<Poczułam się spokojniej kiedy Iruyh powiedział, że to nasi towarzysze.>
Jest książę, są i oni...Wszystko zaczyna wracać do normy...Muszę sprawdzić w jakim są stanie...Nie mam co prawda za wiele odpowiednich środków ale coś trzeba będzie zrobić.
-Zaraz się przekonamy kto nowy im towarzyszy...-powiedziałam w stronę Iruyha kiedy ruszyliśmy. W miarę zbliżania się do grupy próbowałam ocenić stan zdrowia moich towarzyszy. Widząc ich opatrzonych zrozumiałam, z zadowoleniem stwierdziłam, ze nie bedę miała za wiele pracy. Kiedy byliśmy na miejscu zsiadłam z konia i podeszłam do sir Pascala , który najwidoczniej był mocno poturbowany.
- Sir Pascalu, jak się czujecie? Pozwólcie mi zobaczyć czy mogę wam jeszcze jakoś pomóc.- sięgnęłam do torby wyciagając swoje medyczne pomoce do zszywania i maści po czym za zgoda rycerza przyjrzałam się jego ranom, w szczególności głowie, opatrując tylko w tych miejscach gdzie uznałam, że mogę jeszcze cokolwiek zdziałać.
-Sytuacja nie wygląda najlepiej...-odezwałam się do mężczyzny- Widzę, ze niestety nie wszystkim udało się ujść z życiem w tej walce. Szczęście w nieszczęściu książę uszedł cały i zdrów, a wam można jeszcze pomóc. Teraz trzeba zorganizować transport do miasta bo z naszych wierzchowców wiele się nie ostało. Proponuję abyś na ten czas oddał dowództwo komuś innemu a sam odpoczywał. Twoja głowa jest mocno poharatana.
<Kiedy skończyłam z rycerzem zajęłam się kolejno Elbereth, Ingwarem, Rhunarem i Kurtem. Dopiero kiedy skończyłam wszystkich dogladać miałam czas aby przyglądnąć się nieznajomej postaci. >
Hm....Wygląda nieco dziwacznie...z wyglądu ekscentryk...ciekawa jestem jak się tu znalazł
<Podeszłam do mężczyzny na tyle blisko bym mogła swobodnie rozmawiać>
- Witam. Jestem Tellan. Widzę Panie, że miałeś nieszczeście znaleść się w centrum tych okropnych wydarzeń...- odezwałam się spokojnie do nowo poznanego.
<Po krótkiej rozmowie z Magnusem podeszłam do Iruyha>
- Trzeba ich jak najszybciej dowieść do miasta. Powinni jeszcze raz zostać odpowiednio opatrzeni i przeleżeć trochę czasu w bezruchu- powiedziałam do mistrza rozgladądając się dookoła obozowiska wypatrując czegokolwiek co mogłoby posłużyć do zbudowania prowizorycznych noszy do ciagnięcia rannych -Porządne kawałki gałęzi do odrąbania, grube koce i liny i można by związać miękkie nosze i przywiązać z tyłu do koni aby ciagły je za sobą. Nie mamy wielu możliwości. Nie dadzą rady usiedzieć na koniach w tym stanie. Jesli się zgodzisz moge rozejrzeć się z innymi w poszukiwaniu czegokolwiek co się nada. _________________ Przyjaciel czy Wróg : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to giÂve birÂth to a burning star"
„No nie taki ten ksiÄ™ciunio miÄ™tkie jajo co by tsza za nim jechać i portki podciÄ…gać”
<Odetchnąłem z ulgą. Zabezpieczyłem pistolet i na powrót opatuliłem się w co tylko mogłem. Gdy tylko Tellan podeszła zagadałem>
- Wam przynajmniej udało się trochę wygrzać w cieple. _________________ Przyjaciel czy wróg? --> Kurt, człowiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Rhunar na oględziny zareagował marudzeniem. Już dosyć się nad nim czarodziej pochylał teraz jeszcze rycerka.
- Już dobrze dobrze... cholera... jestem cały. Prawie. Ze snu mnie wyrwaliście.
Czarodziej natomiast stał spokojnie. Badawczym wzrokiem obejrzał rycerzy i księcia oglądając ich przez pełne spektrum swoich nadprzyrodzonych zmysłów. W końcu z zamyślenia wyrwała go kobieta-rycerz.
Zdjął z oka szkło i wsadził je do kieszeni po czym zdjął z głowy kapelusz i skłonił się teatralnie.
- Miło mi poznać. Nazywam się Magnus i miałem nieszczęście spędzić jakiś czas gotowany przez orków w garze. Twoi znajomi mnie wyratowali, ja zaś przypilnowałem, aby nie zmarli z powodu ran. - czarodziej nałożył z powrotem na głowę kapelusz - A kim jest dwójka twych towarzyszy, Pani? Chłopiec to zapewne Książę, o którego wszyscy się bardzo martwili, ale co to za srogi mąż wam towarzyszy? _________________ Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Dałem się opatrzyć Tellan wiedząc że moje marudzenie na nic sie zda a ona i tak postawi na swoim.
Pokiwałem wdzięcznie głową za opiekę, następnie wstałem.
- Krasnoludy dadzą radę... nie wracam do miasta. Misję trzeba wypełnić,a i przy okazji mój mieszek
Podchodzę do Iryuha i rzekłem mu
- Gdy Klaus tropił księcia natrafił na grupę czegoś co przypominało krasnoludy zmierzających w naszą stronę. Wątpię by w takich czasach byli to moi ziomkowie za to bardzo prawdopodobne że mogą to być kolesie tych dwóch co wywołali to zamieszanie w mieście...Nie jest to pewne ale lepiej być w gotowości... _________________ #Sesja Przyjaciel czy Wróg? ==>Ingwar Ingersson, krasnolud #Ciężkie jest życie na morzu==>Hektor Lombard, człowiek
<W ostateczności okazało się, iż to Tellan, Iruyh oraz Książę. Odprężyłam się odrobinę spoglądając w niebo. Gdy kobieta podeszła i do mnie przeniosłam wzrok z gwiazd na nią.>
-Dziękuję, lecz potrzebuję pomocy chirurga. Magnus zajął się mną na tyle ile było można. Medykamenty mi już nie pomogą. Zajmij się innymi. Dziękuję za troskę.
<Spojrzałam w ogień trawiący drewno w ognisku obok, którego leżałam. Skrzywiłam się lekko z bólu starając się lekko zmienić pozycję. Westchnęłam i zamknęłam oczy. Starałam się jedynie zdrzemnąć lub choć odciąć od otoczenia. Bojąc się jednocześnie zasnąć by śnić ponownie okropne sny podszyte lękami. Słuchając miarowe skrzypienie śniegu, trzask ognia oraz odgłosy nocy, czy rozmów towarzyszy.> _________________ Poeta to ktoś, kto pragnie w jasny dzień pokazać światło księżyca
Daję się opatrzyć każdemu kto się na tym zna. Chcę jak najszybciej poruszać się o własnych nogach. Gdy reszta kompanii do nas dotarła zaczynam się zastanawiać jak to możliwe, że książę jechał w kierunku miasta hrabiny, a znalazł się w mieście za naszymi plecami.
[Jak sprawdzić czy to prawdziwy książę?]
Na słowa Tellan odpowiadam krótko,
- Jeśli potrafisz mi jeszcze pomóc to zrób to proszę. Co do dowodzenia to nie ma tu żadnej filozofii. Trzeba jak najszybciej dotrzeć do miasta hrabiny. Problem jest w tym jak zabrać ze sobą rannych.
Natomiast do księcia rzekłem
- Dobrze panie, że nic ci nie jest. Powiedzcie mi panie jak to się stało, że zgubiliście swą eskortę w postaci mego dzielnego towarzysza KLAUSA?
[Zaraz się przekonamy czy to ten sam człowiek.] _________________ "Przyjaciel czy Wróg?" ==>Pascal Wittenberg, człowiek "Przeznaczenie czy Przypadek?" ==>MG (Mały Głód)
<Spojrzałam w stronę Iruyha i księcia kiedy Magnus zapytał o nich>
-Miło mi poznać w tych niesprzyjających okolicznościach. Szczęśliwie tobie równiez udało się ujść z życiem. - skinęłam glową w stronę mężczyzny-To panie Magnusie w istocie jest książe Tassenic, a ten rycerz to mój mistrzm Sir Iruyh Shaterherbye Bringen. Jesli życzysz sobie dowiedzieć się czegoś więcej o nim i o księciu musisz porozmawiać z nim osobiście...Jak to się stało panie , że znalazłeś się w garze tych potworów? _________________ Przyjaciel czy Wróg : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to giÂve birÂth to a burning star"
Magnus zwrócił się głowę patrząc gdzieś chen w pole. Spojrzał sobie pod stopy i uniósł brwi. Sięgnął w śnieg i wydobył z niego kostur zakończony dziwną szklaną bryłą i obwiązany przy niej fetyszami ze szklanych, różnobarwnych paciorków.
- O... tutaj był przez ten cały czas... - mruknął do siebie po czym oparł się na nim - Co tu dużo mówić. Podróżowałem w towarzystwie pewnego kupca, kiedy ze śniegu wyskoczyły orki. Jak mnie jeden pi... przepraszam za kolokwializm... jak mnie jeden pizgnął kamieniem to wszystkie gwiazdy zobaczyłem. Obudziłem się dopiero w kotle z gorącą wodą. Zieloni to bałwany, na zwykłym ognisku próbować taki wielki kocioł zagotować... - machnął ręką - Słaba i niezbyt chwalebna historia, ale ważne że żyję i mogłem pomóc. _________________ Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
<Powoli się uspokajaliście gdy każdy rozpoznał towarzyszy. Pascal upewnił się ,że książe jest prawdziwy ponieważ chłopak dokładnie opisał jak przebiegły wydarzenia zanim odjechał w stronę Zweedorfu gdzie potem zaskoczyła go śnieżyca i zgubił drogę. Tellan obejrzała wszystkich ranny poprawiając to i owo po magnusie i przygotowując ludzi do transportu. W między czasie wszyscy ,którzy byli w stanie chodzić zabrali się za budowanie noszo sań. Pięć koni wystarczy do transportu ranny. Gdy wszyscy byli już opatrzeni a sanie z gałezi ,lin i koców przygotowanie ruszyliście w drogę do Zweedorfu. Raczej mało się odzywaliście. Ranni spali lub spokojnie rozglądali się po krajobrazie. Tellan, Iruyh, Magnus, Koko, młody książe oraz Klaus prowadzili konie ciągnące rannych. Podróż zabrała wam kilka godzin , a po drodze nie napotkaliście żywej duszy. Zadowoleni wjechaliście do miasta przekraczając bramy. Ciężko ranni natychmiast wylądowali w szpitalu gdzie przygotowano im wygodne łóżka a Pani Plantago czekała ze swoimi dwoma pomocnicami aby od razu wziąć się do pracy. Chodzących puszczono do "domów" po dokładniejszych oględzinach. > _________________ Jestem mieczem i zbroją. Moja droga tam gdzie krew.
MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Rhunar z ulgą odetchnął kiedy dotarli już do miasta w obręb jego murów, lecz humor mu się nie poprawił na myśl o kolejnych odwiedzinach u uzdrowicieli. Na Bogów Przodków, ile to już czasu spędził u medyków? Ech... chyba przez resztę zimy nie będzie miał sił ruszyć się z tego cholernego miasta.
Tymczasem Magnus zauważył, że wszyscy się rozchodzą. O tutaj ktoś ruszył do karczmy, ktoś w stronę pałacu. Czarodziej westchnął. Pośród orkowych gratów znalazł wszystkie swoje rzeczy. Znalazł też rzeczy, których wolałby nie znaleźć. Niestety... pośród znalezisk nie było złota. Kiedy przejeżdżał przez Zweedorf dokładnie podpytał się o to i owo. Usłyszał o Hrabinie o której wszyscy wyrażali się jakby była boginią która zstąpiła na ten padół. No cóż... nie można zaprzeczyć, że powiększenie populacji miasta, zrobienie zeń ośrodka handlowego i takie tam... wszystkim się żyło dobrze. Kobietom się żyło dobrze (chociaż cholera... co to za życie dupy dawać na każde zawołanie jakiegoś grubasa który ma dostatecznie dużo kasy), a mężczyznom żyło się jeszcze lepiej. Ach.. no i musiał też zdobyć opaskę, bo wyglądało na to że utknie tutaj na dłużej.
I szlag jasny trafił całą pieprzoną mistyfikację. Ubranie najmity dziw że jeszcze się nie skruszyło od zamarzniętej wody... nic tylko siedzieć i czekać aż reszta towarzystwa z Kolegiów dotrze tutaj. Tyle że wtedy usadzą go albo wcielą do obstawy któregoś z mistrzów.
Magnus siedział więc w poczekalni u medyka i czekał. Ponoć możni tego miasta też zatrudniali magów, ale Tęczowy czuł odrazę przed tego rodzaju pracą. Nie chciał być kundlem na posyłki, chociaż płaca była naprawdę niczego sobie.
Czarodziej nabrał powietrza i zaczął rozważać za i przeciw. Niestety najęcie się oznaczało także że łatwo się nie wywinie z umowy. Poza tym...
Magnus wyjrzał przez okno na karczmę naprzeciw przychodni. W oknie przybytku widział ruch. Rytmiczny i kojarzący się tylko z jednym. Od razu sposępniał. Nie tyle że by nie chciał z tego wszystkiego skorzystać... na pewno znalazłaby się niejedna młoda dama pośród tego kwiatu tutaj, która zechciałaby obsługiwać wyłącznie młodego maga, ale on był po prostu... Był z Kolegium Światła do cholery! I musiał trzymać, kurwa, poziom!
Czarodziej westchnął po raz któryś. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Był też zmęczony dzisiejszym dniem i w końcu w bezpiecznym miejscu poczuł całą mocą znużenie.
Zasnął na ławce owinięty opończą, z kapeluszem na głowie niczym przybrany w biel włóczykij. _________________ Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
<Chyba każdy był zdziwiony poza Iruyhem ,że to właśnie pałacowy medyk a nie medyk miejski oczekiwali na was. Rycerz Iruyh i rycerz Tellan spokojnie mogli wrócić do swoich komnat. Rycerz Pascal został dokładnie zbadany, raz jeszcze opatrzony a potem zabrano go do pałacowego lazaretu. Książę Tassenick od razu został wezwany przed oblicze Hrabiny, pani Plantago zdołała zaledwie go obejrzeć i potwierdzić ,iż nadaje się do audiencji. W towarzystwie straży miejskiej został odeskortowany do pałacu. Elfka Elbereth, krasnolud Rhunar oraz krasnolud Ingwar zostali poddani skomplikowanym zabiegom medycznym i długo byli nieprzytomni. Dowódca najemników Kurt wygrzewał się w łóżku nasmarowany czymś co w jego mniemaniu paliło skórę żywym ogniem,ale człowiek nie narzekał,czasem tylko się krzywił. Klaus dostał kilka naparów do wypicia i wolno mu było odejść gdzie chce. Najemnik Koko także został opatrzony ale zalecono mu dużo odpoczynku. Dziwny radosny, kolorowy człowiek imieniem Magnus mimo iż zdawał się nie być ranny spał w miejskim szpitalu mrucząc coś pod nosem. Wszyscy byli szczęśliwy ,że koszmar wyprawy dobiegł końca...> _________________ Jestem mieczem i zbroją. Moja droga tam gdzie krew.
MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
<Ujrzawszy bramy miasta poczułam jak towarzyszące mi w ostatnich dniach napięcie powoli opada. Spojrzałam w stronę księcia, a następnie Iruyha uśmiechając się delikatnie. Obaj mogli wyczytać z mojego spojrzenia powracający spokój. Kiedy zajechaliśmy do szpitala towarzyszyłam reszcie członków drużyny chcąc się dowiedzieć jaki jest ich stań zdrowia i ile czasu zajmie ich rekonwalescencja. Kiedy udzielono mi potrzebnych informacji pożegnałam się z towarzyszami i razem z mistrzem wróciłam do naszej komnaty. Z chwilą gdy drzwi za nami zamknęły się miałam ochotę zrzucić wszystko z siebie i do końca dnia oddać się błogiemu lenistwu. Odłożyłam broń i torbę na miejsce, odwiesiłam płaszcz i podeszłam do Iruyha aby pomóc mu ze zbroją. Kiedy zbroja została zdjęta wzięłam w ręce wiadra i poszłam po wodę aby przygotować kąpiel najpierw dla Iruyha, nastepnie dla siebie. Po niekrótkiej kąpieli w której doprowadziłam siebie do porządku ubrałam się w koszule i spodnie i niczym małe dziecko rzuciłam się na plecy na łóżko.>
Udało się....chociaż niektórzy z nas przypłacili to życiem...ale my wróciliśmy...
<Pomyślałam z zamkniętymi oczami i wzięłam głęboki oddech po czym zerwałam się z łóżka na równe nogi i pokierowałam w stronę drzwi>
- Muszę pójść podziękować Bogini Miłosierdzia...- powiedziałam do Iruyha pytającym tonem _________________ Przyjaciel czy Wróg : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to giÂve birÂth to a burning star"
Przebudzam sie po operacji caly obolaly rozgladajac sie. Leze nie bardzo wiedzac czy moge sie podniesc gdyz wszystko jest swieze.
" Jak widac magia nie jest tak mocna jak eliksiry i nie zastapi klasycznego leczenia"
Podkladam sobie reke pod glowe i patrze przed siebie, a moje mysli bladza po gorach rodzinie, shehtar, wspomnien z wyspy i obecnej sytuacji.
Oceniam takze jak mi sie walczylo bronia dwureczna a rebakami i dochodze do wniosku że broń w której zostalem przeszkolony sprawuje się efektywniej.
"Ciekawe kiedy nas wezwa przed oblicze hrabiny...nie wiem jak długo spałem jednak pewnie raport już zlożył z naszych dokonań"
Ziewnałem lekko, muszę pamietac o długu wobec kowala, trzeba to będzie niezwłocznie uregulować. _________________ #Sesja Przyjaciel czy Wróg? ==>Ingwar Ingersson, krasnolud #Ciężkie jest życie na morzu==>Hektor Lombard, człowiek
Rhunar leżał na jednym z łóżek śpiąc smacznie. Na jego twarzy widać było lekki uśmiech. Znów śniła mu się jego ukochana.
Nic nie mogło zastąpić dobroczynnego zdrowego snu. Szczególnie kowalowi run, który w pojedynkę stawił czoła hersztowi i ogólnie ostatnimi dniami był chyba więcej czasu ranny niż zdrów, nie mówiąc już o kiszkach, które zapewne zdołały mu się obrócić raz i drugi i trzeci w czasie całej wyprawy.
Krasnolud po prostu cieszył się odpoczynkiem na jaki zasłużył. Kto wie kiedy los rozkaże znów mu walczyć albo harować od rana do nocy?
Nieopodal znajdował się korytarz, a na nim sporawa ława dla gości. Nie było to łóżko, ale śpiący na niej czarodziej wydawał się być nawykły do niewygody.
Magnus Regenbogen. Kim był ten czarodziej o niespożytej energii i humorze, którego nic nie mogło zmącić? O czym mógł śnić taki cudak?
Mijający go ludzie spoglądali na niego zaciekawieni. Dla jednych był potężnym i straszliwym magiem, dla innych włóczęgą... dla innych cyrkowcem, czy podszywaczem. Kto miał rację w tych domysłach?
Jedna z pracujących w szpitalu niewiast spojrzała na jego młode oblicze i westchnęła. Można byłoby go wypędzić do karczmy czy coś, jednak przybył tutaj z rannym i wyglądało na to że postanowił czuwać i czekać na swoich towarzyszy... lepiej go było nie budzić.
Asystentka medyka przyniosła dodatkowy koc i nakryła nim czarodzieja, a pod jego głowę wsadziła poduszkę. Ten tylko uśmiechnął się przez sen.
Kobieta z uśmiechem pokręciła głową i wróciła do swoich obowiązków. _________________ Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
<Droga do Zweedorfu przebiegała w nerwowej atmosferze. Ranni na zbitych naprędce noszach nie mogli czuć się bezpiecznie, gdy gdzieś w okolicy zostały niedobitki orków, a i jakieś nieznane krasnoludy włóczyły się po okolicy. Z uwagą śledziłem ślady i wypatrywałem zagrożenia w drodze. Gdy doszedłem do miejsca gdzie spotkałem krasnoludy, okazało się że zostały po nich tylko ślady. Brak czasu na dokładna analizę tego co zostało na śniegu nie pozwoliło mi określić, gdzie się podziały. Toteż z ulgą przyjąłem fakt znalezienia się w murach Zweedorfu.>
<Starałem się do końca pomóc towarzyszom i pilnować by to tym najciężej rannym udzielono pomocy najsampierw. Jednak zanim Iruyh z Tellan opuścili przybytek medyka szepnąłem rycerzowi coś na ucho. Skłoniłem się grzecznie i przyjrzałem się stanowi innych. Uśmiechałem się, poklepywałem po ramieniu krasnoludy i najemników, a Elfce delikatnie uścisnąłem dłoń. W końcu doszedłem do maga. Widząc, że nie rusza się z miejsca, mimo że w zasadzie brak mu jakichkolwiek obrażeń, usiadłem na chwilę obok niego i odezwałem się miło.>
- No mości magu. Jesteśmy bezpieczni w mieście. Czas to uczcić. Nie uważacie? Zjeść coś, wypić, wyspać się i pochędożyć. Czyli zrobić to, z czego to miasto słynie. - <uśmiecham się miło, patrząc Magnusowi w oczy.> - A co mi tam. Na mój koszt. Zasłużyliście. Pracą, zaangażowaniem, troską o mych towarzyszy. I pomyślunkiem. Więc zapraszam do Złotowłosej Murviel. Każdy wam tu drogę wskaże. Tam zapytajcie o jednorękiego, a szybko was do mnie skierują. Stawiam jedzenie, picie i nocleg. Co wy na to? Bo ja chętnie w waszym towarzystwie spędzę wieczór. I tak samo chętnie dowiem się waszej historii. Bo ciekawi mnie bardzo co mag robi w tych niegościnnych okolicach. A i o magi chętnie się trochę dowiem. Więc jakby co zapraszam. Ja na razie muszę parę spraw na mieście załatwić, ale wieczorem tam będę. - <spoglądam na Magnusa badawczo. W końcu klepie go po ramieniu.> - To jak? Z resztą, sami zdecydujecie. Już wiecie gdzie mnie znaleźć. A tu i tak już nie pomożecie. Więc, do zobaczenia.
<Po wysłuchaniu słów maga wstaję i podchodzę do rannych towarzyszy.>
- No moi drodzy. Nic tu po mnie. Jakby co wiecie gdzie mnie znaleźć. Pewnie będę leczył zmęczenie z Mimi. Bywajcie w zdrowiu.
<Po wypiciu dziennej porcji mikstur wychodzÄ™, zabierajÄ…c ze sobÄ… to, co dostajÄ™ do leczenia na kolejne dni.>
<"No dobra. Zanim zjem porządny obiad, położę się w ciepłym łóżku, w ramionach Mimi, to jednak muszę parę rzeczy załatwić. Trza by sprzedać tą skórznię strzelca wojsk Lukasa. Mi ona na nic, a kasa się przyda. No i przydało by się zakupić lasso, sieć i z 5 metrów liny, bo to wszystko straciłem. No a potem do kapliczki Morra. Jadinowi, Willowi i reszcie należą się przynajmniej 2 klepsydry modłów, a i kilka koron przydałoby się na ich intencję poświęcić. No a potem kolacja, kąpiel, golenie i Mimi. No chyba że Magnus się zjawi... Wtedy więcej jedzenia i picia, a Mimi później.">
<Z tym nastawieniem ruszam w miasto.> _________________ Przyjaciel czy wróg?- Klaus Jurgiel
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach