"Wielka Krucjata, która zawiodła człowieka pomiędzy gwiazdy, trwa nadal. Imperator Ludzkości przekazał jej dowództwo swemu ulubionemu synowi, Mistrzowi wojny, Horusowi. Okazuje się jednak, że pośród żołnierzy nie dzieje się dobrze. Horus musi zwalczyć opory i zazdrość swoich braci Primarchów, a kiedy na Davin zostaje ranny w walce, staje oko w oko z własnymi demonami. Czy osłabiony Horus będzie w stanie oprzeć się pokusom, jakie oferuje Chaos? Epicka opowieść o dziejach Herezji Horusa trwa nadal. Los galaktyki spoczywa w rękach jednego człowieka, który musi wybrać pomiędzy lojalnością, a zdradą."
Witam wszystkich czytelników z okazji recenzji drugiego tomu cyklu Herezji Horusa, "Kłamliwych Bogów".
Po wydarzeniach z poprzedniego tomu, Synowie Horusa kontynuują Wielką Krucjatę w imieniu Imperatora, poszerzając granice Imperium Ludzkości... jednakże, niewiele jest takie, jak przedtem. Pojawiają się zgrzyty w strukturze bractwa, animozje między bitewnymi braćmi i pierwsze wątpliwości. Nad Synami Horusa zbierają się czarne chmury. Pierwszy raz w dziejach Imperium posłyszano o rebelii, o zdradzie jego własnych żołnierzy. Eugan Temba, wysoko postawiony oficer Imperialnej Armii i towarzysz Horusa, podnosi bunt na księżycu dzikiego świata Davin - planety, która raz już została zdobyta przez Wilki Luny. Teraz, Synowie Horusa i ich bracia z legionu Głosicieli Słowa powracają na ten świat by po raz pierwszy stanąć naprzeciwko dawnych towarzyszy broni... a także czegoś znacznie mroczniejszego, niż ktokolwiek z nich mógłby przypuszczać. Całe to wydarzenie sprowadzi legion na ścieżkę, z której nie wróci, a która doprowadzi do znanego z historii konfliktu - Herezji Horusa.
Pierwszą rzeczą jaką rzuca się podczas czytania tekstu jest nasilający się, złowieszczy klimat, zdecydowanie bardziej złowrogi i ponury niż w "Wywyższeniu Horusa". Praktycznie wszyscy bohaterowie książki stają naprzeciwko trudnych dylematów, miewają wątpliwości i są męczeni przez tajemnice, pytania bez odpowiedzi i niepewność (aczkolwiek znalazło się miejsce dla paru humorystycznych i sarkastycznych chwil - i brawo dla autora za to). Dorzućcie do tego jeszcze olbrzymi dramatyzm, który w pełni ukazuje tragedię, jaką jest upadek Horusa i nadchodzącą decyzję o pogrążeniu całego Imperium w krwawym, bratobójczym konflikcie. Jak to się stało? Dlaczego wybrał tą ścieżkę? Co przeżywają jego "synowie" z legionu? Musicie przeczytać to samemu. Książka ma budowę podobną do poprzedniej, z dwoma przeplatającymi się grupami bohaterów. W przeciwieństwie do poprzedniej, akcja toczy się w jednym systemie gwiezdnym, skupiając się na Davinie, jego księżycu oraz flagowym okręcie floty ekspedycyjnej.
O ile książka jest świetna, to jej polskie wydanie rzeczywiście zakrawa na herezję. Papierem trzęsie w posadach olbrzymia ilość literówek, pożartych liter i przekręconych nazw. Od pamiętnych słów "rzucę go kurkom na pożarcie" (miało bryć pewnie "krukom", a tak mamy atak żarłocznych grzybów leśnych) po bardzo, ale to bardzo uparte przekręcanie słowa "Xenos" na "menos". Ktoś może to wyjaśnić? Ponadto, pojawia się w książce dosyć mylące określenie "spacznia" (pomijając jego wątpliwe walory językowe), które odnosi się do ustalonej w poprzednich polskich wydaniach "Osnowy".
Pomijając szczytowe osiągnięcie wydawcy w korekcie, książka jest, zdaje się, jeszcze lepsza niż pierwszy tom. Zmiana autora nie wpłynęła w żaden ujemny sposób na jakość tekstu. Polecam wszystkim, których zadowolił pierwszy tom, a także wszystkim fanom Warhammera 40 000. _________________ Ulfir Egillsson, Norsmen -Wichry Północy
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach