forum.drachenfels.pl

[Rademenes]

ELIZA

-Dziękuję ci za przybycie. Rozpocznij swoją misję. Ja...muszę zebrać myśli. Później porozmawiamy- powiedział major von Riese do Elizy - Przyślij do mnie sekretarza. Mam do napisania nieprzyjemny list do arcykapłana Ulryka na temat trafności jego protekcji. - Zaciska gniewnie usta.

<Eliza oddala się. Wychodzi na korytarz. Słyszy jeszcze:>

-Adiutant! - krzyczy. Wbiega żołnierz. - Zatrzymać Norsmena za niesubordynację i oddalenie się bez zgody dowódcy. Do lochu!

<Powóz, czekający na Elizę na podwórcu nie rzuca się w oczy. Siedzi w nim dama dworu von Riese, która ma podziękować von Krieglitzowi za wypożyczenie akrobatki do występu podczas śniadania - Elizy oczywiście.>

<Po wyjściu z powozu obie kobiety kierują się do sali głównej. Dama dworu zatrzymuje się, by zamienić kilka zdań z majordomusem. Eliza wchodzi do hallu. Widzi swoich przyjaciół, siedzących przy stole z jakimś rangerem>

[Blackswordsman]

<Wróciłam do przyjaciół zadowolona i roześmiana. Zdążyłam ochłonać po tym jakiego nietaktu doświadczyłam ze strony tego "dzikiego luda". Był i poszedł i spokój. Weszłam na sale opatulona płaszczem zimowym pod którym grzeje mnie wełniany sweter i wełniane pantalony. Przed wejściem stuknęłam obcasami butów aby pozbyć się z nich śniegu. Zdjęłam czapkę z głowy i poprawiłam włosy aby ładnie się prezentowały. Uśmiechając się od wejścia witam wszystkich "nowo poznanych" tez zimy przyjaciół. >

-Już wróciłam. Dobrze wam się spało?? Mam nadzieję ,że tęskniliście za mną bo ja tęskniłam do was.

<Podchodzę po kolei do każdego z przyjaciół i daje mokrego buziaka w policzek. Spoglądam trochę ze zdziwieniem na rangera ale uśmiecham się tylko zawadiacko i mówię:>

-Witam , chce pan dołączyć do naszej cyrkowej grupy??

<Siadam na wolnym ,wygodnym miejscu i rozglądam się po zebranych. Jeśli jest zbyt ciepło zdejmuję wierzchnie ubranie, jesli jest chłodno zostaje w tym w czym przyszłam. Wyciągam lusterko i dokłądnie układam sobie włosy.>

-Coś ważnego mnie ominęło, nad czym debatujecie moi mili??
<Chowam lusterko widząc ,że włosy są już na miejscu i w odpowiednim szyku.>

-Wybaczcie, trudy podróży. <Uśmiecham się niewinnie.>
<Nagle coś mi się przypomniało. Sięgnęłam do kieszeni płaszcza i wyciągnęłam soczyste choć podmarznięte jabłko, po czym lekko rzuciłam je na kolana Basilio.> -To dla Ciebie. Prawie zapomniałam, że je mam.

<Zadowolona przeciągam się jak kotka. >

-Co dziś wymyślił tęczowy Maestro??<robię krótką przerwę na ziewanie. Oczywiście grzecznie zasłaniam usta dłonią.>

-Niestety moich opiekunów zatrzymali Sigmarici jako świadków w jakimś bzdurnym procesie. Dlatego wiecie ,że musicie się mną opiekować i będziemy podróżować i występować razem. Pewnie conajmniej przez pół roku...<Uśmiecham się choć w głębi duszy martwie się o moich zatrzymanych przyjaciół.>
_________________
Jestem mieczem i zbroją. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus

[Stalowy]

Eliza. Och... rzeczywiście. Oto nasza nadobna panna! Nasz piękny promień słońca o poranku! Ta za którą wzdycha połowa obecnych tutaj opojów... no i nie tylko oni z resztą.

- Ach nic na razie konkretnego. Tutaj pan Edgar wspomniał o tym że jest spore prawdopodobieństwo roboty na trasie Wolfenburg - Erengrad. Wiesz... kupcy... podróżni i później trochę dworek pana von Krieglitz. Masa atrakcji. Nie trzeba wyjeżdżać poza Imperium nawet. Padła też propozycja podróży do Middenheim... hmm... a może Starym Krasnoludzkim Traktem? Ale... hmm.. no tak. Główny Trakt to wyprawa na parę lat.

Palnąłem się w czachę. Wstałem ukłoniłem się jej ładnie i rękami wskazałem naszego kompaniona.

- Ah... no właśnie. Przepraszam bardzo. Przedstawiam Ci Edgara, zwanego Łysym. Jest zwiadowcą u von Kreglitza. Był bardzo oczarowany twoimi występami.
_________________
Przyjaciel czy wrĂłg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn

[Martin von Carstein]

<Dalej nie podnoszę swej głowy. Spoglądam na manzana, chwytam je prawą, ubraną w guante bez palców, ręką. Przybliżam do nosa, obracam w dłoni, mirando się obiektowi mego deseo. Wącham. I wgryzam się profundo, mocno, ciesząc się smakiem podmarzniętego manzana. Jadłem lepsze, ale nie będę dzisiaj especialmente exigente. Gryzę, gryzę, jeszcze raz odgryzam kawałek, gryzę, gryzę, gryzę. Połykam. Odkładam jabłko na bok i znów zaczynam brzdąkać na opartej na mych kolanach guitarra.

Znów mówię tym samym głosem co poprzednio>

- Gracia Seniorita Eliza. Señores Regenbogen, ty mĂłwisz norte szlak, więc ja cię escuchar. Nie znam zbyt dobrze Imperium, ale tego Kislevu nie znam en absoluto. Tyle, co na norte to wiem. Więc tam zimno. Lecz dalej yo sugerirĂ­a na sur. Więcej manzana, więcej oro, więcej ciepła. Mniej barro. ChodĹşmy na sur, choćby do Altdorf. Tam pewnie bardzo duĹźo jabłek. DuĹźo ludzi z oro, lubiących actuaciones cyrkowcĂłw i dobrą muzykę. Sur być bueno. Ale prisa nie ma. Nie trzeba się śpieszyć.

<Trąciłem mocniej w struny, aby sprawdzić brzmienie mego instrumento. Wzdycham ciężko>

- Szkoda tych opiekunów. Niech nas Myrmidia ma w swej opiece na szlaku. Norte salvaje, wszędzie lasy. Norte peligrosos. Musimy uważać.

<Znów sięgam po manzana, aby je tym razem final>
_________________
http://vaevictis15mm.blogspot.com

[Blackswordsman]

<Uśmiecham się szczerze do Edgara>

-Bardzo mi miło ,że podobał się panu mój występ...<robię minę zagubionej dziewczynki> a co najbardziej się panu podobało??

<Kolejny amant zza rogu?? Czy też po prostu szczera publiczność?? Nie mam teraz ochoty na żadne męskie podchody.>

<Układam się w jeszcze wygodniejszej pozycji ale tak,żeby być w centrum uwagi, lubię to szczególnie podczas przedstawienia.>

-Szlak północny jest najbardziej ...opłacalny... Pewnie nie macie tej trasy za sobą porzyjaciele więc podpowiem wam jak to wygląda...

<Robie maślane troche przyspane oczy i przypominam sobie trasy ,które pokonywaliśmy w poprzednich latach.>

-Ruszając z Wolfenburga na północny szlak mamy z większym miast i miasteczek Wiltzstadt, Kelleburg ,Schwetz, dalej na rozstaju do wyboru Felde i powrót przez las na szlak po czym Dassel ,lub możemy Felde ominąć. Z Dassel dalej na północ Hasselhund, Aukrug, Ferlangen, potem przez kilka dni same wioski po drodze aż do Bokenhof. Z tamtąd na wchód do Shonfeld i Erengradu, lub na zachód do nadmorskiego Skalkalten...

-Jeśli ruszymy do Middenheim to po drodze miniemy miasta Bautzen, Bartenstein , Koerin,Bersburg i Krudewald no i Middenheim. Tylko Bautzen jest jeszcze na terenach Ostlandu. Reszta to Hohland i miasto państwo Middenheim.

<Oglądam swoje dłonie i paznokcie jednak nie przestaję mówić.>

-Do Altdorfu jest za daleko i się nie opłaca. Nie należymy do tamtejszej gilddi artystów. Po zapłaceniu opłat drogowych, podatków miejskich i pozwoleń niewiele nam zostanie a konkurencja jest duża...

-W Middenheim jeśli nie ma kontraktu z władzami Grafa Borysa lub czasu karnawału także będzie trudno o zarobek, poza tym droga jest trudniejsza dla wozu...


-Jest jeszcze jedna możliwość tournee...najbardziej opłacalna ale może być też najdłuższa. Na zachód Butzen, trochę wracamy na południe , omijamy niegościnne Tomashof i jedziemy do Neugrimnitz, Treuburg,Retweinm,Lautenburg, Shwerin, Shwetz i dalej już normalnie północny szlak... Jeśli chcemy naprawdę zarobić proponuję abyśmy obrali ostatnią trasę...

<Rozbawiona wstaję, odkładam płaszcz i wykonuję kilka akrobacji aby nie siedzieć za długo w jednym miejscu. Przewrotki w powietrzu, salto z odbicia na rękach.>
_________________
Jestem mieczem i zbroją. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus

[Martin von Carstein]

<Po pożarciu jabłka, nie widząc nic lepszego do roboty, gram dalej na swej guitare. Zostałem zbombardowany dziesiątkami barbarzyńsko brzmiących nazw, od których nie jednemu Estalijczykowi zawróciłoby się w głowie. Bawię się strunami... cóż począć, za mała wiedza o tym kraju.
Norte, sur, este, oeste ...
Znów mówię. Akcent, ton głosu tak jak poprzednio>

- Seniorita... nie wiem co decir. Jak Señores Regenbogen aceptar ktĂłryś z twych elecciĂłn to ja teĹź. MĂłwisz, Ĺźe ten ostatni jest los mĂĄs ricos? Bien. Ale jak barro zniszczy mi me botas to mi kupisz nowe, takie same.
Kto wie? Może coś interesante na norte szlaku znajdę, wartego opisania w mym diario. Byle manzanas e oro było, a na szlaku pokój.
_________________
http://vaevictis15mm.blogspot.com

[Stalowy]

Zastanawiająca sprawa. Na północ czy na południe?

- Haw! Widać kto miejscowy w tej kompaniji, a kto nie. - rzekłem zamyślony puszczając dymki z ust.

Odjąłem fajkę i zjadłem trochę mięsa powoli przeżuwając każdy kęs. Popiłem troszkę resztką miodu z jednego dzbanka. Słodyczy!

- Ja się na to zapatruję... skoro mówisz że tourne po południowej granicy będzie dla nas korzystniejsze w takim razie wybiorę, ja właśnie południowy szlak. Może będzie cieplej, będzie więcej jabłek, piniędzy i innych takich. Więcej z uśmiechów do rozpora, które trzeba odwrócić i takie tam o.

Przepłukałem usta wodą i wróciłem do pykania fajki. Hmm... o już koniec? Szybko. Chyba niedokładnie nabiłem ostatnio. Zabrałem więc się do jej oczyszczania. Odchyliłem lekko swoje barwne okrycie, odsłaniając wełniany sweter pod spodem. Z którejś kieszeni wyjąłem podłużne pudełko do którego schowałem przyrząd fajkarski.

- Reszta przystaje na ten wybĂłr?

- Z resztą obojętnie jaki by nie był musimy zdobyć zapasy coby nie przymierać w drodze głodem. Trochę nas jest, a wszystko będzie musiało się zmieścić na wozie razem z nami.

- Jeżeli chodzi o zarobki, o których wspomniano dzielimy się po równo. Wszelkie jakieś "prywatne wynagrodzenia" można zachować, jednak mam być o wszystkim informowany. Także o tym jeżeli ktoś podejmuje się jakiegoś interesu na boku albo chce gdzieś się szwendać. Jesteśmy kompaniją. Jeżeli ktoś wpadnie w kłopoty, lepiej aby reszta nie miała utrudnionego ratowania zagrożonego kompaniona.

- Kolejna sprawa. Program występów. To możemy ustalić po drodze. Kto występuje sam, a kto z kimś.

Odkryte dłonie złączyły się, a palce lekko postukały o siebie. Zastanawiam się czy coś pominąłem jeszcze ważnego.
_________________
Przyjaciel czy wrĂłg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn

[Rademenes]

WSZYSCY

<Edgar odpowiada szerokim, zadowolonym uśmiechem>

-Niedługo ruszą posłańcy z listami, które pan Krieglitz wymienia z innymi szlachetnymi rodzinami, by dowiedzieć się, kto za dwa miesiące będzie na turnieju z okazji Święta Wiosny w Wolfenburgu. Powiem chłopakom, że w trasę rusza znakomita grupa komediantów....jak nazywa się wasza trupa?...na pewno mówiliście, zaraz spobie przypomnę...aha! Jak macie wóz, weźcie zapasowe koło a może nawet i oś. Śnieg rozmięka, łatwo ugrzęznąć. I kociołek, coby zioła na katar zaparzyć. I parę krzepkich włóczni- nie ma nic lepszego na wilki, dziki i niedźwiedzie, a teraz głodne chodzą, pod wsie podchodzą... I pamiętajcie o pasjach na święta religijne, lud ubogi ale miedziaka wysupła, bo wiadomo, że z takich igr pożytek i zbawienie duszy bliższe.Co tydzień jakiego boga pomniejsze święto, tyle, że ja się nie wyznaję. Przydałby się wam w towarzystwie mnich jaki pobożny, bo człowiekowi świętemu noclegu i strawy tak łatwo nie odmówią.

-Mówił mi Johann Weismuller, że Strażnicy Dróg mają mieć uroczystą odprawę z samym majorem von Riese, to pewnie później w kantynie zabawę sobie zrobią na początek wiosennych patroli. Będą panie swawolne z "Wesołego Bębniarza", ale igrców zaprosić pewnie przepomnieli. Idźcie do sierżanta Wolchbauera i powiedzcie, że kuzyn Horyłki was przysyła - uśmiecha się z ukontentowaniem - o ile, rzecz jasna, innych planów nie macie. Jaka to nazwa była, co chłopakom mam powiedzieć...


ALDAGAR

<Wychodzisz z komnaty , kątem oka rejestrując wyraz wściekłości na twarzy oficera. Twój plan opuszczenia rezydencji napotkał nieoczekiwane trudności - nie wiesz, gdzie masz iść. Wokół kręcą się żołnierze i adiutanci, każdy podąża szybkim krokiem, z zaaferowaną miną.>

-Adiutant! - słyszysz głos majora - zatrzymac Norsmena za niesubordynację i oddalenie się bez zgody dowódcy. Do lochu![

[Warmlotek]

Rozglądam się złowróżbnie

- Przypomnij mi Majorze bym nigdy nie zostawał twoim przyjacielem już wiem jak ich traktujesz! - krzyczę na odchodne

Spoglądam na żołnierzy

- Nie będę stawiał oporu, pójdę sam. Dziubnij mnie który tą wykałaczką a wsadzę mu ja w dupę...- zastraszam żołnierzy używając swoich umiejętności w tej dziedzinie

Wyciągam miecze z pochew i oddaje najbliższemu spokojnie.

"Nie będę zabijać żołnierzy którzy wykonują tylko swoje rozkazy...za to majorowi przydałaby się lekcja pokory..."
_________________
#Sesja Przyjaciel czy WrĂłg? ==> Ingwar Ingersson, krasnolud
#Ciężkie jest życie na morzu==>Hektor Lombard, człowiek

[Jaracz]

Ngoma przez cały czas słuchał swoich towarzyszy z uwagą i lekko zmarszczonym czołem. Z nimi jeszcze potrafił rozmawiać. Dworzanie zaś używali dziwnej odmiany języka, często całkowicie niezrozumiałego dla czarnego szamana z odległego południa. Zimy nie starczyło by zaadaptował swój język do tutejszej gwary. Dlatego też w wielu poważnych dysputach nie uczestniczył. W innych zaś mądrze i ze szczerym uśmiechem przytakiwał głową.

Oparty łokciami o stół obracał długimi sękatymi palcami złotą monetę. Nawet nie zdawał sobie sprawy że szczerzy do niej zęby za każdym razem, gdy odbijała refleksy światła. W końcu przestał i schował ją we wnętrzu dłoni. Drugą sięgnął do półmiska z pieczywem. Wybrał grubszy kawał pokrojonego bochna chleba i ugryzł pożółkłymi zębami z lubością przymykając oczy. Gdy przeżuł do końca kęs Edgar akurat wspominał o włóczniach.

- Ndiya! - czarnoskóry zakrzyknął wesoło - mam mkuki. Wilk głodny podejdzie bliko. Ale włócznia długa. Tylko że... - tu wyraźnie posmutniał - Wilk głodny, to chudy. Mało mięsa. Lepiej iść za płoty i polować na wolne plamiaste rogate. Nie uciekną, a dużo mięsa.

