Forum forum.drachenfels.pl
Forum Zamku Drachenfels
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UzytkownicyUzytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼iZaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼i   ZalogujZaloguj 
[Strona Glowna Zamku]    [Komnata Konstanta]
Akt II Cz2 Wr贸g ta艅czy taniec 艣mierci.
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 44, 45, 46, 47, 48  Nast阷ny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez mo縧iwo禼i zmiany post體 lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wr贸g?
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nast阷ny temat  
Autor Wiadomo舵
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Wto Lip 02, 2013 20:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Pascal, Klaus, Magnus>

<Pascal podszed艂 chwiejnym krokiem do zamro偶onego Kurta, kt贸ry si臋 nie rusza艂 i wygl膮da艂 jak martwy. Cokolwiek Pascal chcia艂 uczyni膰 musia艂 z tym poczeka膰. 呕ylasty wysoki cz艂owiek zacz膮艂 艣ci膮ga膰 do ogniska cia艂a jeszcze chyba 偶ywych towarzyszy Pascala. Zaczynaj膮c od Ingwara. Klaus znalaz艂 Rhunara i Elbereth. Oboje byli nieprzytomni i le偶eli w 艣niegu. Jednor臋ki strzelec najpierw przyni贸s艂 w pobli偶e ogniska elfk臋 a potem dotarga艂 kowala run. Pascal , Koko i Klaus mogli tylko czeka膰 patrz膮c na dziwne zabiegi jakie wykonywa艂 uratowany z r膮k ork贸w cz艂owiek. Najpierw zasypa艂 krwawi膮ce rany 艣niegiem i lodem a potem je osuszy艂 i u偶ywaj膮c przer贸偶nych materia艂贸w opatrywa艂 rannych i zszywa艂 dziury w cia艂ach. Przy Kurcie i Elbereth posz艂o znacznie trudniej. Tych dwoje cz艂owiek traktowa艂 z jak膮艣 dziwn膮 brutalno艣ci膮, ca艂uj膮c ich, chuchaj膮c do wn臋trza ich cia艂 i prawie 偶e skacz膮c po ich cia艂ach Przeklinaj膮c pod nosem. Po wielu minutach przesta艂 i jakby cz臋艣ciowo zadowolony zaj膮艂 si臋 Pascalem i Koko a potem u偶y艂 jakiej艣 magii na krasnoludach, Pascalu i Koko ale nie na Kurcie i Elbereth. Klaus pop臋dza艂 nieznajomego ale tamten tylko gro藕nie patrzy艂 na jednor臋kiego strzelca. Gdy wszystkie zabiegi dobieg艂y ko艅ca a l贸d z Kurta odtaja艂. Wszyscy zacz臋li si臋 budzi膰 w majakach. Jednak 偶adne z czterech ci臋偶ko rannych nie jest w stanie i艣膰 o w艂asnych si艂ach a nawet wsta膰. Pascal ani nikt z pozosta艂ych nie mogli dostrzec nigdzie ksi臋cia ani te偶 jego cia艂a. Ch艂opak musia艂 odjecha膰 w wirze walki.>


<Ingwar, Kurt, Elbereth, Rhunar>

<Nie wiecie jak d艂ugo byli艣cie w dziwnym 艣wiecie marze艅, koszmar贸w sennych i u艂udy. Kiedy si臋 budzili艣cie rzeczywisto艣膰 okazywa艂a si臋 brutalna. Poranieni do takiego stopnia ,偶e nie mo偶ecie nawet wsta膰 le偶ycie gdzie艣 w 艣niegu a nad wami wida膰 niezadowolonego Pascala, milcz膮cego Koko, poddenerwowanego Klausa i u艣miechni臋tego chudzielca w bia艂o kolorowym ubraniu. Nadal jeste艣cie na polu walki gdzie nie wiadomo jaki czas temu stoczyli艣cie powa偶n膮 potyczk臋.>

_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do潮czy: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys砤ny: Wto Lip 02, 2013 23:39    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nieznajomy uwija艂 si臋 jak w ukropie staraj膮c si臋 "posk艂ada膰" ludzi kt贸rym zawdzi臋cza艂 ratunek. Roz艂o偶y艂 swoje koce, na kt贸rych po艂o偶y艂 rannych i wygrzeba艂 inne ze 艣mieci kt贸re by艂y porozrzucane doko艂a kot艂a i tworzy艂y orkowe... obozowisko.

Zaj膮艂 si臋 ich ranami w dosy膰 prowizoryczny spos贸b, ale wida膰 by艂o 偶e wie co robi. Niestety elfica i zmar藕lok okazali si臋 trudnymi przypadkami i przywr贸cenie ich do 偶ycia nie by艂o 艂atwe, ale si臋 uda艂o.

Na koniec jegomo艣膰 potraktowa艂 krasnoludy magi膮, podobnie Koko i Pascala. Chcia艂 te偶 to zrobi膰 na pozosta艂ej dw贸jce, ale zrezygnowa艂 odsuwaj膮c d艂onie i zamy艣laj膮c si臋. Okry艂 po prostu rannych kocami i szmatami.

Przez moment podziwia艂 z u艣miechem swoje dzie艂o. Pokiwa艂 g艂ow膮 i poprawi艂 kapelusz na swojej g艂owie.

- No... to na tyle na t膮 chwil臋. Ranni powinni odpocz膮膰. Wszelka podr贸偶 jest wykluczona, wi臋c b臋dzie trzeba przystosowa膰 to miejsce na nasze obozowisko.

Brzmia艂o to wyj膮tkowo absurdalnie bior膮c pod uwag臋 masakr臋 jaka rozegra艂a si臋 wok贸艂 i 艣lady po niej. Odwr贸ci艂 si臋 do kot艂a i wyj膮艂 z jednej z kieszeni kawa艂ek myd艂a. Mrukn膮艂 jakie艣 s艂owo i wrzuci艂 cz膮stk臋 do kot艂a, w kt贸rym zawrza艂o i woda z m臋tnej sta艂a si臋 krystalicznie czysta. Potem spojrza艂 na zebranych, a widz膮c 偶e ranni si臋 wybudzili odst膮pi艂 na krok, zdj膮艂 kapelusz i teatralnie uk艂oni艂 si臋.

- Skoro wszyscy s膮 przytomni... oficjalnie chc臋 wam podzi臋kowa膰 za ratunek. - podni贸s艂 si臋 i za艂o偶y艂 sprawnym, wy膰wiczonym ruchem kapelusz z powrotem - Jestem Magnus Regenbogen, czarodziej z Kolegium 艢wiat艂a. Podr贸偶owa艂em z pewnym kupcem i jego obstaw膮. Niestety zaskoczy艂y nas orki. Z艂膮 wiadomo艣ci膮 dla mnie by艂o 偶e nim cokolwiek zrobi艂em oberwa艂em kamulcem w g艂ow臋. Dobra... dla mnie, 偶e kupca, obstaw臋 i ze偶arli, a mnie zabrali i zwi膮zali. Pewnie szaman wyczu艂 ode mnie moc i chcia艂 mnie zje艣膰. Na szcz臋艣cie to nadal zieloni... nie rozgrzali dostatecznie kot艂a wi臋c mia艂em ciep艂膮 k膮piel, ale jakiekolwiek pr贸by wychylenia si臋 z gara ko艅czy艂y si臋 "pa艂膮 po 艂bie".

Tutaj przerwa艂 na moment i pomasowa艂 si臋 po czerepie.

- Ale na szcz臋艣cie nie przeszukali mnie. Wydoby艂em sztylet z buta i zacz膮艂em przecina膰 wi臋zy, kiedy wy si臋 zjawili艣cie i wydali艣cie bitw臋 orkom. Par臋 chwil d艂u偶ej to zdo艂a艂bym do艂膮czy膰 do walki.

Czarodziej opar艂 pi臋艣ci o boki i rozejrza艂 si臋.

- Trzeba by poleg艂ych pochowa膰 po ludzku i zm贸wi膰 za nich modlitwy. Konie... c贸偶... biedne zwierzaki mog膮 ju偶 tylko pos艂u偶y膰 za posi艂ek. Dobrze by by艂o te偶 postawi膰 jaki艣 murek ze 艣niegu, aby nam nie wia艂o. - rzek艂 po czym wskaza艂 ruchem g艂owy plecak Rhunara - A to co si臋 tam kryje to waln膮膰 na 艣rodek kr臋gu coby艣my nie zmarzli.

Magnus wzi膮艂 sw贸j kufel, przetar艂 go i nabra艂 wody z kot艂a, po czym upi艂 troch臋. Czarodziej wydawa艂 si臋 z ka偶d膮 chwil膮 coraz weselszy, jakby nie dostrzega艂... albo jakby si臋 nie przejmowa艂 ponurymi aspektami sytuacji.

Rhunar tymczasem spogl膮da艂 po kolei na wszystkich, ale wzrok skupi艂 na czarodzieju, kiedy ten m贸wi艂. Krasnolud cho膰 nie 艣widrowa艂 go wzrokiem wydawa艂 bada膰 si臋 go pod k膮tem ka偶dego s艂owa i zachowania. W ko艅cu Mistrz Run przem贸wi艂 cicho.

- Jeste艣 niepoprawnie radosny, czarodzieju Magnusie. - stwierdzi艂

Czarodziej na t膮 uwag臋 tylko wzruszy艂 ramionami.

- Spotka艂o ju偶 mnie tyle z艂ych rzeczy, 偶e m贸g艂bym nimi obdzieli膰 kilku ludzi. Optymizm to m贸j spos贸b na to aby nie zwariowa膰 w tym 艣wiecie. - tutaj nagle jego g艂os spowa偶nia艂, a jego twarz st臋偶a艂a - Szczeg贸lnie bior膮c pod uwag臋 bezece艅stwa i skurwysy艅stwa jakie si臋 ostatnio odprawiaj膮 w tych okolicach i na wsch贸d st膮d.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
harry
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys砤ny: Sro Lip 03, 2013 09:00    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

„Co za koszmar… Facet mnie ca艂owa艂… Nie wiem co gorszego 偶e mnie ca艂owa艂 czy 偶e to podzia艂a艂o”

<Le偶e jak ko艂ek niezdolny poruczy膰 si臋 za bardzo, tyle o ile palcem u nogi czy podrapa膰 si臋 w ucho>

- Ttto by艂艂o dziwnenene… Nie r贸bb teggo wi臋ccej ale dzi臋kki.
– wyduka艂em szczekaj膮c z臋bami.

„Co za dno. Le偶e jak kolek. I jeszcze ten… Jak zacznie si臋 dr偶e膰 to niech mnie powrotem zamro偶膮…”
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? --> Kurt, cz艂owiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Ariena
Mod Bog贸w
Mod Bog贸w


Do潮czy: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys砤ny: Sro Lip 03, 2013 12:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Jej 艣miech usta艂, a otoczenie zala艂a ciemno艣膰. Us艂ysza艂am g艂osy wok贸艂 siebie. Potworny b贸l pulsuj膮cy w g艂owie oraz plecach nie min膮艂, a zimno przenika艂o mnie na wskro艣. Powoli otworzy艂am oczy wpatruj膮c si臋 chwil臋 w niebo. Chcia艂am usi膮艣膰, lecz nie znalaz艂am w sobie tyle si艂 by to uczyni膰. Westchn臋艂am wracaj膮c do rzeczywosto艣ci. Spojrza艂am po towarzyszach, a nast臋pnie na naszego dow贸dc臋, jak zwykle niezadowolonego. Odwr贸ci艂am od niego wzork. Przymkn臋艂am na moment powieki. Stara艂am si臋 podnie艣膰 d艂o艅 by dosi臋gn膮膰 ni膮 twarzy, lecz i ten wysi艂ek spe艂z na niczym. Po chwili dotar艂y do mnie s艂owa cz艂owieka, kt贸re jakbym dopiero teraz dojrza艂a. Przyjrza艂am si臋 m艂odemu m臋偶czy藕nie lekko si臋 u艣miechaj膮c. Czuj膮c nadal smak w艂asnej krwi w ustach przem贸wi艂am do niego s艂abym g艂osem.>

-To my, a przynajmniej ja, dzi臋kuj臋 za pomoc Magistrze Regenbogen. S膮dzi艂am, i偶 wzywaj膮 mnie ju偶 do domu.

<Skrzywi艂am si臋, gdy b贸l w plecach nasili艂 si臋. Rozejrza艂am si臋 za jednor臋kim. Gdy go dojrza艂am zwr贸ci艂am si臋 do niego.>

-Klausie. <Powiedzia艂am.> W艣r贸d truch艂a mojego wierzchowca s膮 juki, a wnich ciep艂e koce. We藕 je i opatul nimi Kurta inaczej nam si臋 pochoruje. Trzeba go rozebra膰, aby nie le偶a艂 w przemoczonym odzieniu, owin膮膰 kocami i u艂o偶y膰 blisko ognia. Pom贸偶 mu prosz臋 bowiem inaczej wyt艂ucze sobie wszystkie z臋by tak nimi szcz臋kaj膮c. Je艣li mo偶esz to b臋d臋 wdzi臋czna jak przyniesiesz mi p贸藕niej juki i pod艂o偶ysz pod g艂ow臋. Jestem s艂aba, lecz mam jeszcze w sobie moc by jej u偶y膰. Nie mog臋 wsta膰, czy nawet usi膮艣膰, lecz z pomoc膮 mog臋 spr贸bowa膰 uleczy膰 cho膰 troch臋 tych, kt贸rzy tego potrzebuj膮.

<Zasch艂o mi w gardle przez co s艂ony posmak krwi wyda艂 si臋 bardziej intensywny. Ponownie si臋 skrzywi艂am z b贸lu, ale zacisn臋艂am z臋by. Spojrza艂am na Pascala.>

-Wybacz dow贸dco by膰 mo偶e moj膮 but臋, lecz ranni potrzebuj膮 jak najszyszej opieki. Je艣li pozwolisz to na ile si艂 mi starczy oraz mocy postaram si臋 uleczy膰 b膮d藕 cho膰 podleczy膰 rannych. Mam nadziej臋, i偶 Ksi膮偶e bezpiecznie dotrze do miasta. Jednak偶e jego ko艅 r贸wnie偶 by艂 zm臋czony podr贸偶膮. M贸g艂 nie zagalopawa膰 zbyt daleko. By膰 mo偶e warto by艂o by przej艣膰 si臋 w tamt膮 stron臋. By膰 mo偶e Ksi膮偶臋 zatrzyma艂 si臋 i ukry艂 czekaj膮c na nas. To tylko sugestia z mojej strony sir Pascalu.

<Zamkn臋艂am na moment oczy czuj膮c potworny b贸l w klatce piersiowej. Le偶a艂am tak przez chwil臋 w milczeniu dusz膮c w sobie p艂acz oraz krzyk. Wzi臋艂am g艂臋bszy oddech.>

-Magistrze Regenbogen... je艣li pozwolisz. Twa pomoc jako maga b臋dzie mi nieoceniona. Wiesz co robi膰. Mo偶esz mnie dowoli przenosi膰 od rannego do rannego. Niestety nie ulecz臋 czarami ci臋偶kich ran, tej wiedzy jeszcze nie posiad艂am. Jednak s膮dz臋 i偶 cho膰by lekkie wzmocnienie pomo偶e. Oce艅, kt贸偶 ma najl偶ejsze bowiem z nimi p贸jdzie najszybciej, a nast臋pnie te ci臋偶sze. Rhunar i Ingwar potrzebuj膮 nas.
_________________
Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email MSN Messenger
Warmlotek
Mod Czarnej Biblioteki
Mod Czarnej Biblioteki


Do潮czy: 11 Cze 2010
Posty: 1443
Sk眃: Pu艂awy

PostWys砤ny: Sro Lip 03, 2013 13:11    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

S艂ucham wszystkich uwa偶nie b臋d膮c ju偶 przytomnym sam nie odzywaj膮c si臋.
Nagl臋 co艣 sobie u艣wiadomi艂em...

- Co? Nasza wyp艂ata umkn臋艂a z pola? Kurwa偶... a jak co艣 mu si臋 stanie? Trafi na szamana kt贸ry umkn膮艂? Ja pierdole... Magowie postawcie mnie na nogi...! Kto艣 musi za nim ruszy膰 natychmiast! Kto艣 opr贸cz mnie umie tropi膰?
呕wawo! nie pozwol臋 by nasza wyp艂ata przepad艂a...! Sprowadz臋 go do obozowiska...Je偶eli dotar艂 do miasta to Rycerze go przejm膮 ale je偶eli nie... nie mo偶emy liczy膰 na fart w tym przypadku.


Przewracam si臋 na bok i staram si臋 powoli podnie艣膰 na kl臋czki a potem wyprostowa膰 si臋. U偶ywam ca艂ej swej silnej woli oraz kultowej ju偶 krasnoludzkiej 偶膮dzy z艂ota i posiadania pe艂nego mieszka.
_________________
#Sesja Przyjaciel czy Wr贸g? ==> Ingwar Ingersson, krasnolud
#Ci臋偶kie jest 偶ycie na morzu==>Hektor Lombard, cz艂owiek


Ostatnio zmieniony przez Warmlotek dnia Sro Lip 03, 2013 13:33, w ca硂禼i zmieniany 1 raz
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do潮czy: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys砤ny: Sro Lip 03, 2013 13:26    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Czarodziej pokr臋ci艂 g艂ow膮 z niezadowoleniem.

- Panie Soplowaty, a jak inaczej mia艂bym ci wtoczy膰 powietrze do p艂uc? No... lepiej pomy艣l o czym艣 mi艂ym... na przyk艂ad o smuk艂ej pannie kt贸ra ci si臋 do pos艂ania sama wtarabania. To ci si臋 ciep艂o zrobi i szybciej wyzdrowiejesz. - zwr贸ci艂 si臋 Magnus do Kurta.

Zaraz si臋 jednak zwr贸ci艂 do elfki.

- O nie. Le偶ysz kobieto i nic nie robisz. W twoim stanie nie zapanujesz nad moc膮 i ich pozabijasz... z reszt膮. Oba krasnoludy lepiej si臋 trzymaj膮 ni偶 ty i tw贸j zmarzni臋ty przyjaciel. Na tyle lepiej, 偶e na nich mog艂em u偶y膰 czar贸w, o kt贸rych m贸wisz, a na was nie.

- Aha... - j臋kn膮艂 Rhunar - Kula... przynie艣 kul臋.

Czarodziej pokiwa艂 g艂ow膮 i podszed艂 do plecaka kowala run. Pogrzeba艂 w nim, chwil臋 spojrza艂 na zawarto艣膰, jakby si臋 zastanawiaj膮c i wyj膮艂 stalow膮 kul臋 na kt贸rej ja艣nia艂a Runa Ciep艂a.

- Po偶yteczne cudo. - stwierdzi艂 艢wietlisty.

- Po艂贸偶 przy ogniu. - poinstruowa艂 go kowal.

Bez s艂owa Magister umie艣ci艂 kul臋 pod kot艂em, a magiczny symbol za艣wieci艂 si臋 troch臋 mocniej. Ognia by艂o niewiele, bowiem drewno dopala艂o si臋. By艂o jednak w obozowisku ork贸w sporo palnego 艣miecia, kawa艂k贸w wozu i troch臋 innych resztek kt贸rymi mo偶na by艂o zasili膰 ognisko.

- Zweedorf powinien by膰 niedaleko. Co prawda wed艂ug mnie... - tutaj Magnus skrzywi艂 si臋 z niesmakiem - Niewa偶ne. Je偶eli eskortowali艣cie jakiego艣 ksi臋cia i nie jest on kompletn膮 je藕dziecka pokrak膮 to powinien tam dojecha膰 do艣膰 szybko. - rzek艂 po czym przeszed艂 si臋 troch臋 poza obozowisko, nabra艂 w d艂onie 艣niegu i zacz膮艂 lepi膰 kul臋 - Jestem w miar臋 wypocz臋ty i rozgrzany, wi臋c zajm臋 si臋 robieniem os艂ony przed wiatrem. L偶ejsz膮 robot臋... zostawi臋 wam. - spojrza艂 na Klausa, Koko i Pascala- Chyba 偶e tak jak m贸wi krasnolud chcecie jecha膰 za wasz膮 zgub膮... o tam... widzicie jaki ubabrany krwi膮... wydawa艂o mi si臋 偶e jeszcze jeden gdzie艣 zwia艂.

Po czym potoczy艂 kulk臋 po ziemi, sprawiaj膮c, 偶e powi臋kszy艂a si臋. Zacz膮艂 j膮 kula膰, a potem toczy膰 dop贸ki nie przybra艂a sporych rozmiar贸w. Potem ustawi艂 j膮 na skraju obozowiska i zabra艂 si臋 za nast臋pn膮, kt贸r膮 ustawi艂 obok pierwszej.

- Humor tego cz艂owieka wydaje si臋 graniczy膰 z chorob膮 psychiczn膮... ale pomy艣lunku mu nie brakuje - mrukn膮艂 Rhunar.

Krasnolud wygl膮da艂 na wyczerpanego. Jego rany by艂y straszliwe, w ko艅cu mierzy艂 si臋 z samym Hersztem. I zn贸w by艂 blisko zwyci臋stwa, i zn贸w wymkn臋艂o mu si臋 pozostawiaj膮c go ledwie 偶ywego.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn


Ostatnio zmieniony przez Stalowy dnia Sro Lip 03, 2013 14:13, w ca硂禼i zmieniany 2 razy
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Warmlotek
Mod Czarnej Biblioteki
Mod Czarnej Biblioteki


Do潮czy: 11 Cze 2010
Posty: 1443
Sk眃: Pu艂awy

PostWys砤ny: Sro Lip 03, 2013 13:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na s艂owa Mangusa odrzek艂em

- byc mo偶e...najprawdopodobniej...je偶eli... nie mo偶emy sobie pozwoli膰 na przypuszczenia, je偶eli nie macie pewno艣ci 偶e sobie poradzi sam trzeba za nim ruszy膰. Jest zbyt cenny by tak ryzykowa膰, a nie mam ochoty by nasza wyp艂ata na dzie艅 drogi przed celem wymkn臋艂a nam si臋 z r膮k... Kto nim si臋 zajmowa艂 i ostatni raz go widzia艂 w kt贸r膮 stron臋 wyruszy艂 ? Zawr贸ci艂 czy te偶 ruszy艂 dalej?

Krzywi膮c si臋 z b贸lu prostuj臋 si臋...staraj膮c si臋 oddycha膰 p艂ytko.

Zwracam si臋 do Rhunara w khazalidzie

- Jak si臋 trzymasz Rhunar? One sa w pobli偶u czu艂em mocno magi臋 Shethar....

Nast臋pnie przenosz臋 wzrok na Mangusa

- Dzieki ci magu za uzdrowienie, chocia偶 nie przepadam za magi膮 i obcuj臋 z ni膮 zdecydowanie zbyt cz臋sto ni藕li bym sobie tego 偶yczy艂.
Zw膮 mnie Ingwar Ingersson, Wybraniec Grungniego zwany Psem Bog贸w, Altrommi Rodu Orr`Khraman Twierdzy Karak Kadrin

Sapi臋 ci臋偶ko.

"Kurwa jak postawi臋 krok to chyba padn臋 na pysk..."

Bior臋 bro艅 i opieram si臋 o ni膮 jak o kul臋 co by mnie potrzymywa艂a...
przeklinaj膮c pod nosem przeciskam przez z臋by

- Nie dam rady...za s艂aby jestem... umieranie to wycie艅czaj膮ca sprawa.

M贸j blady kolor twarzy wcale sie nie poprawi艂 wrecz zbiela艂em jeszcze bardziej...

Bior臋 艂yk piwa z buk艂aka dla wzmocnienia.
_________________
#Sesja Przyjaciel czy Wr贸g? ==> Ingwar Ingersson, krasnolud
#Ci臋偶kie jest 偶ycie na morzu==>Hektor Lombard, cz艂owiek
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Lokim
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk眃: Warszawa

PostWys砤ny: Sro Lip 03, 2013 15:24    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Na tyle ostro偶nie i na tyle szybko jak mog艂em przenios艂em Elbereth w pobli偶e kot艂a. Stara艂em si臋 nie zrobi膰 jej 偶adnej dodatkowej krzywdy, ale jako osoba niezaznajomiona z medycyn膮 nie mog艂em by膰 tego zbyt pewien. Gdy zwa偶y艂em ran臋 na jej g艂owie, a偶 skrzywi艂em si臋 w grymasie. „Dobrze, 偶e jest nieprzytomna i nie widzi mojej reakcji.” Nast臋pnie wr贸ci艂em po Rhunara, a potem jakim艣 cudem uda艂o mi si臋 zaci膮gn膮膰 go do maga. Transport dw贸jki nieprzytomnych, w tym zwalistego krasnoluda, przy u偶yciu tylko jednej r臋ki troszk臋 mnie wyczerpa艂. Wi臋c usiad艂em na chwil臋 i obserwowa艂em co robi ‘obcy’. Stara艂em si臋 te偶 przyjrze膰 mojemu nadpalonemu strojowi, szukaj膮c jakich艣 ran od ognia. Przeciera艂em sobie r贸wnie偶 bark i twarz tam, gdzie zosta艂y zmro偶one przez szamana. Na radosn膮 tyrad臋 nowego i jego przedstawienie swej osoby zareagowa艂em tylko przytakni臋ciem g艂owy. „Nie ma co mu odbiera膰 uwagi gadaniem. Nie teraz, jak zajmuje si臋 leczeniem. Lepiej go przypilnowa膰, czy czasem nie zacznie szkodzi膰.”>

<Z uwag膮 obserwowa艂em jego dzia艂ania, got贸w w razie czego dzia艂a膰, gdyby okaza艂o si臋, 偶e to podst臋p, a on zamiast leczy膰 zabija. Odetchn膮艂em z ulg膮, gdy okaza艂o si臋, 偶e jest ca艂kiem niez艂y w tym co robi, cho膰 metody wydaj膮 si臋 do艣膰 dziwne. „呕eby jeszcze tak nie szczebiota艂.”>

<S艂owa elfki wyrywaj膮 mnie z kr贸tkiego wypoczynku.>

- Tak jest!- <To jedyne co wypowiadam, po czym szybkim krokiem kieruj臋 si臋 w stron臋 martwego konia towarzyszki. Wyci膮gam juki i z nimi kieruj臋 si臋 z powrotem do Elbereth. Ze 艣rodka wyci膮gam koce, po czym same juki uk艂adam w miejscu wskazanym przez elfk臋. Pomagam jej ostro偶nie przyj膮膰 偶膮dana przez siebie pozycj臋. Staram si臋 nie patrze膰 ostentacyjnie na jej ran臋 na twarzy. Wr臋cz unikam jej wzroku.>

- Spokojnie Elbereth. Nasz nowy kompan radzi sobie z leczeniem ca艂kiem dobrze, z tego co widz臋. Odpocznij lepiej. - <nast臋pnie jeden z koc贸w u偶ywam do opatulenia elfki. Reszt臋 zanosz臋 do Kurta, gdzie staram si臋 owin膮膰 nimi towarzysza. W ko艅cu wyjmuj臋 te偶 w艂asne koce i u偶ywam do tego samego celu.>

- Nie wiedzia艂em, 偶e z Ciebie taki zimny dra艅. - <pozwalam sobie na 偶art wobec Kurta, u艣miechaj膮c si臋 do niego lekko. „Ale przebiera膰 to ja Ci臋 nie mam zamiaru.”>

<Nast臋pnie podchodz臋 do Magnusa. Wyci膮gam do niego r臋k臋, po czym odzywam si臋.> - Klaus. Zw膮 mnie Klaus. Dzi臋kuj臋 w imieniu naszej poobijanej za艂ogi. - <Jeszcze chwil臋 patrz臋 mu w oczy, po czym tylko lekko klepi臋 go w rami臋, u艣miecham i odchodz臋.>

<Na pr贸by Ingwara ‘po艣cigu’ za ksi臋ciem reaguj臋 z niedowierzaniem. „Czy jemu w tej ca艂ej mali藕nie odbi艂o? Ledwo go uratowali a ten ju偶 w drog臋 si臋 wybiera. Uparty krasnolud.”> -Ej, Ingwar! Sied藕 na dupie, p贸ki j膮 jeszcze masz ca艂膮! A pogo艅 zostaw m艂odszym i sprawniejszym. - <”Jakby by艂 cho膰 troch臋 mniej ranny to nie pozwoli艂bym sobie na taki 偶art. A teraz to co mi zrobi? Napluje?” U艣miecham si臋 od ucha do ucha. Wida膰, 偶e wraz z dochodzeniem do zdrowia towarzyszy humor mi si臋 poprawia.>

- Dow贸dco. - <zwracam si臋 do Pascala.> - Jestem w najlepszym stanie z nas wszystkich. W dodatku mam umiej臋tno艣ci wystarczaj膮ce by znale藕膰 naszego m艂odego przyjaciela. A wy jak widz臋 radzicie sobie ju偶 nie藕le, a i Magnus okazuje si臋 bardzo pomocny. Pozw贸l, 偶e rusz臋 za tamtym. Jak dotar艂 do miasta to i lepiej. Wtedy sprowadz臋 pomoc.

<Oczekuj膮c odpowiedzi od Pascala przebieram si臋. Zdejmuj臋 w ko艅cu z siebie str贸j strzelca wojsk Lucasa i zak艂adam swoj膮 kurt臋 skurzan膮. „Nie chcia艂bym by mnie ustrzelili pod Zweedorfem jako wroga. To by艂aby na prawd臋 g艂upia 艣mier膰 po tym wszystkim, co tutaj przeszed艂em.” Sprawdzam miecz, jak r贸wnie偶 kusz臋. 艁aduj臋 j膮 be艂tem i trzymam w r臋kach, gotowy na to by ruszy膰 po 艣ladach konia ksi臋cia. „Wiem gdzie pojecha艂, a i czasu a偶 tak du偶o nie min臋艂o. 艢lady powinny by膰 jeszcze dobrze widoczne.”>

<Przypomina mi si臋 jeszcze co艣.> - Magnusie. Proponuj臋 albo zrobi膰 ten prowizoryczny ob贸z kawa艂ek dalej, albo przenie艣膰 st膮d cia艂a ork贸w i koni. Jak jakie艣 drapie偶niki zwietrz膮 krew to mo偶e by膰 ci臋偶ko.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Ariena
Mod Bog贸w
Mod Bog贸w


Do潮czy: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys砤ny: Sro Lip 03, 2013 16:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

-Pod g艂ow臋 Klausie te juki, tak b臋dzie dobrze. A koc prosz臋 tak by mnie od tego 艣niegu troch臋 izolowa艂. Zatem owi艅 mnie nim dooko艂a.

<Gdy tylko Klaus mn膮 poruszy艂 najdelikatniej jak potrafi艂 intensywniej poczu艂am b贸l w plecach. Sykn臋艂am z b贸lu, zamkn臋艂am oczy zatrzymuj膮c 艂zy, kt贸re mimowolnie nap艂yn臋艂y. Wstrzyma艂am oddech jakby mia艂o mi to ul偶y膰. Kiedy ju偶 sko艅czy艂 odetchn臋艂am ponownie podnosz膮c powieki. Spojrza艂am na niego mizernie.>

-Dzi臋kuj臋 Ci. Czy偶by moja rana by艂a tak paskudna, i偶 nawet nie jeste艣 w stanie patrze膰? <Zmusi艂am si臋 by podnie艣膰 d艂o艅 i 艣cisn臋艂am jego, gdy jeszcze by艂 przy mnie.> Nawet je艣li zostanie paskudna blizna to wa偶ne, 偶e 偶yj臋. Pami臋taj, 偶e pi臋kno zewn臋trzne zawsze przemija. Liczy si臋 tylko to w nas samych. <U艣miechn臋艂am si臋 lekko puszczaj膮c go.>

...musz臋 wygl膮da膰 tragicznie skoro nawet nie mo偶e patrze膰...oby艣my dotarli jutro do miasta...b臋d臋 potrzebowa艂a naprawd臋 dobrego lekarza..rany s膮 powa偶ne...

<Zwr贸ci艂am si臋 do czarodzieja.>

-Racjonalnie prawisz, Magnusie. Zatem pozostawiam ich zdrowie pod Tw膮 piecz膮. Wybacz brak kurtuazji, lecz przej臋艂am si臋 pierwiej rannymi ni藕li dobrym wychowaniem. Zw膮 mnie Elbereth Liranna Kelaris Telrunya, czarodziej kolegium magii. Mo偶esz mi m贸wi膰 El, jak ma w zwyczaju skraca膰 wa艣膰 Ingwar lub Elbereth.

<U艣miechn臋艂am si臋 lekko do m臋偶czyzny przymykaj膮c oczy. Ju偶 lekko ochrypni臋tym g艂osem odzywam si臋 ponownie.>

-Ingwarze, Czy by艂by艣 tak mi艂y i pocz臋stowa艂 mnie tym co tak s膮czysz? Smak krwi w ustach nie jest przyjemny. Ch臋tnie si臋 go pozb臋d臋. Rhunar chyba te偶 wygl膮da na spragnionego.
_________________
Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email MSN Messenger
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do潮czy: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys砤ny: Sro Lip 03, 2013 17:52    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Kt贸re, panno Elbereth? - spyta艂 Magnus po tym jak elfka mu si臋 przedstawi艂a - Kolegium... je偶eli to nie tajemnica.

- W moich rzeczach... jest sporo... trunku. Lekkie piwo w takich warunkach nie zawadzi - stwierdzi艂 Rhunar - Mnie zw膮 Rhunar, Syn Ragniego z Angaz Krom z G贸r Szarych. - przedstawi艂 si臋 krasnolud.

Czarodziej sko艅czy艂 toczy膰 kolejn膮 kul臋 tworz膮c kawa艂ek "muru". Szczeliny zalepi艂 zgarniaj膮c butem 艣nieg.

- Mi艂o mi was wszystkich pozna膰. - stwierdzi艂 czarodziej i wskaza艂 rzeczy, kt贸re nale偶a艂y do Rhunara - Tam to piwo?

Krasnolud potwierdzi艂 mrukni臋ciem. Magnus podszed艂 i odrzucaj膮c na bok juki wydoby艂 anta艂ek piwa. Widz膮c zmarnia艂e oblicza rannych ulitowa艂 si臋 nad nimi i rozla艂 po naczyniach trunku, a nast臋pie napoi艂 wszystkich. Sobie rzecz jasna te偶 nala艂 i szybko wypi艂, aby dalej si臋 wzi膮膰 do roboty. Wida膰 by艂o jak co jaki艣 czas zerka na "dow贸dc臋", kt贸ry ca艂y czas milcza艂.

Czarodziej w og贸le wygl膮da艂 na krzepkiego m臋偶czyzn臋... a mo偶e to ta gor膮ca k膮piel mu doda艂a si艂? Magnus w ka偶dm膮d藕 razie nie opierdziela艂 si臋 i stawia艂 kolejne "bloki" na "艣nie偶ny mur". Potem zaj膮艂 si臋 przeci膮ganiem cia艂 poza jego obr臋b.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
luko
Ochmistrz
Ochmistrz


Do潮czy: 26 Mar 2012
Posty: 574

PostWys砤ny: Sro Lip 03, 2013 20:53    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tymczasem daj膮c sobie spok贸j z nowym i pojawionym w dziwnych okoliczno艣ciach czarodziejem czy medykiem zwracam si臋 do Kurta.

- Mia艂e艣 Kurcie jecha膰 z ksi臋ciem. Gdzie on jest?

Nast臋pnie zwracam si臋 do Klausa i do Elbereth.

- Ruszaj jak najszybciej Klausie, a ty Elbereth, je艣li jeste艣 w stanie pom贸c w leczeniu to prosz臋 uczy艅 to. Tylko bez sprowadzania potwor贸w.
_________________
"Przyjaciel czy Wr贸g?" ==> Pascal Wittenberg, cz艂owiek
"Przeznaczenie czy Przypadek?" ==> MG (Ma艂y G艂贸d) Wink
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
harry
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys砤ny: Sro Lip 03, 2013 21:43    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Przyj膮艂em podany mi koc i roze艣mia艂em si臋 na dowcip strzelca. Opatuli艂em si臋 i spr贸bowa艂em wyobrazi膰 sobie maga jako nadobn膮 niewiast臋… no co najwy偶ej kr膮g艂膮 karczmark臋…>

„Ble… to nadal facet…”

- Kkurt, stem. Wittaj. – Zadzwoni艂em z臋bami do maga.

<Gdy Pascal zapyta艂 o ksi臋cia odpar艂em>

-Jjestt juu偶 w drroddze do miastta. - „je偶eli ma do艣膰 rozumu i nie zaje藕dzi swojej habety” doda艂em w my艣lach – Bbym go ttylkko spowwalnia艂艂 .

<Ograniczy艂em tre艣膰 wypowiedzi do minimum by nie 艂yka膰 zimnego powietrza by mnie zn贸w mag nie zacz膮艂 pompowa膰 ustnie. >
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? --> Kurt, cz艂owiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
luko
Ochmistrz
Ochmistrz


Do潮czy: 26 Mar 2012
Posty: 574

PostWys砤ny: Sro Lip 03, 2013 22:12    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Opanowa艂em wzbieraj膮c膮 z艂o艣膰 we mnie i ponownie odezwa艂em si臋 do Kurta.

- Chcesz by膰 dow贸dc膮 najemnik贸w, a nie potrafisz wykona膰 prostego rozkazu. Spowalnia艂by艣 go? Wa偶ne, 偶e nie by艂by sam. Je艣li co艣 mu si臋 stanie odpowiesz za to. Daje swoje s艂owo. Jeszcze jedno. Wsp贸艂czuje twoim podw艂adnym je艣li jaki艣 znajdziesz. My艣la艂em, 偶e z powodu r臋ki to Klaus b臋dzie najs艂abszym ogniwem tej kompanii, lecz pomyli艂em si臋. Ty nim jeste艣, a dok艂adniej twoja brawura i ch臋膰 bycia zawsze tam gdzie jest tylko niebezpiecze艅stwo. To ci臋 kiedy艣 zgubi.

Odchodz臋 na bok i oceniam swoje mo偶liwo艣ci wyruszenia w drog臋 za ksi臋ciem. Je艣li potrzebuje pomocy prosz臋 o ni膮 nowego medyka - czarodzieja lub elfk臋. Gdy tylko jestem w miar臋 zdrowy nie odpoczywam i ruszam cho膰by pieszo za ksi臋ciem. Sam lub z zdrow膮 cz臋艣ci膮 kompanii.
_________________
"Przyjaciel czy Wr贸g?" ==> Pascal Wittenberg, cz艂owiek
"Przeznaczenie czy Przypadek?" ==> MG (Ma艂y G艂贸d) Wink
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Warmlotek
Mod Czarnej Biblioteki
Mod Czarnej Biblioteki


Do潮czy: 11 Cze 2010
Posty: 1443
Sk眃: Pu艂awy

PostWys砤ny: Sro Lip 03, 2013 23:21    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Odstawilem buklak od ust i podalem elfce.

- Pij El, potem podaj dalej buklak po takiej walce kazdemu sie przyda.

Wysluchalem nagany jaka Pascal rzekl w strone Kurta nie odzywajac sie.

"Tej dwojce zdecydowanie nie po drodze ze soba,ale ma racje, nie powinien puscic naszej wyplaty samopas. Jak zdechnie to gowno a nie zloto dostaniemy"

Sam bym chetnie ruszyl za nim jednak nie w tym stanie...

- Jakis kon przetrwal? Moze uciekl wtedy powinien byc niedaleko... Rozjrzyjcie aie,na koniu szybciej sie go dogoni. My damy sobie tutaj rade.

Na koniec przenosze wzrok na Klausa.

- Ty...psi klocku...- rozgladam si臋 za czym艣 czym m贸g艂 go rzuci膰, nie majac nic innego pod r臋ka siad艂em na dupie bo meczy艂o mnie juz stanie zrobi艂em solidna kulke 艣niegu i miotna艂em nia w Klausowy czerep - lepiej jed藕 i sprowad藕 nasza wyp艂at臋.

Gdy wyruszyli wszyscy w miare zdrowi rzek艂em

- Szkoda 偶e nie widzieli艣cie miny szamana jak zobaczy艂 lewitujacego krasnoluda jakby by艂 skavenem to smr贸d unosi艂by si臋 do teraz po okolicy- zarechota艂em

- Jednakoz kurwie syny umkn臋艂y ponownie, drugi raz rozbijamy ta ha艂astr臋. co ich tu tak ciagnie to nie w ich stylu tu musi co艣 by膰 w okolicy na czym im zale偶y. Z taka garstka schodzi膰 miedzy tereny ludzi.

Spogladam pytajaco na mag贸w

- Czujecie co艣 w tej okolicy?

Wzruszam ramionami

- Do trzech razy sztuka nastepnym ubijem ich, wtedy byl ich cos okolo 50, tetaz to zebrane niedobitki byly. W tych okolicach ciezko im bedzie o posilki...

- Jak wroce do Zweedorfu nie wyscibie nosa z karczmy dopoki nie wyzdrowieje.w pelni.Orki,arena,zasadzka i dziesiatki beltow w moim ciele a teraz to, nawet wytrzymalosc krasnoludow ma swoje granice.
_________________
#Sesja Przyjaciel czy Wr贸g? ==> Ingwar Ingersson, krasnolud
#Ci臋偶kie jest 偶ycie na morzu==>Hektor Lombard, cz艂owiek
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
harry
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys砤ny: Czw Lip 04, 2013 00:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Gdy dostarczono mi cos suchego rozebra艂em si臋 z mokrych ciuch贸w, wytar艂em czymkolwiek i wdzia艂em suche odzienie. Przysun膮艂em si臋 do ognia by ogrza膰. Gdy nieco 偶ycia powr贸ci艂o w r臋ce wbi艂em patyk w ziemi臋 i powoli rozwiesi艂em mokre 艂achy przy ogniu. Powoli wraca mi ciep艂o. Ju偶 mia艂em co艣 odpowiedzie膰 rycerzowi ale zamiast s艂贸w porz膮dnie kichn膮艂em. Odechcia艂o mi si臋 wszelkich dyskusji i 艂ykania ch艂odu. By przy艣pieszy膰 odtajanie zacz膮艂em energicznie rozciera膰 ramiona i uda >
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? --> Kurt, cz艂owiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Wy秝ietl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez mo縧iwo禼i zmiany post體 lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wr贸g? Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 44, 45, 46, 47, 48  Nast阷ny
Strona 45 z 48

 
Skocz do:  
Nie mo縠sz pisa nowych temat體
Nie mo縠sz odpowiada w tematach
Nie mo縠sz zmienia swoich post體
Nie mo縠sz usuwa swoich post體
Nie mo縠sz g硂sowa w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group