Forum forum.drachenfels.pl
Forum Zamku Drachenfels
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UzytkownicyUzytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼iZaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼i   ZalogujZaloguj 
[Strona Glowna Zamku]    [Komnata Konstanta]
Akt IV Cz2 Strach w ka偶dym z nas
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 41, 42, 43  Nast阷ny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez mo縧iwo禼i zmiany post體 lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wr贸g?
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nast阷ny temat  
Autor Wiadomo舵
harry
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys砤ny: Czw Wrz 18, 2014 23:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Nie mog艂em uwierzy膰 w to co us艂ysza艂em. Przegra艂em… Cho膰 by艂o blisko.>

„Moje r臋ce…”

<Prawie 艂ka艂em. Zawsze by艂em dumny ze swojej si艂y i sprawno艣ci a teraz le偶a艂em jak placek zdany na 艂ask臋 obcych.>

„No mo偶e nie takich zupe艂nie obcych”

<Jednak rodziny kt贸ra mog艂a by ich zast膮pi膰 te偶 nie mia艂em. Tylko to co na grzbiecie i tych co los z艂膮czy艂 ze mn膮.>

- K膮sacz… nie widz臋 nie czuj臋, gdzie… on jest…

<Nie mog艂em si臋 obr贸ci膰 by dojrze膰 mojego or臋偶a nie wywo艂uj膮c nowych fal b贸lu w ko艅cu ub艂aga艂em krasnoluda by opar艂 miecz tak by by艂 w zasi臋gu mojego wzroku. Potem musia艂em straci膰 przytomno艣膰 bo obudzi艂y mnie dopiero krzyki dobiegaj膮ce gdzie艣 z boku. Przywalony kocami i ubraniami nic nie widzia艂em>

- Co jest… atakuj膮… Co si臋 dzieje? - zapyta艂em 艂ami膮cym si臋 g艂osem.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? --> Kurt, cz艂owiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Ariena
Mod Bog贸w
Mod Bog贸w


Do潮czy: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys砤ny: Pia Wrz 19, 2014 00:39    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Pokiwa艂am przecz膮co g艂ow膮 spogl膮daj膮c w oczy Franka. M贸j wzrok by艂 mieszanin膮 niedowierzania, 艣miertelnego przera偶enia oraz skrajnego zm臋czenia.>

-Wiemy o tym. Po tym jak zabi艂y艣my je wszystkie uda艂o nam si臋 zamieni膰 kilka s艂贸w z Hersztem tej zielonej ha艂astry. Wspomnia艂 o tym, 偶e cz臋艣膰 posz艂a na was. By艂y艣my zbyt s艂abe by do was dotrze膰.

<Odchrz膮kn臋艂am ponownie rozgl膮daj膮c si臋 nerwowo. Zawiesi艂am na chwil臋 wzrok na jakim艣 punkcie przed sob膮 wpatruj膮c si臋 w ciemno艣膰, rozmy艣laj膮c nad czym艣.>

...a mo偶e to nie koniec...mo偶e si臋 powt贸rzy? to mo偶e by膰 pu艂apka... uspok贸jmy si臋, wszystko b臋dzie dobrze.. Frank i Klaus tu s膮, a reszta 偶yje...to nie jest kolejna sztuczka...

<Unios艂am swoje d艂onie i zacz臋艂am na nie spogl膮da膰. Dostrzeg艂am, 偶e na mojej r臋ce nie ma karwasza. >

-Gdzie on jest? Gdzie?

<Wzi臋艂am g艂臋boki oddech niezadowolona. Zamkn臋艂am oczy i skupi艂am si臋 by wyczu膰 jego 藕r贸d艂o mocy. Je艣li uda艂o mi si臋 poczu膰 jego magi臋, w贸wczas zacz臋艂am i艣膰 w tamt膮 stron臋. Je艣li za艣 nie otworzy艂am oczy i zdecydowanie ruszy艂am w stron臋 miejsca walki. Mrucza艂am do siebie pod nosem, gdy wymija艂am towarzyszy.>

-Jak go tam nie ma...to niech mnie trzymaj膮 bo zamieni臋 w popi贸艂 ca艂膮 t膮 przekl臋t膮 ziemi臋.
_________________
Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email MSN Messenger
Xsary
Markgraf
Markgraf


Do潮czy: 09 Sty 2005
Posty: 2039
Sk眃: Nowa S贸l

PostWys砤ny: Pia Wrz 19, 2014 10:33    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jeszcze przed momentem wypomina艂em sobie rzeczy, kt贸re niekoniecznie raduj膮 mnie w zaistnia艂ych okoliczno艣ciach. Zmuszony jestem do艅 dorzuci膰 oszala艂ego elfa. Wszystko na to wskazuje. Widzia艂em ju偶 szale艅c贸w i cho膰 daleki jestem od wyrokowania to 偶ywi臋 obaw臋, 偶e...

Hola! Czy偶bym przy艂apa艂 si臋 na wsp贸艂czuciu? Niedopuszczalne emocje.

- Elbereth, poczekaj - rzuci艂em w stron臋 elfki. - Powiedz czego szukasz i pozw贸l sobie pom贸c.
_________________
#Sesja Przyjaciel czy wr贸g? - Frank albo Fred
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email Odwied stron autora
Lokim
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk眃: Warszawa

PostWys砤ny: Pia Wrz 19, 2014 13:50    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Obcy g艂os wyrywa mnie z ot臋pienia. Prawa r臋ka szybko w臋druje w kierunku buta, gdy odwracam si臋 w kierunku 藕r贸d艂a d藕wi臋ku. Jednak zamieram w bezruchu, gdy okazuje si臋, 偶e g艂os nale偶y do Franka. G艂o艣no wci膮gam i wypuszczam powietrze, prostuj膮c postaw臋. „Czy on to widzia艂? Chyba nie… Chyba dopiero tu przyszed艂. No chyba, 偶e znowu si臋 w co艣 zamieni艂, nie wiem, mo偶e w drzewo. I tak sobie sta艂 obserwuj膮c. Ale… Ale chyba nie… Jakby to widzia艂, to nie zachowywa艂by si臋 tak swobodnie. Cho膰 z nim to cholera wie.”>

- To przegra艂e艣. - <Rzucam tylko do niego beznami臋tnym g艂osem przecieraj膮c delikatnie d艂oni膮 sw膮 zmasakrowan膮 i pokryt膮 resztkami krwi twarz.>

<Chwil臋 spogl膮dam prosto w oczy cz艂owiekowi, po czym odwracam si臋 szybko w kierunku elfki, kt贸ra zaczyna znowu dziwnie m贸wi膰. „Z ni膮 jest bardzo 藕le. I to nie fizycznie, a w g艂owie jej si臋 papierniczo porz膮dnie. Trzeba na ni膮 uwa偶a膰.”>

<Nie jestem a偶 tak ch臋tny by podej艣膰 do Tellan, czy te偶 tego, w co si臋 zamieni艂a. G艂o艣no prze艂ykam 艣lin臋 id膮c za Frankiem w jej kierunku i przygl膮daj膮c si臋 jej wygl膮dowi. Jej demoniczna posta膰 o jakby segmentowanej, metalicznej sk贸rze jest jeszcze do prze偶ycia. Wygl膮da to tylko jak mroczna, zrobiona na zam贸wienie zbroja. Pokrywaj膮ce to wszystko krew, flaki, kawa艂ki cia艂 i rzygowiny te偶 s膮 do prze偶ycia. „Nie takie rzeczy widzia艂o si臋 na oczy.” Ale jej g艂owa, czy tez raczej pysk, jakby po艂膮czenie mrocznego psa, smoka czy innej bestii z piek艂a rodem, budz膮 na tyle du偶y strach w mym sercu, 偶e wracaj膮 od razu niedawne wydarzenia i nie jestem w stanie podej艣膰 do niej bli偶ej. Omijam wi臋c j膮 szerokim 艂ukiem, kieruj膮c si臋 w stron臋 elfki i kupy rzygowin, pod kt贸r膮 powinien le偶e膰 gdzie艣 tam elf.>

<Zatrzymuj臋 si臋 i z torby staram si臋 wy艂uska膰 m贸j stary, zapasowy p艂aszcz.>

- Hej, Elbereth. Za艂贸偶 to, bo jak opadnie gor膮czka walki, to szybko si臋 wych艂odzisz i jeszcze nam zemrzesz. A tego by艣my nie chcieli, prawda? - <Spogl膮dam w jej oczy, staraj膮c si臋 wyczyta膰 z nich, czy kryje si臋 tam jeszcze jaki艣 rozs膮dek, czy mo偶e tylko i wy艂膮cznie szale艅stwo.>

<Gdy ta zaczyna nagle czego艣 szuka膰 spogl膮dam na jej partnera, wskazuj臋 go r臋k膮 i id臋 w jego kierunku.>

- Tu jest. Tw贸j elf jest tutaj, zobacz. Cho膰 nie wiem co z nim. Ej Beltherion co z Tob膮 ch艂opie?
_________________
Przyjaciel czy wr贸g?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Ariena
Mod Bog贸w
Mod Bog贸w


Do潮czy: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys砤ny: Pia Wrz 19, 2014 15:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Stan臋艂am nagle zatrzymana s艂owami Franka. Spojrza艂am na m臋偶czyzn. Zamilk艂am przygl膮daj膮c si臋 wszystkim nie b臋d膮c pewn膮 czy powinnam odej艣膰 od nich czy zosta膰. Zadr偶a艂am na ciele mimowolnie, gdy Klaus podszed艂 do mnie z p艂aszczem. Dr偶膮c膮 zakrwawion膮 d艂oni膮 si臋gn臋艂am niepewnie po p艂aszcz z l臋kiem spogl膮daj膮c mu w oczy.>

-Dzi臋kuj臋 Klausie. Zwr贸c臋 Ci go, jak tylko nadarzy si臋 okazja bym mog艂a si臋 odzia膰.

<Na艂o偶y艂am p艂aszcz czuj膮c odrobin臋 ulgi i ciep艂a. Dalej dr偶a艂am, lecz ju偶 mniej. Ponownie rozejrza艂am si臋 po pobojowisku. Zamkn臋艂am oczy i wzi臋艂am g艂臋boki oddech, powoli wypu艣ci艂am powietrze spogl膮daj膮c na m臋偶czyzn.>

-Klausie, wiem gdzie jest Beltherion. Szukam czego艣 co nale偶y do mnie i nie powinno wpa艣膰 w niepowo艂ane r臋ce. Otrzymuj膮c karwasz i r臋kawic臋 wzi臋艂am na siebie odpowiedzialno艣膰 i nie mam zamiaru z艂ama膰 z艂o偶onych przeze mnie obietnic. Wystarczy mi ju偶, 偶e musz臋 odzyska膰 r臋kawic臋...

<Okry艂am si臋 szczelnie p艂aszczem zmarzni臋ta z niepokojem rozgl膮daj膮c si臋 nerwowo, po czym spojrza艂am ponownie na Franka.>

-Szukam karwasza, ale nie byle jakiego. Pi臋kny, wykonany przez moj膮 ras臋 zdobiony karwasz. Mog膮 by膰 na nim karmazynowe znaki. Bez niego nie rusz臋 si臋 z tego miejsca.

<Zdoby艂am si臋 na 艂agodny u艣miech, mimo b贸lu, zimna i wycie艅czenia.>

-Pom贸偶cie Tellan i Beltherionowi, je艣li tego potrzebuj膮. Ja si臋 czuj臋 ca艂kiem dobrze. Mo偶e troch臋 mnie zm臋czy艂a ta walka i jest zimno, ale bywa艂am ju偶 w gorszym stanie. Nic mi nie jest. B臋d臋 si臋 kr臋ci膰 w okolicy. S膮dz臋, 偶e jest ju偶 bezpiecznie. Mo偶ecie tu na mnie poczeka膰 lub ruszy膰, a ja do was do艂膮cz臋 jak znajd臋.

<Zrobi艂am kolejne kilka krok贸w i nagle si臋 zatrzyma艂am. Odwr贸ci艂am si臋 do wszystkich.>

-Bardzo was lubi臋, ale ostrzegam. Nawet nie pr贸bujcie mnie zatrzymywa膰, bo nie r臋cz臋 za siebie. Chcecie to mi mo偶ecie pom贸c, a jak nie to przynajmniej nie przeszkadzajcie.
_________________
Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email MSN Messenger
Voltiur2
Basztowy
Basztowy


Do潮czy: 16 Sty 2014
Posty: 133

PostWys砤ny: Pia Wrz 19, 2014 16:03    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<S艂ucha艂em szczekania Ingrid jednak sp艂yn臋艂o ono po mnie jak woda po kaczce. "Najwyra藕niej w tej g艂贸wce wypali艂 ju偶 si臋 ostatni zapas oleju.." Le偶a艂em na ziemi oddychaj膮c p艂ytko aby nie przysparza膰 sobie dodatkowego b贸lu. Po chwili wszed艂 jaki艣 cz艂owiek z pistoletem i zacz膮艂 zadawa膰 pytania a inni w mniej lub bardziej mi艂y spos贸b nawi膮zywali rozmow臋. Obserwowa艂em ca艂膮 sytuacj臋 nie podejmuj膮c gwa艂townych dzia艂a艅, czeka艂em na rozw贸j sytuacji. Po tonie Ingwara zda艂em sobie spraw臋 偶e rozmowa mo偶e zamieni膰 si臋 w walk臋, a to by艂a by ostatnia rzecz kt贸ra jest mi potrzebna.>
_________________
Przyjaciel czy Wr贸g?-Viktor Sombra Hark
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Arya
Klucznik
Klucznik


Do潮czy: 12 Lip 2012
Posty: 683

PostWys砤ny: Pia Wrz 19, 2014 17:19    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Wszystko co dzia艂o si臋 w przeci膮gu najbli偶szych chwil by艂o dla Tellan jednym wielkim koszmarem. Wcze艣niej my艣la艂a, 偶e w pewien spos贸b upora艂a si臋 ze strachem wzgl臋dem Bestii jednak ten tak naprawd臋 nigdy jej nie opu艣ci艂. Ukry艂 si臋 gdzie艣 w zakamarkach jej 艣wiadomo艣ci i wyczekiwa艂 momentu, w kt贸rym m贸g艂by ponownie zatriumfowa膰, a ten czas nadszed艂 bardzo szybko… Ucieka艂a my艣lami z tego miejsca najdalej jak si臋 da艂o. Zn贸w sta艂a przed swym mistrzem, zn贸w poddawana by艂a treningowi, zn贸w przyrzeka艂a swoje oddanie, i zn贸w poczu艂a wyczerpanie… I wtedy sta艂o si臋 co艣 jeszcze. Tym razem sta艂a si臋 obserwatorem. Szybko rozpozna艂a ch艂opca, kt贸ry z ka偶da chwil膮 przybli偶ania si臋 do Bestii stawa艂 si臋 m臋偶czyzn膮.>

Iruyh… jak...to mo偶liwe… ???

<I zn贸w jej 艣wiadomo艣膰 przeskoczy艂a w inne, jeszcze paskudniejsze miejsce ni偶 to w kt贸rym by艂a. Z wielkim zaanga偶owaniem i strachem jednocze艣nie Tellan przygl膮da艂a si臋 walce pomi臋dzy Iruyhem, a Besti膮, kt贸rej koniec okaza艂 si臋 zasia膰 ziarno nadziei. Wszystko co dzia艂o si臋 p贸藕niej przelecia艂o w 艣wiadomo艣ci kobiety niczym b艂yskawica. Pod swymi stopami i wsz臋dzie dooko艂a widzia艂a zmasakrowane cia艂a i ko艅czyny sk膮panych w r贸偶nobarwnej posoce. Nag艂e drgawki, a potem zakrwawiona Elebereth le偶膮ca u jej st贸p razem z Beltherionem... Nie mia艂a poj臋cia co si臋 dzieje.>
Czy to dzi臋ki niemu??? Mam wra偶enie jakby nadal by艂 w zbroi…Jaka艣 cz臋艣膰 niego nadal tu jest….

….Chcesz mnie zostawi膰?. Je艣li zostawisz to co ci da艂em to tak jakby艣 zostawi艂a mnie….
<Ostatnie s艂owa odbi艂y si臋 echem w 艣wiadomo艣ci kobiety. S艂owa te sta艂y si臋 dla niej niczym wyzwanie. Przecie偶 obieca艂a, 偶e go odnajdzie. Obieca艂a, 偶e nie da si臋 zabi膰. >
Ale… to wszystko jest takie trudno…to wszystko tak bardzo boli… Ale czy to nie dlatego w艂a艣nie j膮 wybra艂…Czy to nie dlatego w艂a艣nie, 偶e jest jaka jest…呕e zrobi dla nich wszystko...Tak…Tak w艂a艣nie musi zrobi膰…Musi odzyska膰 miecz...Musi odebra膰 to co nale偶y do niego…

Bestio…!!!- 艣wiadomo艣膰 kobiety wykrzycza艂a w stron臋 demonicznej istoty- Ty i ja… Razem mu s艂u偶ymy, i razem zdob臋dziemy to, co nasze…Jeste艣 gotowa???!

<Tellan zebra艂a w sobie resztki nadziei, odwagi oraz wiary i „wyku艂a” z nich duchowy or臋偶, kt贸rego nie zamierza艂a opu艣ci膰 dop贸ty, dop贸ki nie spe艂ni danego s艂owa. Zbroja drgn臋艂a w chwili, kiedy Tellan wybudzi艂a si臋, jednak jej demoniczna posta膰 nadal nie uleg艂a przeobra偶eniu. Stan臋艂a twardo na ziemi i wpatrywa艂a si臋 w towarzyszy jak drapie偶ne zwierz臋 w sw膮 ofiar臋. Nagle zerwa艂a si臋 z miejsca i niczym zahipnotyzowana ruszy艂a w kierunku lasu.>
_________________
Przyjaciel czy Wr贸g : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to gi颅ve bir颅th to a burning star"
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
luko
Ochmistrz
Ochmistrz


Do潮czy: 26 Mar 2012
Posty: 574

PostWys砤ny: Wto Wrz 23, 2014 10:06    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pytanie kt贸re pad艂o w pa艂acowych ogrodach zaskoczy艂o mnie i zbi艂o z tropu. Zamy艣li艂em si臋 na chwil臋.

[No tego si臋 nie spodziewa艂em. I czemu nie za偶y艂e艣 lekarstw rycerzyku? Gdzie masz g艂ow臋?]

Po chwili odpowiedzia艂em Anastazji

- Wszystkie trzy jeste艣cie pi臋kne z zewn膮trz jaki i wewn膮trz. Jeste艣cie jedyne w swoim rodzaju i doskonale si臋 uzupe艂niacie. Co do zamieszkania razem. No c贸偶. Mam nadzieje 偶e nast膮pi to jak najszybciej, a do tego potrzebne s膮 z艂ote korony, kt贸re umo偶liwi膮 wam takie 偶ycie jakie wam si臋 nale偶y. A teraz chod藕my. Poka偶e wam nasz dom w tym mie艣cie.

[Przy okazji za偶yj臋 lekarstwo]
_________________
"Przyjaciel czy Wr贸g?" ==> Pascal Wittenberg, cz艂owiek
"Przeznaczenie czy Przypadek?" ==> MG (Ma艂y G艂贸d) Wink
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Sro Wrz 24, 2014 19:41    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Ingwar,Kurt, Magnus,Viktor, Ecoliono.>

<Ludzie w wej艣ciu zacz臋li si臋 t艂oczy膰 troch臋 jakby w zaciekawieniu, troch臋 w z艂o艣ci. O tyle ile s艂owa Magnusa uspokaja艂y, Ecoliono wprawia艂y w konsternacj臋 to s艂owa Ingwar budzi艂y agresj臋 i ducha walki w przybyszach. Pocz膮tkowo osobnik z przodu opu艣ci艂 pistolet ale jak tylko krasnolud Ingwar zacz膮艂 gada膰 o witaniu si臋 z Morrem, to nad ramionami, nad g艂ow膮 i po bokach m臋偶czyzny naje偶y艂y si臋 ostrza bia艂ej broni i wychyn臋艂y kolejne lufy pistolet贸w, rusznic i innych dziwnych samopa艂贸w, kt贸re o dziwo nie celowa艂y w stoj膮cego na pierwszej linii Karguna, tylko w Ingwara. Cz艂owiek w pierwszym rz臋dzie odezwa艂 si臋 i wtedy zacz臋li艣cie mie膰 w膮tpliwo艣ci czy to on przewodzi marynarzom.>

-No, spr贸buj kulawy krasnoludzie...Mo偶e padn臋 ale moje miejsce zajmie kto艣 inny. Wy nie wygl膮dacie najlepiej..rzek艂bym nawet ,偶e ledwo czw贸rka z was stawi nam op贸r...

<Cz艂owiek musia艂 mie膰 na my艣li Karguna stoj膮cego na przedzie, Ingrid zas艂aniaj膮c膮 Ast臋 , Koko i Morte szykuj膮cych bro艅 do walki. Ingrid natychmiast zripostowa艂a s艂owa Ingwara r贸wnie偶 w j臋zyku krasnoludzkim:>

-Za m艂ody jeste艣 by tak do mnie m贸wi膰 Ingwar. Licz si臋 ze s艂owami bo strzele ci臋 tak, 偶e nakryjesz si臋 nogami a mo偶e nawet jedna ci odpadnie...

<Ingwar chcia艂 si臋 ruszy膰 ale jego cia艂o zadr偶a艂o kiedy opar艂 si臋 na swojej broni. Gdyby zrobi艂 krok do przodu z pewno艣ci膮 by upad艂 i nawet jego w艣ciek艂o艣膰 by temu nie zaradzi艂a. Ecoliono m贸g艂 si臋 tylko domy艣la膰 po odg艂osach co si臋 dziej臋 chocia偶 w pewnym momencie przelecia艂o mu przed oczami stado kr贸k贸w.>

<Morte pochyli艂 si臋 nad Kurtem i szepn膮艂: >

-Jacy艣 tubylce nas znale藕li...chyba s膮 藕li 偶e tu jeste艣my.

<Stoj膮cy w drzwiach m臋偶czyzna zakutany w marynarski zimowy p艂aszcz doda艂 do swojej poprzedniej wypowiedzi.>

-Na dodatek k艂贸cicie si臋 mi臋dzy sob膮...Znaczy,偶e dow贸dca poleg艂 albo jest zbyt s艂aby by was kontrolowa膰...Nie boimy si臋 was mimo waszego dziwacznego, nienaturalnego wygl膮du i sortu. Jednak gdyby orki mia艂y by teraz wr贸ci膰 by艂o by to nam bardzo nie na r臋k臋.

<Cz艂owiek spojrza艂 na le偶膮cego Magnusa i na zabanda偶owanego Morryt臋 i rzek艂. >

-Teraz nie czas na opowiastki, orki nadal s膮 w pobli偶u i z ca艂ym szacunkiem do Pana 艣mierci ale klecha nie b臋dzie mi dyktowa艂 co mam m贸wi膰. A偶 tak wierz膮cy nie jestem. Stoicie nam na drodze wi臋c albo ust膮picie i nic si臋 nikomu nie stanie albo podejmiemy ryzyko i zabijemy was wszystkich je艣li damy rad臋 zanim wr贸c膮 zieloni. To i tak zajmie kr贸cej ni偶 czekanie a偶 si臋 st膮d wyniesiecie...

<Cz艂owiek rozwa偶a艂 co艣 przez chwil臋 po czym doda艂.> -Je艣li nie macie dok膮d i艣膰 mo偶emy was zabra膰 na statek...



<Klaus,Frank,Elbereth>

<Kiedy Elbereth przytuli艂a Beltheriona poczu艂a,偶e jego serce nadal bije, Wali wr臋cz jak oszala艂e, z przera偶enia lub niewyobra偶alnego wysi艂ku. Zdawa艂o si臋 ,偶e jego oczy si臋 ruszy艂y ale czy to by艂a prawda? Czy tylko z艂udzenie? Poparzona i odarta w wielu miejscach z 艂uski a偶 do mi臋sa Elbereth dotkn臋艂a i chwyci艂a metalow膮 艂ap臋 z pazurami, kt贸ra nale偶a艂a do demonicznej Tellan. Elfka nie zdawa艂a sobie sprawy z zagro偶enia jakie Tellan nadal stanowi艂a, a mo偶e elfia kobieta tak bardzo oszala艂a,偶e nie rozpoznawa艂a ju偶 do ko艅ca kto jest kim i co dzieje si臋 doko艂a niej? Beltherion nie rusza艂 si臋 nawet nie drgn膮艂 a偶 demoniczna Tellan powsta艂a i wszyscy doko艂a poczuli艣cie, 偶e zaraz b臋dzie strz臋pami mi臋sa.Nie odezwa艂a si臋 ani s艂owem, nie wykona艂a 偶adnego gestu poza tym przera偶aj膮cym b艂yszcz膮cym spojrzeniem. Potem jednak wro艣ni臋ta w zbroj臋 zmasakrowana wojowniczka, kt贸ra krwawi艂a ka偶d膮 szczelin膮 w pancerzu a jej ruchy 艣wiadczy艂y o co najmniej kilku po艂amanych ko艣ciach, osoba, kt贸ra powinna by膰 zimnym trupem, zerwa艂a si臋 nagle jak go艅czy pies i ruszy艂a w las. Pocz膮tkowo jej kroki by艂y wolne, niezdarne i pozbawione r贸wnowagi. Szybko jednak demoniczna Tellan nabra艂a tempa znikaj膮c po艣r贸d drzew. Bieg艂a, da艂o si臋 s艂ysze膰 ha艂asy, tylko dok膮d i po co?? Gdy tylko Tellan znikn臋艂a w lesie, Beltherion jakby zmartwychwsta艂 na zawo艂anie. Wsta艂 pospiesznie ze 艣niegu i podbieg艂 do Elbereth. Zdawa艂o si臋, 偶e elf nie ma 偶adnych ci臋偶kich obra偶e艅, wi臋c albo straci艂 wcze艣niej przytomno艣膰 albo udawa艂 by uj艣膰 z 偶yciem. Elfi m臋偶czyzna zast膮pi艂 Elbereth drog臋 i pochwyci艂 j膮 w ramiona przytulaj膮c.> -Nigdzie nie idziesz...wszystko czego potrzebujesz jest tutaj. <Elfka poczu艂a jak sp艂ywa na ni膮 spok贸j a jaki艣 twardy przedmiot ku艂 j膮 lekko w bok. Czuj膮c ledwie okruchy mocy zda艂a sobie spraw臋 i偶 Beltherion ma karwasz przy sobie. Razem ze spokojem przysz艂y dreszcze lodowatego zimna i straszliwy b贸l ran jakie zada艂 jej w艂asny czar. Przytulaj膮c czarodziejk臋 Beltherion spojrza艂 na Klausa i Franka.>

-Co najmniej jeden z nas musi pod膮偶y膰 za Tellan. Trzeba j膮 przyprowadzi膰 albo przytarga膰 jej zw艂oki. Mog臋 ruszy膰 mimo strachu, jednak je艣li to zrobi臋 musicie zaj膮膰 si臋 Elbereth jak... <Przerwa艂 na moment szukaj膮c s艂owa>...jak rodzon膮 ukochan膮 ma艂膮 siostr膮 i odprowadzi膰 j膮 w bezpieczne miejsce. Bo je艣li nie..znajd臋 was wsz臋dzie...<nie doko艅czy艂 ale obaj Klaus i Frank wiedzieli co mia艂 na my艣li.>- Decydujcie szybko. Je艣li si臋 boicie to m贸wcie. Ja jestem zwi膮zany z obiema kobietami. Z Elbereth wszystkim, z Tellan danym s艂owem. <Beltherion zrzuci艂 z siebie sw贸j p艂aszcz ,otrzepa艂 go i zawin膮艂 w niego Elbereth kt贸ra trz臋s艂a si臋 jak osika. Nawet w dw贸ch p艂aszczach by艂o jej przera藕liwie zimno. Bez w膮tpienia elfka wola艂a, 偶eby to Beltherion z ni膮 zosta艂 ale czy towarzysze mieli tyle odwagi i si艂y aby ruszy膰 za szalon膮 wojowniczk膮?>


<Pascal>

<Zabra艂e艣 dziewczyny na spacer a potem do domu, kt贸ry otrzyma艂e艣 od Hrabiny. S艂uga Gerard wpu艣ci艂 was do 艣rodka. W sieni zostawili艣cie p艂aszcze i weszli艣cie dalej do obszernej izby go艣cinnej z kominkiem. Solidnie wyposa偶ony dom w mie艣cie zrobi艂 pozytywne wra偶enie na kobietach. Kurze s膮 po艣cierane i wszystko utrzymane w porz膮dku tak jak wcze艣niej, kiedy tu by艂e艣. S艂u偶膮cy oprowadzi艂 was po ca艂ym domu pokazuj膮c pok贸j go艣cinny, kuchnie i sypialnie dla go艣ci a potem pok贸j zabaw i dwie sypialnie na pi臋trze. Dziewczyny cieszy艂y si臋 a Laial u艣miecha艂a 艂agodnie.>

-Mo偶emy tu zamieszka膰 Pascalu 艂贸偶ek starczy dla wszystkich...<Wykrzycza艂a prawie Anastazja.>

<Za偶y艂e艣 ukradkiem lekarstwo i od razu si臋 wyciszy艂e艣. Zn贸w patrzy艂e艣 na panny jak zwyk艂y kawaler a nie jak dziki zwierz.>

-Z艂oto chcesz zdoby膰 wyje偶d偶aj膮c sir Pascal? <Zapyta艂a Leilia.>


<Tellan>

<Jak na zawo艂anie Bestia zaw艂adn臋艂a twoim zmasakrowanym i po艂amanym cia艂em. Wsta艂a艣 a potem ruszy艂a艣 w臋sz膮c trop. Pierwsze kroki by艂y cholernie bolesne, ka偶da ko艣膰, ka偶dy mi臋sie艅 twego cia艂a krzycza艂y o ratunek sprawiaj膮c ci nieopisany b贸l. Ten jednak wzbudza艂 w tobie w艣ciek艂o艣膰 podsycan膮 jeszcze przez demona. W ko艅cu zosta艂 ju偶 tylko sza艂 i nastawienie na cel. Odzyska膰 miecz za wszelk膮 cen臋. Wykonuj膮c nadludzki wysi艂ek stara艂a艣 si臋 zachowa膰 艣wiadomo艣膰 i cho膰 cie艅 kontroli nad swoim post臋powaniem. O czym 艣wiadczy艂o chocia偶by to, 偶e nie zabi艂a艣 swoich towarzyszy i p臋dzi艂a艣 w stron臋 ,kt贸r膮 sama wybra艂a艣. Pokonywa艂a艣 rowy , przysypane 艣niegiem krzaki i powalone drzewa niczym taran do czasu a偶 w twojej g艂owi u艂o偶y艂 si臋 pewien plan i twoje ruchy zamieni艂y si臋 w finezyjne skoki dzikiej 艂ani. Czu艂a艣 zapach i obecno艣膰 zielonosk贸rych, wiedzia艂a艣 偶e frontalny atak przyniesie ci tylko 艣mier膰. Obmy艣li艂a艣 wi臋c bardzo ryzykowny plan. Wbi膰 si臋 w Herszta, wyszarpa膰 lub ukra艣膰 miecz i p臋dzi膰 ile si艂 w nogach. Mog艂o si臋 uda膰...
Ju偶 po kilkunastu minutach dop臋dzi艂a艣 zielon膮 hord臋. Zatrzyma艂a艣 si臋 na skraju widzialno艣ci i obserwowa艂a艣. Ob贸z zielonosk贸rych rozci膮ga艂 si臋 jak okiem si臋gn膮膰. Orki po偶ywia艂y si臋 i dzieli艂y zdobyczami. Ale ciebie interesowa艂 tylko Herszt. By艂 tam rozstawiaj膮c po k膮tach mniejsze orki i komenderuj膮c co艣 w swoim paskudnym j臋zyku. Postanowi艂a艣 nie czeka膰. Wyskoczy艂a艣 z lasu z demoniczn膮 pr臋dko艣ci膮 i chocia偶 orki zd膮偶y艂y si臋 po艂apa膰 co si臋 dzieje rzucaj膮c si臋 na ciebie, 偶aden nie m贸g艂 ci臋 dop臋dzi膰 gdy偶 sadzi艂a艣 skoki d艂ugie na kilkadziesi膮t st贸p. Dotar艂a艣 do wodza ork贸w w kilka chwil i pochwyci艂a艣 ogromny miecz, kt贸ry ju偶 na ciebie spada艂. Metalowe pazurzaste 艂apy bardzo pewnie z艂apa艂y bro艅 i z trudem wyrwa艂y j膮 wrogowi ale uda艂o si臋. Uderzenia glewior臋bakiem ju偶 nie da艂o si臋 unikn膮膰 ale wytrzyma艂a艣 je. Robi膮c nag艂y zwrot cia艂em odwr贸ci艂a艣 si臋 do Herszta ork贸w plecami i da艂a艣 susa przed siebie. Gdy wyl膮dowa艂a艣 na ziemi, poczu艂a艣 przeszywaj膮cy, lodowaty b贸l. Ogromny ostry sto偶ek lodu przeszywa艂 ci臋 na wylot. Orki ju偶 si臋 zbli偶a艂y wi臋c musia艂a艣 zdecydowa膰, walczy膰, czy si臋 wycofa膰. Postanowi艂a艣 umkn膮膰. Mimo obci膮偶enia mieczem nadal sadzi艂a艣 d艂ugie susy omijaj膮c jak najwi臋ksz膮 ilo艣膰 wrog贸w i przewracaj膮c tych ,kt贸rych nie da艂o si臋 omin膮膰. W kilka chwil oddali艂a艣 si臋 od obozowiska zielo艅c贸w ale s艂ysza艂a艣, 偶e Ci臋 艣cigaj膮. Ca艂y ob贸z si臋 w艣ciek艂 na to co uczyni艂a艣 chocia偶 cz臋艣膰 na pewno by艂a powa偶nie zaskoczona. P臋dzi艂a艣 przed siebie ile si艂 a偶 nogi odm贸wi艂y ci pos艂usze艅sta i wpad艂a艣 w g艂臋bok膮 zasp臋 ca艂kowicie ton膮c w 艣niegu. Nie mia艂a艣 ju偶 si艂, nawet w艣ciek艂o艣膰 ci臋 opu艣ci艂a. Nie by艂o mowy aby wykrzesa膰 cho膰by jedn膮 iskierk臋 si艂y. Pewnie b臋dziesz musia艂a tutaj zamarzn膮膰 na 艣mier膰. Zapewne odnajd膮 twoje cia艂o wiosn膮 ,po roztopach, o ile orki nie zrobi膮 tego wcze艣niej.>

_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus


Ostatnio zmieniony przez Blackswordsman dnia Czw Wrz 25, 2014 11:53, w ca硂禼i zmieniany 1 raz
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Ariena
Mod Bog贸w
Mod Bog贸w


Do潮czy: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys砤ny: Czw Wrz 25, 2014 00:12    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Spojrza艂am tylko na Tellan obawiaj膮c si臋, 偶e zaraz nas rozszarpie. Zamar艂am, a wspomnienia niedawnych prze偶y膰 powr贸ci艂y. Nawet nie drgn臋艂am czekaj膮c na ponowny koszmar. Tylko my艣li kot艂owa艂y si臋 w mojej g艂owie.>

"...tak!..w艂a艣nie tak! To kolejny koszmar! To nie jest rzeczywiste... on mnie po偶re...zn贸w mnie po偶re... ja si臋 wcale nie uwolni艂am...dalej tkwi臋 w tym koszmarze... bawi si臋 nami...okrutnie bawi..."


<I nagle Tellan ruszy艂a w swoj膮 stron臋. Spogl膮da艂am na ni膮 os艂upia艂a nie wiedz膮c ju偶 co si臋 dzieje a偶 w ko艅cu znikn臋艂a z pola widzenia. Ju偶 chcia艂am ruszy膰 w stron臋 niedawnego pola walki, gdy Beltherion zerwa艂 si臋 na r贸wne nogi i mnie dopad艂 zatrzymuj膮c. Podskoczy艂am lekko przestraszona spogl膮daj膮c na niego z niedowierzaniem. Jednak gdy tylko chwyci艂 mnie w ramiona poczu艂am si臋 w ko艅cu bezpieczna. Od razu wyczu艂am karwasz co uspokoi艂o mnie jeszcze bardziej. Odetchn臋艂am z ulg膮 przytulaj膮c si臋 do niego tak mocno jakby mia艂 zaraz znikn膮膰. Zacz臋艂am dygota膰 na ca艂ym ciele. Wszystko to co mnie nap臋dza艂o nagle prys艂o. Dotar艂o do mnie, 偶e jest mi przera藕liwie zimno, a ca艂e cia艂o potwornie mnie boli. Nogi ugi臋艂y si臋 pode mn膮, sykn臋艂am g艂o艣no z b贸lu. Nie przestaj膮c dygota膰 zacz臋艂am sun膮膰 d艂o艅mi po ciele Beltheriona a偶 natrafi艂am na sw贸j przedmiot. Ponownie za艂o偶y艂am go na swoje przedrami臋.>

-Najpierw nie mog艂am znie艣膰, 偶e musz臋 go nosi膰.. teraz nie mog臋 znie艣膰 my艣li, 偶e go na sobie nie mam.

<Powiedzia艂am cicho bardziej do siebie ni偶 innych. Mimo dw贸ch p艂aszczy nadal by艂o mi bardzo zimno, nie mia艂am te偶 si艂y sta膰, a b贸l stawa艂 si臋 niezno艣ny. Spojrza艂am najpierw Beltherionowi w oczy, a nast臋pnie Frankowi oraz Klausowi. Przytuli艂am g艂ow臋 do ramienia elfa, a d艂o艅mi mocno si臋 go uczepi艂am jakbym nie chcia艂a nigdzie go pu艣ci膰.>

-殴le si臋 czuj臋...nie mam si艂 Bel. Ocali艂am nas oboje, ale teraz musz臋 odpocz膮膰. Wszystko tak bardzo mnie boli. Nie mam si艂 nawet by sta膰.

<Powiedzia艂am s艂abym g艂osem. Poczu艂am si臋 藕le. Zemdli艂o mnie, a ostatni posi艂ek podszed艂 mi do gard艂a. Natychmiast wyswobodzi艂am si臋 z obj臋膰, podesz艂am chwiejnym krokiem do najbli偶szego drzewa, zgi臋艂am si臋 w p贸艂 i opieraj膮c jedn膮 d艂oni膮 o kor臋 i zwymiotowa艂am. Wyprostowa艂am si臋 dr偶膮c na ca艂ym ciele. Otar艂am usta i chcia艂am ju偶 wraca膰 do Beltheriona, lecz uda艂o mi si臋 zrobi膰 jedynie dwa kroki. Nie maj膮c si艂 po prostu usiad艂am w 艣niegu. J臋kn臋艂am przy tym z b贸lu.>

-Chyba daleko st膮d nie zajd臋...
_________________
Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email MSN Messenger
Xsary
Markgraf
Markgraf


Do潮czy: 09 Sty 2005
Posty: 2039
Sk眃: Nowa S贸l

PostWys砤ny: Czw Wrz 25, 2014 01:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nigdy wcze艣niej nie widzia艂em zmaterializowanego uczucia, powodu szale艅stwa, emocjonalnego ponad rozum wszelki, a zarazem szalonego i irracjonalnego. Mi艂o艣膰. Nauczono mnie dostrzega膰 w niej jedynie 艣rodki ku celom. Emocje musia艂 zast膮pi膰 rozum i eksperiencja, a osobiste pragnienia - obowi膮zki. Je偶eli mog臋 my艣le膰 o mi艂o艣ci to tylko w odniesieniu do misji. Karko艂omnej, gdy偶 z dnia na dzie艅 coraz trudniejszej. Wszystko to, co obserwuj臋 sprowadza mnie do jednego wniosku: uczucia, nawet pi臋kne i z艂o偶one z natury, wyrwane z okow贸w rozwagi posiadaj膮 si艂臋 destrukcyjnej energii Spaczenia. Kto wie? Mo偶e wraz z pocz膮tkiem 艣wiata wszelacy bogowie z narodzili si臋 z nich? Tak czy inaczej, ma mi艂o艣膰 i 偶膮dze musz膮 kierowa膰 si臋 tylko ku jednemu has艂u, kt贸rego u偶ywa inna instytucja, za艣 Cienie jej 贸w okrzyk podsun臋艂y:

Dla Imperium!

Jak wiele zreszt膮 innych.

Lecz czasami czuj臋, 偶e nie mog臋 si臋 wyzby膰 tych ludzkich odczu膰... Tych zgo艂a prymitywnych, acz pi臋knych.

- Niech b臋dzie - zdecydowa艂em si臋 - p贸jd臋 za Tellan. Nie jestem pewien kogo lub co zastan臋, ale... - zakl膮艂em pod nosem - kto艣 musi to uczyni膰.

艁ypn膮艂em na Kurta i poprawi艂em kaptur.

- Chcia艂bym p贸j艣膰 sam - rzuci艂em twardo w stron臋 towarzysza. - Nie pos膮dzajcie mnie o bohaterstwo, ale je艣li z pani膮 Tellan sta艂o si臋 co艣 - teatralnie westchn膮艂em - niedobrego, to lepiej aby zgin膮艂 kto艣 艣wie偶y z naszej konfraterni ni偶 stary i zaufany wyga.

Pu艣ci艂em oko do towarzystwa i u艣miechn膮艂em si臋 blado.

Nie. Bynajmniej mi si臋 ta my艣l nie podoba, lecz z racji nabytych umiej臋tno艣ci i wiedzy Klaus - nie ubli偶aj膮c jego zaletom - m贸g艂by mi przeszkadza膰.

- Do艂膮czcie do reszty i popro艣cie Morryt臋 by zawczasu nie pr贸bowa艂 wnosi膰 za mnie mod艂贸w - urwa艂em i tym razem u艣miechn膮艂em si臋 pogodnie. - Rzekomo to przynosi pecha.
_________________
#Sesja Przyjaciel czy wr贸g? - Frank albo Fred
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email Odwied stron autora
luko
Ochmistrz
Ochmistrz


Do潮czy: 26 Mar 2012
Posty: 574

PostWys砤ny: Czw Wrz 25, 2014 08:28    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zachowanie dziewczyn sprawi艂o wybuch rado艣ci i szcz臋艣cia w g艂臋bi mnie. U艣miechaj膮 si臋 szczerze odpowiedzia艂em kr贸tko po kolei na ka偶de zadane my pytanie.

- Ciesz臋 si臋, 偶e podoba si臋 wam nasz dom. To zas艂uga Gerarda, kt贸ry trzyma nad wszystkim piecze. Mam nadziej臋, 偶e jak najszybciej razem zamieszkamy ale najpierw jak ju偶 wspomnia艂em musz臋 zapewni膰 wam nale偶yty dobrobyt i dlatego te偶 mi臋dzy innymi wyje偶d偶am. P贸ki co nie mam innego pomys艂u jakbym m贸g艂 inaczej zdoby膰 z艂oto. Gdy mnie nie b臋dzie Gerard dostarczy wam klucze do tego domu i b臋dziecie mog艂y tu zagl膮da膰 kiedy tylko chcecie. Ka偶da z was dostanie po jednym egzemplarzu klucza.

[Pami臋taj Pascal. Odprowadzaj膮c dziewczyny do pa艂acu udaj si臋 do medyczki po zapas lekarstw!]

- To na co teraz macie ochot臋? Gdzie si臋 udamy?
_________________
"Przyjaciel czy Wr贸g?" ==> Pascal Wittenberg, cz艂owiek
"Przeznaczenie czy Przypadek?" ==> MG (Ma艂y G艂贸d) Wink
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Lokim
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk眃: Warszawa

PostWys砤ny: Czw Wrz 25, 2014 12:08    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Zaskoczony nag艂ym przebudzeniem si臋 mrocznej Tellan staj臋 jak wryty. „O rzesz, znowu? Dobrze 偶e zachowa艂em dystans”. Ju偶 szukam wzrokiem drogi ucieczki, jakiego艣 drzewa, na kt贸re m贸g艂bym si臋 wspi膮膰, gdy rycerzyca ucieka w tempie zdrowego, silnego m臋偶czyzny. „Ta zbroja j膮 w ko艅cu zabije. Uratowa艂a j膮 nie raz, ale w ko艅cu zabije. Odbierze co swoje i zostawi w 艣rodku truch艂o. Przejmie ostatecznie kontrol臋 i tak si臋 sko艅czy ta zabawa.”>

<Widz膮c przebudzenie elfa wys艂uchuj臋 z uwaga jego s艂贸w. „O nie. Nie mam zamiaru rusza膰 za tym czym艣. Nie mam z tym 偶adnych szans. Mo偶e z sam膮 szalon膮 Tellan, bez tej zbroi i miecza Iruyha jakie艣 mia艂bym. Ale z t膮 krwio偶ercz膮 besti膮, w jak膮 si臋 zmieni艂a, nie mam 偶adnych. No i co mia艂bym niby zrobi膰, gdybym j膮 dogoni艂? Zarzuci膰 siatk臋? Efekt by艂by taki sam jak z tym tch贸rzliwym Khornist膮 z wyspy. Nie przekona艂bym jej te偶 w 偶aden spos贸b s艂owami. A i cholera wie co tam w tym lesie si臋 jeszcze ukrywa… Nie, niech elf sam sobie leci. Cho膰… Cho膰 branie odpowiedzialno艣ci za jego r贸wnie szalon膮 kobiet臋 jest chyba tak samo niebezpieczne. Ale ju偶 wol臋 to, ni偶 kolejne spotkanie z demonem Tellan.”>

<Na szcz臋艣cie decyzja Franka, cho膰 dziwnie umotywowana i podejrzana, jest mi wybitnie na r臋k臋. „Chce? Niech biegnie. Sam si臋 zg艂osi艂, wi臋c nie mo偶e mie膰 potem do nas 偶alu.” Spogl膮dam na niego.>

- Dobra, niech tak b臋dzie. Tylko daj nam jakie艣 wskaz贸wki gdzie jest reszta, 偶eby艣my niepotrzebnie nie b艂膮dzili. No i tego, no… Powodzenia.

<Obserwuj膮c jak elfka reaguje na spadek emocji i odreagowuje to, co si臋 wcze艣niej dzia艂o, odwracam wzrok, skupiaj膮c si臋 na przeskanowaniu terenu wok贸艂, by zobaczy膰, czy co艣 tam na nas niepo偶膮danego nie czeka. W ko艅cu zwracam si臋 do elfa.>

- Dacie rad臋 razem i艣膰? Je艣li tak, to ja p贸jd臋 przodem i zrobi臋 rozpoznanie terenu. Elbereth nie wygl膮da na si艂ach by walczy膰, a nie powinna te偶 zostawa膰 sama, wi臋c to chyba najlepsze rozwi膮zanie.

<Zanim ruszymy staram si臋 praw膮 r臋k膮 i r臋kawic膮 rozgrza膰 zlodowacia艂y miecz, by ten nadawa艂 si臋 w razie czego do u偶ytku. Gdy to si臋 udaje, to chuchaj膮c i pocieraj膮c zamrzni臋te miejsca staram si臋 do u偶ywalno艣ci przywr贸ci膰 r贸wnie偶 艂uk i strza艂y.>
_________________
Przyjaciel czy wr贸g?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Arya
Klucznik
Klucznik


Do潮czy: 12 Lip 2012
Posty: 683

PostWys砤ny: Czw Wrz 25, 2014 19:22    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ma... w ko艅cu uda艂o si臋 jej odzyska膰 to co utraci艂a...- jej p艂ytki oddech przyspiesza艂 co raz bardziej kiedy ucieka艂a z obozowiska ork贸w- Jest...jest w jej r臋kach...Odebra艂a go temu plugawemu stworzeniu...- Z ka偶dym krokiem czu艂a, 偶e s艂abnie co raz bardziej. Czu艂a jak jej serce wyr贸wnuje rytm. Emocje powoli opad艂y, jej si艂a nap臋dowa osi膮gn臋艂a sw贸j kres. W ko艅cu ledwo przebiera艂a nogami, a偶 w ko艅cu zapad艂a si臋 pod 艣nie偶n膮 pierzyn膮.

Zimno, ch艂贸d. i 艣nieg wdzieraj膮cy si臋 szczelinami. Pr贸bowa艂a wygrzeba膰 si臋 spod zaspy jednak jej cia艂o nie wsp贸艂dzia艂a艂o ju偶 z umys艂em.


Nie mam ju偶 si艂y... Nie mog臋 si臋 ruszy膰...i to teraz kiedy uda艂o si臋 odzyska膰 Tw贸j miecz...

Ciep艂e powietrze wydobywa艂o si臋 spod przy艂bicy delikatnie topi膮c przylegaj膮cy do niej 艣nieg. Czas sp臋dzony pod 艣niegiem nie ub艂agalnie mija艂. Jej cia艂o dr偶a艂o. Ziemne dreszcze przechodzi艂y przez jej wym臋czony i zniszczony organizm. Pr贸bowa艂a ruszy膰 d艂oni膮 jednak jej palce ledwo drgn臋艂y. Przylegaj膮c do cia艂a zbroja dodatkowo pot臋gowa艂a uczucie ch艂odu. Jej usta zachodzi艂y szaro艣ci膮, a powieki delikatnie skleja艂y si臋 ze sob膮.

Zimno...jest strasznie zimno...ale...nie czuj臋 ju偶 b贸lu...ju偶 nic nie boli....
_________________
Przyjaciel czy Wr贸g : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to gi颅ve bir颅th to a burning star"
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Orthan
M艂odszy Prochowy
M艂odszy Prochowy


Do潮czy: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys砤ny: Sob Wrz 27, 2014 20:54    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

S艂ysz膮c s艂owa tajemniczego przybysza na temat kulawego krasnoluda, i pos艂ysza艂em d藕wi臋k wyci膮ganej broni i or臋偶a.Przerazi艂em si臋 偶e zn贸w czeka nas kolejna walka, a wiedzia艂em 偶e nasze szanse na prze偶ycie s膮 nik艂e. Zacisn膮艂em tylko pi臋艣ci i zacz膮艂em modli膰 si臋 do Morra a dobr膮 艣mier膰 i 偶eby nas szcz臋艣liwie przywi贸d艂 do swojego kr贸lestwa, wtedy moj膮 modlitw臋 przerwa艂y mi niezrozumia艂e s艂owa Ingrid i ku mojemu zdumieniu nag艂a wizja zes艂ana przez Morra, widok lec膮cego stada kruk贸w by艂 w tym momencie dla mnie niezrozumia艂y i nie wiedzia艂em co pan 艢mierci chce mi przekaza膰. Gdy potem pos艂ysza艂em s艂owa nieznajomego a m贸wi艂 on orkach i o nas.By艂em jeszcze bardziej zdezorientowany, gdy nagle zwr贸ci艂a si臋 do mnie jego s艂owa przyj膮艂em w milczeniu . Gdy potem zwr贸ci艂 si臋 z propozycja do naszej grupy na temat statku. Odezwa艂em si臋 tymi s艂owami do niego.

- Nie wiem Panie czy moi towarzysze przystan膮 na twoj膮 propozycje i jakie maj膮 plany, wi臋c czy mo偶esz d膮膰 nam chwil臋 do namys艂u i przedyskutowaniu twojej propozycji je偶eli mo偶na o to prosi膰.
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wr贸g
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Wy秝ietl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez mo縧iwo禼i zmiany post體 lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wr贸g? Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 41, 42, 43  Nast阷ny
Strona 14 z 43

 
Skocz do:  
Nie mo縠sz pisa nowych temat體
Nie mo縠sz odpowiada w tematach
Nie mo縠sz zmienia swoich post體
Nie mo縠sz usuwa swoich post體
Nie mo縠sz g硂sowa w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group