Przy ostatnich słowach przerzucił wzrok z rozmówców na ćwiczącą akrobatkę. Znowu się uśmiechnął i zamruczał z podziwem.

- Giętka niczym tawi. Dobra. Poproszę moje vizuki by o nią dbały. Będę mówić z watangulizi.

Wyciągnął spod stołu sznur z nawleczonymi na niego czterema czaszkami i pogładził je czule i zaraz schował z powrotem pod stół przewieszając sznur przez udo.

- Ale to później.
_________________
#Przyjaciel czy Wróg => Alex Zir, człowiek, magister alchemik.
#Przekleństwo Wzgórz Hager => Brokk Imrakson, krasnolud
#Sylvania - Ziemia Przeklętych => Gerhard, człowiek
#Lily et Pique - Blaise Cillianmour, szlachcic

[Stalowy]

Podniosłem się elegancko z krzesła i wyprostowałem. Zza krzesła wyciągnąłem swój ozdobiony soczewkami, szkłem i pryzmatem kostur. Z w pełni uroczystą postawą ściągnąłem z głowy kapelusz i odrzuciłem nadmiar opończy na ramiona odsłaniając swój pełny ubiór. Ot prosty sweter, gruby pas i spodnie oraz masa mieszków i takich tam pierdółek. Z pod tęczowego materiału spływał na pierś symbol Kolegium Światła na złocistym łańcuszku.

- Zwą nas - powiedziałem w pełni uroczyście - Tęczowa Moneta! Roznosimy wszędzie radość i śmiech! Szczęście i wesołość! Zachwyt i pocieszenie! Taka oto nasza szlachetna misja!

Zawinąłem ręką, a w mojej dłoni pojawiła się moneta. Pstryknąłem ją w górę i złapałem, po czym okazałem trzymając między dwoma palcami zwiadowcy.

Była złota, jednak specyficzna domieszka metali sprawiła, że mieniła się na tęczowo. Podarek od kumpla z Kolegium Metalu.


_________________
Przyjaciel czy wrĂłg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn

[Martin von Carstein]

<Zagrałem niski ton. Chyba wszystko jest dobrze.
Raz. Dwa. Raz dwa trzy.

Zaczynam grać smutną melodię, która akurat nasunęła mi się na myśl o biednym, głodnym lobo. Samotnym, zmarzniętym, zaszczutym. Gdzieś tam, w tych mrocznych, borro lasach. Pewnie jego stado, samice i młode wybiły jakieś stwory i ludzie. Teraz sam, ostatni wilk ze paquete błąka się i czeka na niechybną muerte...

http://www.youtube.com/watch?v=zXkfJv8f5EA

Zaśmiałem się mimowolnie. Sucho, szybko.>

- Hehehe... libre, moteado, con cuernos. Żebyś ty był una vez w Bilbali to byś zobaczył verdadero vacas y toros. Stado los lobos to nic, w porównaniu do jednego toros, który akurat cię darse cuenta de. Tutejsze bydło to tylko marne, enanos, pobre odbicie naszych, estalijskich piękności. Ech... Estalia, tú mis favoritos. Tam ganado poluje na ciebie. Buena pelea.

<Usłyszałem pomysł tego całego arco iris maestro. Pokiwałem głową ze comprensión y la compasión. Arco iris de la maestro, arco iris de la moneda. Co będzie następne. Arco iris de la guitarra? Arco iris de la manzana? Mania Wielkości. Wpadłem na swój pomysł. Mówię dalej ponurym głosem>

- Mamy hermoso kobietę. Mamy mago. Mamy też negro. Może więc Arco Iris de Negro? Po waszemu... <tutaj napinam się wręcz> tę...tętzowy muszyn? Arco iris de la moneda zapewne dużo na szlaku. Arco Iris de Negro raczej mało. Dać mu tylko color capa.
_________________
http://vaevictis15mm.blogspot.com

[Jaracz]

Ngoma zaśmiał się gardłowo i potrząsnął głową.

- Si - zaprzeczył w swoim narzeczu - wujaszek Ngoma czarny pośród białego - potoczył wyprostowaną ręką w powietrzu dookoła - Teńczowi to być on - tu wskazał na Magnusa - i jego śmieszne vizuki. Aaaa... - nagle podniósł palec jakby coś sobie przypomniał - Szlak. Są zbóje? - to pytanie skierował do Edgara - Papa Legba się nie cieszy. Długo nie ma kukiełek. Nie ma tańca wesołego po zmierzchu przed świtem.

Wziął kolejny kęs chleba, czyli drugą połówkę pajdy i zaczął żuć zamaszyście poruszając szczęką. W międzyczasie wpatrywał się jak urzeczony w tęczową monetę. Wyobrażał sobie co za duchy w niej mieszkają, że tak się mieni. Starał się odegnać od siebie myśli związane z ewentualną niełaską, w jaką mógł popaść przez zimową bezczynność.
_________________
#Przyjaciel czy Wróg => Alex Zir, człowiek, magister alchemik.
#Przekleństwo Wzgórz Hager => Brokk Imrakson, krasnolud
#Sylvania - Ziemia Przeklętych => Gerhard, człowiek
#Lily et Pique - Blaise Cillianmour, szlachcic

[Martin von Carstein]

<Nie przerywam gry. Wysłuchałem uważnie Negro szamana Ngomo. Jednocześnie kręci cabeza i mówi tak. Dziwna musi być kraina, z której viene. Instantáneamente korzystam z jego własnych palabras>

- ¡bravo señores Ngomo. Negro entre los Blancos. Bardzo ładnie brzmi. Extraordinario. Ile trup cyrkowych ma taką nazwę? Czarny pośrĂłd Białego Na norte pewnie ludzie simple. Łatwo to trafi do ich cabezas. Łatwo zapamiętają. MoĹźe nie będą confundido z innymi. Bien.

<Nie zmieniając tonu głosu. Przerywam na chwilę grę>

- Powinieneś respecto i nie obnosić się z tymi twoimi títeres. Ściągniesz na nas desgracia tymi rituales.

<Prostuję i zginam palce, następnie wracam do gry>

- Rituales... Pero por el otro to może zaciekawić czytelników. Ciekawy material to mego diario.

<Muszę zapamiętać aby explorar i opisać te rituales w mym diario. To ma szanse się vender.>
_________________
http://vaevictis15mm.blogspot.com

[Blackswordsman]

<Zrobiło mi się ciepło więc zdjęłam wełniany sweter i pantalony zostając w haftwoanej koszuli i skórzanych spodniach. Troche je poluzowałam i zaczęłam rozciągać nogi przy biodrach ,w udach, łydkach i stopach wyciągając je w szpagacie wzdłuż a potem wszerz. >

-Nareszcie wszyscy się obudzili. <Uśmiecham się zadowolona> - Dziękujemy ci Edgarze za radę, na pewno z niej skorzystamy. Każde monety się przydadzą przed wyjazdem więc zgadzamy się na występ dla Majora Riese i strażników dróg prawda moi kochani?? <Ostatnie słowa wypowiadam lekkim drżącym z podniecenia głosem i spoglądam zalotnie na wszystkich po kolei.>

-Poza tym uważam ,że dobrze jest mieć zaprzyjaźnionych strażników dróg na szlaku więc tylko zyskamy na tym występie.

<Kiedy już rogrzałam i rozciągnęłam nogi zajęlam się ramionami , szyją i tłowiem. Viki zawsze mi powtarza ,że rozciąganie i rozgrzanie ciała to podstawa zdrowia i zwinności dobrego akrobaty. Wymachy, skręty, wygibasy. Mam nadzieję ,że ją i reszte moich opiekunów zwolnią jak najprędzej. A w międzyczasie zaprzyjaźnie się bardziej z tymi kochanymi dziwakami. Uśmiecham się pod nosem do siebie. Mieli się mna opiekować ale to ja będę musiał się opiekować nimi. >

-Basilio proszę cię zagraj coś wesołego. Coś skocznego...

-Maestor decyduje jako ,że majwięcej obowiązków. Tęczowa Moneta to dobra nazwa. Ludzie lubią oglądać monety. A dzięki nam będą lubi się z nami dzielić...

-Maestro a więc wybrałeś trase , nazwę mamy , trzeba zajac się prowiantem i zakupem potrzebnych rzeczy. Policzyć ile mamy pieniędzy podzielić po równo wydatki i wyruszyć po złoto, przygody i uśmiech...

<Wstaję wyskakuję w górę i robie młynek w powietrzu, salto i ląduje na rękach. Dobre ćwiczenie ale potrzeba sporo miejsca.>
_________________
Jestem mieczem i zbroją. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus