Forum forum.drachenfels.pl
Forum Zamku Drachenfels
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UzytkownicyUzytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼iZaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼i   ZalogujZaloguj 
[Strona Glowna Zamku]    [Komnata Konstanta]
Akt VI Nowy Porz膮dek 艢wiata
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 16, 17, 18  Nast阷ny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wr贸g?
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nast阷ny temat  
Autor Wiadomo舵
Ariena
Mod Bog贸w
Mod Bog贸w


Do潮czy: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys砤ny: Nie Sie 30, 2020 16:40    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

-Pewnie, nie ma problemu. Pospacerujemy z Wami. Nie zaszkodzi zaczerpn膮膰 艣wie偶ego powietrza i nieco rozezna膰 si臋 w okolicy. Mo偶e niech dziewcz臋ta id膮 przodem nadganiaj膮c stracony czas. W czasach tak trudnych, gdy nie mo偶esz by膰 pewnym przysz艂o艣ci wi臋zi rodz膮 si臋 i umacniaj膮 szybciej ni偶 zwykle. Mistrz Zakonny wspomina艂, 偶e si臋 zamartwiali艣cie, cho膰 nie by艂by szans by艣cie wpadli na m贸j trop, po tym jak wskoczy艂am w portal za porywaczem.
<Powiedzia艂am lekko, po czym ruszy艂am id膮c tu偶 obok Beltheriona. Zamiast si臋 rozgl膮da膰 s艂ucham w milczeniu Kurta wpatruj膮c si臋 przy tym jedynie R贸偶臋, jakbym nie chcia艂a jej spu艣ci膰 z oka na moment. Pokiwa艂a kilka razy zgadzaj膮c si臋 z jego planami.>
- W baraku powiadasz…hmmm... C贸偶.. Liczy艂am, i偶 zapewni膮 Wam mimo wszystko nieco lepsze warunki. No, ale nie mnie ocenia膰. <Wzruszy艂am ramionami.> Najwa偶niejsze, 偶e jeste艣cie bezpieczni. <U艣miechn臋艂am si臋 do najemnika.> Nie spodziewa艂am si臋, i偶 b臋dziesz chcia艂 tu osi膮艣膰 i za艂o偶y膰 szynk, ale podejrzewam, 偶e dla dziewcz膮t to lepsze oraz bezpieczniejsze ni偶 zabieranie ich w teren i wojowanie. Zar贸wno jedna, jak i druga s膮 bardziej uzdolnione w 艣piewie oraz ta艅cu ni偶 wymachiwaniu mieczem, a i z Ciebie b臋dzie gospodarz pierwszej wody.
<Dopiero, gdy by艂y kilka krok贸w przed nami poch艂oni臋te swoim towarzystwem odezwa艂am si臋 powa偶niejszym tonem do Kurta, cho膰 na tyle cichym by moje s艂owa przypadkiem nie dotar艂y do uszu dziewcz膮t.>
-S艂uchaj… ja.. Ja nie mog臋 tu zosta膰. Tylko te trzy dni by przekaza膰 Wam, jak najwi臋cej informacji, lecz wola艂abym to zrobi膰 w czterech 艣cianach. W szczeg贸lno艣ci, 偶e nie chc臋 by R贸偶a s艂ysza艂a co si臋 dzia艂o i jak si臋 sprawy maj膮. W momencie porwania zosta艂a u艣piona i obudzi艂am j膮 dopiero gdy wr贸ci艂y艣my do Marienburga z powrotem. Anika oraz Etelka te偶 nie powinny tego wiedzie膰. Ty, Klaus, Tella i Rhunar to co innego. To jednak nie jest rozmowa na spacer. <Westchn臋艂am.> Potem potrenuj臋 z Beltherionem i ruszam dalej sama. <U艣miechn臋艂am si臋 na t臋 my艣l.>
-No, ale zostawmy powa偶ne tematy na p贸藕niej. Wr贸ci艂y艣my w艂a艣ciwie w dniu, w kt贸rym wy opu艣cili艣cie Marienburg.. Lub dzie艅 p贸藕niej. Sp臋dzili艣my noc w Elfim Mie艣cie, gdy armia Lucasa bez rozlewu krwi podporz膮dkowywa艂a sobie inne dzielnice. Sytuacja by艂a… hmm… trudna. Wyzwa艂am na pojedynek Namiestnika, bo nie chcia艂 zgodzi膰 si臋 na opuszczenie tego miejsca z innymi elfami, mimo i偶 wszelkie argumenty sk艂ania艂y do jak najszybszego wyjazdu. <Oderwa艂am na moment wzrok od plec贸w R贸偶y by spojrze膰 w niebo.> Normalnie pewnie by tak uczyni艂, ale rozkazy Kr贸la to rozkazy, wi臋c nie by艂o innego wyj艣cia ni偶 walka o przej臋cie w艂adzy. <Zamilk艂am na moment na wspomnienie rozlewaj膮cej si臋 ka艂u偶y krwi na bruku i jego martwego cia艂a. Za艣mia艂am si臋 nerwowo.> Po przegonieniu wszystkich z Elfiego Miasta zatrzymali艣my si臋 w moim drugim domu by R贸偶a oraz Beltherion nieco wypocz臋li i tak oto w ko艅cu dotarli艣my tutaj.
<Spojrza艂am na Kurta. Zachowywa艂am pogodny wyraz twarzy oraz tonu g艂osu, ale m贸j wzrok wyra偶a艂 przygn臋bienie.>
-I co by艣 nie by艂 taki zielony… Altdorf faktycznie upad艂 i nie zalecam podr贸偶owania w tamtym kierunku o ile 偶ycie Ci mi艂e, a sam Marienburg zosta艂 przej臋ty pokojowo. Nawet je艣li ludzie nie zgadzaj膮 si臋 z nowym podej艣ciem do nieludzi to, gdy maj膮 do wyboru po艣wi臋ci膰 偶ycie swoje i swoich bliskich, a mie膰 spok贸j… c贸偶... Decyzja nie jest a偶 taka trudna Kurt. Sam doskonale wiesz, jak jest trudno, gdy przyzwoita postawa stawia Ci臋 w opozycji do tego wszystkiego. Osta艂o si臋 niewiele miejsc, kt贸rych jeszcze nie zaj臋li i p贸ki co nie zajm膮, ale by膰 mo偶e to jedynie kwestia czasu.
<Zamilk艂am.>
_________________
Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email MSN Messenger
Arya
Klucznik
Klucznik


Do潮czy: 12 Lip 2012
Posty: 683

PostWys砤ny: Pon Sie 31, 2020 20:50    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Tellan zmarszczy艂a nieco brwi gdy Iruyh wspomnia艂 o jego r贸wnowadze psychicznej.
Wyra藕nie zaintrygowana tym stwierdzeniem zdecydowa艂a si臋 poci膮gn膮膰 rycerza za j臋zyk.>

- Co dok艂adnie masz na my艣li? Co艣 z艂ego si臋 z tob膮 dzieje? Czy to ma zwi膮zek z tym czym艣 co widzia艂am w twierdzy? Powiedz mi wi臋cej. Skoro jeste艣my sobie tak bliscy nie powinni艣my mie膰 przed sob膮 tajemnic.?- m贸wi艂a zaniepokojona.

Mimo, i偶 nie pami臋ta艂a nic z ich wsp贸lnego 偶ycia Tellan poczu艂a niepok贸j.
Przez chwil臋 wpatrywa艂a si臋 nieruchomo w oczy m臋偶czyzny po czym zbli偶aj膮c si臋 do jego twarzy otar艂a si臋 delikatnie o jego policzek.
Zaci膮gn臋艂a si臋 zapachem spowijaj膮cym cia艂o rycerza.
Pachnia艂 nieprzyzwoicie. Przypomnia艂o jej to o chwilach sp臋dzonych na pustyni. O czasie, kt贸ry by艂 jedynym dowodem na to, 偶e co艣 ich wcze艣niej 艂膮czy艂o.
Podnios艂a g艂ow臋 ponownie zatrzymuj膮c si臋 nad twarz膮 Iruyha.

- Jest to dla mnie trudny czas, bo nie rozpoznaj臋 ludzi, kt贸rzy byli wa偶ni w moim 偶yciu...
Nie wiem co mnie z nimi 艂膮czy艂o, nie czuj臋 nic...
Wszystko co mi pozosta艂o to tylko namiastka mojego 偶ycia opowiedziana ustami innych.
Chc臋 si臋 wszystkiego dowiedzie膰.
Chc臋 by膰 taka jak膮 znali艣cie mnie dawniej.
Je艣li by艂am dobrym wojownikiem, chc臋 by膰 nim dalej. Trenuj mnie bym by艂a Ci partnerem w walce , a nie kul膮 u nogi. Chc臋 by膰 gotowa na wszystko. Chc臋 stawi膰 czo艂a ka偶demu wrogowi, kt贸rego mia艂a, kt贸rego mieli艣my.
_________________
Przyjaciel czy Wr贸g : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to gi颅ve bir颅th to a burning star"
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
harry
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys砤ny: Wto Wrz 01, 2020 14:12    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- To straszna dupa. - skomentowa艂 wie艣ci o Aldorfie. - masz racje po co im psu膰 humory. Ja narazie nic nie planuj臋. Daje si臋 ponie艣膰 wydarzeniom. Ta karczma to pierwsza rzecz na jak膮 mam wp艂yw. Mog臋 im pom贸c albo nie. Nie planuj臋 tu zosta膰 ale kazali nam znale藕膰 robot臋 albo p艂aci膰. A p贸ki nie staniemy na nogi dobre to jak ka偶de inne. Bo jak widzisz ja w banda偶ach i nawet nie mamy ubra艅 na zmian臋 nie mamy. A to nie tak 偶e je zmuszam. Wyrwa艂em je z zamtuza z Curone na najemniczki. Do czasu a偶 nie zrezygnuj膮 b臋d臋 je uczy艂


<Zmarszczy艂am brwi zastanawiaj膮c si臋 chwil臋.>
-Ty naprawd臋 powiniene艣 w ko艅cu pogada膰 z nimi, a nie tylko treningi i treningi. <U艣miechn臋艂am si臋.> Nie spodziewa艂am si臋 jednak, 偶e ka偶膮 Wam od razu zabiera膰 si臋 do pracy.. w szczeg贸lno艣ci Tobie, gdy jeszcze dochodzisz do siebie. Jak ju偶 na spokojnie usi膮dziemy postaram si臋 troch臋 Ci臋 podleczy膰 magi膮 na ile umiem. Jak staniesz na nogi mo偶esz im zaoferowa膰 trenowanie tutejszej stra偶y… je艣li potrzebuj膮. Raczej nie powiniene艣 mie膰 problemu z reputacj膮 skoro Mistrz Zakonny widzia艂 Ci臋 w walce, a i wcze艣niej sami stan臋li艣my przeciwko nekromancie. <Zatrzyma艂am si臋 na chwil臋 spogl膮daj膮c Kurtowi w oczy.> Jest ci臋偶ko. Tobie bardzo ci臋偶ko i masz dwie dziewczyny na g艂owie, kt贸rym chcesz zapewni膰 lepsze 偶ycie. <艢ci膮gn臋艂am z艂oty pier艣cie艅 z klejnotem z palca.> Zatrzymaj go. Nie jest to mo偶e wiele, ale da Ci troch臋 odetchn膮膰 p贸ki nie wr贸cisz do pe艂ni si艂 i zagwarantuje chocia偶 艣wie偶膮 koszul臋 na zmian臋.


- Doceniam. - waha艂 si臋 z przyj臋ciem prezentu. - na razie gotowizny mi nie brak. wiem 偶e zrz臋dzi艂em o kasie od samej Bretonii ale tam straci艂em wszystko i powoli si臋 odkuwam. Do czasu a偶 b臋d膮 ze mn膮 nie maj膮 za du偶o wyboru. Krew i mordobicie id膮 za mn膮 jak cie艅. One musz膮 umie膰 o siebie zadba膰. Nie zawsze uda mi si臋 je obroni膰. A p贸ki jeszcze goj臋 si臋 w miar臋 szybko nie zamierzam zmienia膰 zaj臋cia. Po prostu w tym dobry.

-Mnie nie zrz臋dzi艂e艣, bo i razem nie wracali艣my z Bretonii. Powoli, powoli i w ko艅cu si臋 odkujesz, ale p贸ki co pozw贸l swoim towarzyszom nieco pom贸c. A jak ju偶 otworzysz jaki艣 szynk to licz臋 na zni偶k臋 na wino. <Za艣mia艂am si臋 cicho.> Rozumiem co masz na my艣li.. <Spojrza艂am w kierunku dziewczyn.> Musz膮 umie膰 o siebie zadba膰, gdy Ciebie z jakiego艣 powodu nie b臋dzie obok. I wierz mi.. dadz膮 rad臋. Starajmy si臋 nie nara偶a膰 ich niepotrzebnie i doprowadzi膰 do sytuacji, w kt贸rej nie b臋dzie si臋 trzeba o to martwi膰. Ty jeste艣 dobry w mordobiciu, ja w sianiu spustoszenia… mamy wi臋cej wsp贸lnego ni偶 mo偶na by podejrzewa膰.

- Te偶 jestem pi臋kny - szczerze si臋 roze艣mia艂. - na szcz臋艣cie ma艣ci od kap艂anki s膮 naprawd臋 niez艂e i czuj臋 si臋 chyba lepiej ni偶 wygl膮dam ale za ka偶d膮 pomoc b臋d臋 wdzi臋czny. Jak bym dosta艂 robot臋 jako instruktor by艂oby super. Bez 膰wicze艅 nie wr贸c臋 do formy. Domy艣lasz si臋 co nas tu czeka?

<Roze艣mia艂am si臋.>
-Wierz mi… gdyby nie pot臋偶na magia lecz膮ca wygl膮da艂abym znacznie gorzej ni偶 teraz. Jak wr贸cimy postaram si臋 jeszcze nieco przyspieszy膰 Tw贸j powr贸t do pe艂ni si艂. Znam jedno zakl臋cie, kt贸re leczy, ale nie na tyle pot臋偶ne bym by艂a w stanie uleczy膰 Ci臋 tu偶 po naszej walce w lochu. Szybciej poczujesz si臋 jeszcze lepiej to szybciej wr贸cisz do trening贸w. <Zamilk艂am na moment powa偶niej膮c. Rozejrza艂am si臋, czy aby nie ma nikogo kto poza nami m贸g艂by us艂ysze膰 co zaraz powiem, po czym zbli偶y艂am si臋 i wyszepta艂am.>
-Pr臋dzej czy p贸藕niej tu przyjd膮. Twierdza jest trudna do zdobycia… sam widzia艂e艣 armi臋 demon贸w, kt贸ra nie mog艂a jej sforsowa膰. Pytanie tylko, jak d艂ugo jest w stanie si臋 utrzyma膰 odci臋ta od 艣wiata. Teraz jest bezpiecznie, ale to tylko kwestia czasu.
<Odsun臋艂am si臋.> Wi臋cej b臋d臋 mog艂a powiedzie膰 w bardziej… zacisznych warunkach.


- Tego si臋 obawiam. Dlatego je tak m臋cze. 呕eby nie sko艅czy艂y jak ofiary. Na szcz臋艣cie znalaz艂em jaki艣 spos贸b na nie. Taniec z broni膮. To si臋 sprawdza. Nie traktuj膮 tego jak nudny trening. Mog膮 si臋 porusza膰 a pozycje szermiercze same si臋 naucz膮. Tak co艣 my艣l臋 im wi臋ksza si艂a tym gorsze walki. Jak bym by艂 s艂abszy nie dotrzyma艂 bym kroku mantikorze. I albo bym poleg艂 albo nawet nie mia艂 okazji jej zaatakowa膰. Czy bym wtedy tak wygl膮da艂? Pewnie nie ale czy lepiej czy gorzej? Nie wiem. Po prostu ka偶dy robi co mo偶e. Ale jak mamy tu zosta膰 ze 艣wiadomo艣ci膮 偶e czeka nas atak trzeba si臋 przygotowa膰 albo do obrony albo do ucieczki. A najlepiej na jedno i drugie. I tu karczma si臋 przyda, pozwoli nawi膮za膰 kontakty. Mo偶e jakie艣 wsparcie. Chocia偶by w walce.


-Hmmm… <Wyda艂am z siebie.>... Raffanir by艂 tancerzem… <Zerkn臋艂am na Beltheriona.> Tak to si臋 chyba nazywa. Tancerz ostrza… czy jako艣 tak. Faktycznie, gdyby nie moja szybko艣膰 zabi艂by mnie w pierwszej chwili, gdy skrzy偶owa艂y si臋 nasze miecze w walce. Wiesz, 偶e ekspertem w walce wr臋cz nie jestem, ale gdy trzeba potrafi臋 doby膰 broni by jej u偶y膰. Mimo to, to w艂a艣nie refleks… <Zawiesi艂am g艂os odwracaj膮c wzrok.>... nie wa偶ne. <U艣miechn臋艂am si臋.> Masz nieco racji Kurcie. Im wi臋ksza si艂a tym gorsze walki nam si臋 trafiaj膮, ale c贸偶 mo偶emy na to poradzi膰. Dla mnie nie ma drogi ucieczki, bo wied藕ma znajdzie mnie na drugim ko艅cu 艣wiata. Sprawy mi臋dzy Nami sta艂y si臋 osobiste, a sama wojna zesz艂a na dalszy plan. P贸ki nie dostanie mojej g艂owy na tacy to nie odpu艣ci. <Wzruszy艂am ramionami.> Zak艂adam, 偶e przez kilka kolejnych dni nie rusz膮 w tym kierunku. Mo偶e to b艂臋dne za艂o偶enie, ale podejrzewam, i偶 jest obecnie bardziej zaj臋ta Altdorfem, Marienburgiem oraz problemem jaki zd膮偶y艂am jej w ostatnich dniach wywin膮膰. Dojd藕 do siebie, a w mi臋dzy czasie podejmij decyzje. Z pewno艣ci膮 b臋dziesz mia艂 lepszy ogl膮d sytuacji, gdy ju偶 wszyscy usi膮dziemy i na spokojnie om贸wimy sprawy. A jak chcesz to mo偶emy jutro potrenowa膰.

- Ja je trenuje codziennie.jak do nas do艂膮czycie b臋dzie nam mi艂o. A i dzIewczyn膮 b臋dzie weselej. My tu gadamy a tu patrz. Co powiesz o tym? - Kurt wskaza艂 dom obok kt贸rego stali. - co o tym s膮dzisz? Dziewczyny wchodzimy. Rozejrzyjcie si臋 na g贸rze. - Kurt zwr贸ci艂 si臋 do Elbereych. - Pu艣cisz je same na g贸r臋 nie?

<Zachichota艂am.>
-Mo偶emy do艂膮czy膰 po prostu, ale liczy艂am na ma艂e starcie mi臋dzy nami. Uwielbiam trenowa膰 z Beltherionem, ale ch臋tnie zmierz臋 si臋 cho膰 raz z Tob膮. Warto czasem potrenowa膰 z kim艣 po kim nie wiadomo czego si臋 spodziewa膰, a i Tobie nieco ruchu si臋 przyda. <U艣miechn臋艂am si臋 i spojrza艂am na wskazany dom.> Jak dla mnie to wygl膮da dobrze. Ma w ko艅cu cztery 艣ciany, dach nad g艂ow膮 i pi臋tro. Tylko czy powinni艣my do niego ot tak wchodzi膰? Jakby nie patrze膰 wszystkie budynki nale偶膮 do zakonu, nawet je艣li nie s膮 teraz zamieszkane i wypada艂oby spyta膰… no chyba, 偶e masz zgod臋 by sobie zajrze膰 do interesuj膮cych Ci臋 domostw. <Spojrza艂am na R贸偶臋.> Ostatni raz kiedy spu艣ci艂am j膮 z oczu pozostawiaj膮c bez odpowiedniej opieki zosta艂a porwana i to w miejscu, kt贸re by艂o najbezpieczniejszym w mie艣cie. Mimo obecno艣ci Templariuszy, stra偶y… w twierdzy na wyspie. <Odwr贸ci艂am wzrok ku najemnikowi.> Wybacz Kurcie, ale nie b臋d臋 ponownie kusi膰 losu. P贸ki sprawy nie wr贸c膮 do normy b臋dzie ju偶 zawsze w towarzystwie moim b膮d藕 Beltheriona i nie uwierz臋 w zapewnienia, 偶e jest miejsce, w kt贸rym jest bezpieczna bez nadzoru jednego z Nas.


Kurt zby艂 obawy co do zwiedzania lokalu machni臋ciem r臋ki po czym zapuka艂 i otworzy艂 drzwi
- Nie by艂o m贸wione "nie wchodzi膰 do pustych dom贸w" Obejrzymy i jak si臋 nam spodoba zagadany z siostr膮 Alice 偶e chcemy go zaj膮膰 pod karczm臋. Co do R贸偶yczki to i mo偶e racja. Ja skocz臋 zajrze膰 na g贸r臋 i zaraz wracam. Jak b臋dzie w porz膮dku to ko艅czymy poszukiwania i mo偶emy wraca膰 do ciebie. A co do treningu zmiana przeciwnika dobrze robi ka偶demu.

_________________
Przyjaciel czy wr贸g? --> Kurt, cz艂owiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Nie Wrz 06, 2020 23:08    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Ecoliono, Klaus, Rhunar>

<Czarny Kruk wys艂ucha艂 wie艣ci od Klausa oraz spostrze偶e艅 Rhunara i Ecoliono. Spojrza艂 wymownie na elfk臋 oczekuj膮c jej zdania. Melisa po chwili zastanowienia doda艂a.>

-By艂am tam kiedy to si臋 zacz臋艂o. By艂am w Altdorfie. Razem z V, Zavo i Meelee. To prawda, 偶e stolic臋 zaatakowa艂y demony ale to nie wszystko. Kto艣 otworzy艂 bramy miasta a do tego kolegia magii wda艂y si臋 w jak膮艣 wewn臋trzn膮 walk臋. Altdorf prawdopodobnie zosta艂 zdobyty w jeden dzie艅. Widzieli艣my wied藕m臋... U偶ywaj膮c bardzo niespotykanego czaru wys艂a艂a V i Zavo gdzie艣... Meelee os艂ania艂a m贸j odwr贸t. Nie wiem co si臋 sta艂o po tym jak si臋 przenios艂am na przedpola Marienburga. Czarownica nie traci czasu, zbiera nowe przedmioty i odkrywa ukryte zakl臋cia w szybkim tempie. <Elfka sko艅czy艂a a jej twarz okazywa艂a zmartwienie i przygn臋bienie.>
<Mistrz zakonny zabra艂 g艂os.>

-Dzi臋kuj臋 wam za te wszystkie bezcenne informacje. Niewiele jednak mo偶emy zrobi膰. Nie wy艣l臋 nikogo do Altdorfu. Nie dysponuj臋 wytrenowanym skrytob贸jc膮 do tego takim kt贸ry zna si臋 na magii. M贸g艂bym poprosi膰 Elbereth i Tellan, mo偶e Iruyha ale oni s膮 mi potrzebni tutaj. Zreszt膮 Elbereth ma swoje w艂asne sprawy na g艂owie. Wi臋ksza ekspedycja odpada. Musimy mie膰 jak najwi臋cej si艂 do obrony twierdzy...
<Morryta przespacerowa艂 si臋 wko艂o was i kontynuowa艂.>

-Nie wiem co s膮dzi膰 o tym co Klaus dojrza艂 pod Marienburgiem. Mo偶e Rhunar ma racj臋 ale r贸wnie dobrze mo偶e to by膰 pu艂apka. Je艣li ju偶 to powinni艣my pokaza膰 ksi臋ciu Lucasowi to co Wied藕ma robi za jego plecami tylko w taki spos贸b aby nam uwierzy艂. Musz臋 si臋 nad tym wszystkim powa偶nie zastanowi膰 i porozmawia膰 z Morrem naszym patronem. Klausie, Ecoliono, dzi臋kuj臋 wam. Musz臋 teraz porozmawia膰 z mistrzem Runarem i czarodziej膮 Melis膮 na osobno艣ci. Jeste艣 wolny Klausie, tw贸j ekwipunek zostanie ci zwr贸cony. Je艣li chcesz mo偶esz pozosta膰 w dolnym zamku twierdzy.


<Rhunar>


<Mistrz zakonny poczeka艂 a偶 Klaus oraz Ecoliono razem z ch艂opcem opu艣cili 艣wi膮tynie i wtedy przem贸wi艂.>

-Rhunarze, mam do ciebie bardzo wa偶ne pytanie. Wiem, 偶e przywioz艂e艣 ze sob膮 krasnoludzki artefakt zwany Kowad艂em Zag艂ady. Pytanie brzmi, czy potrafi艂by艣 wykona膰 dla mnie, dla Zakonu Morra, kt贸rykolwiek z tych run贸w.

<Czarny Kruk rozchyli艂 p艂aszcz i trzymaj膮c w obu d艂oniach pokaza艂 ci srebrzysty miecz p贸艂torar臋czny z trzema runami. Jedn膮 z nich gdzie艣 ju偶 widzia艂e艣 ale nie mog艂e艣 jej w tym momencie rozpozna膰. Druga runa przypomina艂a run臋 si艂y lecz by艂a znacznie bardziej skomplikowana i wydaje ci si臋, 偶e ma podw贸jn膮 moc do tego samo posiadanie broni j膮 aktywuje. Trzecia runa by艂a najbardziej wymagaj膮ca i jeste艣 pewnien, 偶e w 偶yciu takiej nie widzia艂e艣. Jej wykonanie wymaga najwy偶szej precyzji a mnogo艣膰 drobnych wzor贸w jest szczytem kunsztu kowalstwa. >



< Kurt, Elbereth>

<Kiedy wy sobie rozprawiali艣cie w towarzystwie Beltheriona, dziewczyny sz艂y przodem nawet si臋 na was nie ogl膮daj膮c. Chichota艂y, szepta艂y i cieszy艂y si臋 z w艂asnego towarzystwa. Z jakiego艣 powodu Jillia stawa艂a si臋 przy nich bardzo otwarta, okazuj膮c skrywane emocje. Beltherion spaceruj膮c obok El przys艂uchiwa艂 si臋 waszej rozmowie rozgl膮daj膮c po okolicy. Zatrzymali艣cie si臋 przy jednym z nielicznych, pi臋trowych domostw. Budynek by艂 ca艂y z kamienia, jak inne zreszt膮. Na parterze obszerna izba mie艣ci艂a bi贸rko i kufer, reszta przestrzeni by艂a pusta. Schody na g贸r臋 prowadzi艂y do dw贸ch pokoj贸w sypialnych i wy偶ej na strych. Absoludnie budynek nie przypomina艂 zwyk艂ej karczmy, raczej dom urz臋dnika lub bogatego rzemie艣lnika. Postanowili艣cie odwiedzi膰 domostwo Elbereth mieszcz膮ce si臋 nieopodal. Elfka mia艂a do dyspozycji ca艂kiem spory dom. Cztery izby na parterze by艂y jednakowego rozmiaru, wyposa偶one raczej w szafy i rega艂y. Jedn膮 z nich przemeblowano na salon z kanap膮 i fotelami. Na pi臋trze mie艣ci艂a si臋 du偶a sypialnia. Kurt, Elbereth i Beltherion zostali na dole a Anika, Etelka z Jilli膮 uda艂y si臋 na g贸r臋. Mogli艣cie teraz swobodnie rozmawia膰 do woli. Z pi臋tra s艂ycha膰 by艂o jeszcze przez chwil臋 radosne 艣wiergotanie dziewczyn po czym zrobi艂o si臋 cicho. Panny musia艂y
omawia膰 ze sob膮 jakie艣 sekrety.>

-Mo偶emy 膰wiczy膰 razem je艣li tak bardzo chcecie. Cho膰 Kurt jest za wolny i pozbawiony finezji jak dla mnie... <Wypowiedzia艂 si臋 wreszcie elf po czym id膮c na g贸r臋 doda艂.> -Zobacz臋 co one tak cicho. Mo偶e nas pods艂uchuj膮 <u艣miechn膮艂 si臋.>

<Tellan>

<Iruyh obj膮艂 ci臋 ramionami i przyci膮gn膮艂 do siebie tak 偶e czu艂a艣 jak 艂opocze ci serce. W pierwszej chwili spanikowa艂a艣 ale zda艂a艣 sobie z tego spraw臋 i podda艂a艣 si臋 jego czu艂o艣ciom. M臋偶czyzna poca艂owa艂 tw贸j policzek po czym ciep艂ym oddechem chuchn膮艂 na twoje ucho i szepn膮艂.>

-O mnie b膮d藕 spokojna kochanie. To ja martwie si臋 o ciebie. Czuj臋, 偶e w g艂臋bi serca jeste艣 przera偶ona. Jaka艣 g艂臋boka cz臋艣膰 ciebie pami臋ta to co si臋 sta艂o. M贸wisz, czasem krzyczysz przez sen kul膮c si臋 jak przera偶ony kociak. Ja sobie radz臋 z moimi demonami a je艣li b臋d臋 potrzebowa艂 pomocy to o ni膮 poprosz臋. Tobie natomiast pomoc jest potrzebna ka偶dego dnia. Nie jeste艣 kul膮 u nogi. Jeste艣 moim skarbem. Musimy pom贸c ci przypomnie膰 sobie co si臋 wydarzy艂o i b臋dziesz musia艂a si臋 z tym zmierzy膰. Nie mog臋 ci tego opowiedzie膰 ot tak. To mo偶e zrobi膰 ci jeszcze wi臋ksz膮 krzywd臋. Musisz zajrze膰 w g艂膮b siebie, ty jeste艣 swoim najwi臋kszym przeciwnikiem, musisz pokona膰 sam膮 siebie. Oczywi艣cie b臋d臋 ci臋 trenowa艂 , z przyjemno艣ci膮.

<Wojownik z艂o偶y艂 kilka gor膮cych poca艂unk贸w na twojej szyji i rozp艂yn臋艂a艣 si臋 w jego ramionach niczym ciep艂e mas艂o. Odda艂a艣 si臋 przyjemno艣ciom czuj膮c w g艂臋bi, 偶e tego potrzebujesz i pragniesz. Oceanu mi艂o艣ci.>

_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do潮czy: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys砤ny: Pon Wrz 07, 2020 15:09    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na wnioski Kruka pokiwa艂em g艂ow膮. Prawda by艂a taka 偶e na t膮 chwil臋 gdy wr贸g jest blisko ci臋偶ko by艂o zorganizowa膰 si艂y do takich zada艅. No nic. Ciekawi艂o mnie po co konkretnie Kruk nas tu zaprosil.

Gdy ods艂oni艂 miecz moje oczy b艂ysn臋艂y nie tylko z zachwytu nad kunsztem or臋偶a i nieznanymi runami. B艂ysk mistycznej mocy zakl臋tej w runach i tej p艂yn膮cej w mym ciele zarezonowa艂y. Przypomnia艂y mi si臋 zapomniane runy z m艂ota Shehtar na kt贸re mog艂em tylko rzuci膰 okiem.

- Nie znam tych run. - powiedzia艂em badaj膮c ostrze wzrokiem i magicznymi zmys艂ami - S膮 bardzo pot臋偶ne. Wydaje mi si臋 偶e jedna z nich mo偶e by膰 nawet run膮 mistrzowsk膮.

Zamkn膮艂em oczy przesuwaj膮c palcami po znakach.

- Tak. Precyzja wykonania wykracza poza widzenie. To nie s膮 runy kt贸re mo偶e wykona膰 czeladnik a i runiarz mia艂by z nimi problemy. Na szcz臋艣cie z 艂aski Thungniego i z b艂ogos艂awie艅stwem Grungniego ich przyswojenie i wykucie jest w zasi臋gu mych zdolno艣ci.

Jeszcze przez chwil臋 bada艂em wi膮zania mocy w ostrzu. Potem otworzy艂em oczy z kt贸rych ulecia艂a delikatna mgie艂ka mocy.

- Czarny Kruku. Mog臋 dla ciebie i zakonu wykona膰 jedn膮 z tych run. Na Bog贸w Przodk贸w, dali艣cie bezpieczne schronienie moim pobratymcom i nizio艂kom, a idzi臋ki temu zdo艂ali艣my ocali膰 mas臋 istnie艅 - za to ju偶 jestem ch臋tny wyku膰 dla was runy.

- Problem jest z czym innym. Czas. Nauczenie si臋 samodzielnie prostej runy zajmuje czasem dwa tygodnie. Nauczenie si臋 kt贸rejkolwiek z nich zajmie mi mo偶liwe 偶e miesi膮c albo i d艂u偶ej. Wykonanie te偶, chyba 偶e b臋d臋 mie膰 pomoc zaufanego czarodzieja - spojrza艂em na Melis臋 i u艣miechn膮艂em si臋 na moment.

- By si臋 ich nauczy膰 musz臋 mie膰 nieograniczony dost臋p do ostrza na niewiadomo jak d艂ugo. Inn膮 kwesti膮 jest to ile czasu mamy z wrogiem w pobli偶u. - pokr臋ci艂em g艂ow膮- Je偶eli nie ma sposobu by umie艣ci膰 mnie poza czasem lub przyspieszy膰 moj膮 nauk臋 i prac臋 b臋dziesz na gotow膮 bro艅 musia艂 czeka膰 miesi膮ce.

Dalej trzymaj膮c d艂onie na ostrzu przesuwa艂em po runach palcami.

- Albo lata...

Jeszcze d艂u偶sza chwila.

- A nawet dziesi臋ciolecia. Jeden znak obdarza w艂a艣ciciela wielk膮 si艂膮, nast臋pna czyni przedmiot praktycznie niemo偶liwym do zniszczenia... a trzeci, ten najbardziej skomplikowany to runa na o偶ywie艅c贸w. Bardzo pot臋偶na bo nawet najs艂abszy cios kt贸ry dosi臋gnie nieumar艂ego jakiegokolwiek typu by nie by艂 - unicestwi go na zawsze.

- Tak. To pot臋偶ne runy. Bez nauczyciela lub jakiegokolwiek 藕r贸d艂a wiedzy o nich samo rozpracowanie wi膮za艅 zajmie mi lata.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Orthan
M艂odszy Prochowy
M艂odszy Prochowy


Do潮czy: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys砤ny: Sro Wrz 09, 2020 16:14    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sk艂oni艂em g艂ow膮 na s艂owa Mistrza, chwyci艂em ch艂opca za rami臋 i obaj wyszli艣my z 艢wi膮tyni Morra na zewn膮trz. Najpierw postanowi艂em poszuka膰 tutejszej zielarki, b膮d藕 zielarza - by膰 mo偶e kt贸ry艣 z mych braci b膮d藕 si贸str zajmuj臋 si臋 zio艂ami i medykamentami. Do tego zamierza艂am uda膰 si臋 jeszcze do skryptorium, ale ju偶 bez ch艂opca - kt贸rego zostawi臋 pod opiek膮 elfiej wieszczki Fudymy.
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wr贸g
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Lokim
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk眃: Warszawa

PostWys砤ny: Sro Wrz 09, 2020 20:13    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Wys艂uchuj臋 komentarzy reszty w spokoju nie wchodz膮c im w s艂owo, ani samemu si臋 nie odzywaj膮c. W ko艅cu gdy sw膮 wypowied藕 ko艅czy Mistrz Zakonu k艂aniam si臋 lekko, odwracam na pi臋cie i kieruj臋 ku wyj艣ciu ze 艣wi膮tyni. Gdy na zewn膮trz Ecoliono bez s艂owa od razu rusza w swoim kierunku, sam postanawiam zrobi膰 dok艂adnie to samo. "El m贸wi艂a, 偶e zatrzymali si臋 w 艣rodkowej cz臋艣ci dolnego zamku. C贸偶 trzeba b臋dzie si臋 tam przej艣膰. Ale najpierw musz臋 odzyska膰 sw贸j ekwipunek, bo jako艣 dziwnie si臋 czuj臋, jak nie mam na plecach 艂uku i strza艂, a przy boku miecza. Nie wiem kiedy ostatnio dosz艂o do takiej sytuacji, bym porusza艂 si臋 bez wszystkich tych moich klamot贸w.">

<Jak zaplanowa艂em tak robi臋. Kieruj臋 si臋 t膮 sam膮 drog膮, kt贸r膮 zosta艂em przywieziony konno, wprost pod drzwi aresztu przy g艂贸wnej bramie twierdzy. Po drodze rozgl膮dam si臋 uwa偶nie, wyszukuj膮c wzrokiem miejsc w dolnym zamku, gdzie m贸g艂bym si臋 zatrzyma膰 czy czym艣 nape艂ni膰 brzuch. Przy okazji z wi臋ksz膮 dok艂adno艣ci膮 wyszukuj臋 znanych mi symboli i znak贸w, kt贸re mog艂y mi umkn膮膰, gdy podr贸偶owa艂em konno. Na miejscu staram si臋 w grzecznej rozmowie z Hansem, czy te偶 innymi obecnymi tam stra偶nikami, czy zakonnikami wyja艣ni膰, 偶e przyby艂em po swoje rzeczy, kt贸re na polecenie Czarnego Kruka maj膮 mi zosta膰 zwr贸cone. Je艣li wszystko przebiega bezproblemowo, to wyposa偶am si臋 w sprz臋t tak jak zawsze, wcze艣niej sprawdzaj膮c, czy niczego nie brakuje i wszystko jest w takim samym stanie, gdy mi to odbierana. Po czym zaczynam poszukiwania lokum Elbereth, kieruj膮c si臋 instrukcjami jakie poda艂a.>
_________________
Przyjaciel czy wr贸g?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Ariena
Mod Bog贸w
Mod Bog贸w


Do潮czy: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys砤ny: Sob Wrz 19, 2020 21:22    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Mimo wszystko zosta艂am przed domem, kt贸ry eksplorowa艂 Kurt wraz z dziewcz臋tami. Nie wstrzymywa艂am R贸偶y pozwalaj膮c by rozejrza艂a si臋 wraz z nimi. Sama opar艂am si臋 o 艣cian臋 domostwa spogl膮daj膮c w niebo i cierpliwie czekaj膮c.
… Musz臋 zacz膮膰 si臋 pilnowa膰 i przesta膰 okazywa膰 sympati臋… zab贸jcy przestali by膰 jedynymi, kt贸rzy 艣ledz膮 moje poczynania… skoro dotarli do takich informacji jakakolwiek afekcja wobec kogokolwiek sko艅czy si臋 藕le nie tylko dla mnie… obowi膮zki, obowi膮zkami, ale nara偶am ich… zazdrosne j臋dze posun膮 si臋 do brudnych zagrywek byle tylko mnie sprowokowa膰 i pozbawi膰 stanowiska… wraz z g艂ow膮… Zmru偶y艂am oczy u艣miechaj膮c si臋 na ostatni膮 my艣l. … wasze niedoczekanie… chcecie trwoni膰 maj膮tki na szpieg贸w… prosz臋 bardzo…
Wyprostowa艂am si臋 wyrywaj膮c z my艣li, gdy towarzystwo wysz艂o z budynku. Bez s艂owa ruszy艂am w kierunku budynku, kt贸ry przydzieli艂 mi Mistrz. Dopiero, gdy drzwi zamkn臋艂y si臋 za nami, a dziewcz臋ta pobieg艂y na g贸r臋, odetchn臋艂am z ulg膮.>

-Zazdroszcz臋 im… Czasem chcia艂abym wr贸ci膰 do naszego czasu w Altdorfie. <Mrugn臋艂am porozumiewawczo do elfa.> I nie przejmowa膰 si臋 niczym. Hihihi… Towarzystwo Etelki i Aniki dobrze robi R贸偶y. Jest taka swobodna.. Szcz臋艣liwa. Mam nadziej臋 Kurcie, 偶e pozwolisz by najbli偶sze dni sp臋dza艂a w ich towarzystwie. Przy mnie nie ma takiej zabawy. <Westchn臋艂am spogl膮daj膮c na elfa.> Z Tob膮 chc臋 trenowa膰 mo偶liwie, jak najwi臋cej, ale chc臋 zmierzy膰 si臋 z kim艣 po kim nie wiem czego si臋 spodziewa膰 i kto jest ode mnie znacznie silniejszy. Podczas mojego wyjazdu nie mog臋 u偶y膰 magii, czy karwasza i mog臋 polega膰 jedynie na ostrzu. Warto si臋 sprawdzi膰. Po za tym.. B臋dzie niez艂y ubaw. <Uj臋艂am delikatnie jego d艂o艅.> Id藕 je sprawd藕… gdy ja by艂am tak cicho najcz臋艣ciej robi艂am co艣 czego nie powinnam. Jak wymykanie si臋 z domu…
<Pu艣ci艂am do niego oko po czym rozejrza艂am si臋 po parterze by w ko艅cu ulokowa膰 si臋 wraz z Kurtem w salonie. Zdj臋艂am torby k艂ad膮c je ostro偶nie ko艂o kanapy. Sam p艂aszcz rzuci艂am niedbale na jeden z foteli. Chichoty oraz szczebiotanie na pi臋trze by艂y mi艂膮 odmian膮. U艣miechn臋艂am si臋 siadaj膮c wygodnie.>

-R贸偶y brakuje dziewcz膮t w podobnym wieku. W naszym towarzystwie nie znajduje takiej swobody i chyba stara si臋 nie przeszkadza膰. Brakuje mi ci膮gle czasu by po艣wi臋ci膰 jej wystarczaj膮co du偶o uwagi. <Skrzywi艂am si臋 nieco.> Moja nadopieku艅czo艣膰 te偶 nie pomaga. Czuj臋 si臋, jak..

<Pukanie do drzwi przerwa艂o mi w p贸艂 zdania. Wsta艂am ruszaj膮c do drzwi, kt贸re otworzy艂am u艣miechaj膮c si臋 szeroko na widok Klausa.>
-Bez Rhunara? <Unios艂am lekko brew.> Jako艣 mnie to w sumie nie dziwi. Wejd藕 prosz臋. Kurt ju偶 zd膮偶y艂 si臋 rozgo艣ci膰.

<Odsun臋艂am si臋 przepuszczaj膮c strzelca. Nie mia艂am ju偶 na sobie p艂aszcza. Miecz, jak i top贸r te偶 nie znajdowa艂y si臋 przy moim boku. Zamkn臋艂am drzwi prowadz膮c Klausa do salonu, gdzie obok kanapy le偶a艂y moje torby oraz bro艅.>
-Dziewcz臋ta oraz Beltherion s膮 na g贸rze by da膰 nam nieco prywatno艣ci. <M贸wi艂am lekkim tonem, lecz m贸j “dobry” humor nie odbija艂 si臋 w spojrzeniu.> Prosz臋.. Rozgo艣膰 si臋. <Wskaza艂am na fotele oraz kanap臋 zamykaj膮c za nami drzwi do pomieszczenia. Sama usiad艂am wygodnie w jednym z foteli.> Szkoda, 偶e nie zebrali艣my si臋 w wi臋kszym gronie, ale trudno. Jak spotkanie z Mistrzem Zakonnym?

<Zacz臋艂am rozmow臋, kt贸ra trwa艂a p贸ki nie osuszyli艣my butelki wina, a wszystkie nurtuj膮ce nas tematy nie zosta艂y om贸wione. W ko艅cu Klaus wsta艂 opuszczaj膮c nas, a ja zostawi艂am Kurta w salonie by m贸g艂 swobodnie poruszy膰 swoje sprawy z Anik膮 oraz Etelk膮. Zabra艂am torby oraz p艂aszcz i posz艂am na g贸r臋.>
_________________
Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email MSN Messenger
Arya
Klucznik
Klucznik


Do潮czy: 12 Lip 2012
Posty: 683

PostWys砤ny: Nie Wrz 20, 2020 13:32    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Poranna wizyta w celi rycerza okaza艂a si臋 by膰 bardziej przyjemna, ni偶 Tellan przypuszcza艂a.

- Ciesz臋 si臋, 偶e chocia偶 to jedno wspomnienie o tobie pozosta艂o mi na zawsze…- wyszepta艂a cicho do ucha wojownika- Trzyma mnie ono blisko Ciebie. Masz racj臋, powinnam upora膰 si臋 sama ze swoj膮 przesz艂o艣ci膮. Jaka by nie by艂a b臋d臋 musia艂a si臋 z ni膮 zmierzy膰… -doda艂a 艂agodnie jednak po g艂owie kr膮偶y艂a jej jedna z nocnych wizji.

<Mimo ch艂odu panuj膮cego w celi Tellan cia艂o wojowniczki by艂o przyjemnie rozgrzane. Siadaj膮c na skraju 艂贸偶ka pocz臋艂a zaplata膰 w艂osy w lu藕ny kok po czym wsun臋艂a na siebie ubranie. >

-Obieca艂am bratu Ecoliono, 偶e pomog臋 w treningach Mathiu. Zanim jednak do tego przejd臋 sama chcia艂abym si臋 odpowiednio przygotowa膰. Hm...Zjem co艣 i spotkamy si臋 na placu treningowym? Za klepsydr臋?- rzuci艂a z entuzjazmem- Chyba, 偶e masz inne plany czy zadanie?



- Zawsze b臋d臋 obdarowywa艂 ci臋 mi艂o艣ci膮 Tellan, wiesz o tym i twoje serce te偶 o tym wie.
<Iruyh poca艂owa艂 ci臋 z czu艂o艣ci膮 po czym pozwoli艂 ci si臋 ubra膰. >
-Ch臋tnie powalczy艂bym z tob膮 skarbie ju偶 tutaj lecz nie jeste艣 w formie. <Mrugn膮艂 zaczepnie> - Mo偶e spotkamy si臋 wcze艣niej, znajd臋 ci臋 je艣li b臋dzie trzeba.



<Po tym jak wojowniczka opu艣ci艂a cel臋 uda艂a si臋 prosto do kantyny by posili膰 si臋 przed treningiem. Poranna rozmowa oraz czas sp臋dzony z Iruyhem wprawi艂 j膮 w dobry nastr贸j. >

<Promienny u艣miech na twarzy rycerza odprowadzi艂 ci臋 do drzwi gdy opuszcza艂a艣 cel臋. W臋druj膮c po klasztorze kierowa艂a艣 si臋 nosem aby dotrze膰 do jadalni. Mimo i偶 to miejsce by艂o dla ciebie ca艂kowicie nowe przepe艂nia艂 ci臋 spok贸j i opanowanie.W korytarzach min臋艂a艣 kilku rycerzy Morra, kt贸rzy pozdrowili ci臋 przechodz膮c obok. Nie by艂a to pora posi艂ku w klasztorze, a jednak uda艂o ci si臋 dosta膰 co nieco do jedzenia. Ciemny chleb, suszone mi臋so i kubek koziego mleka musia艂 na ten moment wystarczy膰. >


<W drodze powrotnej wojowniczka postanowi艂a zawita膰 do 艣wi膮tyni Morra. Wn臋trze kamiennego budynku wype艂nia艂 dym kadzide艂 oraz wo艅 lamp olejnych. Od 艣cian posadzki bi艂 przejmuj膮cy ch艂贸d, kt贸ry w kilka chwil sch艂odzi艂 jej rozgrzane policzki.>

<Budowla by艂a bardzo okaza艂a. Kopulaste sklepienie umieszczono wysoko. Ma艂e, w膮skie okna zakryte witra偶ami z ciemnego szk艂a sprawia艂y wra偶enie jakby przebywa艂o si臋 w ogromnej krypcie. Ogromny pos膮g Pana Sn贸w odzianego w habit, dzier偶膮cego lask臋 w prawej d艂oni oraz posiadaj膮cego ogromnego kruka na lewym ramieniu, mierzy艂 zimnym wzrokiem obsydianowych oczu, ka偶dego kto stawa艂 w wej艣cie do 艣wi膮tyni. O艂tarz zbudowany z trzech menhir贸w symbolizowa艂 bram臋 do 艣wiata zmar艂ych. 艢wi膮tynia pozbawiona by艂a 艂aw, krzese艂 czy nawet obraz贸w na g艂adkich, kamiennych 艣cianach. Dwa du偶e znicze p艂on臋艂y przed o艂tarzem daj膮c wystarczaj膮co du偶o 艣wiat艂a aby mo偶na by艂o dostrzec ewentualnych modl膮cych si臋>

<Chowaj膮c si臋 w cieniu, kt贸ry spowija艂 wi臋kszo艣膰 艣wi膮tyni Tellan z艂o偶y艂a d艂o艅 na d艂o艅 w ge艣cie modlitwy. Czy tak w艂a艣nie powinna modli膰 si臋 do swego Boga? Co powiedzie膰? Nie zna艂a nawet 偶adnej modlitwy. Nie pami臋ta艂a nic. Zamkn臋艂a wi臋c oczy, spu艣ci艂a g艂ow臋 i tak jak czu艂a wyszepta艂a s艂owa modlitwy do Pana 艢mierci i Sn贸w. > Pom贸偶 mi Panie zmierzy膰 si臋 z demonem, kt贸ry dr臋czy mnie ka偶dej nocy i chce rozszarpa膰 na kawa艂ki. B艂agam Ci臋, zabierz go z mojej g艂owy, wyrwij go z mego cia艂a bo inaczej oszalej臋… Widz臋 go… jest we mnie ka偶dej nocy… Zjada mnie od 艣rodka… skubie kawa艂ek po kawa艂ku… s膮czy krew
z mych 偶y艂… wykr臋ca wszystkie wn臋trzno艣ci, a potem szarpie swymi d艂ugimi szponami.
I czeka...czeka, a偶 wydam ostatnie tchnienie…S艂ysz臋 jak charczy i trze z臋bami… Czuje jego zapach... zapach zepsutej krwi...mojej krwi...Czasami m贸wi co艣 do mnie...syczy jak jakie艣 zwierz臋...wyje...jak..jak jaki艣 wilk...Ka偶dej nocy bierze coraz wi臋cej i wi臋cej…

<Z ka偶dym wyszeptanym s艂owem cia艂o Tellan dr偶a艂o coraz bardziej, a d艂onie robi艂y si臋 coraz bardziej wilgotne. Stoj膮c jak wyryta szepta艂a o kolejnych wizjach dr臋cz膮cych j膮 nocami trac膮c poczucie czasu.>

<W 艣wi膮tyni nie by艂o nikogo poza tob膮 i Morrem. Odda艂a艣 si臋 modlitwie do momentu gdy ci臋偶ki z艂owr贸偶bny metaliczny g艂os przeszy艂 twoje uszy. >
-To nie tego demona tak naprawd臋 si臋 obawiasz…

<Poczu艂a艣 dotni臋cie na ramieniu i odwr贸ci艂a艣 si臋 gwa艂townie. Bestia kt贸ra przynios艂a ci臋 z pustyni sta艂a tu偶 przed tob膮 w ca艂ym majestacie. Metalowy psi pysk szczerzy艂 na ciebie rz臋dy z臋b贸w a karmazynowe, 艣wiec膮ce oczy przewierca艂y ci臋 spojrzeniem na wylot. Momentalnie twoje cia艂o zrobi艂o si臋 wiotkie, prawie posika艂a艣 si臋 ze strachu, dr偶膮c i szykuj膮c si臋 aby skuli膰 si臋 w k艂臋bek. Wtedy bestia chwyci艂a ci臋 za podbr贸dek i zmusi艂a aby艣 patrzy艂a jej w oczy. To wtedy sta艂o si臋 co艣 niesamowitego. Krwawe ogniste spojrzenie istoty u艣wiadomi艂o ci, a raczej odkry艂o kilka zagrzebanych w pod艣wiadomo艣ci wspomnie艅. Owa istota by艂a twoim najlepszym przyjacielem. Mo偶e w dziwny i pokr臋cony spos贸b ale jednak. By艂a艣 bezpieczna, pod metaliczn膮 skorup膮 kry艂 si臋 tw贸j ukochany a to co go teraz okrywa艂o nigdy tak naprawd臋 ci臋 nie skrzywdzi艂o mimo i偶 czu艂a艣 wiele razy, 偶e chcia艂o, to jednak zawsze mimo wszystko ci臋 broni艂o. Ciebie i twoje dziecko. Serce zatrzyma艂o ci si臋 na moment by po chwili bi膰 jak oszala艂e. Kieruj膮c si臋 instynktem i g艂臋boko zakorzenionym uczuciem mi艂o艣ci do tego co dla ciebie najcenniejsze pozby艂a艣 si臋 strachu i robi膮c krok naprz贸d obj臋艂a艣 ramionami besti臋 przytulaj膮c si臋 do zimnej, metalicznej skorupy, kt贸ra jednak okaza艂a si臋 ciep艂a. Wszystkie negatywne uczucia odp艂yn臋艂y. Tym razem us艂ysza艂a艣 艂agodny szept Bestii.>

-Zaufa艂a艣 mi i teraz wszyscy jeste艣my tutaj razem. Z czasem naprawimy twoj膮 g艂ow臋 i wszystko b臋dzie dobrze…

-Wszystko b臋dzie dobrze… <G艂os Iruyha sprawi艂, 偶e otrz膮sn臋艂a艣 si臋 jakby ze snu. Przytula艂a艣 rycerza w czarnej zbroi ale by艂 zwyk艂ym cz艂owiekiem. He艂m by艂 przypi臋ty do boku zamiast os艂ania膰 g艂ow臋. Kasztanowe oczy ukochanego spogl膮da艂y na ciebie z u艣miechem.>
-Wszystko b臋dzie dobrze Tellan… Klepsydra min臋艂a, czas rozrusza膰 twoje ospa艂e cia艂o i sprawdzi膰 jak twoje post臋py w szermierce. Chod藕my na plac, rycerzu! <ostatnie zdanie zabrzmia艂o jak rozkaz.>


<Jeszcze przez d艂ug膮 chwil臋 Tellan nie mog艂a poj膮膰 tego co si臋 w艂a艣nie sta艂o. Spojrza艂a pytaj膮co prosto w oczy m臋偶czyzny tak jak przed chwil膮 wpatrzona by艂a w oczy Bestii. Nie by艂a jeszcze w stanie zrozumie膰 tego co si臋 w艂a艣nie sta艂o. Czy On i Bestia to jedno? Zastanawia艂a si臋 ju偶 nad tym od czasu, gdy po raz pierwszy rozmawiali ze sob膮 w celi. Mia艂a nadziej臋, 偶e wkr贸tce przypomni sobie wszystko . Mimo wszystko u艣miechn臋艂a si臋 do rycerza, gdy ten wezwa艂 j膮 na plac treningowy. Przytakne艂a g艂ow膮 po czym ruszy艂a w krok za nim.>
_________________
Przyjaciel czy Wr贸g : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to gi颅ve bir颅th to a burning star"
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Lokim
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk眃: Warszawa

PostWys砤ny: Nie Wrz 20, 2020 16:41    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Jako 偶e w spacerze nikt mi nie przeszkadza, nic nie odwraca uwagi, a i sprz臋t odzyskuj臋 bez wi臋kszych trudno艣ci, to pod lokum El podchodz臋 bez problem贸w. Po chwili pukam, a drzwi otwiera mi sama elfia magiczka.>

- Witaj El. Ciesz臋 si臋, 偶e uda艂o mi si臋 Ci臋 znale藕膰. Kurt te偶 tu jest? O. To mi艂o. - <Ruszam za elfk膮, daj膮c si臋 poprowadzi膰 w g艂膮b pomieszcze艅. Tym razem mam ju偶 przy sobie swoje wyposa偶enie, bro艅 i torb臋. Moje kr贸tkie w艂osy jednak nadal s膮 posmarowane jak膮艣 czarn膮 mazi膮.> - Rhunar musia艂 zosta膰 na rozmowie w cztery oczy z Mistrzem. Cho膰 bardziej poprawne by艂oby stwierdzenie 偶e w sze艣cioro ocz贸w, bo Melisa te偶 zosta艂a w 艣wi膮tyni. - <Na wskazanie miejsc siedz膮cych przysiadam szybko na kanapie, po drodze witaj膮c si臋 z najemnikiem.> - Witaj przyjacielu. Ciesz臋 si臋, 偶e bezpiecznie tutaj dotarli艣cie.

<Nie wiem czy to kwestia pitego wina, czy nie, ale rozmowa z dw贸jk膮 przyjaci贸艂 trwa d艂ugo i jest wype艂niona mas膮 informacji. Dzi臋ki temu udaje mi si臋 dowiedzie膰 do艣膰 sporo zar贸wno co do ostatnich przyg贸d moich towarzyszy, ich zamierze艅 na najbli偶sze dni, jak i co do opinii na temat zdarze艅, kt贸rych ja by艂em 艣wiadkiem. Wsp贸lne wyci膮ganie wniosk贸w, szczeg贸lnie w kwestiach kt贸re chcieliby艣my zachowa膰 w tajemnicy, pomaga u艂o偶y膰 sobie to wszystko w g艂owie. Czas na takiej konwersacji, po艂膮czonej z konsumpcj膮 wina, mija szybko, cho膰 czasem m贸zg wr臋cz paruje od masy wiedzy, kt贸r膮 ci臋偶ko mi ogarn膮膰. Jednak jeste艣my w stanie tak powa偶ne tematy przeplata膰 te偶 bardziej rozrywkowymi. Tote偶 chwile rzeczowej, spokojnej rozmowy, s膮 przerywane nie tylko przez wybuchy z艂o艣ci, ale te偶 艣miech i rozbawienie. W ko艅cu jednak gdy w butelce wida膰 dno, gard艂o wysusza si臋 od ci膮g艂ej paplaniny, a g艂贸d coraz bardziej daje o sobie zna膰, przychodzi pora na rozstanie.>

<Lekko masuj臋 si臋 po brzuchu.> - No ale na mnie ju偶 pora chyba. Powiedzia艂em co wiedzia艂em, a teraz pora co艣 zje艣膰, bo co艣 czuj臋, 偶e zaraz kiszki mi zaczn膮 marsza gra膰 i b臋dziecie musieli je przekrzykiwa膰, by m贸c ze sob膮 rozmawia膰 dalej. - <Wstaj臋 powoli z siedziska.> - B臋d臋 w najbli偶szej karczmie, jakby kto si臋 pyta艂. - <Spogl膮dam na El.> - Jakby艣 mog艂a, to prosz臋 przeka偶 to swojemu wybrankowi. Pewnie b臋dzie chcia艂 ze mn膮 pogada膰. - <Wzdycham lekko.> - Cho膰 nie wiem gdzie jak膮艣 czynn膮 karczm臋 znajd臋, bo jako艣 strasznie tutaj pusto. Niby budynk贸w sporo, a wszystko wygl膮da na jakie艣 takie opuszczone. Jakby wi臋kszo艣膰 za艂ogi i mieszka艅c贸w st膮d nagle wywia艂o. - <Je艣li nie jestem zgadywany czy zatrzymywany to 偶egnam si臋 i zmierzam do wyj艣cia.>

<Opuszczam budynek i rozgl膮daj膮c si臋 uwa偶nie kieruj臋 do pierwszej karczmy, kt贸r膮 udaje mi si臋 zauwa偶y膰, a kt贸ra wygl膮da na otwart膮. Na chwil臋 zatrzymuj臋 si臋 jeszcze przed wej艣ciem, pochylam do ziemi, poprawiam buty, sprawdzam sw贸j ekwipunek i wyposa偶enie, robi臋 g艂臋boki wdech opieraj膮c si臋 na chwil臋 o 艣cian臋 budynku, po czym otwieram drzwi. Wyszukuj臋 jaki艣 wolny stolik gdzie艣 w rogu karczmy, tak by w razie konieczno艣ci prowadzenia z kim艣 rozmowy ryzyko jej pos艂uchania by艂o jak najmniejsze, po czym zajmuj臋 miejsce tak, by widzie膰 ca艂膮 sal臋 a nie mie膰 nikogo za plecami, i zamawiam sobie spor膮 mis臋 jedzenia, jak i popitek, z zamiarem powolnego delektowania si臋 ciep艂膮 straw膮 i napitkiem w cieple i pod dachem.>
_________________
Przyjaciel czy wr贸g?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Sob Wrz 26, 2020 22:21    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

< Rhunar>

<Melisa pokiwa艂a g艂ow膮 twierdz膮co.>

-Rhunar ma racj臋. Nawet z moj膮 pomoc膮, bez 藕r贸de艂 wiedzy na temat tych run, praca zajmie lata. Ale tak naprawd臋 nie o to chodzi prawda? To tylko poboczny w膮tek naszej rozmowy, czy si臋 myl臋? <Elfka wpatrywa艂a si臋 uwa偶nie w mistrza zakonnego.>

-Jeste艣cie bardzo spostrzegawczy. Podejrzewa艂em, 偶e odtworzenie run b臋dzie trudne... To jedna z naszych relikwi, ale zawsze warto pr贸bowa膰... <Czarny Kruk spojrza艂 na was z u艣miechem.> -Chcia艂bym aby艣cie u偶yczyli swoich umiej臋tno艣ci zakonowi Morra. Wiem, 偶e jeste艣cie w posiadaniu runicznego kowad艂a. Pracuj膮c razem mogliby艣cie ulepszy膰 nasze machiny obronne , odnowi膰 kilka run na murach. Mam potrzebne do tego manuskrypty je艣li uznacie, 偶e s膮 wymagane. Oczywi艣cie zakon zap艂aci za wszystko co uznacie ponad miar臋 zwyk艂ej wdzi臋czno艣ci. Runy na mieczu zostawimy na inny czas. Co wy na to?

<Melisa spojrza艂a na Rhunara pytaj膮co>


<Ecoliono>

<Opu艣ci艂e艣 艣wi膮tynie i my艣l膮c o zielarzu zda艂e艣 sobie spraw臋, 偶e przecie偶 Waneka, nizio艂ek kt贸ry z tob膮 przyby艂 jest zielarzem. Odprowadzi艂e艣 ch艂opca do elfiej wieszczki Fudyme asam uda艂e艣 si臋 do klasztornego skryptorium. Rycerze ju偶 wiedzieli o tym, 偶e si臋 zjawisz wi臋c przepuszczono ci臋 bez zadawania pyta艅. Skryptorium przylega艂o do biblioteki. Wbrew pozorom by艂o bardzo ma艂o, zaledwie cztery pulpity, obecnie puste. Przy przej艣ciu do biblioteki czuwa艂 kap艂an cho膰 w miar臋 jak si臋 do niego zbli偶a艂e艣 nachodzi艂y ci臋 z艂e przeczucia. Dopiero z bliska u艣wiadomi艂e艣 sobie, 偶e kap艂an nie do ko艅ca jest 偶ywy, a raczej nieumar艂y. Jego twarz 艣wieci艂a lit膮 ko艣ci膮 a gruba toga by艂a a偶 nazbyt zdobiona jak na Morryt臋. Zrozumia艂e艣 dlaczego ch艂opiec nie mo偶e tu przychodzi膰. Czu艂e艣 wielki respekt, prawie strach przed ow膮 postaci膮 jednak wszystko tu by艂o wol膮 Morra. >

-Czego poszukujesz kap艂anie?? <Posta膰 odezwa艂a si臋 grobowym g艂osem.>


<Klaus>

<Opu艣ci艂e艣 dom w kt贸rym zatrzyma艂a si臋 Elbereth i ruszy艂e艣 na poszukiwanie karczmy. Nie musia艂e艣 daleko szuka膰, zaledwie uliczk臋 dalej odnalaz艂e艣 czynny zajazd. Po偶egnanie Nowicjusza okaza艂o si臋 parterowym budynkiem z jedn膮 du偶膮 wsp贸ln膮 sal膮. 艁awy ustawione razem w kszta艂t podkowy a wewn膮trz szynkwas i urz臋duj膮cy gospodarz w wieku ju偶 s臋dziwym. Poza tob膮 wszyscy bywalcy to nowicjusze Morra. Dosta艂e艣 misk臋 ciep艂ej zupy, pajd臋 chleba i kufel piwa. Wystr贸j izby by艂 ubogi, poza kilkoma lampami oliwnymi nie by艂o tu nic wi臋cej. Po kilku klepsydrach usiad艂 obok ciebie m臋偶czyzna w szatach nowicjusza. Spod liberii dostrzeg艂e艣 interesuj膮cy element odzienia i ju偶 wiedzia艂e艣, 偶e znak kt贸ry zostawi艂e艣 zosta艂 zauwa偶ony. M臋偶czyzna dyskretnie podsun膮艂 ci kawa艂ek pergaminu, opr贸偶ni艂 kufelek piwa i wyszed艂 bez s艂owa.>


<Elbereth>

<Po sko艅czonej rozmowie wr贸ci艂a艣 do Beltheriona i Jilli. Oboje siedzieli na 艂贸偶ku czekaj膮c na ciebie. Dziewczynka wydawa艂a si臋 by膰 w dobrym
humorze, elf zdawa艂 si臋 niewzruszony. Kurt razem z Anik膮 i Etelk膮 zosta艂 nocuj膮c na dole. Wy w tr贸jk臋 sp臋dzili艣cie spokojnie noc. Z samego rana
Beltherion wzi膮艂 ci臋 na trening. W dolnym zamku by艂o du偶o przestrzeni do 膰wicze艅 z broni膮 wi臋c ju偶 spaceruj膮c Bel zapyta艂 powa偶nie.>

-Czego konkretnie chcesz si臋 uczy膰? Atak贸w, unik贸w, obrony? Zwyk艂ej szermierki?Zwykle wolisz magi臋 ni偶 machanie 偶elazem. Walka bez magii ma wiele obliczy. Ka偶dy kto dzier偶y ostrze reprezentuje sw贸j w艂asny styl. Ja na przyk艂ad nie czuj臋 si臋 pewnie na polu bitwy. Wol臋 mie膰 przewag臋 zaskoczenia i urozmaicony teren. Poza tym dostosowuje si臋 do sytuacji. Jestem ca艂kowitym przeciwie艅stwem ma艂偶onka Tellan. On nie stosuje trik贸w, zwyczajnie prze do przodu, kiedy艣 nazwa艂 bym go gro藕nym ale teraz to potw贸r. Ja w zale偶no艣ci od przeciwnika walcz臋 inaczej, on zawsze tak samo. Najstraszniesze jest to, 偶e mimo i偶 on jest ca艂kowice przewidywalny, jego si艂a, pr臋dko艣膰, zwinno艣膰 i wytrzyma艂o艣膰 s膮 ponad ludzkie poj臋cie z tym mieczem kt贸rym w艂ada. Normalnie wojownicy opanowuj膮 do perfekcji jedn膮 lub dwie z tych cech. Trzy to ju偶 legenda ale cztery to koszmar. Powinien umrze膰 kiedy postrzeli艂em go zatrutymi strza艂ami...


<Tellan>

<Gdy dotarli艣cie na plac treningowy przy koszarach Iruyh zmierzy艂 ci臋 wzrokiem. >

-Nie masz broni moja droga. <艢ci膮gn膮艂 z plec贸w ogromy miecz i poda艂 ci go.> - U偶ywa艂a艣 go wcze艣niej wi臋c powinna艣 sobie poradzi膰.

<Zerkn臋艂a艣 na ogromn膮 sztab臋 metalu ozdobion膮 gdzie niegdzie z艂otymi 偶y艂kami na klindze. Bro艅 zdawa艂a si臋 zbyt wielka aby ni膮 w艂ada膰 ale ku w艂asnemu zdziwieniu da艂a艣 rad臋 j膮 nie tylko ud藕wign膮膰 ale i wykonywa膰 ruchy. By艂a艣 silniejsza ni偶 ci si臋 zdawa艂o. >

-Musisz jeszcze sporo 膰wiczy膰 aby j膮 opanowa膰 i wzmocni膰 swoje cia艂o. Za bardzo zu偶ywasz nadgarstki. Od ciebie zale偶y czy chcesz abym zostawi艂 ci t臋 bro艅 czy wolisz co艣 mniejszego, l偶ejszego i por臋czniejszego. Wcze艣niej, zanim walczy艂a艣 t膮 broni膮, u偶ywa艂a艣 zwyk艂ego miecza oraz 膰wiczy艂a艣 p贸艂torakiem. Z czym czujesz si臋 najlepiej b臋dziesz musia艂a wypr贸bowa膰 sama. Na pewno maj膮 tutaj ogromny wyb贸r or臋偶a...

<Iruyh doby艂 z艂otego, zdobionego klejnotami, dwur臋cznego miecza wygl膮daj膮cego bardziej jak ozdoba ni偶 prawdziwa bro艅. >
-Chcesz si臋 spr贸bowa膰 na miecze skarbie czy mo偶e bez broni?
<Mrugn膮艂 do ciebie zaczepnie.>

_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do潮czy: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys砤ny: Nie Wrz 27, 2020 11:33    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Chwil臋 si臋 zastanowi艂em.

Je偶eli budowniczowie twierdzy pozostawili zapiski odno艣nie run in偶ynieryjnych to oferta Mistrza by艂a wi臋cej ni偶 szczodra - ka偶da okazja by nauczy膰 si臋 kolejnych run by艂a cenna. Oferta "sypni臋cia z艂otem" od czasu do czasu by艂a ca艂kiem przyjemnym dodatkiem.

Kiwn膮艂em g艂ow膮.

- Zapiski z pewno艣ci膮 przyspiesz膮 i u艂atwi膮 prac臋. Ch臋tnie wam pomog臋 wzmocni膰 wasz膮 twierdz臋 w tych mrocznych dla wszystkich czasach. Rozm贸wi臋 si臋 z Jordim Strzelim艂otem od czego mogliby艣my zacz膮膰.

- Mog臋 liczy膰 na twoj膮 pomoc, Kochanie? - zapyta艂em jeszcze Melisy, z grzeczno艣ci, bowiem ju偶 wcze艣niej by艂a ch臋tna do wsp贸lnej pracy.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Orthan
M艂odszy Prochowy
M艂odszy Prochowy


Do潮czy: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys砤ny: Nie Wrz 27, 2020 21:34    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sk艂oni艂em si臋, cicho odpowiadaj膮c.

- Przychodz臋 tu Ojcze, je艣li oczywi艣cie pozwolicie bym pom贸g艂 wam w pracach w skryptorium lub w librarium. Dosta艂em zgod臋 na to od Mistrza Zakonu, lecz i was chce prosi膰 o zgod臋. Do tego poszukuje wiedzy - pragn臋 da膰 komu艣 mo偶liwo艣膰 ujrzenie nie przysz艂o艣ci, lecz przesz艂o艣ci.
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wr贸g
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Ariena
Mod Bog贸w
Mod Bog贸w


Do潮czy: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys砤ny: Wto Wrz 29, 2020 22:36    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

-Uff… troch臋 to trwa艂o, ale uda艂o Nam si臋 przebrn膮膰 przez wszystkie tematy. <U艣miechn臋艂am si臋 wchodz膮c do pokoju. Wino mi艂o szumi艂o wprawiaj膮c mnie w nieco bardziej rozlu藕niony nastr贸j.> Klaus ju偶 wyszed艂, ale wspomnia艂, i偶 zatrzyma si臋 w karczmie, gdy takow膮 znajdzie i prosi艂 by Ci przekaza艂a, i偶 chcia艂by si臋 z Tob膮 spotka膰 na osobno艣ci. Nie wiem co tam macie za sprawy do wyja艣nienia, ale najwyra藕niej co艣 istotnego.

<Odstawi艂am torby ko艂o 艂贸偶ka po czym opad艂am na nie z westchnieniem. Reszt臋 czasu sp臋dzili艣my we tr贸jk臋 odpoczywaj膮c i rozmawiaj膮c. Nasz leniwie sp臋dzany czas przerwa艂o jedynie ponowne wezwanie na rozmow臋 z Czarnym Krukiem, na kt贸re uda艂am si臋 ju偶 sama, bez towarzyszy i bez postronnych uszu. Przyj臋艂am zaproszenie na rozmow臋 z lekkim zaskoczeniem, cho膰 spodziewa艂am si臋, i偶 w ko艅cu mo偶e czeka膰 mnie powa偶niejsza rozmowa. Ruszy艂am ku 艣wi膮tyni zastanawiaj膮c si臋 jakie pytania mog膮 pa艣膰 i jak na nie odpowiada膰. … pohamuj temperament… Powtarza艂am sobie w my艣lach niczym mantr臋, gdy zapada艂 zmrok. I na szcz臋艣cie uda艂o nam si臋 przebrn膮膰 przez konwersacj臋 na spokojnie bez pog艂臋biania animozji. W taki czy inny spos贸b 艂膮czy艂 nas wsp贸lny cel, wi臋c p贸ki co nie warto by艂o traci膰 energii na walk臋 przeciw sobie. Wracaj膮c zajrza艂am jeszcze do tutejszej karczmy gdzie uraczy艂am si臋 gor膮cym posi艂kiem, p臋katymi butelkami wina oraz urocz膮 rozmow膮 z miejscowymi p贸ki karczmarz nie zarz膮dzi艂 zamkni臋cia przybytku. W radosnym nastroju, cicho 艣piewaj膮c sobie pod nosem w ko艅cu wr贸ci艂am do domu. Niechc膮cy trzasn臋艂am g艂o艣niej drzwiami wej艣ciowymi i uciszaj膮c sam膮 siebie. > -Ciii… wszystkich pobudzisz… <Zachichota艂am, po czym ruszy艂am w wypraw臋 ku schodom prowadz膮cym na g贸r臋 potykaj膮c si臋 po drodze i wci膮偶 popijaj膮c wino z glinianej butelczyny. Ka偶dy stopie艅 stanowi艂 wyzwanie, lecz podo艂a艂am docieraj膮c do sypialni. Bez wi臋kszego namys艂u pozrzuca艂am z siebie ubranie by ostatecznie opa艣膰 na 艂贸偶ko.> - Nareszczecie… <Wymrucza艂am pod nosem przytulaj膮c si臋 do Beltheriona i zasn臋艂am kamiennym snem.

Niech臋tnie wsta艂am wczesnym rankiem. Ma艂om贸wna, naburmuszona i wci膮偶 zaspana od艣wie偶y艂am si臋, po czym ubra艂am w zwyk艂e spodnie oraz jedwabn膮 koszul臋, kt贸r膮 wcisn臋艂a mi Carras twierdz膮c uparcie, 偶e 偶adnych innych nie by艂o w sprzeda偶y. Nie by艂o jej przy mnie raptem dzie艅, a ju偶 brakowa艂o mi jej pomocy we wszystkim. Splot艂am ponownie wst膮偶eczk臋 z dzwoneczkiem we w艂osy, ale tym razem zwi膮za艂am reszt臋 w艂os贸w na wysoko艣ci karku tak by mimo wszystko nadal zas艂ania艂y tatua偶. Narzuci艂am p艂aszcz i wzi臋艂am miecz. Gotowa w ko艅cu wymkn臋艂am si臋 cicho z Beltherionem na plac. Rze艣ki poranek rozbudzi艂 mnie przeganiaj膮c resztki snu. S艂ucha艂am wywodu elfa, a偶 w ko艅cu u艣miechn臋艂am si臋 do niego. Odpowiedzia艂am w eltharinie.>

-Tak mnie s艂uchasz m贸j kochany. <Zacz臋艂am zaczepnie.> Macha膰 mieczem to ja umiem, jak trzeba, ale musz臋 trenowa膰 tak by m贸c stan膮膰 spokojnie do pojedynku, gdy jaki艣 inny mroczny elf zechce mnie wyzwa膰 aby odebra膰 mi tytu艂 Namiestnika. Gdyby Raffanir nie chcia艂 d艂u偶ej powalczy膰 ku uciesze gawiedzi to skr贸ci艂by mnie o g艂ow臋 ju偶 w pierwszym ataku. Mo偶e i jestem zwinna oraz szybka, lecz zdecydowanie daleko mi do umiej臋tno艣ci elf贸w jego pokroju. Wol臋 膰wiczy膰 pod przeciwnika tego typu. <Westchn臋艂am.> Nie zawsze te偶 mog臋 u偶y膰 magii, czy karwasza, wi臋c musz臋 si臋 zda膰 na ostrze. Chcia艂abym by艣 wzi膮艂 sprawy na powa偶nie. Trenowali艣my razem, ale tym razem nie chc臋 by艣 si臋 hamowa艂 czy ogranicza艂. Z lekkich ran jestem w stanie uleczy膰 si臋 sama za pomoc膮 magii, a konkretny b贸l oraz krew uzmys艂owi膮 mi, 偶e to nie s膮 偶arty. Pomog膮 mi. <Mrugn臋艂am porozumiewawczo. Co艣 mi jednak nie do ko艅ca pasowa艂o w jego nastroju.> Wydajesz si臋 nieco nieobecny kochany. Czy co艣 Ci臋 trapi? <Spojrza艂am na niego badawczo.> Czy powr贸t Iruyha Ci臋 martwi?

<Beltherion spojrza艂 na ciebie zadzieraj膮c nosa.> -Wiem co m贸wi艂a艣. Ale walka z mrocznymi elfami zwana pojedynkiem czy te偶 nie, ma ma艂o wsp贸lnego z normaln膮 walk膮. Wa偶ne s膮 zasady roztrzygaj膮cego lub sekundanta. Poza tym to po prostu walka na 艣mier膰 i 偶ycie. Obserwujesz swojego przeciwnika, szybko analizujesz jego s艂abo艣ci i starasz si臋 go wyeliminowa膰 jednym ciosem. Wszystko inne jest zbyt ryzykowne. elfy znaj膮 wiele r贸偶nych sekretnych zagra艅. Nie jeste艣 w stanie nauczy膰 si臋 wszystkich na pami臋膰 nie m贸wi膮c ju偶 o opanowaniu ich. Powalczymy wi臋c normalnie lecz spe艂nie twoj膮 pro艣b臋 i b臋d臋 zadawa艂 rany.
<Elf rozjerza艂 si臋 po pustej ulicy otoczonej w tym miejscu tylko wybiegami dla zwierz膮t.>
-Miejsce dobre jak ka偶de inne. Na pocz膮tku dam ci fory i zapytam czy jeste艣 gotowa?
<Bel wygl膮da艂 przez moment jakby si臋 zamy艣li艂.> - Przesz艂o mi przez g艂ow臋, 偶e Iruyh m贸g艂 zmieni膰 zdanie. Poza tym martwi mnie co艣 jeszcze. Pope艂ni艂em wielki b艂膮d udaj膮c si臋 z tob膮 do miasta mrocznych elf贸w. Ale ju偶 si臋 nie odstanie. Tak bardzo pragn膮艂em by膰 blisko ciebie, 偶e zapomnia艂em o czym艣.


<S艂ucha艂am uwa偶nie staraj膮c si臋 zrozumie膰 sztuk臋, kt贸r膮 dot膮d ignorowa艂am skupiaj膮c si臋 jedynie na magii. Przytakn臋艂am parokrotnie upewniaj膮c Beltheriona, 偶e rozumiem co do mnie m贸wi. Wyd臋艂am usta na wspomnienie o analizowaniu przeciwnika. Moja wybuchowa forma walki przeczy艂a tym za艂o偶eniom. W ko艅cu si臋 zatrzymali艣my. Spojrza艂am mu w oczy u艣miechaj膮c si臋 艂agodnie. Zbli偶y艂am k艂ad膮c mu d艂o艅 na policzku. Odezwa艂am si臋 tak cicho by moje s艂owa mog艂y dotrze膰 tylko do jego uszu. Przygryz艂am doln膮 warg臋.> Ucz mnie tak bym umia艂a si臋 obroni膰, gdy Ciebie nie b臋dzie w pobli偶u… tak bardzo polegam na Tobie, i偶 sama zapominam, 偶e nie ma kto mi chroni膰 plec贸w przed zabl膮kanym ostrzem. Jestem gotowa… tylko zrzuc臋 p艂aszcz.
<Rozpi臋艂am zapink臋 i odrzuci艂am p艂aszcz obok tak by mi nie przeszkadza艂.>
-Jestem szybka, ale brak mi si艂y i wprawy, nie wspominaj膮c o brak trze藕wego my艣lenia w trakcie walki. Wiesz, jak mnie ponosi...

-Mo偶e tak, mo偶e nie. Lepiej dmucha膰 na zimne. On nie jest tym samym cz艂owiekiem kt贸rego widzia艂a艣 zanim porwa艂 go demon.
<Elf patrzy艂 ci w oczy.> -Dobrze s膮dzi艂a艣. Pobyt podoba艂 mi si臋 a偶 nadto ale nadal by艂 b艂臋dem z mojej strony. <Bel zni偶y艂 g艂os do szeptu, po czym zbli偶y艂 si臋 do ciebie i poca艂owa艂 delikatnie twoje usta. Zimne ostrze przeci臋艂o lekko twoje gard艂o.>
-Nie jeste艣 gotowa, jeste艣 ju偶 martwa. <Nawet nie zauwa偶y艂a艣 kiedy doby艂 ma艂ego no偶a, kt贸ry teraz mia艂a艣 przy t臋tnicy. Bel ca艂y czas patrzy艂 ci w oczy nawet nie mrugaj膮c.>
-Dla Ciebie dwie najwa偶niejsze zasady kochanie. Nie daj si臋 do siebie zbli偶y膰 na wyci膮gni臋cie ostrza i nie daj si臋 wci膮gn膮膰 w wymian臋 cios贸w. Mo偶e i masz dobry refleks ale twoje cia艂o nie jest wy膰wiczone, nie ma odruch贸w i nadal jak na wojownika poruszasz si臋 zbyt wolno. Na przyk艂ad, zadam cztery, pi臋膰, pchni臋膰 no偶em a ty zareagujesz ledwie na jedno, mo偶e dwa…
<Bel schowa艂 n贸偶. Czu艂a艣 jak drobna str贸偶ka krwi sp艂ywa po twojej szyi na dekolt.>


<Gdy poczu艂am zimn膮 stal rozcinaj膮c膮 moj膮 sk贸r臋 na szyi przeszed艂 mnie dreszcz. W po艂膮czeniu z poca艂unkiem odczucie by艂o piorunuj膮ce i orze藕wiaj膮ce. U艣miechn臋艂am si臋 szerzej mru偶膮c nieco oczy.>
-No tak… sam m贸wi艂e艣, 偶e specjalizujesz si臋 w dzia艂aniu z zaskoczenia. Zatem zgin臋艂am po raz pierwszy. <Wyszepta艂am, lecz nie ruszy艂am si臋 z miejsca wci膮偶 czuj膮c ostrze lekko spoczywaj膮ce na mojej t臋tnicy.> Je艣li nie mam da膰 si臋 zbli偶y膰 ani unika膰 bezpo艣redniej wymiany cios贸w to jak inaczej mam walczy膰 bez magii? Przecie偶 nie mog臋 wci膮偶 i wci膮偶 trzyma膰 kogo艣 na dystans, bo sama nie zadam ciosu…
<Unios艂am nieco brew nie odrywaj膮c od niego wzroku. Dopiero, gdy schowa艂 n贸偶 zrobi艂am dwa kroki w ty艂 dobywaj膮c miecza. Czu艂am s艂odko-s艂ony, nieco metaliczny zapach w艂asnej krwi. Podekscytowana przyst膮pi艂am do treningu pr贸buj膮c s艂ucha膰 rad i ucz膮c si臋 mniej i bardziej bole艣nie na w艂asnych b艂臋dach p贸ki nie os艂ab艂am z powodu utraty krwi. Rany mo偶e nie by艂y powa偶ne, lecz g臋sta posoka s膮czy艂a si臋 nieprzerwanie. W szczeg贸lno艣ci ostatni cios w g艂ow臋 zamroczy艂 mnie mocniej ni偶 si臋 spodziewa艂am. Spojrza艂am Beltherionowi w oczy, po czym skupi艂am si臋 na mocy oraz zakl臋ciu uleczenia czuj膮c jak powoli jego dzia艂anie rozchodzi si臋 po moim ciele lecz膮c i zasklepiaj膮c rany oraz st艂uczenia. Po chwili b贸l zacz膮艂 l偶e膰, a jedynym 艣wiadectwem pozosta艂y stru偶ki krwi. Odetchn臋艂am.>
-Uch… od razu lepiej. B贸l znosz臋 doskonale, ale ubytek krwi zdecydowanie mniej. <U艣miechn臋艂am si臋 promiennie.> Dzi臋kuj臋 za ten kr贸tki trening. Powinni艣my go powtarza膰 przynajmniej raz dziennie…
_________________
Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email MSN Messenger
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do潮czy: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys砤ny: Sro Wrz 30, 2020 22:55    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Po rozmowie z Czarnym Krukiem razem z Melis膮 udali艣cie si臋 na poszukiwania Jordiego. Wracaj膮c przez bram臋 do dolnego zamku stra偶nik odnotowa艂, 偶e wychodzicie. Opuszczaj膮c g贸rny zamek w kt贸rym mie艣ci艂a si臋 tylko 艣wi膮tynia Morra, klasztor morryt贸w, kasztel oraz ta niepokoj膮co wygl膮daj膮ca wie偶a, troch臋 偶a艂owali艣cie, 偶e nie uda艂o si臋 wej艣膰 nigdzie wi臋cej poza 艣wi膮tyni膮, mo偶e nast臋pnym razem si臋 uda. Jordiego nietrudno by艂o znale藕膰. Wraz z grup膮 krasnolud贸w przygotowywa艂 ju偶 plac pod budowe kaplicy dla Ghazula. Robi艂 obliczenia, kre艣li艂 rysunki i zawiadowa艂 robotnikami. Kiedy was ujrza艂 ucieszy艂 si臋 i machni臋ciem r臋ki zaprosi艂 was bli偶ej.>

-Co was do mnie sprowadza przyjaciele? Chcecie pom贸c przy budowie? <Zarechota艂 rubasznie.> - Heh raczej nie… Kowal run zawsze ma co艣 skrytego w zanadrzu. Chcecie obejrze膰 m贸j nowy warsztat?


Mia艂em wra偶enie 偶e ju偶 nied艂ugo zn贸w zajdziemy do wysokiego kasztelu. Natomiast widok placu budowy rozradowa艂 mnie. Gazul by艂 ponurym Bogiem Przodkiem, ale gdy jego kaplica zostanie wzniesiona b臋dzie mo偶na naprawd臋 powiedzie膰, 偶e mieszkamy w kransoludzkiej diasporze. U艣miechn膮艂em si臋 na widok Strzelim艂ota i powita艂em go rado艣nie.

- Haw! 呕e艣 trafi艂 w sedno. Ch臋tnie zobaczymy twoj膮 pracowni臋, szczeg贸lnie 偶e mamy par臋 rzeczy do om贸wienia. Sko艅czy艂e艣 ju偶 obch贸d mur贸w? Tak si臋 sk艂ada 偶e Mistrz da艂 nam pewne zlecenie kt贸re dobrze by by艂o z tob膮 om贸wi膰.

<Jordi skin膮艂 g艂ow膮 ruszaj膮c przed siebie.> -Tak Rhunarze, obszed艂em mury razem z kilkoma pomocnikami. Og贸lnie solidna robota ale naprawy wida膰 by艂y robione na pr臋dko i raczej przeci臋tnie. Troch臋 b臋dzie trzeba poprawi膰. Mimo to jestem pod wra偶eniem tempa napraw. Nie widzia艂em tu 偶adnych rzemie艣lnik贸w poza nami a jednak kto艣 te mury po艂ata艂.
<Oddalaj膮c si臋 do placu budowy zaszli艣cie do budynku , kt贸ry musia艂 kiedy艣 s艂u偶y膰 za sk艂ad. Parterowa konstrukcja by艂a rzecz jasna z kamienia. Obszerny budynek wewn膮trz podzielono na cztery izby. W pierwszej od wej艣cia mistrz in偶ynier贸w urz膮dzi艂 sobie jadalnie z sypialni膮. Nic specjalnego, 艣ci膮gn膮艂 z k臋dy艣 艂贸偶ko, st贸艂 i 艂aw臋. Par臋 beczu艂ek i skrzynek z prowiantem postawiono pod 艣cian膮. Nast臋pna izba mie艣ci艂a narz臋dzia r贸偶nej ma艣ci i przeznaczenia. Wszystko poustawiane pod linijk臋. W trzeciej izbie grupa krasnoludzkich rzemie艣lnik贸w budowa艂a jakie艣 stelarze i 偶urawie. Ta izba wydawa艂a si臋 najwi臋ksza. W ostatniej ,bardzo ciasnej umieszczono stalowy sejf. >
-Ot m贸j nowy dom, troch臋 ciasny ale na pocz膮tek musi wystarczy膰.


Pokiwa艂em g艂ow膮 widz膮c z jak膮 szybko艣ci膮 Strzelim艂ot zagospodarowa艂 stary budynek. Bior膮c pod uwag臋 pracowito艣膰 krasnolud贸w w ci膮gu kilku tygodni dzielnica zacznie si臋 rozrasta膰. Poklepa艂em Jordiego po ramieniu.

- Przyjacielu. Jeszcze b臋dziesz tu klepa膰 偶yrokoptery. - u艣miechn膮艂em si臋 - Czarny Kruk poprosi艂 nas by艣my spr贸bowali wzmocni膰 obron臋 zamku. Powiedzia艂 偶e na murach s膮 zatarte runy, a ponadto mogliby艣my pom贸c z jego machinami obl臋偶niczymi. - tu 艣ciszy艂em g艂os - Wspomnia艂 nawet o tym 偶e maj膮 manuskrypty po budowniczych twierdzy, mog膮 si臋 nam bardzo przyda膰. Chcia艂em wi臋c ci臋 spyta膰 o inspekcj臋 i czy widzia艂e艣 jakie艣 znaki. Jest jeszcze jednak jedna sprawa. Jak powiedzia艂em… trafi艂e艣 w sedno z tym 偶e Kowal run zawsze ma co艣 skrytego.

Zrobi艂em kr贸tk膮 pauz臋 dla pewnego dramatyzmu. Ze swojej torby wyj膮艂em p艂膮skie zawini膮tko.

- Na wyspie sta艂o co si臋 sta艂o, ale pomy艣la艂em 偶e by艂oby wielk膮 strat膮 marnowa膰 dobrze wykonan膮 robot臋. - poda艂em mu 偶eby sam zobaczy艂 co jest w 艣rodku.

<Jordi poprowadzi艂 na powr贸t do jadalniosypialni. > -Znaki powiadasz? W艂a艣ciwie to tak, by艂y runiczne litery ale nie by艂em pewien czy to runy z moc膮. Mo偶liwe, 偶e kiedy艣 by艂y. Na pewno nie widzia艂em wszystkiego. Mury s膮 jednak rozleg艂e a my dopiero co przybyli艣my. Machin obl臋偶niczych jest sporo. Ka偶da wie偶a i baszta ma co艣 wewn膮trz, g艂贸wnie to balisty i ma艂e katapulty, ale s艂ysza艂em,偶e gdzie艣 jest ukryte dzia艂o albo i dwa. Wszystko to krasnoludzka robota. Relatywnie nowe. Sama twierdza nie ma wi臋cej jak pi臋膰 dekad mo偶e nawet mniej.
<In偶ynier zaciekawiony wzi膮艂 od ciebie przedmiot i obejrza艂 dok艂adnie odkrywaj膮c zawarto艣膰. Jego oczy si臋 za艣wieci艂y mimo i偶 do wn臋trza izby wpada艂o jedynie 艣wiat艂o dnia przez w膮skie okna opatrzone okiennicami.>
-Na brod臋 Grungniego… S膮dzi艂em, 偶e to przepad艂o. No bracie, mo偶emy zrobi膰 z tym wiele dobrego. Jakie masz co do tego plany?


Po艂o偶y艂em d艂o艅 na szmaragdowej soczewce i przesun膮艂em palcem po wygrawerowanej runie gotowej do nape艂nienia moc膮.

- Nie mam. Wiem 偶e kiedy zostanie uko艅czona b臋dzie stanowi艂a pot臋偶ny amulet, jednak… wiem 偶e w tej postaci mia艂a by膰 wykorzystana do czego艣 innego, szczeg贸lnie 偶e zgodnie z instrukcjami Srebrnopalcego zosta艂a ukszta艂towana w soczewk臋. Chcia艂em poprosi膰 Melis臋 o pomoc w jej uko艅czeniu. - u艣miechn膮艂em si臋 do Melisy, a potem spojrza艂em w oczy Jordiemu - By艂a robiona na zam贸wienie w艂adcy wyspy, ale tak mi si臋 wydaje 偶e sami wpadli艣cie te偶 na kilka ciekawych pomys艂贸w co z tym mo偶na zrobi膰. Prawda?

<Rudy krasnolud u艣miechn膮艂 si臋 od ucha do ucha.> - Hehe je艣li j膮 uko艅czysz i b臋dziesz chcia艂 mi j膮… sprzeda膰… czy cokolwiek… mam co najmniej dwa zastosowania dla niej bez mrugni臋cia okiem z czego jedno nie wyklucza drugiego… <Krasnolud 艣ciszy艂 g艂os do szeptu.> - Mam nadal projekt tej broni z wyspy, troch臋 go nawet zmieni艂em , poza tym mo偶e by膰 kluczowym komponentem nap臋du kt贸ry opracowa艂em, zar贸wno s艂onecznego jak i 艣wiat艂a runy lub zakl臋cia cho膰 z tym ostatnim wola艂bym nie pr贸bowa膰…Nie b臋d臋 tego umieszcza艂 nigdzie na sta艂e. B臋dzie mia艂a wiele zastosowa艅 w zale偶no艣ci od moich potrzeb. Uko艅cz run臋 a dam ci za soczewk臋 cokolwiek zechcesz o ile b臋d臋 to mia艂 lub b臋d臋 to w stanie zbudowa膰. Co ty na to przyjacielu?
<Melisa przypatrywa艂a si臋 szmaragdowi z zainteresowaniem.>

Musia艂em si臋 powa偶nie zastanowi膰 nad tym co powiedzia艂 Jordi. Rzeczywiscie, projekty: nap臋d lub bro艅 mog艂y by膰 niezwykle u偶yteczne. Pierwszy zapewnia艂by pot臋偶n膮 si艂臋 robocz膮 do wykorzystania. Drugi zapewnia艂 pot臋偶n膮 si艂臋 ognia, kt贸ra przeciw obecnym wrogom b臋dzie bardzo potrzebna. Jednak co mnie zafrapowa艂o to to 偶e nie by艂em w stanie okre艣li膰 ceny tego przedmiotu.

- Strzelim艂ocie… nie jestem w stanie okre艣li膰 co mog臋 sobie 偶yczy膰 za uko艅czony artefakt. Runa Skupienia jest run膮 mistrzowsk膮, bezcenn膮. Poza tym jeste艣 moim przyjacielem i wiem 偶e o cokolwiek ciebie poprosz臋 to zawsze postarasz si臋 pom贸c. - przerwa艂em na chwil臋 - Chcia艂bym by zosta艂a wykorzystana dla wsp贸lnego dobra. To jest najwa偶niejsze. I wierz臋 偶e cokolwiek opracujesz pomo偶e nam wszystkim w tych ponurych czasach. Zaczynaj膮c od silnika ko艅cz膮c na broni do sma偶enia wied藕my. Mo偶e kiedy艣 ci臋 o co艣 poprosz臋, ale teraz naprawd臋 nie mam pomys艂u na co艣 takiego.*

<Jordi nie zastanawia艂 si臋 ani chwili.> - Zgoda. Cokolwiek z tym zrobi臋, b臋dzie s艂u偶y艂o dla dobra wszystkich naszych ziomk贸w, przynajmniej tych blisko mnie, kto wie z czasem mo偶e si臋 okaza膰, 偶e dla ca艂ej naszej rasy.

U艣miechn膮艂em si臋.

- Mo偶e podniebny Karak? - zaproponowa艂em.

<In偶ynier roze艣mia艂 si臋 w g艂os.> - Hehe oszala艂e艣… Chocia偶…<krasnolud zacz膮艂 si臋 zastanawia膰.> - W sumie je艣li mia艂bym kilka takich albo Kryszta艂 Wszechczas贸w to nawet mo偶liwe ale budowa zajmie wiele lat. Wtedy Kr贸lewie bili by nam pok艂ony z wdzi臋czno艣ci lub trwogi… hehe pomarzy膰 dobra rzecz. Jak rzek艂em, nie b臋d臋 tego wk艂ada艂 nigdzie na sta艂e. Stworz臋 mo偶liwie niewielk膮 mobiln膮 platform臋 aby mo偶na by艂o jej u偶ywa膰 do r贸偶nych cel贸w. Kiedy jeste艣 w stanie j膮 sko艅czy膰 przyjacielu?

- Ci臋偶ko mi okre艣li膰. Najbardziej precyzyjna praca zosta艂a ju偶 dokonana. Teraz trzeba j膮 nape艂ni膰 moc膮 i zamkn膮膰. Bez pomocy zaj臋艂oby to… do sze艣ciu tygodni - musz臋 by膰 bardzo ostro偶ny, do tych run trzeba wt艂oczy膰 wielkie ilo艣ci energii magicznej. Z pomoc膮 osoby w艂adaj膮cej magi膮 - nie jestem pewien, ale zdecydowanie szybciej.

<Melisa s艂ucha艂a was obu przygl膮daj膮c si臋 szmaragdowej soczewce. >
-Wygl膮da pi臋knie… Skoro Rhunar m贸wi sze艣膰 tygodni to ja powiem nie wi臋cej ni偶 sze艣膰 dni ale tylko tym b臋dziemy si臋 zajmowa膰. To oczywi艣cie zale偶y od Rhunara, ja b臋d臋 tylko pomaga膰. Skondensuje moc a jednocze艣nie stworz臋 barier臋 aby nas to nie rozsia艂o po ca艂ej okolicy. Je艣li b臋d臋 mia艂a czas na przygotowania zanim Rhunar zacznie prac臋 to jemu zajmie to nawet kr贸cej ale razem potrzebujemy oko艂o sze艣ciu dni…
<Jordi otworzy艂 szeroko oczy. Zaniem贸wi艂 na chwil臋 po czym rzek艂.> - Wygl膮da na to, 偶e mam za ma艂o in偶ynier贸w…<Za艣mia艂 si臋 rozbawiony.>
-C贸偶 kiedy sko艅czycie po prostu przynie艣cie to arcydzie艂o od razu do mnie. Co wy na to?


Zachwyt Melisy nad soczewk膮 sprawi艂 偶e si臋 rozpromieni艂em, ale jej deklaracja mnie oszo艂omi艂a. Szybko jednak wr贸ci艂 mi rezon.
- Dobrze. Jak powiedzia艂em to pot臋偶ny amulet. Je偶eli nie b臋dziesz mia艂 gotowej machiny, trzymaj po prostu soczewk臋 przy sobie. Wedle opisu rozja艣nia umys艂 i zwi臋ksza klarowno艣膰 my艣li, co艣 co na pewno si臋 przyda przy nast臋pnych projektach. - mrugn膮艂em do przyjaciela.
Poczu艂em wewn臋trzn膮 ekscytacj臋, zapewne nie mniejsz膮 ni偶 sam Jordi. Wsp贸lna praca runiarza i arcymagini wysokich elf贸w. To chyba nie zdarzy艂o si臋 od 艂adnych kilku tysi臋cy lat. A wynik mo偶e by膰 spektakularny.
- Sze艣膰 dni… - potar艂em d艂oni膮 policzek.

***

Chwil臋 jeszcze porozmawiali艣my z Jordim. Po cichu poprosi艂em inzyniera o dwa solidne 膰wieki do wbicia w 艣cian臋, by m贸c powiesi膰 w sypialni hamak. Potem po偶egnali艣my si臋 ze Strzelim艂otem i wyszli艣my przed jego warsztat. Wci膮偶 by艂em pod wra偶eniem deklaracji mojej Ukochanej. Uj膮艂em j膮 za d艂o艅.

- Nawet nie wiesz jak膮 rado艣ci膮 napawa mnie perspektywa wsp贸lnej pracy. - nie mog艂em powstrzyma膰 u艣miechu.

Zapyta艂em Melisy ile czasu by potrzebowa艂a na przygotowania. M贸g艂bym wtedy oporz膮dzi膰 warsztat i zrobi膰 w sypialni zaczepy na hamak. Najpierw jednak nale偶a艂o co艣 zje艣膰, bowiem rano nie mieli艣my czasu na przek膮szenie czegokolwiek. Zapyta艂em wi臋c o najbli偶szy szynk gdzie mogliby艣my co艣 zje艣膰 i zabra艂em tam czarodziejk臋.

- Pami臋tam 偶e kiedy艣 na Wyspie jak Ingwar co艣 marudzi艂 w przy tobie to odpowiedzia艂a艣 mu w krasnoludzkim. Gdzie si臋 nauczy艂a艣 khazalidu? Sam chcia艂em si臋 nauczy膰 eltharinu, ale nie mia艂em dot膮d okazji.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Wy秝ietl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wr贸g? Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 16, 17, 18  Nast阷ny
Strona 5 z 18

 
Skocz do:  
Nie mo縠sz pisa nowych temat體
Nie mo縠sz odpowiada w tematach
Nie mo縠sz zmienia swoich post體
Nie mo縠sz usuwa swoich post體
Nie mo縠sz g硂sowa w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group