Wys³any: Sro Lut 11, 2009 21:49 Temat postu: Naggaroth
Jamaal
Dwie godziny zajęło wam dotarcie do miejsca gdzie odbył się bunt niewolników, przez którey zbiegli cenni dla was osobnicy. Dzieki Khaine'owi że przez ten czas nie padał śnieg, ślady nadal są czytelne... dla twojego towarzysza oczywiście.
Ty dostrzegasz tylko mieszanine wszelkiego rodzaju tropów. Są też zamarznięte ciała: tak niewolników jak i Druchi. Niektóre są, o dziwo, nadjedzone, mimo że przez cały twój pobyt w tych lasach nie usłyszałaś ani jednego zwierzęcia.
Cień pokazał ci ogromne tropy jakiegoś monstra, oraz ślad wskazujący że wleczono po śniegu coś ciężkiego.
-Śnieżny tygrys. Widać wziął ze sobą jedno z trucheł. W puszczy musi panować głód jesli tak bardzo oddalił się od gór. To źle dla nas... <po krotkiej chwili kontynuował> Człowiek poszedł na południe, jest ranny. Ciężko powiedzieć jak bardzo bo może chodzić, ale jest niesłychanie wytrzymały - żył w niewoli juz od kilku lat i wcale nie osłabł, inni nie dożywają roku.
Zauważyłaś coś co pominął Cień - jeden z trupów ma rozerwaną szate na plecach, a ktoś wyrył w ciele wiadomość w Mrocznej Mowie:
Bede na was czekał, otoczony śmiercią _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Całą sytuację obserwuję, stojąc wyprostowana ze złączonymi sztywno nogami - jak na baczność. Przez tylni pas mam przewieszone ostrze rytualne, przez ramię torbę z zapasami i szpargałami, sztylet spoczywa na udzie.
Dłonie trzymają nie do końca zapięte wysokie kołnierze, okrywając większą część twarzy i szyję. Jedynie od nosa w górę widać zmrużone oczy i nieco zmierzwioną od wiatru burzę srebrnych włosów.
Zerkam na ślad jaki pozostawiła nasza zwierzyna.
-Skoro będzie czekał to szybciej go odnajdziemy... on jest arogancki, nie zdziwie sie jesli dał nam w ten sposób trop. Jesli uda nam się odpowiednio szybko zareagować to zdołamy go zaskoczyć.
Mróz zaczął dawać się we znaki więc zdecydowaliście by ruszać delej - podczas wędrówki jest przynajmniej odrobine cieplej. Marsz zajął wam sporo czasu, sama nawet nie wiesz ile, bo niebo przykryły stalowoszare chmury i zapanował półmrok.
W marszu zdecydowałaś się pociągnąć z jednej z zabranych manierek. Kiedy tylko ciecz znalazła się w twych ustach, została przez ciebie wypluta w postaci mgiełki. Czujesz żywy ogień na języku i początku przełyku. Krztusisz się i kasłasz. Co oni kurwa piją?!
Na twarzy Cienia pojawił się drobny uśmiech.
Wreszcie dotarliście do rzeki. Nie została skuta lodem bo jej nurt jest wyjątkowo wartki. Tutaj ślady człowieka się urywają. Towarzyszący ci samiec zaczął z niedowierzaniem chodzić wzdłuż brzegu, wreszcie powrócił.
-Wlazł do tej wody i kontynuował marsz w niej. Ryzykuje utrate stóp żeby nas zgubić. Nie zdołam go tropić dalej.
Zaczął padać śnieg... _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Mieszanina wściekłości, zawodu i beznadziei maluje się na mej twarzy i w gestykulacji. Klnę zażarcie, ale w końcu się uspokajam.
- Ślady niedługo zakryje śnieg. Jeśli wyszedł na drugi brzeg to jak się pospieszymy, to może odzyskamy trop. Musimy znaleźć jakiś bród.
Skupiam się by rzucić Błogosławieństwo które da nam większą odporność.
- Nie możemy się teraz wycofać. Musimy go odnaleźć. W końcu on nie wytrzyma, to wyznawca Khorne'a a nie zwierzyna. Albo próbuje nas oszukać... _________________ Ulfir Egillsson, Norsmen -Wichry Północy
Cień wpatrzył się w niebo by po kilku sekundach skierować wzrok na ciebie.
-Nie brodu trzeba nam teraz szukać, lecz jaskini. Spójrz na te chmury. Za mniej niż godzine będzie tu szalała śnieżna nawałnica. Nie przetrwamy bez schronienia.
Wiesz dobrze że zna sie na panujących tutaj warunkach znacznie lepiej od kogokolwiek z miasta, ale wizja porażki jest nie do zniesienia. Nadszedł czas na decyzje: szukać dalej stawiając swe życie na szali, czy poszukać schronienia i wrócić z niczym. _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Cień zmarszczył brwi, na pierwszy rzut oka widzisz w nim dezaprobate.
-Nie przetrwasz tego. Umrzesz nawet nie zdajÄ…c sobie z tego sprawy.
Nie słuchałaś go jednak, tylko wpakowałaś się w rwący strumień.
Szok był obezwładniający. Woda okazała się głębsza niż ci sie zdawało i natychmias wdarła się do butów. Poczułaś tysiące igieł wbijających się w twoje podudzia i bezwiednie zrobiłaś olbrzymi wdech. Zanim odzyskałaś zdolność logicznego myślenia z lodowatej toni wyrwały cię silne ręce.
Wylądowałaś w śnieżnym puchu. Twoje buty zostały brutalnie zdjęte z nóg, a łydki osuszone szorstkim materiałem.
-GÅ‚upia!
Mężczyzna przykrył cie swoim płaszczem i zniknął między drzewami. Po paru minutach powrócił z naręczem chrustu i w przeciągu ledwie chwili rozpalił ognisko. Wreszcie spojrzał ci w twarz jednak nie potrafisz odczytać jego uczuć.
-Nie przetrwasz tu nawet jednej nocy. Klaron nic ci nie zrobi, sama sie zabijesz!
Nie powiedział nic więcej tylko w milczeniu wpatrywał się w płomienie. Zerwał się wiatr znacznie silniejszy niz dotychczas. Bez słowa podał wysuszone juz buty i wstał. Ruszył wzdłuż strumienia na południe, w dzicz.... _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
To jest pierwsza myśl jaka kołacze mi w głowie. Później, pojawiają się głosy za i przeciw. Moje myśli rozdarte są między karceniem się za głupotę, a poczuciem winy iż byłam zbyt słaba by kontynuować przeprawę przez rzekę.
Odpoczywam i staram się wygrzać. Co mi pozostało innego?
Broń mam w pogotowiu. _________________ Ulfir Egillsson, Norsmen -Wichry Północy
Wichura wzmagała się z kazdą chwilą. Twoje ubrania sa przystosowane do niskich temperatur, ale nawet one nie powstrzymują obecnego chłodu. Zaczynasz drżeć. Ognisko zgasło pod tym zmasowanym atakiem przyrody i wiesz ze próba ponownego rozpalenia jest skazana na niepowodzenie.
Wstałaś i rozejrzałaś się wokół. Teraz jedynym sensownym punktem orientacyjnym jest strumień. Nie widząc innej możliwości zaczęłaś morderczy marsz. Krok za krokiem, stawiając przed sobą kolejne punkty docelowe.
Wszystkie siły natury zwróciły się przeciw tobie. Wiatr jest tak silny ze niemal cie przewraca, śnieg sięga do kolan, powoli tracisz czucie w stopach i dłoniach od zimna.
Przysięgłabyś że wieki od rozstania z Cieniem. Upadłaś na kolana wyczerpana do granic mozliwości. Zimno nagle ustąpiło, wiatr wiał jakby z odległości. Chcesz zasnąć, zmęczenie jest tak wielkie.... tylko na chwile, tylko zamkniesz oczy... Padłaś w śnieg.
Usłyszałaś śpiew wydający ci sie wyjątkowo piękny: melodyjny, przyjemny dla ucha, ale słychać w nim twarde, jakby brutalne, nuty. Otworzyłaś oczy i zaczęłaś rozglądać się wokół a śpiew przybierał na sile.
Nagle z zamieci wyłoniła się piękna, naga kobieta, o kruczoczarnych włosach i skrzydłach z czarnymi piórami.
Harpia, służka Khaine'a. Wydaje sie na coś czekać. _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Spoglądam na Harpię z mieszaniną czci, strachu i zdziwienia. Staram się powstać, najpierw na czworaka, później na kolana i na końcu ustać na nogach.
Muszę iść dalej. Nie mogę okazać słabości ani braku wiary przed boską wysłanniczką mojego Pana. Nawet jeśli ma to oznaczać śmierć, pójdę w jej objęcia z radością - wiedząc, że trafię po zejściu do królestwa Khaine'a by tam służyć za jego sługę w życiu po śmierci. _________________ Ulfir Egillsson, Norsmen -Wichry Północy
Podniosłaś się i twe siły zaczęły wracać w niewytłumaczalny sposób. Kiedy stałaś już wyprostowana, poczułaś się jakby pod działaniem Błogosławieństwa Siły, a zimno przestało ci dokuczać. Pojawiło się również coś jeszcze... masz niewypowiedzianą ochote przelać krew w imieniu Khaela Mensha Khaine'a. Stało się to sensem twego istnienia.
W tym momencie harpia zerwała się do lotu i wykonała nad tobą kilka okrążeń, by w końcu skierować swój lot nad rzeką w las. Zniknęła pośród zamieci jednak wznowiła swój śpiew, który słyszysz wyraźnie pomimo wiatru. _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Z cichymi modlitwami wznoszonymi ku Khaine'owi, ruszam dalej, rozpierana energiÄ….
Trzeba odnaleźć tego Khornistę i ofiarować go memu panu. Otrzymałam drugą szansę, więc nie mogę go zawieść.
Kieruję się tam, gdzie podpowiada mi intuicja. Tam, gdzie tępy, brutalny, fanatyczny, ranny i wściekły człek mógłby szukać schronienia. _________________ Ulfir Egillsson, Norsmen -Wichry Północy
Ogarnięta furią i rządzą krwi mogłaś skupić się tylko na jednej rzeczy: na owym śpiewie. Jego ton odrobinę się zmienił, zaczął bardziej przypominać Druchir i chyba zaczęłaś go rozumieć - harpia każe ci podążać za sobą.
To jednak oznacza przedostanie się przez rzeke, a ty nie masz skrzydeł. _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Tym razem nie popełnię tego samego, głupiego błędu. Staram się znaleźć jakieś przewężenie lub bród na rzece by przeprawić się wpław lub chodem.
Jeśli takowego czegoś nie znajdę, chcę przynajmniej odnaleźć jakieś drewno by móc na nim (lub trzymając się owej szczapy) przepłynąć na drugą stronę - jeśli nie wprost, to chociaż pod kątem. _________________ Ulfir Egillsson, Norsmen -Wichry Północy
Przebyłaś strumień na zwalonym pniu. W polowie jego długości niemal ześliznęłaś się do tej piekielnej wody, wtedy poczułaś strach, mimo dzialających na ciebie mocy.
Uspokoiłaś sie kiedy dotknęłaś stopami przeciwległego brzegu. Śnieg sięgał juz niemal do bioder... szukanie teraz jakichkolwiek śladów było niedorzecznościa, ale bardzo wyraźnie słyszałaś śpiew. Działał niczym drogowskaz.
Ryszyłaś wiedziona przez wysłanniczke twego boga. Twój umysł był wypełniony rządzą mordu i nienawiścią do wszelkiego życia, nic wiecej sie nie liczyło.
Wreszcie głos zaprowadził cię do jakiejś jaskini. Bez wahania wkroczyłaś do środka. Po kilku chwilach i krokach wgłąb jamy, oczy przyzwyczaiły się do mroku. Zobaczyłaś harpie stojącą z założonymi na piersiach rękoma i wpatrzoną w twoje oczy. Śpiew się urwał a wraz z nim siła która na ciebie działała. Zemdlałaś skrajnie wycieńczona.
Obudziłaś się naga, przykryta jakimiś ciężkimi skórami. Przy tobie płonie ognisko. Piecze się na nim kilka ochłapów mięsa. _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Id¼ do strony 1, 2Nastêpny
Strona 1 z 2
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach