Forum forum.drachenfels.pl
Forum Zamku Drachenfels
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UzytkownicyUzytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼iZaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼i   ZalogujZaloguj 
[Strona Glowna Zamku]    [Komnata Konstanta]
Ob贸z
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Nast阷ny
 
To forum jest zablokowane, nie mo縠sz pisa dodawa ani zmienia na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez mo縧iwo禼i zmiany post體 lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Nie czy艅 bli藕niemu, co tobie niemi艂e!
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nast阷ny temat  
Autor Wiadomo舵
Xsary
Markgraf
Markgraf


Do潮czy: 09 Sty 2005
Posty: 2039
Sk眃: Nowa S贸l

PostWys砤ny: Wto Lut 07, 2012 18:21    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wszyscy

Stra偶nicy zdawali si臋 was ignorowa膰 i przykuwa膰 raczej uwag臋 do flasz okowity i mi臋siwa nad paleniskiem. Jeden z nich posypywa艂 je nawet czym艣 zrazu i z ka偶dym podmuchem wiatru dociera艂a do was wo艅 pieczeni. To jedynie pot臋guje uczucie uci膮偶liwego g艂odu, od kt贸rego wolny jest Rikki.

- A gdyby piwka nam si臋 nieco w buk艂aczkach osta艂o to by艣my mogli zwierze obla膰 nim. Stryj m贸j zawsze tak post臋powa艂 i zachwala艂 ten spos贸b pod niebiosa jakoby Sigmar mia艂 ze艅 zst膮pi膰 i zak膮sza膰 razem z nim – prawi艂 jeden o w膮sie i brzuchu s艂usznym. – Ano i by pomy艣le膰, 偶e ch艂opaki w obozie co w g臋b臋 w艂o偶y膰 nie maj膮…
- Ha! – Klasn膮艂 w d艂onie dziesi臋tnik. – Powiadaj膮, s艂uchajcie uwa偶nie, 偶e tam u nich jest taki jeden, co we zadkach m臋skich si臋 rozsmakowa艂… To i w g臋b臋 te偶 pewnie co nie co umi w艂o偶y膰! Rutwald, pasowa艂by艣 tam jak mam臋 kocham, ha!

A potem roze艣miali si臋 gromko ku utrapieniu najm艂odszego ze stra偶nik贸w.
Kiedy jednak przyuwa偶yli sikaj膮cego Zebedeusza 艣miech si臋 urwa艂. Wys艂uchali jeszcze radosnej pro艣by Willhelma

- Ej! Ty! Polityczny! Z mi臋sem tak ku nam? – Dziesi臋tnik nie mia艂 racji bowiem Zebedeusz sta艂 do艅 plecami. – No偶 co za bezczelna cho艂ota! Ch艂opaki, si臋gn膮膰 ano ju偶 po klucze migusiem i dawa膰 go tu! Rozumu si臋 durnia zaraz na pr臋dzce naumi! A temu obesra艅cowi faktycznie wiadro jakie da膰 bo mnie przecie kwatermistrz za ucho wytarga jak obaczy obesrany w贸z przy zdawaniu! No, 偶ywo! 呕ywo panowie!

Panowie powstawali z miejsc. Nie przysz艂o im to 艂atwo tedy kl膮膰 g艂o艣no zacz臋li na pogod臋 i stare ko艣ci. A zawodzili niczym starzy weterani kislevscy, co rzekomo po s膮siedzku napadaj膮 na siebie ku pokrzepieniu honoru jak i sakw. I podobnie jak oni uchlani by艂o a偶 mordy im zaczerwieni艂y si臋 wcale nie od zi膮bu. Rutwald z juk贸w wydoby艂 wiadro i podbieg艂 pr臋dko do waszej klatki by j膮 otworzy膰. Towarzyszy艂o mu dw贸ch z niekoniecznie przyjaznymi zamiarami.

- No! Wy艂a藕 polityczny! – Rozkaza艂 jeden z nich. – Rutwald, wrzu膰 偶e ch艂opino tam wiadro, ale nie odchod藕 zbyt daleko bo ktosik posprz膮ta膰 b臋dzie musia艂 po tym, jak to dziesi臋tnik s艂usznie gada, obesra艅cu.

Je艣li by Zebedeusz nie pragn膮艂 wyj艣膰 sam panowie stra偶nicy z ch臋ci膮 mu dopomogli w tym dziele. Wiedzie膰 trzeba, 偶e pomagali konsekwentnie.
W ko艅cu zabrali si臋 za podawanie nauczki niesfornemu wi臋藕niowi politycznemu. Kopali go wcale nie d艂ugo, lecz z przera偶aj膮cym efektem. Zebedeusz omdla艂 po pierwszych kopniakach w brzuch kul膮c si臋 momentalnie a wr臋cz 偶a艂o艣nie. Taka bezsensowna (cho膰 mniej 偶yczliwi rzekliby: „zas艂u偶ona”) przemoc zaprawd臋 budzi odraz臋. Przecie偶 tyle powiada si臋 w kaplicach r贸偶norakich o stworach le艣nych, mutantach, orkach i innych gadzinach, kt贸re znajduj膮 upodobania jedynie w przemocy. Czy ci stra偶nicy nie s膮 im podobni?
Trwa艂o to nie wi臋cej ni偶 pacierz. Kiedy Zeb zosta艂 wrzucony z powrotem do klatki obaczyli艣cie, 偶e jego twarz zamieni艂a si臋 w krwawy och艂ap i umorusana zosta艂a brudem udeptanej ziemi. Z ust z wolna s膮czy si臋 krew. Omdla艂 w spokoju, twarz nie wykr臋ci艂a si臋 w grymasie b贸lu. Jedynie pod powiekami oczy zdaj膮 si臋 wirowa膰 pr臋dko niczym zimowy wicher. Nie wygl膮da na takiego, kt贸ry m贸g艂by prze偶y膰 tak膮 kopanin臋.
Jak偶e wiele z艂a mo偶na wyrz膮dzi膰 w minut臋...

- Cholerne 艣cierwo, s艂abe i warte krowiego 艂ajna, kurwa ma膰 - warcza艂 dziesi臋tnik obserwuj膮c wasz膮 klatk臋. - Niech to b臋dzie nauczka dla was wszystkich, skurwiesyny! Zreszt膮, w obozie zat臋sknicie za mn膮 i moimi pieszczotami. Panowie! Zwija膰 ob贸z! Ruszamy dalej!

Po tym zacz臋艂o 艣mierdzie膰 jak z rynsztoka. Najwyra藕niej 偶aden ze stra偶nik贸w nie pali si臋 do tego by sprz膮tn膮膰 wiadro, kt贸re zapaskudzi艂 Willhelm. Po zwini臋ciu obozu stra偶 dosiad艂a koni i ruszyli艣cie w dalsz膮 drog臋 nier贸wnym traktem.



Willhelm

Pr臋dko nauczy艂e艣 si臋 by nie wchodzi膰 za sk贸r臋 tym, po偶al si臋 Randallu, stra偶nikom. Dlatego te偶 chwytaj膮c wiadro obur膮cz czmychn膮艂e艣 w k膮t klatki i 艣ci膮gaj膮c uprzednio spodnie i gacie, zesra艂e艣 si臋 obficie. Znowu zakr臋ci艂o ci si臋 w g艂owie, tak jak wtedy – we wi臋zieniu. Nie omdla艂e艣 jednak. Poczu艂e艣 zrazu niesamowit膮 ulg臋. Ta trwa艂a zbyt kr贸tko by mo偶na by艂o si臋 ni膮 nacieszy膰. Kiszki bol膮 ci臋, a w jamie ustnej poczu艂e艣 smak krwi.

_________________
#Sesja Przyjaciel czy wr贸g? - Frank albo Fred
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email Odwied stron autora
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Wto Lut 07, 2012 19:44    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Patrze na pobitego i kiepsko widze go gdziekolwiek. Nie podoba mi si臋 ,偶e 艣mierdzi w wozie, kraty mi si臋 nie podobaja, to 偶e tu jestem mi si臋 nie podoba. Wszystko mi si臋 nie podoba ale co zrobi膰. R臋koma pocisk贸w z kuszy nie zatrzymasz... >

-Ty Will czy jak ci tam naprawd臋, wywal g贸wno za w贸z bo 艣mierdzi.

<Znowu patrze na cz艂eka co fujark膮 wymachiwa艂 przy wszystkich.>

-Panie Dziesi臋tniku. Panie Dziesi臋tniku!! Ten ch艂opina zaraz zdechnie tak jak le偶y... powinien waszmo艣膰 o tym wiedzie膰...

<Tyle wystarczy. Jak b臋d膮 chcieli 偶eby zdech艂 to go zostawi膮 a jak ma by膰 偶ywy to chyba co艣 zrobi膮 z tym zmasakrowanym truch艂em. Ciekawe gdzie s膮 teraz moje wygodne sk贸rzane buty... Niech tylko si臋 tego dowiem...>
_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Lokim
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk眃: Warszawa

PostWys砤ny: Sro Lut 08, 2012 11:37    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<A to skurczybyki! Co on 偶ech im zrobi艂, e? Jeno si臋 wyszcza艂. No kurturarne to to nie by艂o, ale coby go tak spra膰, to si臋 nie godzi. Gdzie w sumie mia艂 la膰, pod siebie? Na takie obicie nie zas艂u偶y艂. To偶 to zn臋canie si臋, bo on mizerota jest. – my艣l臋 - Ciekawech, czy kt贸rych z nich sol贸wke ze mn膮 by przetrwa艂, albo z tym Rikardem, czy jak mu tam. W dw贸ch mogliby艣my im mordy popra膰. Tylko niech od艂o偶膮 kusze i zrzucz膮 kolczugi to si臋 z nimi pogadamy inaczej. >

<Nie odzywam si臋 jednak. Nadal mnie boli i nie chc臋 by znowu mnie sprali. Poza tym raczej nikt nie stanie w mojej obronie, wi臋c nie ma si臋 co wychyla膰. Uciekam do my艣li o mojej rodzinie, by nie odczuwa膰 jak moje obola艂e cz艂onki obijaj膮 si臋 bole艣nie przy ka偶dym skoku wozu. Nawet nie odczuwam smrodu z kub艂a. Chyba przywyk艂em do tego w czasie pobytu w ciemnicy.>
_________________
Przyjaciel czy wr贸g?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
kain
Mod Mag贸w
Mod Mag贸w


Do潮czy: 20 Lut 2005
Posty: 2262

PostWys砤ny: Sro Lut 08, 2012 15:37    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

B贸l przeszy艂 cia艂o m艂odzie艅ca, a kolejne ciosy pozbawia艂y go tchu. Zamkn膮艂 oczy, pragn膮c przetrwa膰 t膮 nagonk臋. Milcza艂 na razie, fala b贸lu ogarn臋艂a jego cia艂o. Skuli艂 si臋 i czeka艂 a偶 sko艅cz膮. Oddychanie stawa艂o si臋 coraz ci臋偶sze.
Gdy go wprowadzali obitego do wozu nic nie m贸wi艂. Le偶a艂 tak, pr贸buj膮c powstrzyma膰 fal臋 b贸lu. Wiedzia艂 偶e kiedy艣 im si臋 odp艂aci, tak to bywa w 偶yciu raz na wozie, raz pod wozem.

Zamkn膮艂 powieki i skupi艂 si臋 na pogodzie. Ch艂贸d, wiatr.. podoba艂o mu si臋 to... przyjemny wiatr opatuli艂 jego cia艂o. W ko艅cu otworzy艂 oczy i spojrza艂 na tego, kt贸ry chcia艂 by dziesi臋tnik mu pom贸g艂.. U艣miechn膮艂 si臋 s艂abo, kolejna blizna na jego twarzy, na jego ciele.. nic nowego.

Mia艂 nadziej臋 偶e dotr膮 do tego przekl臋tego obozu jak najszybciej, mia艂 ma艂o czasu... Za艂atwi tam spraw臋, spierdoli i dorwie tych skurwysyn贸w.. ale wszystko po kolei. Mia艂 czas. Du偶o czasu. U艣miechn膮 si臋 w duchu tym razem...
_________________
#sesja Miasto: Dante Cavenaghi
#sesja Wichry P贸艂nocy: Kain

Kobiet potrafi膮cych s艂u偶y膰 za materac jest wiele na tym naszym nie najweselszym ze 艣wiat贸w. Ale znalezienie dowcipnie czy roztropnie gadaj膮cego materaca nie jest ju偶 takie proste
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
pawelczas
Rycerz Zamku
Rycerz Zamku


Do潮czy: 15 Cze 2009
Posty: 326
Sk眃: si臋 wzi膮艂 Alice Cooper?

PostWys砤ny: Sro Lut 08, 2012 19:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Uch... w ko艅cu mo偶na by艂o nieco odetchn膮膰 z ulg膮. Dobrze mie膰 w ko艅cu ty艂ek wolny od niepotrzebnego balastu. A mo偶e brzuch? Eeee... nie wiem, nie jestem tym... cyculikiem czy tam cyrulikiem. Ale chyba cyculikiem nazywa si臋 bab臋, co leczy.

Mimo wszystko smr贸d m贸g艂 by膰 niez艂y. Wzi膮艂em ze sob膮 wiadro i jego zawarto艣膰 wyrzuci艂em gdzie艣 za kraty. Ale jednak tak, by nie by艂o tam 偶adnego stra偶nika. Nie chc臋 sko艅czy膰 jak ten polityczny. Nie mniej zakr臋ci艂a mi si臋 艂ezka w oku. M贸j skarb m贸g艂 ulecie膰. A mo偶e jednak nie. Nie b臋d臋 publicznie grzeba艂 w g贸wnie. I tak ju偶 moi "kompani" musz膮 by膰 zniesmaczeni tak膮 dziwn膮 pro艣b臋. Odk艂adam kube艂 gdzie艣 na bok, blisko jednak wej艣cia, zagl膮daj膮c przelotnie do 艣rodka. Je艣li ujrz臋 tam co艣 b艂yszcz膮cego, to trz臋s臋 dalej wiadrem, by to w ko艅cu wypad艂o. Wol臋, by si臋 to zgubi艂o, ni偶 wpad艂o w r臋ce "obro艅c贸w sprawiedliwo艣ci", co widz膮 bardziej pieni膮dze ni偶 prawo. Potem obr贸ci艂em wiadro, by tak nie 艣mierdzia艂o.

- Ech... polityczni s膮 najgorsi. B臋d膮 ci wrzeszcze膰 o wolno艣ci prawach cz艂owieka, a i tak sko艅cz膮 jak zawsze albo nakurwieni w jakiej艣 karczmie albo o- w loszku, bo pan w艂adyka nie 偶yczy sobie, by kto艣 podwa偶a艂 w艂adz臋. Po co si臋 pcha膰 do tej... rewelacji... rezoluc... rowo... no tego buntu, skoro i tak pan we藕mie zbrojnych i zgasi? A tak w og贸le... to za co was w艂o偶ono? I bez takich, 偶e nie tw贸j interes. Interes m贸j, bo si臋 zdarzy膰 mo偶e, 偶e razem pracowa膰 b臋dziem, to i jak膮 wsp贸艂prac臋 zawi膮za膰 b臋dzie mo偶na, by po艂膮czy膰 si艂y, a?
_________________
Manfred, Rycerz P艂on膮cego S艂o艅ca- Wichry P贸艂nocy
Robert, B艂臋dny Rycerz z Bretoni- Miasto
Lafel, 艁owca-Zwiadowca- Sylvania
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Lokim
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk眃: Warszawa

PostWys砤ny: Czw Lut 09, 2012 14:49    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- A mo偶e sam si臋 pochwalisz pierwszy, a? Czemu偶 to slusarza do lochu ciepli? Bo nie chybi nie za sranie w miejscu publicnym, co?

<Pewnie to jaki z艂odziej – my艣l臋 – bo za co innego 艣lusarza by na roboty gnali. Pewnie jakiego艣 szlachetk臋 obrobi艂. Oj nie warto zadziera膰 z szlachciurami, nie warto. Ale Antona to ja jesce dorw臋 i poprawi臋 com zac膮艂. A za to, co mnie tak za艂atwi艂>

<Zarkam na Zeba i wskazuj臋 na niego g艂ow膮>

- Tego tu za k艂apanie dziobem wsadzili, to pewne. Tylko co on takiego nagaduje, 偶e go tak piorom?
_________________
Przyjaciel czy wr贸g?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Xsary
Markgraf
Markgraf


Do潮czy: 09 Sty 2005
Posty: 2039
Sk眃: Nowa S贸l

PostWys砤ny: Sob Lut 11, 2012 21:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Willhelm

Pozbywaj膮c si臋 fekali贸w nie zdo艂a艂e艣 dopatrzy膰 si臋 niczego b艂yszcz膮cego. Ze spokojem wi臋c opr贸偶ni艂e艣 wiadro. Spok贸j nie trwa艂 jednak d艂ugo bowiem to, co mia艂o opu艣ci膰 twe cia艂o (i zarazem uwolni膰 od m臋ki) najwidoczniej zadomowi艂o si臋 w nim.



Wszyscy

Nikt nie chcia艂 ju偶 rzuca膰 s艂贸w dla chocia偶by przedstawienia si臋. Nie min臋艂o wiele klepsydr gdy droga wiod膮ca do obozu zda艂a si臋 jakoby w臋偶sza i dziurawa bardziej ni偶 do tej pory. Pilnuj膮ca was stra偶, najwidoczniej zaznajomiona ze 艣wiatem (lub chocia偶 s膮siadami), w myk zacz臋艂a dyskusje na temat trakt贸w w o艣ciennych, kislevskich wojew贸dztwach. Rzekomo w tamtejszych dziurach mo偶na by zak艂ada膰 stawy hodowlane a ryby w nich odczuwa艂yby niema艂y dyskomfort z powodu niema艂ej przestrzeni 偶yciowej.
Kiedy Zebedeusz doszed艂 do siebie stra偶nicy zrezygnowali z pod艂ego traktu na drog臋 jeszcze gorsz膮. Prowadzi艂a ona ku rzece, kt贸ra z ka偶d膮 staj膮 wydawa艂a si臋 zw臋偶a膰. Najwidoczniej jechali艣cie w g贸r臋. Dalej prowadzi艂a was sama woda. Nied艂ugo stra偶nicy zorganizowali kolejny post贸j aby ich koby艂y mog艂y nieco wypocz膮膰 a oni sami rozprostowa膰 ko艣ci. Kiedy z wolna 艣ciemnia艂o si臋 my艣leli艣cie, 偶e przyjdzie wam spa膰 w tej klatce. Stra偶 jednak pogna艂a konie, odpali艂a pochodnie i ruszyli艣cie dalej. W tym czasie 艢lusarz i Zebedeusz posn臋li smagani ch艂odem wiatru, do kt贸rego nie przywykli po艣r贸d miejskiej zabudowy.

Wraz z czasem gdy ksi臋偶yce si臋gn臋艂y zenitu obaczyli艣cie na jakoby p艂askowy偶u pomara艅czowe 艣wiat艂a. Coraz w臋偶szy strumie艅 rzeki prowadzi艂 ku nim a偶 w ko艅cu zorientowali艣cie si臋, 偶e przed wami buduje si臋 docelowy ob贸z pracy. Wyobra偶ali艣cie sobie to miejsce jako wi臋ksze. Ca艂y ob贸z zewsz膮d okala las, a rozproszone (r贸wnie偶 pomara艅czowe) punkciki wiod膮ce dalej za ob贸z w stron臋 g贸r sugeruj膮, i偶 miejsce to jest podzielone przynajmniej na dwie bazy. Tyle mo偶ecie wywnioskowa膰 patrz膮c z perspektywy psa gapi膮cego si臋 w pa艅sk膮 g臋b臋. By膰 mo偶e za dnia zna膰 b臋dzie wi臋cej szczeg贸艂贸w?

Konsekwentnie zbli偶aj膮c si臋 na miejsce obaczyli艣cie, i偶 szeregi barak贸w chronione s膮 (zapewne przed wolno艣ci膮 jej mieszka艅c贸w!) palisad膮 jakiej nie powstydzi艂aby si臋 dobrze prosperuj膮ca wie艣 w Reiklandzie. Co by nieco rozp臋dzi膰 mrok na bramie – jak i dalej, na palisadzie – umieszczono du偶e pochodnie, a na platformach obserwacyjnych zna膰 koksowniki, przy kt贸rych stra偶 obozu mo偶e ogrza膰 si臋 nieco.

- Jeno nie chla膰 za du偶o tutejszej Pokrzywienki, panowie – zaleci艂 dziesi臋tnik prostuj膮c si臋 w siodle. – Zjemy, napijemy si臋 nieco i p贸jdziem spa膰 by na jutro rze艣kim by膰 jak te dzierlatki o 艣wicie, co w pole ruszaj膮. A jak偶e. Hej! Wy tam! Wartowniacy! Otwierajcie偶 bram臋 bo nam tu zady do siode艂 przymarzaj膮!

M臋偶czyzna o g艂upawym spojrzeniu (swoj膮 drog膮 po艂owicznym bowiem biedak jednooki by艂) wychyli艂 nosa zza naostrzonej beli b臋d膮cej cz臋艣ci膮 bramy. Zlustrowa艂 wszystkich jakoby nie by艂 pewien tego, co widzi po czym bez s艂owa znikn膮艂 z pola widzenia. Nied艂ugo po tym oba skrzyd艂a bramy wjazdowej otworzy艂y si臋 szeroko. W momencie przejechania pod g贸rn膮 kondygnacj膮 bramy rozleg艂 si臋 dzwon.



Aldagar

Jak偶e niskim i s艂abym trzeba by膰 cz艂owiekiem by odm贸wi膰 pojedynku o honor. To prawda, wiele s艂ysza艂e艣 o tutejszych s艂abych ludziach, kt贸rzy ponad w艂asn膮 s艂aw臋 i wspomniany honor stawiaj膮 z艂oto i wygody. Tak te偶 by艂o w Melheim, przygranicznym mie艣cie Imperium, kt贸re rzekomo jest ostatnim przystankiem przed (jak to sami Imperialni okre艣laj膮) dzikimi stepami kislevskich hord. Jak si臋 okaza艂o cz艂owiek ten by艂 Ulrykaninem, tak jak ty. Nie m贸g艂 jednak poj膮膰, 偶e po przegranej winien odda膰 sw膮 bro艅 jak i konia. Ty o tym wiedzia艂e艣 i odebra艂e艣 to, co do ciebie nale偶a艂o. Niestety Imperialne prawid艂a tego nie przewidzia艂y i wkr贸tce trafi艂e艣 na ci臋偶kie roboty. Zosta艂e艣 obdarty nie tylko z maj膮tku. Odebrane by艂o ci co艣 wi臋kszego i bardziej znacz膮cego – duma.

Gdy trafi艂e艣 tu zrazu okaza艂o si臋 by tu prze偶y膰 nie nale偶y tylko wykonywa膰 rozkazy, ci臋偶ko pracowa膰 czy tam dobrze si臋 od偶ywia膰 i spa膰. Miast starego odzienia wr臋czono ci obozowe szmaty s艂u偶膮ce za str贸j. Nie s膮 bynajmniej to zwyk艂e hajdawery, ale i zbyt wiele ciep艂a nie przynosi takowy str贸j. Pr臋dko wywiedzia艂e艣 si臋, 偶e g艂贸wnie winno si臋 mie膰 na baczno艣ci przed barakowymi szefami. Ot贸偶 te ta艂atajstwo, co nawet nie wie sk膮d dok艂adnie pochodzi, rz膮dzi s艂abszymi od siebie. S艂abszymi czyli tymi, kt贸rzy konfraterni nie maj膮. W twoim baraku rz膮dzi niejaki Michai艂 Entropov, rodowity kislevita lubuj膮cy si臋 we wszelakich odmianach hazardu i mordach na niepokornych. Bije, donosi stra偶y, gra w karty i ko艣ci, a przy tym dzieli si臋 ze swymi konfratami fantami jakie otrzymuje od stra偶y w zamian za pomoc. Dlaczego tak czyni? Ot, zagadka.
Przy waszym pierwszym spotkaniu ujawni艂a si臋 perfidia tej mendy. Dopatrzy艂 si臋 na twoim grubym karku talizmanu Ulryka. Za偶膮da艂 go. By艂o to tydzie艅 temu i przez ten czas pr贸bujesz sobie wybaczy膰 to, 偶e odda艂e艣 sw贸j talizman kislevicie. Czy偶by w贸wczas strach ci臋 oblecia艂? Entropov przyszed艂 ze swymi kamratami, a ty by艂e艣 sam. No, wszak by艂 z tob膮 Samuel, ale on si臋 nie liczy – ta zdradziecka szuja kr臋ci si臋 wok贸艂 ciebie bowiem nikt od niego w贸wczas nie nagabuje go. Zatem czy by艂 to strach? Chyba nie. To raczej rozs膮dek. Policzysz si臋 z nim p贸藕niej, ale tymczasem modli膰 si臋 musisz bez talizmanu.
Gdy rozleg艂 si臋 d藕wi臋k dzwona zaciekawiony wyszed艂e艣 przed barak.



Rikki, Janosz, Willhelm, Zebedeusz

Na okr膮g艂y plac zajecha艂 w贸z wioz膮cy was - nowe d艂onie do pracy. Musia艂 by膰 to najmniejszy transport wi臋藕ni贸w bowiem obszarpane towarzystwo, kt贸re wyla艂o si臋 z barak贸w, dziwi艂o si臋, i偶 nowych przyby艂o tak ma艂o. Wypu艣ciwszy was z klatki stra偶nicy oddalili si臋 w kierunku wyr贸偶niaj膮cego si臋, ze wzgl臋du na kamienn膮 podmur贸wk臋, budynku. Zosta艂 tylko dziesi臋tnik. Rozku艂 wasze kajdany i westchn膮艂 najci臋偶ej jak potrafi艂.

- Id藕cie najlepiej o tam. I 偶adnych sztuczek, hultaje. Bramy ju偶 zamkni臋to – rzek艂 po czym do艂膮czy艂 do swego oddzia艂u.

Stali艣cie jak te dr膮gi na 艣rodku ma艂ego placu daj膮c innym podobnym wam mo偶liwo艣膰 lustracji. Nikt si臋 nie 艣mia艂, nikt nie drwi艂 lub poni偶a艂. Wszyscy stali raczej jakoby podobni wam – brudni i w zniszczonych czasem i prac膮 艂achmanach. Jedynie jaka艣 grupka 偶arliwie dyskutowa艂a mi臋dzy sob膮 co jaki艣 czas zerkaj膮c na was.
Nie musieli艣cie czeka膰 d艂ugo. Z budynku wyszed艂 dziesi臋tnik, a obok niego w膮saty jegomo艣膰 ubrany w mundur ostlandzki. Przy pasie nosi spory miecz, a jego d艂onie chroni膮 膰wiekowane r臋kawice. Nie jest imponuj膮cej postury, ale te偶 do chudych i w膮t艂ych nie nale偶y. Pokryta zmarszczkami twarz budzi niejako respekt, a ostre rysy twarzy nasuwaj膮 surowe uosobienie tego cz艂owieka. G艂ow臋 ma wygolon膮 na wz贸r szlachcica z Kisleva. Wygl膮da to ca艂kiem zabawnie.

- Nazywam si臋 Striztger. Jestem oficerem w wojsku ja艣nie o艣wieconego ksi臋cia elektora Valmira von Raukova, obecnie naczelnikiem waszego nowego domu. Je艣li powiedziano wam, 偶e wyjdziecie st膮d to nie omylono si臋 w tej kwestii. To jak pr臋dko opu艣cicie to miejsce zale偶y od waszej woli 偶ycia. Im jest ona mniejsza tym pr臋dzej – m贸wi艂 g艂osem niskim, nad wyraz spokojnym. – Jutro rano, jeszcze przed robotami, udacie si臋 do kwatermistrza. Wr臋czy on wam ubrania. Je艣li nie wstaniecie przed dzwonem c贸偶… Przy zr臋bie drzew b臋dzie wam zimno. Nie wiem do kogo sk艂adacie mod艂y, panowie, ale od dzi艣 to ja i reszta stra偶y b臋dzie waszym nowym panteonem b贸stw. O ile wiecie c贸偶 oznacza panteon, durnie. Co do ucieczki to chyba nie b臋dzie wielkim zaskoczeniem, i偶 odradzam jej. To nie palisada ani ludzie s膮 zapor膮 przed wasz膮 woln膮 wol膮, szubrawcy, a natura. O tak! Taal obsia艂 g臋sto swe dzikie dzieci w tej okolicy. U艂贸偶cie si臋 ze wsp贸艂wi臋藕niami, nie chc臋 tutaj 偶adnych krwawych porachunk贸w. Jak mawiaj膮: „Wi臋c nie czy艅 bli藕niemu, co tobie niemi艂e, bo w razie inszym zawi艣niesz na linie!”.

Wejrza艂 ostatni raz w wasze oblicza.

- Id藕cie do tamtego baraku – rzuci艂 od niechcenia po czym oddali艂 si臋.

Za nim sz艂o sze艣ciu mu podobnych. Mieli przy sobie 艂uki, ko艂czany ze strza艂ami, miecze, d艂ugie sztylety, a przy nogach sz艂y ciche i pos艂uszne ogary. Skierowali si臋 w g艂膮b obozu, a potem znikn臋li wam z oczu z powodu braku 艣wiat艂a.

- No, ruszajta si臋 jako oficer przykaza艂 – burkn膮艂 jeden ze stra偶nik贸w, kt贸ry zosta艂. – Rusza膰.

Chc膮c nie chc膮c poszli艣cie w stron臋 wskazanego baraku. Ma on by膰 od teraz waszym domem.
W 艣rodku jest nieco cieplej ni藕li na dworze aczkolwiek temperatura nawet nie zahacza o ciep艂ot臋 wiejskiej chaty. Z jednej strony dzi臋kujecie bogom, 偶e jest zimno. Do waszych nozdrzy dociera delikatna kompozycja smrodu potu, fekali贸w, st臋chlizny i starego jedzenia, kt贸re osta艂o si臋 tu bogowie wiedz膮 jakim cudem. Wi臋藕niom przysz艂o spa膰 na wysokich pryczach licz膮cych nawet trzy pi臋tra!

- E, wy tam – podszed艂 do was niema艂y m臋偶czyzna w sko艂tunionych w艂osach. – Macie tutaj jedn膮 prycz臋. Czterech was to si臋 pomie艣cicie. Jeno koc贸w nie ma bo posz艂y na fanty. Osta艂 si臋 bodaj jeden… Podzielicie si臋. Wygl膮dacie na ca艂kiem 艂ebskich ch艂opaczk贸w.

M臋偶czyzna jest po trzydziestce, a w jego mowie s艂ycha膰 wschodni膮 nalecia艂o艣膰.

- Heh, szkoda, 偶e was tak ma艂o przyjecha艂o. Ta noc to test, im bli偶ej 艣witu tym zimniej, a na dodatek nied艂ugo paleniska zgasn膮. Jutro macie si臋 do mnie zg艂osi膰, a jak mnie nie obaczycie to pytajcie o Michai艂a Entropova. Tymczasem… Heh, panowie.

Nikt inny was nie zaczepia艂, nawet nikt nie spogl膮da艂 na was z zainteresowaniem. Zauwa偶yli艣cie, 偶e ludzie tutaj (po prawdzie sami m臋偶czy藕ni) niech臋tnie wchodz膮 nawet w rozmowy mi臋dzy sob膮. 呕aden z wi臋藕ni贸w nie jest skr臋powany kajdanami. Wszyscy wygl膮daj膮 jednak jak wymoczki - ch臋膰 do 偶ycia zosta艂a z nich brutalnie wydarta, zapewne nadzieja na lepszy byt umar艂a wraz z rozpocz臋ciem pracy tutaj. U wi臋kszo艣ci z nich zna膰 zrazu zapadni臋te policzki i chude niczym witki palce. Dalej dostrzegli艣cie, 偶e niekt贸rzy tu graj膮 w ko艣ci lub karty. Rzecz jasna o fanty r贸偶norakie. Szukaj膮c prycz nie musieli艣cie d艂ugo b艂膮dzi膰 po baraku. Sta艂a daleko od paleniska, kt贸re zgodnie ze s艂owami tamtego cz艂owieka, zaczyna przygasa膰. M臋偶czyzna mia艂 te偶 racj臋 w sprawie koc贸w – zosta艂 tylko jeden.



Aldagar

Najwidoczniej nowi b臋d膮 mieszka膰 w twoim baraku.

_________________
#Sesja Przyjaciel czy wr贸g? - Frank albo Fred


Ostatnio zmieniony przez Xsary dnia Nie Lut 12, 2012 14:20, w ca硂禼i zmieniany 3 razy
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email Odwied stron autora
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Nie Lut 12, 2012 01:29    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Nie by艂o co si臋 rozgl膮da膰 po nocy. Wzejdzie s艂o艅ce to sie zobaczy. S艂ysza艂em o takich miejscach i nawet widzia艂em z daleka ale nie s膮dzi艂em ,偶e kiedy艣 trafi臋 w takie miejsce. Wszed艂em do baraku i stwierdzi艂臋m ,偶e nie ma na co czeka膰. "Podbieg艂em" wr臋cz do koca. Zabra艂em go i wlaz艂em na najwy偶sze pos艂anie. To chwilowo b臋dzie moje miejsce. Bez s艂owa zaj膮艂em pos艂anie i okry艂em si臋 kocem. Nie zasypiam jeszcze. Kto pierwszy ten lepszy. Mo偶e i jest mi troch臋 偶al tych ludzi co ze mn膮 przyjechali ale narazie ka偶dy dba o siebie. Niemniej jednak podejrzewam i偶 ta tr贸jka jest najbardziej "zaufan膮" kompani膮 na ten czas. Nie dam sobie odebra膰 koca. Co wi臋cej zaznaczam go strzepi膮c z臋bami w kilku wybranych miejscach. >
_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Warmlotek
Mod Czarnej Biblioteki
Mod Czarnej Biblioteki


Do潮czy: 11 Cze 2010
Posty: 1443
Sk眃: Pu艂awy

PostWys砤ny: Nie Lut 12, 2012 15:37    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Spogl膮dam na nowy "zaci膮g" z lekkim u艣miechem na ustach. Krzykn膮艂em stoj膮c przed barakiem do 艣rodka

- Przywie藕li 艣wie偶e mi臋so!

Zacz膮艂em rechota膰... przygl膮dam si臋 im oceniaj膮c nowa przyby艂ych.
Gdy pierwszy przechodzi艂 ko艂o mnie, zacz膮艂em lekko cmoka膰 szczerz膮c si臋 szeroko. Je偶eli Samuel sta艂 akurat ko艂o mnie, m贸wi臋 do niego.

- Ciekaw jestem, kt贸ry pierwszy przywita kutasa drab贸w Michai艂a w swojej dupie. Mo偶na by obstawia膰... - m贸wi臋 z u艣miechem


Gdy zobaczy艂em jak jeden wskakuje na prycz臋 i zagarnia koc patrz膮c woko艂o jak przera偶ony pisklak opar艂em si臋 o framug臋 drzwi i za艂o偶y艂em ramiona.

- Przera偶one pisklaki, je偶eli nic warto艣ciowego nie posiadaj膮 by zapewni膰 sobie ochron臋, bed膮 piszcze膰 cienko, ale chocia偶 ze sraniem problem贸w nie b臋d膮 mieli... - rechotam lekko m贸wi膮c cicho do Samuela


"Ale ten chociaz ma 艂eb na karku, i wzi膮艂 najlepszy k膮sek "koc", jednak nie wie jeszcze 偶e mo偶e go szybko straci膰..."


Staj臋 przy palenisku zbieraj膮c ostatki ciep艂a szepcz臋 do Samuela nachylaj膮c sie nad ta ma艂a gnid膮.

- Pami臋tasz co mia艂e艣 zrobi膰, czy znalaz艂e艣 ju偶 odpowiednie drewno, z kt贸rego mo偶na zrobi膰 ma艂e ostre ko艂ki, prowizoryczna bro艅 ale zawsze. Przyda si臋 w swoim czasie. Znajd藕 i obierz je na ostro nawet w艂asnymi z臋bami ma by膰 ich sze艣膰.


Spogl膮j膮c na nowych zaczyna mi 艣wita膰 pewna my艣l w g艂owie... jednak to dopiero tylko ma艂y zal膮偶ek...

"Mo偶e warto by ochorni膰 te pisklaki i wykorzysta膰 przeciw Michai艂ovi. Ten skurwysyn zap艂aci za m贸j talizman pr臋dzej czy p贸藕niej w艂asnym 偶yciem"
_________________
#Sesja Przyjaciel czy Wr贸g? ==> Ingwar Ingersson, krasnolud
#Ci臋偶kie jest 偶ycie na morzu==>Hektor Lombard, cz艂owiek
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Lokim
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk眃: Warszawa

PostWys砤ny: Nie Lut 12, 2012 20:31    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<No w ko艅cu droga si臋 sko艅czy艂a i mog艂em 偶ech rozprostowa膰 ko艣ci. Ech.. Szybko ja si臋 st膮d nie wydostan臋. - my艣l臋 - Sam wygl膮d obozu i ludzisk贸w tam si臋 znajduj膮cych nie napawaj膮 nadziej膮. Jakie艣 takie wymizerowane, wychud艂e. To偶 albo nie nawyk艂e do pracy tutaj, albo praca ci臋偶sza od ichnich si艂. Oby tylko karmili dobrze, bo ja je艣膰 musz臋, jak mam ci臋偶ko robi膰.>

<S艂owa tego, co si臋 ka偶e Michai艂em zwa膰, te偶 brzmi膮 gro藕nie. To偶 to jaki艣 samozwa艅czy herszt tego z艂odziejskiego i morderczego pomiotu musi by膰. I jeszcze ten dziwny cmokaj膮cy i rzucaj膮ce nieprzyzwoite teksty cz艂owiek. Oj, gdzie ja 偶em trafi艂?.>

<Wiem, co 偶em nie powinien sob膮 da膰 pomiata膰 i na艣miewa膰 si臋. Ale jestem zbyt zm臋czony i zmartwiony tym wszystkim, wi臋c odpuszczam. Poza tym jak zadr臋 od razu z kim艣, z kim nie powinienem by艂, to nawet grobu wykopa膰 nie zd膮偶臋. Wi臋c postanawiam zaj膮膰 prycz臋>

<Ju偶 nawet nie chce mi si臋 walczy膰 o koc i najwy偶sz膮 prycz臋. Zbyt wszystko mnie boli i zbyt zm臋czony 偶em. A niech mu tam ciep艂o b臋dzie. Poza tym, co艣 czuj臋 w ko艣ciach, 偶e jak z nim zaczn臋 walczy膰, to nie sko艅czy si臋 to dobrze ani dla niego, ani dla mnie, ani dla pozosta艂ych naszych towarzyszy. Chyba musimy si臋 trzyma膰 razem.>

<Zajmuj臋 wi臋c prycz臋 tu偶 pod Rikkim, nie chce bowiem le偶e膰 pod "obsra艅cem", co by mi na 艂eb w nocy nie narobi艂. No i ten "gadu艂a" te偶 nie jest zbyt przewidywalny. Jeszcze by na mnie naszcza艂, jakby mu si臋 w nocy zachcia艂o la膰. Z nerw贸w 偶e raczej nie zasn臋, wi臋c le偶e i obserwuj臋 barak i ludzi w 艣rodku. Baczn膮 uwag臋 przykuwam do Michai艂a i tego cmokaj膮cego go艣cia.>
_________________
Przyjaciel czy wr贸g?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Nie Lut 12, 2012 22:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Kiedy Janosz zaj膮艂 legowisko pode mn膮. Obr贸ci艂em si臋 na bok i szepn膮艂em bardzo cicho.>

-Ty, Janosz. Koca nie dostaniesz. Ale wygl膮dasz mi na swojego ch艂opa. W razie czego. Mo偶esz liczy膰 na moj膮 pomoc... Znajdziemy te偶 jaki艣 koc. Jestem pewien ,偶e niekt贸re z tych szuj maj膮 wi臋cej ni偶 powinni.

<Trzeba mie膰 tutaj lekki sen i oczy dooko艂a g艂owy. Wi臋c ten Michai艂 Entropov to najgorszy cwaniaczek w baraku. Ciekawe. Trzeba wsta膰 o 艣wicie i uda膰 si臋 do kwatermistrza. Nie zamierzam rezygnowa膰 z darmowego ubrania. Koc jest jeden. Z jakiego艣 powodu jestem pewien, 偶e b臋dzie to powodem do utarczki. Musze pomy艣le膰 co zrobi膰 z tymi dwoma, sikaj膮cym pod偶egaczem i Wilem obsra艅cem. Jak narazie wygl膮da ,偶e b臋d膮 tylko przyci膮ga膰 k艂opoty.>
_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Lokim
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk眃: Warszawa

PostWys砤ny: Pon Lut 13, 2012 15:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Podnosz臋 lekko g艂ow臋 i odzywam si臋 cicho w kierunku g贸rnej pryczy>

- Rikkardo, nie my艣l se, 偶e nie zabra艂em 偶em Ci pledu, bo si臋 ciebie boj臋. Po prostu mnie si臋 nie chce z tob膮 walczy膰 dzisiaj. Poza tym chyba powinienymy si臋 trzymac razem co by tu w jakim takim zdrowiu przetrac. Wiec umowa jest taka przyjacielu – <tu si臋 lekko u艣miecham> - Dzisiaj ty sobie spisz w najlepse, pod kocykiem i wygzewas si臋 ile Ci si臋 chce. A ja czuwam, co by tym bandytom co g艂upiego do 艂ba wobec nas nie wpad艂o . A jutro musiema si臋 zorientowa膰 kto jest tu kim i zdoby膰 tzy koce, co by nam wszystkim cep艂o by艂o. Bo jak si臋 nie uda, to Ty jutro cuwas a ja 艣pie, hehe.

<Mam nadziej臋, 偶e Rikki przystanie na uk艂ad. No bo i co lepsego ma do wyboru. Albo ja, albo te obwiesie z obozu, bo przeca na tych dw贸ch z do艂u liczy膰 co nie ma. A ja i tak dzisiaj spa膰 nie beda m贸g艂, to i warte pe艂ni膰 mog臋>

<Wiem ze moim wygl膮dem mog臋 budzi膰 rezon – jestem naprawd臋 wielki. G艂owe cz臋sto musz臋 schyla膰 w odrzwiach, a i czasem bokiem zdarza mi si臋 przej艣膰, co by moje wycwicone cia艂o w futrynie zmie艣ci膰. 艁apy mam jak bochny chleba, wi臋c nikt nie ma ochoty dosta膰 w mord臋, albo po zebrach. Ledwo si臋 w te moje lniane kosule i spodnie miesce. No i ta kr贸tko obstzyzona g艂owa… No po tych paru dniach od aresztowania mi troch臋 carnych i siwych w艂os贸w na g艂owie i na brodzie uros艂o, ale jak tylko b臋d臋 m贸g艂 to je zgol臋, co by mi ani zakoli na 艂bie, ani siwizny nie by艂o wida膰. Niestety wiem, 偶e moja dolna warga, kt贸ra od dziecka jest opadni臋ta i przesuni臋ta w lewo, powoduje, 偶e mo偶na mnie uzna膰 za wioskowego g艂upkowatego osi艂ka. Ale nawet jak ktosik tak pomysli, to i tak musi liczy膰 si臋 z moim wygl膮dem i si艂膮. No i moje 35 wiosen powagi dodaje. I na to licz臋 tutaj. Sam pewnie nie dam rady im wsystkim, ale jako艣 pozycje budowa膰 b臋dzie tzeba>

<Ko艅cz臋 rozmy艣lania. Zdejmuj臋 swoj膮 zniszczona kamizelk臋 z owczej sk贸ry, k艂ad臋 si臋 na pryczy na boku, co by widze膰 reszt臋 baraku, okrywam si臋 kamizelk膮 na ile mog臋 i zaczynam czuwanie i obserwacj臋 nocn膮. Wiem, 偶e nie zasn臋.>
_________________
Przyjaciel czy wr贸g?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Pon Lut 13, 2012 15:47    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

-A czemu偶 mia艂by艣 si臋 ba膰 takiej obitej twarzy jak moja kamracie? No i jestem mniejszym to chyba nie taki straszny... <u艣miecham si臋 pod nosem>
-Umowa stoi. To dobranoc wsp贸lniku. Z ra艅ca ruszamy po dodatkowe ubrania.

<Prosty cz艂ek ,proste zasady. No i trzeba znale藕膰 ziomk贸w. Na tylu osadzonych napewno si臋 jaki艣 znajdzie. Ten Janosz to dobre serce ma. Ja bym nie my艣la艂 o tych dw贸ch pozosta艂ych. Trzeba na ch艂opa uwa偶a膰 ,偶eby mu jakiego艣 przekr臋tu nie wywin臋li. Pewnie wsadzili go bo nie mia艂 czym podatku zap艂aci膰 i si臋 w艂odarzowi postawi艂 albo przed jak膮艣 inn膮 krzywd膮 si臋 broni艂. Czyli niewinny jak ja bo wsadzili go za to kim jest a nie za zb贸jectwo. Zerkam jeszcze tylko na d贸艂 偶eby zobaczy膰 czy ten Will i Zebedeusz nie zab艂膮dzili gdzie po drodze po czym okrywam si臋 kocem i zasypiam jak da rade ,wmawiaj膮c sobie,偶e pierwsze promienie s艂o艅ca maj膮 mnie obudzi膰 co by dodatkowych ubra艅 nie przegapi膰 >
_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
kain
Mod Mag贸w
Mod Mag贸w


Do潮czy: 20 Lut 2005
Posty: 2262

PostWys砤ny: Czw Lut 16, 2012 10:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zebedeusz szed艂 tu偶 za nowo poznanymi towarzyszami. Milcza艂. Wygl膮da艂 jak przybity. Je偶eli by艂o miejsce usiad艂 na kra艅cu pryczy i skuli艂 si臋 w kulk臋. Tak by艂o naj艂atwiej si臋 rozgrza膰. Czu艂, 偶e pope艂ni艂 b艂膮d, godz膮c si臋 na zes艂anie tutaj. Ale czy mia艂 wi臋kszy wyb贸r?
Niestety nie i to go przera偶a艂o. No mo偶e nie przera偶a艂o, ale trzeba by艂o gra膰 do ko艅ca swoj膮 rol臋. Spojrza艂 wi臋c wzrokiem przestraszonego zwierz臋cia na swoich towarzyszy..

Spojrza艂 na Rikkardo i szepn膮艂 tylko:

- Czuj臋 偶e pierwsza noc b臋dzie najwa偶niejsza.. Trzymajmy si臋 razem.

_________________
#sesja Miasto: Dante Cavenaghi
#sesja Wichry P贸艂nocy: Kain

Kobiet potrafi膮cych s艂u偶y膰 za materac jest wiele na tym naszym nie najweselszym ze 艣wiat贸w. Ale znalezienie dowcipnie czy roztropnie gadaj膮cego materaca nie jest ju偶 takie proste
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Xsary
Markgraf
Markgraf


Do潮czy: 09 Sty 2005
Posty: 2039
Sk眃: Nowa S贸l

PostWys砤ny: Czw Lut 16, 2012 17:01    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Aldagar

Tw贸j „wierny s艂uga” jak zwykle skulony i potulny przed tob膮 kr臋ci艂 wtedy energicznie g艂ow膮. Wygl膮da艂 jak zbity i ufajdany kurzem kundel bezpa艅sko b艂膮kaj膮cy si臋 po ulicach po艂udniowc贸w. Podobno na wolno艣ci by艂 hazardzist膮 i muzykiem. Najwidoczniej marnym i o nogach kr贸tkich skoro trafi艂 tutaj.

- A gdzie偶 mia艂em je zdoby膰 kiedy w kopalni d艂ubi臋 ca艂e dnie? – Musia艂e艣 zrobi膰 srog膮 min臋 bowiem Sam wystraszy艂 si臋 jakoby. – A… a… ale o nic si臋 nie b贸j! Kwatermistrz rzekomo mnie przydzieli艂 wraz z nowymi do lasu na zr臋b! Tam wyszukam ko艂ki i dostarcz臋 ci je najdalej na jutro!

Przynajmniej tyle dobrego. Tutejszy las to wiekowe d臋biny. Nie trudno o mocne drewno.
Przed za艣ni臋ciem my艣la艂e艣 o tym jak ta ma艂a pierdo艂a ma zamiar naostrzy膰 ko艂ki, no ale c贸偶… To nie tw贸j problem. Usn膮艂e艣.



Rikki, Janosz, Willhelm, Zebedeusz

Nikt tej nocy nie m贸g艂 czuwa膰. Podr贸偶 do obozu, a raczej transport, odebra艂a wam si艂y. Dopiero teraz st艂uczenia, siniaki i rany da艂y o sobie zna膰 z ca艂膮 moc膮. By膰 mo偶e dlatego, 偶e pierwszy raz od wielu dni 艣picie na mi臋kkim? Paradoksalnie usn臋li艣cie bardzo szybko.

Czy s艂owa oficera by艂y prawd膮? Czy偶by bogowie opu艣cili was i pozwolili aby艣cie zgnili tutaj za tak ma艂e przewinienia? Prawda to stara jak 艣wiat, 偶e ksi膮偶e z艂odziei od s臋dziego r贸偶ni si臋 jeno strojem, ale 偶eby 艣wiat zezwala艂 na takie niegodziwo艣ci wzgl臋dem nawet maluczkich?

- Hej! Zbud藕cie si臋! Ju偶 艣witanie i nied艂ugo w dzwon zabij膮. No otwiera膰 ocz臋ta – ochrypni臋ty g艂os dra偶ni艂 wasze uszy.

Obudzi艂 was m臋偶czyzna, na pierwszy rzut oka bardzo stary. Czub g艂owy wy艂ysia艂 mu z pewno艣ci膮 dawno pozostawiaj膮c na skroniach rzadkie, mlecznobia艂e w艂osy. Stoj膮c przy waszej pryczy garbi si臋 nieco, a pomarszczone d艂onie zaci艣ni臋te ma na solidnym, drewnianym dr膮gu. Odziany jest w znoszone sk贸rzane spodnie, a spod narzuconego na tors koca, zna膰 lnian膮 koszul臋.

- Nazywam si臋 Merzing, m艂odziaszki. Nie leni膰 si臋 bo kwatermistrz nie wyda wam odzie艅. By艂o ju偶 paru takich kt贸rzy zaspali przed wydaniem odzie偶y. Padli potem w lesie pierwej z wyczerpania, a potem z ch艂odu. Macie zd膮偶y膰 przed wydawaniem 艣niadania. Potem kwatermistrz oddaje si臋 hm… swoim sprawom – prawi艂 starzec. – Za pobudk臋 podzi臋kujecie p贸藕niej, ruszajcie.

Noc膮 wyobra藕nia musia艂a by膰 nad wyraz aktywna bowiem ob贸z wydawa艂 wam si臋 wi臋kszy. Kieruj膮c si臋 do siedziby kwatermistrza mogli艣cie dokona膰 ogl臋dzin ca艂ego obozu.
Baraki mog艂y sprawdzi膰 wra偶enie na zainteresowanych architektur膮. Ich pojemno艣膰 mo偶e pomie艣ci膰 bez ma艂a stu wi臋藕ni贸w (a gdyby ze 艣rodka wynie艣膰 prycze z pewno艣ci膮 wi臋cej). Wysokie na przynajmniej pi臋tro wolfenburdzkiej karczmy, wykonane z drewna, pokryte strzech膮 zapewne szybko by strawi艂 ogie艅. Przynajmniej nie dokucza艂oby wam zimno…
Takich budowli, wybudowanych naprzeciw placu zgromadze艅 oraz g艂贸wnej bramy, by艂o cztery. Na placu dostrzegli艣cie usytuowany na wysokim pniaku miedziany dzwon. Po opuszczeniu placu weszli艣cie w w膮ski korytarz pomi臋dzy barakami aby przedosta膰 si臋 na drug膮 cz臋艣膰 obozu pracy. Nim dobrze ocenili艣cie przeznaczenie dw贸ch budynk贸w z kamienn膮 podmur贸wk膮 do waszych uszu dosz艂o w艣ciek艂e ujadanie ps贸w dobiegaj膮ce z pobliskiej zagrody. Sta艂a ona po s膮siedzku przy jedynej tu budowli z ceg艂y – najwyra藕niej biura oficera Jonasa Striztgera. Psy nie s膮 imponuj膮cej postury za to ujadaj膮 przera藕liwie. Zdaj膮 si臋 by膰 jakoby g艂odne i nienawistne nastawione do was bowiem rzucaj膮 si臋 na ogrodzenie i w duchu bogom dzi臋kujecie, i偶 jest ono solidne.
Po lewej zna膰 d艂ugi na przynajmniej sto krok贸w drewniany barak, do kt贸rego prowadzi jeno jedno wej艣cie. Wyszed艂 ze艅 stra偶nik poci膮gaj膮c zar贸wno nosem jak i z glinianego naczynia. Ignoruj膮c was wszed艂 mi臋dzy baraki wi臋藕ni贸w zmierzaj膮c ku placykowi. Budynek owy sta艂 jakoby przytwierdzony do okalaj膮cej ob贸z palisady. Kieruj膮c swe kroki do nieco szerszego budynku (w stosunku do kwatery oficera) dopatrzyli艣cie si臋 stajni za barakami stra偶y pilnuj膮cej obozu. Ze艅 dochodzi艂o r偶enie wierzchowc贸w.
Ponad to zauwa偶yli艣cie, 偶e baraki dla wi臋藕ni贸w posiadaj膮 tylko jedno wej艣cie lub wyj艣cie – te, kt贸rego dopatrzyli艣cie si臋 od placu zgromadze艅. Wartym uwagi wnioskiem by艂 fakt stra偶nik贸w na palisadach. By膰 mo偶e nie by艂o ich wielu, lecz uzbrojeni w kusze i miecze, odziani w koszule kolcze i szyszaki mogli stanowi膰 powa偶ny problem dla uciekinier贸w.
Czuj膮c, 偶e pora 艣niadaniowa tu偶, tu偶 zapukali艣cie w drzwi od siedziby kwatermistrza, a po uprzejmym prosz臋, weszli艣cie do 艣rodka.
Za kontuarem (a raczej starym sto艂em) sta艂 m臋偶czyzna oko艂o lat czterdziestu. Mia艂 na sobie mundur podobny do uniformu oficera jednak z zupe艂nie innymi znaczkami na ramionach i piersi. Zapewne co艣 oznaczaj膮 w ichniej woskowej hanzie. Na tym ko艅czy艂y si臋 podobie艅stwa do oficera, a m贸wi膮c 艣ci艣lej, nawet do 偶o艂nierza. Kwatermistrza wyobra偶ali艣cie sobie jako starszego m臋偶czyzn臋 (lub co najmniej w sile wieku), o minie pos臋pnej, obliczu zaniedbanym i posturze potraktowanej czasem. Tymczasem przed wami stan膮艂 m臋偶czyzna wzrostu 艣redniego z kruczoczarnymi w艂osami przylizanymi do ty艂u (czy偶by by艂y nat艂uszczone?). Z pewno艣ci膮 nie jest chudy, najwidoczniej w swoim czasie musia艂 macha膰 nieco mieczem bowiem nie wygl膮da na takiego, kt贸ry mia艂 by pa艣膰 po pierwszym uderzeniu.



Rikki

Zabawne. Zna艂e艣 ju偶 cz艂owieka, kt贸ry w podobny spos贸b uk艂ada艂 w艂osy. By艂 nawet og贸lnie podobny do kwatermistrza. Mia艂 na imi臋 Giovanni, pochodzi艂 z kraj贸w po艂udnia. Razem z taborem w臋drowali艣cie ku rzece Aver, a ten koniecznie chcia艂 zapisywa膰 wszystek waszych wierze艅, obyczaj贸w i tradycji.
Ciekawe czy i kwatermistrz omdla艂 by po zaczepnym ciosie w skro艅?


Rikki, Janosz, Willhelm, Zebedeusz

- Dzie艅 dobry panom – powiedzia艂 pe艂nym g艂osem zupe艂nie nie pasuj膮cym do jego persony. W s艂owie panom nie doszukali艣cie si臋 ironii. – Nazywam si臋 Hugo Ernst, jestem tutejszym kwatermistrzem w stopniu sier偶anta. Wedle s艂贸w oficera nowi wi臋藕niowie mieli zg艂osi膰 si臋 po odzie偶, rozumiem 偶e to wy. Zaczekajcie chwil臋…

Zastanawiacie si臋 z jakiego arystokratycznego rodu musia艂 zosta膰 wyrwany ten m臋偶czyzna. Przecie偶 偶aden 偶o艂nierz (ktokolwiek!) nie zachowuje si臋 w tak grzeczny spos贸b w stosunku do tych, kt贸rymi mo偶e pomiata膰 wedle uznania… i wedle pomys艂owo艣ci.
W kufr贸w stoj膮cych za nim wydoby艂 koce, koszule, spodnie i buty. Wszystko to, co le偶y przed wami nie jest z pewno艣ci膮 pierwszej jako艣ci, ale dostarczy wi臋cej ciep艂a ni偶 艂achmany, kt贸re macie na sobie.



Zebedeusz

Dasz sobie g艂ow臋 uci膮膰, 偶e sier偶ant Ernst u艣miechn膮艂 si臋 do ciebie mi艂o.



Rikki, Janosz, Willhelm, Zebedeusz

- Prosz臋 zastanowi膰 si臋 nad prac膮 dor臋czyciela 偶ywno艣ci – podj膮艂 dalej kwatermistrz. – Trzeba wsta膰 wcze艣niej, przyj艣膰 tutaj i zaczeka膰 a偶 stra偶nicy pod moim okiem podziel膮 racje. Potem, jak si臋 zapewne domy艣lacie, zanie艣膰 偶ywno艣膰 do swojego baraku. I przypilnowa膰 by ka偶dy otrzyma艂 nale偶yt膮 porcj臋.

Zapewne jak o stopniu nale偶no艣ci decyduje szef baraku.

- Obecnie zajmuje si臋 tym pan Merzing, ale jest on ju偶 stary, coraz mniej ruchliwy, a poza tym posiada umiej臋tno艣ci, kt贸rych w obozie nie ma nikt – t艂umaczy艂 sier偶ant Ernst. – Gdyby kt贸ry艣 z was zdecydowa艂 si臋 pomaga膰 to prosz臋, niech kt贸ry艣 z was zg艂osi si臋 po robotach do mnie. 艢wit to pora 艣niadania, zaraz po nim zostaniecie wyprowadzeni w stron臋 kniei. Niekt贸rym zostan膮 wr臋czone siekiery, a zdecydowanej wi臋kszo艣ci pi艂y. Pilnowa膰 was b臋dzie stra偶 z psami. Nie uciekajcie. Prosz臋 was z ca艂ego serca by艣cie nie byli na tyle g艂upi i uciekali. Nikt wam pewnie o tym nie powiedzia艂, ale tutaj zmar艂ych si臋 nie chowa…

Potem kr臋ci艂 g艂ow膮 powoli i najwidoczniej szczerze zamartwi艂 si臋.
Drzwi frontowe otworzy艂y si臋, a wkr贸tce po tym pr贸g przekroczy艂 wspomniany i znajomy wam Merzing.

- Je艣li macie jakie艣 pytania to prosz臋, pytajcie pr臋dko. Mamy napi臋ty harmonogram a oficer jest skrupulatny i i艣cie diabelsko dok艂adny. Po posi艂ku b臋dziecie mieli chwil臋 dla siebie, ale gdy stra偶nik uderzy w dzwon dwa razy pr臋dko zmierzajcie na plac zgromadze艅.

Po ewentualnych pytaniach wr贸cili艣cie do baraku. W tym czasie wi臋kszo艣膰 ju偶 zbudzi艂a si臋, lecz nie powsta艂a z 艂贸偶ek. Jednak ci, kt贸rzy zdecydowali si臋 wsta膰 zbieraj膮 si臋 w ma艂e grupki i rozmawiaj膮 cicho o czym艣.



Aldagar

Nauczy艂e艣 si臋 by korzysta膰 z ka偶dej chwili snu. Dlatego te偶 kaza艂e艣 Samuelowi zbudzi膰 ci臋 gdy b臋d膮 wydawane 艣niadania, a d藕wi臋k dzwona po prostu zignorowa艂e艣.



Wszyscy

Zup臋 podano wam w ma艂ych naczyniach z drewna. P艂ywa艂y w niej rozgotowane jarzyny, a do zagryzki wr臋czono kawa艂ek twardego chleba. W zupie pr贸偶no by艂o szuka膰 cho膰by och艂apu mi臋sa.

_________________
#Sesja Przyjaciel czy wr贸g? - Frank albo Fred
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email Odwied stron autora
Wy秝ietl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie mo縠sz pisa dodawa ani zmienia na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez mo縧iwo禼i zmiany post體 lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Nie czy艅 bli藕niemu, co tobie niemi艂e! Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Nast阷ny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie mo縠sz pisa nowych temat體
Nie mo縠sz odpowiada w tematach
Nie mo縠sz zmienia swoich post體
Nie mo縠sz usuwa swoich post體
Nie mo縠sz g硂sowa w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group