebie z zaciekawieniem. Jego twarz wykrzywiła się w grymasie uśmiechu.>
-Ja też się stęskniłem.

_________________
Jestem mieczem i zbrojÄ…. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus


Ostatnio zmieniony przez Blackswordsman dnia Wto Sie 18, 2020 19:38, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email
Orthan
MÅ‚odszy Prochowy
MÅ‚odszy Prochowy


Do³±czy³: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys³any: Pon Sie 17, 2020 20:54    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Chwile kontemplowała w ciszy, podziwiając posąg przedstawiający Pana Kruków - sam świątynia wydawała się być surowa, pozbawiona zdobień i jakichkolwiek malowideł. Jednak wyraźnie wyczuwałem że jest to miejsce święte, przepełnione obecnością Pana Snów.
Przyklęknąłem i dał znać gestem chłopcu by uczynił to samo i pogrążyłem się w modlitwie.
Dopiero gdy skończyłem się modlić, wstałem i miałem zamiar poczekać chwilę aż Mistrz i Elfka skończą rozmawiać - miałem kilka pytań do samego Mistrza Zakonu Czarnego Kruka.
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wróg
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Ariena
Mod Bogów
Mod Bogów


Do³±czy³: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys³any: Sro Sie 19, 2020 09:31    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Wymieniwszy uprzejmoÅ›ci z strażnikami, a nastÄ™pnie bratem Udo, skorzystaÅ‚am z maÅ‚omównoÅ›ci Beltheriona mówiÄ…c do niego przez caÅ‚Ä… drogÄ™. Nie przejmowaÅ‚am siÄ™ zbytnio obecnoÅ›ciÄ… prowadzÄ…cego nas mężczyzny omawiajÄ…c z elfem czy to sprawy treningu czy miejsca, które powinniÅ›my obrać za nasz wspólny dom. Wojna, wojnÄ…, misje, misjami, ale ja nie miaÅ‚am zamiaru przedwczeÅ›nie psuć sobie nastroju poważnymi kwestiami odganiajÄ…c tym samym wÅ‚asne poczucie niepokoju. Może i okolica nie należaÅ‚a do najweselszych, a sÅ‚oÅ„ce raziÅ‚o niemiÅ‚osiernie, lecz nie chciaÅ‚am tracić pogody ducha. Tylko gdzieÅ› z tyÅ‚u gÅ‚owy moje myÅ›li krążyÅ‚y wokół potencjalnych dróg ucieczki czy walki w obrÄ™bie caÅ‚ej twierdzy. Dostać siÄ™ to jedno, a wydostać w razie potrzeby to drugie. ZadarÅ‚am gÅ‚owÄ™ patrzÄ…c na wyrastajÄ…cÄ… ku niebu dÅ‚oÅ„. -… sama bez problemu… z kimÅ›… - PotrzÄ…snęłam gÅ‚owÄ… obejmujÄ…c rÄ™kÄ… dziewczynkÄ™ i przytulajÄ…c do siebie. PuÅ›ciÅ‚am jÄ… dopiero pod samÄ… Å›wiÄ…tyniÄ…. Skinęłam Morrycie czekajÄ…c na przyjÄ™cie przez Mistrza, który pojawiÅ‚ siÄ™ chwilÄ™ później. UniosÅ‚am jedynie brew obserwujÄ…c jak wrzuca list do ognia. UÅ›miechnęłam siÄ™ skÅ‚aniajÄ…c siÄ™ w ramach uprzejmoÅ›ci, którymi należaÅ‚o siÄ™ wymienić.>

-Witaj Czarny Kruku, Mistrzu Zakonu Morra. Dobrze CiÄ™ widzieć w dobrym zdrowiu i mam nadziejÄ™, iż dotyczy to wszystkich, którzy zdążyli opuÅ›cić Marienburg na czas. MiÅ‚o… <SpojrzaÅ‚am mu w oczy.> I nie odbierz tego co teraz powiem Mistrzu, jako afrontu, ale wÄ…tpiÄ™ by wszyscy zamartwiali siÄ™ o moje życie. ParÄ™ osób, jak najbardziej, lecz wszyscy… Nie spodziewam siÄ™ morza Å‚ez. <ZawiesiÅ‚am na chwilÄ™ gÅ‚os myÅ›lÄ…c o tych, których moja Å›mierć raczej by ucieszyÅ‚a.> MogÄ™ spokojnie rzec, że przygnaÅ‚o mnie kilka spraw, choć nie bÄ™dÄ™ ukrywać, iż nie planowaÅ‚am odwiedzać Twierdzy na UpadÅ‚ych Wzgórzach. <-... podobno wszyscy tacy mÄ…drzy jesteÅ›cie… powinieneÅ› znać przynajmniej jeden powód… - Przemknęło mi przez myÅ›l.> PrzejdÄ™ jednak do rzeczy. Pierwsza sprawa to list, który przed chwilÄ… spaliÅ‚eÅ›. Nie znam jego treÅ›ci też i nie przedstawiÄ™ co zawieraÅ‚. Zatem tÄ™ sprawÄ™ możemy uznać za zamkniÄ™tÄ…. Ponadto wiadomo mi, że moi towarzysze ruszyli z TobÄ…. Być może bÄ™dÄ… chcieli porozmawiać i ustalimy co dalej, a jeÅ›li ruszyli gdzie indziej to wskaż mi kierunek, w którym odeszli. PrÄ™dzej czy później do nich dotrÄ™ i chociaż upewniÄ™ siÄ™, iż sÄ… cali, zdrowi oraz wzglÄ™dnie zadowoleni z życia. <MówiÅ‚am cichym, poważnym, lecz pogodnym tonem.> A teraz ostatnia i osobista. Moje stanowiska wymagajÄ… ode mnie zajÄ™cia siÄ™ paroma kwestiami, a nie mogÄ™ zabrać ze sobÄ… dziewczynki oraz Beltheriona. Nie mogÄ™ ich też zostawić w lesie zatem.. W swoim imieniu proszÄ™ CiÄ™ by mogli zostać na parÄ™ dni w murach twierdzy póki nie wrócÄ™. Ruszam dopiero za trzy dni i zapewne bÄ™dÄ™ potrzebowaÅ‚a kilku na uporanie siÄ™ z obowiÄ…zkami. W normalnych okolicznoÅ›ciach bym o to nie prosiÅ‚a, ale dziewczynka jest głównym elementem rytuaÅ‚u, który chce przeprowadzić wiedźma by przejąć kompletnÄ… wÅ‚adzÄ™ nad Imperium. PrzerwaÅ‚am jej dwukrotnie i nie mogÄ™ ryzykować, iż uda jej siÄ™ za trzecim razem tylko dlatego, że nie byÅ‚o mnie w pobliżu. Wam też nie byÅ‚oby na rÄ™kÄ™, gdyby coÅ› takiego siÄ™ zdarzyÅ‚o. Przynajmniej tak zakÅ‚adam i liczÄ™ na pozytywne rozpatrzenie mojej proÅ›by. <SkÅ‚oniÅ‚am siÄ™.> OczywiÅ›cie mogÄ™ opÅ‚acić ich pobyt tak by nie byli dla Was obciążeniem, ale potrzebujÄ™ zapewnić im wzglÄ™dne bezpieczeÅ„stwo pod mojÄ… nieobecność. Potem nasze drogi zapewne siÄ™ rozejdÄ… i nie bÄ™dÄ™ Was niepokoić swojÄ… obecnoÅ›ciÄ….
_________________
Poeta to ktoś, kto pragnie w jasny dzień pokazać światło księżyca
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email MSN Messenger
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do³±czy³: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys³any: Sro Sie 19, 2020 22:15    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Hamak? Hmmm... - zastanowiłem się gładząc po brodzie - Pomyślimy...

Mając kuźnię bez większych problemów dałoby się coś takiego zmajstrować. Mocne ćwieki w ściany i odpowiedni materiał i już. Ale rozmyślanie nad tym przerwał widok rozchodzących się nieludzi. Przywitaliśmy się z Arkatem.

Wiadomość o budowie kapliczki bardzo mnie ucieszyła. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Żyjemy w mrocznych czasach Arkacie. Jeżeli jednak będziemy o siebie nawzajem dbać dożyjemy tych lepszych. - powiedziałem - Dobrze się składa z tym zaproszeniem od Kruka, chcieliśmy dzisiaj się przejść i obejrzeć miasto. Co do zleceń, gdy będzie potrzeba mojej pomocy po prostu daj znać.

Porozmawiałem jeszcze chwilę z Arkatem pytając się o nastroje krasnoludów i niziołków. Zdawałem sobie sprawę że wszystkim było ciężko opuścić miasto, ale miałem nadzieję, że szybko przywykną do tej bezpiecznej przystani.

Potem wziąłem Melisę za dłoń. Wyglądało na to że pierwszym przystankiem w dzisiejszej wycieczce będzie świątynia Pana Snów, może z małą przerwą na śniadanie jeżeli zacznie nam burczeć w brzuchach.
_________________
Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Lokim
Chorąży
Chorąży


Do³±czy³: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk±d: Warszawa

PostWys³any: Pia Sie 21, 2020 17:10    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Ucieszyłem się, że rycerz nie próbował mnie dalej przesłuchiwać w celi i odszedł, pozwalając bym zaległ na pryczy i wpadł w objęcia Pana Snów, który przecież sprawował swoją opiekę nad tym miejscem. Rano choć częściowo wypoczęty i wyspany pozwoliłem Hansowi zabrać się na wycieczkę do mistrza. Ucieszyłem się widząc, że będę mógł skorzystać z wierzchowca, gdyż ostatnie dni ciągłego maszerowania odebrały mi chęci nawet na spokojny spacer. Jadąc przez miasto-twierdzę rozglądałem się uważnie, szczególnie wypatrując towarzysz, czy też jakichkolwiek oznak, które mogłyby wskazywać, że gdzieś tutaj się znaleźli oni, tudzież jacyś inni moi 'przyjaciele' czy też 'wrogowie'. Ciesząc się z tego, że rycerz nie zadawał mi żadnych dodatkowych pytań, ani nie wymuszał na mnie żadnej rozmowy, mogłem na spokojnie podziwiać wszystko co widziałem dookoła. Skupiłem się więc na obserwacji, toteż zatrzymanie się przed świątynią zaskoczyło mnie. Po chwili pożegnałem się z odjeżdżającym Hansem uśmiechem, skinieniem głowy i kilkoma słowami.> - Dziękuję za eskortę. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. - <Gdy tylko odjechał skupiłem swoją uwagę na Blassie.>

- Więźnia? Hm... Jakoś tak dziwnie w kilka dni spaść ze statusu sojusznika zakonu do jego więźnia, szlachetny templariuszu. - <Uśmiecham się nie do końca szczerze, a moja mina pokazuje lekkie rozczarowanie. Jednak kolejne słowa rozmówcy, sprawiają, że pojawia się na niej zdziwienie, a może i lekkie oburzenie. Wygląda na to, jakbym miał zamiar wyrazić te odczucia słowami, widać jak już nabieram powietrze, ale kończy się to ostatecznie tylko na głębokim oddechu. "Niegrzecznie opuściłem? A co, miałem prosić o zgodę, czy co? Co ja waszym podwładnym jestem? Nie jestem wam nic winien, tak jak i wy mnie. Przecież nawet nie deklarowałem się, że chcę się u was zatrzymać. Tylko że z wami opuszczę miasto i tyle. Ech... Wszyscy mają jakieś żale. I jeszcze czego oczekuję za informacje? A co ja Kurt, czy co, by we wszystkim szukać szansy na zarobek? Odkąd to dzielenie się wiedzą z sojusznikami wymaga zapłaty za takową wiedzę? Choć w sumie ciekaw jestem, jakbyś zareagował, gdybym powiedział, że chcę za to dziesięć dziewic. Hehe. No ale skoro tak mnie oceniasz to dobrze, niech ci będzie." Widać, że po mojej głowie przebiegają myśli i pochmurny humor zmienia się w lekki, a na ustach pojawia się na chwilę nawet uśmiech. Nie trwa to jednak długo i w końcu przyjmując poważny wyraz twarzy odzywam się rzeczowo w kierunku rozmówcy.>

- Postanowiłem lepiej wykorzystać ostatnie dni, niż zaleganie na wozie w drodze tutaj szanowny Bortholdzie. Aż żal było mi nie spróbować rozeznać się co tam słychać w obozie wroga, gdy jego oddziały znajdowały się tak blisko. I muszę przyznać, że mi się poszczęściło, choć wieści, które przynoszę raczej nie napawają optymizmem. Aczkolwiek nie obraź się, ale wolałbym nie przekazywać ich każdej osobie oddzielnie, a raczej zebrać większą grupę mądrych głów, które mogłyby je szybko i poprawnie zinterpretować. Szczególnie że i ja nie wszystko z tego rozumiem, a i może się okazać, że w indywidualnej rozmowie mógłbym pominąć jakieś szczegóły, które dla mnie wydają się mało istotne, a ostatecznie są krytyczne w kwestii oceny sytuacji i opracowywanie dalszych planów działania. Więc jak już tak szczere rozmawiamy to proponowałbym zorganizować jakieś większe spotkanie, gdzie mógłbym opowiedzieć w szczegółach o tym co zobaczyłem, jak i też o tym co udało mi się usłyszeć z usta Rawdericka, Bykogłowego czy samego Lucasa, na których udało mi się natknąć w czasie mego wypadu. A kwestię tego czy, i ewentualnie w jaki sposób postanowicie wynagrodzić mi me trudy pozostawię wam, po tym jak przekażę wszystko co wiem. - <Uśmiecham się sympatycznie, ale i lekko złośliwie.> - A opuściłem Was bez pożegnania i w nocy, bo tylko tak mogłem uciec od wzroku i uwagi potencjalnie śledzących nas po wyjeździe z miasta sił, by móc w spokoju przyjrzeć się potem siłom Wietrznicy. A i przy okazji mogłem zadbać o to, gdyby była taka potrzeba, by te siły wyeliminować, czy chociaż wystraszyć, by nikt wam w drodze tutaj nie przeszkodził. Hm... - <Rozkładam ręce w geście przekazywania czegoś co jest dla mnie jasne i co powinno być jasne dla rozmówcy.> - Jakoś mam tak, że przedkładam skuteczność i bezpieczeństwo działań nad zasady etykiety i ogłady drogi templariuszu. Więc jeśli me zachowanie w tym względzie w jakiś sposób uraziło kogokolwiek, to bardzo mi przykro, ale gdy następnym razem dojdzie do podobnej sytuacji, to zachowam się dokładnie tak samo. Więc trzeba wziąć na to poprawkę. - <Uśmiecham się tym razem miło i robię pauzę, by dać zareagować rozmówcy.>

- A tak w ogóle, to chyba właśnie przekazałem Ci to co miałem zamiar powiedzieć bezpośrednio Czarnemu Krukowi. A skoro on jest zajęty i nie może mnie osobiście przyjąć, to może Ty mu przekażesz z czym przyszedłem i jakie są moje oczekiwania. I jeśli nadal jestem więźniem, to niech ktoś odeskortuje mnie do mojej celi, gdzie będę mógł się jeszcze przespać, choć przyznam miło byłoby też coś ciepłego zjeść.
_________________
Przyjaciel czy wróg?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email
harry
Chorąży
Chorąży


Do³±czy³: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys³any: Nie Sie 23, 2020 01:48    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- No i co my zrobimy z tak miÅ‚o rozpoczÄ™tym dniem, co? – ZapytaÅ‚ Kurt. ByÅ‚ w dobrym humorze. Dziewczyny w koÅ„cu zaczęły daÅ‚y siÄ™ uczyć. PozostaÅ‚o mu mieć nadziejÄ™ że wyuczy w nich odruchy które gdy nadejdzie pora ocalÄ… im życie no i samo obserwowanie jak siÄ™ poruszajÄ… cieszyÅ‚o oko, pobudzaÅ‚o wyobraźnie i motywowaÅ‚o do jak najszybszego powrotu do zdrowia.

- A co wy byście chciały robić za te dwa dni jak nam się skończą wywczasy na klasztornym wikcie? Ja spróbuję znaleźć albo nauczyciela szermierki a jak nie to to może skryba a jak nic innego to normalnie do pracy fizycznej i już. Ale może poszukamy jakiegoś małego mieszkanka zamiast spać we wspólnej Sali co? A tymczasem poszukajmy po krasnoludzkich warsztatach. Może Rhunar by coś podpowiedział. Co wy na to?

Koniec końców skończyli na całkiem długim spacerze szukając przytulnej kwatery oraz miejsca gdzie zatrzymał się Rhunar. W końcu ktoś wskazał im odpowiedni warsztat. Zapukał.
- ZastaliÅ›my Mistrza Rhunara? – WolaÅ‚ zapytać oficjalnie. Kilku brodaczy zjeżyÅ‚o siÄ™ gdy zapytaÅ‚ o niego w zbyt spoufaÅ‚y sposób.
_________________
Przyjaciel czy wróg? --> Kurt, człowiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do³±czy³: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk±d: Brama wymiarów północnego bieguna:)

PostWys³any: Nie Sie 23, 2020 21:53    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Elbereth>

<Różyczka i Beltherion oglądali po drodze miasto nie oddalając się od ciebie. Przywitaliście się wszyscy troje z Mistrzem Zakonu po czym tylko ty wdałaś się w rozmowę a pozostała dwójka rozglądała się po świątyni. Czarny Kruk patrzył na ciebie swoim codziennym łagodnym spojrzeniem błękitnych oczu.>
- Wszyscy których dobrze znasz, Elbereth. <Uśmiechnął się lekko.>

-Wątpię aby list zawierał cokolwiek ,a jeśli nawet to nic co uznał bym za prawdziwe zważywszy na to iż był opatrzony pieczęcia Inkwizytorium Morra, którego wszyscy żyjący przedstawiciele są w tej twierdzy. List był dla ciebie abyś mogła się tutaj dostać. Mnie powiedział tyle, że pracujesz dla kogoś bardzo przebiegłego... Pozwolił bym wam usiąść lecz w tej świątyni albo się stoi, albo padda na kolana. <Mężczyzna gestem wskazał ci pustą przestrzeń budynku świątynnego. Dostrzegłaś dwójkę modlących się osób.>

-Twoi towarzysze dotarli cali i zdrowi, większość z nich zapewne wybiera sobie dach nad głową lub zwiedza twierdzę. Brat Ecoliono właśnie się tu modli a Klaus lada chwila powinien być przed świątynią. Możesz z nimi rozmawiać do woli.

<Na twarzy Kruka pojawił się szczery uśmiech. > -Będzie nam bardzo miło gościć księżniczkę Jillię z jej osobistym ochroniarzem. Sądzę, że jakoś sami opłacą swoje utrzymanie ale jeśli wolą abyś za nich wyłożyłą złoto to Zakon nie widzi przeszkód. Jest tylko jeden warunek pobytu dla każdego. Co dzień należy oddawać cześć Naszemu Panu Morrowi, Władcy Śmierci i Snów. W przeciwnym razie nie mogę zagwarantować bezpiecznego pobytu w tych murach komukolwiek... Macie chwilę na zastanowienie, przynajmniej do zachodu słońca. Mam dla was spokojne miejsce do spania gdy podejmiecie decyzję o pozostaniu tutaj.


< Kurt>

<Anika i Etelka także były w dobrym humorze tego dnia.>

-Możemy tańczyć i śpiewać. Gdybyśmy miały własną karczmę mogłybyśmy dawać występy i serwować jakieś proste jedzenie. Jeśli to okaże się niemożliwe, wtedy możemy zajmować się zwierzętami lub pracą w polu. Ty Kurt masz raczej znacznie więcej możliwości niż my ale znajdziemy sobie jakieś zajęcie, o to się nie martw. <Odparła Anika>

-Własny dom, było by wspaniale mieć własny dom tylko dla naszej trójki. Możemy sobie coś wybrać jeśli dobrze zrozumiałam słowa kapłanki
Alice. <Wyszczebiotała rozentuzjazmowana Etelka.>

<Szukaliście domu Rhunara wypytując krasnoludy trochę zbyt poufale ale koniec końców wskazano wam odpowiedni dom. Jednak gdy Kurt zapukał
nikt nie odpowiedział. Warsztat kowalski był pusty. Rudobrody krasnolud zakrzyknął na was.>

-Mistrz Run został wezwany przed oblicze Czarnego Kruka. Nie wiadomo kiedy wróci.


< Ecoliono>

<Pomodliliście się razem z chłopcem do Pana Snów po czym stanąłeś z boku razem z chłopcem czekając aż nadejdzie wasza kolej. Młoda dziewczyna towarzysząca elfom była bardzo urodziwa od razu zauważyłeś, że szlachcianka. Elbereth i Beltheriona znałeś od jakiegoś czasu jednak nie widziałeś ich nigdy tak wyraźnie i dokładnie jak dziś. Wyobrażałeś ich sobie odrobinę inaczej mimo to nie byłeś jakoś znacznie zaskoczony. Elfy były zadbane, miały dobrej jakości odzienie i oręż. Jak na kogoś kto tyle przeszedł zarówno Elbereth jak i Beltherion sprawiali wrażenie jakby przybyli wprost z dworu Imperatora.>


<Klaus>

<Po drodze z aresztu do świątyni nie dostrzegeś ani żadnych znajomych twarzy, ani też znaków które mogłyby cię zainteresować.> <Templariusz uśmiechnął się niewyraźnie. >

-Właściwym było by użycie słowa aresztant. Ale już się stało. Większą grupę mądrych głów powiadasz? <Templariusz zamyślił się na moment>

-A kogo dokładnie masz na myśli Klausie? Mistrza Zakonu i Najwyższych kapłanów? Swoich towarzyszy czy kogoś jeszcze innego? Mogę zwołać zbór, skoro owe informacje są tak ważne. Ciekawi mnie jednak to w jaki sposób natknąłeś się na trzy wspomniane osoby całkowicie niezauważony i do tego podszedłeś tak blisko aby ich usłyszeć, nawet nie doznając uszczerbku na zdrowiu? Czyżbyś nauczył się być niewidzialnym, czy też siedziałeś z nimi popijąc piwo? <Zapytał chłodno>
<Blass podszedł do ciebie na wyciągnięcie ręki i zmierzył cię wzrokiem.> -Klausie, wymknąłeś się niczym szpieg. To mogę zrozumieć, lecz nie do końca ufam w to dla kogo szpiegujesz...Zaczekamy na Mistrza i on zdecyduje czy wracasz do celi czy też nie...

<Chwilę później nadszedł Rhunar w towarzystwie elfiej czarodziejki Melisy. Templariusz lekko skłonił się parze.>


<Rhunar>

<Arkat z zadowoleniem oświadczył, że mimo iż to pierwszy dzień, zarówno niziołki jak i krasnoludy od razu zabrały się do budowania tutaj swojej nowej przyszłości. Domostw jest pod dostatkiem, mury się wysokie, jest co jeść i nie trzeba obawiać się wychodząc na ulicę. Może sama okolica poza twierdzą nie napawa optymizmem ale na razie nikt nie planuje pałętać się poza murami. Dodatko Arkat oznajmił ci iż twierza posiada niedaleko kamieniołom i kopalnie węgla. >

<Razem z Melisą udałeś się do świątyni Morra w górnym zamku po drodze przemierzając środkową część dolnego zamku odzieloną własnym murem. W tej części twierdzy znajdowały się głównie składy i spichlerze przeplatane jedynie nielicznymi domostwami, warsztatami, stajniami i poletkami uprawnymi. Przekraczając bramę do górnego zamku musieliście się razem z Melisą wpisać w rejestr dzienny imieniem i nazwiskiem oraz cel przybycia i miejsce docelowe. Podążając dalej główną drogą dotarliście przed budynek świątyni gdzie natknęliście się na Templariusza Blassa oraz Klausa.>


<Rhunar,Klaus>

-Witajcie, zapewne przybywacie na wezwanie Czarnego Kruka. Mistrz ma dla ciebie mości Rhunarze zadanie nadzwyczaj delikatne. Może będzie potrzebna także pomoc twej uroczej towarzyszki Melisy. Mistrz jest chwilowo zajęty ale to nie potrwa długo. Tym czasem mam do ciebie pytanie mości Rhunarze. Czy możesz poświadczyć, że obecny tu Klaus nie szpieguje dla nikogo kto mógłby być wrogiem lub w jakikolwiek sposób chceć krzywdy zakonu i zebranych w twierdzy osób?

_________________
Jestem mieczem i zbrojÄ…. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email
Lokim
Chorąży
Chorąży


Do³±czy³: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk±d: Warszawa

PostWys³any: Pon Sie 24, 2020 13:20    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Wypowiedź templariusza kwituję przewróceniem oczami i lekkim westchnięciem. Zbieram się chwilę, by nie wypalić na głos czegoś, czego mógłbym później żałować, gdy nadchodzą moi towarzysze. Na ich widok odwracam się i miłym tonem witam, choć wymaga to ode mnie kolejnej chwili na opanowanie.> -Meliso. Rhunarze. Miło Was widzieć. - <Po czym odwracam się natychmiast w kierunku morryty i nie dając sobie wejść w słowo nikomu z obecnych odpowiadam.>

- Jeśli Wasi zwiadowcy potrzebują szkolenia z bezgłośnego i niezauważalnego poruszania się, skutecznych metod ukrywania się, jak i taktycznego oraz mądrego podejścia do określania miejsca w którym można zdobyć istotne informacje, jak też ze sposobu ich zdobywania, to służę swoją pomocą. Natomiast jeśli chodzi o Rawdericka, Bykogłowego i Lucasa, to jedyny przypadek gdzie miałbym ochoty napić się w ich towarzystwie piwa, to jak robiłbym to nad ich martwymi ścierwami. Jakby to tego doszło jeszcze truchło tej starej raszpli, to urządził bym kilkudniową popijawę i schlałbym się w trupa. - <Czuć że mimo starania ponoszą mnie emocje.> - Ale jak tam sobie chcecie. Mogę przekazać to co wiem Mistrzowi, czy też jakiemukolwiek jego przedstawicielowi i niech oni robią sobie z tym co chcą. Dajcie mi tylko przekazać to jeszcze moim towarzyszom, a potem rycerz Hans może mnie odeskortować z powrotem pod bramę i wykopać za mury. I tak zakończymy nasze relacje. Wasz wybór. Nie mam zamiaru kopać się z koniem. - <Macham lekko głową na boki z irytacji, splatam ręce na piersi i tak czekam na to co wydarzy się dalej. "Ci morryci zaczynają mnie coraz bardziej wkurzać. Dobrze że choć dali mi się w spokoju wyspać, bo jakbym został tak potraktowany jeszcze wczoraj w nocy, to jak Myrmidia mi miła odwróciłbym się na pięcie i opuścił tą ich twierdzę.">
_________________
Przyjaciel czy wróg?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email
Ariena
Mod Bogów
Mod Bogów


Do³±czy³: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys³any: Pon Sie 24, 2020 17:18    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Nie mogÄ…c siÄ™ powstrzymać parsknęłam na stwierdzenie “wszyscy, których dobrze znasz”. SkÅ‚oniÅ‚am siÄ™.>
-Wybacz mojÄ… reakcjÄ™. To niegrzeczne z mojej strony biorÄ…c pod uwagÄ™, iż miaÅ‚eÅ› dobre intencje. Niech bÄ™dzie Ci jednak wiadome, że wÅ›ród osób, które znam dobrze caÅ‚kiem spora część ucieszy siÄ™ na wieść o mojej Å›mierci… lub z radoÅ›ciÄ… zada jÄ… osobiÅ›cie. Uroki życia. Profesja Beltheriona, czy moja nie zakÅ‚ada uprawiania ogródka i spokojnego życia.
<UÅ›miechnęłam siÄ™ wzruszajÄ…c ramionami. Nie przeciÄ…gajÄ…c zamilkÅ‚am pozwalajÄ…c by mężczyzna kontynuowaÅ‚. “… nie pozwala nawet zdradzać siÄ™ z jakimkolwiek obnażaniem sympatii wobec kogokolwiek… im dalej w las tym trudniej wrócić do prostego życia… ile wÅ‚adzy musielibyÅ›my zdobyć by cieszyć siÄ™ takim spokojem…już teraz stÄ…pamy po kruchym lodzie... ” Zerknęłam na elfa nie przywiÄ…zujÄ…c wiÄ™kszej wagi do rewelacji na temat samego listu. Istotnie pieczęć byÅ‚a sprytnym zagraniem. UÅ›miechnęłam siÄ™ pod nosem.>

-Cóż.. Przyznam, że nawet nie zwróciÅ‚am uwagi na pieczęć. SkupiaÅ‚am swojÄ… uwagÄ™ na czym innym. <PrzestÄ…piÅ‚am z nogi na nogÄ™. Obecność dwóch innych osób również nie zwróciÅ‚a mojej wiÄ™kszej uwagi. … jak dotÄ…d nie powiedziaÅ‚am nic co mogÅ‚oby być przydatne postronnym uszom… byle tak dalej… > - CieszÄ™ siÄ™, że dotarli cali i zdrowi. Z Klausem bÄ™dÄ™ miaÅ‚a okazjÄ™ przywitać siÄ™ w pierwszej kolejnoÅ›ci. KtoÅ› tu siÄ™ też stÄ™skniÅ‚ za AnikÄ… i EtelkÄ…. <SpojrzaÅ‚am na dziewczynÄ™ uÅ›miechajÄ…c siÄ™ do niej, lecz gdy z ust Mistrza padÅ‚y sÅ‚owa o “księżniczce Jilii” na moment zamarÅ‚am wstrzymujÄ…c oddech. Nie byÅ‚am pewna jak zareagować. Dalsze sÅ‚owa wpadÅ‚y i wypadÅ‚y przez moje uszy. WolaÅ‚abym siÄ™ przesÅ‚yszeć, ale moje gorÄ…czkowe myÅ›li utknęły tylko na fakcie, że wiedziaÅ‚. "…rozpoznaÅ‚ jÄ…… jeÅ›li tak to kiedy… a może ktoÅ› mu powiedziaÅ‚… nie dobrze… im wiÄ™cej osób wie tym gorzej… Zerknęłam w kierunku modlÄ…cych siÄ™. OdchrzÄ…knęłam spoglÄ…dajÄ…c Mistrzowi w oczy. … to nie czas i miejsce El… muszÄ… zostać w tym czasie w twierdzy...">
-UregulujÄ™ zÅ‚otem za pobyt caÅ‚ej naszej trójki przez nastÄ™pne trzy dni oraz kolejne pięć dni pobytu tej dwójki. Być może uda mi siÄ™ wrócić szybciej… ale nie mogÄ™ tego zagwarantować. Uszanujemy panujÄ…ce tu zasady i nie bÄ™dziemy nikomu wchodzić w drogÄ™. ChciaÅ‚abym jedynie poznać miejsce gdzie moglibyÅ›my z Beltherionem potrenować walkÄ™ na miecze nikomu nie przeszkadzajÄ…c oraz prosić o pozwolenie bym mogÅ‚a wyjść poza mury by poćwiczyć z czarami. <MówiÅ‚am rzeczowym tonem. "… spokojnie… udawaj jakbyÅ› siÄ™ przesÅ‚yszaÅ‚a… nie bÄ™dziemy nic wyjaÅ›niać przy postronnych osobach… zachowuj siÄ™ normalnie…”> WolaÅ‚abym nie uszkodzić niczego na terenie twierdzy. A teraz jeÅ›li pozwolisz… <SkÅ‚oniÅ‚am siÄ™.> DziÄ™kujÄ™ za spotkanie oraz goÅ›cinÄ™. Nie bÄ™dziemy zabierać już wiÄ™cej Twojego czasu Mistrzu.

<Wyprostowałam się, po czym odwróciłam i w towarzystwie elfa oraz dziewczyny opuściłam świątynię. Zmrużyłam oczy ponownie oślepiona przez słońce na zewnątrz.>

-Chyba nigdy do tego nie przywyknÄ™. <WymruczaÅ‚am pod nosem zatrzymujÄ…c siÄ™ i przecierajÄ…c oczy.> Ooo… <SpojrzaÅ‚am na towarzystwo, które zebraÅ‚o siÄ™ przed ÅšwiÄ…tyniÄ…. SpodziewaÅ‚am siÄ™ Klausa, o którym wspomniaÅ‚ Mistrz, ale obecność reszty mnie zaskoczyÅ‚a.> Witajcie…

<Byłam nieco blada, ale poza tym oraz białym pojedynczym pasmem włosów nie nosiłam żadnych znamion walki, czy ran. Na twarzy nie było najmniejszego śladu po pazurach. Ubrana w granatowy, łuskowy strój oraz płaszcz. W słońcu połyskiwał złoty łańcuszek z amuletem w kształcie smoka pożerającego ogon, w który wprawiono piękny, lawendowy klejnot. Na przedramieniu niezmiennie połyskiwał karwasz. Włosy z przodu zapleciono w półkoronę wplatając między pasma wstążkę z małym, złotym dzwoneczkiem, który je zdobił nad uchem. Reszta włosów spływała po plecach. Przy boku miałam miecz oraz toporek. Na palcu lśnił pierścień z granatowym klejnotem. Dwie torby zdawały się wypełnione po brzegi.>

-Cóż za niespodzianka… Mistrz wspominaÅ‚, że mogÄ™ natknąć siÄ™ na Klausa. <UÅ›miechnęłam siÄ™.> Dobrze widzieć Was w zdrowiu.
_________________
Poeta to ktoś, kto pragnie w jasny dzień pokazać światło księżyca
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email MSN Messenger
Lokim
Chorąży
Chorąży


Do³±czy³: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk±d: Warszawa

PostWys³any: Pon Sie 24, 2020 21:04    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Moja irytacja sięga zenitu, co widać w mojej postawie. Jednak wyłaniające się ze świątyni postacie sprawiają, że nie jestem w stanie utrzymać tego nastroju. Najpierw zaczynam z niedowierzaniem przecierać lewą ręką moje krótko ścięte i uczernione jakimś brudem włosy, jak również z niedowierzaniem mrużyć oczy, po czym oplatam pojawiające się osoby wzrokiem od stóp do głów. W końcu na mych ustach pojawia się szeroki i szczery uśmiech, a nerwowość zupełnie znika na rzecz radości. Nie potrafię zupełnie zapanować nad tymi emocjami i widać, że wszystko inne przestaje się w danej chwili liczyć.>

-Elbereth. - <Prawie że wykrzykuję imię elfki.> - Panienko. - <Tym razem spokojniej i z szacunkiem zwracam się do dziewczyny, kiwając lekko głową. Jednak po chwili znowu uśmiech przejmuje panowanie na mojej twarzy.> - Nawet nie wiecie jak się cieszę, że widzę Was w pełni zdrowia. Widzę, że w końcu jednak zakonnicy uznali, że odzyskanie Was z rąk wrogów jest na tyle istotne, by poświęcić na to dostępny czas i zasoby. Choć pewnie bez wsparcia pozostałych też się nie obyło. - <Rzucam przez chwilę wzrok na Melisę i Rhunara, a potem na templariusza, po czym wracam do El.> - Nie dziwię się teraz, że Bykogłowy był aż tak zawiedziony tym, że mu przeszkodzono w wydzieraniu Ci życia. Wtrącenie się zakonników musiało go zaboleć. - <Uśmiecham się krzywo i złośliwie.> - No ale najważniejsze jest to, że jesteście tutaj jak mniemam całe i zdrowe. Bo z rozmowy tego zakutego łba z Rawderickiem wysnuwałem mniej optymistyczne obrazy zdarzeń. Cieszę się więc, że się nie spełniły, choć teraz jeszcze mniej z tego rozumiem. - <Uśmiechnięty w końcu zdaję sobie sprawę z obecności obok również elfa. Spoglądam więc w końcu też w jego stronę.>

- Oczywiście Ciebie Beltherionie też miło zobaczyć w dobrym stanie. Szczególnie że musimy dokończyć naszą ostatnią rozmowę. Niestety w tej chwili udaję się na rozmowę z Czarnym Krukiem, więc musimy to odsunąć na później. - <W chwilę przypominam sobie co mnie tu sprowadziło, co usłyszałem od zakonników i irytacja powróciła.> - Z tym że na kiedy to nie wiem, bo jako więzień Zakonu nie jestem pewny swojego losu. O tym ma zdecydować sam Mistrz. Więc jakbym się w najbliższym czasie nie pojawił, to szukaj mnie za murami, albo na jakimś stryczku. - <Uśmiechając się krzywo spoglądam wymownie na templariusza.>
_________________
Przyjaciel czy wróg?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do³±czy³: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys³any: Pon Sie 24, 2020 22:02    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na widok Klausa i Blassa skinąłem im głową na przywitanie i obdarzyłem uśmiechem.
Zaraz ze świątyni wyszła Elbereth w towarzystwie Beltheriona i jakiejś dziewczynki... dziewczyny? Trudno powiedzieć na pewno o jej wieku. Z nimi też się przywitałem. Najbardziej mnie zaskoczyła obecność skrytobójcy, ale najwyraźniej przeżył swoje ostatnie przygody. Elbereth też - pomimo wszystko wyglądało na to że ostatnimi dniami działo się z nią dużo rzeczy o których nie mieliśmy pojęcia.

- Cieszę się, że widzę was wszystkich w dobrym zdrowiu.

Gdy towarzysze się rozgadali uchwyciłem spojrzenie Blassa i wzruszyłem ramionami.

- Z tego co mi wiadomo Klaus nie szpieguje ani nie prowadzi interesów z żadnymi waszymi lub moimi wrogami. Zdołał jakoś sprawić, że nawet wypowiadane przez niego grzeczności są obraźliwe i często kieruje je nawet wobec swoich sojuszników... ale pomimo tego można mu zaufać. W ogóle za co został uwięziony, jeżeli to nie jest tajemnica? Napyskował strażnikowi na bramie powołując się na znajomości z ważnymi osobami i oczekiwał że zostanie przywitany z honorami, a potem obraził kilku zakonników po drodze? - nie mogłem powstrzymać się przed uszczypliwością wobec rozgadanego jak zawsze Klausa.
_________________
Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Ariena
Mod Bogów
Mod Bogów


Do³±czy³: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys³any: Pon Sie 24, 2020 22:33    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Uniosłam nieco brew wyraźnie zaskoczona wybuchem euforii na mój widok. Uśmiechnęłam się szeroko do strzelca podchodząc bliżej.>
-Też siÄ™ cieszÄ™, że CiÄ™ widzÄ™ Klausie, Rhunarze, Meliso, sir Blassie…
<ZamilkÅ‚am sÅ‚uchajÄ…c słów towarzysza. W pierwszej chwili wyraźnie zaskoczona, jakbym nie wiedziaÅ‚a o czym mówi. ZmarszczyÅ‚am czoÅ‚o. UniosÅ‚am dÅ‚oÅ„ jakbym chciaÅ‚a przerwać, ale opuÅ›ciÅ‚am rÄ™kÄ™. Nagle pobladÅ‚am odwracajÄ…c twarz w bok uciekajÄ…c wzrokiem od wszystkich. ZrobiÅ‚am krok w tyÅ‚. -”… jak to ktoÅ› mu przeszkodziÅ‚… kto mógÅ‚by mu przeszkodzić… kto mnie zabraÅ‚ z piwnicy… Szamanka odpada… Szarak… nie… bez serca to niemożliwe… to gdzie sÄ… jego prochy… nie możliwe by Denn… “- PotrzÄ…snęłam gÅ‚owÄ…. -... nie chcÄ™ tego pamiÄ™tać… to nieistotne… “ OdchrzÄ…knęłam otrzÄ…sajÄ…c siÄ™ z myÅ›li.>

-Nie, nie Klausie. To nie tak… Widzisz… poradziÅ‚am sobie i wróciÅ‚am do Marienburga chyba dzieÅ„ po tym jak opuÅ›ciliÅ›cie miasto. <SpojrzaÅ‚am na Beltheriona.> O ile siÄ™ nie mylÄ™… ByÅ‚am nieco zdezorientowana. Nie sÄ…dzÄ™ byÅ›cie byli w stanie szybko do mnie dotrzeć biorÄ…c pod uwagÄ™, że wylÄ…dowaÅ‚am w Altdorfie, który jest wypeÅ‚niony demonami. <UÅ›miechnęłam siÄ™. -”...Spokojnie…”- KontynuowaÅ‚am dość rzeczowym tonem.> Faktycznie BykogÅ‚owy z jakiegoÅ› powodu nie pożarÅ‚ mojej duszy, ale dlaczego? Tego nie wiem, choć mam nieprzyjemne podejrzenia. StraciÅ‚am przytomność, gdy… gdy już nie mogÅ‚am znieść bólu. Na niego jednak natrafiÅ‚am na samym poczÄ…tku mojej uroczej wÄ™drówki po Altdorfie. Później wcale nie byÅ‚o przyjemniej i nie wymażę z pamiÄ™ci tych wspomnieÅ„, ale udaÅ‚o mi siÄ™ odzyskać dziewczynkÄ™. <SpojrzaÅ‚am Klausowi w oczy.> NiedÅ‚ugo po powrocie powiadomiÅ‚am MelisÄ™ żebyÅ›cie siÄ™ przypadkiem nie martwili. Nasze przybycie do twierdzy miaÅ‚o siÄ™ opóźnić, ponieważ musiaÅ‚am… <Zerknęłam na Beltheriona.> … Absurdalnie to zabrzmi, ale musiaÅ‚am przejąć wÅ‚adzÄ™ w Elfim MieÅ›cie i przegonić elfy.
<Odchrząknęłam spoglądając na Templariusza.>
-WÅ‚aÅ›nie… Jak do tego doszÅ‚o Klausie, że zostaÅ‚eÅ› aresztowany?
_________________
Poeta to ktoś, kto pragnie w jasny dzień pokazać światło księżyca
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email MSN Messenger
Orthan
MÅ‚odszy Prochowy
MÅ‚odszy Prochowy


Do³±czy³: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys³any: Wto Sie 25, 2020 00:31    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gdy skończyłem się modlić, powstałem to samo też kazałem uczynić też chłopcu - poczekałem jeszcze w ciszy aż Mistrz Zakonu skończy rozmawiać z Elfką. Po czym widząc że ta oddala się, podszedłem do Mistrza i powiedziałem.

-Niech Pan Snów czuwa nad tobą Mistrzu, wybacz że zakłócam twój spokój - lecz me myśli nurtują pytania, na które szukam odpowiedzi a być może i rady.
Wiem Mistrzu że zgodnie z regułą zakonu i prawem tego miejsca każdy jest prócz modlitwy zobowiązany do pracy Ora et Labora - dlatego też mam prośbę czy Mistrz udzieliłby mi zgody i także memu młodemu podopiecznemu byśmy pracowali wśród ksiąg w skryptorium. Oczywiście zawsze pozostaje nam prac wśród roślin i ziół- by ziemi mogła wydać plony obfite.
Do tego moi towarzysze z klasztoru z pewności też by się ucieszyli, jeśli swą pracą mogli by jakoś pomóc w twierdzy Naszego Pana Morra.
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wróg
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Wy¶wietl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wróg? Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Id¼ do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 16, 17, 18  Nastêpny
Strona 3 z 18

 
Skocz do:  
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów
Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach
Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów
Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów
Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group