Zostaliście we dwoje wsród wszechobecnej ciemności. Ledwo sie widzicie, a cisza panująca wokół jest nieopisana. Czasem masz wrazenie ze słyszysz swe mrugnięcia. Cień zachowuje się nieco dziwnie, ani razu nie spojrzał w twoją strone, cały czas wpatruje sie w dalszą droge. Albo jest stuprocentowym profesjonalistą, albo nie ma obycia z kobietami, przynajmniej z tymi ładnymi.
Podjeliście decyzje by nieco zbliżyć sie do wrogów. Nie mogłaś uwierzyć że można poruszać się tak cicho jak twój kompan.
Za delikatnym zakretem pojawiło się światło - bardzo słabe, dające ledwie połmrok, ale jednak. Dało się również usłyszeć jakieś głosy, prowadzące rozmowe w jakichś podlejszych językach. Arhos jeszcze nie zaatakował.
Po kilku chwilach niecierpliwego czekania, na tle światła, które jest widoczne, pojawiła się jakaś sylwetka. Chyba ludzka.
KtoÅ› tu idzie. _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Cofam się lekko w cień i unoszę rytualne ostrze oraz sztylet. Ten drugi gotów jest do ewentualnego parowania, ten pierwszy do szybkiego ciosu w jakieś witalne miejsce.
Postaram się zabić wroga w sposób szybki i cichy, ale nie jestem skrytobójcą. To zadanie raczej dla Cienia. _________________ Ulfir Egillsson, Norsmen -Wichry Północy
Cień wydaje sie być dziwnie spokojny, popatrzył ci przez chwile w oczy jakby chcial dać coś do zrozumienia, lecz nie zrozumiałaś co. Broń trzymasz w pogotowiu, spowita przez mrok tutaj panujący. Szykujesz się do zabicia nieproszonego gościa.
Postać zeszła po paru stopniach i idzie w waszym kierunku. Dość szybkim, zdecydowanym krokiem. Dzieli was pięćdziesiąt kroków, czterdzieści, dwadzieścia... dostrzegasz teraz jego rysy. To człowiek, skrajnie wychudzony, ubrany jedynie w jakieś szmaty, przy jego boku jest miecz twej rasy.
Dziesięć kroków. Zamierzasz się na niego, kiedy on nagle się zatrzymał, rozkraczył nieco, przyjął wygodną pozycje i... zaczął sikać w waszym kierunku.
Ludzie nie widzÄ… w mroku.
Po kilku sekundach usłyszałaś dźwięk rogu z sali do której zmierzaliście, potem jakieś krzyki i szczęk oręża. Ludzki niewolnik odwrócił głowe i rzekł:
-Kurwa, teraz?! _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Najciszej jak potrafię, rzucam się w jego stronę i staram się natychmiast wbić sztylet w jakieś witalne miejsce które odbierze mu dech - przeponę, bok lub okolice szyi.
Jestem trochę zniesmaczona faktem że dopiero teraz rozpoczęła się walka, tak blisko wykrycia nas przez te chodzące trupy. I tym, że to ja muszę wykonywać skrytobójstwo za Cienia. _________________ Ulfir Egillsson, Norsmen -Wichry Północy
Szybko pozbyłaś się niewolnika blokującego przejście zrecznie omijajac nieczystości. Wredne ścierwo... nawet po śmierci przeszkadza.
Ruszyłaś biegiem w strone klatek, w zaledwie kilkanaście sekund przebywajac całą odległość. Juz miałaś wbiegać do pomieszczenia kiedy nagle przed wylotem tunelu śmignął Ci jakiś lecący na ściane Drannach. Usłyszałaś zgrzyt zbroi kiedy się rozbił.
Gromm musi brać udział w walce.
Zerknęłaś do pomieszczenia: panuje straszny chaos, na ziemi leży około dziesiątki martwych niewolnych różnych ras. Zyje jeszcze ostatni z tych skazanych na śmierć - ubrał się w przerobiony pancerz pikiniera i walczy bardzo ciężkim toporem, skutecznie powstrzymując dwóch twoich.
Dwa metry od niego z twymi 'towarzyszami' walczy spory ogr, jednak nie spasiony jak większość z nich - widać u niego każdy z mięśni, a brzuch niemal zaniknął. Dzieki tutejszej diecie zrzucił zbędny balast i stał się szybszy w walce. _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Czym prędzej zbieram siły, które wcześniej przygotowywałam do rzucenia czaru. Wykorzystuję fakt że wszyscy są zajęci walką.
- Osłaniaj mnie. -mówię głośno do Cienia.
Potem skupiam się na Pętach - by je zacisnąć na rękach Gromma, i w razie czego ponowić je, jeśli je zerwie od razu. _________________ Ulfir Egillsson, Norsmen -Wichry Północy
Cień obrał za cel wciąż żyjącego człowieka wymierzając w niego swoją samopowtarzalną kusze. Kiedy niewolny uniósł ramiona nad głowe by zadać cios swym toporem pod pachą utknęły mu dwa bełty, wbite w całości w ciało. Padł jak rażony piorunem na ziemie.
Ty skupiłaś swoją uwagę na Ogrze. Inkantacja Pęt zajęła jedynie chwile i poskutkowała. Ręce ofiary twego zaklęcia połączyła niewidzialna siła, a trzymany przez niego miecz upadł na ziemie. Widzisz że mocuje się z krępującą go mocą i jest bliski wygranej, jego siła jest wielka, a wściekłości jeszcze mu jej dodaje. Zerknął w twoją strone, zmróżył oczy w furii i wreszcie rozerwał swe okowy.
Idzie w twoim kierunku. Mężczyźni coś do ciebie krzyczą ale ty skupiłaś się by powtórzyć czar... jednak nie wyszedł. Nie wiesz czy to przez strach przed nadchodzacym wrogiem czy błogosławieństwo z ofiar zeszło. Kiedy Gromm był ledwie dwa metry od ciebie wokół jego szyi owinął się bicz Arhosa, a w łydke wbiła się jedna z pik. _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Nie mam z nim szans. Bez mocy i dobrej metody na obezwładnienie go, uciekam. Jak najdalej od niego.
Po paru metrach uspokajam się i wściekam na siebie że dałam się tak łatwo pokonać. No, ale mam jeszcze asa w rękawie.
Biorę do rąk sieć. Nie bardzo wiem jak z niej korzystać, więc po prostu przygotowuję się i rzucam ją na ogra. _________________ Ulfir Egillsson, Norsmen -Wichry Północy
Odbiegłaś daleko poza zasięg jego ramion, uratował cie Arhos, który brutalnie pociągnął za bicz owiniety wokol szyi wroga. Ten czym spowodował że Gromm szybko wstał i zaszarżował na niego.
Strażnik puścił trzymany bicz bo nie był juz przydatny i chwycil pierwsza rzecz ktora wpadłą mu w łapy - solidne kajdany. Zamachnął się nimi w ogra, nim ten wykonał atak. Stalowe bransolety zdzieliły ogra w skroń powodując ze stał sie on nieco zamroczony. W takim stanie nie potrafił wymierzyć ciosu - chwycił Arhosa w swe potezne ramiona i scisnął z całej siły.
W momencie kiedy zarzuciłaś siec usłyszałaś chrzest łamanych kości. Pod jej splotami znalazł sie i ogr i strażnik. Podbiegaja juz do nich Drannach. _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Skutecznie zainkantowałaś Błogosławieństwo Siły, lecz powstrzymałaś się przed inną interwencją.
Pikinierzy dopadli do mocującej sie na ziemi pary. Nie wiedząc co robić zaczeli dźgać ogra swoim orężem, to rozsierdziło Gromma do granic możliwości. Skupił całą swoją siłę na znajdującym sie w jego ramionach Arhosie. Wtedy to usłyszałaś bardzo osobliwy trzask kości i krzyk Strażnika Niewolników ociekający cierpieniem.
Wreszcie jeden z Drannach uderzył ogra obuchem dwuręcznego topora w głowe - poskutkowało. Został ogłuszony. Zwleczono go z waszego dowódcy i niemal natychmiast zakuto w kajdany.
Arhos przez cały ten czas leżał nieruchomo jak kukła, widziałaś tylko że mrugał. Wreszcie, kiedy hałas nieco ucichł, usłyszałaś jego głos. Nienaturalnie spokojny.
-Adeptko... _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Spoglądam na Arhosa. Odniósł straszliwe obrażenia, mimo Błogosławieństw i odsieczy ze strony reszty facetów.
W moim wzroku jednak nie ma pogardy. Jest za to niepewność. Nikt wcześniej nie uratował mi życia ani w ogóle nawet pewnie o tym nie pomyślał.
- Dlaczego mnie uratowałeś? Gdybyś dał mu mnie zabić, mielibyście czas na jego obezwładnienie. _________________ Ulfir Egillsson, Norsmen -Wichry Północy
-Nazywaj mnie prostakiem jeśli chcesz, ale mam swoje zasady. Nie licz na taki gest ze strony podobnych... do ciebie.
Zamknął na chwile oczy i miałaś wrażenie że po jego twarzy przez ułamek sekundy przebiegł jakiś grymas.
-Nie czuje własnego ciała, nie mam nad nim kontroli - zamilkł na kilka sekund by kontynuować swym dawnym szorstkim i chłodnym głosem. - Człowiek którego teraz będziesz musiała odszukać zwie sie Klaron. Pochodzi z północy, prawdopodobnie jest wyznawcą Władcy Czaszek, ale potrafi utrzymać się przy zmysłach i jest nawet sprytny. Będzie walczył do śmierci, chyba że uda wam sie go zaskoczyć...
Jego głowa opadła lecz widzisz że nadal oddycha. Przyjrzałaś się jego bliznom dokładniej. Stare ślady po ostrzach. Arhos z pewnością nie zdobył ich pilnując niewolnych, to szramy wojownika.
Usłyszałaś szept:
-Dobij mnie. _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Kiwam głową, z rozszerzonymi ze zdziwienia oczyma. Podchodzę jakby obojętnie, klękam przy nim.
- Dziękuję. -mówię szeptem i... składam mu pocałunek na policzku, po czym dobijam go tak bezboleśnie, jak się tylko da.
Wstaję, oczyszczam dłonie i ostrze z krwi.
- Musimy znaleźć ostatniego zbiegłego niewolnika. To niejaki Klaron, ludzki wyznawca Khorne'a. Ma on wrócić do niewoli.
Chociaż sama nie wiem po co. Zmuszanie wyznawców Khorne'a do pracy to przejaw umysłowej miernoty władców niewolników. _________________ Ulfir Egillsson, Norsmen -Wichry Północy
Wstałaś i spojrzałaś na tych którzy przezyli to starcie. Sześciu Drannach, Cień i Ty. Czterech włóczników trzyma Gromma.
-Idziemy wprost do miasta. Szwędanie sie z tym klocem po tajdze to kiepski pomysł.
Wasze grono jeszcze bardziej wyszczuplało. Podszedł do ciebie Cień.
-Słyszałem co mówił do ciebie Arhos, sam też wiem nieco o tej istocie. Odesłałbym pozostałych zbrojnych, z nimi niczego nie zaskoczymy. Widziałem już tropy tego... Klarona... wytropienie go nie będzie problemem. _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach