Forum forum.drachenfels.pl
Forum Zamku Drachenfels
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UzytkownicyUzytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼iZaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼i   ZalogujZaloguj 
[Strona Glowna Zamku]    [Komnata Konstanta]
Akt I
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26, 27, 28  Nast阷ny
 
To forum jest zablokowane, nie mo縠sz pisa dodawa ani zmienia na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez mo縧iwo禼i zmiany post體 lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Sylvania - Ziemia Przekl臋tych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nast阷ny temat  
Autor Wiadomo舵
kain
Mod Mag贸w
Mod Mag贸w


Do潮czy: 20 Lut 2005
Posty: 2262

PostWys砤ny: Pia Mar 30, 2012 14:20    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wszyscy

Zebrali艣cie si臋 w sobie i przezwyci臋偶yli艣cie w ko艅cu strach. Axel i Dumni widzieli jak bestia zbli偶a艂a si臋 do nich powoli. Oczy jej kipia艂y ze w艣ciek艂o艣ci, a ca艂e futro mia艂a ubrudzone krwi膮. Krwi膮 waszych towarzyszy, krwi膮 niewinnych… Bestia zbli偶a艂a si臋 nie ub艂aganie a偶 w ko艅cu z w艣ciek艂o艣ci膮 przypu艣ci艂a atak na Ax.. niee!!! Wilko艂ak przeskoczy艂 nad nimi i znalaz艂 si臋 tu偶 za Dumnim, kt贸ry odruchowo odwr贸ci艂 si臋 i ci膮艂 mieczem na o艣lep. Trafi艂 idealnie w korpus a krew pojawi艂a si臋 ostrzu krasnoluda. Wilko艂ak nie by艂 d艂u偶ny bowiem centralnym kopni臋ciem przywali艂 w krasnoluda, kt贸ry upad艂a Axela. Axel nie zd膮偶y艂 unikn膮膰 lec膮cego krasnoluda. Obaj upadli na ziemi臋.

Dumni powinien dzi臋kowa膰 Bogom 偶e Axel wypu艣ci艂 pu艂apk臋 bowiem nie chybnie by艂by stek z krasnoluda..

Gerhard jak si臋 okaza艂o prze偶y艂. Bogowie musieli nad nim czuwa膰 bowiem nie musia艂 szuka膰 swoich wn臋trzno艣ci na ziemi a rana mimo i偶 krwawi艂a obficie nie uszkodzi艂a powa偶niej 偶adnych arterii. Faktem jednak by艂o 偶e, krwawienie trzeba b臋dzie zatamowa膰 bowiem ilo艣膰 krwi w cz艂owieku jest ograniczona.

Lafel podni贸s艂 si臋 obola艂y i zaczai艂 si臋 z boku. Chwyci艂 mocno 艂uk i za艂o偶y艂 strza艂臋. Wzi膮艂 g艂臋boki wdech i namierzy艂 besti臋. Wycelowa艂 mierz膮c w jej g艂ow臋… Kolejne 艂ypni臋cie na was i bestia rzuci艂a si臋 do ucieczki, w kierunku Kislevity, kt贸ry sobie gwizda艂 na „psink臋”.
Bestia rykn臋艂a. 艢wist przeszy艂 powietrze. Bestia rykn臋艂a raz jeszcze ale ju偶 nie by艂 w tym z艂o艣ci a b贸l. Strza艂a wbi艂a mu si臋 idealnie w miejscu, gdzie ludzie maj膮 serce.
Wielkie pazury pomkn臋艂y w stron臋 Jankova, kt贸ry pocz膮艂 unika膰 rozszala艂ego ataku bestii. Zas艂aniaj膮c si臋 szabl膮 czy uchylaj膮c od cios贸w prawie mu si臋 uda艂o unikn膮膰 wszystkiego.. prawie bowiem ostatni atak dosi臋gn膮艂 go. Ostre niczym brzytwa szpony przejecha艂y mu po twarzy. Krew trysn臋艂a a fala pot臋偶nego b贸lu przeszy艂a Jankova, kt贸ry zatoczy艂 si臋 do ty艂u i z艂apa艂 za twarz. D艂onie po chwili ca艂e by艂y we krwi, a on czu艂 jak by co艣 by艂o nie tak … Spojrza艂e艣 na swoje d艂onie i zobaczy艂e艣 jak z lewego oka sp艂ywa si臋 krew z jakim艣 p艂ynem. W tym p艂ynie dostrzeg艂e艣 jak膮艣 kulk臋 z kt贸rej wystawa艂y jakie艣 niby to nitki... to... to.. Twoje oko!!!! Chcia艂e艣 krzycze膰.. Wrzeszcze膰.. Kl膮膰 ale s艂owa ugrz臋z艂y Ci gdzie艣 g艂臋boko w gardle.

Bestia znikn臋艂a w mroku nocy, a wy le偶ycie lub zbieracie si臋 z ziemi powoli. Wi臋kszo艣膰 z was jest ranna, zm臋czona i w艣ciek艂a. Lecz jakby tego by艂o ma艂e nagle us艂yszeli艣cie dzwoneczki. Ciche dzwoneczki, i cichy 艣piew. Powietrze zrobi艂o si臋 zimne, wr臋cz lodowate. Zacz臋li艣cie si臋 rozgl膮da膰 wok贸艂 siebie i dostrzegli艣cie .. 偶e z pomi臋dzy grob贸w wy艂aniaj膮 si臋 postacie ma艂ych dziewczynek i ch艂opc贸w. By艂o ich oko艂o dwana艣cioro. Wszystkie mia艂y smutne miny, postrz臋pione ubrania we krwi i zbli偶a艂y si臋 do was bardzo powoli. 艢piew, do waszych uszu doszed艂 艣piew. Pierw cichy a potem coraz g艂o艣niejszy i wyra藕ny.

Pi臋膰 zawsze by艂o i zawsze b臋dzie pi臋膰
Ka偶da pokona膰 drug膮 ma nieodpart膮 ch臋膰
Cho膰 s膮 jedno艣ci膮, to ka偶da r贸偶ni si臋
Czas jest ju偶 bliski gdy z pi臋ciu jedna narodzi si臋
Niewinnych krew sp艂ywa po jej r臋kach
Rado艣膰 dla niej, dla innych udr臋kach
Prawo艣膰 splugawi, zakl臋ciem zniewoli
Gdzie jest sprawiedliwy co nas wyzwoli?


S艂owa te powtarza艂y si臋 niczym echo, d藕wi臋cz膮c w waszych umys艂ach. Ci膮gle i ci膮gle.. Przez chwil臋 a mo偶e minut臋 nie mogli艣cie si臋 skupi膰 na niczym innym. Nagle usta艂o wszystko. Dzieci znik艂y. Cisza dooko艂a poza leciutkim ju偶 wiatrem. Do wschodu s艂o艅ca pozosta艂o mo偶e dwie godziny. Wy natomiast.. musicie szybko si臋 zdecydowa膰 co robi膰. P艂acz dziecka te偶 umilk艂.


Gerhard HP:1
Lafel HP: 1
Dumni: HP 7
Alexander von Spitch: bez zmian
Axel: bez zmian
Jankov: HP 3 (-10 do US/WW na sta艂e, brak jednego oka)

_________________
#sesja Miasto: Dante Cavenaghi
#sesja Wichry P贸艂nocy: Kain

Kobiet potrafi膮cych s艂u偶y膰 za materac jest wiele na tym naszym nie najweselszym ze 艣wiat贸w. Ale znalezienie dowcipnie czy roztropnie gadaj膮cego materaca nie jest ju偶 takie proste
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Martin von Carstein
Rycerz Zamku
Rycerz Zamku


Do潮czy: 11 Cze 2010
Posty: 376

PostWys砤ny: Pia Mar 30, 2012 14:48    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<B贸l i gniew>

- Ty skurwysynie! Zap艂acisz mi jeszcze za to.... w贸贸贸贸贸贸dkiiii! W贸dkiiii kurwa! Medyka! W贸dki i medyka! ARGHHH!...

<Dr臋 si臋 na ca艂y g艂os, krztusz膮c si臋 ze zdenerwowania. Jestem pot臋偶nie zdenerwowany ca艂膮 sytuacj膮 i utrat膮 oka. B贸l umo偶liwia mi trze藕we my艣lenie i nale偶yte wkurwienie na t臋pot臋 Imperialnych ps贸w. Uratowa艂em tym niefortunnym fortelem sukinsynom 偶ycie, w艂asn膮 krew dla nich przela艂em. Ciekawe czy to doceni膮... w mym domu na pewno, a i Ursun wszystko widzia艂 z niebios... ale to s膮 Imperialni. Oni s膮 g艂upi>
_________________
http://vaevictis15mm.blogspot.com
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
pawelczas
Rycerz Zamku
Rycerz Zamku


Do潮czy: 15 Cze 2009
Posty: 326
Sk眃: si臋 wzi膮艂 Alice Cooper?

PostWys砤ny: Pia Mar 30, 2012 15:08    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Lafel 艣ci膮gn膮艂 ci臋ciw臋 z 艂uku i go schowa艂. Jeden strza艂, prosto w serce. Za s艂abo, pomy艣la艂. Celem mia艂a by膰 g艂owa, a nie serce. Chocia偶 i tak dzi臋kowa膰 trzeba Taalowi za to, 偶e i tak go trafi艂 w witalny punkt. Mimo to, wci膮偶 pora偶ka na ca艂ej linii.

Lafel mia艂 ochot臋 waln膮膰 prosto w twarz Kislevit臋 z kilku powod贸w. Pierwszym z nich by艂o to, 偶e niepotrzebnie robi tyle ha艂asu, co zaburza harmoni臋 偶ycia 艂owcy. Spok贸j, odg艂osy natury i wierny 艂uk w r臋kach. Kolejnym powodem by艂a g艂upota kislevity. Sam by nazwa艂 to zapewne brawur膮 i heroizmem, jednak偶e dla Lafela by艂o aktem g艂upoty. Te piosenki i gwizdanie to jak wystawienie si臋 watasze wilk贸w na po偶arcie. Innym powodem by艂 fakt, 偶e jedyne o czym my艣li w takiej sytuacji, to w贸dka, zamiast pr贸bowa膰 zapanowa膰 nad b贸lem i jako艣 zatamowa膰 krwotok. Gdyby Lafel si臋 na tym zna艂, zaoferowa艂 by mu pomoc, a teraz... c贸偶... mo偶e jedynie modli膰 si臋 do swoich bog贸w, by nie dosz艂o do zaka偶enia.

Tymczasem, Lafel zaj膮艂 si臋 ca艂kiem inn膮 rzecz膮. Zacz膮艂 analizowa膰 miejsce walki. Przede wszystkim dok艂adnie zbada艂 drog臋, kt贸r膮 uda艂 si臋 wilko艂ak. Bestia krwawi艂a, wi臋c powinna zostawi膰 jakie艣 艣lady. Zar贸wno 艂ap, jak i te偶 odrobiny krwi. Zaraz potem robi艂 retrospekcj臋 wydarze艅:

- Spos贸b walki, zwierz臋co ludzki. Po艂膮czenie walki pi臋艣ciami wraz z atakiem dzikich zwierz膮t, w tym przypadku wilk贸w. Spos贸b poruszania si臋: 艂apy tylnie, wspomagane przednimi w chwili ucieczki. Ogon poprawia r贸wnowag臋 i pozwala zachowa膰 pion. Du偶a si艂a fizyczna, wysoka zr臋czno艣膰 i szybko艣膰. Niewskazana walka na bliskim obszarze. Trzyma膰 na odleg艂o艣膰. Sugerowana bro艅: 艂uki, kusze, rusznice oraz w艂贸cznie. Spos贸b walki: tylko i wy艂膮cznie na odleg艂o艣膰 lub okr膮偶enie w艂贸czniami. Klasyfikacja: zwierzocz艂ek.

Podzieli艂 si臋 ze swoimi spostrze偶eniami ze swoimi towarzyszami. Mo偶e i niezbyt odkrywcze, jednak偶e mog膮 by膰 pomocne. Zaraz potem zaj膮艂 si臋 poszukiwaniem Mruka. Bardzo go ciekawi艂o, czy wci膮偶 偶yje.
_________________
Manfred, Rycerz P艂on膮cego S艂o艅ca- Wichry P贸艂nocy
Robert, B艂臋dny Rycerz z Bretoni- Miasto
Lafel, 艁owca-Zwiadowca- Sylvania
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Sob Mar 31, 2012 14:43    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Wiedzia艂em ,偶e to si臋 tak sko艅czy. Wiedzia艂em ,偶e bestia ucieknie. Podnosze si臋 i oczyszczam pu艂apk臋 po czym zamykam j膮 ,j臋艣li sama si臋 wcze艣niej nie zamkn臋艂a. 艢piewy, przekl臋ty 艣piewy chodz膮 za mn膮 odk膮d przyjecha艂em do tej przekl臋tej krainy. Bohard nie 偶yje, reszta pewnie te偶 skoro mi si臋 艣nili. Nie ma w tej krainie po prawdzie nic co by mnie tu trzyma艂o. Wr臋cz przeciwnie. Bestie s膮 wi臋ksze i dziwniejsze ni偶 gdziekolwiek indziej spotka艂em. Dzi艣 mia艂em szcz臋艣cie ale jak b臋dzie wi臋cej takich to co wtedy?? >

-Szkoda, wielka szkoda,偶e uciek艂.

<Patrze po wszystkich. Co za my艣liwi. Tch贸rze i niedorajdy. Chocia偶 jednemu tch贸rzowi si臋 uda艂o, zwierzak go ola艂. Szlachcic od siedmiu bole艣ci. Krasnolud jest twardy chocia偶 oberwa艂. Kislevita te偶 jest twardy ale jego g艂upota go pokona,poza tym nie jest a偶 tak odwa偶ny jak mu si臋 wydaje. 艁owca zacz膮艂 pierdoli膰 jakie艣 g艂upoty.>

-Cz艂owieku ogarnij si臋 bo zdechniesz szybciej ni偶 kislevita. Ledwo stoisz, tak samo Gerhard.

<Podchodze na chwile do kislevity ,Odcinam kawa艂 jego ubrania gdzie jest najczystsze i zawi膮zuje mu mocno opaske na oko.>

-A ty ..zamknij si臋 cho膰 na chwil臋...bohaterze...

<Spogl膮dam na Gerharda i m贸wie> - 呕yjesz ch艂opie? Zawiod艂臋艣 dzisiaj, my艣la艂em ,偶e sam pokonasz bestie tak jak ostatnio. Zamok艂e艣 jak pistolet na deszczu...Trzech ,w艂膮czaj膮c w to ciebie Gerhard moze niedo偶y膰 po艂udnia nawet bez walki. Do tego ko艂ek co sta艂 i sra艂 w gacie, zostaje ja i ranny krasnolud. We dw贸ch mo偶e dopadniemy bestie ale po prawdzie to g贸wno mnie to obchodzi wiesz. Nie dostali艣my nawet zaliczki a ten smierdz膮cy wielmo偶a jeszcze nas obrazi艂. Niech go sobie 艂api膮 ci ZAWODOWCY. Jak ich wszystkich zwierzolud wybije to hrabia b臋dzie kwicza艂 jak 艣winia i ca艂owa艂 nam stopy ,偶eby艣my co艣 z tym zrobili. Poczekajmy... Niech cena wzro艣nie.... A tego szurni臋tego kutasa za drzwiami dorwijmy w dzie艅...
_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Jaracz
Markgraf
Markgraf


Do潮czy: 29 Cze 2005
Posty: 2221
Sk眃: Olsztyn

PostWys砤ny: Nie Kwi 01, 2012 12:37    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Uch....

Potrz膮sam g艂ow膮 kilka razy pr贸buj膮c odegna膰 sprzed oczu mroczki, a z uszu g艂os dzieci. Duchy w kt贸re wierzy艂em od zawsze, ale kt贸rych nigdy na oczy nie widzia艂em, w艂a艣nie si臋 objawi艂y.

- Requiem in pacem. Relinquere me solus...

Podnosz臋 z ziemi kapelusz i naci膮gam go na g艂ow臋. Kiwn膮艂em g艂ow膮 do Hansa dzi臋kuj膮c mu w duchu, 偶e podtrzymuje nasz膮 przykrywk臋. Skrzywi艂em si臋 czuj膮c b贸l w brzuchu. Odci膮艂em dolny pas p艂aszcza i zaczynam przewi膮zywa膰 nim ran臋, aby zatrzyma膰 krwotok. Zaciskam mocno, ale na tyle, 偶ebym m贸g艂 oddycha膰.

- Mam wra偶enie, 偶e nie mamy kurwa czasu. S艂ysza艂e艣 g艂os z za艣wiat贸w? Kto艣 tu ekrh - spluwam na ziemi臋 krwist膮 plwocin膮 - kto艣 tu na dniach szykuje mroczny rytua艂.

Chowam miecz do pochwy uwa偶aj wcze艣niej, aby oczy艣ci膰 go z ziemi.

- Wilko艂aka dorwiemy nad ranem. Je艣li dobrze widzia艂em bydle zosta艂o zranione - przygl膮dam si臋 kierunkowi w kt贸rym uciek艂o... miasto? - B臋dzie ranny w postaci ludzkiej. Gdzie dosta艂?

- I najwa偶niejsze pytanie przegl膮da艂 kto艣 tutejsze kroniki?

Nie daj膮c 偶adnej komendy zbieram si臋. Mam nadziej臋, 偶e poch贸d 偶ywych trup贸w si臋 sko艅czy艂, a ten palant w grobowcu nie b臋dzie ryzykowa艂 na dwie godziny przed 艣witem. Staram si臋 nas wyprowadzi膰 najkr贸tsz膮 drog膮 z cmentarza. Je艣li wilko艂ak uciek艂 w stron臋 miasta, to do miasta. Je艣li w stron臋 wsi, to do wsi.
_________________
#Przyjaciel czy Wr贸g => Alex Zir, cz艂owiek, magister alchemik.
#Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager => Brokk Imrakson, krasnolud
#Sylvania - Ziemia Przekl臋tych => Gerhard, cz艂owiek
#Lily et Pique - Blaise Cillianmour, szlachcic
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email Odwied stron autora
pawelczas
Rycerz Zamku
Rycerz Zamku


Do潮czy: 15 Cze 2009
Posty: 326
Sk眃: si臋 wzi膮艂 Alice Cooper?

PostWys砤ny: Nie Kwi 01, 2012 18:58    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Sami w zasadzie nic nie zrobili艣cie, ale do gadania to pierwsi.

Powiedzia艂 do m臋偶czyzny, raczej spokojnym g艂osem, bez 偶adnych negatywnych czy te偶 pozytywnych emocji. C贸偶... 艂owca winien by膰 raczej neutralnym wzgl臋dem wszystkiego

- He?

Spyta艂 si臋, tym razem jednak dziwi膮c si臋 s艂owom jednego z m臋偶czyzn. Jaki艣 dziwny j臋zyk. Mo偶e jaki艣 po艂udniowy? Albo w og贸le magiczny. Ech, westchn膮艂 w g艂owie Lafel, za du偶o my艣lisz na ten temat. Oczy艣膰 umys艂.

- W miejsce, gdzie normalne zwierz臋ta, bestie lub te偶 istoty humanoidalne mog膮 posiada膰 serce.

Odpowiedzia艂 Lafel, ruszaj膮c ramionami, sprawdzaj膮c, czy z nimi wszystko jest w porz膮dku. Nie interesowa艂 go w og贸le 艣piew, mroczne rytua艂y czy te偶 inne rzeczy, kt贸re sprawiaj膮, 偶e ludzki rozum prze偶ywa zbyt du偶膮 eksplozj臋. Zagadki niech zostawi膮 dla bardziej 艂ebskich, on jest ramieniem i ci臋ciw膮. Narz臋dziem w r臋kach Taala, jak lubi o sobie m贸wi膰. Co prawda, nie 偶adnym duchownym. Po prostu zwyczajnym 艂owc膮:

- Moim celem nie jest powstrzymanie 偶adnego mrocznego rytua艂u, a upolowanie tej bestii, co zwiecie wilko艂akiem. Nic wi臋cej. Chyba, 偶e zmieni膮 si臋 potem moje cele.
_________________
Manfred, Rycerz P艂on膮cego S艂o艅ca- Wichry P贸艂nocy
Robert, B艂臋dny Rycerz z Bretoni- Miasto
Lafel, 艁owca-Zwiadowca- Sylvania


Ostatnio zmieniony przez pawelczas dnia Pon Kwi 02, 2012 12:10, w ca硂禼i zmieniany 1 raz
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
kain
Mod Mag贸w
Mod Mag贸w


Do潮czy: 20 Lut 2005
Posty: 2262

PostWys砤ny: Pon Kwi 02, 2012 11:23    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wszyscy

Ze 艣lad贸w wynika艂o 偶e bestia uciek艂a w g艂膮b lasu. Gdy tak si臋 zbierali艣cie zobaczyli艣cie kolejn膮 posta膰, kt贸ra zbli偶a艂a si臋 ku wam. M臋偶czyzna by艂 ca艂y we krwi, liczne 艣lady pazur贸w a lewy policzek by艂 przeci臋ty a偶 do ko艣ci. Thorne szed艂, ledwo pow艂贸czywszy nogami. Lecz nim ktokolwiek z was powiedzia艂 doszed艂 wam krzyk:

- Na Morra..co tu si臋 sta艂o??/!!! Niech Bogowie odpuszcz膮 wam sprofanowanie tego 艣wi臋tego miejsca - to zakonnik tak krzycza艂

Dumni pozna艂e艣 brata Bruno, kt贸ry lamentowa艂 nad zniszczonymi nagrobkami. Biedak wygl膮da艂 na poruszonego i lekko zez艂oszczonego. Bruno spojrza艂 na Thorna i zn贸w zacz膮艂 lamentowa膰:

- A ty tu czego.. won z cmentarza bezdomny!!! No ju偶!!!

Thorne by艂 chyba zbyt zm臋czony 偶eby cokolwiek powiedzie膰 wi臋c ruszy艂 w kierunku miasta... Nawet miecz wl贸k艂 po ziemi.

_________________
#sesja Miasto: Dante Cavenaghi
#sesja Wichry P贸艂nocy: Kain

Kobiet potrafi膮cych s艂u偶y膰 za materac jest wiele na tym naszym nie najweselszym ze 艣wiat贸w. Ale znalezienie dowcipnie czy roztropnie gadaj膮cego materaca nie jest ju偶 takie proste
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Pon Kwi 02, 2012 12:36    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Podszed艂em spokojnie do tego strzelca i przywali艂em mu r臋koje艣ci膮 miecza w pysk.>

-Kiedy ty le偶膮c rozjebany o nagrobek le偶a艂e艣 i marzy艂e艣 ,偶eby pos艂a艅cy Morra cie za dupe do dziury nie wci膮gn臋li , my z krasnoludem pilnowali艣my 偶eby zwierzolud ci mi臋kkich jaj i pustego 艂ba nie odgryz艂.

<No si臋gnij po bro艅 fa艂szywy bohaterze a robaki nie b臋d膮 wiedzia艂y czy twoje zw艂oki s膮 ludzkie...>

-Taki z ciebie 艂owca? To id藕 i go upoluj... sam...

<Strach tych ludzi dooko艂a moge wybaczy膰. Nie codzie艅 spotyka si臋 takiego wielkiego, szybkiego, silnego a do tego sprytnego skurwiela jak ten zwierzolud. Ale g艂upoty tego strzelca nie wybacze. Odda艂 jeden strza艂 przez co wkurwi艂 tylko Wilekiego Psa i kislevita ma艂o nie poszed艂 do piachu. Ma艂y zadufany w sobie 艣mierdziel kt贸ry my艣li tylko o sobie.>

-...i nie b臋dzie mnie ani krasnoluda ,偶eby ci臋 zas艂ania膰 szmaciarzu...!!!

<Widz膮c po chwili Thorna w oddali u艣miechn膮艂em si臋 pod nosem ale tak na prawd臋 偶al mi by艂o tego skurwysyna. Wiedzia艂em ,偶e tak si臋 to sko艅czy od samego pocz膮tku. Skoro ma si艂臋 i艣膰 ,niech idzie, jak nie padnie to jego szcz臋艣cie. Wiedzia艂em te偶 ,偶e nie z艂apiemy besti za pierwszym razem, chocia偶 by艂o by bardzo mi艂o gdyby si臋 uda艂o. Jedynym zaskoczeniem dla mnie jest ten pierdolni臋ty 艣wir w pi偶amie mieszkaj膮cy w krypcie i 艣piewaj膮cy chore piosenki o gryzoniach. Strzelec ledwo stoi ale dop贸ki dycha wole go mie膰 w zasi臋gu miecza.>

-Gerhard potrzebujemy planu. A co je艣li ta bestia jest inna ni偶 pozosta艂e i si臋 w dzie艅 nie odmieni?? Mo偶emy zapyta膰 Thorna dok膮d pobieg艂 nasz poszukiwany...
_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
pawelczas
Rycerz Zamku
Rycerz Zamku


Do潮czy: 15 Cze 2009
Posty: 326
Sk眃: si臋 wzi膮艂 Alice Cooper?

PostWys砤ny: Pon Kwi 02, 2012 12:56    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Lafel nawet nie spu艣ci艂 od samego pocz膮tku nie spu艣ci艂 o oka 偶adnych wydarze艅, tak te偶 ze spokojem po prostu odskoczy艂 do ty艂u- najbardziej skuteczna ochrona przed ciosem miecza. Niestety, w tym przypadku nie udana. Z jego twarzy posz艂o nieco krwi, jednak wci膮偶 jego twarz pozostawa艂a tak samo nic nie m贸wi膮ca, jak by艂a wcze艣niej. Widocznie nie raz dostawa艂 w twarz:

- Rozlu藕nij gacie. Po prostu mnie nic mrocznego nie interesuje.

Powiedzia艂 tylko jak zawsze oboj臋tnie. W zasadzie by艂 wkurzony na siebie, ze wzgl臋du na to, 偶e MU bestia uciek艂a. Nawet je艣li mia艂a by go kosztowa膰 偶ycie towarzyszy. W zasadzie ludzie s膮 bardziej zwierz臋tami ni偶 same zwierz臋ta. Las... nie zna okolic, a poza tym, jest przecie偶 noc. Nie ma nic gorszego ni偶 polowanie na co艣, co niemal rozszarpa艂o cz艂owieka w noc.

Wzgl臋dem czego innego, Lafel w 偶aden spos贸b nie wykazywa艂 zachowa艅 agresywnych. Po prostu by艂 beznami臋tny jak to mia艂 w zwyczaju.

Wci膮偶 si臋 rozgl膮da艂 za psem.
_________________
Manfred, Rycerz P艂on膮cego S艂o艅ca- Wichry P贸艂nocy
Robert, B艂臋dny Rycerz z Bretoni- Miasto
Lafel, 艁owca-Zwiadowca- Sylvania
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Cranmer
Graf
Graf


Do潮czy: 17 Sie 2006
Posty: 1751
Sk眃: z nienacka :D

PostWys砤ny: Pon Kwi 02, 2012 15:07    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Je艣li sta艂em opad艂em na kolana s艂uchaj膮c zawodzenia widm. Nie uroni艂em jednak ani s艂owa, wszystko dok艂adnie zapami臋ta艂em. To jest co艣 co powinno mnie zainteresowa膰....

P贸藕niej zaczynam si臋 czo艂ga膰 w stron臋 pozosta艂ych i wstaj臋 dopiero obok nich, moje oblicze dalej zdradza cie艅 poprzedniego strachu.

- We藕cie nie str臋czcie j臋zyk贸w jak kurwy pod p艂otem. Nie widzicie co si臋 tutaj dzieje ?

Otar艂em pot z czo艂a i zacz膮艂em otrzepywa膰 ubranie z trawy i ziemi.

- Pierdolicie bez sensu, chwal膮c si臋 swoimi czynami, wiem, 偶e nic nie zrobi艂em ale - stukn膮艂em palcem w g艂ow臋 - ja my艣l臋. Wilko艂ak jest ju偶 prawie nasz, kiedy艣 musi wr贸ci膰 do miasta wystarczy obstawi膰 wej艣cia, je艣li si臋 nie odmienia to sprawa jest przegrana do rana nie ma jak ruszy膰 w pogo艅. S艂yszeli艣cie zawodzenie widm, dzieje si臋 tutaj co艣 o wiele bardziej mrocznego ni偶 dziki wilk.
_________________
#Wichry P贸艂nocy, Kazdin
#Ci臋偶kie jest 偶ycie na morzu, Miguel Rodriguez de Gillera
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Martin von Carstein
Rycerz Zamku
Rycerz Zamku


Do潮czy: 11 Cze 2010
Posty: 376

PostWys砤ny: Pon Kwi 02, 2012 19:25    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Mato艂y <po kislevsku>

<Rzek艂em po cichu, pod nosem. Bardziej do siebie ni偶 do nich.

G艂owa mi p臋ka od tego ciosu, utrata oka nie jest mi艂ym prze偶yciem. Nigdy nie by艂em pi臋kny, teraz... no teraz to b臋d臋 straszy艂 dzieciarni臋 pod strzech膮 lub sprawi臋 sobie katarynk臋 i nied藕wiedzia, coby z tego 偶y膰. Jaka na mnie teraz spojrzy? Jak si臋 o偶eni臋? Ni chybi musz臋 ukatrupi膰 t膮 gadzin臋. To ju偶 nie jest zwyk艂e polowanie na byle 艣cierwo, na jakiego艣 wilka. To jest sprawa honoru i zarobku. S艂aw臋 pomijam. Musz臋 pom艣ci膰 swoje krzywdy i zrobi臋 to. A jak kt贸ra艣 z tych niewdzi臋cznych ofiar losu, kt贸ra mi towarzyszy b臋dzie mi utrudnia膰 - zabij臋.
Nie bardzo mnie obchodz膮 te wszelkie w膮pierze, te z艂e moce i morki. Do艣膰 si臋 napatrzy艂em na to u siebie, aby si臋 l臋ka膰 byle g贸wna czy zakl臋cia. Ten wilk, ten kto艣 kto jest wilkiem zalaz艂 mi za sk贸r臋. Tylko g艂upiec zadziera z Kislevianinem. Pope艂ni艂e艣 b艂膮d suczojebco i偶 mnie nie po艂o偶y艂e艣 na miejscu, bo teraz ci臋 dorw臋. Pr臋dzej czy p贸藕niej. Wybebesz臋, potomstwa g艂owy rozbij臋 mur, a jego sucz偶on臋 nabij臋 na palik. Na jego w艂asnych oczach wilczych. B臋dzie cierpia艂.

Nigdy nie zadzieraj z Kislevit膮.

Przynajmniej r臋ce zosta艂y, sprawne. Jeszcze wrakiem cz艂owieka nie jestem, dam rad臋 ka偶demu skurwysynowi, cho膰by pochodzi艂 z czelu艣ci piekie艂. A jak nie to niech mnie szlag Ursunie trafi.>
_________________
http://vaevictis15mm.blogspot.com
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Wto Kwi 03, 2012 18:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Kiedy reszta zbiera艂a si臋 do miasta ja "zab艂膮dzi艂em" na cmentarzu biegn膮c co si艂 w nogach za wilko艂akiem. Wychodz膮c z cmentarza widzia艂em jak znika w lesie wi臋c przyspieszy艂em jeszcze bardziej. Gdy znikn膮艂 mi z oczu mo偶liwie najszybciej jak si臋 da艂o pod膮偶a艂em po jego 艣ladach. Nawet je艣li kto艣 pod膮偶a艂 za mn膮 nie mia艂 szans mnie dogoni膰. Bieg艂em a偶 w ko艅cu dotar艂em do lasu. 艢lady.. bieg艂em za nimi, przedzieraj膮c si臋 przez krzewy, chwasty, a偶 w ko艅cu dotar艂em do rozwidlenia.. Tam te偶 艣lad si臋 urwa艂. Zobaczy艂em 偶e s艂o艅ce wstaje. Szcz臋艣cie mi jednak sprzyja艂o i ruszy艂em w lewo znajduj膮c ledwie widoczne odciski. Zn贸w d艂ugi czas w臋drowa艂em za nimi a偶 dotar艂em do jamy, prowadz膮cej do korytarza jaski艅. Czu艂em 偶e co艣 tam 艣mierdzi .. co艣 zgni艂ego i rozk艂adaj膮cego si臋.
Zatrzyma艂em si臋 przed jaskini膮 i zamy艣li艂em. Je艣li wejd臋 do 艣rodka a wilko艂ak si臋 nie odmieni艂 b臋d臋 mia艂 k艂opoty, chocia偶 z drugiej strony wydaje mi si臋 ,偶e to zwierze, cz艂owiek czy cokolwiek to jest nie chce mnie skrzywdzi膰. Dwa razy spotkali艣my si臋 twarz膮 w twarz i nie zaatakowa艂o mnie. Innych tak ale mnie nie. Dlaczego? Mo偶e ta istota jest wi臋藕niem jakiej艣 innej si艂y...Po d艂u偶szym namy艣le wchodz臋 ostro偶nie do 艣rodka. Zrobi臋 sobie jak膮艣 prowizoryczn膮 pochodnie je艣li trzeba. Nie zamierzam umiera膰. Prawde powiedziawszy nie zamierzam te偶 zabija膰 tego stworzenia. Ale czuje ,偶e to co艣 jest zwi膮zane z moim losem. Musz臋 si臋 tego dowiedzie膰...
Wszed艂em w g艂膮b jaskini. Ziemia usypana ko艣ciami r贸偶nych zwierz膮t, ludzi a nawet goblin贸w czy innych bestii, kt贸rych nigdy w 偶yciu nie widzia艂em. Jedno jest pewne. To jest jakie艣 cmentarzysko albo odby艂a si臋 tu wielka bitwa. Schodzi艂em coraz ni偶ej i ni偶ej, a pochodnia powoli wyczerpywa艂a si臋. Stara艂em si臋 st膮pa膰 w miar臋 cicho by nie poinformowa膰 nikogo o swojej obecno艣ci tutaj. W ko艅cu znalaz艂em si臋 rozstaju dw贸ch dr贸g, i trzeba by艂o wybra膰. Lewo lub prawo.
Przykucn膮艂em przy ziemi szukaj膮c 艣wie偶ego b艂ota, krwi lub innych drobin kt贸re podpowiedzia艂y by mi w kt贸ry korytarz uda艂 si臋 艣ledzony przeze mnie wilko艂ak. Przy艣wiecam sobie i dok艂adam do ognia aby pochodnia nie zgas艂a. Je艣li trzeba podr臋 moje ubranie, nie ubranie by艂o mokre, u偶yj臋 strza艂 jesli b臋dzie trzeba.
艢lad贸w krwi nie by艂o wida膰, lecz w obu korytarzach by艂y 艣lady .. ludzkie 艣lady. Z lewego korytarza czu膰 zimny, lodowaty wiatr a z prawego korytarza wali艂o padlin膮.
P贸jd臋 w lewo. Wilko艂ak nie mia艂 ze sob膮 偶adnej ofiary wi臋c zak艂膮dam 偶e uda艂 si臋 tam gdzie powietrze jest 艣wie偶e i orze藕wiaj膮ce, dodaj膮ce si艂. Skoro ubranie si臋 nie pali u偶ywam strza艂. Mam przecie偶 kilka zapalaj膮cych nas膮czonych olejem. Nawet mokra szmata zajmie si臋 ogniem na takiej strzale. Gorzej je艣li b臋dzie ich wi臋cej, mo偶e ca艂a rodzina...Nie ma ju偶 odwrotu. Mam nadziej臋 ,偶e nie b臋d臋 musia艂 si臋 wraca膰 i wchodzi膰 w drugi korytarz.
Poszed艂em w lewo. Szed艂em bardzo d艂ugo.. W膮ski korytarz raz si臋 zw臋偶a艂 a raz stawa艂 si臋 szeroki. Szed艂臋m tak d艂ugo 偶e zrobi艂em si臋 g艂odny i zm臋czony. Czasami schodzi艂em ni偶ej, czasami korytarz jakby robi艂 wielki 艂uk a czasami si臋 zdawa艂o jakbym szed艂 pod g贸r臋. W ko艅cu ujrza艂em jaskrawe 艣wiat艂o, gdy ju偶 s膮dzi艂em 偶e b臋dziesz szed艂 tak w niesko艅czono艣膰. Wszed艂em w nie, przedar艂em si臋 przez k臋py lin, krzew贸w i dostrzeg艂em 偶e jestem na skraju lasu a w oddali Leichberg. Sprawdzi艂em 艣lady w ok贸艂 wej艣cia i dostrzeg艂em 艣lady kopyt. Kto艣 tu by艂 i ci膮gn膮艂 ze sob膮 dodatkowego konia.
Sprawdzi艂em czy 艣lady s膮 艣wie偶e i szuka艂em jaki艣 艣lad贸w krwii. Uciek艂 mi, kto艣 mu pomaga i to napewno nie ten 艣wir z cmentarza.Sprawdzi艂em tylko czy 艣lady kopyt prowadz膮 do miasta po czym uda艂em si臋 drog膮 do Leichbergu. Ciekawe czy Gerhard nadal jest w mie艣cie. C贸偶 ,nie uda艂o si臋 go spotka膰 sam na sam. Mo偶e p贸藕niej si臋 uda...Zapami臋tuje oba wej艣cia do jaskini i udaje si臋 po 艣ladach kopyt. Zak艂adam ,偶e sko艅cz膮 si臋 przy bramie miasta ale mo偶e si臋 myl臋.
_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
kain
Mod Mag贸w
Mod Mag贸w


Do潮czy: 20 Lut 2005
Posty: 2262

PostWys砤ny: Czw Kwi 05, 2012 00:01    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jankov

Jankov siedzia艂e艣 w karczmie i popija艂e艣 piwo. Zamawia艂e艣 kolejne i kolejne by cho膰 na chwil臋 zapomnie膰 o koszmarze minionej nocy. B贸l w miejscu gdzie niegdy艣 mia艂e艣 oko, powoli si臋 zmniejsza艂 wraz ze zwi臋kszaj膮c膮 si臋 dawk膮 alkoholu. Dodatkowo duma.. ta bola艂a najbardziej a karczmarz widz膮c, 偶e co艣 Ci臋 trapi podszed艂 do Ciebie i usiad艂 ko艂o Twojego stolika m贸wi膮c:
- Widz臋 偶e noc ci臋偶k膮 waszmo艣膰 mia艂 ale mam co艣 specjalnego.. sam p臋dz臋 w piwniczce.. dobry bimber chcecie spr贸bowa膰 mo偶e ?
Na te s艂owa poruszy艂em nosem i nastawi艂em uszu. Jako weteran naturalnie nie ufa艂em byle karczmarzowi.
Ma艂o si臋 to os艂ucha艂em o takich sytuacjach? Mi艂e s艂贸wka, fiku-miku, piwniczka... bah! Pa艂膮 przez 艂eb i do gara, a w najlepszym wypadku bez sakiewki.
Ale jako prawdziwy Kislevia艅ski szlachcic nie zna艂em strachu, a s艂owo "bimber" by艂o tak s艂odkie dla mych uszu i偶 nie mog艂em si臋 powstrzyma膰, m贸j umys艂 ju偶 teraz przesta艂 trze藕wo pracowa膰.
Bimber mosterdzieju powiadasz... zaszczyt mi czynisz t膮 propozycj膮 gospodarzu... nie wiem wszak czy pieni臋dzy starczy mi na taki luksus...
Wzdycham ci臋偶ko demonstracyjnie. Zagl膮dam do kufla swego i wzdycham na widok jego zawarto艣ci jeszcze ci臋偶ej, ze smutkiem. Aby wzbudzi膰 wi臋ksz膮 lito艣膰
Karczmarz poklepa艂 Ci臋 po ramieniu i rzek艂:
- Na koszt m贸j..a w艂a艣ciwie Hrabiego.. - za艣mia艂 si臋 - w dow贸d wdzi臋czno艣ci[/i[
Po tych s艂owach wyszed艂 na zaplecze i przyni贸s艂 butelk臋 samogonu. Napi艂 si臋 pierwszy a potem nala艂 Tobie do kubka. Wychylili艣cie kilka i musisz przyzna膰, 偶e kurewsko mocne. Zacz膮艂e艣 si臋 robi膰 nawet czerwony na policzkach ale b贸l znik艂. Karczmarz po jakim艣 czasie Ci臋 zostawi艂 musz膮c zaj膮c si臋 przygotowaniami do obiadu a ty pogr膮偶y艂e艣 si臋 w piciu.
Nim butelka osi膮gn臋艂a dno zobaczy艂e艣 jak podchodzi do Ciebie niewiasta. Mia艂a oko艂o 165 cm i by艂a szczup艂ej budowy. Br膮zowe w艂osy i ca艂kiem 艂adna twarz.

Podesz艂a do Ciebie i zapyta艂a:
[i]- Panie czy mo偶na si臋 przysi膮艣膰?

Spojrza艂em na dziewczyn臋. Czkn膮艂em. Pierwszy raz, drugi raz i twardo odpar艂em na jej propozycj臋, wal膮c sw膮 nied藕wiedzi膮 艂ap膮 w zydel.
- Ale偶 oczywi艣cie panienko! Siadaj偶e!
Czuj臋 i偶 niebawem zacznie si臋 s艂awna kislevska liania narzeka艅 i smut na ca艂y 艣wiat. Zreszt膮 zas艂u偶onych. Chocia偶 kobieta jest pi臋kna to jednak m膮 uwag臋 absorbuj臋 ci膮gle butelczyna. Ju偶 prawie pusta.
Zapiszcza艂em cicho, dostrzegaj膮c beznadziej臋 swego po艂o偶enia. Odda膰 ostatni膮 kropl臋 alkoholu nieznajomej, post膮pi膰 szlachetnie czy te偶 nie marnowa膰 trunku na byle przyb艂臋de i spo偶y膰 jego cudowne resztki.
Pozwoli膰, aby cudownie, powoli sp艂ywa艂 ciep艂膮 kaskad膮 mym prze艂ykiem, prosto do 偶o艂膮dka. Odganiaj膮c smutki.
Ot dylemat moralny, godny 艣wi膮tobliwych m臋偶贸w.
Spojrza艂em jeszcze raz na dam臋 i grzecznie zapyta艂em si臋 moj膮 now膮 przyjaci贸艂k臋 od kieliszka.
- Napijesz si臋 mo偶e?
Wielkopa艅skim tonem. Sta膰 mnie. A jak! Przecie偶 to nie ja stawiam
- Nie.. nie dzi臋kuje Panie po prostu.. wiem 偶e pracuje Pan dla Hrabiego.. i pomy艣la艂am 偶e mo偶e mi Pan pom贸c[i/] - powiedzia艂a cicho dziewczyna
Widz膮c 偶e zainteresowa艂e艣 si臋 rzek艂a:
[i]- Moja m艂odsza siostra.. znikn臋艂a a ja zrobi臋 wszystko by … j膮 odnale藕膰
- m贸wi膮c to zsun臋艂a delikatnie zniszczony p艂aszcz ukazuj膮c zarys obfitych piersi, co Ci臋 zaskoczy艂o przy smuk艂ej posturze tej kobietki
Wsta艂em ze swego zydla, staraj膮c si臋 jednocze艣nie nie wywin膮膰 stepowego or艂a. Kolejno podszed艂em do kobiety, lekko chwyci艂em za jej p艂aszczyk i r贸wnie delikatnie nasun膮艂em spowrotem.Obfite piersi 藕le wp艂ywaj膮 na negocjacje. Staram si臋 oceni膰 wiek m艂odej dziewoi. Pewnie mog艂aby by膰 m膮 c贸rk膮...Siadam zn贸w na mym zydelu, chwytam butelk臋, wypijam zawarto艣膰 jednym haustem i rzecze do tej nadobnej os贸bki>
- M贸w偶e 艣mia艂o co i jak z twoj膮 siostr膮, a ja pomy艣l臋.
Kolejna okazja do bohaterskich czyn贸w... ale perspektyw zarobku dalej nie wida膰. Zastanawiam si臋... czy aby to znikni臋cie nie ma czego艣 wsp贸lnego z tymi smarkami ze cmentarza, w膮pierzem-tenorem i pewnym w艂ochatym skurwysynem, ktory jest mi winny jedno oko i jednego kutasa.
Dziewcz臋 zacz臋艂o opowiada膰 jak to jej m艂odsza siostra wysz艂a nad rankiem i nie wr贸ci艂a. Szuka艂a jej ale po prostu przepad艂a bez 艣ladu. Dziewczyna wygl膮da na jakie艣 18 wiosen, co czyni j膮 ju偶 kobiet膮. A偶 dziw 偶e nie ma m臋偶a, bo im d艂u偶ej si臋 na ni膮 patrzysz tym twoje przyrodzenie staje si臋 coraz bardziej twarde i nabrzmia艂e.
- Marta.. jestem Panie [/]- wzi臋艂a Ci臋 za r臋k臋 - [i]prosz臋 obiecaj 偶e mi pomo偶esz a wynagrodz臋 Ci臋.. hojnie - po tych s艂owach uca艂owa艂a Ci臋 w d艂o艅
18 wiosen... staram si臋 obliczy膰 w pami臋ci ile by to by艂o... nie jest to 艂atwe zadanie.
Ja mam ze trzydzie艣ci pi臋膰, ona osiemna艣cie... opuszczam g艂ow臋 i licz臋 na palcach. Ukradkiem.
Umiej臋tno艣ci liczenia w szerokim stepie bywaj膮 przydatne, ale po kilku g艂臋bszych cz艂owiek traci rachub臋.
To tu, to tam... ni chybi siedemna艣cie lat ode mnie m艂odsza! Prawie w wieku c贸ruchny mej, gdybym oczywi艣cie jak膮艣 sp艂odzi艂.
Ca艂uj臋 mnie po r臋kach jak Pana Ojca. Chcia艂bym mie膰 takie dzieci臋. Tyle lat na wojaczk臋 zmarnowanych, a nawet na posag nie mia艂bym dla niej.
Musze zdoby膰 to z艂oto. Musz臋 mie膰 Imperia艂y na powr贸t do domu, na za艂o偶enie rodziny. Ju偶 prawie czterdziestka si臋 zbli偶a, wiecznie wojownikiem by膰 nie mo偶na.
Czas pogospodarzy膰, obsia膰 pola, cieszy膰 si臋 wzrostem plon贸w. Chodowa膰 stada konii, pi臋knie prezentuj膮cych si臋 na stepie. P艂odzi膰 syn贸w i c贸rki, polowa膰, cieszy膰 si臋 reszt膮 swego 偶ycia.
Tymczasem ja marnuj臋 sw贸j 偶ywot w jakiej艣 dziurze. Perspektywy zarobku oddalaj膮 si臋 niechybnie ode mnie.
Trzeba by艂o jednak zosta膰 przy ochronie karawan. Dobrze p艂atna praca, 艂atwa, bez przestoj贸w, zap艂ata niemal偶e pewna.
- Ju偶 dobrze Marto. Ju偶 dobrze. Postaram ci si臋 pom贸c w tej偶e sprawie.
Mam nadziej臋 i偶 ta sprawa doprowadzi mnie do wilka
- Ci臋偶kie czasy nasta艂y dziecino i niebezpieczne. Widzisz to?
Wskazuj臋 na sw膮 now膮 opask臋
- Efekt po艣wi臋cenia dla towarzyszy. Czy kto艣 je doceni艂? Owszem. Hrabia. Jego zdrowie, niech mu Ursycyn da d艂ugie 偶ycie i mn贸stwo si艂. A ci towarzysze? Same 艂otry, jeden gorszy od drugiego. G艂upcy i niewdzi臋cznicy. A mog艂em pozwoli膰, 偶eby to na nich w艣ciek艂e wilczysko si臋 rzuci艂o. Zachcia艂o mi si臋 by膰 dobrym Scytawinem, zamiast pa艣膰 na ziemi臋 i udawa膰 trupa. Jak cz臋艣膰 tych tch贸rzy. Czy us艂ysza艂em chocia偶 "dzi臋kuj臋" za to, 偶e ostatni, szale艅czy atak wzi膮艂em na siebie? 呕e odci膮gn膮艂em wielk膮 besti臋 od ich marnych, s艂abych truche艂? Nie. Jedynie Hrabia doceni艂 przelan膮 krew.
Chwytam za butelczyn臋
- Tym prostym, ale jak偶e dosadnym i wiele m贸wi膮cym gestem. Dobry cz艂ek. Postaram ci si臋 pom贸c me dziecko, jakem szlachcic kislevski. Zachowaj sw膮 cnot臋 dla siebie, ma pobo偶no艣膰, skromno艣膰 i al... <Trudne s艂owo>
- ... Al-tru-izm wrodzony nie pozwalaj膮 mi z twych urok贸w korzysta膰. Nie jestem jak reszta Imperialnej bandy, jestem Gospodarem! Z honorem i sw膮 dum膮. Oczywi艣cie z艂ota bym nie odm贸wi艂... ech, bez tego jak偶e niecnego kruczcu nic nie mo偶na zrobi膰.
Gdybym tak mia艂 ja ci garniec tego偶 to m贸g艂bym powr贸ci膰 do domu w glorii, za艂o偶y膰 rodzin臋 i m贸c si臋 cieszy膰 pomna偶aniem swych d贸br. Ku chwale Papy Nied藕wiedzia, Car贸w i Kislevu.
Wzdycham ci臋偶ko za rajem utraconym>
- Dobrze dziecko. Nim jednak co艣 zrobi臋 to, prosz臋 ci臋 duszko, opowiedz mi o tym ponurym regionie, o wydarzeniach ostatnich i wcze艣niejszych. Ja nietutejszy. Zgine艂y mo偶e inne dzieci? Od dawna grasuje po mie艣cie wilczysko, od jakiego momentu? Czy co艣 wa偶nego poprzedi艂o
pojawienie si臋 bestii? Okoliczno艣ci znikni臋膰, rzeczy niezwyk艂e. Takie tam sprawy, ju偶 ty chyba dziecko wiesz o co mi chodzi.

Wypatruj臋 karczmarza. Musz臋 zam贸wi膰 sobie ze trzy flaszki czego艣 mocniejszego na drog臋. A mo偶e... a mo偶e sam pomy艣l臋 nad w艂asn膮 bimbrownic膮 przeno艣n膮. Ma艂膮. Nie ma przecie偶 takiej rzeczy, z kt贸rego nektaru nie utoczy ekspert. Zapytam si臋 o to karczmarza
Gdy “odrzuci艂e艣” jej propozycj臋 dziewczyna rzek艂a:
- Nie podobam Ci si臋 Panie, czy uwa偶asz 偶e nie b臋d臋 wstanie Ci臋 zaspokoi膰 ? - 艂zy pop艂yn臋艂y z jej oczu
Nie ma widoku przykrzejszego ni偶 p艂acz膮ca kobieta. Pardon... pe艂na flaszka kvassu, rozbita przez zaniedbanie. Albo ko艅 ze z艂aman膮 nog膮.
Jednak gdy ujrza艂em m艂贸dk臋 mi samemu w k膮cikach oczu stan臋艂y 艂zy wzruszenia, ale i zdziwienia. Zazwyczaj dziewoje na narzucaj膮 si臋 samcom i ca艂uj膮 ich po r臋ce, gdy ci
szlachetnie odmawiaj膮 skorzystania z ich us艂ug i szlachetnie ofiarowuj膮 im sw膮 pomoc.
W mym umy艣le zapali艂a si臋 lampka ostro偶no艣ci. Ca艂kiem mo偶liwe i偶 jest to czyj艣 podst臋p. By膰 mo偶e przed sob膮 mam w艂a艣nie wilczysko, kt贸re przeistoczy艂o si臋 w cz艂owieka i teraz kusi.
Jak jednak zaleczy艂o swe rany? Tego nie wiem, ale plugawe istoty maj膮 swe plugawe sposoby na r贸偶ne plugawe rany. Czarcie sztuczki.
- Dziecko, uspok贸j si臋. Ja... nie mog臋. Zbyt bardzo przypominasz mi to co straci艂em, co zostawi艂em za sob膮.
Szukam husteczki po swoich kieszeniach, aby otrze膰 jej 艂zy
- Nie przystoi szlachcicowi kislevskiemu wykorzystywa膰 niecnie pi臋kne damy w potrzebie. To godzi艂oby w m贸j honor i niczym nie odr贸偶nia艂oby mnie od tamtych 艂otr贸w z cmentarza. Poza tym... ja jestem wojownikiem, nara偶am si臋 na niebezpiecze艅stwo i 艣mier膰.
Nie m贸g艂bym... zbyt wiele nieszcz臋艣膰, krzywd ludzkich i 艣mierci widzia艂em drogie dziecko... ech
gdzie ten karczmarz... drobna ta dziewka, na stepie nie prze偶y艂aby d艂ugo. Nasze kobiety to jednak s膮 tury. Jedn膮 r臋k膮 przytrzymuj膮 dziecko przy swej piersi, a drug膮 czaski hobgoblin膮 rozwalaj膮. A jakie p艂odne! Silne pociechy na 艣wiat wydaj膮, duma dla ka偶dego m臋偶czyzny.>
- Odpowiedz dziecko na me wcze艣niejsze pytania. Mo偶e... mo偶e kto艣 twym zdaniem zas艂u偶y艂 na kl膮tw臋 lykantropii? Ch臋tnie wys艂ucham tutejszych plot i ploteczek.
-Karczmarzu... dawaj偶e mi m膮 ma艂膮 bimbrownic臋. Nieco sk艂adnik贸w, dro偶dzy, mo偶e zacieru na pocz膮tek. Bohaterowi takiemu jak ja nale偶膮 si臋 zaszczyty! Chyba, 偶e hrabia twardo trzyma w swej gar艣ci monopol alkoholowy

- Wiem 偶e dzieci znikaj膮 z okolicznych dom贸w i potem s艂yszy si臋 偶e noc w nocy ich duchy nawiedzaj膮 pobliski cmentarz. A co to lykantropia. - zapyta艂a zaciekawiona
Gospodarz przyni贸s艂 kolejn膮 butelk臋 samogonu a Ty zacz膮艂e艣 pi膰. Alkohol coraz mocniej uderza艂 Ci do g艂owy. Nie zdo艂a艂e艣 odpowiedzie膰 albowiem kolejny 艂yk samogonu zwali艂 si臋 z n贸g. Waln膮艂e艣 g艂ow膮 o st贸艂 i usn膮艂e艣. Gdy tak spa艂e艣 艣ni艂e艣. Widzia艂e艣 jak Marta podchodzi do Ciebie, kl臋ka przed Tob膮 i rozpina Ci rozporek. Nast臋pnie d艂oni膮 wyjmuje tw贸j cz艂onek i zaczyna go masowa膰 szepcz膮c Ci

Pi臋膰 kiedy艣 by艂o, lecz teraz s膮 ju偶 dwie
Kostucha w nocy po ostatni膮 mknie
Nim 艣wit nastanie, rzeka sp艂ynie krwi膮
Tylko pi膮ta oka偶e si臋 t膮 z艂膮

Czas si臋 wype艂ni艂 to ju偶 pewne jest
Dla czterech z pi臋ciu 偶ycia b臋dzie kres
Kr膮g si臋 zatacza, kr膮g si臋 zamyka
A prosty trop m臋偶om szybko znika

Co niegdy艣 艣wi臋te stanie si臋 przekl臋te
Co mile widziane stanie si臋 niechciane
Ksi臋偶yc krwi膮 zabarwi dzisiaj si臋
Gdy b臋dzie za p贸藕no lepiej ratuj si臋


Odskoczy艂e艣 od niej a ona u艣miechn臋艂a si臋 i zacz臋艂a krzycze膰. Zatka艂e艣 sobie uszy i patrzy艂e艣 na Mart臋 kt贸rej twarz a potem reszta cia艂a zacz臋艂a si臋 rozsypywa膰 normalnie. Krzykn膮艂e艣 g艂o艣no i ... spad艂e艣 z krzes艂a budz膮c si臋 na ziemi w karczmie. W miejscu gdzie sko艅czy艂e艣 picie


Axel
Ruszy艂e艣 w stron臋 miasta, cho膰 艣lady kopyt zgubi艂e艣 gdzie艣 po drodze, albowiem 艣cie偶ka ta by艂a do艣膰 cz臋sto ucz臋szczana i 艣lady nak艂ada艂y si臋 jedne na drugie. Gdy stan膮艂e艣 przed wjazdem do miasta czeka艂a Ci臋 d艂uga kolejka i d艂ugie oczekiwanie. Mn贸stwo ludzi dzi艣 przyby艂o do miasta, a stra偶nicy nie nad膮偶ali z wpuszczaniem i sprawdzaniem wszystkich. W ko艅cu przecisn膮艂e艣 si臋 jako艣 i ruszy艂e艣 do karczmy. Szed艂e艣 powoli bowiem g艂贸d, zm臋czenie dawa艂y o sobie zna膰 coraz bardziej i bardziej. Pragn膮艂e艣 w艂o偶y膰 co艣 ciep艂ego do ust i odpocz膮膰 cho膰 godzin臋. Przechodzi艂e艣 akurat ko艂o g艂贸wnego rynku, gdy tw贸j sz贸sty zmys艂 zacz膮艂 wariowa膰. Pierw my艣la艂e艣 偶e zostaniesz zaatakowany ale potem dostrzeg艂e艣 w贸z, kt贸ry powoli jecha艂. Wo藕nic膮 by艂 stary cz艂owiek, kt贸rego nie zna艂e艣. Jecha艂 powoli a wielka czarna p艂achta przykrywa艂a co艣. Ruszy艂e艣 si臋 bowiem co艣 Ci podpowiada艂o 偶e musisz tam zajrze膰. W kilku susach dotar艂e艣 do niego i podnios艂e艣 p艂acht臋 do g贸ry. Kristen i Mary. Pozna艂e艣 je!! Le偶a艂y bez 偶ycia, jakby kto艣 z nich wyssa艂 ca艂膮 rado艣膰 i si艂臋. Nie, nie maj膮 偶adnych 艣lad贸w. Niczego. Wygl膮da艂y jakby umar艂y we 艣nie. Dotkn膮艂e艣 ich mimowolnie, jakby ten dotyk mia艂by by膰 po偶egnaniem. Fakt, noc z nimi by艂a upojna i na pewno nie zapomnisz jej.
Gdy tylko dotkn膮艂e艣 ich cia艂, te momentalnie zacz臋艂y si臋 starze膰 i starze膰. W艂osy ich zacz臋艂y wypada膰 z g艂owy, sk贸ra marszczy膰 si臋 a z臋by szarze膰 i krusze膰. Zakry艂e艣 je odruchowo p艂acht膮, bowiem odskoczy艂e艣, zaskoczony, do ty艂u. Nie pewnie podnios艂e艣 raz jeszcze przykrycie i.. obie wygl膮da艂y m艂odo. Martwo ale m艂odo.
Wr贸ci艂e艣 lekko wstrz膮艣ni臋ty do karczmy i zam贸wi艂e艣 obfity posi艂ek. Stara艂e艣 si臋 nie my艣le膰 o tym, a nawet nie mia艂e艣 ju偶 si艂y na my艣lenie o czymkolwiek. Tw贸j spok贸j zbudzi艂 si臋 krzycz膮cy i spadaj膮cy ze sto艂ka pijany Kislevita. Co艣 musia艂o mu si臋 przy艣ni膰 bo obudzi艂 si臋 jak poparzony.


Gerhard / Dumni / Lafel / Alexander

Wasze dumania nie na wiele si臋 zda艂y bowiem nie doszli艣cie do 偶adnych konstruktywnych wniosk贸w. Wiecie jedno czas up艂ywa艂 nie ub艂aganie a do zachodu s艂o艅ca pozosta艂o jeszcze kilka godzin. Na pro艣b臋 Gerharda stra偶nicy przyprowadzili wszystkich cyrulik贸w w mie艣cie, lecz 偶aden z nich nie leczy艂 nikogo z ran ostatniej nocy czy dzisiejszego poranka. Plan 艂owcy wampir贸w spali艂 na panewce.
Tropiciele kt贸rzy udali si臋 do wioski stwierdzili jednog艂o艣nie 偶e nie odkryli 艣lad贸w wilko艂aka w tamtejszym rejonie. Przy bramie ci臋偶ko by艂o co艣 dostrzec bowiem od rana t艂um hucznie wdziera艂 si臋 do miasta na co roczne 艣wi臋to. Ludzie 艣wi臋towali od kilku lat udane wyzwolenie spod w艂adzy Von Carstein贸w tote偶 ci臋偶ko by艂o cokolwiek odkry膰. Stra偶nicy r贸wnie偶 nie ch臋tnie i zdawkowo m贸wili kto wje偶d偶a艂 bowiem t艂umy wali艂y od samego 艣witu, tote偶 nie byli wstanie zapami臋ta膰 ka偶dego kto wje偶d偶a艂.

Wiecie 偶e nikt nie sprawdzi艂 cmentarza. bowiem ludzie bali si臋 tam i艣膰 po wieczornej jatce. Sier偶ant Halen prze偶y艂 ale d艂ugo si臋 b臋dzie wylizywa艂. Straci艂 na zawsze w艂adz臋 w jednej r臋ce. Thomas Callau, Baron Thomas Callau wys艂a艂 przez swojego s艂u偶膮cego zap艂at臋 w wysoko艣ci 15 z艂otych koron na g艂ow臋, oraz pro艣b臋 偶eby i dzi艣 po raz kolejny spr贸bowali. Tylko czy macie jakiekolwiek szanse by prze偶y膰 to spotkanie?

Pyta艅 jest coraz wi臋cej a czasu nie wiele. Co postanowicie? Przyj膮膰 zlecenie czy te偶 odpu艣ci膰. Czy rzeczywi艣cie macie wszystkie informacje, czy wszystko czego si臋 dowiedzieli艣cie powiedzieli艣cie? I gdzie jest Axel ?


Wszyscy

W ko艅cu spotkali艣cie si臋 razem na dole a karczmarz przyni贸s艂 wam posi艂ek. Do zachodu s艂o艅ca macie kilka godzin. Macie czas na rozmow臋 i jakie艣 dzia艂ania. Konkretne i szybkie bo czasu co raz mniej. Tik-Tak.

_________________
#sesja Miasto: Dante Cavenaghi
#sesja Wichry P贸艂nocy: Kain

Kobiet potrafi膮cych s艂u偶y膰 za materac jest wiele na tym naszym nie najweselszym ze 艣wiat贸w. Ale znalezienie dowcipnie czy roztropnie gadaj膮cego materaca nie jest ju偶 takie proste
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Czw Kwi 05, 2012 17:45    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<O cholera. Jestem tak zm臋czony, 偶e mam przywidzenia. Wydaje mi si臋 ,偶e wszystko si臋 rozpada. Szlag. Usiad艂em sobie niedaleko kislevity i rzek艂em>

-Nie umieraj JAnkov. Musze ci postawi膰 kielicha za odwag臋 jak masz si艂臋 pi膰...

<Zabra艂em si臋 za jedzenie od razu jakbym nie jad艂 od tygodnia.>

-I co uradzi艂e艣 Gerhard? Ja dowiedzia艂em si臋 kilku ciekawych rzeczy...

<Poch艂aniam kolejne k臋sy jedzenia bez opamietania. Kto wie ,mo偶e to m贸j ostatni posi艂ek.>
_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Jaracz
Markgraf
Markgraf


Do潮czy: 29 Cze 2005
Posty: 2221
Sk眃: Olsztyn

PostWys砤ny: Pon Kwi 09, 2012 18:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Opar艂em si臋 o st贸艂 艂okciami, nachyli艂em i 艣cisn膮艂em d艂o艅mi kark. Talerz z resztkami jest ju偶 przede mn膮. W zasadzie tych resztek to tam niewiele, bo zjad艂em to co mi dano i jeszcze dok艂adk臋 zam贸wi艂em.

Opowiedzia艂em towarzyszom wszystko co wiedzia艂em o tej sprawie. O wied藕mie kt贸r膮 spotka艂em, o jej wierszyku, o wierszyku kobiety z kamienicy, kt贸r膮 spotkali艣my wraz z Dumnim i Hansem, o zaginionych dzieciakach, o chodz膮cych trupach na cmentarzu (wspominam, 偶e by艂em ju偶 wcze艣niej na tym cmentarzu i wtedy te偶 by艂a noc 偶ywej 艣mierci), o pierwszym spotkaniu tego wampira. Wszystko co w tej sprawie wiedzia艂em, wy艂o偶y艂em na przys艂owiowy st贸艂.

Nie wspomnia艂em tylko czym si臋 do niedawna para艂em.

- Niewiele - westchn膮艂em na koniec - kurewska zagadka, ot co. Te wierszyki... one wieszcz膮 zgub臋 tego miejsca. Tak jak wcze艣niej m贸wi艂em. Jaki艣 rytua艂 si臋 szykuje. Mam wra偶enie, 偶e ta sprawa z wilko艂akiem jest ledwie wierzcho艂kiem g贸ry problem贸w jakie nied艂ugo nadejd膮. Ot... taki korze艅 na drodze, o kt贸ry si臋 potykasz 偶eby dostrzec, 偶e w zasadzie chodzisz po bagnie. Wiem co powiecie. 呕e p艂ac膮 nam tylko za wilko艂aka. Pewnie. Ale jak na razie nie mamy ani jego, a i mam wra偶enie, 偶e jak nie rozwi膮偶emy tej zagadki, to i nie b臋dzie komu p艂aci膰.

Przeci膮gn膮艂em kciukiem po gardle.

- Powiedzcie co wiecie. Wszystko.
_________________
#Przyjaciel czy Wr贸g => Alex Zir, cz艂owiek, magister alchemik.
#Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager => Brokk Imrakson, krasnolud
#Sylvania - Ziemia Przekl臋tych => Gerhard, cz艂owiek
#Lily et Pique - Blaise Cillianmour, szlachcic
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email Odwied stron autora
Wy秝ietl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie mo縠sz pisa dodawa ani zmienia na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez mo縧iwo禼i zmiany post體 lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Sylvania - Ziemia Przekl臋tych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26, 27, 28  Nast阷ny
Strona 25 z 28

 
Skocz do:  
Nie mo縠sz pisa nowych temat體
Nie mo縠sz odpowiada w tematach
Nie mo縠sz zmienia swoich post體
Nie mo縠sz usuwa swoich post體
Nie mo縠sz g硂sowa w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group