Black i Wilk stoicie naprzeciwko czwórki nieznajomych.. Widzicie iż nieznacznie unoszą swoją broń.. Starzec z którym już wcześniej rozmawialiście przemawia po raz kolejny akcentując każde słowo:
- Odejdźcie stąd, a nie stanie wam się krzywda..
Zaciska zęby..
- NaprawdÄ™ dobrze wam radzÄ™.. Inaczej was zniszczÄ… swojÄ… magiÄ…..
Unosi swój miecz..
- Ale najpierw zginiemy my.. I tak nie mamy wyjścia..
Spluwa obok siebie..
- Więc jak będzie?
Przechyla lekko głowę i spoglada na was spod kaptura..
Zauważacie, że tych osobników coś chroni przed nawałnicą.. Ziarna piasku nie wpadają im za kołnierze, mimo iż nie okrywają się aż tak szczelnie.. Najprawdopodobniej jest to jakaś magia.. Chroni całą czwórkę..
Grot nadal uderzasz toporem w drzewo.. Zastanawiasz się czy dwóch twoich towarzyszy da radę czwórce podczas gdy ty bedziesz je ścinał.. A co jeśli zginą? Czy drzewo jest na tyle ważne aby ryzykować? A jeśli ruszysz im z pomocą? Czy zabijecie tą czwórkę? Może wogóle da się uniknąc walki? Ale może ta chwila będzie was wszystkich kosztować zycie? Czy warto?
Xarandil wystrzeliwujesz kolejną strzałę dokładnie mierząc, ale ona również po osiagnięciu pewnej wysokosci zmienia nieznacznie tor lotu i chybia celu. Kolejna wystrzelona przez ciebie - już z poprawką na wiejący tam w górze wiatr - wbija się tuż koło nogi jednego z tajemniczych nieznajomych..
Zauważasz, iż obaj inkantuja jakieś zaklęcia.. Otacza ich aura energii tak jak tego otoczonego kulistą sferą.
Wyciągasz kolejną strzałę i bierzesz wiekszą poprawkę - tak aby trafiła ona chociaż jednego. Jednak gdy ona również gwałtownie skręca tym razem w przeciwnym kierunku to zauważasz, że coś jednak nie jest tak jak być powinno..
W tym czasie Hakkard dotarł już do połowy wysokości urwiska. Idzie mu bardzo sprawnie - tak jakby urodził się grotołazem.
Gdy naciagasz kolejną strzałę prosząc w myśli o pomoc bogów i mierzysz grotem nieco obok tajemniczych magów zauważasz, że w rękach jednego z nich pojawiła się kula. Wygląda tak jakby on ściągnął piorun z nieba i zwinął go w kłebek - swieci jasnym swiatłem i wygina się we wszystkich kierunkach starając się najprawdopodobniej uwolnić..
Wypuszczasz sztrzałę.. Znów chybia celu.. Przeklinasz w duchu..
Czarownik natomiast uwalnia kule śwatła, która rośnie trochę i rusza w twoim kierunku z wielką szybkością..
Hakkard - jesteś tuż tuż - do krawędzi urwiska brakuje ci kilku metrów, a przebyłeś już ponad dwadzieścia - może nawet więcej.. Czas na kolejny krótki odpoczynek.. Słyszysz nad sobą dziwny trzask.. Zadzierasz głowe w górę. Nic nie zauważasz, ale po chwili trzask łączy się jeszcze z głośnym buczeniem i zza krawędzi wylatuje kula.. Element magii żywiołu powietrza. Zaklęcie pioruna. Potężny czar jakiego nie dane ci będzie nigdy okiełznać. Kula zdąża w kierunku Xarandila..
Filo obracasz się w kierunku głosu ciągle trzymając Lilian na rękach.
Przed tobą w odległości kilku kroków stoi ubrany w czarny płaszcz mężczyzna trzymający w ręku sztylet.
- Moje imie nie jest ważne...
Wskazał ręką na wzgórze. Dopiero teraz dostrzegłeś trzech mężczyzn - znających tajniki sztuki stojących na krawedzi urwiska. Dwóch z nich otaczają sfery magicznej energii, a jeden z nich posyła własnie kulę czystej energii gdzieś, gdzie twój wzrok nie siega.
- Można nas nazwać strażnikami Kompleksu. Jednak jedyne co musisz wiedzieć to fakt, że wasza obecność tutaj jest nieporządana. Musicie odejść...
Mężczyzna wyciąga z rękawa sztylet.
- A my mamy tego dopilnować...
I rzuca się na ciebie ściągając kaptur.. Całą twarz toczy mu zgnilizna jakaś, trąd najprawdopodobniej.. Nie ma jednego oka strawionego zapewne przez tą chorobę - musiał potwornie cierpieć.. Teraz z obnażonym sztyletem rzuca się na Ciebie.. _________________ Zeddicus
<Niemając zbyt wiele czasu rozglądam się za jakimś kamieniem bądź drzewem żebym mógł uniknąc magicznego pioruna i jak tyko cos widze to rzucam się w tamtym kierunku i czekam aż usłysze jak pocisk w coś trafia jak usłysze dźwięk trafienia pioruna to wybiegam za kamienia i biegnę za nowopoznanym towarzyszem i co jakiś czas zatrzymuję żeby posłać strzałę >
<`Są nieźli... mam tylko nadzieję że niewystarczająco. Inkantacja takiego czaru trwa zbyt długo... Poza tym będą zaskoczeni i chyba nie umieją zbyt dobrze walczyć. A więc... RAZ`>
<Opieram się na półce skalnej... odpoczywam. Odliczam w duchu pierwszą sekundę. Liczę na to, że skoncentrują się na Xsarandilu.>
<`DWA`>
<Napinam mięsnie, szykuję swoje ciało na większy wysiłek>
<`TRZY`>
<Podciągam się jednym płynnym ruchem i biegnę od razu na magów. Zrywam z pleców włócznię, wyszarpuję w biegu szablę i uderzam na całą trójkę. W walce, włóczni używam prawą ręką, szabli lewą. Powinni być zaskoczeni moim pojawieniem się, ale nic nie wiadomo, nie pozostawiam żadnego luzu, napieram dopóki nie wytrącę ich z równowagi, nie pozwolę też aby się rozdzielili - ciosy zadaję od zewnętrznej. Jeżeli natomiast zdarzy się tak że jeden z nich, jakimś cudem uskoczy do tyłu, to zaraz za nim leci włócznia, a w mojej ręce pojawia sie nóż myśliwski... Jeżeli wogóle do nich dotrę> _________________ #Przyjaciel czy Wróg => Alex Zir, człowiek, magister alchemik.
#Przekleństwo Wzgórz Hager => Brokk Imrakson, krasnolud
#Sylvania - Ziemia Przeklętych => Gerhard, człowiek
#Lily et Pique - Blaise Cillianmour, szlachcic
Ostatnio zmieniony przez Jaracz dnia Pon Sie 29, 2005 01:32, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Szybkim ruchem kucam na ziemię i odkładam Lilian, staram się być przy tym ostrożny. Gdy Lilian leży na ziemi, wyciągam mój miecz, a wyciągam go gwałtownie i w tym momencie chce zranić "człowieka", który atakuje mnie. Jeśli mi się to nie powiedzie atakuje normalnie. Bronię Lilian, jeśli drugi napastnik zbliży się atakuję go również, nie dopuszczam ich do elfki.
- Na wszystkich bogów! Poddajcie się jeśli wam życie miłe! - Krzycze. _________________ #Sesja Przyjaciel czy wróg? - Frank albo Fred
<Oddzywam się cały czas obserwując wszystkich i w każdej chwili jestem gotowy do odparcia ataku.>
-Może odejdziemy!! Może... ale musicie nam powiedzieć o co tu chodzi. Coście za jedni? Co się tu dzieje?? I dlaczego pilnujecie tego miejsca??
<Nie za bardzo zwracam uwagę na to co mówię. Skupiam sie tylko na przeciwnikach. Nawet jeśli "staruch" coś odpowie raczej go nie słucham. Mam nadzieję że wyprowadzę go z równowagi. Konfrontacja zbrojna jest nieunikniona ale jeś to mozliwe zadaje kolejne pytania by zyskać na czasie. Jeśli dojdzie do walki uważam aby zachować dystans od Wilka i jednocześnie wyprowadzam ataki na biodra lub nogi przeciwników zamachem lub pchnięciem. Albo ich złamie na pół albo połamię im nogi. W razie potrzeby paruje ciosy metalowym trzonkiem. Oby drzewo padło zanoim zacznie sie walka, wtedy Grot nam pomoże.> _________________ Jestem mieczem i zbroją. Moja droga tam gdzie krew.
MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
<Upuszczam topór na ziemię.. łapię się rękoma na wysokości serca..>
- Co.. Coście.. mi.. zrobili.. <sylabizuje z wysiłkiem.. Następnie padam na ziemię i już się nie ruszam...> _________________ Tutaj znajdziesz odpowiedzi na wszelkie dręczące Cię pytania!
Black widzisz jak Wilk pada na ziemię i zastga w bezruchu wypowiadając oskarżycielskie słowa pod adresem napastników. Oburęczny topór wypada z jego dłoni..
- Odejdźcie stąd... <Starzec przemawia spokojnym głosem> Nie macie żadnych szans... Ostrzegam raz jeszcze... Nie wolno nam z wami rozmawiać...
Hakkard wyskakujesz zza krawędzi urwiska.. W pełnym pędzie dopadasz pierwszego niczego nie spodziewającego się czarownika tnąc go szablą przez plecy. Siła ciosu zrzuca go z urwiska.. Gdy doskakujesz do kolejnego otoczonego przez kule magicznej mocy i lewitującego w powietrzu nadal słyszysz krzyk tamtego, który po chwili stłumiony głuchym uderzeniem gwałtownie cichnie.
Dwa kolejne szybko wyprowadzone ciosy szabli rozbijają się o magiczną powłokę i nie dosięgają czarownika. Zauważasz, że trzeci z nich ostrzeżony krzykiem umknął właśnie w gęsto rosnące krzaki porastajace całe urwisko..
Xarandil widzisz jak świetlista kula mknie w twoim kierunku.. Napinasz wszystkie mięśnie i rzucasz się na bok mając nadzieję, że nie trafi w Ciebie. Potem słyszysz tylko wybuch i czujesz potworny ból. Tracisz przytomność..
Filo - ostrożnie kładziesz Lilian na ziemię i sięgasz po miecz. W tym momencie sztylet wbija Ci się w ramię. Krzyknąłeś gdy ból przebiegł przez twoje ciało.
Zaciskasz zęby i dobywasz miecza. Napastnik odskoczył. Czujesz jednak, że ręka nie jest w pełni sprawna..
Widzisz grymas parszywego usmiechu na twarzy napastnika.. Okrąża Cię i jeszcze raz atakuje... _________________ Zeddicus
Ostatnio zmieniony przez Zedd dnia Wto Wrz 06, 2005 09:33, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
<Jak tylko odzyskam świadomość to staram się otrząsnąć i dojśc do Siebie następnie rozejrzeć się dokładnie gdzie jestem i zorientować gdzie znajdują się towarzysze po chwili staram się podnieść i sprawdzam swój stan fizyczny czy jestem mocno ranny i pokireszowany >
<Nie zwracam uwagi na uciekającego maga. Jak będzie próbował coś zrobić pewnie trafi nas obu. Ciągle napieram na mojego przeciwnika. Staram się odsunąć od urwiska. Atakuję głównie szablą, oszczędzając drugą rękę. Próbuję dostrzec jakąś lukę w magicznej obronie maga. Jest statyczna, czy też porusza się razem z nim. Rozglądam się po terenie wokół, jakiś większy kamień, o który mógłby się potknąć, albo gałąź. Przez cały czas zadaję ciosy, nie pozwalam mu się skupić.>
<`Ta bariera nie może trwać długo... w końcu przestanie ją utrzymywać.`>
<Jeżeli zacznę czuć zmęczenie, przerzucam siłę natarcia na drugą rękę. Zależy mi głównie na ciągłośći ataku.> _________________ #Przyjaciel czy Wróg => Alex Zir, człowiek, magister alchemik.
#Przekleństwo Wzgórz Hager => Brokk Imrakson, krasnolud
#Sylvania - Ziemia Przeklętych => Gerhard, człowiek
#Lily et Pique - Blaise Cillianmour, szlachcic
Hakkard - twoje ciosy nie są w stanie chociażby naruszyć magicznej osłony czarodzieja. Nie przechodzą nawet przez tą sferyczną kulę.
Czarownik w środku zdaje się Ciebie nie zauważać. Ręce ma rozłożone na boki - widać iż jego usta cały czas się poruszają - mamrocze jakąś inkantację - ale nie słychać dźwieku. Może to przez tą burzę piaskową grasującą na dole...
Nagle zdajesz sobie z czegoÅ› sprawÄ™..
Spoglądasz w dół i twoim oczom ukazuje się dziwny widok. Otóż piaskowa nawałnica utrzymuje się tylko w dolinie. Widzisz wyraźny krąg, w którym wiatr rozwiewa tumany piasku i pyłu. Jest idealnie kolisty i nie sięga wyskoko. Z jego centrum wyłaniają się gałęzie przegniłego drzewa. Teraz juz jestes pewnien, że nie jest to zwykła burza piaskowa.
Jeden czarownik uciekł wbiegając między krzaki i zapewne gdzieś się kryjąc. Drugi siedzi zamknięty w tej kuli i nie da się go narazie ruszyć. Jednak nie sprawia wrażenia jakby gdzieś się wybierał...
Spoglądasz na dół oceniając sytuację.
Nie widać co dzieje się wewnątrz burzy. Na polanie, bardziej po prawej leży Xarandil, zaś po lewej Filo walczy z jednym z nich. Obok niego na ziemi leży Lilian.
Black - nagle wszyscy nieznajomi poruszyli się gwałtownie i zaczęli szczelniej okrywać płaszczami. Starzec, z którym rozmawiałeś upuścił miecz, chwycił się za oczy i krzyknął.
Dostrzegłeś, że to co ich chroniło przed wiatrem i wirującym w powietrzu piaskiem nagle przestało działać. Teraz wszyscy starają się uchronić przed ziarnami piasku chłoszczącymi ich ciała i wpadającymi do oczu. _________________ Zeddicus
<Chwytam mocniej włócznię i wbijam ją lekka w ziemię koło czarodzieja. Uważnie oserwuję okolicę. Okrążam maga, ryjąc w ziemi okrąg. Teraz ja zaczynam inkantować wstęp do rytuału ziemi. Jak skończę rysować, wymawiam ostatnie słowa>
- Zakam Eha Derrog!
<Pod magiem zaczyna się formować dół wzdłuż wyrytych w piachu obrzeży koła. Mam nadzieję, że to chociaż lekko go zdezorientuje, przerwie inkantację... pomyli się.> _________________ #Przyjaciel czy Wróg => Alex Zir, człowiek, magister alchemik.
#Przekleństwo Wzgórz Hager => Brokk Imrakson, krasnolud
#Sylvania - Ziemia Przeklętych => Gerhard, człowiek
#Lily et Pique - Blaise Cillianmour, szlachcic
Black - wyczuwasz wyraźnie poddenerwowanie w głosie starca:
- Dość tych ostrzeżeń! Nie mamy tyle czasu...
Cofa się w tył kilka kroków...
- Klaro... Zrób z nimi porządek...
Zza pleców starca rusza ku Tobie największy z zakapturzonych napastników, który z tego co mówi starzec jest w dodatku kobietą. W obu dłoniach trzyma dwa olbrzymie pałasze.. Wiesz, że sam również udźwignąłbyś dwa tak ciężkie miecze - ale nie masz pojęcia co by się działo gdybyś musiał jeszcze nimi walczyć. Gdy napastniczka się zbliża zauważasz, że jest wyższa od Ciebie prawie o głowę, czego wcześniej nie zauważyłeś..
Przełykasz ślinę - nie ze strachu - poprostu zaschło Ci w ustach.
Gdy zrzuca swą szatę twym oczom oraz oczom Grota ukazuje się jej olbrzymie zdeformowane ciało.. Wygląda jak olbrzymi ghoul, albo graveir.. Gdyby się wyprostowała byłaby jeszcze wyższa, ale strasznie się garbi. Przez jej plecy przebiega linia długich na łokieć kolców, które raz to się stroszą, raz opadają. Wszystko byłoby do zniesienia - nie takie szkarady już widzieliscie, gdyby nie jeden szczegół..
Ma cztery ramiona, w pełni rozwinięte. Pałasz z lewej wyższej ręki przekłada do dolnej i chwyta go przeciwstawną. Uwolnioną w ten sposób ręką chwyta drugi pałasz..
Tym razem przełykasz ślinę z lekką obawą. Grot na chwilę przestaje uderzać toporem w drzewo.
Kobieta.. Czy może raczej ta bestia zbliża się do Ciebie wystawiając swój rozwidlony język i obserwując Cię skośnymi żółtymi ślepiami...
Ziemia wokół sfery w której siedzi czarownik lekko się zapada wzbijając w powietrze odłamki skał. Kilka z nich przedostaje się bez trudu przez barierę i trafia czarodzieja.
Widzisz jak ze zdumieniem otwiera oczy jakby zupełnie się tego nie spodziewał. Spogląda na Ciebie. Spod kaptura wyziera mu tylko jedno oko. Do tego czerwone i przesiąknięte gniewem.
Burza szalejaca w dolinie zaczyna powoli się wyciszać. Jeszcze trochę to potrwa, ale jesteś pewien, że przerwałeś inkantę czaru.
Filo - gdy napastnik rzucił się na Ciebie odczekałeś chwilę i wyprowadziłeś pchnięcie. On odskoczył na bok - chyba się tego spodziewał. Miecz przeciął fragment jego szaty. Widząc, że ze sztyletem niewiele wskóra gdy ty masz długi miecz zaczął krążyć wokół Ciebie wyciągając kolejny sztylet z rękawa.
Zauważasz, że nie jest to zwykły sztylet. Przystosowano go do rzucania. Na pewno jest nieźle wyważony - zaś otwory w nim zrobione mają zmniejszyć jego masę, aby zwiększyć zasięg... Napastnik krązy wokół Ciebie i leżącej u twoich nóg Lilian.
Czujesz jak rana w barku lekko Cię rwie. Krew ścieka po twoim ramieniu..
- Gotuj się na śmierć kłapouchy...
Mówi mężczyzna uśmiechając się parszywie.
Oblizuje się językiem. Jest młody - ma może z dwadzieścia parę lat. Jego twarz jest blada jak płótno, a skóra zaropiała i pełna jątrzących się ran. Wygląda paskudnie.
- A z twojÄ… kamratkÄ… jeszcze siÄ™ zabawimy...
Mówiąc to szeroko się uśmiecha do własnych myśli nie spuszczając Cie ani na chwilę z oczu. _________________ Zeddicus
Przełykam ślinę. Co się ze mną dzieje? Tyle lat treningu, tyle zabitych wrogów? I to wszystko na nic? Spoglądam na Lilian. Przecież ślubowałem że się nie poddam, że do ostatniej kropli krwi będę bronić elfów nawet jeśli cena jest najwyższa. Cholera będzie rzucała tym sztyletem... Raz jeszcze spoglądam na Lilian. Czekam na kolejny cios... _________________ #Sesja Przyjaciel czy wróg? - Frank albo Fred
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach