Forum forum.drachenfels.pl
Forum Zamku Drachenfels
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UzytkownicyUzytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼iZaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼i   ZalogujZaloguj 
[Strona Glowna Zamku]    [Komnata Konstanta]
Akt VI Nowy Porz膮dek 艢wiata
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18  Nast阷ny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wr贸g?
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nast阷ny temat  
Autor Wiadomo舵
harry
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys砤ny: Sro Sty 26, 2022 04:00    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

-Dzi臋ki - Szepn膮艂. - Na zad. - Zakomenderowa艂.
Skoro robili wypad, nie by艂o sensu pcha膰 si臋 dalej. 鈥Po cichu si臋 nie przedrzemy a przebi膰 na twardo nie damy rady鈥 Co nie musi znaczy膰 偶e wszystko na darmo鈥鈥 My艣la艂 gor膮czkowo co zrobi膰 dalej. Gdy oddalili si臋 na tyle 偶e mo偶na by艂o wyda膰 rozkazy ju偶 zarys pomys艂u.

- Hugo - zwr贸ci艂 si臋 do trapera. - Wybierz kogo艣 do pomocy. Zostajecie, obserwujcie i meldujecie. My wracamy, tak gdzie艣 na oko jedn膮 trzecia drogi przed murami zrobimy zasadzk臋. Wr贸cicie tak 偶eby艣my w razie czego mieli czas co艣 pozmienia膰. Chc臋 wiedzie膰 ile ich idzie, czy maj膮 wi臋cej machin czy prowadz臋 tylko to jedno ustrojstwo, mo偶e wyczaicie dow贸dc贸w. ,


Wys艂a艂 zwiadowc贸w, potem zacz膮艂 m贸wi膰 dalej.

- Kirk, - zwr贸ci艂 si臋 do pilota - wracasz. P臋dzisz zameldowa膰 braciszkom 偶e koniec ze zmi臋kczaniem, teraz b臋d膮 nas kruszy膰. Niech przeka偶膮 Czarnemu Krukowi 偶e nie damy rady podej艣膰 pod katapulty, spr贸bujemy za to za艂atwi膰 taran kt贸ry pchaj膮 pod mury i 偶e mo偶emy wraca膰 z wrogiem na karku.

Potem zwr贸ci艂 si臋 do reszty.

- Nici z katapult, rozdupczymy im za to t臋 wycieczk臋. Urz膮dzimy zasadzk臋, namieszamy ile wlezie, odskakujemy i wracamy za mury. - Pop臋dzi艂 ludzi z powrotem w kierunku twierdzy. Nie mieli du偶o czasu ale Lukasowi ludzie targali ze sob膮 ci臋偶ki sprz臋t, co powinno ich do艣膰 mocno spowolni膰. Mimo wszystko reszt臋 rozkaz贸w wyda艂 ju偶 w drodze.

- Budysz, Lambert kombinujcie jak rozwali膰 te ob艂o偶one sk贸r膮 dziadostwo. Mamy sporo paliwa. Mo偶e uda si臋 podpali膰 to, to od spodu. Pomy艣lcie jak. Mo偶e rozla膰 olej i poczeka膰 a偶 najad膮, czy mo偶e lepiej zostawi膰 to w gliniakach i niech rozleje si臋 dopiero jak najad膮? Wiemy kt贸r膮 p贸jd膮 drog膮, innej nie ma. To powinno zwi臋kszy膰 nasze szanse powodzenia. Jak si臋 sprawicie szybko to mo偶e uda si臋 wam jeszcze co艣 naszykowa膰 aby os艂oni膰 nam odskok. Jak znajdziemy najelpsze miejsce na zaszadzk臋, bierzcie kogo trzeba do pomocy.

- Zigfrid, Grud, Bob. Trzymajcie sieci i liny na koniec. Zu偶yjecie je albo na dow贸dc贸w albo 偶eby op贸藕ni膰 po艣cig gdy b臋dziemy ucieka膰. Reszta strzelc贸w os艂aniajcie nas w miar臋 mo偶liwo艣ci. Mattias - zwr贸ci艂 si臋 do najlepszego strzelca - polujesz na dow贸dc贸w czy innych kt贸rzy mog膮 nam sprawi膰 k艂opot.

- Ursu, Aron, wy pilnujecie ty艂贸w i nas jak b臋dziemy pracowa膰.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? --> Kurt, cz艂owiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Orthan
M艂odszy Prochowy
M艂odszy Prochowy


Do潮czy: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys砤ny: Nie Lut 13, 2022 23:01    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Widz膮c 偶e poczyniono odpowiednie przygotowania w mie艣cie i w twierdzy, postanowi艂em 偶e warto przygotowa膰 na to co nadchodzi szpital i towarzyszy - nale偶a艂o zabezpieczy膰 zapasy, przygotowa膰 ciep艂e koce, opa艂 i wyda膰 cieplejsze ubrania
A tak po za tym nie pozosta艂 nic po za czekaniem na szturm wroga.
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wr贸g
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Sob Lut 26, 2022 21:10    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Kurt>

<Cofn膮艂e艣 swoich ludzi i zastawili艣cie pu艂apk臋 rozlewaj膮c olej i alkohol na 艣cie偶ce. Twoi zwiadowcy nie wr贸cili nim pojawi艂a sie machina. Solidna konstrukcja ob艂o偶ona sk贸rami i posmarowan jakim艣 艣mierdz膮cym 艣wi艅stwem wype艂z艂a z ciemno艣ci. Postanowi艂e艣, atakujecie. Podpalili艣cie paliwo na 艣cie偶ce. P艂omienie buchn臋艂y pod machin膮 lecz ku twemu zaskoczeniu ustrojstwo zamiast si臋 zatrzyma膰, przyspieszy艂o. Us艂ysza艂e艣 z wewn膮trz komend臋.>

-Ca艂a naprz贸d, ruszcie dupy albo was przypiek膮. Ka偶dego komu zachce si臋 bra膰 ty艂y, obedr臋 ze sk贸ry.


< Po tym odewa艂 si臋 gwizdek a zimne powietrze wdziera艂o ci si臋 pod odzienie od ziemi. Machina zmusi艂a was do cofania si臋 lub umykania na boki. Dzi臋ki ogniowi dostrzeg艂e艣 , kolejn膮 machin臋 tocz膮c膮 si臋 kilka krok贸w za pierwsz膮 i nadbiegaj膮c膮 os艂on臋 machin, po obu stronach drogi. Musieli was przewy偶sza膰 liczebno艣ci膮 co najmniej trzy do jednego. To jednak nie wszystko. Zupe艂nie jakby wasze ognisko na drodze by艂o sygna艂em, na kt贸ry ca艂y szturm ruszy艂. Bagnisko momentalnie zamarz艂o. Obstrza艂 z artylerii i katapult zasypa艂 twierdz臋 pociskami przelatuj膮cymi ponad waszymi g艂owami. Wiedzia艂e艣 wtedy, 偶e to co si臋 dzia艂o to nie zwyk艂y wypad pod nocy, to pierwszy punkt dzisiejszego ataku na pe艂n膮 skal臋. Po chwili ochrona machin siedzia艂a wam ju偶 na karku i pozosta艂o albo walczy膰 albo ucieka膰.>


<Klaus>

<Na twoj膮 przemow臋 dow贸dca odpar艂 jasno i kr贸tko.>

-Strach ci臋 oblecia艂 Pavel? Przesta艅 papla膰 g艂upoty i do roboty. Za to nam p艂ac膮.

<Zaj膮艂e艣 miejsce przy taranie i ruszyli艣cie. Wyczeka艂e艣 na odpowiedni moment i uk艂u艂e艣 ukradkiem w przedrami臋, najemnika krocz膮cego obok ciebie. Nie by艂o mowy by艣 dosi臋gn膮艂 wyka艂aczk膮 kogo艣 przed tob膮 bez zwracania wi臋kszej uwagi.>

-Uwa偶aj pod nogi, g艂膮bie. <Warkn膮艂 tw贸j s膮siad.>

<Czas mija艂 i nie wygl膮da艂o na to aby cokolwiek z艂ego dzia艂o si臋 z najemnikiem. Widocznie stan zdrowia ofiary mia艂 du偶e znaczenie. Rozgl膮da艂e艣 si臋 doko艂a usilnie staraj膮c si臋 znale藕膰 co艣 co m贸g艂by艣 zepsu膰. Niestety grube liny na kt贸rych zawieszony by艂 taran, czy te偶 ko艂a, na kt贸rych si臋 toczy艂 by艂y poza twoim zasi臋giem. M贸g艂by膰 wyci膮膰 dziur臋 w sk贸rach ale i to kosztowa艂o by cie tyle czasu i wysi艂ku, 偶e kto艣 by to szybko zauwa偶y艂. Mo偶e da艂o by si臋 podpali膰 machin臋 od 艣rodka ale b臋d膮c wewn膮trz to raczej gupi pomys艂. Pozosta艂o ci wi臋c p艂yni臋cie z pr膮dem przynajmniej do momentu w kt贸rym buchn膮艂 ogie艅 pod nod nogami ludzi pchaj膮cych przed wami most. Oficer wydar艂 si臋> -Ca艂a naprz贸d, ruszcie dupy albo was przypiek膮. Ka偶dego komu zachce si臋 bra膰 ty艂y, obedr臋 ze sk贸ry.
<Platforma przed wami przyspieszy艂a brn膮c przez ogie艅 pe艂zaj膮cy po ziemii. Odezwa艂 si臋 gwizdek i wiedzia艂e艣, 偶e sporo zacz臋艂o si臋 dzia膰 doko艂a mimo i偶 widzia艂e艣 tylko skrawek przestrzeni przed sob膮. Ludzi臋 pchaj膮cy z tob膮 taran r贸wnie偶 przyspieszyli tempa. Prowadz膮cy was pogoni艂. Szcz臋k or臋偶a i okrzyki doko艂a da艂y ci do zrozumienia, 偶e wasza obstawa napotka艂a op贸r. Mimo ognia pod nogami i ciep艂a jakie bi艂o od ciebie z wysi艂ku otoczenie zrobi艂o si臋 bardzo ch艂odne. W oddali zabrzmia艂y rogi.>


<Elbereth>

<G艂os odpowiedzia艂 jakby nie do ko艅ca tobie.>

-呕e niby kto?
-Kurt nie wspomina艂 nic o magach i pos艂a艅cach z Marienburga.
-Ona pracuje dla Morryt贸w?

<Najwidoczniej ludzie na kt贸rych si臋 natkn臋艂a艣 nie mieli poj臋cia kim jeste艣 ani co tutaj robisz. Tr贸jka zdezorientowanych ludzi wysz艂a ci naprzeciw. Wygl膮dali bardziej na wojak贸w Dnia Targowego ni偶 oddzia艂y morryt贸w. Ch艂贸d przejmowa艂 ci臋 do ko艣ci. Czu艂a艣 jak fala magii rozlewa si臋 po bagniskach skuwaj膮c je lodem. Przygotowa艂a艣 si臋 najgorsze s艂ysz膮c kogo艣 kto bieg艂 w twoim kierunku. Wtedy odezwa艂 si臋 g艂os.>

-Ch艂opaki nie strzelajcie to ja Kirk.

<Chwil臋 po tym zdyszany traper przebieg艂 ko艂o ciebie jakby si臋 za nim pali艂o. Wtedy rzeczywi艣cie ciemno艣膰 w oddali na drodze roz艣wietli艂y p艂omienie i dostrzeg艂a艣 jak膮艣 walk臋 i machiny. Nast臋pnie jak na zawo艂anie, niebo przeci臋艂y pociski odleg艂ej artylerii. Niekt贸re g艂azy roztrzaskiwa艂y si臋 na murach niebezpiecznie blisko. >

-W nogi! Schowajmy si臋 za mury. <Tr贸jka wojak贸w uciek艂a zostawiaj膮c ci臋 sam膮 przed bram膮. Z blanek odezwa艂 si臋 chropowaty, martwy g艂os.>

- Mo偶esz wej艣膰 Elbereth. Mistrz wie, 偶e przyby艂a艣.

<W oddali zdawa艂o ci si臋 jakby ca艂y horyzont si臋 rusza艂. Wygl膮da na to, 偶e zd膮rzy艂a艣 na pocz膮tek szturmu.>


<Ecoliono>

<Przygotowa艂e艣 zapasy, koce, rozda艂e艣 dodatkowe ubrania. Rzeczywi艣cie zrobi艂o si臋 jako艣 zimno na zewn膮trz. Niebawem rozpocz膮艂 si臋 szturm. Pociski ponownie zasypa艂y twierdz臋. Pos艂aniec przyni贸s艂 oficjalne wie艣ci. Zacz臋艂o si臋 i wszyscy nie walcz膮cy powinni zosta膰 w swoich domostwach.>

_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Lokim
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk眃: Warszawa

PostWys砤ny: Pia Mar 04, 2022 21:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Kurwa! - <to jedyne s艂owo, kt贸re prawie nies艂yszalne wydobywa si臋 z moich ust, w reakcji na to, 偶e m贸j wyw贸d, kt贸ry mia艂 unikn膮膰 uszu dow贸dcy, w艂a艣nie do niego dotar艂 w ca艂o艣ci i jeszcze zosta艂 przez niego skomentowany. "Czy ja nie mog臋 raz zrobi膰 czego艣 dobrze, wed艂ug planu? Tylko zawsze musz臋 co艣 w tym planie schrzani膰? No przecie偶 sam si臋 na Sigmara wystawiam. Ech..." Jakiekolwiek inne pr贸by sabota偶u te偶 nie wychodz膮, wi臋c czuj臋 si臋 coraz bardziej bezsilny. Gdy pojawia si臋 ogie艅, po bokach s艂ycha膰 szcz臋k or臋偶a a w oddali d藕wi臋k rogu, czuj臋 偶e ju偶 za p贸藕no na jakiekolwiek dzia艂anie. Wiem, 偶e ucieczka nie ma sensu. "Jak podam ty艂y zabij膮 mnie swoi, albo 偶o艂nierze Lucasa. Na jedno wychodzi. Musz臋 zosta膰 na swoim stanowisku. Jedyne co to mog臋 bardziej si臋 postara膰 spowolni膰 taran. Teraz jak jest wi臋cej chaosu mam na to wi臋cej szans." Przyjmuj臋 na swoim miejscu wi臋c tak膮 pozycj臋, kt贸ra z jednej strony wygl膮da, jakbym chcia艂 mocniej napiera膰 na machin臋 ramionami, by da膰 jej wi臋cej p臋du, ale z drugiej strony pozwala mi r臋koma chwyci膰 tak, by zamiast j膮 pcha膰 do przodu, to stara膰 si臋 j膮 zatrzymywa膰. Wk艂adam wi臋c swoje si艂y, by przeciwstawi膰 si臋 dzia艂aniom pozosta艂ym najemnikom przy machinie, ale jednocze艣nie by te偶 nie rzuca艂o si臋 zbytnio w oczy, 偶e dzia艂am przeciwko swoim. "Mo偶e El zd膮偶y spali膰 to ustrojstwo zanim uda si臋 zrobi膰 z niego u偶ytek. I mo偶e to prze偶yj臋. Cho膰 szczerze to w膮tpi臋. Myrmido daj mi m膮dro艣膰 i si艂臋." >
_________________
Przyjaciel czy wr贸g?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Ariena
Mod Bog贸w
Mod Bog贸w


Do潮czy: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys砤ny: Nie Mar 06, 2022 20:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<-Co to za banda ch艂opk贸w roztropk贸w? G艂usi, czy g艂upi? - Zagryz艂am mocniej z臋by by nie zacz膮膰 nimi szcz臋ka膰 z zimna, za to zacz臋艂am zgrzyta膰 z irytacji. Nie mia艂am zamiaru tego pu艣ci膰 p艂azem, ale chwilowo nie byli warci mojej uwagi. Zamarzaj膮ce mokrad艂a, pulsuj膮ca moc, kt贸r膮 wyczuwa艂am zwiastowa艂a atak wspierany przez maga. Kto艣 zmierza艂 w moim kierunku. Wyci膮gn臋艂am przed siebie r臋k臋, na kt贸rej nosi艂am karwasz. Karmazynowy blask run zal艣ni艂 w ciemno艣ci. W por臋 us艂ysza艂am 鈥-Ch艂opki nie strzelajcie to ja Kirk.鈥
Opu艣ci艂am r臋k臋 k艂ad膮c d艂o艅 na r臋koje艣ci miecza pozwalaj膮c by przebieg艂 obok. Ich obecno艣膰 tutaj zdawa艂a si臋 dziwnie nie na miejscu. Jakby zgubili si臋 w drodze z karczmy do domu.
- Mo偶e zn贸w mi si臋 wydaje, 偶e widz臋 co艣 czego tak naprawd臋 nie ma. Ani z nich zawodowi woje, ani zwiadowcy鈥zpiedzy tym bardziej. Chocia偶 wspomnieli o Kurcie. Z drugiej strony nie jednemu鈥 A to co? - Dostrzeg艂am p艂omienie i machin臋.- A mo偶e to koniec ko艅c贸w zwiadowcy... -
Doby艂am miecza. Odruchowo zrobi艂am krok w prz贸d, ale natychmiast si臋 zatrzyma艂am. - Shasuviel. - Wyobrazi艂am sobie jej niezadowolenie i tyle wystarczy艂o bym ostudzi艂a pragnienie wyj艣cia naprzeciw zmierzaj膮cego ku Nam ataku. Dopiero co sama j膮 zapewnia艂am, 偶e b臋d臋 stara艂a si臋 trzyma膰 temperament na wodzy. Wtem dostrzeg艂am nadlatuj膮ce pociski. A偶 mnie 艣wierzbi艂o.>
-Mo偶e to jednak b臋dzie ca艂kiem ciekawy poranek. Ostrza艂 o wschodzie s艂o艅ca.
<U艣miechn臋艂am si臋 do siebie pod nosem, po czym odwr贸ci艂am i ruszy艂am ku Twierdzy by przej艣膰 na drug膮 stron臋.>
-Je艣li to nie problem to za moment do艂膮cz臋 na murach. Nie mia艂am jeszcze okazji str膮ca膰 pocisk贸w.
<Odpowiedzia艂am chropowatemu g艂osowi z blanek przekraczaj膮c bram臋. W moim powa偶nym tonie mo偶na by艂o z 艂atwo艣ci膮 wychwyci膰 podekscytowanie.
B臋d膮c ju偶 bezpieczn膮 przed ostrza艂em zamar艂am w miejscu skupiaj膮c si臋 na Rivanathu i nagle moje spojrzenie zasz艂o mg艂膮. Wyj膮tkowo przem贸wi艂am 鈥渘ormalnie鈥.>

-Riv. Przekroczy艂am ju偶 mury, ale nadci膮ga szturm. Carras ma chroni膰 R贸偶臋 i zadba膰 o jej oraz swoje bezpiecze艅stwo. Beltherion i Ty do mnie. Je艣li ju偶 dokona艂 wymiany to niech przyniesie przedmioty, kt贸re zam贸wi艂am. Je艣li nie, to przydadz膮 mi si臋 teraz. Ma kryszta艂 i wie gdzie znale藕膰 krasnoluda. We藕cie te偶 butelk臋 wina na rozgrzewk臋. Znajdziecie mnie przy bramie lub na murach. Tylko uwi艅cie si臋 szybko.

<Wyda艂am polecenia w pust膮 przestrze艅 przed sob膮 i otrz膮sn臋艂am si臋 z transu. Jeszcze nie by艂am pewna, czy zaanga偶uj臋 si臋 w bezpo艣redni膮 walk臋, ale lepiej by艂o je mie膰 przy sobie ni偶 p贸藕niej 偶a艂owa膰. Wtem moje spojrzenie pad艂o na nieszcz臋snych wojak贸w, na kt贸rych si臋 natkn臋艂am.>
- Wy! - <Powiedzia艂am w艂adczo.> Co tam robili艣cie skoro nie wys艂a艂 Was Mistrz? Zak艂adam, 偶e nie wyszli艣cie na spacer w czasie obl臋偶enia skoro uciekacie, jak panienki przed kilkoma g艂azami. <Ruszy艂am ku nim szybkim, pewnym krokiem z wci膮偶 obna偶onym, cho膰 opuszczonym ostrzem.> To pocz膮tek szturmu, wi臋c przygotowa膰 si臋 do obrony albo wypad do bab i dzieci, 偶eby nie pa艂臋ta膰 si臋 pod nogami.
<Spojrza艂am na nich ch艂odno oczekuj膮c wyja艣nie艅 i oceniaj膮c ich postaw臋. Chaotyczne, niezdecydowane zachowanie sprzed kilku minut budzi艂o moje w膮tpliwo艣ci co do ich przydatno艣ci bojowej. Mo偶e w pierwszym szeregu podczas ataku. Wola艂am zawczasu oceni膰, czy b臋d膮 tymi, kt贸rych trzeba b臋dzie chroni膰, czy te偶 poradz膮 sobie z tym co mog艂o nadej艣膰.>
_________________
Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email MSN Messenger
harry
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys砤ny: Pia Mar 18, 2022 01:11    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Nosz dupa! Nie mog艂oby si臋 raz co艣 uda膰? Wracamy. Nie ma sensu zdycha膰 na marne. Kurt kl膮 pod nosem.

- Kompania! Zgodnie z planem. Odwr贸t. Strzelcy, salwa i odskok.

Po kilku krokach.

- Druga salwa!

<Samemu zosta艂 w tyle zamykaj膮c odwr贸t.
Kto szybszy, biegiem pod bram臋! Niech na nas czekaj膮.
Kurt pilnowa艂 odwrotu tak by nikt nie zosta艂. Ile da艂o rad臋 ostrzeliwa艂 po艣cig.>
"Moryci b臋d膮 drze膰 morde ale lepiej by膰 偶ywym ni偶 martwym bohaterem."
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? --> Kurt, cz艂owiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Orthan
M艂odszy Prochowy
M艂odszy Prochowy


Do潮czy: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys砤ny: Nie Mar 20, 2022 01:18    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Postanowi艂am zaczeka膰 w szpitalu i je艣li by艂a by tak potrzeba pom贸c przy rannych - zacz臋艂o si臋, oby dobrzy bogowie mieli nas w opiece. Mia艂em nadziej臋 偶e starczy nam opatrunk贸w i medykament贸w oraz woli walki, by odeprze膰 atak wroga.
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wr贸g
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Nie Mar 20, 2022 19:26    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Elbereth>


<Nikt ci nie zabroni艂 wchodzi膰 na mury. Zatrzyma艂a艣 si臋 na chwil臋 aby wys艂a膰 wiadomo艣膰 do Rivanatha. Zwi臋z艂a odpowied藕 i偶 otrzyma艂 tw贸j przekaz wystarczy艂a ci za potwierdzenie, i偶 maj膮 si臋 dobrze. Podesz艂a艣 do tr贸jki m臋偶czyzn. Dostrzeg艂a艣, 偶e maj膮 jakie艣 szmatki zawi膮zane na ramionach, jakby znak rozpoznawczy. Ludzie patrzyli na ciebie niepewnie, szczeg贸lnie 偶e dzier偶y艂a艣 miecz. Sprawiali wra偶enie zwyk艂ych, uzbrojonych mieszczan.>

-Wcale nie uciekamy!! <Oburzy艂 si臋 jeden z nich> -Czekamy na naszego dow贸dce i pilnujemy 偶eby nie zamkn臋li brami zanim wr贸ci...
-W艂a艣nie, za kogo ty si臋 uwa偶asz, 偶eby tak do nas m贸wi膰, pos艂a艅cu z Marienburga?
-Cicho, to magini, widzia艂e艣 jak si臋 jej r臋ka za艣wieci艂a? Mo偶e zamieni膰 ci臋 w 偶ab臋 albo co艣 gorszego.

<Nasta艂a chwila ciszy i m臋偶czy藕ni szeptali co艣 do siebie. Jakby dopiero teraz dociera艂o do nich jak wa偶n膮 osob膮 mo偶esz by膰.>

-Chod藕my na g贸r臋 do stra偶nicy, tam lepiej wida膰.
-Tak, nic tu po nas.

<Ludzie oddalili si臋, szybko wbiegaj膮c po schodach na blanki, 偶eby nie powiedzie膰 uciekli od ciebie. Sama postanowi艂a艣 wej艣c na mury 偶eby mie膰 lepszy widok. Ludzie kt贸rych wypytywa艂a艣 zamkn臋li si臋 w posterunku nad bram膮, a ty wesz艂a艣 wy偶ej na mury. St膮d mog艂a艣 obserwowa膰 ca艂y horyzont. Drog膮 wiod膮c膮 do bramy ucieka艂 niewielki oddzia艂 za kt贸rym powoli naciera艂y machiny obl臋偶nicze w obstawie najemnik贸w. To oni w艂a艣nie pokonali ognist膮 przeszkod臋 na drodze. Wsz臋dzie doko艂a bagniska zamarz艂y ,a kolejne formacje wroga zbli偶a艂y si臋 pod mury z drabinami. Dotar艂o do ciebie jak niewielu obro艅c贸w ma twierdza, w por贸wnaniu do rozleg艂o艣ci jej mur贸w. Jednak prawie ka偶dy z morryt贸w emanowa艂 magi膮. Zastanawia艂a艣 si臋 nad str膮caniem nadlatuj膮cych kamienii, a jednocze艣nie przypomnia艂a艣 sobie, 偶e przecie偶 wykorzysta艂膮艣 ca艂y sw贸j wewn臋trzy potencja艂 i teraz pozosta艂y ci wiatry magii. Obserwowa艂a艣 sobie jak wszystko si臋 zbli偶a, tabuny wojska, machiny. Nie mog艂a艣 jednak zlokalizowa膰 maga odpowiedzialnego za l贸d, by艂 jednak gdzie艣 w pobli偶u. Rivanath razem z Beltherionem znale藕li ci臋 na murach. Obaj zdawali si臋 by膰 w pe艂ni zdrowia. Elf widz膮c ci臋 w ca艂ym twym splendorze, zawaha艂 si臋 na chwil臋, by moment p贸藕niej wzi膮膰 ci臋 w ramiona i ca艂owa膰 jak gdyby nigdy nic. >

-Witaj El, d艂ugo kaza艂a艣 na siebie czeka膰 Bardzo Wa偶na Mroczna Elfko.

<Bel obsewrowa艂 twoj膮 rekacj臋, jakby nie doko艅ca wiedzia艂 czy mo偶e si臋 tak swobodnie do ciebie odzywa膰 skoro jeste艣 praw膮 r臋k膮 Shasuuviel. >

-Mamy przedmioty od krasnoluda, miecz i amulet. Mam nadziej臋, 偶e to to czego oczekiwa艂a艣. Nadal jeste艣 moj膮 Elbereth czy teraz tylko my nale偶ymy do ciebie? <Doda艂 z przek膮sem>

<Rivanath uk艂oni艂 ci si臋 grzecznie.>


<Kurt>

<Postanowi艂e艣 wycofa膰 si臋. Obstrzelali艣cie si臋 nawzajem, kilku rannych po obu stronach. Wygl膮da艂o na to, 偶e nie zamierzali was 艣ciga膰 jak d艂ugo trzymali艣cie si臋 poza zasi臋giem kusz, z dala od machin. W pewnym sensie upiek艂o ci si臋. Gdy wszyscy znale藕li si臋 ju偶 za bram膮, opuszczono krat臋 i podniesiono most. Nadal brakowa艂o zwiadowc贸w, albo nie mieli jak wr贸ci膰 do ciebie, albo zgin臋li. Z g贸ry, ze stra偶nicy zbiegli do ciebie ludzie, kt贸rych zostawi艂e艣 przy bramie. >

-Kurt, co si臋 sta艂o? Kirk pobieg艂 do Mistrza, poza tym jaka艣 elfia magini spad艂a z nieba i grozi艂a nam mieczem, jest na murach.



<Klaus>

<Stara艂e艣 si臋 jak mog艂e艣 spowalnia膰 ruch taranu ale sam przeciw prawie dwu tuzinom ludzi niewiele zdzia艂a艂e艣. Poza tym machina mia艂a ju偶 sw贸j w艂asny p臋d. Walki w pobli偶u usta艂y i przez d艂u偶sz膮 chwil臋 zwyczajnie posuwali艣cie si臋 naprz贸d. Wreszcie dotarli艣cie do bramy gdzie kraty by艂y opuszczone a most swodzony podniesiony. Wtedy w艂a艣nie machina tocz膮ca si臋 przed wami zosta艂a puszczona sama sobie by z 艂oskotem zaj膮膰 miejsce brakuj膮cego mostu tworz膮c dla was przej艣cie. Zatrzymali艣cie si臋 wreszcie, a kilku najemnik贸w z os艂ony, przy u偶yciu lin zacz臋艂o wspina膰 si臋 na podniesiony most zwodzony. Nie widzia艂e艣 wszystkiego , bo nagle eksplozja zerwa艂a 艂a艅cuchy i podniesiony most zwodzony opad艂 z hukiem na ten przytargany przez najemnik贸w. Ruszyli艣cie ponownie naprz贸d, tym razem aby wywa偶y膰 krat臋 blokuj膮c膮 bram臋. >



<Twierdza>

<Nag艂a eksplozja, po kt贸rej most zwodzony odpad艂 w d贸艂, zwr贸ci艂a wasz膮 uwag臋. Metalowa krata nadal zamyka艂a bram臋, lecz wrogie oddzia艂y z taranem ju偶 wtacza艂y si臋 na most. Pr臋dzej czy p贸藕niej krata p臋knie, a wtedy brama b臋dzie otwarta.>





_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Ariena
Mod Bog贸w
Mod Bog贸w


Do潮czy: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys砤ny: Sro Mar 23, 2022 13:54    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Z ka偶d膮 ich odpowiedzi膮 m贸j dobry humor znika艂 zast臋powany gniewem. Zaczyna艂am mie膰 serdecznie do艣膰 braku jakiegokolwiek szacunku ze strony ludzi. Ich postawa oraz strach, kt贸ry zago艣ci艂 w spojrzeniach sugerowa艂, i偶 zostali przeszkoleni, lecz nie mieli dot膮d do czynienia z walk膮 w warunkach wojny.>

-Za kogo JA si臋 uwa偶am? <Powt贸rzy艂am gniewnie.> Ci臋偶ko mi stwierdzi膰 czy艣cie g艂usi, czy tak g艂upi? Zapami臋tajcie raz, a dobrze. Jam jest Elbereth Liranna Kelaris Telrunya, Pierwsza Zaprzysi臋偶ona S艂u偶ka Shasuuviel, Najwi臋kszej i Najpot臋偶niejszej Kap艂anki Khael Mensha Khaine, jej prawa r臋ka. Mag Bitewny i Namiestnik Elfiego Miasta. Macie szcz臋艣cie, i偶 szanuj臋 Mistrza Czarnego Kruka oraz to miejsce na tyle by Was nie zetrze膰 na proch.
<Powiedzia艂am zimno chowaj膮c miecz do pochwy. Ich dow贸dca nie potrzebowa艂 jeszcze bardziej przera偶onych ludzi.> Zmykajcie na posterunek i m贸dlcie si臋 do Morra by przetrwa膰 nadchodz膮c膮 walk臋.

<Pokr臋ci艂am g艂ow膮 patrz膮c, jak oddalaj膮 si臋 w po艣piechu. - 鈥o偶e i maj膮 szczere ch臋ci, lecz pr臋dzej spotka ich 艣mier膰 z r膮k 偶o艂nierzy ni偶 chwa艂a zwyci臋stwa. Brak im do艣wiadczenia. Tylko zmarnuj膮 w艂asne 偶ycia w tej walce鈥 - Ruszy艂am w 艣lad za nimi, lecz min臋艂am posterunek nad bram膮 by wspi膮膰 si臋 wy偶ej na same mury sk膮d rozlega艂 si臋 widok na ca艂e mokrad艂a. -
鈥 Dlaczego jeszcze nikt nie bije w dzwony na alarm鈥ogliby chocia偶 powiadomi膰 Twierdz臋 o nadchodz膮cym鈥 -Stan臋艂am. Wystarczy艂o jedno spojrzenie. - 鈥 ataku na ogromn膮 skal臋鈥 Te偶 mam wyczucie czasu. Wraca膰 akurat teraz.
Moje spojrzenie ponownie zasz艂o mg艂膮, a ja zastyg艂am staraj膮c si臋 skomunikowa膰 z Czarnym Krukiem, lecz ten nie odpowiada艂. Nie mia艂am nawet pewno艣ci, czy mnie s艂ysza艂. -鈥otrzebujemy cudu Mistrzu鈥 Mo偶e Iruyh 艂askawie by przywdzia艂 zbroj臋 i zrobi艂 u偶ytek ze swego miecza鈥-
Otrz膮sn臋艂am si臋 ponownie wracaj膮c wzrokiem do tego co nadchodzi艂o. Wojska i machiny. Zastanawia艂am si臋, jak d艂ugo wytrzymaj膮 mury oraz magiczna ochrona tego miejsca nim si臋 przedr膮.
鈥ied藕ma nie przestanie, p贸ki nie zdob臋dzie tego miejsca. Czy ta nieliczna obsada Twierdzy podo艂a obronie? Je艣li si臋 przedr膮 dokonaj膮 rzezi, a Wietrznica b臋dzie mia艂a otwart膮 drog臋 by si臋gn膮膰 po nieograniczon膮 moc, na kt贸rej tak jej zale偶y. Sprowadzi Pustkowia Chaosu i rzesz臋 demon贸w. Kto wtedy j膮 powstrzyma? Wszystkie rasy b臋d膮 zgubione. Samo str膮canie kamiennych pocisk贸w na niewiele si臋 zda.
Z rozmy艣la艅 wyrwa艂 mnie d藕wi臋k zbli偶aj膮cych si臋 krok贸w. Zerkn臋艂am na nich przez rami臋, a moje serce zabi艂o mocniej na jego widok. Skin臋艂am im by podeszli, lecz nie odwraca艂am uwagi od tego co nadci膮ga艂o. Przynajmniej do chwili, gdy Beltherion wzi膮艂 mnie w swoje ramiona. W ko艅cu moje cia艂o wype艂ni艂a namiastka upragnionego ciep艂a. Odwzajemni艂am 偶arliwe poca艂unki st臋skniona. Kilka tygodni zdawa艂y si臋 rokiem roz艂膮ki. Tak wiele si臋 wydarzy艂o. Tak wiele zmieni艂o. Zapragn臋艂am by wzi膮艂 mnie tu i teraz, jak gdyby nigdy nic, lecz jego s艂owa przywo艂a艂y mnie do porz膮dku niczym kube艂 zimnej wody. Napi臋艂am si臋 niczym ci臋ciwa.>

-Czego nie zrozumia艂e艣, gdy m贸wi艂am, 偶e poza drzwiami domostwa jestem przede wszystkim Pierwsz膮 S艂u偶k膮? <Odparowa艂am cicho w eltharinie r贸wnie k膮艣liwym tonem.> Akurat Ty wiesz najlepiej czego si臋 po mnie oczekuje. Ty, kt贸ry wiesz ile b臋dzie mnie kosztowa艂o, gdy zrozumiej膮 ile dla mnie znaczysz. Chyba, 偶e moje wysi艂ki oraz starania nie maj膮 dla Ciebie 偶adnego znaczenia. <Wysun臋艂am si臋 z jego ramion.> Lepiej nie odpowiadaj鈥
<Powiedzia艂am ju偶 w staro艣wiatowym.> Po obaleniu Najwy偶szej Kap艂anki Paj臋czej Kr贸lowej oraz jej najsilniejszych suk zatrzyma艂y mnie obowi膮zki. Jestem teraz drug膮 najwa偶niejsz膮 osob膮 w spo艂ecze艅stwie mrocznych elf贸w i chyba nie musz臋 Ci t艂umaczy膰 co to oznacza. <Spojrza艂am mu w oczy zraniona.> Najwyra藕niej przesta艂e艣 rozumie膰 moje decyzje dotycz膮ce Waszego bezpiecze艅stwa. Najwyra藕niej robi艂am i robi臋 za ma艂o by udowodni膰 Ci ile dla mnie znaczysz.
<Ogarnia艂a mnie rezygnacja. Nie mia艂am ochoty ani si臋 z nim k艂贸ci膰 ani dowodzi膰 czegokolwiek. Ton mojego g艂osu z ka偶dym s艂owem stawa艂 si臋 spokojniejszy i oboj臋tny. Nie mog艂am sobie pozwoli膰 na smutek, b贸l, czy gniew. Gorzko bym 偶a艂owa艂a, gdybym im si臋 podda艂a w艂a艣nie teraz. Przyrzeka艂am sobie nigdy go nie zrani膰, a tak niewiele by艂o potrzebne bym straci艂a panowanie nad sob膮. Zrobi艂am krok w ty艂.>

-Nale偶膮 do mnie tylko Ci, kt贸rych przyj臋艂am na s艂u偶b臋. Ty zawsze by艂e艣 sobie sterem, 偶eglarzem i okr臋tem. Nie odbieram i nie odbior臋 Ci tego. Dziwi mnie, 偶e zacz膮艂e艣 w to w膮tpi膰. <Odpi臋艂am od pasa jego miecz.> Dzi臋kuj臋 za to wspania艂e ostrze. S艂u偶y艂o mi doskonale w najtrudniejszych chwilach, lecz winno wr贸ci膰 do prawowitego w艂a艣ciciela. W obliczu nadchodz膮cej walki powinien go dzier偶y膰 ten, kt贸rego dusza jest mu przypisana. Niestety wszelkie dysputy musimy od艂o偶y膰 na p贸藕niej.

<Zwr贸ci艂am mu bro艅, po czym odebra艂am przedmioty. Amulet w艂o偶y艂am bez wahania, a nowo wykute ostrze przypi臋艂am do pasa. Westchn臋艂am ci臋偶ko.>
-Nie b臋d臋 si臋 teraz z Tob膮 wyk艂贸ca膰 Bel. R贸b co chcesz.
<Skin臋艂am Rivanathowi i odwr贸ci艂am si臋 ku mokrad艂om.>
-Daj mi wina Riv鈥 <Powiedzia艂am czekaj膮c na flaszk臋, kt贸r膮 m贸wi艂am by przyni贸s艂. Sama j膮 odkorkowa艂am i wznios艂am ku niebu, po czym poci膮gn臋艂am kilka 艂yk贸w na rozgrzewk臋, gdy nast膮pi艂 wybuch. Spojrza艂am w d贸艂 obserwuj膮c, jak z hukiem upada most zwodzony.> A niech to鈥 <Mrukn臋艂am pod nosem.> B臋dziecie bezpieczniejsi w domu. <艢ci膮gn臋艂am torb臋 podaj膮c j膮 medykowi wraz z winem zwracaj膮c si臋 ponownie ku zagro偶eniu.> Kocham Was鈥latego prosz臋 by艣cie zostawili mnie tutaj. Ostrze偶cie wszystkich o tym co nadchodzi. Niech modl膮 si臋 do Bog贸w o cud i pozostan膮 w ukryciu.

<Nawet moje osobiste 藕r贸d艂o mocy by nie starczy艂o. Pozosta艂y mi wiatry magii, lecz wiedzia艂am, 偶e nie b臋d膮 wystarczaj膮ce je艣li chcia艂am ocali膰 to co dla mnie wa偶ne. Ka偶de si臋gni臋cie po czyst膮 energi臋 mog艂o by膰 fatalne w skutkach, zar贸wno dla innych, jak i dla mnie. Nie zastanawia艂am si臋 d艂ugo. Odwr贸ci艂am si臋 ku g艂贸wnej 艣wi膮tyni robi膮c kilka krok贸w w jej stron臋. Nie mia艂am zamiaru sta膰 si臋 艂atwym 艂upem 艂ucznik贸w, a potrzebowa艂am zwr贸ci膰 si臋 do si艂 wy偶szych ni偶 te ziemskie. Opad艂am na jedno kolano i wznios艂am wzroku ku niebu. Cz膮stka Kr贸lestwa Morra nie opuszcza艂a mojego cia艂a nie pozwalaj膮c zapomnie膰 o decyzjach, kt贸re podejmowa艂am. Teraz te偶 nie mia艂am nic do stracenia.>

-Morrze, Bycie, Obecno艣ci, kt贸ra strze偶e tego 艣wi臋tego miejsca. <Zwr贸ci艂am si臋 w przestrze艅.> Ty, kt贸rego spojrzenie czuj臋 na sobie od dnia, gdy po raz pierwszy przekroczy艂am Bramy. Nie jestem i nie b臋d臋 Twym wybra艅cem ni pos艂a艅cem i blu藕nierstwem by艂oby twierdzi膰 inaczej. Sama obra艂am sw膮 drog臋 oraz przeznaczenie uparcie i bezczelnie odrzucaj膮c 艂ask臋 Twych Ogrod贸w. Jednak偶e w swym Kr贸lestwie da艂e艣 mi wyb贸r. Obdarz mnie nim i teraz. Pozw贸l mi cho膰 na moment ogrza膰 si臋 w blasku 艣wiat艂a. Pozw贸l mi ochroni膰 Twe 艣wi臋te ziemie, Twych wybra艅c贸w, te wszystkie niewinne dusze, kt贸re znalaz艂y schronienie w murach Twej Twierdzy. Daj mi moc oraz mo偶liwo艣膰 bym ocali艂a tych, kt贸rzy krocz膮 艣cie偶k膮 艣wiat艂a. Tw贸j Mistrz, Twoi Kap艂ani, Rycerze i Ci wszyscy szukaj膮cy tu schronienia winni pozosta膰 bez skazy skoro sama jestem sk膮pana we krwi tych, kt贸rych wymordowa艂am na swojej 艣cie偶ce. Pozw贸l bym wzi臋艂a na siebie grzech zadanej 艣mierci w obronie Tych, kt贸rzy nie zas艂u偶yli na b贸l i cierpienie. Nie szukam 艂aski, czy rozgrzeszenia, lecz nie mog臋 patrze膰, jak inni plami膮 swe dusze w tej bratob贸jczej wojnie. Jam jest katem i ogarem wojny te偶 samolubnie i bu艅czucznie wznosz臋 sw膮 pro艣b臋... Obdarz i pozw贸l si臋gn膮膰 mi po moc, kt贸rej nie spos贸b ud藕wign膮膰. Pozw贸l ocali膰 te wszystkie istnienia tak, jak pozwoli艂e艣 mi ocali膰 tamto niewinne dziecko. Niech moje mo偶liwo艣ci i rado艣膰 z siania zniszczenia na co艣 si臋 zdadz膮. Niech m贸j ogie艅 i gniew powstrzyma nadchodz膮c膮 rze藕. <M贸j wzrok zap艂on膮艂 z艂otem.> Je艣li jednak w Twych oczach nie jestem godna by by膰 ich obro艅c膮 pozostawi臋 ich los w Twych r臋kach i odsun臋 si臋 w cie艅.
<Zamilk艂am oczekuj膮c na jaki艣 znak.>
_________________
Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email MSN Messenger
Lokim
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk眃: Warszawa

PostWys砤ny: Pon Mar 28, 2022 18:16    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Jestem zaskoczony tym jak szybko, prosto i bez komplikacji nast臋puje atak najemnik贸w. "Cholera, gdzie obro艅cy? Ja wiem, 偶e tam nie ma wielkiego garnizonu, ale jakie艣 kamienie zrzucane z mur贸w nad bram膮, czy smo艂a wylewana na szturmuj膮cych i ich machiny to podstawa? Gdzie to wszystko? I gdzie ta obronna moc magiczna tego miejsca? I przede wszystkim gdzie do cholery jest El? G艂upi, punktowy atak na bram臋, a tutaj 偶adnej reakcji. Nic nie s艂ycha膰, ani nie czu膰." My艣li szybko przelatuj膮 mi przez g艂ow臋. "Kurcze, gdyby ten taran mia艂 inn膮 konstrukcj臋, gdyby by艂y pojedyncze rz臋dy najemnik贸w w w膮skich, ciemnych korytarzach po obu stronach. Wtedy m贸g艂bym sprokurowa膰 zamieszanie za mn膮, zaj膮膰 si臋 tymi przede mn膮 i zrobi膰 niez艂膮 rozpierduch臋, uniemo偶liwiaj膮c u偶ycie machiny. Wykorzysta膰 chaos, zamieszanie i ciemno艣膰 nocy. Ale tak, to za du偶o wrog贸w naraz. No i si臋 ju偶 przeja艣nia. Jak to w og贸le mo偶liwe? Czemu ta noc by艂a taka kr贸tka? Czy偶by znowu u偶ycie magii? Mo偶e to nie nadchodz膮cy dzie艅, a jaka艣 magia rozja艣niaj膮ca. Niewiele widz臋 tego co dzieje si臋 na zewn膮trz spod tej konstrukcji.">

<Rozpami臋tywanie tego na co nie mam wp艂ywu nie pomo偶e w mojej sytuacji, wi臋c zaczynam skupia膰 si臋 na tym co zrobi膰 tu i teraz. "Nie chc臋 tu by膰. W ko艅cu obro艅cy to rozpi偶d偶膮 w drobny mak, ze mn膮 wewn膮trz. A jak nie to najemnicy przedostan膮 si臋 dzi臋ki taranowi do 艣rodka. A tego nie chc臋 jeszcze bardziej. Musz臋 wi臋c rozwi膮za膰 oba problemy za jednym razem. I to szybko." Pojawia si臋 kilka opcji, kt贸re na koniec sk艂adaj膮 si臋 w jedn膮 sp贸jn膮 ca艂o艣膰. "Dobra. Moim zadaniem jest tylko dopchanie konstrukcji do bramy. Samym machaniem taranem zajmowa膰 si臋 b臋dzie wewn臋trznie usytuowana dziesi膮tka koleg贸w. Mam te偶 pozycj臋 przy samej 艣cianie konstrukcji. A to mi daje miejsce, czas i sposobno艣膰. Wi臋c jak dojedziemy do kraty wykorzystam to, 偶e jestem chwilowo bez zada艅 do wykonania. Kucn臋, udam 偶e co艣 poprawiam przy butach, a tak na prawd臋 rozlej臋 m贸j olej lniany, kt贸ry mam do 艂uku, na drewnianej konstrukcji przy mnie, rozma偶臋 te偶 obok moje mazid艂o do w艂os贸w, a potem uwa偶aj膮c by zrobi膰 to jak najsekretniej, ale te偶 szybko, podpal臋 wszystko. Od zewn膮trz mo偶e i taran jest zabezpieczony przed ogniem ale od wewn膮trz ju偶 niezbyt. Jak tylko zajmie si臋 to ogniem musz臋 si臋 szybko stamt膮d zmywa膰. Skoro b臋dziemy stali, to powinienem m贸c przeturla膰 si臋 pod 艣cian膮 konstrukcji ze sk贸r na bok, bez ryzyka rozjechania przez jej ko艂a. A potem ucieczka gdzie艣 do ty艂u, jak najdalej od mur贸w. Wmiesza膰 si臋 w te grupy najemnik贸w, kt贸re mia艂y wspiera膰 dzia艂anie taranu i potem jeszcze dalej od mur贸w, bo tu bezpiecznie nie b臋dzie. Je偶eli wszystko uda si臋 zgodnie z planem, to spod dachu i 艣cian konstrukcji taranu powinny si臋 wydobywa膰 k艂臋by dymu, wi臋c nikogo nie powinno dziwi膰, 偶e go opu艣ci艂em. A sam dym w zamkni臋tej przestrzeni, plus rozprzestrzeniaj膮cy si臋 ogie艅 powinny skutecznie zniech臋ci膰 pozostaj膮cych tam ludzi do kontynuowania szturmu. Szczeg贸lnie, 偶e to tylko zbieranina zbir贸w i drogowych bandyt贸w, a nie przeszkolone i do艣wiadczone oddzia艂y najemne. Mo偶e nawet paru tam przez to zostanie i sp艂onie, czy si臋 udusi. W ko艅cu powinno tam wybuchn膮膰 niez艂e zamieszanie. Oby tak to si臋 sko艅czy艂o.">

<Jak postanawiam tak robi臋.>
_________________
Przyjaciel czy wr贸g?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
harry
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys砤ny: Sob Kwi 02, 2022 01:42    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- No chocia偶 co艣. 鈥 mrukn膮 do siebie gdy uda艂o im si臋 odskoczy膰.

<Kurt podzieli艂 ludzi na dwie grupy. Na tych co dawali sobie rad臋 z kuszami i tych co lepiej sobie radz膮 w walce. >

- Ch艂opaki lecicie na mury i walicie ile wlezie. Prowadzi Stuard.

- Reszta bronimy mur贸w i bramy. Rozejrzyjcie si臋 za czymkolwiek co si臋 nada na jak膮艣 barykad臋. Lepsza prowizorka ni偶 nic. Mark idziesz ze mn膮 nad bram臋. B臋dziesz robi艂 za go艅ca. Nad wznoszeniem barykady czuwa Lambert a dowodzi Johan.

<Kurt mia艂 nadziej臋 偶e ta czarodziejka z nieba to Elbereth. Zabra艂 dziewczyny i wpad艂 na mury licz膮c 偶e j膮 tam zastanie. >

- Dobrze ci臋 widzie膰. Ty to masz wej艣cia. W sam czas. Mo偶emy鈥 mo偶emy co艣 zrobi膰? Mo偶e dasz rozpirzy膰 te machiny na dole i mo偶e most? Kupi nam to co艣 czasu. 鈥 Rozejrza艂 si臋 z mur贸w po przedpolu 鈥 Jak ty to widzisz?
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? --> Kurt, cz艂owiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Nie Kwi 03, 2022 10:29    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Elbereth>

<Beltherion u艣miechn膮艂 si臋 pod nosem tak 偶eby艣 tylko ty dostrzeg艂a.>-Ja te偶 ci臋 kocham. <Szepn膮艂 w Eltharinie>

-Wiele si臋 zmieni艂o ,ale to co najwa偶niejsze pozosta艂o na szcz臋艣cie bez zmian. <Doda艂 powa偶nym tonem>- Raduj臋 si臋 i偶 m贸j miecz dobrze ci s艂u偶y艂 Pani. Mimo i偶 bu艅czuczny nadal jestem na twe rozkazy Elbereth Liranna Kelaris Telrunya, Pierwsza Zaprzysi臋偶ona S艂u偶ko Shasuuviel, Najwi臋kszej i Najpot臋偶niejszej Kap艂anki Khael Mensha Khaine, Namiestniku Elfiego Miasta.

<Beltherion przykl膮k艂 odbieraj膮c od ciebie miecz a jednocze艣nie patrzy艂 ci w oczy. Jego s艂owa na powitanie nie by艂y pe艂ne w膮tpliwo艣ci. Raczej obawy, 偶e sta艂a艣 si臋 ju偶 mroczn膮 elfk膮 z krwii i ko艣ci, 偶e uformowa艂a艣 si臋 na podobie艅stwo Shasuuviel do tego stopnia i偶 on nie b臋dzie mia艂 ju偶 nic do powiedzenia. Nie mog艂a艣 go za to wini膰. Za ka偶dym razem kiedy wracali艣cie do siebie po okresie nawet kr贸tkiej roz艂膮ki, nie by艂a艣 t膮 sam膮 Elbereth co wcze艣niej. Mo偶liwe, 偶e w jaki艣 spos贸b t臋skni艂 do tej s艂abej, elfiej dziewczyny poznanej na pla偶y, kt贸r膮 trzeba by艂o zawsze ratowa膰. A mo偶e zwyczajnie obawia艂 si臋, 偶e pewnego dnia zwyczajnie odejdziesz. Zostawisz go dla wa偶niejszych obowi膮zk贸w czy to z w艂asnego wyboru czy te偶 z braku wyboru. Swoim zachowaniem sprawdza艂 w ten spos贸b czy jeszcze jeste艣 sob膮 czy ju偶 nie.>

<Napi艂a艣 si臋 wina. Obaj Beltherion i Rivanath byli gotowi si臋 z tob膮 spiera膰 ,a jednak sk艂onili si臋 oficjalnie i prawie 偶e ch贸rem odparli>

-Jak sobie 偶yczysz, Pani.

<Odchodz膮c ogl膮dali si臋 za tob膮 w oczekiwaniu, 偶e zmienisz jednak zdanie i zaraz zawo艂asz ich spowrotem do siebie. Zosta艂a艣 sama. Nie mia艂a艣 teraz zbytnio czasu przygl膮da膰 si臋 nowym przedmiotom ale czu艂a艣, 偶e maj膮 moc. Mog艂a艣 dostrzec, 偶e atak na twierdz臋 nast臋puje ze wszystkich stron jednocze艣nie. Wr贸g chyba postanowi艂 zako艅膰zy膰 wszystko jednym, ogromnym szturmem. Tysi膮ce 偶o艂nierzy prowincji dawnego Imperium, za kilka chwil zaleje twierdz臋 bronion膮 przez zaledwie dwie, mo偶e trzy setki rycerzy i akolit贸w, oraz mo偶e po艂ow臋 z tego krasnolud贸w. Poza tym jakie艣 oddzia艂y rezerwowe, jak ten Kurta. Skupi艂a艣 si臋 na 艣wi膮tyni i mod艂ach do Morra. Gdy sko艅czy艂a艣, dostrzeg艂a艣 Kurta w towarzystwie Aniki i Etelki, oraz jakiego艣 adiutanta. Dziewczyny wyekwipowane do walki, ucieszy艂y si臋 wielce na tw贸j widok.

-Witaj Elbereth, mi艂o ci臋 zn贸w widzie膰.

<Panny chcia艂y ci臋 wy艣ciska膰 lecz jednocze艣nie czu艂y si臋 troch臋 zawstydzone przerywaj膮c ci mod艂y. Kurt chyba te偶 si臋 cieszy艂 z twojego powrotu, bo zacz膮艂 wypytywa膰 ci臋 o twoje zdanie na temat ataku. Nie zd膮偶y艂a艣 si臋 z nimi dobrze przywita膰, a trzask energii rozerwa艂 powietrze i tu偶 przy bramie, na dziedzi艅cu otworzy艂 si臋 czarny portal ze znakiem Pana Sn贸w i 艢mierci, z kt贸rego wypad艂a niska, kr臋pa istota, czarna jak w臋giel,uzbrojona w top贸r i tarcz臋. Rozgl膮da艂a si臋 chwil臋 mamrocz膮c co艣 z艂o艣liwie pod nosem. W ko艅cu zakrzykn臋艂a dostrzegaj膮c ci臋 z oddali.>

-Hej, w膮skodupa! Morr powiedzia艂, 偶e mam ci pom贸c! <Zakrzykn膮艂 na ciebie w eltharinie>


<Kurt>

<Rozdzieli艂e艣 ludziom zadania, zabra艂e艣 ze sob膮 dziewczyny i Marka, po czym wspi膮艂e艣 si臋 na mury gdzie znalaz艂e艣 modl膮c膮 si臋 Elbereth. Chyba w艂a艣nie ko艅czy艂a, a mo偶e zwyczajnie jej przerwa艂e艣. Przywita艂e艣 si臋 pospiesznie. Elbereth wygl膮da艂a bardzo dobrze i pon臋tnie, jej krwistoczerwony pancerz l艣ni艂 wypolerowany przed walk膮. Gdyby艣 nie wiedzia艂, powiedzia艂by艣 偶e jest wojowniczk膮 a nie magiem. Jej zbroja spawia艂a wra偶enie jakby liza艂y j膮 j臋zory ognia. Mimo i偶 zaledwie niewielkie po艂acie jej cia艂a by艂y ods艂oni臋t臋 a sytuacja wysoce niesprzyjaj膮ca, mimo wolnie przysz艂y ci do g艂owy lubie偶ne my艣li z Elbereth w roli g艂贸wnej. Nie wiedz膮c jak si臋 temu przeciwstawi膰 spojrza艂e艣 z mur贸w na przedpole. Tysi膮ce 偶o艂nierzy nadci膮ga艂o pod mury twierdzy ze wszystkich stron. Sytuacja zdawa艂a si臋 naprawd臋 nieciekawa. Mury twierdzy by艂y wysokie i wytrzyma艂e ale by艂e艣 艣wiadom, 偶e obro艅c贸w by艂o jak na lekarstwo. Poza tym ca艂e mokrad艂a otaczaj膮ce twierdz臋 by艂y skute lodem. Z rozmy艣la艅 wyrwa艂 ci臋 ha艂as i b艂yski na dziedzi艅cu. Z nik膮d pojawi艂 si臋 jaki艣 czarny lud pokrzykuj膮c na was w eltharinie.>



<Klaus>

<Dopchali艣cie taran do kraty. Jak tylko si臋 zatrzyma艂, kucn膮艂e艣 i zacz膮艂e艣 kombinowa膰. Mia艂e艣 niewiele czasu na rozlanie oleju i wysmarowanie mazid艂a. Ale to zakrzesanie ognia by艂o najbardziej ryzykowne. Hubka i krzesiwo to nie zapa艂ki wi臋c musia艂e艣 poczeka膰 a偶 najemnicy rozruszaj膮 taran aby chocia偶 cz臋艣ciowo odwr贸ci膰 od ciebie uwag臋. Gdy taran uderzy艂 w krat臋 po raz trzeci roznieci艂e艣 偶ar a potem p艂omie艅 buchn膮艂 niespodziewanie tak, 偶e sam osmali艂臋艣 sobie twarz. Pr臋dko przecisn膮艂e艣 si臋 pod sk贸rami i wydosta艂e艣 na zewn膮trz czuj膮c sw膮d spalonych w艂os贸w. 艢wiat艂o dnia o艣lepia艂o po czasie sp臋dzonym w p贸艂mroku. Pu艣ci艂e艣 si臋 biegiem na ty艂y mijaj膮c najemnik贸w kryj膮cych si臋 za tarczami, jednocze艣nie zbli偶aj膮cych si臋 do bramy. Strza艂y i be艂ty przeszy艂y powietrze. Wiele by艂o chybionych niekt贸re jednak dosi臋g艂y celu. Jeden z pocisk贸w ugodzi艂 ci臋 mocno w lewe rami臋, na wysoko艣ci 艂opatki. Ci臋偶ko ci b臋dzie teraz u偶ywa膰 艂uku. Dopiero teraz zacz臋艂o do ciebie dociera膰 jak zimno si臋 zrobi艂o doko艂a. Wszystko poza drog膮 by艂o zmro偶one, oddechy ludzi parowa艂y na powietrzu. Szturm rozpocz膮艂 si臋na powa偶nie. Wsz臋dzie jak horyzont d艂ugi i szeroki, wojska Lucasa maszerowa艂y na twierdz臋. G艂azy i pociski z machin lata艂y w powietrzu w obie strony. Atak taranu na baram臋 by艂 tylko ma艂ym odwr贸ceniem uwagi od innych miejsc. Stara艂e艣 si臋 schowa膰 za innymi najemnikami ale to nie by艂o takie proste gdy ci p臋dzili w przeciwnym kierunku do twojego. K艂臋by dymu wydobywa艂y si臋 z pod taranu ale nie pali艂 si臋 tak dobrze jak by艣 tego chcia艂. Mo偶e starali si臋 go jako艣 ugasi膰? Do obozu by艂o jeszcze daleko, a 艂atwo by艂o dostrzec, 偶e chyba jako jedyny porusza艂臋艣 si臋 w przeciwnym kierunku ni偶 atakuj膮cy. >

_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Lokim
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk眃: Warszawa

PostWys砤ny: Pia Kwi 08, 2022 23:47    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Buchaj膮cy mocno ogie艅 zaskakuje mnie, ale czuj臋, 偶e przynajmniej efekt jest zadowalaj膮cy i mog臋 wydosta膰 si臋 spod taranu. Ucieczka nie przebiega bezproblemowo, ale z drugiej strony cieszy mnie to, 偶e obro艅cy jednak stawiaj膮 jaki艣 op贸r. 艢wiszcz膮ce i obijaj膮ce si臋 gdzie艣 w mojej okolicy pociski zmuszaj膮 mnie do kluczenia, by chowa膰 si臋 za kieruj膮cymi si臋 w stron臋 twierdzy najemnikami. Jednak w ko艅cu co艣 dosi臋ga mnie bole艣nie. >

-Cholera! - <Zatrzymuj臋 si臋 na chwil臋 za postaci膮 jednego z nacieraj膮cych z tarcz膮 najemnik贸w, by przykucn膮膰 i praw膮 r臋k膮 obmaca膰 zranione miejsce. Nie wygl膮da to dobrze. Ruszanie lew膮 r臋k膮 przychodzi mi z trudem, wykluczaj膮c sprawne pos艂ugiwanie si臋 ni膮. "No i ze strzelania z 艂uku nici. Nie wiem czy w cokolwiek bym trafi艂, bo nie ma szans by d艂u偶ej utrzyma膰 艂臋czysko w jednej pozycji. A niech to szlak.">

<Robi膮c przerw臋 w ucieczce mam czas na rozejrzenie si臋. "Ale co na Myrmidi臋 tu si臋 dzieje? Dow贸dca opowiada艂 o naszym dzia艂aniu, jako o dywersji w sumie skazanej na pora偶k臋, a tutaj idzie frontalny, zmasowany atak. Co za debil z niego. Przecie偶 jakby powiedzia艂, 偶e najemnicy s膮 tylko cz臋艣ci膮 pe艂nego ataku, 偶e ca艂e wojsko b臋dzie i艣膰 na mury, 偶e to odci膮gnie obro艅c贸w od skupianiu si臋 na taranie, to by bardziej zmotywowa艂 najemnik贸w. Da艂 by im przekonanie o sukcesie i du偶ej szansie prze偶ycia. A tak, przecie偶 oni tam pod taranem my艣l膮, 偶e g艂贸wne si艂y sobie siedz膮 w obozie i si臋 tylko gapi膮, czekaj膮c na rezultat tego beznadziejnego ataku na bram臋. Ech... No ale dla mnie w sumie to lepiej. Mo偶e b臋d膮 mniej zmotywowani do ugaszenia ognia i kontynuowania natarcia na bram臋. Tylko dlaczego nagle zrobi艂o si臋 tak zimno? To nie jest normalne. Czy偶by znowu efekt magii? Skr贸cona noc i marzn膮ca ziemia... Bo bez tego przecie偶 zbrojni nie dali by rady podchodzi膰 tak swobodnie pod mury twierdzy. Ugrz臋藕liby w mokrad艂ach stanowi膮c 艂atwy cel dla strzelc贸w z mur贸w.">

<Odczuwalny b贸l w lewym ramieniu utrudnia swobodne my艣lenie, ale w ko艅cu co艣 tam zaczyna dociera膰 do mnie. Zaczynam powoli kojarzy膰 fakty. "Zaraz. Je艣li to magia, a nic nie wskazuje na to, 偶eby by艂o inaczej, to gdzie艣 musi by膰 mag, kt贸ry to wszystko robi. Nie rozumiem magii, ale do tej pory jak co艣 dzia艂o si臋 w moim pobli偶u magicznego, to gdzie艣 obok by艂 mag. Czy to by艂a El, czy wrogowie, zawsze byli gdzie艣 w pobli偶u. Nie robili tego na jak膮艣 strasznie du偶膮 odleg艂o艣膰. A to oznacza, 偶e gdzie艣 na granicy obozu powinien by膰 jaki艣, kt贸ry zamra偶a ziemi臋. Zak艂adam, 偶e ma pozycj臋 na tyle daleko, by nie by膰 nara偶onym na ostrza艂 z mur贸w, ale te偶 na tyle blisko, by nie mie膰 problem贸w z obj臋ciem czarami 偶膮danego terenu. Kurde, musz臋 kiedy艣 przysi膮艣膰 z elfk膮, 偶eby mi wyt艂umaczy艂a jak to wszystko dzia艂a, bo b艂膮dz臋 teraz w swoich przypuszczeniach jak nizio艂ek we mgle. No ale za艂贸偶my, 偶e na ch艂opski rozum tak to powinno dzia艂a膰. Pogoda jest taka, 偶e moczary raczej szybko odtaja艂yby bez magicznych interwencji. A to oznacza, 偶e on musi utrzymywa膰 to zimno? Kurcze nie wiem czy to tak dzia艂a. Ale no chyba nie da si臋 tak po prostu zmrozi膰 wszystkiego na ko艣膰 raz na zawsze. Natura robi swoje, o wal膮cych o pod艂o偶e ci臋偶kich 偶o艂nierskich butach nie wspominaj膮c. A to oznacza, 偶e jakby uda艂o si臋 wyeliminowa膰 czarownika, to by艂aby szansa, 偶e wojska szturmuj膮ce mury utkn臋艂y by w grz臋zawisku, wystawiaj膮c si臋 na ostrza艂 obro艅c贸w. Nie do艣膰, 偶e zatrzyma艂o by to szturm, to jeszcze mog艂o by wyeliminowa膰 spore si艂y Lucasa z dzia艂a艅 na d艂u偶szy czas, a w przypadku cz臋艣ci z nich nawet na zawsze. Musz臋 wi臋c tego skurczysyna znale藕膰 jak najszybciej i wy艂膮czy膰 z gry. Skubaniec powinien si臋 wyr贸偶nia膰 z t艂umu. Oni zawsze si臋 wyr贸偶niaj膮, a w t艂uszczy wojskowego mot艂ochu powinni si臋 wr臋cz rzuca膰 w oczy.">

<Czuj膮c, 偶e znalaz艂em cel do wykonania i 偶e ju偶 zbyt d艂ugo przebywam w jednym miejscu ruszam dalej w kierunku przeciwnym do twierdzy. Uwa偶nie obserwuj膮c okolic臋 przede mn膮, szukam wzorkiem kogo艣 kto nie wygl膮da na wojskowego, a kto uwa偶nie obserwuje przedmurze, mo偶e wykonuje jakie艣 dziwne gesty r臋koma, mo偶e rusza ustami, co艣 musi go wyr贸偶nia膰 w morzu zbrojnych. Czuj膮c, 偶e nie mog臋 tak po prostu wycofywa膰 si臋, bo to wygl膮da dziwnie, staram si臋 wykorzysta膰 to, 偶e wygl膮dam na rannego. Trzymam si臋 za lew臋 rami臋, krzywi膮c si臋 z b贸lu i nie wycieram w 偶aden spos贸b mojej osmalonej od ognia twarzy. Mam zdawa膰 si臋 jak kto艣, kto jest na tyle ranny, 偶e nie mo偶e kontynuowa膰 ataku, ale na tyle sprawny, 偶e nie potrzebuje pomocy w powrocie do obozu. Je艣li zauwa偶am kogo艣, kto mo偶e by膰 magiem, to kieruj臋 si臋 w艂a艣nie w tamtym kierunku, ale nie bezpo艣rednio w linii prostej. Staram si臋 obej艣膰 tras臋 艂ukiem tak, by zaj艣膰 cel od ty艂u i m贸c wykorzysta膰 zaskoczenie, by wyeliminowa膰 go w bezpo艣rednim starciu. Staram si臋 wykorzysta膰 otocznie tak, by znikn膮膰 w pewnym momencie innym z oczu i od ty艂u czy boku podej艣膰 jak najbardziej niewidocznie oraz cicho do wybranego celu. "Na 艂uk nie mam co nawet liczy膰. To b臋dzie ostateczno艣膰. Za du偶o ryzyko, 偶e nic z tego nie wyjdzie. Ju偶 wi臋ksze szans臋 mia艂bym rzucaj膮c zdrow膮 r臋k膮 no偶ami, je艣li taka by艂aby konieczno艣膰. Ale jak go dostrzeg臋 musz臋 spr贸bowa膰 go wyeliminowa膰. To jest warte ryzyka zostania zranionym czy pojmanym. Nawet co艣 we mnie chcia艂oby spojrze膰 Wietrznicy w oczy, gdyby okaza艂o si臋, 偶e taki zwyk艂y strzelec jak ja, m贸g艂 zaprzepa艣ci膰 szans臋 na zdobycie twierdzy. No ale wiem. To tylko marzenia 艣ci臋tej g艂owy. Nawet jak plan si臋 powiedzie, podkre艣lam, nawet jak uda si臋 to co planuj臋, to pewnie jak mnie zauwa偶膮, to zgin臋 szybciej ni偶 Kurt by艂by wstanie powiedzie膰 swoim dziewczynom by pokaza艂y cycki." U艣miech na chwil臋 pojawia si臋 na mojej twarzy na to wspomnienie, po czym zabieram si臋 za realizacj臋 tego co moja chora g艂owa wymy艣li艂a.>
_________________
Przyjaciel czy wr贸g?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Ariena
Mod Bog贸w
Mod Bog贸w


Do潮czy: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys砤ny: Sob Kwi 09, 2022 13:43    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Zerkn臋艂am przez rami臋 na Kurta oraz reszt臋 przyby艂ej kompanii. Pos艂a艂am im szeroki u艣miech, ale nie si臋gn膮艂 on moich oczu. Podnios艂am si臋 powoli z kolana maj膮c nadziej臋, 偶e nie s膮 znakiem od Morra, na kt贸ry czeka艂am. Wyprostowa艂am si臋 i odwr贸ci艂am w ich kierunku.>

-Dobrze Was widzie膰 ca艂ych i zdrowych. <Przywita艂am wszystkich mi臋kkim tonem, cho膰 zachowa艂am dystans.> Min臋li艣cie si臋 z Beltherionem oraz Rivanathem. Dopiero co odes艂a艂am ich do domu. <Spojrza艂am Kurtowi prosto w oczy.> Wiesz, z mojej perspektywy to zawsze b臋dzie 艣wietna zabawa, ale nie b臋d臋 ukrywa膰, 偶e nie wygl膮da to ciekawie. Machiny, wojsko i przynajmniej jeden mag. Sytuacja beznadziejna pod ka偶dym wzgl臋dem. Nie wiem, jak tu dzia艂a obrona w takich sytuacjach, ale potrzeba Nam cudu. <Lekki ton z jakim to m贸wi艂am wskazywa艂 bardziej na moje zadowolenie ni偶 jakiekolwiek zmartwienie.> Oczywi艣cie mog臋 spr贸bowa膰 zmie艣膰 ich jednym czarem, ale s臋k w tym, 偶e wyczerpa艂am ca艂e swoje 藕r贸d艂o magii by si臋 tu dosta膰. Samo miejsce te偶 nie sprzyja pot臋偶nym czarom, wi臋c nie pozosta艂o mi nic innego, jak zwr贸ci膰 si臋 do Morra i czekam na jego znak.

<Ledwo doko艅czy艂am zdanie, gdy na dziedzi艅cu otworzy艂 si臋 portal odwracaj膮c moj膮 uwag臋 od towarzyszy. Odpowied藕 na moje mod艂y nieco mnie zaskoczy艂a. Spojrza艂am na przybysza skonfundowana.>
-Z boskimi wyrokami si臋 nie dyskutuje. <Skomentowa艂am pod nosem krzywi膮c si臋 kwa艣no na obel偶ywe okre艣lenie.> 艢wietnie! <Odkrzykn臋艂am w eltharinie.> Mamy tu armi臋 do rozgromienia. Skoro Ty jeste艣 odpowiedzi膮 na moj膮 modlitw臋 to zapraszam na mury!
<Odchrz膮kn臋艂am skiwaj膮c Kurtowi by przypadkiem nie uzna艂 go za wroga.>
- To do mnie. -<Powiedzia艂am kr贸tko w staro艣wiatowym, po czym u艣miechn臋艂am si臋 tajemniczo i zwr贸ci艂am do krasnoluda.> - Czy Morr zdradzi艂 Ci co艣 jeszcze?
<Przygl膮da艂am si臋 nowoprzyby艂ej postaci staraj膮c si臋 wyczu膰, czy jest r贸wnie偶 藕r贸d艂em magii.>*

<Posta膰 niew膮tpliwie by艂a krasnoludem, wywnioskowa艂a艣 to z samego sposobu m贸wienia. Dziwna osobisto艣膰 nie by艂a magiem a jednak by艂a istot膮 magiczn膮 posiadaj膮c膮 r贸wnie偶 magiczne przedmioty. Troch臋 trwa艂o zanim docz艂apa艂 na mury. Niew膮tpliwie by艂 kiedy艣 krasnoludem, teraz to chodz膮ce, spalone zw艂oki, bez brody, w艂os贸w czy nawet oczu. Za to top贸r i tarcza wygl膮da艂y jak kupione dzi艣 u zbrojmistrza. By艂 o偶ywie艅cem, dosz艂a艣 do takiego wniosku. Anika i Etelka schowa艂y si臋 za Kurtem, kt贸remu zabrak艂o s艂贸w. Z bliska istota brzmia艂a mniej wyra藕nie.>
-Co Morr? Nie , nic mi nie m贸wi. Zaczekaj鈥 Co ja tu mam zrobi膰? Chroni膰 w膮sk膮 dupe?... Ale przed czym??... Aaaa鈥 Dobra鈥 Znaczy okropnie鈥fu鈥o偶emy si臋 zamieni膰鈥laczego zawsze ja mam najgorzej?
<Spalony krasnolud podszed艂 do ciebie na wyci膮gni臋cie r臋ki i gapi膮c si臋 w ciebie pustymi oczodo艂ami uj膮艂 ci臋 w pasie.>
-Nie gap si臋. To mam robi膰.
<Krasnolud jakby splun膮艂 ale z jego spalonej twarzy usypa艂a si臋 tylko drobina popio艂u.>*


<Mia艂am czas by mu si臋 bli偶ej przyjrze膰 i z ka偶d膮 chwil膮 moje zaskoczenie ros艂o odbijaj膮c si臋 w wyrazie mojej twarzy. Mo偶e wci膮偶 nie rozumia艂am, ale by艂am przekonana, i偶 zosta艂am wys艂uchana. W taki czy inny spos贸b. Je艣li by艂am czego艣 pewna to tego, 偶e dosta艂am zgod臋 na obron臋 tego miejsca. Jego widok wywo艂a艂 u mnie lekki dreszcz, kt贸ry przeszed艂 mi po plecach, ale nie wzbudzi艂 we mnie strachu, czy zw膮tpienia. 鈥- Chichot losu. -鈥 pomy艣la艂am i zerkn臋艂am w kierunku dziewczyn.>

-Spokojnie. Nie skrzywdzi Was. Zosta艂 przys艂any przez Morra by wesprze膰 mnie w obronie jego 艣wi臋tych ziem. <Pr贸bowa艂am je uspokoi膰, cho膰 podejrzewa艂am, 偶e moje s艂owa na wiele si臋 nie zdadz膮. Sam jego wygl膮d m贸g艂 by膰 dla nich przera偶aj膮cy.> Uznaj臋, 偶e jest r贸wnie偶 zgod膮 bym wzi臋艂a na siebie te kilka tysi臋cy dusz, kt贸re spr贸buj臋 zabi膰. <U艣miechn臋艂am si臋 lekko pod nosem i odwr贸ci艂am si臋 w kierunku zbli偶aj膮cego si臋 o偶ywie艅ca. Z jego s艂贸w wynika艂o, 偶e sam jest zaskoczony sytuacj膮. Zacz臋艂am si臋 nawet zastanawia膰 czy to nie jaki艣 偶art w ramach pokr臋tnej kary. 鈥- W ko艅cu dostan臋 za swoje i po偶a艂uj臋 w艂asnego apetytu. Je艣li mi si臋 dzi艣 powiedzie zabij臋 sporo os贸b.-鈥 艢cisn臋艂o mnie w 偶o艂膮dku na wspomnienie koszmar贸w, kt贸re mnie dr臋czy艂y podczas rekonwalescencji u Mistrza. 鈥- Nic nie przechodzi bez echa, a moje intencje nie b臋d膮 mia艂y tu 偶adnego znaczenia. Obrona 艣wi臋tej ziemi nie jest 偶adnym wyt艂umaczeniem. Koniec ko艅c贸w ludzie strac膮 偶ycie. Obym mia艂a chocia偶 z tego niez艂膮 zabaw臋 nim nadejd膮 konsekwencje.鈥 Milcza艂am pogr膮偶ona we w艂asnych my艣lach a偶 krasnolud wszed艂 na mury.>

- Najwyra藕niej tak ma by膰 i nie nam podwa偶a膰 wol臋 bog贸w. <Spojrza艂am w jego puste oczodo艂y szukaj膮c jeszcze potwierdzenia, lecz w g艂臋bi duszy czu艂am, i偶 decyzja zosta艂a ju偶 podj臋ta. By膰 mo偶e by艂a to nadinterpretacja z mojej strony, lecz nie potrafi艂am sobie odm贸wi膰 wykorzystania okazji. Mia艂am tylko nadziej臋, i偶 w艣r贸d atakuj膮cych nie by艂o genera艂a oraz jego siostrze艅ca. Nawet si臋 nie wzdrygn臋艂am, gdy uj膮艂 mnie w pasie.> I mo偶e nie b臋dzie tak najgorzej.

<Westchn臋艂am g艂臋boko i nagle m贸j wzrok zaszed艂 mg艂膮, a ja na moment zastyg艂am w bezruchu.

Wstaje pi臋kny dzie艅 moja Pani. W艣r贸d pierwszych promieni s艂o艅ca widz臋, jak nadci膮ga armia Imperatora Lucasa. Planowa艂am nieco odetchn膮膰, lecz najwyra藕niej Bogowie mieli inne plany. Sw贸j pobyt na Twierdzy b臋d臋 musia艂a zacz膮膰 od pozbycia si臋 problemu. Inaczej pozbawi膮 mnie tych kilku dni spokoju i drogi powrotnej do domu. Do Ciebie. Odliczam klepsydry.


Ockn臋艂am si臋 po kr贸tkiej chwili. Nale偶a艂o dzia艂a膰. W pierwszej kolejno艣ci spojrza艂am na nowy amulet. Przed przyst膮pieniem do walki wola艂am si臋 upewni膰, jak dzia艂a by go aktywowa膰 w razie potrzeby. Mog艂o si臋 zdawa膰, i偶 zapomnia艂am o obecno艣ci Kurta, dziewcz膮t oraz adiutanta, ale nagle odezwa艂am si臋 do nich.>

- Si臋gn臋 do czystych wiatr贸w magii i przywo艂am najwi臋kszy huragan, jaki b臋d臋 w stanie ud藕wign膮膰. <Powiedzia艂am podekscytowanym tonem.> Oczywi艣cie w bezpiecznej odleg艂o艣ci od samych mur贸w by nie zmie艣膰 i Was, lecz sama Twierdza stanie si臋 艣rodkiem oka cyklonu. Nie wiem, jak d艂ugo uda mi si臋 utrzyma膰 czar, lecz je艣li p贸jdzie zgodnie z moim zamys艂em to znacznie przerzedz臋 atakuj膮c膮 armi臋. No, ale zobaczymy ile wytrzyma moje cia艂o oraz umys艂. Och... to b臋dzie skala! <Na moich ustach wykwit艂 radosny u艣miech.> B膮d藕cie jednak gotowi, 偶e zwyczajnie przeszar偶uj臋 i b臋dziecie zdani na siebie. A... I je艣li mo偶ecie to nie dajcie mnie ustrzeli膰. B臋d臋 musia艂a si臋 skoncentrowa膰 tylko na tym. Po wszystkim licz臋 na sute 艣niadanie. <Spojrza艂am w niebo.> Niech Morr ma Was wszystkich w swojej opiece.
<W pierwszej kolejno艣ci si臋gn臋艂am po czar, kt贸ry zwyk艂am u偶ywa膰 przed walk膮. By膰 mo偶e do tego nie dojdzie, lecz wola艂am dysponowa膰 pe艂ni膮 swoich bojowych mo偶liwo艣ci. Jaka艣 cz臋艣膰 mnie chcia艂a nawo艂a膰 ich do zaprzestania ataku, lecz i tak nikt by mnie nie us艂ysza艂. Nikt by nie zareagowa艂. Nikt nigdy w takich sytuacjach nie bra艂 moich s艂贸w na powa偶nie. Tylko te lekcewa偶膮ce odpowiedzi i drwi膮cy 艣miech. 鈥-Przekonajmy si臋 co z tego wyniknie.-鈥 Mog艂am zgin膮膰, mog艂am zwariowa膰 lub ca艂kowicie straci膰 kontrol臋 nad sob膮 i da膰 si臋 ponie艣膰 obezw艂adniaj膮cej mocy. Mimo to nie mog艂am sobie odm贸wi膰 takiej okazji. Skupi艂am si臋 w pe艂ni na przep艂ywach magii nie trac膮c wi臋cej cennego czasu. Sam czar nie stanowi艂 problemu, ale jego skala. Wzi臋艂am g艂臋boki oddech wci膮gaj膮c rze艣kie powietrze. Zacz臋艂am splata膰 czar nadaj膮c mu kszta艂tu i mocy. Zimny, jak ch艂贸d kt贸ry nosi艂am w sobie. Bezlitosny niczym najgorszy sztorm na morzu. Huraganowy wiatr, kt贸ry m贸g艂 zmie艣膰 wszystko na swojej drodze. W ko艅cu czuj膮c, jak przepe艂nia mnie szalony wir magii wypowiedzia艂am.>
-Ventus!
_________________
Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email MSN Messenger
harry
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys砤ny: Nie Kwi 10, 2022 23:00    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Co do cholery? - Przez chwil臋 przygl膮da艂 si臋 nowoprzyby艂ym w b艂yski 艣wiat艂a. - Ci czarni, to do ciebie? - Zapyta艂 z pewnym niepokojem i nadziej膮. Gdy El odpowiedzia艂a Kurt wychyli艂 si臋 w stron臋 placu.

- Spocznij. Ci nowi to do nas!? - W sumie nie by艂 pewien wi臋c po chwili sprostowa艂 - To do czarodziejki.


- Mark - Zwr贸ci艂 si臋 do swojego go艅ca. - Kopnij si臋 na d贸艂. Maj膮 im nie wchodzi膰 w parad臋 i robi膰 dalej swoje. Plan bez zmian. Umacniamy bram臋鈥 i niech b臋da gotowi na wszytsko鈥 Acha i zawo艂aj Markusa. - wpad艂a na pewien pomys艂 - Niech rzuci ci robi i biegnie tutaj, mo偶e si臋 na co艣 przyda, mo偶e czego艣 nauczy a przynajmniej napatrzy.

- Elberetch zaraz przyjdzie m贸j nadworny nie鈥 - ju偶 chcia艂 powiedzie膰 偶e niedorobiony - nieopierzony czarodziej. - nie by艂o sensu podcina膰 m艂odemu skrzyde艂. - mo偶e si臋 na co艣 przyda albo przynajmniej napatrzy[./i]

Kurt czu艂, 偶e jak narazie to nie by艂a jego walka. Kruk wys艂a艂 go rozwali膰 machiny. Zawalili, trafili na wymarsz, nie by艂o jak ich obej艣膰, ale nie wykonali misji. Spr贸bowali zasadzki na taran ale bezskutecznie. - [i]Obl臋偶enie konta Kurt - dwa do zera.
. Szturm. Ostatnia okazja zmieni膰 wynik. Takie mrowie piechoty, r臋k sama si臋ga艂a po miecz. Mia艂 tylko nadziej臋 偶臋 gdy zata艅czy z K膮saczem, b臋dzie to mia艂 jakie艣 znaczenie. Niemal mia艂 nadziej臋 偶e czar elfki zostawi co艣 dla niego i jego ludzi.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? --> Kurt, cz艂owiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Wy秝ietl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wr贸g? Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18  Nast阷ny
Strona 14 z 18

 
Skocz do:  
Nie mo縠sz pisa nowych temat體
Nie mo縠sz odpowiada w tematach
Nie mo縠sz zmienia swoich post體
Nie mo縠sz usuwa swoich post體
Nie mo縠sz g硂sowa w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group