Forum forum.drachenfels.pl
Forum Zamku Drachenfels
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UzytkownicyUzytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼iZaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼i   ZalogujZaloguj 
[Strona Glowna Zamku]    [Komnata Konstanta]
Prolog - Zaraza i Truposze
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Nast阷ny
 
To forum jest zablokowane, nie mo縠sz pisa dodawa ani zmienia na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez mo縧iwo禼i zmiany post體 lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Lily et Pique
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nast阷ny temat  
Autor Wiadomo舵
Anubis
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 23 Mar 2006
Posty: 723

PostWys砤ny: Nie Wrz 11, 2011 20:40    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Odpoczywam w siodle na tyle ile to mo偶liwe. W nadchodzacych dniach z pewnoscia bede teskni艂 do chwil jak ta, wiec staram sie wykorzystac j膮 najlepiej jak potrafie. Z wdziecznoscia przyjmuje podany buk艂ak, popijam kilka drobnych 艂yk贸w, po czym go oddaje.

-Wybacz sir Vingaardzie, lecz nie wydaje mi sie dobrym pomys艂em bym gna艂 teraz konia. Jest mocno obci膮偶ony, wiezie wszak trzy komplety zbroi - wzialem rynsztunek mych niedawnych towarzyszy. Musze odnale藕膰 jakiego艣 honorowego ch艂opa kt贸ry zdecyduje sie je zawie藕膰 rodzinom poleg艂ych. Chocia偶 tyle moge dla nich zrobi膰...

Milcze przez kilkana艣cie uderze艅 serca wracajac myslami do tamtej nocy. Chyba nigdy jej nie zapomne. Te wypadajace flaki, wrzaski zagryzanych towarzyszy...

-Tak, dobrym pomys艂em jest przyodzia膰 zbroic臋. To niespokojne czasy. <po kr贸tkiej pauzie> Wydaje mi sie 偶e dotychczas nie by艂o dane naszym rodom sie spotka膰, by艂by艣 sk艂onny co艣 o swoim opowiedzie膰? Moja znajomo艣膰 heraldyki jest wci膮偶 niepe艂na.

Mowie spokojnym ale cichym g艂osem. Jest w nim niewiele rado艣ci ale da sie us艂ysze膰, 偶e ta rozmowa sprawia mi przyjemno艣膰.
_________________
Lily et Pique: Orderic du Limont
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Warmlotek
Mod Czarnej Biblioteki
Mod Czarnej Biblioteki


Do潮czy: 11 Cze 2010
Posty: 1443
Sk眃: Pu艂awy

PostWys砤ny: Pon Wrz 12, 2011 16:32    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Ah tak? Rzeczywi艣cie nie zwr贸ci艂em uwagi i偶 tw贸j ko艅 tak obarczon jest. Nie wiem jeno czy jak dasz prostakom tak cenny rynsztunek nie rozkradn膮 go przy pierwszej lepszej nadarzaj膮cej si臋 okazji...s膮dze i偶 winien przekaza膰 komu艣 szlachetnie urodzonemu na kt贸rego s艂owu mo偶na polega膰... - m贸wie spokojnie

Zatrzymuj臋 si臋 i zsiadam z konia, i zabieram sie za przywdziewanie zbroji

- Z ch臋ci膮 ci przybli偶臋 m贸j r贸d jak ty nast臋pnie uczynisz to ze swoim...

- Urodzi艂em si臋 19 wiosen temu w zamku Carlemont, jestem drugim, a zarazem m艂odszym synem Lorda Kasztelana Aigulfa Carlemonta, opiekuna ksi臋stwa Brionne wasala Ksi臋cia Teodryka.
M膮 matka jest Milady Ceinwyn, kt贸ra wywodzi si臋 z rodu Siboorne.
Tradycj膮 si臋 sta艂o od dw贸ch pokole艅, i偶 nasze rody 偶eni膮 si臋 miedzy sob膮 by utrzyma膰 koligacje rodzinne i nie pozwoli膰 by powr贸ci艂y mroczne krwawe wa艣nie sprzed pi臋ciu pokole艅 jakie 艂膮czy艂y nasze rody.
Tak te偶 zapewne i m贸j brat jak i ja zostaniemy powi膮zani z kobietami szlachetnie urodzonymi z tego偶 rodu.
Nie sadz臋 by kiedykolwiek mia艂o si臋 to zmieni膰, ksi膮偶臋 gor膮co popiera t膮 spraw臋 jak i jego poprzednicy.
Z tego co s艂ysza艂em to oni w ten spos贸b doprowadzili do pogodzenia zwa艣nionych rod贸w, kt贸re prowadz膮c wojny miedzy sob膮 os艂abiali zarazem stabilno艣膰 jego ksi臋stwa
Nasz przodek dosta艂 ziemie na p贸艂noc od Brionne od Diuka za chwalebne czyny na polach bitew, zwa艂 si臋 Kermorvan Carlemont. Zyska艂 tak偶e wtedy dziedziczny tytu艂 kasztelana.
W tym czasie powsta艂a twierdza oraz na艂o偶ono obowi膮zki mojemu rodowi wobec tych ziem jak i ksi臋cia Brionne.
Zamek jest cudowny, ma sze艣膰 wie偶, okolica jest nizinna, dlatego skrupulatnie zosta艂o wybrane miejsce zamku, kt贸re znajduje si臋 na jedynym w okolicy wzg贸rzu. Od po艂udnia 艂agodny stok, na p贸艂nocy skalna skarpa maj膮ca z 50 metr贸w w d贸艂 pod kt贸r膮 stoi wioska. Pi臋kny widok przypominaj膮cy wie艣niakom kto tu rz膮dzi.Mam starszego o 3 wiosny brata imieniem Aiden.
Jeste艣my jak kamie艅 i woda, jak 艣nieg i piasek r贸偶nimy si臋 we wszystkim co najmniej jakby艣my byli z dw贸ch r贸偶nych matek. Brat jest ni偶szy ode mnie jednak mocniej zbudowany, ma czarne jak smo艂a w艂osy, przystojn膮 twarz i wygl膮da jak kopia ojca sprzed wielu lat. Tak chocia偶 m贸wi matka.
Jako i偶 Aiden by艂 pierwszym synem i ma prawo jako pierwszy do tronu jest faworyzowany przez mych rodzicieli. Wiem i偶 tylko 艣mier膰 brata otworzy mi drog臋 i prawo do tronu. Jednak nie zaprz膮tam sobie tym g艂owy nie do tego zosta艂 偶em stworzony.
Obejmuj膮c tron ob艂o偶onym zostaje si臋 wi臋ksz膮 ilo艣ci膮 obowi膮zk贸w ni藕li przyjemno艣ci. Mam zaszczytniejsze cele ni偶 siedzenie na tronie i zajmowanie si臋 w艂o艣ciami.
Czas i okry膰 m贸j r贸d chwa艂膮 na jak膮 zas艂u偶y艂!
Chocia偶 mam wra偶enie i偶 rodziciele najch臋tniej by si臋 mnie pozbyli bym nie stanowi艂 zagro偶enia dla brata przy przej臋ciu w艂adzy, nie wadzi nam to gdy偶 szczerze z bratem si臋 mi艂ujemy i od najm艂odszych lat sp臋dzali艣my ze sob膮 ka偶d膮 woln膮 chwile nie zwa偶aj膮c na pragnienia i aspiracje rodzicieli.
Od zawsze ze sob膮 konkurowali艣my, uciekali艣my opiekunom walcz膮c na drewniane kije, ucz膮c si臋 je藕dziectwa, znamy ka偶dy zagajnik naszych ziem. Kiedy艣 wydawa艂y nam si臋 te ziemie nie przemierzone teraz odczuwam ciasnot臋 i mam ochot臋 wyruszy膰 w 艣wiat.
Musz臋 przyzna膰 i偶 Aiden by艂 zawsze lepszym ode mnie je藕d藕cem jak i nie mia艂 sobie r贸wnych w walce na kopie. Ja za to wola艂em sp臋dza膰 godziny na placu 膰wiczebnym z mieczem w d艂oni.

Ojciec mawia艂 zawsze i偶 „najlepiej jest ocenia膰 rycerza w siodle i z kopi膮 w d艂oni.”
Ja jednak wol臋 walczy膰 mieczem, kopia i tak nadaje si臋 na polach bitew tylko do jednorazowego u偶ytku.
M贸j brat uwa偶a 偶e szkoda czasu na walk臋 pieszo od tego s膮 wie艣niacy, prawdziwy rycerz walczy na koniu. Mistrz t艂umaczy艂 Aidenowi i偶 nie zawsze mo偶emy sobie wybra膰 miejsce walki i trzeba by膰 gotowym na ka偶da ewentualno艣膰, jednak brat i tak go nie s艂ucha艂 wiedzia艂 swoje, jak zawsze uparty jak ojciec.
Jednak trzeba przyzna膰 kiedy ju偶 zosta艂 zmuszony do treningu w ten czy inny spos贸b naprawd臋 robi艂 wra偶enie. Odbieram to jakby mia艂 wrodzony talent, kt贸ry jakby oszlifowa膰 zapewne niewielu mog艂oby mu dor贸wna膰, ja musia艂em okupi膰 to wieloma godzinami morderczych trening贸w. Strasznie jest to irytuj膮ce… jednej osobie przychodzi wszystko z 艂atwo艣ci膮 inna musi harowa膰 jak w贸艂.
Od ma艂ego ja i m贸j brat dostali艣my ma艂e 藕rebaki lekkie konie bojowe, warte s膮 ma艂a fortun臋. Mieli艣my je wychowywa膰 i po艂膮czy膰 nieprzerwana wi臋zi膮 miedzy je藕d藕cem a swym koniem. Jak nasz mistrz mawia艂 „ko艅 jest przed艂u偶eniem twojego cia艂a”.
Nauczy艂em si臋 tresowa膰 oraz opiekowa膰 si臋 zwierz臋ciem, za to m贸j brat uwa偶a艂, 偶e nie ma co sobie brudzi膰 r膮k i od tego s膮 wie艣niacy.
Ojciec ma dw贸ch zaufanych przyjaci贸艂 pierwszy to szambelan Folcard od kt贸rego ilo艣膰 kar jakie dostali艣my obros艂a ju偶 legend膮. Odpowiada艂 za nasze bezpiecze艅stwo i nauk臋. Jest to srogi wysoki, zgorzknia艂y i ko艣cisty cz艂owiek chocia偶 ju偶 posiwia艂y i zgarbiony jest r贸wny mi wzrostem.
Jednak potrafi dba膰 o interesy mego ojca jak nikt inny.
Drugim przyjacielem mego ojca jest Mistrz broni Gunthar, podstarza艂y ju偶, niegdy艣 os艂awiony i najlepszy fechmistrz w ca艂ym Brionne.
On uczy艂 nas walki mieczem, kopi膮, walki w szyku na grzbiecie konia oraz prowadzenia w trakcie walki konia za pomoc膮 samych n贸g, z nim ruszali艣my tak偶e na polowania.
Jednak ani ja, ani m贸j brat nigdy nie byli艣my w stanie go pokona膰. Jego umiej臋tno艣ci nawet w podesz艂ym wieku s膮 niesamowite. Nosi przestarza艂膮 zbroj臋, kt贸ra ju偶 dawno jest niemodna
. - m贸wi臋 rozmarzonym g艂osem przez chwil臋 jakby nieobecny przyt艂oczony wspomnieniami
_________________
#Sesja Przyjaciel czy Wr贸g? ==> Ingwar Ingersson, krasnolud
#Ci臋偶kie jest 偶ycie na morzu==>Hektor Lombard, cz艂owiek
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Anubis
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 23 Mar 2006
Posty: 723

PostWys砤ny: Pia Wrz 16, 2011 21:41    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

-Wydaje mi si臋, 偶e wszyscy, w kt贸rych kr膮偶y b艂臋kitna krew, bed膮 potrzebni do walki z plag膮 niezmar艂ych. Ch艂opstwo pierzchnie z pola walki niczym dziatwa, kiedy zoczy z czym przyjdzie nam sie mierzy膰. W mym sercu go艣ci nadzieja, 偶e znajd臋 honorowego arystokrate, kt贸ry u偶yczy kilku swych podw艂adnych by dostarczyli te rynsztunki.

Za przyk艂adem towarzysza zsiadam z konia by si臋 przyzbroi膰. Zbroja kolcza ma swoje zalety - nie potrzebuje giermka by sie przyodzia膰, a to wielce pomocne. Chocia偶 kirys by艂by wielce przydatnym elementem wyposa偶enia.

-Wielcem rad, sir Vingaardzie, i偶 za tak dobrego druha mnie masz by tak dokladnie opisa膰 mi swoj膮 rodzine. Chcia艂bym Ci odwdzi臋czy膰 sie tym samym, jednak r贸d m贸j nie tak znamienity jest jak tw贸j w艂asny. Ja r贸wnie偶 nie jestem dziedzicem, jeno synem dbajacym o dobre imie rodu. Ziemie mej rodziny le偶膮 u podn贸偶a masywu Orcal, tutaj, w Quenelles. Tam te偶 znajduje si臋 nasza warownia. To dobre okre艣lenie, bo niewiele w niej pi臋kna... zbyt czeste s膮 orkowe zajazdy by dba膰 o prezencje. W zamian za to kazde pokolenia poprawia jej obronno艣膰. Dlatego te偶 chlopi w naszych murach szukaj膮 schronienia w razie najazdu, a my zbrojnym ramieniem ich bronimy. W trzech wielkich bitwach z zielonosk贸rymi przodkowie moi sie ws艂awili, za co te偶 dostali w posiadanie nasze ziemie. Przysiegli wtedy, w imieniu przysz艂ych pokole艅, i偶 wszelkich do艂o偶膮 stara艅 by pok贸j sprowadzi膰 do ziem Quenelles. Mi臋dzy innymi dlatego偶 tutaj jestem. Sprowadzi膰 pok贸j i da膰 spoczynek cia艂om targanym mrocznymi czarami.

Wsiadam na ko艅 i kontynuuje podr贸偶.
_________________
Lily et Pique: Orderic du Limont
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Warmlotek
Mod Czarnej Biblioteki
Mod Czarnej Biblioteki


Do潮czy: 11 Cze 2010
Posty: 1443
Sk眃: Pu艂awy

PostWys砤ny: Sob Wrz 17, 2011 13:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wskakuje na konia po uzbrojeniu si臋 nale偶ycie i ruszam obok Orderica

- To czemu偶 nie podr贸偶ujesz wraz z oddzia艂ami waszymi z twierdzy? Nie wys艂ali艣cie zbrojnych ni rycerzy na wezwanie?
- m贸wi臋 lekko zdziwionym pytaj膮cym tonem.

- Ja licz臋 iz zbrojni i rycerze mego ojca ju偶 s膮 na miejscu z Aidenem na czele...pewnikiem ksi膮偶臋 zebra艂 ka偶dego wolnego cz艂owieka z Brionne, a zosta艂y garstki potrzebne do obrony jedynie. Ksi膮偶e Teodryk za nic na 艣wiecie nie przegapi艂by bitwy, chyba jedynie sama Pani jeziora mog艂aby go od tego powstrzyma膰...
- m贸wi臋 z pewno艣ci膮 w g艂osie
_________________
#Sesja Przyjaciel czy Wr贸g? ==> Ingwar Ingersson, krasnolud
#Ci臋偶kie jest 偶ycie na morzu==>Hektor Lombard, cz艂owiek
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Anubis
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 23 Mar 2006
Posty: 723

PostWys砤ny: Sob Wrz 17, 2011 14:04    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Jak m贸wi艂em, r贸d m贸j nie tak znaczny jak Twoj, Vingaardzie. W dodatku dwa lata temu mocno wykrwawion, w obronie kr贸lowej. Ojciec m贸j oraz dw贸ch starszych braci wraz z naszymi si艂ami po艣wi臋cili swe 偶ycia w obronie godno艣ci i chwa艂y naszej mi艂o艣ciwej monarchini. Si艂 w kasztelu mamy z ledwo艣ci膮 wystarczajaco by zapewni膰 obrone naszym ziemiom. Mimo 偶e umarli wstali z grob贸w, to zagro偶enie ze strony zielonosk贸rych wci膮偶 jest wielkie. Jestem jedynym kt贸ry m贸g艂 opu艣ci膰 nasze w艂o艣ci.

W mym g艂osie po raz pierwszy pojawia si臋 prawdziwa duma, zw艂aszcza kiedy mowilem o po艣wi臋ceniu si臋 mojego rodzica. Got贸w jestem udowodni膰 w walcze z nieumar艂ymi, 偶e jeden du Limont wart jest ca艂ego oddzia艂u.
_________________
Lily et Pique: Orderic du Limont
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Ethereal
Landgraf
Landgraf


Do潮czy: 22 Lip 2005
Posty: 2989
Sk眃: Elbl膮g

PostWys砤ny: Nie Wrz 18, 2011 19:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Vingaard / Orderic

Przep臋dzili艣cie po trakcie konie by rozgrza膰 je do wci膮偶 przyd艂ugiej jazdy. Przyspieszaj膮c tam gdzie mogli艣cie, jechali艣cie traktem ku Chinon. Po drodze, w r贸偶nistych interwa艂ach, natkn臋li艣cie si臋 na innych podobnych wam w臋drowc贸w. B艂臋dnych rycerzy, zd膮偶aj膮cych samotnie na wezwanie do boju, by sprawdzi膰 swe zdolno艣ci i dowie艣膰 swego m臋stwa w walce z umarlakami. Byli to Bertrand z miasta Quenelles, Clemens z Orcal i Sodir ze skraj贸w Athel Loren. Rycerze z r贸偶nych stron tej samej prowincji. Spotkali艣cie te偶 grup臋 pielgrzym贸w Graala, bitnych a w臋drownych ch艂op贸w wspieraj膮cych swym ramieniem milcz膮cych Rycerzy Graala. Akurat ci nie mieli takowego, tote偶 zdecydowali si臋 le藕膰 za wami. Przewodzi nimi do艣wiadczony, ros艂y ch艂op. Istna mozaika blizn i 艣lad贸w bo wszelakich potyczkach, targaj膮cy ci臋偶ki, dwur臋czny top贸r. Zwa艂 si臋 Bruno.

Bertrand z Quenelles nie wygl膮da艂 jako艣 szczeg贸lnie na wojownika, bardziej na 偶aka kt贸rego ojciec odci膮gn膮艂 od miejskiego 偶ycia, da艂 mu kolczug臋, miecz, konia i kaza艂 jecha膰 w 艣wiat. Wida膰 by艂o, 偶e m艂odzikowi si臋 ta ca艂a sytuacja niezbyt podoba艂a, ale o rynsztunek dba艂 nale偶ycie, wi臋c taka ciamajda z niego to (chyba) nie jest. Gorzej z zarostem i w艂osami, kt贸re utrzymywa艂 w niedbalstwie. Clemens przypomina艂 w obyciu Orderica i nie omieszka艂 wspomnie膰 o trudach swojej rodziny w walce z zielonosk贸rymi, z nieukrywan膮 dum膮. U艂o偶ony w mowie i manierze. W艂osy 艣ci臋te mia艂 niemo偶ebnie kr贸tko, niczym rekrut w armii Imperialer贸w tudzie偶 poszkodowany wszami. Natomiast Sodir by艂 wysokim i szczup艂ym. Nie dysponowa艂 lanc膮 ni mieczem - wola艂 dobrze wywa偶ony, przedniej jako艣ci 艂amignat z bogato skrymszanderowan膮 g艂owic膮. Nie inicjowa艂 dyskusji, nie wtr膮ca艂 si臋 w nie, odpowiedzi udziela艂 mrukliwe i konkretne - og贸艂em ponury i zamy艣lony cz艂ek. Dba艂 o g艂adkie ogolenie i nosi艂 spi臋te z ty艂u blond w艂osy do ramion.

Bruno za艣, jak to ch艂op, potliwy, smrodliwy, lecz zdecydowanie nie chamski jak jego pobratymcy po wsiach. On i jego ludzie pomagali przy koniach i rynsztunku, traktuj膮c je z szacunkiem. Sam lider by艂 konkretny i twardy, trzymaj膮cy swych pielgrzym贸w kr贸tko. Najt臋偶szy spo艣r贸d ca艂ego waszego zgromadzenia i dor贸wnuj膮cy wzrostem najwy偶szemu, i艣cie heroicznej postury i si艂y w wielkich splotach mi臋艣ni, okrytych bliznami po ci臋ciach i ugryzieniach.

Pierwszej nocy po wyruszeniu z zajazdu mieli艣cie okazj臋 wreszcie rozpali膰 ognisko i rozwlec si臋 obozem na skraju traktu. Mieli艣cie te偶 okazj臋 przej艣膰 sw贸j wsp贸lny chrzest bojowy.

Koszmar, przez jaki Orderic przeszed艂 ca艂kiem niedawno, powr贸ci艂. Sodir przebudzi艂 si臋 jako pierwszy, najbystrzejszy z was. Krzykiem zbudzi艂 pozosta艂ych i porwa艂 za sw膮 tarcz臋 i bu艂aw臋. W powietrzu czu膰 by艂o obrzydliwy fetor starej zgnilizny. S艂ycha膰 by艂o charkocz膮ce j臋ki 偶ywych trup贸w. W mroku le艣nej nocy wida膰 by艂o zataczaj膮ce si臋 ku wam sylwetki. Zombie.


Gundrik

Dziewucha przez moment przesta艂a, nie rozumiej膮c co si臋 do niej m贸wi. By艂a jeszcze bardziej zszokowana twoimi s艂owami. Wreszcie, zanios艂a si臋 raz jeszcze p艂aczem, gdy dotar艂 do niej przekaz - a przynajmniej jego cz臋艣膰.

Min膮艂 dobry kwadrans pocieszania, umizg贸w i dobrych rad, kiedy dziewka wreszcie si臋 ogarn臋艂a i 艣ci膮gn臋艂a reszt臋 domownik贸w na zaplecze, by z nimi porozmawia膰. Wkr贸tce, z kuchni zacz臋艂y dobiega膰 zapachy gotowanych zi贸艂 i tkanin.

Do drzwi karczmy rozleg艂o si臋 dono艣ne pukanie.

- Hej! Jest偶e tam贸j kto? Dzie艅 jest, ludzie g艂odni i spragnieni! Ugo艣膰cie ludziska, wa膰pany! - s艂ycha膰 przyt艂umione przez drzwi okrzyki


Blaise

Prowadzeni przez rycerza i jego yeoman贸w, wjechali艣cie do warownego obozu. 艢nieg w 艣rodku zmieni艂 si臋 w morze zbr膮zowia艂ego b艂ota, po brzegach poznaczonego zwa艂ami brudnego 艣niegu. Namioty i sza艂asy by艂y natomiast skrz臋tnie ocieplane i czyszczone ze 艣nie偶nych czap. Na stra偶niczej wie偶yczce postawiony by艂 zbrojny z ci臋偶k膮 kusz膮. Bramy otwarli wam piesi z gizarmami, w solidnych 膰wiekowanych sk贸rzniach, z chapel de fer na g艂owach.

- Opuszcz臋 was teraz, monsieur Cillianmour. - powiedzia艂 rycerz - Szukajcie du偶ego namiotu w barwach Everett. Ja wracam na trakt. Adieu, monsieur.

T臋gi rycerz zawr贸ci艂 i ruszy艂 z powrotem przez bram臋, a za nim yeomani. Enzo od razu zapyta艂 jednego z wartownik贸w, gdzie jest namiot dow贸dcy i zostali艣cie tam pokierowani. Faktycznie, by艂 to du偶y namiot w barwach Everett. Zsiedli艣cie tam偶e z wierzchowc贸w, do kt贸rych natychmiast doskoczyli stajenni. Bowiem co jak co, ale nawet w najbardziej prymitywnym obozie breto艅skim zawsze u艣wiadczysz stajni臋.

Zbrojni w bechterach z liberiami zatrzymali ciebie przed wej艣ciem.

- Siegneur porion Everett odbywa w tym偶e momencie narad臋, monsieur. Sprawa jest wa偶na? Zapowiedzie膰 was?

_________________
Ulfir Egillsson, Norsmen - Wichry P贸艂nocy
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Warmlotek
Mod Czarnej Biblioteki
Mod Czarnej Biblioteki


Do潮czy: 11 Cze 2010
Posty: 1443
Sk眃: Pu艂awy

PostWys砤ny: Pon Wrz 19, 2011 12:19    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gdy podniesiono alarm,zerwa艂em si臋 na r贸wne nogi wyci膮gaj膮c miecz z pochwy i omiataj膮c okolice szybkim spojrzeniem.
Gdy poczu艂em smr贸d zgnilizny i zobaczy艂em majacz膮ce sylwetki zombich, przetar艂em oczy by si臋 upewni膰 i偶 to nie majak senny.
Podnios艂em tarcze i krzykn膮艂em...

- DORZUCI膯 DRWA DO OGNISKA!! ZOMBI NADCHODZ膭!! MUSIMY MIE膯 JAK NAJLEPSZ膭 WIDOCZNO艢膯 WALKA PO CIEMNICY TYLKO U艁ATWI SPRAW臉 TYM ZGNI艁KOM! - rykn膮艂em szybko

Spogl膮dam szybko czy nadchodz膮 ze wszystkim stron czy tylko z jednej.
I ustalam taktyk臋...


Je偶eli nadchodz膮 z jednej tylko strony wkraczam miedzy rycerzy i ka偶e im si臋 ustawi膰 tarcza przy tarczy tworz膮c nieprzejednan膮 barier臋 miedzy nimi a nami.
Pilnuj臋 by tarcz臋 ciasno miedzy sob膮 by艂y.

- JE呕ELI CHCECIE PRZE呕Y膯 T膭 NOC ! TRZYMA膯 SI臉 RAZEM ! NIE ROZDZIELA膯 SI臉 ! OS艁ANIA膯 SI臉 NAWZAJEM ! CZEKA膯 A呕 PRZYJD膭 W ZASI臉G 艢WIAT艁A ! WSTRZYMAJCIE SI臉 I NIE ATAKUJCIE FURIACKO BO WYBIJ膭 NAS W CIEMNICY JAK WIEPRZKI !! MIEJCIE WIAR臉 PANI JEZIORA JEST PO NASZEJ STRONIE ! BRUNO DAWAJ KONIE BLI呕EJ OGNIA CHRONI膯 JE ! - rycz臋 dono艣nie

Je偶eli jednak nadchodz膮 ze wszystkich stron ka偶e si臋 ustawi膰 ciasno w kr臋gu plecami do ogniska by nas nie o艣lepia艂o i nakazuje spu艣ci膰 konie inaczej b臋d膮 sta艂y po ciemnicy czekaj膮c a偶 zimne 艂apska zombich nie zatopi膮 si臋 w nich, tak to chocia偶 b臋d膮 mia艂y szanse.
_________________
#Sesja Przyjaciel czy Wr贸g? ==> Ingwar Ingersson, krasnolud
#Ci臋偶kie jest 偶ycie na morzu==>Hektor Lombard, cz艂owiek
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Anubis
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 23 Mar 2006
Posty: 723

PostWys砤ny: Pon Wrz 19, 2011 15:13    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dobywam tarczy i miecza. Wiem ju偶 z czym sie mierzymy i 偶e z tej walki wyjdziemy 偶ywi lub nasze truch艂a do艂膮cz膮 do tych pokracznych upior贸w.

-Nadchodza z dw贸ch stron Vingaardzie. Jesli pozwolimy im si臋 okr膮偶y膰, to to obozowisko bedzie naszym grobowcem! Nie mo偶emy zaj膮膰 pozycji wok贸艂 ogniska bo zepchn膮 nas w p艂omienie! To my musimy zaatakowa膰 jako pierwsi, nim te dwie grupy sie po艂膮cz膮 i zamkn膮 nas w potrzasku!! Przyjaciele, 艢MIER膯 LUB ZWYCI臉STWO! Pielgrzymi, os艂aniajcie nasze plecy!

Oby faktycznie puszczono wierzchowce luzem... Zaczynam posuwa膰 si臋 w pozycji bojowej w kierunku jednej z grup nieumar艂ych, jednak zwa偶am na to co powiedzia艂 Vingaard - nie opuszczam rejonu, gdzie ogie艅 pozwala dostrzec przeciwnika.
_________________
Lily et Pique: Orderic du Limont
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do潮czy: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys砤ny: Pia Wrz 23, 2011 14:45    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kurwa... zaczyna si臋.
Podchodz臋 do okna i otwieram je. Wygl膮dam na zewn膮trz na ludzi stoj膮cych na zewn膮trz.

- Moment ludziska! Co艣cie tacy, c... kurde niecierpliwi! - m贸wi臋 grzecznie - Mieli艣my sporo sprz膮tania po wczoraj. Dajcie moment, spytam si臋 gospodyni...

Zamykam okno i id臋 do kuchni, aby zobaczy膰 jak tam sytuacja si臋 rozwin臋艂a. Kiedy wchodz臋, rozgl膮dam si臋.

- Ludziska si臋 dobijaj膮 do karczmy, 偶e do 偶arcia i picia ch臋tni. Wszystko w porz膮dku? Mam ich zaprosi膰 do 艣rodka?
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Jaracz
Markgraf
Markgraf


Do潮czy: 29 Cze 2005
Posty: 2221
Sk眃: Olsztyn

PostWys砤ny: Sob Wrz 24, 2011 15:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Popatrzy艂em d艂u偶sz膮 chwil臋 na zbrojnych powtarzaj膮c sobie w duchu pytanie, czy sprawa jest wa偶na. Owszem by艂a, wszak chodzi艂o o ca艂膮 Bretoni臋 i jej przysz艂o艣膰. Jednak dzisiaj jeszcze za wcze艣nie na takie przedstawienie swoich racji. Zdecydowanie za wcze艣nie. Dlatego odst膮pi艂em o krok.

- Ne - zaprzeczy艂em - Poczekam, a偶 pan Everett zako艅czy narad臋. Wtedy mnie zapowiecie.

Pchanie si臋 w 艣rodek i zwracanie na siebie uwagi, a na pewno niech臋ci, nie jest pierwszorz臋dn膮 taktyk膮. Trzeba spokojnie poczeka膰. Nie pali si臋. Prywatna rozmowa z rz膮dc膮, oto czego mi potrzeba.

Odwr贸ci艂em si臋 do swoich zbrojnych. Kiwn膮艂em g艂ow膮 na Enzo.

- Bior臋 dw贸ch zbrojnych i id臋 si臋 rozejrze膰. Pchnij do mnie go艅ca, jak narada si臋 sko艅czy.

Tak te偶 robi臋. Ruszam na ma艂e tournee, by zobaczy膰 na w艂asne oczy, jak ten ob贸z zosta艂 zorganizowany, pos艂ucha膰 plotek 偶o艂nierzy i przede wszystkim zobaczy膰 jak ten kordon sobie radzi w praktyce z toczonym przez zaraz臋 miastem.
_________________
#Przyjaciel czy Wr贸g => Alex Zir, cz艂owiek, magister alchemik.
#Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager => Brokk Imrakson, krasnolud
#Sylvania - Ziemia Przekl臋tych => Gerhard, cz艂owiek
#Lily et Pique - Blaise Cillianmour, szlachcic
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email Odwied stron autora
Ethereal
Landgraf
Landgraf


Do潮czy: 22 Lip 2005
Posty: 2989
Sk眃: Elbl膮g

PostWys砤ny: Sob Paz 01, 2011 19:09    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Blaise

- Qui, monsieur. Adieu. - odpar艂 stra偶nik. Wr贸ci艂e艣 do swoich zbrojnych i obwie艣ci艂e艣 Enzo sw贸j zamiar. Zbrojny pokiwa艂 g艂ow膮 i powiedzia艂, 偶e poszuka dla reszty ludzi jakiego艣 k膮ta w okolicy namiotu Everetta, 偶eby艣 m贸g艂 ich 艂atwo znale藕膰.

Wesp贸艂 z dwoma lud藕mi ruszy艂e艣 pieszo mi臋dzy namiotami i sza艂asami sk艂adaj膮cymi si臋 na ob贸z. Wida膰, 偶e jego podwaliny zosta艂y postawione na szybko, na jeszcze szybciej od艣nie偶onej, ubitej ziemi. Wed艂ug obronnej taktyki najpierw postawiono zasieki, p贸藕niej rozbito namioty i przygotowano paleniska. P贸藕niej wok贸艂 niego stan膮艂 ostrok贸艂, za艣 wewn膮trz z kamieni i metalowych krat zbudowano niewielkie piece kowalskie do drobnych rob贸t i napraw or臋偶a. W p贸藕niejszych dniach i tygodniach stawiano dodatki - wi臋ksze, stabilniejsze namioty, stajni臋 dla koni, sza艂asy oraz wie偶yczki widokowe.

Ob贸z przewidziany jest dla oko艂o dwustu, mo偶e trzystu ludzi. Teraz w 艣rodku by艂a mo偶e po艂owa. Wi臋kszo艣膰 przesiadywa艂a w polu, na patrolach i obserwacji. Niedaleko bowiem wida膰 by艂o ju偶 podgrodzie oraz mury i wie偶eje samego miasta Poussenc. W niebo bi艂y w膮t艂e paski dymu z miejskich komin贸w. Przez my艣l przesz艂o ci, 偶e te paski mog膮 urosn膮膰 do wielkich k艂臋b贸w je艣li przyjdzie do ostatecznego rozwi膮zania kwestii zarazy...

Pos艂ysza艂e艣, jakoby nie by艂 to jedyny ob贸z kordonu. Inne s膮 w okolicy, aczkolwiek ten jest g艂贸wny. St膮d wychodz膮 rozkazy. Tutaj przesiaduje w ko艅cu nadzorca kordonu ze swym orszakiem, Constantine Everett. S膮 jeszcze trzy obozy - jeden nale偶膮cy do tilea艅skich najemnik贸w, za艣 dwa do lokalnej, montforckiej szlachty - Darriusa i Antoniusa Cointreau. Dw贸ch braci, kt贸rzy podobno si臋 nie znosz膮 nawzajem.

Nie wiadomo jak ten kordon dzia艂a przy takim galimatiasie - ale, jak wida膰, zdaje rezultat. By膰 mo偶e to szcz臋艣cie, by膰 mo偶e oddanie lub profesjonalizm zbrojnych trzymaj膮cych kordon, by膰 mo偶e to zas艂uga pomy艣lunku Everetta a by膰 mo偶e to wp艂yw zimy, parali偶uj膮cy rozprzestrzenianie si臋 morowego powietrza.

Wreszcie, przyby艂 goniec od Enzo. Everett zako艅czy艂 narad臋. Zapowiedziano ci臋 i nadzorca przyjmie w namiocie dow贸dczym.


Gundrik

Starsza matrona, ciotka panienki Marie, zast臋puj膮ca matk臋 od czasu jej 艣mierci, machn臋艂a r臋k膮.

- Wpuszczaj, krzacie dobrodzieju. Srebro trza nam zarabia膰 w tych ci臋偶kich czasach, mor nie mor. - powiedzia艂a i zakrz膮tn臋艂a si臋 w kuchni. Ty otworzy艂e艣 przed lud藕mi tawern臋. Byli g艂贸wnie przechodnie i straganiarze maj膮cy przerw臋, czyli klasyczna klientela nie sprawiaj膮ca problem贸w i p艂ac膮ca uczciwie za uczciwe jad艂o i napitki. Posypa艂y si臋 pierwsze zam贸wienia i ju偶 wkr贸tce, g艂贸wna sala by艂a prawie pe艂na.[/i]


Orderic / Vingaard

Faktycznie, zombie otaczali was z co najmniej dw贸ch stron. Zgodnie z rad膮 Orderica, wszyscy rzucili艣cie si臋 do boju. Bruno i pielgrzymi os艂aniali ty艂y i sprowadzali konie w okolice ogniska.

Potyczka by艂a kr贸tka i zajad艂a. Okaza艂o si臋, 偶e wszyscy rycerze walczyli bardzo dobrze - tak rami臋 w rami臋 jak i samodzielnie. I to pieszo, co dobrze wr贸偶y艂o breto艅skiej szlachcie jako wszechstronnie wyszkolonej w sztukach wojennych. Zombie to jednak nie wszystko - dosz艂y jeszcze przekl臋te ko艣ciotrupy zbrojne w pordzewia艂e resztki rynsztunk贸w. I wi臋cej zombie. Zostali艣cie otoczeni i zepchni臋ci w kierunku ogniska.

Siekli艣cie, ci臋li艣cie, t艂ukli艣cie, r膮bali艣cie, odcinali艣cie i chlastali艣cie te przekl臋te truposze. W ka偶dej chwili jaki艣 nieumar艂y pada艂 przed wami pokonany. Ogarn膮艂 was istny bitewny sza艂. Wielokrotnie byli艣cie ranieni przez umrzyk贸w - najci臋偶ej Bertrand, gryziony powa偶nie w 艂ydk臋 przez nie do ko艅ca ubitego trupielca, potem zdzielony okut膮 pa艂膮 szkieletora przez 艂eb a nast臋pnie pchni臋ty kozikiem gdzie艣 w okolice prawej pachy. Musieli艣cie go ratowa膰 i p贸藕niej chroni膰 przed wrogiem.

Wreszcie, w najci臋偶szym momencie potyczki, cisza zaleg艂a nad lasem. Przerywa艂y j膮 jedynie ci臋偶kie oddechy, chrz臋st rynsztunku, kwik i nerwowe st膮pania koni, j臋ki rannych.

Wygrali艣cie. Sodir w艂a艣nie roztrzaskiwa艂 czaszk臋 ostatniemu szkieletowi swoim buzdyganem, a Bruno powali艂 ostatniego zombie swoim wielkim toporem.

Dwaj pielgrzymi nie 偶yli - jeden zagryziony przez chodz膮ce trupy, drugi zat艂uczony i zasieczony przez bro艅 ko艣ciei. Wszyscy pozostali - tak ch艂opi jak i rycerze - byli w r贸偶nym stopniu ranni. Nie obesz艂o si臋 tak偶e wierzchowcom.

_________________
Ulfir Egillsson, Norsmen - Wichry P贸艂nocy
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Warmlotek
Mod Czarnej Biblioteki
Mod Czarnej Biblioteki


Do潮czy: 11 Cze 2010
Posty: 1443
Sk眃: Pu艂awy

PostWys砤ny: Nie Paz 02, 2011 12:41    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sapi臋 lekko...opuszczaj膮c miecz ku do艂owi i 艣ci膮gam he艂m

- To chyba ju偶 wszyscy... - m贸wi臋 lekko zdyszany

Zwracam si臋 do cham贸w

- Dorzuci膰 sporo drwa do ognia i wrzuci膰 te 艣cierwa w ogie艅, tak samo tych co zostali zabici przez te 艣cierwa. Lepiej dmucha膰 na zimne i by ponownie nie powsta艂y z martwych jak b臋dziem odpoczywa膰 - m贸wi臋 rzeczowo

Podchodz臋 do Orderica u艣miecham si臋 szeroko, obcieraj膮c zakrwawion膮 r臋k膮 czo艂o

- Widzem i偶 nie ko艂kiem robion, dobrze walczy艂e艣, przyjacielu
- kiwam z uznaniem i klepie po ramieniu Orderica

Nast臋pnie podchodz臋 do Bertnarda i ogl膮dam jego rany czy s膮 powierzchowne czy te偶 艣miertelne.

- Dobrze 偶e艣 walczy艂 Bertnardzie, opieram d艂o艅 na barku rycerza, bardzo ci臋 pok膮sa艂y te marwiaki? Poka偶 obejrzmy to...znam si臋 na tym i owym - m贸wi臋 spokojnym ciep艂ym g艂osem

Zastanawiam si臋...

"Czy pok膮sanie przez umarlaki nie przenios艂o 偶adnej trucizny do jego krwii? Nie wiadomo jakie choroby mog艂yby przenosi膰 takie 艣cierwa..."

Jak zajm臋 si臋 Bertrandem podchodz臋 do mojego konia g艂aszcz臋 go po boku i szepcz臋 uspokojaj膮co, nast臋pnie sprawdzam czy ma jakie艣 obra偶enia.
_________________
#Sesja Przyjaciel czy Wr贸g? ==> Ingwar Ingersson, krasnolud
#Ci臋偶kie jest 偶ycie na morzu==>Hektor Lombard, cz艂owiek


Ostatnio zmieniony przez Warmlotek dnia Nie Paz 16, 2011 12:24, w ca硂禼i zmieniany 1 raz
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Jaracz
Markgraf
Markgraf


Do潮czy: 29 Cze 2005
Posty: 2221
Sk眃: Olsztyn

PostWys砤ny: Pia Paz 14, 2011 13:21    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ostateczne rozwi膮zanie kwestii zarazy. My艣l zaprawd臋 wspania艂a, kt贸rej warto po艣wi臋ci膰 wi臋cej uwagi. Mo偶e warto to przy艣pieszy膰? Ob贸z dzia艂a sprawnie, ale mog臋 podsun膮膰 g艂贸wnodowodz膮cemu kilka pomys艂贸w.

Udaj臋 si臋 do namiotu Everetta. Przechodz臋 obok stra偶nik贸w nie zaszczycaj膮c ich spojrzeniem. Staj臋 dwa kroki za wej艣ciem rozgl膮daj膮c si臋 po wn臋trzu. Je艣li zauwa偶臋 g艂贸wnodowodz膮cego szybko oceniam jego str贸j oraz postaw臋 wyci膮gaj膮c wnioski, a nast臋pnie wykonuj臋 lekki uprzejmy uk艂on z charakterystycznym przekrzywieniem g艂owy. Zdejmuj臋 przy tym kapelusz.

- Monsieur... chcia艂bym pom贸wi膰 o swoim uczestnictwie w sprawie.

Podnosz臋 g艂ow臋 wpatruj臋 si臋 w swojego rozm贸wc臋. Je艣li w namiocie s膮 jakie艣 damy, to oczywi艣cie wpierw im si臋 k艂aniam.
_________________
#Przyjaciel czy Wr贸g => Alex Zir, cz艂owiek, magister alchemik.
#Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager => Brokk Imrakson, krasnolud
#Sylvania - Ziemia Przekl臋tych => Gerhard, cz艂owiek
#Lily et Pique - Blaise Cillianmour, szlachcic
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email Odwied stron autora
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do潮czy: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys砤ny: Pia Paz 14, 2011 16:56    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Masa klient贸w... to du偶o pieni臋dzy i jeszcze wi臋cej roboty.

- Strawa... w porz膮dku, zaczekajta moment. I do tego dzban wody? No, w porz膮dku.

- Dwa piwa!

- Dzbanek piwa i trzy michy strawy.

Zbieram zam贸wienia, podaj臋 je do kuchni, sk膮d wynosz臋 michy z gotowym jedzeniem. Zbieram te偶 nape艂nione kufle z kontuaru i dzbany, kt贸re roznosz臋 w艣r贸d go艣ci. Niestety nie jest to piwo tak dobre jak si臋 robi w naszej dzielnicy, ale mo偶e to i dobrze. Nie ma pokusy, aby podpija膰 przy robocie.

Mimowolnie rozgl膮dam si臋 po sali za lud藕mi kt贸rzy kaszl膮, albo ewidentnie wygl膮daj膮 na schorowanych. Wie艣ci od konowa艂a jednak ko艂acz膮 mi si臋 po g艂owie gdy tylko mam moment przerwy.

Cholera, pomy艣la艂em.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Anubis
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 23 Mar 2006
Posty: 723

PostWys砤ny: Pia Paz 21, 2011 19:20    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Oddycham g艂臋boko, wciagaj膮c powietrze nosem a wpuszczajac ustami. Pr贸buje znale藕膰 spok贸j po walce. Rad jestem widz膮c, 偶e Vingaard przezyl walke a s艂ysz膮c jego s艂owa k艂aniam mu sie:

-Me umiejetnosci nie r贸wnaj膮 si臋 twojemu fechtunkowi, sir Vingaardzie.

Kiedy m贸j towarzysz oddali艂 si臋, ja odchodze nieco poza kr膮g 艣wiat艂a rzucany przez ognisko i kl臋kam podpieraj膮c si臋 mieczem.

-Dzi臋ki ci, Pani, 偶e pozwoli艂a艣 mi oraz towarzyszom moim odnie艣膰 zwyci臋stwo i kontynuowa膰 s艂u偶b臋 Tobie. Pe艂nym jest nadziei, i偶 sw膮 postaw膮 i umiej臋tno艣ciami nie straci艂em w Twych oczach, albowiem jeno dzi臋ki Twej mocy i 艂askce wci膮偶 st膮pam po艣r贸d 偶ywych. Miecz m贸j zaniesie Twe swiat艂o gdziekolwiek wska偶esz o Pani.

T膮 kr贸tk膮 przemowe ko艅cze modlitw膮 do swej bogini.

Wreszcie wstaje i wracam do obozowiska, gdzie zapewne ch艂opi zd膮偶yli upora膰 si臋 z poleceniami wydanymi przez Vingaarda. Kieruje swoje kroki do ogniska z p艂on膮cymi szcz膮tkami zabitych. Wpatruje sie w p艂omienie przez d艂u偶sz膮 chwile i, nie odrywaj膮c oczu od tego widoku, mowie g艂o艣no i wyra偶nie by mnie us艂ysza艂 adresat tych s艂贸w:

-Jak brzmia艂y imiona poleg艂ych Bruno?
_________________
Lily et Pique: Orderic du Limont
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Wy秝ietl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie mo縠sz pisa dodawa ani zmienia na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez mo縧iwo禼i zmiany post體 lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Lily et Pique Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Nast阷ny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie mo縠sz pisa nowych temat體
Nie mo縠sz odpowiada w tematach
Nie mo縠sz zmienia swoich post體
Nie mo縠sz usuwa swoich post體
Nie mo縠sz g硂sowa w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group