Forum forum.drachenfels.pl
Forum Zamku Drachenfels
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UzytkownicyUzytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj siê, by sprawdziæ wiadomo¶ciZaloguj siê, by sprawdziæ wiadomo¶ci   ZalogujZaloguj 
[Strona Glowna Zamku]    [Komnata Konstanta]
Akt IV Cz2 Strach w każdym z nas
Id¼ do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 22, 23, 24 ... 41, 42, 43  Nastêpny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez mo¿liwo¶ci zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wróg?
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nastêpny temat  
Autor Wiadomo¶æ
harry
Chorąży
Chorąży


Do³±czy³: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys³any: Sob Sty 24, 2015 00:58    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Cholera w tej kolejce to my uświerkniemy nim zdążymy się doczekać wejścia w tej kolejce.

<Rozejrzałem się po okolicy>

- No przecież żarcia im tÄ… bramÄ… nie wwożą chyba – PomyÅ›laÅ‚em gÅ‚oÅ›no.
- Zaczekajcie na uboczu wrócÄ™ po was… albo do was.

<Rozejrzałem się za bramą która mógłby wjechać wóz albo gdzie czuć było nawozem końskim i podszedłem jakbym robił to już setki razy. Gdy zastąpią mi drogę lub znajdę kogoś kto wygląda na kumatego zagaduję>

- Kurt do rycerz Tellan mam wiadomość z portu. Zaprowadźcie mnie lub przekażcie że czekam na nią.

<Jeżeli nic nie wskóram idę do następnego wejścia na końcu próbuję tak dostać się do środka głównym wejściem.>
_________________
Przyjaciel czy wróg? --> Kurt, człowiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Arya
Klucznik
Klucznik


Do³±czy³: 12 Lip 2012
Posty: 683

PostWys³any: Sob Sty 24, 2015 21:07    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Kiedy Tellan przestąpiła próg głównej kaplicy przez moment podziwiała jej wnętrze. Nigdy wcześniej nie widziała tak okazałego posągu Bogini Miłosierdzia. Atmosfera panująca we wnętrzu świątyni napawała ją uczuciem spokoju. Czuła się tu bezpiecznie, czego tak bardzo nie mogła ostatnio doświadczyć. Zanim znalazła sobie miejsca przed posągiem Shalyii, aby oddać się modlitwom, wojowniczka przyjrzała się drzeworytom umieszczonym na ścianach kaplicy. Nie zawadzając nikomu i poruszając się najciszej jak to możliwe kobieta podeszła pod ścianę. Miała nadzieję, że jeśli cokolwiek jest na nich wyryte bądź zapisane uda się jej rozczytać przesłanie. Kiedy zaspokoiła swoją ciekawość zajęła miejsce tak aby nikomu nie przeszkadzając w skupieniu mogła odmówić modlitwę. >

Zmiłuj się nade mną o Pani w łaskawości swojej
w swej litości zgładź nieprawość moją
Obmyj mnie z mojej winy
i oczyść mnie z grzechu mojego.
Świadoma bowiem jestem nieprawości mojej,
a grzech mój jest wielki.
Przeciwko Tobie samej zgrzeszyłam...
bezprawnie decydując o życiu innych.
Błagam Cię, Biała Gołębico...
JesteÅ› sprawiedliwa w swym wyroku
i prawa w swoim sÄ…dzie.
Spraw, abym poczuła szczęście,
Odwróć swe oblicze od moich grzechów
i pozwól mi zmazać wszystkie moje przewinienia.
Stwórz, O Pani we mnie serce czyste
i odnów we mnie moc ducha.
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza
i nie odbieraj mi świętego ducha swego
Przywróć mi radość i wzmocnij mnie duchem.
Uwolnij mnie Matko od kary za krew przelanÄ….
Żałuję niewinnej krwi przelewu,
w imię dobra czynić to chciałam.
Wybacz mi Miłosierna Matko...


<Kiedy wojowniczka odmówiła pierwszą modlitwę zatopiła swe spojrzenie w majestatycznym posągu. Próbowała przypomnieć sobie twarze osób, które przez nią właśnie zakończyły swój żywot. Było ich jednak zbyt wiele aby była w stanie spamiętać.>
_________________
Przyjaciel czy Wróg : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to gi­ve bir­th to a burning star"
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Orthan
MÅ‚odszy Prochowy
MÅ‚odszy Prochowy


Do³±czy³: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys³any: Sob Sty 24, 2015 22:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na wypowiedź i pytanie Morta rzekłem tylko

-Rozumiem. Nie wiem jako to powiedzieć, ale czuję, mam wizję od mego Pana Morra tego że nie jest najlepiej dzieję się z naszymi towarzyszami na statku, mam złe przeczucia co do nich i co do tego co tam się dzieję. Ale musimy znaleźć Tellan najpierw.

Gdy trochę obeszliśmy klasztor i nie znaleźliśmy Tellan, Mort zwrócił się do mnie.Na kolejne jego słowa zamyśliłem się chwilę po czym rzekłem do niego.

-Sądzę ze możesz mieć rację, sadzę też że lepiej się nie rozdzielać w celu poszukiwania Pani Tellan, najlepiej zacznijmy jej szukać w świątyni, kaplicy i potem sprawdzimy czy jest na placu dla chorych lub obok bramy klasztornej, być może wozy są już gotowe?

Gdy uda nam się z Mortem znaleźć Tellan czekam chwilę, po czym gdy zwraca na nas uwagę. Zwracam się do niej tymi słowami.

- Przepraszam że nie pokoje, Pani. ale czy mogę prosić cię o rozmowę.

Gdy siÄ™ zgadza kontynuujÄ™ rozmowÄ™.
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wróg
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Xsary
Markgraf
Markgraf


Do³±czy³: 09 Sty 2005
Posty: 2039
Sk±d: Nowa Sól

PostWys³any: Nie Sty 25, 2015 01:02    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Kapitanie Dornier - zacząłem poważnym głosem. - Polecam przygotować papier, pióro i atrament. To spora gromada.

Opowiedziałem bez żenady o wcześniejszych mutacjach drużyny i tych, których nabyli podczas rejsu. Określam ich stan liczebny i możliwe najdokładniej opisuję mutację. Nie szczędziłem sobie fachowych opinii, w których opisywałem przyczyny takiego stanu rzeczy. Nie omieszkałem podać imion.

- Poprzez nagromadzenie mistycznej energii w określonym środowisku, Chaos potrafi urzeczywistnić się w postaci mutacji - tłumaczyłem recytując akademicką definicję. - Z tego wynika, iż osoby, na których spoczął wzrok Mrocznych Potęg są narażone na pogłębienie mutacji wbrew religijnym przekonaniom. To paradoks, ale cóż... Chaos to paradoks i anomalia w jednym. Wracając do meritum - odchrząknąłem. - Drużyna, o której bezpieczeństwo miałem dbać, postanowiła za nic posiadać swój stan i zatracać się w destrukcji duszy. Tak, duszy. To istotny element naszego jestestwa. Zatem ich skaza będzie się pogłębiała z dnia na dzień.

Zrobiłem krótką przerwę. Jestem świadomy pływania po temacie, ale niezbędna jest wykładnia teoretyczna.

- Co więcej - podjąłem na nowo. - Proszę wybaczyć mój brak wiary, ale nie pokładam jej w cudowną moc uleczenia mutacji przez Shalyię... To byłby precedens znany na cały świat. Gdybym jednak się mylił wymazanie mutacji to najmniejszy z problemów - dodałem pospiesznie. - Wspomniana przeze mnie dusza cały czas będzie nosiła skazę. Tak jak ogar zwęszy zwierzynę, tak Mroczne Potęgi baczą na tych, którym poświecili odrobinę czasu. Powracając do pańskich pytań, kapitanie Dornier: moce ów mutantów świadczą o tym jakim są niebezpiecznym elementem. Każdym ze zmysłów doświadczyłem potęgi mocy czarodziejskiej elfki, która zdawałoby się pachnięciem ręki zadała śmierć dwóm tuzinom zielonoskórych. Do tego mag, zmutowany krasnolud bodajże przewyższający mnie o głowę oraz wojowniczka przewodząca ekspedycji. Widziałem jak jej ciało, o kościach strzaskanych, poruszało się jak zdrowe. Wiem bo zdążyła mnie ogłuszyć pomimo wielu śmiertelnych obrażeń.

Ponowna przerwa.

- Proszę ich lekko nie ważyć - niedawne rany dały o sobie znać. - Są brutalni, gwałtowni i impulsywni, ale na swój nieokrzesany sposób wybitnie sprytni. Lub sprzyjają im pewne moce. Znam podobne przypadki. Wierzę, że się rozdzielili, ale o innych domysłach wolę nie mówić. To zwykłe przypuszczenia. Nie wiem ilu przeżyło katastrofę w porcie... Sam ledwo uszedłem z życiem. O kryjówkach nic mi nie wiadomo, lecz wierzę, że do świątyni wyekspediowali najmniej zmutowanych. Towarzyszy im również niewidomy kapłan Morra, raczej nie świadomy kabały, w jakiej się znalazł.
_________________
#Sesja Przyjaciel czy wróg? - Frank albo Fred
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email Odwied¼ stronê autora
Warmlotek
Mod Czarnej Biblioteki
Mod Czarnej Biblioteki


Do³±czy³: 11 Cze 2010
Posty: 1443
Sk±d: PuÅ‚awy

PostWys³any: Wto Sty 27, 2015 21:37    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ingwar pokiwał głową wdzięcznie następnie spełnił obietnice która dał tym człeczynom. Po rozliczeniu się pożegnał się z nimi i ruszył w stronę straży miejskiej.

Gdy zbliżył się do nich spojrzał na nich pytająco i odrzekł

- Khazalid? Reikspiel?

Liczył iż może ktoś włada jakimś inny językiem niż bretoński. Jeżeli tak starał się wyjaśnić po krótce sprawę iż on, Rycerz Tellan przybyła tutaj wraz z kapłanem Morra na wezwanie Matki przełożonej. Towarzysze już przybyli teraz oczekują jego. Prosił o posłanie kogoś do owych osób jeżeli nie chcieli zbytnio uwierzyć.

Jeżeli nikt nie władał innymi językami pozostała mu mowa pieniądza, by został wpuszczony poza ogromną kolejką... Drogo go ta cała zabawa kosztowala.
_________________
#Sesja Przyjaciel czy Wróg? ==> Ingwar Ingersson, krasnolud
#Ciężkie jest życie na morzu==>Hektor Lombard, człowiek
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email
Voltiur2
Basztowy
Basztowy


Do³±czy³: 16 Sty 2014
Posty: 133

PostWys³any: Czw Sty 29, 2015 00:01    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Po zmiażdżeniu zwinnego podoficera i ubraniu płaszcza jednego z zabitych zacząłem kombinować jak rozwiązać nowy problem, który wystawał z mojej piersi. Westchnąłem ciężko spoglądając na wystający miecz.>

-Cóż to lekko komplikuje sprawÄ™…

<ZerwaÅ‚em z trupów kurtki które sÄ… najbliższe kolorem do pÅ‚aszcza, który przywdziaÅ‚em wczeÅ›niej. ZakÅ‚adam odzienie na gÅ‚owÄ™ tak aby tyÅ‚ kurtki opadaÅ‚ mi na ramiona po czym zwiÄ…zujÄ™ rÄ™kawy tak aby supeÅ‚ byÅ‚ na potylicy a koÅ‚nierz kurtki przysÅ‚aniaÅ‚ mi czoÅ‚o. PozostaÅ‚e obwiÄ…zujÄ™ na nogach aby stworzyÅ‚y przedÅ‚użenie pÅ‚aszcza. Sam pÅ‚aszcz szczelnie zapinam. Po wykonanej operacji maskowania zmutowanej gÅ‚owy i „nóg” szukam bezpiecznego schronienia, kanaÅ‚u lub jakiegoÅ› magazynu, który zapewni mi schronienie przed oczami straży aż do późnej nocy. Po zapadniÄ™ciu nocy kiedy miasto bÄ™dzie mniej zatÅ‚oczone wyruszam aby znaleźć drogÄ™ do Å›wiÄ…tyni, poruszam siÄ™ zgarbiony niczym żebrak unikajÄ…c nadmiernego poruszania siÄ™ głównymi arteriami miasta. Jeżeli bÄ™dzie taka możliwość i natrafiÄ™ po drodze na samotnego czÅ‚owieka to pytam go o drogÄ™ do Å›wiÄ…tyni mówiÄ…c imiÄ™ samej bogini bo zapewne i tak wiÄ™kszej wypowiedzi by nie zrozumiaÅ‚. Aby utrzymać go na dystans gestykulujÄ™ rÄ™kÄ… aby zbytnio siÄ™ nie zbliżaÅ‚, sprawiajÄ…c pozór że trawi mnie jakaÅ› choroba którÄ… może siÄ™ zarazić.>
_________________
Przyjaciel czy Wróg?-Viktor Sombra Hark
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Ariena
Mod Bogów
Mod Bogów


Do³±czy³: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys³any: Sob Sty 31, 2015 00:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Z zadowoleniem obserwowałam, jak wiatr położył niemal wszystkich na nabrzeżu dając tym samym wszystkim większe szanse na ucieczkę. Sama zostałam na pokładzie z Klausem i Ingwarem, gdy ten nagle przeszyła eksplozja. Nie spodziewałam się tego i zaskoczona przerwałam czar padając, jak długa, na deski pokładu ranna. Przeklęłam w duchu leżąc i łapiąc oddech. W tym samym czasie Klaus oraz Ingwar zniknęli z moich oczu. Otumaniona podniosłam się obolała, ale wciąż żywa, na tonącym statku. W uszach głośno mi dźwięczało i pulsowało. Nie wiedziałam w pierwszej chwili co się dzieje. Ogarnęła mnie wściekłość. W głowie wraz z pulsującym bólem słyszałam jedną wściekłą komendę.

“Zabij ich! Zabij to ludzkie Å›cierwo! Zabij! Spopiel!”

Mimo to nie mogłam się poddać temu impulsowi. Mord na tych ludziach do niczego by nie prowadził :

“RobiÄ… to co by zrobiÅ‚ każdy z nas widzÄ…c bandÄ™ mutantów. Nie zasÅ‚użyli na Å›mierć.”

Rozsądek wziął górę nad żądzą zemsty wypełniającą me serce i umysł. Przegnałam uporczywe nawoływanie do mordu i ostatkiem sił zeskoczyłam z tonącego statku na nabrzeże. Stanęłam za Kargunem ponownie inkantując czar, przywołując wiatr na swą komendę i znacznie wzmacniając jego siłę. Gdy zapanowałam nad żywiołem stanęłam obok krasnoludem powalając ponownie żołnierzy, strażników i wszystkich, którzy przybyli na nabrzeże by nas zgładzić. Odezwałam się pewnym głosem do olbrzymiego krasnoluda.>

-Kargunie! Ruszaj! Ruszę za Tobą później. Teraz to już nie jest Twoje miejsce i Twoja walka. Chyba wszyscy są bezpieczni, a księżniczka potrzebuje Cię bardziej niż ja. Już nie raz nadstawiałeś dla nas życia. Teraz rusz by zaznać uzdrowienia i dbać o powierzoną Ci Astę.

<Uśmiechnęłam się lekko do niego.>

-Atakują nas, ale nie zasługują na śmierć. Sami byśmy ruszyli do walki z bandą mutantów.

<Zerknęłam na niego.>

-Ruszaj! Zatrzymam ich jak długo będę mogła, a gdy mi znikniesz z oczu zatrzymam wiatr i uniosę się w powietrze. Spotkamy się w świątyni. Niech Bogowie Cię strzegą i mają nad Tobą pieczę! Biegnij ile sił w nogach.

<Gdy krasnolud zdecydował ruszyć podtrzymywałam wiatr na tyle długo by dać mu szansę na opuszczenie portu. Podtrzymywałam potężny wiatr trzymając powalonych ludzi i obserwując otoczenie by nie paść ofiarą zabłąkanego woja. Gdy Kargun zniknie mi z oczy liczę jeszcze do dwudziestu cofając się na skraj nabrzeża. Zwężonymi źrenicami obserwuję zbrojnych przede mną, po czym zerknęłam w wodę upewniając się czy skok do niej nie zrobi mi krzywdy i dając tym samym więcej czasu krasnoludowi. Gdy znalazłam takie miejsce wolne od wystających pali zrobiłam krok w tył niknąc z nabrzeża i wskakując w taflę wody portu rzecznego. Przerwałam wiatr, a jednocześnie zaczęłam inkantować kolejny czar by wznieść się wysoko w powietrze, ponad dachy miasta oraz, miałam taką nadzieję, zasięg strzał. Nie czekałam na to co się stanie. Poszybowałam wysoko ponad dachami rozglądając się za świątynią i jednocześnie obserwując to co się dzieje pode mną by ewentualnie móc wspomóc moich towarzyszy niedoli, którzy mogli utknąć między ulicami.>
_________________
Poeta to ktoś, kto pragnie w jasny dzień pokazać światło księżyca
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email MSN Messenger
Lokim
Chorąży
Chorąży


Do³±czy³: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk±d: Warszawa

PostWys³any: Pon Lut 02, 2015 17:50    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Ukryty przed widokiem innych próbujÄ™ trochÄ™ odsapnąć po ciężkim biegu. Nie z powodu jego dÅ‚ugoÅ›ci, czy tempa, ale przez konieczność przebijania siÄ™ przez ciżbÄ™ ‘Å›lepców’. „Jestem pewien, że mnie nie widzieli. No bo inaczej albo by siÄ™ rozstÄ™powali przede mnÄ…, albo specjalnie próbowali by mnie pochwycić. A stali jak woÅ‚y jakieÅ› Å›lepe. No i ten patrol… PrzeszedÅ‚ jakby nigdy nic. A wczeÅ›niej za mnÄ… ruszyli i tamten maÅ‚o mnie nie obaliÅ‚, jak zÅ‚apaÅ‚ za pÅ‚aszcz. O co w tym chodzi?”>

<WyciÄ…gam przed siebie rÄ™ce i próbuje siÄ™ im przyjrzeć. Mrużę oczy i przecieram palcami powieki, bo wydaje mi siÄ™ jakbym jakoÅ› niewyraźnie widziaÅ‚ samego siebie. „Czyżby Elbereth rzuciÅ‚a na mnie jakiÅ› czar? A może to efekt kolejnej mutacji? Cholera wie… MÄ™czy mnie już to, ale nie powiem…Tym razem caÅ‚kiem użyteczna rzecz.”>

<Wracam do obserwacji otoczenia, sprawdzajÄ…c co siÄ™ dzieje z Kargunem i resztkami statku, gdy widzÄ™ Franka. „Ale… Ale jak to? Przecież… Przecież go kurna zabiÅ‚em. ZaÅ‚atwiliÅ›my go. MiaÅ‚ strzaÅ‚Ä™ wbitÄ… po brzechwÄ™ w ciaÅ‚o a dodatkowo dostaÅ‚ z samopaÅ‚u. No i nawet jakby byÅ‚ tylko ciężko ranny, to przeca wylÄ…dowaÅ‚ w wodzie i to daleko stÄ…d. Jak niby miaÅ‚ prawo przeżyć? I jeszcze dostać siÄ™ tutaj. No chyba… No chyba, że skorzystaÅ‚ z tej swojej magii i tylko nas zmyliÅ‚, udaÅ‚, że padÅ‚, a tak naprawdÄ™ ukryÅ‚ siÄ™ na statku? A to skurczybyk. Nie… Nie mogÄ™ tego tak zostawić!”>

<Narzucam na gÅ‚owÄ™ kaptur pÅ‚aszcza i kontrolujÄ…c to czy sposób, w jaki widzÄ™ swojÄ… rÄ™kÄ™ siÄ™ nie zmienia, wychodzÄ™ powoli z ukrycia. Niepewnie ruszam przed siebie, upewniajÄ…c siÄ™, że żaden wzrok siÄ™ na mnie nie zatrzymuje i pamiÄ™tajÄ…c, że to ja muszÄ™ uważać na ludzi, bo oni pewnie mnie nie widzÄ…. Ruszam tak za Å›ladem Franka, uważajÄ…c nadal, by w żaden sposób nie zdradzić tego gdzie i kim jestem. Staram siÄ™ wytropić i dojść skubaÅ„ca. „Jakby mi siÄ™ udaÅ‚o go zajść od tyÅ‚u i zaskoczyć, to mógÅ‚bym go zasztyletować. Tylko muszÄ™ uważać, żeby nie znaleźć siÄ™ na linii jego wzroku. Zwykli ludzie mogÄ… mnie nie widzieć, ale on zna siÄ™ na magii i to, że jestem tak ukryty może nie tylko mi nie pomóc, ale wrÄ™cz zaszkodzić. WiÄ™c muszÄ™ za nim iść tak, jakbym Å›ledziÅ‚ go w caÅ‚kowicie pustym mieÅ›cie.>
_________________
Przyjaciel czy wróg?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do³±czy³: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk±d: Brama wymiarów północnego bieguna:)

PostWys³any: Pon Lut 09, 2015 00:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Tellan, Ecoliono>

<Mimo stawiania lekkich kroków, pancerne buty Tellan chrzęściły na kamiennej posadzce. Nikt jednak nie zwracał jej uwagi, ponieważ każdy zakuty w pancerz rycerz wydawał metaliczne odgłosy poruszając się. Wojowniczka pełna duchowego uniesienia kończyła właśnie modlitwę wpatrując się jak zaczarowana w posąg Bogini Miłosierdzia kiedy Ecoliono i Morte odnaleźli ją w kaplicy. Kobieta nie dostrzegła z początku ani kapłana Morra ani najemnika, który z nim przybył. Zdawało się jakby myślami była bardzo, bardzo daleko, w innym świecie. Obaj mężczyźni milczeli do czasu aż kobieta całkiem przypadkiem spojrzała w ich kierunku. Wtedy Morte szturchnął kapłana, że to już a ten przemówił do wojowniczki prosząc o rozmowę. Tellan sama nie wiedziała jak ma na początku zareagować. Czekała na jakiś znak od swej patronki a tu nagle nachodzą ją towarzysze. A może właśnie to był ten znak? Kobieta skinęła głową na pytanie Ecoliono po czym wstała z klęczków i razem z mężczyznami wyszła poza budynek świątyni aby nie przeszkadzać nikomu w modłach. Już mieli rozpocząć rozmowę kiedy kolejno jeden po drugim przybyli posłańcy, jeden od strony głównej bramy, drugi od strony bramy zaopatrzeniowej. Obaj przynieśli zapytania czy Tellan zna persony o imionach Ingwar, krasnolud , oraz Kurt, człowiek. Owe osoby miały czekać pod bramą aż otrzymają odpowiedź czy zostaną wpuszczone. >




<Magnus>

<Elise przytaknęła Ci skinieniem głowy i ponownie przylgnęła do Ciebie. Twoja groteskowa a jednocześnie straszna postać zdawała jej się w ogóle nie przeszkadzać. >
-Dobrze zrobimy jak uważasz Magnusie. Duże miasta nie są moim ulubionym miejscem. Poza tym jestem bardzo zmęczona, nie chce mi się myśleć o tym wszystkim. Najchętniej bym zasnęła...

<Kobieta ledwo dokończyła zdanie a już zasnęła. Gdyby nie przyssawki na ciele zmutowanego czarodzieja zapewne Elise zsunęła by się na ziemię. Magnus też nie czuł się najlepiej. Jakby nagle wielki kamień przygniótł jego ciało od góry. Oboje zostali w magazynie do wieczora i kiedy zapadł zmrok czarodziej chciał ruszać a Elise dalej spała w najlepsze, a może nie miała po prostu siły się obudzić? Magnus wyjrzał ukradkiem z magazynu i dostrzegł maszerujący ulicą patrol straży miejskiej z latarniami. Czarodziej miał dziwne przeczucie, że cała straż w mieście została już postawiona na nogi i przekradanie się będzie bardzo trudne. Może by tak spróbować pogalopować ulicami? Tylko co jeśli bramy do świątyni będą zawarte? >



<Ingwar>

<Zapłaciłeś ludziom obiecane złote a ci odeszli w pokoju. Dopchałeś się siłą do bramy i na twoje szczęście jeden ze starszych strażników mówił w języku Starego świata. Przedstawiłeś swoją sprawę i tak jak sądziłeś nie uwierzono Ci ale posłaniec został puszczony aby odnaleźć Tellan i potwierdzić twoje słowa. W tym czasie pojedynczych pielgrzymów wpuszczano w mury świątyni. Zauważyłeś, że każdy jest liczony a skryba tuż za bramą robił dodatkowe notatki. Nie wiedziałeś czy o każdym kto przestępował próg świątyni czy też było to coś innego niczym dziennik. Czas mijał a ty stałeś przy bramie jak ten kołek kiedy od strony miasta nadeszła spora grupa straży miejskiej. Nie wyglądali ani na zmianę warty ani na posłańców pokoju. Coś podpowiedziało Ci, że z tego mogą wyjść kłopoty. Czyżby ktoś na Ciebie doniósł? Żołnierze zbliżali się do bramy świątynnej a ty zastanawiałeś o co chodzi czekając na powrót wysłanego posłańca. >


<Kurt>

<Zostawiłeś swoich towarzyszy i poszedłeś obchodzić świątynie w poszukiwaniu innego wejścia. Rzeczywiście, odnalazłeś bramę przez którą wożone jest zaopatrzenie ale ta była zamknięta. Mimo to spróbowałeś zagadać strażnika i udało się a przynajmniej w połowie bo ten posłał domyślnego aby sprawdził czy mówisz prawdę. Stałeś tak czekając na odpowiedź kiedy nadszedł liczny oddział straży miejskiej. Od razu ruszyli ku tobie, otoczyli cię jak zbira i zasypali pytaniami: >

-Qui êtes-vous?
-Que faites-vous ici?
-Qui que vous attendez? Réponse.


<Frank>

<Dornier skrupulatnie i prędko zanotował najważniejsze podane przez Ciebie fakty dotyczące opisanych mutantów. Imiona, wygląd, moce, niebezpieczeństwo jakie ze sobą niosą. Kiedy ty tworzyłeś słowa w powietrzu , on tworzył słowa na papierze. Zrobił się z tego całkiem pokaźny dokumencik, który oficer podał jednemu ze swoich podkomendnych.>

-Sporządzić listy gończe. Wysłać ludzi pod bramy świątyni. Zatrzymywać każdego kto będzie przypominał owe kreatury. Zanieście też mój list do inkwizycji. Niech będą gotowi na wszystko.

<Dornier wstał od biurka, wyprostował się i podszedł do Ciebie. >

-To już wszystko. Teraz musimy czekać aż sidła się zatrzasną. Jeśli wszystko jest tak jak waść opowiedziałeś owoce naszej pracy powinny być widoczne lada klepsydra. Jest pan wolny Adepcie Cienia. Ja nie mam już więcej pytań...

< Kapitan straży wyciągnął do ciebie dłoń na pożegnanie.>


<Viktor>

<Pozbierałeś ubrania poległych i ukryłeś swój stan najlepiej jak umiałeś po czym schowałeś się wśród beczek i worków unikając patroli straży i wszelkich ciekawskich oczu. Dopiero kiedy zrobiło się ciemno postanowiłeś wyjść z ukrycia. Miasto rzeczywiście opustoszało ale nie na tyle , żebyś nie widział wzmożonej aktywności żołnierzy. Patrole przewijają się ulicami i dostrzegasz nie tylko zwykłą straż miejską ale i zbrojnych wysłanników kościoła. Zdawałeś sobie sprawę, że mimo narzuconych na siebie ubrań wyglądasz dziwnie i złowrogo. Żaden normalny człowiek nie ma kół poruszających się na prowadnicach, do tego wydajesz dziwne metaliczne dźwięki przy poruszaniu się. Unikając głównych traktów błądziłeś ciasnymi uliczkami nie spotykając nikogo i nie ważąc się zaglądać do domostw czy przybytków. Dopiero kiedy kompletnie straciłeś rachubę gdzie jesteś i gdzie może być owa świątynia dostrzegłeś jak trzech podejrzanych typów śledzi cię i wcale się z tym nie ukrywają. Nie wyglądali ani na przedstawicieli władz ani na wysłanników kościoła. Możliwe, że byli łowcami nagród a może po prostu miejscowym elementem. To co nie ulegało wątpliwości to to, że leźli za tobą w najlepsze. >



<Elbereth>

<Poraniona, zmęczona i zła wyskoczyłaś na nabrzeże zanim wodne odmęty pochłonęły całkiem okręt którym tu przybyliście. Początkowo Kargun był zaskoczony twoją postawą ale twoje argumenty do niego przemówiły, dwa razy nie trzeba było mu tłumaczyć. Z wieloma ranami od strzał i bełtów, ogromny krasnolud pognał przez port jak rozpędzony byk uciekający z widowiska w Estalii. Podtrzymywałaś wichurę i dopiero teraz dostrzegłaś, że tak naprawdę to Kargun też nikogo nie zabił, poturbował ich mocno ale każdy zdawał się żyć. Wicher szalał na nabrzeżu i nikt nie był w stanie zbliżyć się do ciebie czy nawet wstać. Ogromny Krasnolud zniknął Ci z oczu a ty postanowiłaś wreszcie się wycofać. Upewniając się gdzie skaczesz, runęłaś do wody by po chwili wystrzelić w powietrze niczym ptak. Wznosiłaś się coraz wyżej i wyżej mając nadzieję , że jesteś już bezpieczna kiedy skoncentrowany ostrzał z kusz, skupił się na tobie. Pociski śmigały i świszczały obok ciebie aż jeden z nich trafił cię w bok przebijając łuskę i głęboko penetrując twoje ciało. Straciłaś oddech i koncentrację momentalnie spadając niczym kamień z nieba. Walnęłaś w jakieś okno wybijają jego okiennice i wpadając do czyjegoś domu. Wykrwawiając się i dysząc na drewnianej podłodze wewnątrz domu dostrzegłaś jak jakieś przerażone dziecko wybiegło z izby krzycząc. >

-Mamo, mamo do naszego domu przez okno wpadła latająca ryba...!!
-A ty znowu kłamiesz... Ile razy mam ci powtarzać, że za kłamanie będą razy...


<Klaus>

<Bez problemu udało ci się odsapnąć. Rzeczywiście wszystko wskazuje na to, że ludzie cię nie dostrzegają. Bez zastanowienia ruszyłeś za Franko-Fradem unikając ludzi, z których każdy dosłownie chciał na ciebie wpaść. Mag cienia zmienił postać w jakiegoś przeciętnego chłopka z miasta ale ciebie nie oszukał. Nie spuszczałeś go z oczu, niestety gadzina nie dała się podejść. Jakby czując , że jest śledzony , a może taka jego natura, Frank kluczył po porcie, co chwila zerkał za siebie upewniając się czy jest sam. Może Cię wyczuł a może nie. Nie byłeś tego pewien aż do momentu kiedy Frank wmaszerował dziarskim krokiem do budynku straży miejskiej. Tam niestety już nie wiedziałeś co się dzieje ale nie trzeba być geniuszem aby się domyśleć po co mag cienia wchodzi do baraków straży miejskiej. Zawahałeś się czy ruszać za nim do środka czy odpuścić sobie. Jeśli wiedział, że jest śledzony to byłą pułapka ale jeśli nie wiedział to może dowiedziałbyś się czegoś ważnego wchodząc za nim do budynku.>

_________________
Jestem mieczem i zbrojÄ…. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email
Orthan
MÅ‚odszy Prochowy
MÅ‚odszy Prochowy


Do³±czy³: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys³any: Pon Lut 09, 2015 20:03    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gdy już miałem opowiedzieć o moim niepokoju o towarzyszy ,Tellan, naglę moją przemowę przerwało nagłe pojawienie się posłańców z wiadomością od Krasnoluda Ingwara i Kurta. Postarałem się zachować kamienny wyraz twarzy i nie okazać emocji które odczuwam, chwilę poczekałem na reakcję Tellan i zaczekałem aż posłańcy odejdą, po czym zwróciłem się do Tellan tak żeby ona i Mort tylko mnie mogli słyszeć.

- Pani nie wiem jak to powiedzieć, ale mam wizję dotycząca naszych towarzyszach, sądzę że nasi towarzysze na statku są w niebezpieczeństwie.

Zrobiłem krótka przerwę. Po czym kontynuuje.

-Nie wiem co sadzić też o tych posłańcach być może nasi towarzysze potrzebują pomocy, a być może są także ścigani, być może to pułapka? Nie wiem też czy powinnyśmy tak narażać matkę przełożoną i świątynie Pani Miłosierdzia na tak poważne niebezpieczeństwo. Po za tym Pani obiecałem sobie że nie będę wam pomagał jeśli skrzywdzicie kogoś z niewinnych, a sądzę że nasi towarzyszę nie zamierzali podawać się w ręce sprawiedliwości bez walki, jakiekolwiek ona by nie była i skrzywdzili wiele niewinnych dusz.

Mam nadzieję że Tellan zrozumie moje obawy i mój niepokój. Po czym dodaję.

-Pani poczekaj jeszcze chwilę postaram poprosić się mojego Pana Morra o łaskę ujrzenia tego co się stanie w przeszłości i jaki los czeka naszych towarzyszy.

Następnie modlę się do Morra o opiekę i o to by wskazał mi kręte drogi przeszłości i przyszłości, mając nadzieję mój Pan mnie wysłucha.

-Panie mój ty który prowadzisz bezpiecznie dusze do swojego królestwa.
Ty który mrok śmierci rozświetlasz, nie pozwalając w godzinę śmierci pozostać nam samymi, ty który opiekujesz się duszami zagubionymi w swej ostatniej wędrówce. Ty który który sny spokoju zsyłasz. Ty który od mroku dusze osłaniasz. Pozwól swemu pokornemu słudze ujrzeć to co zasłonięte, rozpoznać los mgła okryty, pozwól swemu słudze poznać przeszłość i przyszłość Panie Losu i miej swojego sługę w swojej opiece.
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wróg


Ostatnio zmieniony przez Orthan dnia Pon Lut 23, 2015 22:35, w ca³o¶ci zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Arya
Klucznik
Klucznik


Do³±czy³: 12 Lip 2012
Posty: 683

PostWys³any: Wto Lut 10, 2015 20:01    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Wojowniczka miała nadzieję oddać się modlitwie do momentu, aż zapadnie zmrok. Stan duchowej zadumy przerwało pojawienie się Moryty i Morte. Na prośbę towarzyszy wspólnie opuścili kaplicę aby porozmawiać.>

- Czy to już pora abyśmy wyruszyli?- Tellan zapytała nie wiedząc tak na prawdę ile czasu spędziła w świątyni Bogini Miłosierdzia. Wojowniczka zamierzała kontynuować rozmowę kiedy to pojawili się posłańcy z informacją. Tellan wysłuchała wiadomości a następnie skierowała swe słowa do kapłana.

- Ojcze, niebezpieczeństwo nas nie opuszcza już od długiego czasu- wyszeptała do niego- Mam nadzieję, że nic im się nie stało. Masz rację. Nie możemy narażać reputacji tego świętego miejsca ani dobrej woli Najwyższej Kapłanki. Dowiedzmy się więc jaka jest sytuacja i zdecydujemy co robić. Ojcze jeśli twoje modły będą sprzyjać naszej misji wszystko będzie dobrze. Niech wasza dwójka uda się na spotkanie z krasnoludem i potwierdzi, czy to on. Ja pójdę pod bramę zaopatrzeniową. - przybliżyła się do Morte szeptając do niego- Sprawdź czy będzie go można wprowadzić bezpiecznie do świątyni. Mam na mysli to, czy nie zwróci swoim zachowaniem czy wyglądem zbytniej uwagi. Ja sprawdzę to samo. Jeśli okaże się, że wszystko w porządku przyprowadźcie go w to miejsce. Myślę, że już najwyższa pora rruszyć po pozostałych.

<Jeśli kapłan i Morte zrobią o co poprosiła Tellan również rusza z posłańcem. >
_________________
Przyjaciel czy Wróg : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to gi­ve bir­th to a burning star"
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
harry
Chorąży
Chorąży


Do³±czy³: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys³any: Nie Lut 15, 2015 00:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

„No nie jest źle.”

<Pomyślałem zadowolony gdy młody chłopaczek pokazała plecy. Z miną znawcy studiowałem architekturę okolicznych budynków gdy z tłumu wyszedł patrol. >

„Jest źle”

<Przełknąłem ślinę gdy zauważyłem że skierowali się od razu w moją stronę. Zaczęli mnie indagować, w ich dziwnym śpiewnym języku.>

- No może nie jestem piękny ale od razu jak bandziora?

<Podniosłem ręce w geście obronnym.>

- Spokojnie. Się nie narzucam, stoję sobie tu, Ja ino wiadomości przyniosłem.

<Spojrzałem błagalnie na strażnika który posłał chłopka po Tellan.>

- Czego oni chcą? Wytłumacz im że ja tylko wiadomości przyniosłem. I że ni w ząb wiem co do mnie gadają.

_________________
Przyjaciel czy wróg? --> Kurt, człowiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Warmlotek
Mod Czarnej Biblioteki
Mod Czarnej Biblioteki


Do³±czy³: 11 Cze 2010
Posty: 1443
Sk±d: PuÅ‚awy

PostWys³any: Nie Lut 15, 2015 15:00    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ingwar wyczekiwał na powrót posłańca...

Kątem oka widział grupę straży miejskiej, która zbliżała się do świątyni, zimny pot zrosił mu kark...

Nie wyglądał jak mutant tylko dalej jak krasnolud, podczas zawieruchy przy statku wątpliwym byloby iż ktoś aż tak dokładnie się mu przyjrzał by go rozpoznać bezsprzecznie.

Stał spokojnie z boku i oczekiwał nie rzucając się specjalnie w oczy. Nerwowe zachowanie, ucieczka, czy lekliwe spojrzenia to mogło go zdradzić w sekundę... był tylko interesantem jak wielu innych to wszystko...

Jakby kogoś szukali, poczeliby grzebać w tym nieprzebranym tłumie, życzę powodzenia... było tu morze osób...

Jeżeli straż kogoś szukała to pewnikiem... mutantów...
_________________
#Sesja Przyjaciel czy Wróg? ==> Ingwar Ingersson, krasnolud
#Ciężkie jest życie na morzu==>Hektor Lombard, człowiek
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do³±czy³: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys³any: Pon Lut 16, 2015 15:41    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zerknął tylko na ukochaną i upewnił się, że przyssawki mocno ją trzymały, po czym przesunął macką wykonując nią skomplikowany ruch.
Prosty czas. Najprostszy i najskuteczniejszy w takim wypadku.

Zaklęcie Skrytości oplotło ich oboje.

Magnus przyczaił się po czym ostrożnie opuścił magazyn kierując się ku centrum miasta. Gdzieś tam musiała być świątynia Shalayi. Na pewno będzie też widać jej symbol na jednym z dachów. Musiał być ostrożny, aby dostać się w tamte okolice.

A co potem?

Była noc. Brama była zamknięta na pewno. Pozostawało więc wykonać jakiś desperacki manewr i przeskoczyć mur czy coś. O.. na przykład wspinając się na jakiś dach i skacząc z rozpędu. Ale to się zobaczy. Miał tylko nadzieję, że czar potrwa wystarczająco długo, aby osłonić ich przed wrogimi oczyma.
_________________
Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Voltiur2
Basztowy
Basztowy


Do³±czy³: 16 Sty 2014
Posty: 133

PostWys³any: Wto Lut 17, 2015 14:06    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<UÅ›miechnÄ…Å‚em siÄ™ sam do siebie kiedy spostrzegÅ‚em że jestem Å›ledzony przez jakichÅ› biednych nieÅ›wiadomych niczego ludzi. ”Biedacy nawet nie wiedzÄ… że pakujÄ… siÄ™ w kÅ‚opoty.” JadÄ™ dalej w zauÅ‚ki udajÄ…c nie Å›wiadomego i ukÅ‚adajÄ…c sobie plan dziaÅ‚ania, kierujÄ™ siÄ™ w dogodne miejsce gdzie straż nas nie usÅ‚yszy. StajÄ™ w pozycji lekko przygarbionej zasÅ‚aniajÄ…c siÄ™ w taki sposób aby zachÄ™cić oponentów do ataku. Uderzam w nich tak aby wykluczyć ich z walki po przez zadawanie ran które nie odbiorÄ… im życia. Trzeciego staram siÄ™ rozbroić bez zadawania mu wiÄ™kszych obrażeÅ„ i zÅ‚apać aby zdobyć swojego przymusowego przewodnika, który zaprowadzi mnie tam gdzie chcÄ™ i jak, chcÄ™.>
_________________
Przyjaciel czy Wróg?-Viktor Sombra Hark
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Wy¶wietl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez mo¿liwo¶ci zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wróg? Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Id¼ do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 22, 23, 24 ... 41, 42, 43  Nastêpny
Strona 23 z 43

 
Skocz do:  
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów
Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach
Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów
Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów
Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group