Mrugam pr贸buj膮c odzyska膰 wzrok. Wiele s艂ysza艂em o mocy i m膮dro艣ci mag贸w Asur贸w ale ten chyba nieco odstaje od reszty nie panujac nad wlasna moc膮... Gdyby by艂 przy mnie wr贸g w艂a艣nie by艂bym zabijany przez jego brak rozwagi...
Galopem wracam tam sk膮d przyjecha艂em i, jesli kolejne zaklecie elfa nie zabije wszystkiego co zagraza arystokracji, jade na ratunek Anieli. _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Czar zadzia艂a艂. W ok贸艂 was nagle zrobi艂o si臋 pusto, a raczej brak 偶ywych wrog贸w, wsz臋dzie 艣ciel膮 si臋 ich ohydne trupy.
Nagle podszed艂 do Ciebie Tw贸j brat, kt贸ry mia艂 pilnowa膰 tej ludzkiej kobiety, Christiany... zgubi艂 j膮 w t艂umie...
IVAN OSTAPOVICZ
Elektor szybko zareagowa艂.
- Lord Nihmedu ma racj臋 ! Tu na pewno czai si臋 kto艣 odpowiedzialny za tak zorganizowany atak ! Ci, kt贸rzy nie potrafi膮 walczy膰 a z nimi kobiety niech wr贸c膮 do Pa艂acu, reszta, formowa膰 si臋, ruszamy w g艂膮b lasu !
CONRAD VON UBERLEB
Szcz臋艣liwie jeste艣 ca艂y, Aniela te偶. Elfi mag zdo艂a艂 pot臋偶nym czarem zmie艣膰 z powierzchni ziemi wszystkich otaczaj膮cych was wrog贸w. Tw贸j chlebodawca ucieka wraz z innymi, ale Tobie ka偶e broni膰 jego honoru Twoim mieczem.
CHRISTIANA VALOIS
Zamroczona, ot臋piona i s艂aba dotar艂a艣... gdzie艣. Nie masz poj臋cia gdzie jeste艣. Przez przypadek oddali艂a艣 si臋 od grupy a nikt tego w zamieszaniu nie zauwa偶y艂.
Pr贸bowa艂a艣 przynajmniej us艂ysze膰, sk膮d mog膮 dochodzi膰 ich g艂osy, jednak偶e nic nie s艂ysza艂a艣. Ujrza艂a艣 za to w ko艅cu Ann臋, siedzi pod ogromnym drzewem i p艂acze. Twarz ma schowan膮 w d艂oniach.
WSZYSCY
Zacz臋li艣cie si臋 dzieli膰, niekt贸rzy uciekaj膮, ale wi臋kszo艣膰 zosta艂a i zaczyna przygotowywa膰 si臋 do poszukiwa艅 potwora. Nikt jeszcze nie zauwa偶y艂 znikni臋cia Christiany Valois.
_________________ The Emperor is weak, Undead shall rise...
<Zsuwam si臋 z siod艂a i chwytam lejce w jedn膮 d艂o艅. Podchodz臋 do rywalki lekko zaniepokojona...偶o艂膮dek mam "skuty" lodem...nerwowo rozgl膮dam si臋 dooko艂a.Bior臋 kilka g艂臋bszych wdech贸w i zbil偶am si臋 do Anny. Siadam na ziemii obok niej i jedn膮 d艂oni膮 dotykam jej ramienia, druga nadal kurczowo trzyma wodze, by ko艅 mi nie uciek艂. M贸wi臋 do niej lekko ochrypni臋tym g艂osem.>
-Anno...nic Ci nie jest? Co si臋 sta艂o?Gdzie Tw贸j wierzchowiec...zreszta to nie wa偶ne teraz.Mo偶esz chodzi膰...?Trzeba wraca膰...same w lesie sobie nie poradzimy.<Podci膮gam lekko nosem.> Lepiej wr贸ci膰 do ciep艂ego pa艂acu...<Kiwam potakuj膮co g艂ow膮 jakbym sama do siebie m贸wi艂a.>Lepiej wracajmy...<Rozgl膮dam si臋 ponownie dooko艂a.> _________________ Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Prze艂daowa艂em bro艅, a w艂贸cznie uj膮艂em w jednej d艂oni. Jad臋 tu偶 obok elektora i wypatruj臋 niebezpiecze艅stwa.
Co jaki艣 czas spogl膮dam na elfa, by ten znowu nie zaskoczy艂 mnie czarem, po kt贸rym strac臋 wzrok mo偶e i na zawsze. _________________ #Sesja Przyjaciel czy wr贸g? - Frank albo Fred
< M贸wi臋 po elficku do brata >
- Wracaj do grupy i chro艅 za wszelk膮 cen臋 Elektora. Poszukam Markizy, przez moje 艣wiat艂o zapewne gdzie艣 znikn臋艂a - poczucie winy chyba mn膮 zaw艂adn臋艂o, a mo偶e troska....
< Zamykam na chwil臋 oczy, skupiam si臋 na naturze, 艂膮cze si臋 z nia w jedno艣膰... Niech szum drzew, 艣piew ptak贸w odpowie na me pro艣by. Je艣li odpowiedz膮 pod膮zam tam, ko艅 p臋dzi co si艂...Trzeba unikn膮膰 kolejnych ofiar.... zycie jest zbyt cennym darem by tak 艂atwo i g艂upio je traci膰.....
Je艣li nie za pomoc膮 magii staram si臋 j膮 zlokalizowa膰, nawo艂uj膮c.....> _________________ #sesja Miasto: Dante Cavenaghi
#sesja Wichry P贸艂nocy: Kain
Kobiet potrafi膮cych s艂u偶y膰 za materac jest wiele na tym naszym nie najweselszym ze 艣wiat贸w. Ale znalezienie dowcipnie czy roztropnie gadaj膮cego materaca nie jest ju偶 takie proste
Otton to 偶a艂osny tchurz... jestem zdziwiony 偶e uda艂o mu sie prze偶y膰 a偶 tyle...
Jede na samym koncu zamykajac poch贸d. bron mam ca艂y czas w r臋kach a konia kieruje kolanami. Rozgl膮dam sie wok贸艂, lepiej nie wpasc w kolejn膮 zasadzke. _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Nie min臋艂o du偶o czasu a偶 wasza "ekspedycja" natrafi艂a na prowizoryczne obozowisko. Wszystko by艂o tu zbudowane tak, by si臋 trzyma艂o, ledwo.
Zauwa偶yli艣cie pewien ruch, lecz nie wrogi. Schowani z zaro艣lach, zauwa偶yli艣cie kobiety i dzieci, r贸偶norako zmutowane, nigdzie do oko艂a nie wida膰 nikogo, kto by艂by w stanie dzier偶y膰 bro艅, wszystkich m臋偶czyzn prawdopodobnie zabili艣cie...
Elektor m贸wi cicho:
- Trzeba ich wyr偶n膮膰 raz, na zawsze...
LORD NIHMEDU
Bracia si臋 zgadzaj膮 i zostawiaj膮 Ci臋 dla elektora. Po chwili wszyscy odje偶d偶aj膮 i zostajesz sam, mo偶esz si臋 w ko艅cu skupi膰. Jednak偶e ani las ani magia nie chc膮 lub nie mog膮 Ci pom贸c. Pozostaje tylko w艂asny zmys艂 orientacji i tropienia.
CHRISTIANA VALOIS
Anna nie reagowa艂a, po chwili powiedzia艂a strasznym, wr臋cz upiornym szeptem:
- Boj臋 si臋 ich... oni tutaj s膮...
M贸wi膮c to podnios艂a dr偶膮c膮 r臋k臋 i palcem wskaza艂a za Ciebie. Nie musia艂a akurat tam, podnosz膮c g艂ow臋 zauwa偶y艂a艣 ludzi, do oko艂a was. Zachowuj膮 si臋 cicho, ale nei maj膮 raczej dobrych zamiar贸w... Jeden z nich si臋 wyr贸偶nia艂, w spodniach mia艂 dziur臋 w kroczu, widocznie oblizywa艂 i podnieca艂 si臋 na Tw贸j widok. Nie mia艂 koszuli.. na jego ciele widnia艂 znak.. jaki艣.. kiedy艣 o nim s艂ysza艂a艣, to znak jakiego艣 Boga Chaosu...
_________________ The Emperor is weak, Undead shall rise...
<Prze艂ykam g艂o艣no 艣lin臋 i z przera偶eniem przygl膮dam si臋 istotom, kt贸rych boi si臋 Anna...opieram si臋 plecami o to samo drzewo co ona. Kurczowo trzymam lejce w d艂oni...chwila odr臋twienia spowodowana zaskoczeniem przeradza si臋 w panik臋 i strach...zaczynam 艂apa膰 ustami powietrze...bledn臋...po chwili dociera do mnie samej, 偶e z mojego gard艂a wydobywa si臋 m贸j w艂asny przera藕liwy krzyk, z pewno艣ci膮 niesiony echem przez las. Dr臋 si臋 jakby mnie ze sk贸y obrywano.D艂onie, kt贸re nadal trzymaj膮 kurczowo wodze, w臋druj膮 na wysoko艣膰 uszu.Przerywam wrzaski,zrywam si臋 z ziemi i chwytam d艂on艅 Anny. Pr贸buj臋 wsi膮艣膰 szybko na konia i zabra膰 ze sob膮 rywalk臋. Je艣li mi si臋 udaje, w贸wczas spinam konia i wraz z drug膮 markiz膮 uciekam z tego miejsca.> _________________ Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Podnosze g艂owe i wpatruje si臋 przez straszliwie d艂ugi膮 chwile na przemian na towarzyszy, to na mutanty. Podje偶d偶am do ja艣nie elektora, zsiadam z konia i szybko sie k艂aniam.
-Szlachetny Panie, nazywam si臋 Konrad von Uberleb i je艣li pozwolisz chcia艂bym co艣 powiedzie膰.
<czekam na zgode, je艣li ona nast膮pi kontynuuje>
-Nie brak mi odwagi, udowodni艂em to na wojnie. Jestem w stanie po艣wi臋ci膰 swe 偶ycie dla dobra Imperium i Twego, lecz, wybacz Panie, nie zniose krwi kobiet i dzieci na mych r臋kach. Wiem 偶e jest ona ska偶ona Chaosem ale to nadal istoty w艂a艣ciwie bezbronne, a jas nie jestem rze藕nikiem. Prosze o wybaczenie.
Kiwam g艂ow膮.
Wiem co w艂a艣nie zrobi艂em i mo偶liwe 偶e moje 偶ycie wisi teraz na w艂osku, je艣li nie przez elektora to przez plotki i 艁owc贸w Czarownic, jednak nie moge inaczej. _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Schwyta艂a艣 d艂o艅 Anny i chcia艂a艣 z ni膮 wskoczy膰 na konia. I ju偶 podczas skoku odebra艂o Ci dech, kiedy nagle polecia艂a艣 w przeciwnym kierunku. Czujesz tylko strasznie silnie zaci艣ni臋t膮 d艂o艅 Anny na Twojej.
- Kochana... nie mo偶esz nam tak 艂atwo uciec...
KONRAD VON UBERLEB
Elektor zwr贸ci艂 si臋 do Ciebie zimnym tonem.
- Panie von Uberleb. Prosz臋 od艂o偶y膰 uczucia na bok. To nie s膮 niewinni, nie s膮 to ju偶 te偶 ludzie. To mutanci, kt贸rzy mog膮 zarazi膰 Pana lub.. pa艅sk膮 ukochan膮... Prosz臋 nie robi膰 problemu, kiedy taki jest m贸j rozkaz...
_________________ The Emperor is weak, Undead shall rise...
Odchodze krok od w艂adcy i podnosze g艂owe, o艣mielaj膮c si臋 spoj偶e膰 mu w oczy.
-Najja艣niejszy Panie, w艂adasz mn膮 i mym 偶yciem, lecz nie moim sumieniem i godno艣ci膮. Je艣li teraz wykonam tw贸j rozkaz nie b臋d臋 m贸g艂 spoj偶e膰 w lustro do ko艅ca mych dni. Znam konsekwencje swojego niepos艂usze艅stwa, jednak nie moge inaczej.
Wsiadam na ko艅 nie patrz膮c ju偶 nikomu w twarz, jednak nie opuszczam g艂owy... wierze 偶e moje czyny s膮 w艂a艣ciwe, a bogowie mi wybacz膮. _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
< Zaczynam nuci膰 pod nosem zakl臋cie. Przypomina to jakby 艣piew, cho膰 w rzeczywisto艣ci inkantuje Si艂臋 Natury...Gdy ju偶 czar osi膮gnie zamierzony efekt, rzucam kolejny czar Przemiana w Kruka i wzbijam si臋 w przestworza poszukuj膮c Markizy > _________________ #sesja Miasto: Dante Cavenaghi
#sesja Wichry P贸艂nocy: Kain
Kobiet potrafi膮cych s艂u偶y膰 za materac jest wiele na tym naszym nie najweselszym ze 艣wiat贸w. Ale znalezienie dowcipnie czy roztropnie gadaj膮cego materaca nie jest ju偶 takie proste
Widocznie rozz艂o艣ci艂e艣 elektora, ale powstrzyma艂 os sw贸j gniew i powiedzia艂 tylko.
- A wi臋c wracaj do pa艂acu, je偶eli nie zdzier偶ysz widoku krwi mutanta. Reszta, przygotowa膰 si臋 do ataku.
IVAN OSTAPOVICZ
Markizy nigdzie nie ma, co nie jest dziwne, bo wszystkie kobiety i s艂u偶ba ju偶 dawno oddalili si臋 do pa艂acu w obliczu zagro偶enia.
LORD NIHMEDU
Pierwszy czar sprawi艂, 偶e okolica sta艂膮 si臋 nagle przyjemniejsza, pi臋kniejsza i przyja藕niejsza. Bez trudu zmieni艂e艣 si臋 w kruka i ulecia艂e艣 w przestworza. Niestety, drzewa lasu Hergig nie tylko s膮 ogromne, ale i g臋ste w li艣cie i ga艂臋zie, odnalezienie Christiany b臋dzie je偶eli nie niemo偶liwe, to bardzo trudne...
_________________ The Emperor is weak, Undead shall rise...
Gdzie ona si臋 podzia艂a? Rozgl膮dam si臋 nerwowo w poszukiwaniu markizy. Spogl膮dam ostatni raz na grup臋, kt贸ra oddala si臋 od nas w kierunku miasta, je艣li tam nie dostrzeg臋 markizy bez s艂owa jad臋 tam gdzie ostatni raz j膮 widzia艂em.
Nie mo偶na dopu艣ci膰 do tego by pojawi艂y si臋 kolejne 艣miertelne ofiary. _________________ #Sesja Przyjaciel czy wr贸g? - Frank albo Fred