Forum forum.drachenfels.pl
Forum Zamku Drachenfels
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UzytkownicyUzytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼iZaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼i   ZalogujZaloguj 
[Strona Glowna Zamku]    [Komnata Konstanta]
Akt IV Cz2 Strach w ka偶dym z nas
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 41, 42, 43  Nast阷ny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez mo縧iwo禼i zmiany post體 lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wr贸g?
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nast阷ny temat  
Autor Wiadomo舵
Ariena
Mod Bog贸w
Mod Bog贸w


Do潮czy: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys砤ny: Nie Paz 05, 2014 23:34    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Przylgn臋艂am do Beltheriona ch艂on膮c jego ciep艂o. B贸l i zimno by艂y dokuczliwe, ale uspokoi艂am si臋 w jego ramionach. Opar艂am g艂ow臋 o jego rami臋 i z przymkni臋tymi oczami da艂am si臋 nie艣膰. Czu艂am si臋 bezpieczna. Mia艂am wra偶enie, 偶e jestem lekka niczym para. Wtuli艂am si臋 bardziej w Beltheriona.
“Jak dobrze, 偶e tu jest.. tak dobrze.. zawsze jest, gdy go potrzebuj臋, zw艂aszcza wtedy, gdy jestem taka bezradna. No chyba oszala艂a艣! My nigdy nie jeste艣my bezradne! Dajesz sobie wmawia膰 co艣 co nie jest prawd膮! W艂a艣nie zabi艂y艣my swoimi r臋koma kilkadziesi膮t ork贸w, przetrwa艂y艣my w tej przekl臋tej zbroi, a Ty m贸wisz, 偶e jeste艣my bezradne?! To w艂a艣nie on nas tak roztkliwia i os艂abia. Mog艂yby艣my zniszczy膰 te ziemie..zala膰 ogniem i pozby膰 si臋 ludzi, kt贸rzy zabijaj膮 naszych braci i siostry. Tak, wiem, ale przy nim nie musz臋 taka by膰. On si臋 mn膮 opiekuje. Dba o mnie i chroni by nic mi si臋 nie sta艂o. Przy nim mog臋 odpocz膮膰, a teraz tego potrzebuj臋. Potrzebuj臋 jego opieki. Tylko nie wmawiaj mi, 偶e jeste艣my s艂abe i bezradne. Dobrze wiesz, 偶e tak nie jest. Musimy tylko czasem odpoczywa膰 by moc do nas wraca艂a. Znalaz艂 nasz karwasz. Dobrze, 偶e go nie u偶y艂y艣my, w贸wczas by艂yby艣my bezradne.”
Nawet nie zauwa偶y艂am, gdy dotarli艣my do zrujnowanego miasta. Ockn臋艂am si臋 jakby ze snu rozgl膮daj膮c si臋, gdy Klaus wraz z Beltherionem skierowali si臋 do jakiego艣 zniszczonego budynku. Do moich uszu dotra艂y g艂osy w ym Ingwara. Otworzy艂am szeroko oczy. Klaus odezwa艂 si臋 do jaki艣 ludzi. Gdy ich dostrzeg艂am zadr偶a艂am lekko, a serce zabi艂o mi mocniej. Rozejrza艂am si臋 blado. Odezwa艂am si臋 w eltharinie.>

-Postaw mnie prosz臋 kochanie.

<Gdy Beltherion mnie postawi艂, stan臋艂am pewnie na nogach krzywi膮c si臋 lekko z b贸lu. Odchrz膮kn臋艂am g艂o艣no.>

-Hej Ingwar! S艂ycha膰 Ci臋 z daleka!

<Spojrza艂am po marynarzach.>

-Rozwali艂y艣my ich z Tellan..szkoda, 偶e tego nie widzia艂e艣! Zrobi艂y艣my im tak膮 sieczk臋… Tych, kt贸rych nie spali艂am na popi贸艂 Tellan rozszarpa艂a jak szmaciane lalki. Zamieni艂am w py艂 wszystko w promieniu kilkudziesi臋ciu metr贸w. Nie osta艂 si臋 kamie艅 na kamieniu. Mo偶e zamiast wybiera膰 si臋 w podr贸偶 powinnam zaj膮膰 si臋 tutejszymi ziemiami i po prostu zaprowadzi膰 porz膮dek? Nasi bracia i siostry bardziej nas potrzebuj膮. A ci tutaj to kto? To Ci co nas maj膮 zabra膰 do Courone?

<Wyprostowana cho膰 przemarzni臋ta spogl膮da艂am na nich.>

-Atmosfera tutaj wydaje si臋 by膰 troch臋 napi臋ta. Co si臋 dzieje? Co tu tak wszyscy stoicie jak ko艂ki? 呕yjecie tam wszyscy? Tellan pewnie nie d艂ugo do nas do艂膮czy. Pobieg艂a w las.. pewnie dopa艣膰 tego ca艂ego Herszta by jej odda艂 miecz albo po prostu.. czasem jej zachowanie jest zagadkowe, ale Frank za ni膮 poszed艂. Zjedzmy i odpocznijmy nim wr贸ci.
_________________
Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email MSN Messenger
Voltiur2
Basztowy
Basztowy


Do潮czy: 16 Sty 2014
Posty: 133

PostWys砤ny: Pon Paz 06, 2014 13:34    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Obserwowa艂em poczynania towarzyszy oraz zachowanie m臋偶czyzny. Jego reakcja by艂a do艣膰 dziwne jednak w chwili obecnej by艂 to nam bardzo na r臋k臋. Gdyby nie moja przypad艂o艣膰 to pewnie wzgardzi艂 jego zachowaniem ale teraz to ju偶 wszystko jedno.. jednego by艂em pewien, 偶e po wyleczeniu b臋d臋 musia艂 zredukowa膰 towarzystwo w ok贸艂 mnie.

Sprawdzi艂em czy mam sw贸j zapas pieni臋dzy, zebra艂em bro艅 swoj膮 i pistolety Kurta aby odda膰 mu je na statku. Podnios艂em si臋 z trudem i b贸lem i w wolnym tempie w kierunku kt贸ry zostanie wskazany.>

-Jako艣 dam rad臋. <Wysapa艂em z trudem podczas wstawania z ziemi.>

<Jednak nag艂a zmiana postawy Ingwara by艂a dla mnie szokiem, Czy on do reszty zwariowa艂?! Patrzy艂em na ca艂膮 sytuacj臋 z bardzo mieszanymi uczuciami. Czym pr臋dzej znalaz艂em jaki艣 k膮t aby mie膰 boki i ty艂 w miar臋 chroniony.>
_________________
Przyjaciel czy Wr贸g?-Viktor Sombra Hark
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Pon Paz 06, 2014 19:32    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Frank,Tellan>

<Tellan nie by艂a pewna czy ma si臋 cieszy膰 czy te偶 nie z widoku Franka. To ,偶e j膮 odnalaz艂 by艂o pocieszaj膮ce bo oczekiwa艂a zgo艂a kogo艣 zupe艂nie innego. Oczekiwa艂a 艣mierci Frank stan膮艂 nad Tellan i przygl膮da艂 jej si臋 intensywnie. W jego spojrzeniu by艂o co艣 dziwnego. Niby jej wsp贸艂czu艂 i chcia艂 pom贸c a jednak nie robi艂 tego od razu lecz zadawa艂 pytania. Pytania, kt贸re wzbudzi艂y wewn臋trzny niepok贸j wojowniczki. Tak nie m贸wi艂 kto艣 kto przyszed艂 pom贸c. Mimo wszystko czuj膮c zbli偶aj膮ce si臋 niebezpiecze艅stwo w postaci ork贸w Tellan stara艂a si臋 wyja艣ni膰 Frankowi najlepiej jak mog艂a, nie wdaj膮c si臋 zawi艂e szczeg贸艂y, w jakiej jest sytuacji. Ha艂asy si臋 zbli偶a艂y i trzeba by艂o podj膮膰 jakie艣 dzia艂ania natychmiast. Frank przykl膮k艂 przy Tellan i uspokaja艂 j膮, s艂owa nawet przemawia艂y do niej bo ani drgn臋艂a i gdyby Tellan by艂a zwyczajn膮 wojowniczk膮 ju偶 by艂a by martwa i to nie z powodu ran ale dlatego, 偶e Frank doby艂 ostrza i szybko zaatakowa艂 pchaj膮c n贸偶 prosto w oko le偶膮cej kobiety. Na szcz臋艣cie w nieszcz臋艣ciu Tellan ju偶 dawno nie by艂a normalna. Mo偶e to jej dodatkowe oko na 艣wiat, a mo偶e podszept demona lub jakiego艣 anio艂a str贸偶a Tellan sprawi艂, 偶e wolne rami臋 dogorywaj膮cej kobiety zadzia艂a艂o samo z siebie b艂yskawicznie chwytaj膮c ostrze no偶a w opancerzon膮 d艂o艅, tu偶 zanim jej oko zosta艂o przebite stal膮. Czubek frankowego ostrza prawie rysowa艂 藕renice Tellan, kt贸ra rozwar艂a si臋 prawie na ca艂y oczod贸艂. Opancerzone rami臋 kobiety dr偶a艂o z wysi艂ku powstrzymuj膮c pchni臋cie kiedy Frank napiera艂 ca艂ym cia艂em by przebi膰 si臋 do m贸zgu wojowniczki. Mimo po艂amanych ko艣ci, mimo zerwanych 艣ci臋gien i mi臋艣ni, mimo tego, 偶e Tellan by艂a 偶ywy wrakiem nadal walczy艂a o 偶ycie...walczy艂a. W艂a艣nie, Frank nieumy艣lnie rozpali艂 na nowo ogie艅 do walki w sercu kobiety. Wojowniczka poczu艂a, 偶e nie ma wyboru, skoro nie mog艂a oczekiwa膰 pomocy z nik膮d musia艂a to zrobi膰...musia艂a po艣wi臋ci膰 bezpowrotnie od艂amek swojej duszy aby 偶y膰.>
-Nie...Frank...nie..<Wyszepta艂a b艂agalnie Tellan. Cz艂owiek "kryj膮cy si臋 w cieniach" jednak nie okaza艂 偶adnych emocji. Zatykaj膮c usta kobiecie nadal pcha艂 ostrze w jej oko wiedz膮c, 偶e ju偶 niebawem osi膮gnie sw贸j cel. Tellan nie wytrzyma艂a, jej oczy zrobi艂y si臋 czarne jak smo艂a a jednocze艣nie pe艂ne krwi. Z jej gard艂a wydoby艂 si臋 ci臋偶ki gard艂owy pomruk tak dono艣ny ,偶e zas艂oni臋te usta Tellan go nie powstrzyma艂y w sobie. >
-Nie... <Tym razem brzmia艂o jak rozkaz. Kobieta szarpn臋艂a g艂ow膮 jakby w nerwowym tiku i przy艂bica he艂mu samoczynnie opad艂a. Ostrze Franka naznaczy艂o policzek kobiety tu偶 pod okiem a potem zosta艂o brutalnie wyrwane z r臋ki adepta magii. Przy艂bica he艂mu si臋 zamkn臋艂a i kobieta poczu艂a w sobie moc. Szybkie i bezlitosne uderzenie w g艂ow臋 ,mimo wszystko zaskoczonego Franka, pozbawi艂o m臋偶czyzn臋 przytomno艣ci. Tellan po raz kolejny tego dnia musia艂a zmierzy膰 si臋 ze swoimi s艂abo艣ciami i z niezaspokojonym apetytem pancerza. Wszechobecny b贸l sprawia艂, 偶e regentka zachowa艂a zmys艂y i nie zamieni艂a Franka w krwaw膮 papk臋 ani surowe mi臋so na 偶er. Mog艂a to zrobi膰 gdyby chcia艂a, wystarczy艂o pozby膰 si臋 zahamowa艅 za pomoc膮 jednej tylko my艣li ale nie. Teraz kobieta walczy艂a o to aby odda膰 demonowi kt贸ry j膮 wysysa艂 jak najmniej zyskuj膮c przy tym jak najwi臋cej. To co by艂o dalej nie dociera艂o ju偶 do Franka bo le偶a艂 jak d艂ugi na 艣niegu pozbawiony przytomno艣ci. Tellan zn贸w by艂a demoniczna tym razem jednak "tylko troch臋". Kobieta wsta艂a i podnios艂膮 si臋 razem z mieczem do pionu. Szybko zidentyfikowa艂a cia艂o adepta Franka i zabra艂a je ze sob膮. Ruszy艂a przed siebie kieruj膮c si臋 instynktem, skupiaj膮c si臋 na zapachu i jednym tylko celu. Dotrze膰 tam gdzie znajdowa艂a si臋 reszta.>



<Ecoliono, Kurt, Ingwar, Viktor ,Magnus,Klaus,Elbereth>

<Napi臋cie uros艂o jeszcze bardziej gdy Ingwar najpierw zgodzi艂 si臋 p贸j艣膰 na statek a potem nagle co艣 mu odbi艂o i chcia艂 si臋 bi膰. Tak naprawd臋 to chyba tylko Ingwar chcia艂 walczy膰 nieodwo艂alnie. Nie by艂o mowy o ataku z zaskoczenia , kiedy wszyscy mierzyli do Ingwara. Ju偶 po jednym kroku okaza艂o si臋, 偶e w og贸le nie ma mowy o 偶adnym ataku. Ingwar jak zwykle lekcewa偶y艂 sw贸j stan ale jego cia艂o nie. Przera偶aj膮cy b贸l przeszy艂 krasnoluda gdy opar艂 si臋 na rannej stronie a zmia偶d偶one biodro drgn臋艂o. Ingwar rykn膮艂 z b贸l i wywin膮艂 nogami w powietrzu upadaj膮c na plecy. B贸l parali偶owa艂 go kompletnie a krasnolud wy艂. Dos艂ownie w tej chwili przez marynarzy przeszed艂 Klaus z rozbit膮 i zakrwawion膮, opuchni臋t膮 twarz膮. Wygl膮da艂 ca艂kiem nie藕le w por贸wnaniu do reszty i sam si臋 porusza艂. Za nim dostrzegli艣cie Elbereth zakutan膮 w dwa p艂aszcze i koc. Sta艂a niepewnie trz臋s膮c si臋 jak osika i opieraj膮c na Beltherionie, kt贸ry by艂 blady ponad swoj膮 naturaln膮 blado艣膰 i jeszcze bardziej przezroczysty. Elfka by艂a wyczerpana, mo偶e nawet ledwo 偶y艂a to by艂o wida膰 go艂ym okiem ale ducha stara艂a si臋 mie膰 niez艂omnego, kryj膮c wszystko to co czu艂a wewn膮trz, pod p艂aszczykiem pewno艣ci siebie. Brakowa艂o teraz tylko Tellan i Franka. Ten z marynarzy kt贸ry sta艂 na przodzie i przemawia艂 wcze艣niej maj膮c w wi臋kszo艣ci zakryt膮 twarz odpar艂.>

-Pi臋膰 sztuk z艂ota od 艂ba...Pom贸偶cie im si臋 zebra膰 bo ledwo zipi膮- <doda艂 do swoich.>- Jak b臋d膮 stawia膰 op贸r wali膰 w 艂eb lub zabi膰...Nie mamy czasu na zabawy...

<Elbereth, Klaus i Beltherion szybko si臋 dowiedzieli co si臋 dzia艂o w kryj贸wce, podobnie jak i reszta dru偶yny. Zebrali艣cie swoje rzeczy okrywaj膮c si臋 mo偶liwie jak najcieplej. Ingwar jeszcze si臋 rzuca艂 ale Kargun i Ingrid nie dali mu ju偶 doj艣膰 do s艂owa. Z艂apali go pod ramiona i wywlekli z izby. Viktor s艂aniaj膮c si臋 i id膮c bardzo powoli dawa艂 rad臋 sam ci臋偶ko 艂api膮c oddech. Runar mimo wy艂amanego ramienia wzi膮艂 na siebie obowi膮zek niesienia ma艂ej i ci臋偶ko rannej Asty. Tir opar艂 si臋 na kap艂anie Morra Ecoliono i mimo i偶 morryta czu艂 od m臋偶czyzny niepokoj膮cy zapach siarki to pom贸g艂 mu i艣膰 nie przejmuj膮c si臋 swoj膮 艣lepot膮. Koko wzi膮艂 na r臋ce Kurta a Morte pom贸g艂 Elise z Magnusem. >
-Pakowa膰 ich graty w skrzynki i na 艂贸d藕...odpoczn膮 sobie na pok艂adzie...<Ponownie poleci艂 swoim "wa偶ny" marynarz.> Otw贸rzcie schowek, bierzemy co nasze i wynosimy si臋 st膮d...

<Jak tylko wasza dru偶yny opu艣ci艂a sal臋 z kominkiem ludzie zacz臋li rozbiera膰 pod艂og臋 by dosta膰 si臋 pod pomieszczenie. G艂贸wnie skupili艣cie si臋 na zabraniu najpotrzebniejszych rzeczy i rannych, reszt臋 zapakowali za was marynarze do skrzy艅. Wyd艂ubali z pod艂ogi kilka kamieni i zeszli pod ziemi臋. W tym czasie was doprowadzono do du偶ych 艂odzi przycumowanych do brzegu. W dymie i mgle majaczy艂 okr臋t stoj膮cy na kotwicy nie dalej jak dwie艣cie krok贸w od nabrze偶a. Rozdzielono was po dw贸ch 艂odziach. Kt贸ry艣 z marynarzy podni贸s艂 alarm gdy jego kamraci targali na d艂ugich dr膮g膮ch dwie pod艂u偶ne skrzynie za艂adowane czym艣 ci臋偶kim>
-Wr贸g nadchodzi..pr臋dko...

<Rzeczywi艣cie s艂ycha膰 by艂o, 偶e orki wracaj膮 pl膮druj膮c miasto po raz kolejny. Z dymu wy艂oni艂a si臋 "demoniczna Tellan" nios膮ca Franka jak jaki艣 tobo艂ek, mia艂a te偶 miecz Iruyha...Ale jak go zdoby艂a? Czy偶by pokona艂a Herszta? S膮dz膮c po furii z jak膮 zielo艅ce rujnowa艂y kolejny raz to co zosta艂o jeszcze z miasta to chyba nie. Ch贸d kobiety by艂 strasznie sztuczny, mechaniczny i bardzo sztywny jakby si臋 obawia艂a, 偶e straci oparcie pod nogami. Marynarze d艂ugo wahali si臋 czy nie strzela膰 do niej ale w ko艅cu domy艣lili si臋, a mo偶e wiedzieli, 偶e to ostatnia brakuj膮ca dw贸jka. Wszyscy czekali艣cie w napi臋ciu kiedy Tellan podesz艂a i wrzuci艂a Franka do 艂odzi.>

-Ten dure艅 pr贸bowa艂 mnie zabi膰...<Powiedzia艂a g艂o艣no a jej g艂os by艂 niski i zniekszta艂cony. Wsiad艂a do 艂odzi razem z elfami. Budzi艂a strach we wszystkich obecnych, zar贸wno w was jak i w marynarzach. Ci jednak zebrali si臋 do kupy i zapakowali skrzynie na trzeci膮 艂贸d藕. Gdy wszyscy i wszystko by艂o zabrane odbili艣cie od brzegu i ruszyli艣cie. By艂o zimno a wiatr od morza pog艂臋bia艂 to uczucie.>


<Wszyscy>

<Dostali艣cie dla siebie jedn膮 z mniejszych 艂adowni na statku. Z艂o偶ono tam wasze rzeczy i was. Nie ma 艂贸偶ek a jedynie porozwieszane hamaki lecz dla ka偶dego wystarczy. Wszyscy opr贸cz Tellan zalegli艣cie na legowiskach, l偶ej ranni wy偶ej, ci w krytycznym stanie tu偶 na pod艂og膮. Tellan sta艂a w zbroi i wygl膮da艂a jak pos膮g. Ka偶dy zastanawia艂 si臋 czy wewn膮trz pancerza nadal jest ona czy ju偶 dawno nie. Powiedzia艂a do艣膰 g艂o艣no.>
-Odpoczywa膰...i nic nie kombinujcie...wystarczaj膮co mamy problem贸w.
<Zwr贸ci艂a si臋 do elf贸w.> -Elbereth, Beltherion, przypilnujcie 偶ebym nie umar艂a...<Po tych s艂owach tak jak Tellan sta艂a tak pierdoln臋艂a z hukiem na deski i przesta艂a si臋 rusza膰. Z g艂臋bi he艂mu s艂ycha膰 by艂o g艂o艣ne rz臋偶enie jakby wdychane powietrze musia艂o pokonywa膰 wiele barier zanim dosta艂o si臋 do p艂uc.
Ingwar mrucza艂 i narzeka艂 na czym 艣wiat stoi, 偶e ma rozwalone biodro i nie mo偶e 艂azi膰. Viktor zaleg艂 na swoim hamaku i rozmy艣la艂. Kurt cieszy艂 si臋, 偶e jednak opu艣cili miasto a jego obaj podkomendni nadal 偶yli. Magnus buja艂 si臋 spokojnie i wpatrywa艂 w Elise wiedz膮c, 偶e sen przynajmniej przywr贸ci mu moc w艂adania Etherem. Elbereth le偶a艂a w hamaku sama do czasu a偶 Beltherion nie zdj膮艂 pancerza z Tellan i odda艂 zmia偶d偶one i a偶 sinoczarne cia艂o wojowniczki pod opiek臋 "koziog艂owej Elise" i "p艂on膮cej Ingrid", wtedy po艂o偶y艂 si臋 razem z Elbereth i szepta艂 jej co艣 w eltharinie raczej mi艂ego na ucho. Klaus wisia艂 w hamaku ca艂kiem wysoko i mimo zm臋czenia, oraz bol膮cej twarzy obserwowa艂 z g贸ry co ka偶dy robi. Ecoliono wiedz膮c, 偶e "Wielki Kruk" jest z nimi na statku odsapn膮艂 ci臋偶ko i cieszy艂 si臋, 偶e ludzie okazali si臋 jednak bardziej przyja藕nie nastawieni, ni偶 na to wygl膮da艂o. Do tego poczu艂 si臋 silny wiedz膮c, 偶e s膮 tu teraz tacy, kt贸rzy nie mog膮 ruszy膰 r臋k膮 lub nog膮 i maj膮 mniejsze mo偶liwo艣ci ni偶 on jako 艣lepiec. Frank ockn膮艂 si臋 zaskoczony w hamaku i ma艂o nie spad艂 gdy zrozumia艂, 偶e s膮 na statku a on i Tellan 偶yj膮. G艂owa go bola艂a bardzo i czu艂, 偶e ma solidnego guza. Tir spa艂 w najlepsze a ma艂y p艂omyk niczym od 艣wiecy wydobywa艂 si臋 z jego zniekszta艂conych ust. Rhunar tak偶e postanowi艂 spa膰, wiedzia艂, 偶e dzi臋ki temu nabierze si艂 i mocy aby pomaga膰 bardziej potrzebuj膮cym ni偶 on sam. Koko i Kargun na pewno nie spali i bujaj膮c si臋 lekko nas艂uchiwali i obserwowali izb臋. Asta usn臋艂a w hamaku jak w ko艂ysce a Ingrid i Elise stara艂y si臋 jako艣 ratowa膰 Tellan opatruj膮c j膮, nastawiaj膮c ko艣ci i wcieraj膮c drobne specyfiki, kt贸rych bardka mia艂a coraz mniej. Pierwszy dzie艅 prawie ca艂y przespali艣cie pomijaj膮c czas kiedy rozgl膮dali艣cie si臋 nerwowo pr贸buj膮c rozezna膰 si臋 w otoczeniu. Drugi dzie艅 dostali艣cie jak膮艣 breje do 偶arcia w paskudnie zu偶ytych drewnianych miskach i beczk臋 wody do picia. Okr臋t by艂 albo bardzo dobrze zbudowany albo morze by艂o wyj膮tkowo spokojne bo zaledwie nieznacznie si臋 buja艂 na lewo i prawo, prawie nieodczuwalnie. Zar贸wno ten i jak i nast臋pny dzie艅 min膮艂y podobnie. Wsp贸lnymi wysi艂kami Rhunara, Magnusa, Elbereth, Ingrid i Elise ,grupa odzyskiwa艂a powoli zdrowie. Ingwar przymusowo dosta艂 leki uspokajaj膮ce aby si臋 nie rzuca膰 na Magnusa i Elbereth a teraz i na Franka. Leczenie nie by艂o to 艂atwe bo chocia偶 sztuki magiczne by艂y bardzo pomocne to mimo wszystko nie zast臋powa艂y chirurga. Permanentnie uda艂o si臋 ustabilizowa膰 stan Ingwara, Magnusa i Kurta. Tellan goi艂a si臋 w zastraszaj膮co szybkim tempie jak na cz艂owieka. Elbereth, Asta , Tir i Viktor bardzo powoli wracali do zdrowia. Ecoliono i Klaus oraz reszta towarzystwa by艂a ju偶 ca艂kiem zdrowa. Przynajmniej je艣li chodzi艂o o rany na ciele. Zbli偶a艂a si臋 noc. Po kolejnym paskudnym posi艂ku dzisiejszego wieczoru czuli艣cie jaki艣 niepok贸j kt贸ry zawis艂 w powietrzu. W jaki艣 spos贸b dzisiejsza noc mia艂a by膰 specjalna.>

Noc

<Powietrze zrobi艂o si臋 ci臋偶kie. Zielonkawe 艣wiat艂o ksi臋偶yca zdawa艂o si臋 przenika膰 przez deski pok艂adu wy偶ej cho膰 to by艂o raczej nie mo偶liwe. Pierwszy poczu艂 to Ingwar, co艣 mu si臋 zacz臋艂o rusza膰 pod sk贸r膮 a krasnolud poczu艂 si臋 strasznie nieswojo. Jakby nie by艂 ju偶 sob膮, jakby co艣 toczy艂o go od 艣rodka. Drugi dziwnie zacz膮艂 si臋 zachowywa膰 krasnolud Kargun. Zacz膮艂 warcze膰 i miota膰 si臋 a jego cia艂o zacz臋艂o si臋 rozrasta膰. Najpierw przyby艂 mu powykr臋cany garb na plecach a nast臋pnie stary zab贸jca ur贸s艂 wsz臋dzie dwukrotnie, do rozmiar贸w przekraczaj膮cych ogra. Masywne mi臋siste cia艂o wygina艂o deski na pod艂odze. W艂osy krasnoluda tak偶e uros艂y tworz膮c na plecach d艂ug膮 siw膮 ko艅sk膮 grzyw臋 a ca艂a jego sk贸ra z a偶urowej zrobi艂a si臋 l艣ni膮ca jakby posmarowana roztopionym cukrem. Potem przysz艂a kolej na pokryt膮 艂usk膮 elfk臋 Elbereth. Czarodziejka czu艂a, 偶e co艣 zmienia si臋 najpierw wewn膮trz niej, co艣 czego nie mo偶na dostrzec go艂ym okiem a potem jej twarz wyd艂u偶y艂a si臋, uros艂a jej broda i rogi jak u ma艂ej kozy, znosi艂a swoje zmiany w ciszy. Zielone 艣wiat艂o dopad艂o te偶 Beltheriona, drugiego elfa. Bardzo bola艂o go to co si臋 z nim dzia艂o. Najpierw upad艂 na deski i krzycza艂, jego nogi zmieni艂y si臋 w cienkie i d艂ugie ptasie girki z pazurami ale to nie by艂 koniec. Jego prawa d艂o艅 zacisn臋艂a si臋 w pi臋艣膰, palce zros艂y si臋 z ko艣膰mi nadgarstka a nadgarstek z ko艣ci膮 przedramienia zawijaj膮c si臋 i formuj膮c w co艣 przypominaj膮cego rurk臋 pust膮 w 艣rodku. Jego twarz wyd艂u偶y艂a si臋 w prz贸d, usta i nos kompletnie znikn臋艂y i zamieni艂y si臋 w dzi贸b, w艂osy wypad艂y a na ich miejscu pojawi艂a si臋 lwia grzywa. Najgorsze jednak przysz艂o na ko艅cu. Obie nogi elfa , cho膰 paskudne to jednak sprawne i lewe rami臋 elfa, zacz臋艂y si臋 kurczy膰 i usycha膰 jakby kto艣 b艂yskawicznie wyci膮ga艂 z nich ca艂膮 wod臋. Elf pad艂 bez ducha na deski tu偶 obok przemienionej Elbereth. Paskudna moc przeskoczy艂a na "koziog艂ow膮" bardk臋 Elise i rze藕bi艂a jej twarz w jeszcze bardziej pokr臋con膮 a kobieta? p艂aka艂a. Na jej g艂owie pojawi艂y si臋 dziesi膮tki j臋zyk贸w a ka偶dy wyrasta艂 ze sk贸ry g艂owy a mo偶e i z czaszki? G艂owa bardki wyd艂u偶y艂a si臋 jeszcze w d贸艂 uros艂a jej ogromna broda jak u bawo艂a kislevskiego a ma艂e r贸偶ki zamieni艂y si臋 w ogromne bycze rogi. Zion膮cy ogniem Tir tak偶e nie schowa艂 si臋 przez mutuj膮cym promieniem nocy. Momentalnie ca艂e jego cia艂o zamieni艂o si臋 w zbi贸r dziesi膮tek a mo偶e i setek kryszta艂贸w mlecznobia艂ego koloru, prawa noga mu odpad艂a i rozsypa艂a si臋 w py艂. Przera偶ony m臋偶czyzna nie wiedzia艂 co robi膰 gdy z pomi臋dzy kryszta艂贸w jego cia艂a zacz臋艂a wyp艂ywa膰 ohydna s膮cz膮ca si臋 ropa. Strzelec Klaus tak偶e poczu艂 si臋 dziwnie, w nim tak偶e co艣 zmieni艂o si臋 od 艣rodka do tego jego nos wyci膮gn膮艂 si臋 i ur贸s艂 do ogromnych rozmiar贸w przes艂aniaj膮c po艂ow臋 twarzy. Krasnoludka Ingrid , kt贸rej czaszka p艂on臋艂a ju偶 od pierwszej mutacji teraz mia艂a pokr臋con膮 i zro艣ni臋t膮 szcz臋k臋 a nowe usta pojawi艂y si臋 jej gdzie艣 na plecach bo zakl臋艂a a g艂os wydoby艂 si臋 gdzie艣 z ty艂u spod ubrania. Viktor czeka艂 na swoje nowe mutacje no i przysz艂y. Jego cia艂o na moment roz艣wietli艂y nieznane znaki a potem jego sk贸ra i ko艣ci zacz臋艂y twardnie膰 i zamienia膰 si臋 chyba w metal, tak to wygl膮da艂o. Na pocz膮tku 艂owca czarownic odczuwa艂 tylko przyjemny ch艂贸d ale potem jego nogi podwin臋艂y si臋 i krzycza艂 z b贸lu drapi膮c 艣cian臋 gdy ko艣ci zamieni艂y si臋 w tryby a sk贸ra i 艣ci臋gna utworzy艂y pasy po kt贸rych owe tryby mia艂y si臋 porusza膰. Na koniec zielona moc uderzy艂a w Magnusa i zrobi艂a to z tak膮 si艂膮, 偶e ca艂a izba si臋 zatrz臋s艂a. Czarodziej krzycza艂 najg艂o艣niej a i b贸l jego by艂 niewyobra偶alny. Od razu oba ramiona czarodzieja odpad艂y na pod艂og臋 jak wy艂amane r臋ce lalki. Ich miejsce zast膮pi艂y ohydne wij膮ce si臋 , pokryte 艣luzem macki. Nogi czarodzieja tak偶e si臋 zmieni艂y jednak w takie jakie maj膮 ptaki, cienkie, zako艅czone pazurami i tylko o trzech palcach z przodu. Magnus upad艂 i rzuca艂 si臋 po pod艂odze gdy jego cia艂o przybra艂o kolor srebrnego metalu zupe艂nie jak cia艂o Viktora. Chwilowe uczucie ch艂odu z艂agodzi艂o na moment b贸l by ten m贸g艂 po chwili rozsadza膰 g艂ow臋 czarodzieja jakby pal膮c jego m贸zg od 艣rodka. Na ca艂ym metalowym ciele Magnusa wyros艂y przessawki jak te kt贸re maj膮 na ramionach o艣miornice. To jednak nie by艂 koniec cierpie艅 艣wietlistego. Cia艂o Magnusa rzuca drgawkami mutowa艂o dalej. Jego odbyt strasznie go bola艂 gdy z cia艂a na ko艅cu kr臋gos艂upa wyr贸s艂 pot臋偶ny ogon skorpiona. Plecy czarodzieja wykr臋ci艂y si臋 mimo metalowej struktury i powsta艂 paskudny garb. Dopiero wtedy przyszed艂 najwi臋kszy b贸l kt贸rego Magnus nie m贸g艂 ju偶 znie艣膰 drapi膮c i gryz膮c pod艂og臋, krzycz膮c w niebog艂osy. Jego biodra p臋k艂y , wyros艂y nowe ko艣ci i powsta艂a para pi臋knych ko艅skich n贸g ma艣ci kasztanowej. Ci kt贸rych mutacje nie dotkn臋艂y byli przera偶eni, ci kt贸rych dotkn臋艂y byli albo za艂amani albo zafascynowani wr臋cz. Zmutowany Viktor podnieci艂 si臋 na my艣l o tym, 偶e jego cia艂o jest twarde jak stal i zacz膮艂 wydziela膰 z siebie dziwny gaz i sp艂ywa膰 zgnilizn膮. >



<Pascal>

<Zabawa dobieg艂a ko艅ca a Ty zaprosi艂e艣 damy na wsp贸lny posi艂ek. Oczywi艣cie si臋 zgodzi艂y, czas sp臋dzony z Tob膮 sprawia艂 im du偶膮 przyjemno艣膰. Odprowadzi艂e艣 kobiety aby mog艂y si臋 przygotowa膰 i poszed艂e艣 do Pani Plantago po dodatkowe lekarstwa na swoj膮 przypad艂o艣膰, tak na wszelki wypadek, gdyby mia艂y si臋 niespodziewanie sko艅czy膰, cho膰 mia艂e艣 ich jeszcze co najmniej na dwa tygodnie. Medyczka bez zastanawiania si臋 da艂a ci lekarstwo tym razem w formie napitku. Manierka zawiera oko艂o litra p艂ynu, kt贸ry powiniene艣 pi膰 raz dziennie po 艂yku je艣li sko艅cz膮 ci si臋 wcze艣niejsze leki. Zostawi艂e艣 wierzchnie odzienie i uda艂e艣 si臋 do jadalni pa艂acowej. Dziewczyny ju偶 siedzia艂y przy stole Anastazja ubrana w karmazynow膮 sukienk臋 z jedwabiu z gorsetem i wyko艅czon膮 koronkami a Leilia mia艂a na sobie bia艂膮 suknie z at艂asu, bez koronek ale z ozdobnymi srebrnymi haftkami i bufiastymi r臋kawami. Laial sta艂a przy stole w piaskowej szerokiej sukni z dekoltem w v i czeka艂a a偶 usi膮dziesz. St贸艂 by艂 ju偶 zastawiony paruj膮cymi p贸艂miskami i dzbankami z napojami. Dziewczyny ucieszy艂y si臋 kiedy wreszcie dotar艂e艣 i przywita艂y ci臋 u艣miechem. >
-Siadaj z nami Sir Pascal i opowiedz nam prosz臋 jak膮艣 ciekaw膮 histori臋... <Troch臋 oficjalnie zaprosi艂a ci臋 Anastazja>

_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do潮czy: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys砤ny: Wto Paz 07, 2014 16:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Co艣 co jeszcze par臋 chwil temu by艂o Magnusem Regenbogenem - hierofant膮 Kolegium 艢wiat艂a, pad艂o na deski i drgaj膮c i wij膮c si臋 w strz臋pach ubrania.. Twarz, kt贸ra pozosta艂a nietkni臋ta wykrzywiona by艂a straszliwie przez niewypowiedziany b贸l istoty. Cierpienie by艂o straszliwe. Zmienione oczy o przemutowanych 藕renicach i t臋cz贸wkach mieni膮cych si臋 wszystkimi barwami, wyra偶a艂y niesamowite katusze. Szkli艂y si臋 i zacz臋艂y z nich p艂yn膮膰 艂zy...

- Nee... niee... nieee... - zawodzi艂a cicho istota.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Xsary
Markgraf
Markgraf


Do潮czy: 09 Sty 2005
Posty: 2039
Sk眃: Nowa S贸l

PostWys砤ny: Wto Paz 07, 2014 17:09    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jestem g艂upim 偶贸艂todziobem.

Jak偶e mog艂em dopu艣ci膰 do siebie my艣l, 偶e w spotkaniu z pot臋偶n膮 istot膮 Chaosu, nawet ci臋偶ko rann膮 i wbrew logice 偶yw膮, mam szanse? Wydaje mi si臋, 偶e pope艂ni艂em b艂膮d, za kt贸ry zap艂ac臋 solennie. Lecz czemu jeszcze 偶yj臋? By膰 mo偶e istota, kt贸r膮 nosi w sobie Tellan pragn臋艂a mnie zabi膰, ale kobieta - a raczej strz臋pki jej duszy - uniemo偶liwi艂y jej to? Nic nie jest pewne. Tak samo nie jestem pewny czy aby misja, kt贸r膮 mi zlecono pozostaje w zgodzie z Dekretem. Nie s艂ysza艂em o precedensach, kt贸re zak艂ada艂yby ratunek od mutacji. Zreszt膮, nigdy wcze艣niej nie s艂ysza艂em o takich cudach.

Paradoksalnie u艣wiadomi艂em to sobie po ciosie w 艂eb.

Potem moi niecni towarzysze zacz臋li mutowa膰. Jedni znosili to krzycz膮c, inni za艣 w ciszy. Jestem pod wra偶eniem. Kurewskim wra偶eniem sytuacji, w kt贸rej si臋 znalaz艂em. C贸偶 mog臋 zrobi膰 jak siedzie膰 cicho i liczy膰, 偶e osta艂y im si臋 resztki rozumu? Co z kontraktem od hrabiny? W膮tpi臋, aby Gabinet Cieni pokiwa艂 przychylnie g艂ow膮 gdyby dowiedzia艂 si臋 o cichemu sprzyjaniu Mrocznym Pot臋gom. Tak, bo jest to sprzyjaniem! Nauka zna doskonale momenty prze艂omowe przechodzenia na stron臋 Chaosu: butno艣膰, ch臋膰 uleczenia si臋, udowadnianie swego oddania prawym instytucj膮, a potem gniew. Rozpacz. Samotno艣膰. I chlast, szlag! Mutant gotowy! A wszystko to na moich oczach!

Jestem przera偶ony. Co z tego, 偶e mam min臋 spokojn膮 jak grobowiec, gdy czuj臋, 偶e moja g艂owa pulsuje z nerw贸w, a 艣ci艣ni臋ty 偶o艂膮dek nie pozwala trze藕wo my艣le膰. Musz臋 jednak co艣 zrobi膰...
B臋d膮c niekoniecznie dobrych my艣li dotycz膮cych mej przysz艂ej egzystencji, wymykam si臋 - pod os艂on膮 Cienia - ze swego hamaku... Cholera! Kap艂an! Podbiegam raptem do Morryty.

- Szcz臋艣ciem jest ojciec 艣lepy - powiedzia艂em do Ecoliono. - Musimy si臋 dosta膰 na g贸r臋 pok艂adu.

Oby kap艂an zaufa艂 mym s艂owom. Bez wzgl臋du na to czy zechce p贸j艣膰 ze mn膮 czy nie, wychodz臋 z naszej "kajuty" i sprawdzam teren. Je艣li zauwa偶膮 nas marynarze sprawy si臋 skomplikuj膮. A zauwa偶膮. To pewne. I poleje si臋 krew. To te偶 pewne. Gdyby Ecolino by艂 by tak mi艂y i uda艂 si臋 ze mn膮 polecam mu schowa膰 si臋 w cieniu i nas艂uchiwa膰 krok贸w. Sam w臋druj臋 w obr臋bie naszego miejsca na statku, sprawdzaj膮c czy impreza w "kajucie" nie zainteresowa艂a kogo艣 postronnego.
_________________
#Sesja Przyjaciel czy wr贸g? - Frank albo Fred
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email Odwied stron autora
Orthan
M艂odszy Prochowy
M艂odszy Prochowy


Do潮czy: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys砤ny: Wto Paz 07, 2014 19:24    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gdy weszli艣my na statek, mo偶na by艂o powiedzie膰 偶e by艂em z tego powodu zadowolony wreszcie byli艣my bezpieczni i nikomu nic nie zagra偶a艂o jak wida膰 moje obawy by艂 bez postawne. By艂em zadowolony z powrotu moich towarzyszy do zdrowia. Po za tym otuch dodawa艂a mi obecno艣膰 mego pana nie wiem ale czu艂em obecno艣膰 Pana Sn贸w jakim艣 dziwnym nieznanym mi zmys艂em. Nie wiem czemu ale przed snem odczuwa艂em dziwny niepok贸j odm贸wi艂em modlitw臋 do mego boga i stara艂em si臋 zasn膮膰, lecz sen nie nadchodzi艂 nie wiem czemu ogarn膮 mnie strach tak jak bym wyczuwa艂 nadchodz膮ce niebezpiecze艅stwo. Wtedy poczu艂em obecno艣膰 czystego z艂a, czu艂em na sobie spojrzenie bog贸w chaosu w g艂臋bi duszy zawy艂em ze strach jak prymitywne zwierz臋 na widok drapie偶nika. W tedy ostatnim wysi艂ku woli zacz膮艂em si臋 modli膰 do Morra i innych bog贸w. Wtedy poczu艂em i us艂ysza艂em j臋ki, p艂acz, okrzyki, g艂o艣ne oddech i skrzypienie napr臋偶onego drewna. Wyczuwa艂em te偶 偶e moi towarzysz臋 prawdopodobnie nie s膮 ju偶 lud藕mi. Wtedy dos艂ysza艂em lekko zachrypni臋ty g艂os Franka kt贸ry wyrwa艂 mnie z modlitwy a kt贸ry m贸wi艂 o moim szcz臋艣ciu jako 艣lepcu i o tym by uda膰 si臋 na g贸r臋 statku. Rzek艂em tylko do niego.

-Dobrze synu, prowad藕.

Nast臋pnie wype艂niam polecenia Franka, kryj膮c si臋 i nas艂uchuj膮c a tak偶e upewniam si臋 nadal czy przy boku mam sw贸j sztylet zmawiam te偶 kr贸tk膮 modlitw臋 do Morra i Sigmara by czuwali nad nami i je艣li mog膮 by nas wspomogli.
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wr贸g
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Warmlotek
Mod Czarnej Biblioteki
Mod Czarnej Biblioteki


Do潮czy: 11 Cze 2010
Posty: 1443
Sk眃: Pu艂awy

PostWys砤ny: Wto Paz 07, 2014 21:15    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ingwar maj膮c p艂yt臋 na sobie nie m贸g艂 spojrze膰 co si臋 dzieje z jego cia艂em, ale wyda艂o si臋 i偶 na zewn膮trz nie zmutowal, czu艂 ulg臋 ale i by艂 mocno przera偶ony tym faktem.
Jednak 偶aden krasnolud nie by艂 gotowy by zobaczy膰 to z czym musia艂y sie zmierzy膰 jego oczy ju偶 wkr贸tce...
Jego towarzysze zosta艂i pomutowani niczym najohydniejsze stwory z Pustkowi Chaosu... S艂yszal opowie艣ci i偶 tamtejsze burze piaskowe przenosi艂y ze sob膮 moc zmian... tak chocia偶 powiada艂i...

Patrzy艂 na swych towarzyszy z niesmakiem mocno zszokowany, r臋ka mimowolnie zaciska艂a si臋 na toporze.
Trz膮s艂 si臋 patrz膮c jakim torturom poddawani s膮 jego kompani a zimny pot zacz膮艂 艣cieka膰 mu po plecach...

Sko艅czy艂o si臋 to tak szybko jak si臋 zacz臋艂o, odg艂osy nieopisanego cierpienia wydobywa艂 si臋 z ich ust a krasnolud m贸gl tylko patrze膰...

Ju偶 nie poznaw膮艂 ich nie wiedzia艂 nawet kto kim jest... spogl膮da艂 na nich z ogromnym wr臋cz obrzydzeniem...

Nagle Frank z kap艂anem wyszli z pomieszczenia...

Troch臋 niepewnym g艂osem Ingwar zdoby艂 si臋 na odwage by odezwa膰 si臋 do tego czego艣 co jeszcze przed chwil膮 by艂o ich towarzyszami

- Jeszcze jeste艣cie umys艂em sob膮? Czy ju偶 tylko bestiami? Przykro mi to stwierdzi膰, ale w tym momencie nasza podr贸偶 mo偶e si臋 nieco utrudni膰, jak tylko tutaj wpadnie ktokolwiek z za艂ogi b臋dzie bitka... nie musz臋 wspomina膰 konsekwencji wybicia ca艂ej za艂ogi... W Marienburgu od razu wy艣la na nas wojsko i spala na stosie... Nie liczycie chyba i偶 w Bretonni ktokolwiek was przyjmie w takim stanie? gdziekolwiek si臋 nie udamy czeka nas stos... Trzeba zmusi膰 kapitana by poplyna艂 do Kisleva... I uda膰 si臋 na pustkowia... Nie dam si臋 spali膰 jak jak膮艣 przekl臋ta czarownice, wole 艣mier膰 na pustkowiach... Kwestia czasu jak ju偶 wasze cia艂a nale偶膮 do nich wkr贸tce i g艂owa... umys艂 zostanie spaczona... a wtedy b臋dziecie narz臋dziami Z艁A i Chaosu.

Stara艂 si臋 m贸wi膰 rzeczowo i powa偶nie oczywistym by艂o 偶e dotychczasowe plany leg艂y w gruzach i s膮 niewykonalne w tym momencie.

Ingwara sta艂y si臋 szkliste... i opu艣ci艂 g艂ow臋

- ... Gazul nas nie przeprawi... ani Sale przodk贸w nie przyjm膮... bez ro偶nicy co zrobimy, raz splugawiona dusza taka pozostaje... Jeste艣my pot臋pieni... Ja ruszam na pustkowia... Dzieki ci Magu..m nie dosc ze zniszczyles nam zycie to i zalatwiles wieczna meke potepionej duszy. Zajebalbym cie tu teraz na miejscu ale to by bylo dla ciebie pierdolona laska na ktora nie zasluzyles.
_________________
#Sesja Przyjaciel czy Wr贸g? ==> Ingwar Ingersson, krasnolud
#Ci臋偶kie jest 偶ycie na morzu==>Hektor Lombard, cz艂owiek
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do潮czy: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys砤ny: Sro Paz 08, 2014 08:08    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

S艂owa Ingwara sprawi艂y 偶e magnusopodobne co艣 poruszy艂o si臋 gwa艂towniej, po czym zamar艂o, a potem usta przem贸wi艂y.

- Z艂oto... wi臋cej z艂ota... marynarzom. Oni nas do... Bretonii... 艢wi臋te Wody... niedaleko brzegu. Shalaiya... u艂askawi... Shalaiya... uleczy - m贸wi艂 zniekszta艂conym g艂osem mutant.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Arya
Klucznik
Klucznik


Do潮czy: 12 Lip 2012
Posty: 683

PostWys砤ny: Sro Paz 08, 2014 21:58    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Ostatnie co Tellan zapami臋ta艂a zanim straci艂a kontakt z rzeczywisto艣ci膮 to ostrze no偶a tu偶 przy jej oku i s艂owa Franka, kt贸ry najwyra藕niej zamierza艂 pozbawi膰 j膮 偶ycia. Wszystko co dzia艂a si臋 potem sta艂o si臋 bardzo mglistym splotem wydarze艅.

Mija艂y kolejne godziny, a 偶ycie wojowniczki spoczywa艂o w r臋kach Ingrid i Elise. Cia艂o Tellan by艂o do tego stopnia zmasakrowane, 偶e w normalnych okoliczno艣ciach kobieta powinna by膰 ju偶 martwa. W trakcie kolejnych dni, kiedy jej stan ulega艂 poprawie Tellan mog艂a ju偶 swobodnie oddycha膰. Noc przynosi艂a niepok贸j. Ci, kt贸rzy nie spali mogli us艂ysze膰 jak kobiet臋 dr臋cz膮 koszmary.

Kiedy Tellan w ko艅cu odzyska艂a 艣wiadomo艣膰 i zdawa艂o si臋, 偶e wszyscy b臋d膮 mogli w ko艅cu odetchn膮膰 co艣 zacz臋艂o dzia膰 si臋 z jej towarzyszami. Wojowniczka przygl膮da艂a si臋 jak po kolei jej towarzysze mutuj膮, staj膮c si臋 przera偶aj膮cymi istotami, po czym ze strachem spojrza艂a na"oko" na przedramieniu.>

To jaki艣 koszmar...Co si臋 z nami dzieje????

<Tellan nerwowo ogl膮da艂a swoje cia艂o jednak wygl膮da艂o na to, 偶e tym razem jej nic si臋 nie sta艂o. Kiedy r贸wnie zaskoczony i zirytowany Ingwar odezwa艂 si臋 oznajmuj膮c swoje niezadowolenie obecn膮 sytuacj膮, a nast臋pnie "cos" co jeszcze niedawno by艂o Magnusem, Tellan w艂膮czy艂a si臋 do rozmowy>

- Tak....jeste艣my jak膮艣 band膮 popapra艅c贸w... Z艂oto??? Z艂oto nam niewiele pomo偶e jesli b臋dziemy TAK wygl膮da膰...Je艣li kto艣 tutaj zagl膮dnie to sprawy si臋 skomplikuj膮... A ta dw贸jka dok膮d si臋 wybra艂a??? Czy偶by Frank knu艂 co艣 na w艂asn膮 r臋k臋? Nie wiem ile was to obchodzi, ale on jest pierwszym, kt贸ry chcia艂by teraz aby艣my sp艂on臋li tutaj razem z tym statkiem...wygl膮da na to, 偶e jest g艂臋boko oddany swej profesji.... Pomoc....te偶 mi pomocnik si臋 znalaz艂...

<Tellan westchn臋艂a g艂臋boko>

- Czy takie zmiany mog膮 by膰 tymczasowe??? Mo偶e to tylko jakie艣 okoliczno艣ci sprzyjaj膮 zmian膮, kt贸re si臋 w nich dokona艂y? Mo偶e to minie za jaki艣 czas??- wojowniczka zadawa艂a pytania tak na prawd臋 nie wiedz膮c czy ktokolwiek mo偶e co艣 na ten temat powiedzie膰
_________________
Przyjaciel czy Wr贸g : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to gi颅ve bir颅th to a burning star"
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Ariena
Mod Bog贸w
Mod Bog贸w


Do潮czy: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys砤ny: Sro Paz 08, 2014 22:02    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Tylko przytakn臋艂am Tellan potwierdzaj膮c jej, 偶e zadbamy o ni膮, a nast臋pnie zwali艂a si臋 na ziemi臋. Odpoczywa艂am odzyskuj膮c moc oraz si艂y. Gdy wypocz臋艂am troch臋 podesz艂am tylko do Franka, kt贸ry ockn膮艂 si臋 w pewnym momencie i powiedzia艂am jedynie.>

-Masz szcz臋艣cie, 偶e Ci臋 nie rozszarpa艂a. Zapami臋taj sobie, 偶e bez wzgl臋du na wszystko ona pe艂ni funkcj臋 Regenta, gdy nie ma Iruyha. Pracujesz dla Hrabiny, wi臋c jeszcze jeden taki numer i zapewniam, 偶e je艣li nie ona to ja osobi艣cie porozmawiam sobie z Tob膮 na osobno艣ci. Nie my艣l, 偶e Hrabina nie jest 艣wiadoma. Sytuacja mo偶e i jest k艂opotliwa i nie wszyscy si臋 zgadzamy, ju偶 nie m贸wi膮c o tym, 偶e nie si臋 nam to nie podoba, ale… skoro zosta艂e艣 zatrudniony przez Hrabin臋 to lepiej zacznij wype艂nia膰 powierzony Ci obowi膮zek, bo jak na razie jedynie dzia艂asz nam wszystkim na nerwy.

<M贸j g艂os by艂 spokojny. W ko艅cu u艣miechn臋艂am si臋 i przesta艂am interesowa膰 cz艂owiekiem. Odpoczywa艂am powoli wracaj膮c do zdrowia. Po czym zacz臋艂am wsp贸lnymi si艂ami z Magnusem, Rhunarem, Ingrid i Elise pomaga膰 reszcie. Gdy podano nam posi艂ki spojrza艂am na nie tylko z niesmakiem i odda艂am swoj膮 porcj臋 Beltherionowi. Pi艂am wod臋. Po艂o偶y艂am si臋 ponownie w hamaku by zasn膮膰, gdy nasta艂a kolejna noc. Powietrze ci臋偶ko wisia艂o w pomieszczeniu. Gdy nagle Kargun zacz膮艂 wrzeszcze膰 usiad艂am natychmiast by spojrze膰 co si臋 dzieje. Z szeroko otwartymi oczami obserwowa艂am jak si臋 zmienia nie mog膮c wydoby膰 z siebie d藕wi臋ku. “..zn贸w si臋 zacz臋艂o”Przemkn臋艂o mi przez my艣l, gdy sama poczu艂am, 偶e zaczyna co艣 si臋 ze mn膮 dzia膰. Czu艂am w sobie, 偶e co艣 si臋 zmienia...co艣 si臋 dzieje...Zamkn臋艂am oczy i zacisn臋艂am tylko d艂onie na materiale hamaku. Wzi臋艂am g艂臋boki oddech spodziewaj膮c si臋 b贸lu. Poczu艂am go niebawem, gdy moja twarz zacz臋艂a si臋 wyd艂u偶a膰, a nast臋pnie wyros艂y mi rogi. Nie wyda艂am jednak 偶adnego d藕wi臋ku. Gdy si臋 sko艅czy艂o podnios艂am jedynie d艂o艅 by si臋 dotkn膮膰, ale krzyk Beltheriona sprawi艂, 偶e od razu otworzy艂am oczy i dopad艂am do niego z przera偶eniem obserwuj膮c zmiany. 艁zy zacz臋艂y p艂yn膮膰 po moich policzkach, gdy bezradnie obserwowa艂am jego agoni臋 siedz膮c na deskach obok nie mog膮c nic zrobi膰. Gdy zmiany przesta艂y go n臋ka膰 i pad艂 jak martwy od razu przy艂o偶y艂am ucho do jego klatki by sprawdzi膰 czy 偶yje. Z za艂zawionymi oczami szlocha艂am dotykaj膮c go delikatnie dr偶膮cymi d艂o艅mi.>

-Bel...Bel...b艂agam…

<Szepta艂am rozpaczliwie, a reszta przesta艂a mnie obchodzi膰. By艂am g艂ucha na ich krzyki. Zamkn臋艂am oczy i przylgn臋艂am do niego. Zacz臋艂am gor膮czkowo si臋 zastanawia膰.

“My艣l g艂upia… my艣l!..Do Bretonii za daleko...co jeszcze mo偶na zrobi膰.. co sprawi, 偶e nasze mutacje si臋 cofn膮… co?! Tak...spokojnie… uspok贸j si臋 i w ko艅cu zacznij si臋 zastanawia膰…”

Zamkn臋艂am oczy i zacz臋艂am metodycznie przetrz膮sa膰 w艂asn膮 pami臋膰 szukaj膮 w sobie rozwi膮zania innego ni偶 ta nazbyt d艂uga podr贸偶. Gdy dotar艂y do mnie s艂owa Tellan wsta艂am spogl膮daj膮c na ni膮 zrozpaczona.>

-Tymczasowe? Co艣 mi si臋 nie wydaje... Z Franka taka pomoc jak z koziej dupy tr膮bka. Po choler臋 on w og贸le z nami podr贸偶uje Tellan? Skoro chcia艂 Ci臋 zabi膰 po co go tu przynios艂a艣? On chce nas wszystkich pozabija膰 i ju偶 nie jestem taka pewna czy nie na zlecenie Ja艣niepani. Wybacz mi moja droga, ale miarka si臋 przebra艂a. Jeszcze raz mi podpadnie i zostanie z niego jedynie kupka popio艂u i nie b臋dzie mnie obchodzi艂o, czy sobie zas艂u偶y艂 czy nie!

<Usiad艂am ponownie obok Beltheriona zastanawiaj膮c si臋 nad rozwi膮zaniem.>
_________________
Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email MSN Messenger
Arya
Klucznik
Klucznik


Do潮czy: 12 Lip 2012
Posty: 683

PostWys砤ny: Czw Paz 09, 2014 07:34    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Spojrzalam na Elbereth i odpowiedzialam jej spokojnie>

- Co chciala osi膮gn膮膰 Hrabina przydzielajac gi nam ciezko ocenic. Byc moze naobiecywal jej nie wiadomo czego a i tak zamierzal robic swoje. W kazdym badz razie wyglada na to ze prawo instytucji dla kt贸rej pracuje przewyzsza wszystko inne. Hm...w zasadzie nie ma si臋 co dziwi膰. Ka偶dy z nas oddany jest jakiejs sprawie. Jedno jest pewne, popelnil blad i teraz to on b臋dzie si臋 musia艂 bardzo pilnowac. Zrobicie co uwazacie za sluszne. W chwili obecnej jest mi on obojetny...

Co nie znaczy, ze Cie lekcewaze...Jeden zly ruch i nikt si臋 za Tob膮 nie wstawi...

-Wszystko w porzadku z Beltherionem? Elbereth masz jakie艣 zapasowe ubranie? Moje jest w strasznym stanie a chce zobaczyc co dzieje si臋 tam na pokladzie...
_________________
Przyjaciel czy Wr贸g : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to gi颅ve bir颅th to a burning star"
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Warmlotek
Mod Czarnej Biblioteki
Mod Czarnej Biblioteki


Do潮czy: 11 Cze 2010
Posty: 1443
Sk眃: Pu艂awy

PostWys砤ny: Czw Paz 09, 2014 12:22    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ingwar spojrza艂 po towarzyszach

- Dziwisz si臋 mu? bo ja nie... chocia偶 on jeden zachowa艂 ostatki rozs膮dku.
W sumie zrobi艂 to co powinnismy my zrobi膰 dawno temu... i tu nie chodzi osobi艣cie o Tellan ale o ka偶dego kto nosi t膮 zbroj臋. B膮d藕my szczerzy akceptuj膮c taki stan rzeczy, aprobujemy i wspomagamy demona kt贸ry w tym siedzi. A wi臋c WSPIERAMY CHAOS. I ka偶dy z was dobrze wie o tym mo偶ecie wypiera膰 to z my艣li t艂umaczy膰 si臋 ale fakt jest faktem. Je偶eli nie walczysz z chaosem a go tolerujesz lub przymykasz oko robisz to co reszta tego 艣wiata i dlatego on wygl膮da jak wygl膮da. Wsz臋dzie ukryte kulty, korupcja, i ka偶dy udaje ze to jego nie dotyczy, ani nic takiego nie ma miejsca. Dla dlatego 艣wiat upada... a chaos ro艣nie w si艂臋... jeste艣my tego najlepszym przyk艂adem.
Bogowie Przodkowie nas skarali...Wstyd mi za mnie... Powinienem skr贸ci膰 wasze cierpienia u wolnic 艣wiat od waszych splugawionych istnie艅... ale ci臋偶ko zabi膰 przyjaci贸艂... wstyd mi za to 偶e jestem tak s艂aby... Wstyd mi za to 偶e pozwa艂am by zbroja z esencj膮 demona przemierza艂a i zadawa艂a cierpie艅 niewinnym istotom u mojego boku.
I nie tylko mi powinno by膰 wstyd... A krasnoludom z pewno艣ci膮, nie tak nas uczono nie tak nas wychowano, Prawa krasnoludzkie s膮 jednoznaczne zimne i niezmienne od wiek贸w jak kamie艅. Je偶eli ktokolwiek by dowiedzia艂 si臋 o tym byliby艣my wykl臋ci- wym贸wi艂 w ko艅cu s艂owa kt贸re od d艂u偶szego czasu ko艂ata艂y mu si臋 po g艂owie.


Wsta艂 i ku艣tykaj膮c podszed艂 do drzwi i odezwa艂 si臋 do towarzyszy odwracaj膮c si臋

- Zastan贸wcie si臋 nad sob膮...

Wyszed艂 i zaczerpn膮艂 艣wie偶ego powietrza opar艂 si臋 o reling i sapna艂 ci臋偶ko pogr膮偶ony w swoich my艣lach

" Nie widz膮 nic w z艂ego w tym 偶e Tellan ma powi膮zania z chaosem... mo偶e to pocz膮tek plugawienia ich umys艂贸w, przyjeli mutacje prawie jak dary a nie przekle艅stwo... b臋dzie trzeba to sko艅czy膰... sumienie nie pozwala艂o mu na to by jego towarzysze tak sko艅czyli... jako zagro偶enie dla 艣wiata... To b臋dzie dla nich lito艣膰... "
_________________
#Sesja Przyjaciel czy Wr贸g? ==> Ingwar Ingersson, krasnolud
#Ci臋偶kie jest 偶ycie na morzu==>Hektor Lombard, cz艂owiek


Ostatnio zmieniony przez Warmlotek dnia Pia Paz 10, 2014 21:33, w ca硂禼i zmieniany 5 razy
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Ariena
Mod Bog贸w
Mod Bog贸w


Do潮czy: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys砤ny: Czw Paz 09, 2014 16:14    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Zerkn臋艂am na Tellan zrozpaczona.>

-Nie wiem jeszcze... nie wiem co si臋 z nim dzieje. Mam nadziej臋, 偶e si臋 ocknie.

<Westchn臋艂am cicho.>

-Jedyne co mia艂am to szat臋... nie mam nic innego. Mo偶e co艣 jest w艣r贸d naszych rzeczy co b臋dzie pasowa艂o?

<Pochyli艂am si臋 nad Beltherionem sprawdzaj膮c czy oddycha zmartwiona jego stanem. Jego wygl膮d by艂 straszny. Nie tylko jego, ale bola艂o mnie serce, gdy na niego spogl膮da艂am.>

-Znajd臋 spos贸b by to cofn膮膰...znajd臋 go...Tak bardzo Ci臋 przepraszam.

<Wzi臋艂am g艂臋boki oddech i ju偶 si臋 nie odzywaj膮c zacz臋艂am si臋 ponownie zastanawia膰 nad rozwi膮zaniem tej sytuacji. Mia艂am wra偶enie, 偶e gdzie po艣r贸d swej pami臋ci "le偶y" zakopany spos贸b by nam pom贸c.>
_________________
Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email MSN Messenger
Voltiur2
Basztowy
Basztowy


Do潮czy: 16 Sty 2014
Posty: 133

PostWys砤ny: Pia Paz 10, 2014 12:19    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Pancerny Viktor sta艂 niczym pos膮g obserwuj膮c i s艂uchaj膮c swoich towarzyszy,ws艂uchiwa艂 si臋 w ich rozterki i opowie艣ci na temat tego robaka Franka. Wszystkie te s艂owa nie by艂y pomocne w uspokojeniu wylatuj膮cego gazu.>

-Skoro Frank to taki problem to trzeba go podda膰 eksterminacji..

<Podjecha艂em do kufra z dobytkiem i uzbroi艂 si臋 po z臋by, przy okazji wydobywaj膮c swoj膮 szat臋 nowicjusza Shallyi. Podje偶d偶am do Tellan podaj膮c jej szat臋.>

-Co robimy z kap艂anem kt贸rego upodoba艂 sobie Frank?

<Je偶eli 偶aden z towarzyszy nie ma pomys艂u to opuszczam pomieszczenie pozostawiaj膮c za sob膮 odrobin臋 gazu, kt贸ry ca艂y czas weso艂o si臋 wydobywa艂.>
_________________
Przyjaciel czy Wr贸g?-Viktor Sombra Hark
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do潮czy: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys砤ny: Pia Paz 10, 2014 19:12    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Inkwizytorze... musimy... musimy do Bretonii... Pustkowia... nie s膮... wyj艣ciem... - mamrota艂 magnusowy mutant - Frank... Frank jest... czarodziejem... Cienia... on mo偶e znikn膮膰... i nic nie zdzia艂acie... trzeba co艣 zrobi膰... trzeba dop艂yn膮膰... poprosi膰... potrzeba poprosi膰 kogo艣... aby w sekrecie nas... przeni贸s艂... musimy szybko... kolejnej takiej nocy... nie przetrzymamy...
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Wy秝ietl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez mo縧iwo禼i zmiany post體 lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wr贸g? Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 41, 42, 43  Nast阷ny
Strona 16 z 43

 
Skocz do:  
Nie mo縠sz pisa nowych temat體
Nie mo縠sz odpowiada w tematach
Nie mo縠sz zmienia swoich post體
Nie mo縠sz usuwa swoich post體
Nie mo縠sz g硂sowa w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group