Forum forum.drachenfels.pl
Forum Zamku Drachenfels
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UzytkownicyUzytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼iZaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼i   ZalogujZaloguj 
[Strona Glowna Zamku]    [Komnata Konstanta]
Akt IV Cz2 Strach w ka偶dym z nas
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 41, 42, 43  Nast阷ny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez mo縧iwo禼i zmiany post體 lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wr贸g?
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nast阷ny temat  
Autor Wiadomo舵
harry
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys砤ny: Sro Sie 27, 2014 23:15    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

„Zosta艂y, do jasnej cholery zosta艂y. Na brzeszczot Wereny co im strzeli艂o do 艂ba.”

<Rhunar pogoni艂 chabety i w贸z przy艣pieszy艂 jeszcze bardziej. W pierwszej chwili my艣la艂em 偶e to wyboje ale to co zawadzi艂o o w贸z okaza艂o g艂azami.>

„Sk膮d te kamulce?”

<My艣la艂em trzymaj膮c si臋 kurczowo 艂awki i czego tam popad艂o. Kilku zielonych nawet dop臋dzi艂o wozu ale ostatecznie uda艂o nam si臋 dopa艣膰 ruin miasta gdzie znale藕li艣my dobre miejsce do obrony.
Gdy Igwar zn贸w zacz膮艂 swoj膮 tyrad臋 wznios艂em oczy do nieba ale o dziwo zacz膮艂 gada膰 z sensem zw艂aszcza 偶e sam wspania艂omy艣lnie wyznaczy艂 siebie na pierwsz膮 lin臋.>

- Mo偶e by膰! - Skwitowa艂em plan krasnoluda kr贸tko i ustawi艂em si臋 w drugiej linii. Wyci膮gne艂em K膮sacza z jaszczura i pog艂adzi艂em zbrocz臋.

„Dzi艣 zaucztujemyn mam nadziej臋 偶e jeste艣 g艂odny”

- Viktor bierz samopa艂y. Potem oddasz.! Koko ty sta艅 z elfem, Mort z Viktorem Ja stan臋 z Tirem. Walczymy parami. Jeden blokuje drugi kosi wszystko to co przepuszcz膮 krasnoludy.

„Vereno niech tw贸j sprawiedliwy gniew spadnie na to plugastwo kt贸re podnosi swe 艂apska na 艂ad i sprawiedliwo艣膰.”

<Gdy tylko w zasi臋gu miecza pojawia si臋 jaki艣 zielony w zale偶no艣ci od skuteczno艣ci i i mo偶liwo艣ci blokuj臋 lub uderzam. Gdy zielo艅ce pozwol膮 na oddech sprawdzam jak radzi sobie reszta. Je偶eli oka偶e si臋 偶e jaka艣 para nie wsp贸艂dzia艂a dobrze pr贸buj臋 si臋 zamieni膰. Strza艂 z kaczej stopy zostawiam na „czarn膮 godzin臋”.>
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? --> Kurt, cz艂owiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do潮czy: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys砤ny: Czw Sie 28, 2014 16:15    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Dobry plan Ingwarze. Pami臋tajcie jednak 偶e kiedy b臋d臋 was wspomaga艂 kto艣 musi mnie os艂ania膰, bo nie b臋d臋 w stanie si臋 ruszy膰. - zawo艂a艂 Magnus trzymaj膮c si臋 jedn膮 r臋k膮 wozu, a drug膮 obejmuj膮c Elise.

Ta orkowa magia mrozu by艂a zbyt pot臋偶na, aby j膮 od tak kontrowa膰 zwyczajowymi metodami. Innych Magnus nie mia艂 i zapewne pr贸buj膮c zgasi膰 zamie膰 zu偶y艂by ca艂膮 swoj膮 moc. Dlatego pozostawa艂o wspom贸c towarzyszy... i mie膰 nadziej臋, 偶e zdo艂aj膮 dotrwa膰 do momentu a偶 sko艅cz膮 si臋 orkowie.

- Mistrzu Rhunarze... macie mo偶e jakiego艣 asa w r臋kawie na orkow膮 magi臋? - spyta艂 czarodziej.

Magnus by艂 got贸w w ka偶dej chwili na wdro偶enie w 偶yciu planu Ingwara.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Voltiur2
Basztowy
Basztowy


Do潮czy: 16 Sty 2014
Posty: 133

PostWys砤ny: Pia Sie 29, 2014 00:00    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Podczas ucieczki do miasta byli艣my po ostrza艂em, wozem rzuca艂o ba lewo i prawo. Stara艂em si臋 trzyma膰 pion w takim stopniu w jakim to by艂o mo偶liwe. W pewnym momencie nawet wystrzeli艂em w co艣 co zamajaczylo w zamieci, jednak nie by艂em pewny czy trafi艂em. Kiedy mieli艣my chwil臋 spokoju wys艂ucha艂em Ingwara i jego plan wyda艂 mi si臋 sensowny, przytakn膮艂em zgadzaj膮c si臋 z planem krasnoluda. Wzi膮艂em bro艅 od Kurta i przygotowuj臋 si臋 do walki i odmawiam modlitw臋 do Sigmara.>
_________________
Przyjaciel czy Wr贸g?-Viktor Sombra Hark
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
luko
Ochmistrz
Ochmistrz


Do潮czy: 26 Mar 2012
Posty: 574

PostWys砤ny: Pia Sie 29, 2014 16:34    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Dzi臋kuj臋 pani za wys艂uchanie i pozytywne rozpatrzenie moich pr贸艣b. Oczywi艣cie przed samym wyjazdem zjawi臋 si臋 po list pani. Jest jeszcze jedna sprawa, a mianowicie mojego 偶o艂du. Chcia艂bym si臋 dowiedzie膰 kiedy nast臋puje jego wyplata.
_________________
"Przyjaciel czy Wr贸g?" ==> Pascal Wittenberg, cz艂owiek
"Przeznaczenie czy Przypadek?" ==> MG (Ma艂y G艂贸d) Wink
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Ariena
Mod Bog贸w
Mod Bog贸w


Do潮czy: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys砤ny: Pia Sie 29, 2014 22:53    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Stoj膮c odezwa艂am si臋 do Herszta.>
-Ikaw Gubat Chief, kita patyon sa katunga sa Imperyo, ang dakung gubat.


<Kiedy przem贸wi艂a艣 Herszt ork贸w najpierw was z艂apa艂 i chcia艂 bi膰, a potem mrukn膮艂 sam do siebie zanim odpowiedzia艂. >

-Wyglondosz kanako chopca kagubot. Poko偶 baba tungod kay ako ganahan nga makakita sa nga godom.

<Ork 艣cisn膮艂 cia艂o Tellan tak 偶e zbroja zatrzeszcza艂a. Obie to poczu艂y艣cie, a Tellan wyda艂a z siebie j臋k.>

-Com, gemba kaninyo makatingog tera?



-Oo, Ako mao ang ulipon sa kagubot. Ako adunay usa ka tunglo, ug dili sa pagpakita sa bisan kinsa gemba. Kon ako nasayud sa usa ka tawo nga himoa kini nga ang usa ka tawo nga nagatan-aw himalatyon ... Ginoo sa Chaos sa paghatag dakung gahum ug gamhanan nga hinagiban sa pagbuhat sa trabaho ... unsa nga paagi sa pagpundok sa maayo ug lig-on nga kasundalohan, ug tigumon lig-on ug gamhanan nga manggugubat mao ang gahum zniszy膰 ang tanan sa atong dalan. ..ja kinahanglan lig-on ug gamhanan nga manggugubat nga sama kanimo ... Unsa ang imong pagtabang, nga inyong ihatag ...

-Mosz Hard-buta, Tyla chopakow yuta, ug diin ang inyong gang ludziku? Orcs walczom alang sa imong kaugalingon, dili alang sa br贸dnych boszk贸f, duwa, ikaw, ako, nga modaug sa mga dahon sa mga inagaw sa gubat, chyba膰 Siem zmenczo艂 dili ba?

-Unsay imong gusto? Nagkinahanglan ko sa usa ka mas dako nga panon sa kasundalohan, ug ikaw mahimo nga usa ka maayo nga boss. Kadtong mga mi臋cho ... gikinahanglan alang sa laing ... Kita andam dakong gubat ... mahimo nga buot nga mas tinulis? More mga bahandi? Ikaw ang Ulo sa Gubat ug sa pagpakig-away alang sa tibuok Imperyo sa ... mahimo sa tanan nga mga 艂upy.Ja mahibalo kon asa nga usa ka daghan sa mga bahandi. Hibaloi kon sa unsang paagi sa pagkuha didto gikan sa tagoanan. Hibaloi sa dalan ...
Adunay dili lamang sa bulawan, apan sa usa ka daghan sa compaction.

<Orczy Herszt jakby chcia艂 was sprawdzi膰 zamierzy艂 si臋 na was i odruchowo g艂owa Tellan odchyli艂膮 si臋 na bok przez co ci臋偶kie ostrze spad艂o na obojczyk 艂ami膮c go jak zapa艂k臋.>

-Ikaw August zmenczo艂, zmenczo艂 Agosto haha ... apan ikaw wala nga naghigda ... weird sa gusto niini ... gusto sa akong panahon dalan tera ..

<Ork wypu艣ci艂 cia艂o Tellan, kt贸re upad艂o na wypalon膮 ziemi臋. >

-Ty..chopak kagubot ... KEY kanako ingon sa usa ka uban ... pojedynek..albo pagtabang kanako sa usa sa sa usa ka nanag-ingon ... ako Hinumdumi ... dili sa pagtago sa sa Agosto ... connoisseur dalan, ug kita beat ... Tera moadto kay ako nasuko nga ikaw zmenczo艂 ... Ida magauyog ka sa imong chopce ... estratehikong pagtuybo mahimong lig-on ... sila.

<Ork 艂ypa艂 na was oczami jakby chcia艂 zobaczy膰 czy nie wstaniecie i nie zaatakujecie. Wida膰 naprawd臋 tego pragn膮艂. >


-Balik sa adunay labaw nga gahum ...

<Kiedy wielkolud odchodzi艂 Tellan odprowadza艂a go wzrokiem z nadziej膮, 偶e nie zmieni zdania i nie powr贸ci po chwili tam gdzie j膮 zostawi艂. Kiedy ten znikn膮艂 z pola widzenia wojowniczka podpieraj膮c si臋 o miecz pr贸bowa艂a podnie艣膰 si臋 z ziemi i dotrze膰 na pobocze drogi aby przez moment odpocz膮膰 na skraju lasu. Ogarniaj膮cy b贸l by艂 nie do zniesienia, ale obie by艂y艣my na tyle zdeterminowane by przetrwa膰, 偶e cho膰 wolno i mozolnie, zmierza艂y艣my w wybrane miejsce. Wybra艂y艣my pobocze traktu by m贸c przysi膮艣膰 i oprze膰 si臋 o drzewo. Trzymaj膮c wci膮偶 wyci膮gni臋ty miecz pozwoli艂y艣my odpocz膮膰 cia艂u. Cierpienie Tellan przeszywa艂o mnie w ka偶dej chwili. Sama zadr偶a艂am nie b臋d膮c pewn膮 czy to bardziej z wp贸艂odczuwanego b贸lu, czy te偶 strachu przed demonem, a mo偶e i jednym i drugim. Spojrza艂am na moje male艅stwo, kt贸re uda艂o mi si臋 ocali膰. Uspokoi艂am si臋 troch臋, lecz wiedzia艂am, 偶e przede mn膮 jeszcze daleka droga.>
_________________
Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email MSN Messenger
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Nie Sie 31, 2014 03:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Ingwar,Magnus,Kurt,Frank,Viktor,Ecoliono>

Cisza przed burz膮

<Zamie膰 usta艂a, 艣nieg pada艂 teraz leniwie i ca艂kiem naturalnie. D艂ugo szukali艣cie zanim znale藕li艣cie miejsce gdzie ruiny kapitanatu portu i kilku magazyn贸w tworzy艂y miejsce do kt贸rego dost臋p by艂 tylko z jednej strony. Tutejsze koszary i zamek zosta艂y prawie kompletnie zniszczone a spalone ruiny z daleka wygl膮daj膮 jakby mia艂y pa艣膰 od silniejszego wiatru. Ustawili艣cie w贸z w przej艣ciu aby zmniejszy膰 jeszcze szeroko艣膰 doj艣cia do was, konie odczepili艣cie aby nie szarpa艂y wozu i pu艣cili艣cie wolno. Okaza艂o si臋, 偶e Asta jest bardzo powa偶nie ranna. Z powodu mutacji jej cia艂o jest bardzo s艂abe ,kruche i podatne na obra偶enia. Ogromny kamie艅 uderzaj膮c w w贸z po艂ama艂 ma艂ej krasnoludce 偶ebra i strasznie pokaleczy艂 cia艂o, to cud 偶e dziewczyna jeszcze 偶yje. Zapewne gdyby nie mr贸z, wykrwawi艂a by si臋 ju偶. Elise razem z Ingrid zaj臋艂y si臋 rann膮 najlepiej jak potrafi艂y ale Asta potrzebuje chirurga albo magicznego leczenia z prawdziwego zdarzenia. Krasnoludzka wojowniczka by艂a w艣ciek艂a i nie mia艂a zamiaru s艂ucha膰 Ingwara ani nikogo innego, zreszt膮 nikt nie by艂 na tyle g艂upi aby wchodzi膰 jej teraz w drog臋. Nawet Kargun si臋 nie odzywa艂. Przygotowali艣cie szyki a miejsce Ingrid w pierwszym szeregu zaj膮艂 Kurt. Wroga jednak nie wida膰. Jest podejrzanie cicho pomijaj膮c wyj膮cy wiatr i szum morskich fal. Ecoliono w transie modlitewnym dosta艂 objawienia ,偶e ci kt贸rzy prze偶yli pogrom uciekli na statki i odp艂yn臋li...niedaleko. Tutejszy cmentarz jest nietkni臋ty. Kurt przekaza艂 Viktorowi swoje trzy pistolety i amunicj臋 a 艂owca czarownic wielce si臋 ucieszy艂. Frank wypatrywa艂 wroga ale nikogo nie by艂o wida膰. Magnus zacz膮艂 si臋 niecierpliwi膰 nie wiedz膮c czy ju偶 ma zaczyna膰 czy jeszcze nie. Wszystko nie wygl膮da艂o zbyt dobrze. Stracili艣cie Elbereth i Tellan zanim dosz艂o jeszcze do g艂贸wnej bitwy. Czy kobiety prze偶y艂y? A mo偶e uda艂o im si臋 zatrzyma膰 ca艂膮 armi臋 i nikt was ju偶 nie 艣ciga? Klaus te偶 gdzie艣 zgin膮艂, przez jaki艣 czas jecha艂 ko艂o wozu a potem znikn膮艂, podobnie jak Beltherion , kt贸ry zwin膮艂 si臋 z wozu tak zgrabnie i偶 nikt tego nie zauwa偶y艂 a偶 do teraz. To znaczy, 偶e a偶 czworo z waszej ma艂ej "karawany" ju偶 przepad艂o a wy dopiero si臋gn臋li艣cie po bro艅. Rhunar skin膮艂 g艂ow膮 Magnusowi i rzek艂. >

-Aye, mam co艣 co raz ju偶 nam pomog艂o z tym diabelskim szamanem, oby pomog艂o i tym razem.

<Kowal run wyci膮gn膮艂 z plecaka jaka艣 dziwn膮 kul臋 przypominaj膮c膮 te jakie wystrzeliwuj膮 armaty i pog艂adzi艂 j膮 jakby mia艂 si臋 w niej ukaza膰 jaki艣 obraz. Kula za艣wieci艂a jasnym s艂onecznym 艣wiat艂em i wok贸艂 zrobi艂o si臋 jako艣 cieplej, jakby艣cie weszli do izby a nie stali na mrozie. Wroga nadal nie wida膰, zacz臋li艣cie si臋 zastanawia膰 czy orki wam odpu艣ci艂y, czy wszystkie pad艂y a mo偶e zgubi艂y si臋 podczas zamieci? Wiatr przybra艂 na sile a zamie膰 rozszala艂a si臋 na powr贸t. 艣nieg i od艂amki lodu ponownie zacina艂y prosto w wasze twarze. Gdzie艣 od frontu po艣r贸d 艣niegu us艂yszeli艣cie dziwny, piszcz膮cy metalowy d藕wi臋k jakby drewno i metal ociera艂y si臋 o siebie rytmicznie. D藕wi臋k zbli偶a艂 si臋 ca艂kiem szybko.W oddali zn贸w ni贸s艂 si臋 odg艂os orczych b臋bn贸w.>



<Klaus>

<Spi膮艂e艣 konia i pogna艂e艣 byle jak najdalej od wroga. Dziwne stwory nie s膮 tak szybkie jak tw贸j ko艅 ale s膮 bardzo skoczne i wbrew pozorom bardzo zwrotne. Uda艂o ci si臋 jednak zgubi膰 je 艣nie偶ycy po d艂u偶szej ucieczce. Mo偶e twoja modlitwa zosta艂a wys艂uchana a mo偶e mia艂e艣 po prostu szcz臋艣cie. Tw贸j ko艅 bardzo os艂ab艂, zreszt膮 tak samo ty. Przekl臋te zimno wysysa z ciebie 偶ycie jak nienasycona pijawa, kt贸rej nie wystarczy raz czy dwa ale b臋dzie ssa膰 dop贸ki kr膮偶y w tobie krew. Niespodziewanie jednak zamie膰 usta艂a. Mog艂e艣 wtedy ustali膰 gdzie jest miasto i co si臋 dziej臋. Rozejrza艂e艣 si臋 doko艂a gdy widoczno艣膰 poprawi艂a si臋 na jaki艣 czas. Dostrzeg艂e艣 wtedy samotnego Herszta ork贸w oddalaj膮cego si臋 od demonicznej Tellan , kt贸ra zamiast go 艣ciga膰 znikn臋艂a w艂a艣nie po艣r贸d drzew, wygl膮da艂o jakby ledwo trzyma艂a si臋 na nogach. Ca艂a cz臋艣膰 armii kt贸ra ruszy艂a na Tellan i Elbereth zosta艂a zniszczona, poza Hersztem, a ten zdawa艂 si臋 by膰 nie dra艣ni臋ty i zmierza膰 do reszty swojej bandy. Elfki nie by艂o nigdzie wida膰 a wielki szeroki czarny lej na polu bitwy 艣wiadczy艂,偶e elfka tam by艂a...ale gdzie jest teraz? W oddali dostrzeg艂e艣 mas臋 ork贸w pchaj膮cych si臋 do miasta. Rzeczywi艣cie maj膮 katapult臋 i to nie byle jak膮. Nawet z daleka wygl膮da zbyt dobrze jak na robot臋 ziolonosk贸rych. Obs艂uga machiny jest mieszana, cze艣膰 to jakie艣 ciemne wysokie gobliny a reszta to niezgrabne ale mocno umi臋艣nione orki. Machina tak偶e zmierza do miasta. Trudno ci b臋dzie teraz dosta膰 si臋 do miasta g艂贸wnym wej艣ciem, chyba, 偶e wjedziesz jak膮艣 wyrw膮 w murze. Dwa dziwne wierzchowce z goblinami na grzbiecie odnalaz艂y si臋 po przeciwnej stronie ni偶 miasto. Natychmiast na ciebie ruszy艂y,tym razem jednak masz te kilkadziesi膮t metr贸w na reakcj臋. >


<Tellan,Elbereth>

<Z pocz膮tku ogromny ork nie chcia艂 z wami rozmawia膰, zaatakowa艂 i uderzy艂 ponownie bardzo mocno. Nowa fala cierpienia przeszy艂a was obie. Dopiero druga pr贸ba rozmowy przynios艂a jakie艣 efekty. Elbereth musia艂a u偶y膰 jaki艣 magicznych s艂贸w, kt贸re zwr贸ci艂y uwag臋 Herszta. Gadanina by艂a kr贸tka, raczej tre艣ciwa i bez zb臋dnych uprzejmo艣ci. Uda艂o wam si臋 cudem odwie艣膰 orka od zamiaru rozsmarowania was na ziemi i pochlastania jak mi臋so w rze藕ni. Bo tym jak ogromna eksplozja nie pozostawi艂a na bydlaku nawet najdrobniejszego oparzenia nie mia艂y艣cie z艂udze艅 co do ewentualnego wyniku starcia. Ledwo ko艂ysz膮c si臋 na nogach Tellan kierowana przez Elbereth dowlok艂a si臋 do linii drzew aby tam schowa膰 si臋 przed kolejnymi atakami. W tak beznadziejnym stanie obie nie by艂y艣cie jeszcze nigdy. Tymczasem ca艂a ha艂astra chyba znikn臋艂a po艣r贸d zniszczonego miasta bo tam w艂a艣nie pogna艂 Herszt. Jakim cudem cia艂o Tellan w og贸le jeszcze funkcjonowa艂o to by艂a zagadka. Jeszcze wi臋ksz膮 zagadk膮 dla samej Tellan by艂o to dlaczego zbroja jej nie leczy. Czy偶by przysz艂a pora na zmian臋 w艂a艣ciciela??>



<Pascal>

<Hrabina zda艂a si臋 by膰 zaskoczona twoim pytanie i troch臋 zbita z tropu 偶eby nie powiedzie膰, z艂a. Kobieta przypatrywa艂a ci si臋 kr臋c膮 g艂ow膮 a偶 wreszcie odpowiedzia艂a stanowczym tonem.>

-Takie sprawy powiniene艣 omawia膰 wa艣膰 z moim sekretarzem Drogo. On jest odpowiedzialny za wszelkie sprawy administracyjne. Skoro jednak ju偶 poruszy艂e艣 ten temat ze mn膮 po raz pierwszy i ostatni odpowiem ci. Ka偶dy 偶o艂nierz , najemnik lub rycerz najemny otrzymuj 偶o艂d raz w miesi膮cu. Tw贸j sir Pascal zosta艂 ju偶 wyp艂acany, nast臋pny b臋dzie na pocz膮tku kolejnego miesi膮ca, a wi臋c za nie wi臋cej ni偶 8 dni. Prosz臋, nie pytaj mnie Pascal o takie rzeczy, od tego s膮 dworscy urz臋dnicy. Skoro to wszystko mo偶esz odej艣膰. Przyb膮d藕 kiedy b臋dziesz wyrusza艂, zabierzesz list i nie b臋d臋 ci臋 wi臋cej k艂opota膰 a偶 nie powr贸cisz ze swojej wyprawy. Udam si臋 teraz na spoczynek...Czeka mnie pracowity wiecz贸r. Mam nadziej臋, 偶e podoba ci si臋 tw贸j nowy dom i zamieszkasz tam na sta艂e...Gdyby艣 jeszcze chcia艂 czego艣 sir Pascal zapytaj Laial...do zobaczenia rycerzu.

<Hrabina Elena obdarzy艂a ci臋 delikatnym uk艂onem i oddali艂a si臋 pozostawiaj膮c ci臋 w sali audiencyjnej.>

_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Warmlotek
Mod Czarnej Biblioteki
Mod Czarnej Biblioteki


Do潮czy: 11 Cze 2010
Posty: 1443
Sk眃: Pu艂awy

PostWys砤ny: Nie Sie 31, 2014 10:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Slyszac bebny poczulem napiecie, nie bylo czasu na watpliwosci, nie cierpie tego momentu wyczekiwania.

Spojrzalem na Ingrid potem na Karguna wymownie ktory bal sie Ingrid i nie reagowal.

Sapie ciezko krecac glowa

- Ingrid nie pomozesz teraz Ascie, Elise sie nia zajmie rusz sie tutaj bo kazdy topor sie liczy - mowie do niej stanowczo

- Wez sie w gar艣膰 i przesta艅 chodzic jak bomba, wyladuj swoj gniew na orkach... Chcesz jej pomoc to sta艅 i walcz bo inaczej wszyscy zdechniemy i wtedy juz nie bedzie zadnych szans by uratowac Aste i ca艂a twoja opieku艅czo艣膰 wobec niej nie b臋dzie nic znaczy膰.

Nie krzycze na nia a jedynie mowie stanowczym, twardym ale opanowanym glosem.

" Nie s膮dzi艂em 偶e b臋d臋 musia艂 ja doprowadza膰 do porz膮dku jak smarkule kt贸rej zabrano ulubion膮 zabawk臋. Chyba nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji"

" sama musi to przetrawic i uswiadomic sobie ze zachowuje sie jak smarkula z mlekiem pod nosem, ale ze kargunowi uciela jaja to sie nie spodziewalem. Zrobil sie z niego stary potulny mis od kiedy podr贸偶uje z nimi. O bogowie..."


Nie zwracajac juz uwagi na Ingrid i Karguna. Wzialem mocny lyk z buklaka.

- Nadchodza...

"Ja pierdole duzo ich...Za duzo..." Dokonczylem w myslach.

Mimo to stoje niewzruszenie a moja twarz jest kamienna maska i czekam.
Postawa nie zdradza nic procz pewnosci siebie.
Oddech miarowy i spokojny.

Wbilem topor w ziemie i zdjalem helm, przetarlem swoja grzywe i popatrzylem na niego usmiechajac sie widzac rogi i ksztalt jego. Zwazylem fo w dloni i zalozylem z powrotem.
Wyciagnalem sie i wzialrm topor w dlon wyrywajac go z ziemi

Wyczekiwanie zawsze jest najgorsze tuz przed bitwa potem to juz po prostu rzez i walka o zycie.

Spogladam po twarzach towarzyszy widzac zatwardziale miny weteranow. Wiem ze beda walczyc do ostatniego tchu.

Sapnalem lekko

"Niech to juz sie zacznie..."

Zacz膮艂em m贸wi膰 do siebie ale w miare g艂o艣no tak by Ingrid te偶 s艂ysza艂a jednak nie kieruj臋 tych s艂贸w bezpo艣rednio do niej

- Oddzia艂 jest jak dobrze zrobiona kolczuga; ka偶dy wojownik jest jak twarde stalowe ogniwo, splecione razem przez obowi膮zek, honor i lojalno艣膰. I tak jak kolczuga, nie ulegnie zniszczeniu tak d艂ugo jak ka偶de ogniwo pozostanie silne, bo jeste艣my synami Grungniego, samotnie jeste艣my twardzi jak kamienie, zjednoczeni jeste艣my silni jak g贸ra








Nast臋pnie zacz膮艂em dudni膮cym grubym g艂osem nucic w staro艣wiatowym wojenna pie艣艅 krasnoludzk膮


Do boju bracia moi, w szeregu sta艅my razem.
Top贸r chwy膰my mocniej, wrogowi 艣mier膰 nie艣my szybk膮.
Patrzmy z czym walczy膰 nam przysz艂o.
Sp贸jrzmy 艣mierci prosto w oczy.
Nie b贸jcie si臋 bracia!
艢mier膰 dzi艣 偶niwo swe zbierze!

Hej, Hej, topory wznie艣my do g贸ry.
Hej, hej, wspomnijmy nasze rodzinne g贸ry.
Hej, hej, wrogowi 艣mier膰 zadajmy.
Hej, hej, poleg艂ych braci pom艣cijmy.

Ten kto na drodze naszej staje.
Ten kto 艣mie nas przekln膮膰 i obrazi膰.
Temu top贸r ci艣mnijmy w mord臋.
Niech 艣cierwo jego gleb臋 splami.
Nie b贸jcie si臋 bracia!
艢mier膰 dzi艣 偶niwo swe zbierze!

Hej, hej, topory wznie艣my do g贸ry.
Hej, hej, wspomnijmy nasze rodzinne g贸ry.
Hej, hej, wrogowi 艣mier膰 zadajmy.
Hej, hej, poleg艂ych braci pom艣cijmy.

Gdy z wojny wr贸cimy do domu.
呕ony nasze w progu zwyci臋zc贸w wita膰 b臋d膮.
Poleg艂ych na tarczach wnisiemy.
W dalsz膮 drog臋 w chwale i rado艣ci wyprawimy.
Nie b贸jcie si臋 bracia!
艢mier膰 dzi艣 偶niwo swe zebra艂a!

Hej, hej, topory wznie艣my do g贸ry.
Hej, hej, wspomnijmy nasze rodzinne g贸ry.
Hej, hej, wrogowi 艣mier膰 zadajmy.
Hej, hej, poleg艂ych braci pom艣cijmy.


Za przyjaci贸艂 bracie.

Dzi艣 bracia nasi w walce polegli.
Dzi艣 do lepszego 艣wiata ich dusze odesz艂y.
Powta艅cie bracia, 偶agiew na stos rzu膰cie.
Przyjaci贸艂 偶egnajcie, wrogom 艣mier膰 偶yczcie.
Dzi艣 w nocy z przodkami uczt臋 wyprawmy.
Jutro wrogowi topory w serce wbijemy.

Gi艅, gi艅 wrogu nasz.
艢mier膰 Ci z oczu patrzy.
Przyjaci贸艂 nam skrad艂e艣.
艢mier膰 Twa ju偶 niedaleko.

Powsta艅 krasny narodzie, topory 艣ci艣nij mocniej.
Powsta艅 w walce dzielnym b膮d藕 niczego nie b贸j si臋.
Wrogowi swemu prosto w oczy spojrz.
Przekle艅stwem swym ch臋膰 do walki odbierz szybko.
Toporem b艂y艣nij, poka偶 si艂臋 sw膮.
W walce nie ustawaj za przyjaci贸艂 zem艣cij si臋.

Gi艅, gi艅 wrogu nasz.
艢mier膰 Ci z oczu patrzy.
Przyjaci贸艂 nam skrad艂e艣.
艢mier膰 Twa ju偶 niedaleko.
_________________
#Sesja Przyjaciel czy Wr贸g? ==> Ingwar Ingersson, krasnolud
#Ci臋偶kie jest 偶ycie na morzu==>Hektor Lombard, cz艂owiek
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Orthan
M艂odszy Prochowy
M艂odszy Prochowy


Do潮czy: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys砤ny: Nie Sie 31, 2014 19:22    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Po uko艅czeniu modlitwy gdy by艂em w transie m贸j b贸g udzieli艂 mi w wizji informacji kt贸re wskaza艂y mi co sta艂o si臋 z mieszka艅cami i z samym miastem , a tak偶e z 艣wi膮tyni膮 i cmentarzem wielce uradowa艂a mnie wizja ocalonego cmentarza i tego 偶e miejsce u艣wi臋cone przez Morra nie zosta艂o zbezczeszczone przez plugawe bestie. Zasmuci艂o mnie jednak w wizji to 偶e tak wielu mieszka艅c贸w straci艂o 偶ycie, odesz艂o do kr贸lestwa 艣mierci jednak pocieszeniem by艂o to 偶e wielu mieszka艅c贸w ocala艂o i uciek艂o na morze i s膮 gdzie艣 w pobli偶u. Po wyj艣ciu z transu poczu艂em jak przez chwil臋 zrobi艂o si臋 przez moment ciep艂o jak w ogrzanej izbie, jednak po chwili wiatr zacz膮艂 znowu wia膰 i kawa艂ki lodu i 艣niegu zacz臋艂y wbija膰 si臋 w moj膮 twarz powoduj膮c dotkliwe uczucie k艂ucia.Mimo tego zwr贸ci艂em si臋 do moich towarzyszy tymi s艂owami.

-Je偶eli chodzi o mieszka艅c贸w tego miasta, w wizji kt贸r膮 dosta艂em od mego boga widzia艂em 偶e wielu z nich odesz艂o do jego kr贸lestwa, ale cze艣膰 wyp艂yn臋艂a na morze i s膮 blisko.Na szcz臋艣cie 艣wi膮tynia Morra i cmentarz nie zosta艂y zbezczeszczone.

Gdy s艂ysz臋 skrzypi膮cy metalowo-drewniany d藕wi臋k i bicie b臋bn贸w z oddali.I g艂os Ingwara m贸wi膮cy 偶e nadchodz膮 i 艣piewaj膮cego krasnoludzk膮 pie艣艅 bojow膮, wo艂am.

-Niech bogowie nas spieraj膮 w tej walce, niech Morr nas chroni i w chwili 艣mierci doprowadzi nas bezpiecznie do swego kr贸lestwa.

Potem chwytam kij w obie r臋ce , odsuwam si臋 troch臋 od swoich towarzyszy i czekam na walk臋 modl膮c si臋 do Morra i innych bog贸w.
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wr贸g
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Lokim
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk眃: Warszawa

PostWys砤ny: Nie Sie 31, 2014 20:22    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<”Co tam si臋 kurna dzia艂o i gdzie elfka? Zabi艂a si臋 swoimi czarami? A mo偶e to ten herszt, tylko czemu wygl膮da na w pe艂ni zdrowego? Tellan wygl膮da za to na niezdoln膮 do walki. Ale to moja szansa.” Wtem zauwa偶am to, przed czym ucieka艂em. „Nie… Tylko nie oni. My艣la艂em, 偶e ju偶 odpu艣cili.”>

<Bez zastanawiania si臋 i bez d艂ugiego celowania posy艂am dwie strza艂y w kierunku dw贸ch gobli艅skich je藕d藕c贸w na swych paskudnych wierzchowcach. „Musz臋 ich wyeliminowa膰, a potem ich herszta, zanim dotrze do swoich wojsk”>

<Je偶eli zamiar udaje si臋, to zostawiam ‘potworne bambary艂y’ w spokoju, a sam spinam konia, by podjecha膰 do herszta na odleg艂o艣膰 wystarczaj膮c膮 do strza艂u. Staram si臋 obra膰 tak膮 drog臋, by on sam zauwa偶y艂 mnie jak najp贸藕niej, gdy b臋d臋 celowa艂 z 艂uku w jego twarz. Najlepiej w oczy.>

<Je偶eli jednak uda mi si臋 zabi膰 tylko jednego z zielonych, to zamiast rusza膰 na herszta, podejmuj臋 pr贸b臋 podjechania do wierzchowca zabitego goblina, wskoczenie na niego, dosiadni臋cie go i opanowanie. Wszystko tak, by unikn膮膰 tego 偶ywego je藕d藕ca i jego potwora. A nast臋pnie wykonuj臋 szar偶臋 bezpo艣rednio na herszta.>
_________________
Przyjaciel czy wr贸g?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Xsary
Markgraf
Markgraf


Do潮czy: 09 Sty 2005
Posty: 2039
Sk眃: Nowa S贸l

PostWys砤ny: Pon Wrz 01, 2014 19:50    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

S艂owa kap艂ana o tych, kt贸rzy przetrwali napawa mnie nadziej膮. Nie pok艂adam w niej jednak偶e ca艂ej wiary, gdy偶 ci, kt贸rzy kieruj膮 si臋 jeno wiar膮 uszczuplaj膮 rozs膮dek i w efekcie przegrywaj膮.

Nie licz膮c ko艣cio艂贸w, inkwizycji, przypadk贸w Chaosu et cetera, et cetera... No i misji Cienia.

Rozmy艣laj膮c nad ubytkami naszej kompanii nie odnajduj臋 winy we w艂asnych czynach. Heroiczne po艣wi臋cenie jednostek zawsze prowadzi do zamierzonych miejsc, jednak偶e jest zbyt nas niewielu, aby rozs膮dek ust臋powa艂 miejsca pokazom brawury. Cho膰 nie znam mych towarzyszy na tyle, wiem 偶e ich demoniczne skazy mog艂y zbudzi膰 w nich dodatkowe pok艂ady si艂 - nie tylko witalnych.

Obserwowa艂em kul臋 mistrza Rhunara. Odetchn膮艂em z ulg膮, gdy ciep艂e powietrze jakoby otuli艂o me zmarzni臋te cia艂o. Pewnie, 偶e lepiej walczy膰 w ciepe艂ku ani偶eli ch艂odzie. Lecz czy jest to faktyczne i jedyne przeznaczenie tej kuli?

Niestety nie ma czasu na pr贸偶owanie i 艣piewanie piosenek. Jak s艂usznie zauwa偶y艂a elfka jestem zbyt m艂ody i zbyt ma艂o prze偶y艂em, aby sta膰 w miejscu pok艂adaj膮c swe si艂y w modlitw臋, a zal臋kni臋t膮 twarz wykr臋ca膰 w grymasie irytacji nadchodz膮c膮 walk膮. Rozejrza艂em si臋 po raz wt贸ry po ruinach i spr贸bowa艂em dopatrze膰 si臋 punktu, z kt贸rego b臋d臋 mia艂 lepszy widok.

- Gdybym znikn膮艂 podczas walki - powiedzia艂em z przek膮sem - nie miarkujcie, 偶e pr臋dko odda艂em 偶ycie. Chyba mam recept臋 na problem szamana tudzie偶 wodza.

Potem zaj膮艂em przeznaczone mi miejsce.
_________________
#Sesja Przyjaciel czy wr贸g? - Frank albo Fred
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email Odwied stron autora
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do潮czy: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys砤ny: Wto Wrz 02, 2014 12:15    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Magnus odetchn膮艂 z ulg膮, 偶e oto b臋dzie w ko艅cu miejsce odpowiednie do obrony. Nic si臋 nie odzywa艂 tylko rozgl膮da艂, aby w ko艅cu u艣miechn膮膰 si臋 zawadiacko.

- Podej艣cie z jednej strony, tak? Dajcie mi moment. - rzek艂 czarodziej po czym wskaza艂 r臋k膮 przed siebie i co艣 wypowiedzia艂.

Powietrze wok贸艂 zawirowa艂o. Hierofant co艣 lepi艂 magicznego i wygl膮da艂o na to 偶e bardzo go ekscytuje perspektywa wykorzystania jakiego艣 diabelskiego fortelu.

- U wej艣cia stworzy艂em 艂atwopaln膮 stref臋. Jak nadbiegn膮 ca艂膮 zgraj膮 spr贸buje wbiec to odgrodz臋 ich od reszty 艣cian膮 ognia. Je偶eli to ich nie spowolni spr贸buj臋 jeszcze zrobi膰 to co Elbereth... tylko nie tak wielkie. - rzek艂 czarodziej - Pami臋tajcie... kiedy w ko艅cu was przyspiesz臋 nie b臋d臋 m贸g艂 si臋 ruszy膰, ani rzuca膰 zakl臋膰, wi臋c wszystko b臋dzie w waszych r臋kach.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Voltiur2
Basztowy
Basztowy


Do潮czy: 16 Sty 2014
Posty: 133

PostWys砤ny: Wto Wrz 02, 2014 19:06    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Stan膮艂em w drugiej linii naszej formacji obronnej, przyj膮艂em bro艅 i amunicj臋 od Kurta. Czekaj膮c na nadchodz膮c膮 nawa艂臋 zielonego skurwysy艅stwa ws艂uchiwa艂em si臋 w pie艣艅 Ingwara. To czekanie mo偶e wyko艅czy膰.. i jeszcze ten cholerny l贸d, kt贸ry pada na twarz. Kiedy l贸d zacz膮艂 zacina膰 postanowi艂em zamkn膮膰 przy艂bic臋 aby cho膰 troch臋 umili膰 sobie czekanie na wroga. Magnus mia艂 jakiego艣 asa.. oby to nie sko艅czy艂o si臋 tak jak w kamienio艂omie...
Rozmieszczam na sobie 艂adunki i amunicj臋 w taki spos贸b aby by艂o mi 艂atwo i wygodnie po nie si臋ga膰 oraz sprawnie 艂adowa膰. Podczas rozmieszczania na sobie pas贸w z 艂adunkami, uk艂adam je tak aby nie zablokowa膰 sobie dost臋pu do szybkiego wyj臋cia broni do walki wr臋cz.
Kiedy tylko wr贸g pojawi si臋 w "korytarzu" to posy艂am w niego rozgrzany o艂贸w, najpierw strzelam z wszystkich broni po kolei w nadchodz膮c膮 mas臋. P贸藕niej 艂aduj臋 pistole lub pistolety i strzelam i tak ca艂y czas a偶 nie b臋d臋 musia艂 zamieni膰 kogo艣 w pierwszej linii lub wr贸g nie zacznie si臋 przedziera膰. Ca艂y czas jestem got贸w na zmian臋 broni i ewentualne uniki.>
_________________
Przyjaciel czy Wr贸g?-Viktor Sombra Hark
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
harry
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys砤ny: Wto Wrz 02, 2014 22:25    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

„Niech se strz臋pi krasnal j臋zyk. Ja swoje wiem gada膰 potrafi a potem b膮d藕 wdzi臋czny 偶e mo偶esz chodzi膰 po tej samej ziemi co on. Wida膰 nie ka偶dy jest ch臋tny go s艂ucha膰”

<Pomy艣la艂 Kurt obserwuj膮c Igwara i Ingrid. Zaj膮艂 swoje miejsce mi臋dzy krasnoludami w pierwszej linii stan膮 pewnie na rozstawionych nogach uj膮艂 miecz obur膮cz g艂owi膮 do g贸ry pochyli艂 g艂ow臋 dotykaj膮c g艂owni czo艂em i zacz膮艂 si臋 modli膰>

„Vereno pani sprawiedliwo艣ci pob艂ogos艂aw swego wyznawc臋 uczy艅 z niego sw贸j miecz kt贸rym pogromi si艂y chaosu siej膮ce 艣mier膰 i bezprawie. Uczy艅 mnie postumentem twojej sprawiedliwo艣ci o kt贸ry rozbij膮 si臋 fale chaosu”

<Potem przyj膮艂 pozycj臋>

- Nadchoodz膮膮!…
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? --> Kurt, cz艂owiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Czw Wrz 04, 2014 13:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem


b臋bny

<Ingwar,Magnus,Kurt,Frank,Viktor,Ecoliono>

<Ingrid warkn臋艂a w艣ciekle na Ingwara. Uca艂owa艂a Ast臋 w czo艂o i podesz艂a do pierwszej linii obro艅c贸w. Przestawi艂a Kurta w drugi rz膮d a sama zaj臋艂a miejsce obok Karguna i Ingwara.>

-Prze偶yj to, 偶ebym mog艂a obi膰 ci pysk Ingwar. Jeste艣 bez serca...

<Rhunar przykl膮k艂 przy ci臋偶ko rannej krasnoludce i po艂o偶y艂 艣wiec膮c膮 kule na jej piersi, tu偶 przy sercu. U艣miechn膮艂 si臋 mimo paskudnej sytuacji. >

-Pani , pilnuj prosz臋 tej kuli ciep艂a, to nasze 偶ycie. Je艣li zga艣nie, wszyscy tu zginiemy.

<Kowal run okry艂 krasnoludzk膮 dziewczyn臋 dodatkowym kocem po czym stan膮艂 szeroko obok Ingwara roz艣wietlaj膮c sw贸j m艂ot przypominaj膮cy kostur. Obok Magnusa stan膮艂 艣lepy kap艂an ze swoim dwur臋cznym kijem. Frank natomiast rozp艂yn膮艂 si臋 w zadymce i stracili艣cie go z oczu chocia偶 sta艂 tutaj jeszcze przed chwil膮. D藕wi臋k ocieraj膮cej si臋 stali o drewno zbli偶a艂 si臋 coraz szybciej i g艂o艣niej. Magnus pospiesznie podpali艂 ziemi臋 i kamienie kilka krok贸w przed krasnoludami a potem zacz膮艂 formowa膰 co艣 na kszta艂t ognistego wiru. W drugiej linii obro艅c贸w Kurt , Tir i Viktor, Koko oraz Morte szykowali si臋 na nadchodz膮cego wroga. Viktor uszykowa艂 nabite pistolety, dwa trzyma艂 w d艂oniach , dwa kolejne czeka艂y za pasem. Tir m贸g艂 walczy膰 tylko mieczem wi臋c nie mia艂 teraz wielkiego pola do popisu. Podobnie zwalisty Koko walcz膮cy morgensternem. Morte wyci膮gn膮艂 spod p艂aszcza kusz臋 i pospiesznie j膮 na艂adowa艂. Kurt zastanawia艂 si臋 chwil臋 nad u偶yciem swojego wielolufowego pistoletu ale koniec ko艅c贸w zosta艂 przy pi臋knym z臋batym dwur臋cznym mieczu. Temperatura mimo kuli ciep艂a Rhunara spad艂a poni偶ej zera a zacinaj膮cy 艣nieg i l贸d nie topnia艂. Wreszcie z zadymki wy艂oni艂o si臋 藕r贸d艂o ha艂asu. Drewniana platforma nabijana kolcami, stalowymi ostrzami i z臋bami zwierz膮t gna艂a na krasnoludy nap臋dzana si艂膮 mi臋艣ni paskudnych snotling贸w tocz膮cych pian臋 z pyska. Ma艂e skurwiele peda艂owa艂y i kr臋ci艂y korbami na z艂amanie karku. Krasnoludy ju偶 widzia艂y jak zielone ustrojstwo przebije si臋 przez nich chocia偶by samym ci臋偶arem. Na szcz臋艣cie dla obro艅c贸w Magnus by艂 na posterunku. Gdy platforma przeje偶d偶a艂a przez p艂on膮c膮 ziemi臋, ognista tr膮ba powietrzna wytworzona przez czarodzieja uderzy艂a w machin臋 zatrzymuj膮c j膮 , podpalaj膮c i kawa艂ek po kawa艂ku rozdzieraj膮c na p艂on膮ce drzazgi. Snotlingi nap臋dzaj膮ce machin臋 zgin臋艂y w mgnieniu oka zamienione w skwiercz膮ce skwarki. Z platformy zosta艂y tylko p艂on膮ce belki i metalowe elementy. Zaraz za platform膮 run臋艂y przez ogie艅 pomalowane na bia艂o orki ze w艣ciek艂o艣ci膮 w oczach gna艂y na was nie zwa偶aj膮c na p艂omienie. Jednak i ich Magnusowe ogniste tornado powstrzyma艂o przez jaki艣 czas. Kolejno szalone orki by艂y porywane przez wir i palone 偶ywcem w powietrzu. Nie krzycza艂y z b贸lu tak jakby go nie odczuwa艂y albo nie wiedzia艂y co si臋 z nimi dzieje. Pierwszy, drugi, trzeci, pi膮ty, dziesi膮ty, trzynasty...Magnusowy czar poch艂ania艂 zielonosk贸rych szale艅c贸w a偶 ognisty wir sta艂 si臋 dla czarodzieja zbyt ci臋偶ki i zacz膮艂 偶y膰 w艂asnym 偶yciem cofaj膮c si臋 wprost na krasnoludy. Czarodziej by艂 jednak na to gotowy hamuj膮c w艂asn膮 moc膮 ognisty 偶ywio艂 aby go w ostateczno艣ci wygasi膰. Wtedy nast膮pi艂 ten krytyczny moment w kt贸rym dwie linie "woj贸w" musia艂y przez dos艂ownie kilka chwil zatrzyma膰 wroga zanim czary wspomagaj膮ce zadzia艂aj膮. Krasnoludy sta艂y ciasno mimo i偶 ka偶dy z nich mia艂 bro艅 dwur臋czn膮, nie mogli sobie pozwoli膰 aby zielona banda zmiot艂a ich mas膮. Ciasny szyk wymaga艂 wielkiego zgrania i wyczucia aby nie uderze膰 lub zrani膰 swojego ziomka. Pierwsze uderzenia spad艂y na orki i chocia偶 dwur臋czne topory i m艂ot uderza艂y z wielk膮 si艂膮 to akurat najs艂abszy w t臋偶y藕nie fizycznej Rhunar jako jedyny powali艂 swojego orka jednym ciosem 艂ami膮c mu mostek i 偶ebra. Reszta krasnolud贸w chocia偶 zada艂a powa偶ne rany nie po艂o偶y艂a ork贸w od razu jednak unikaj膮c odwetu zielonosk贸rych wykorzysta艂a swoj膮 drug膮 szans臋 i doko艅czy艂a pierwszych atakuj膮cych ich ork贸w. Kowal run jednak szybko zap艂aci艂 za swoje szcze艣cie, nieszcz臋艣ciem. Kolejny ork dopad艂 do niego zanim jeszcze pierwszy zdo艂a艂 pa艣膰 na gleb臋. Zaskoczony Rhunar nie zdo艂a艂 cofn膮膰 r臋ki i toporny r臋bak rozora艂 lewe rami臋 krasnoluda. Pierwsza krew zosta艂a przelana. Bro艅 marz艂a od przekl臋tej zamieci i mrozu. Mimo wielkiego kunsztu walki krasnoludy nie mia艂y lekko. Rhunar z powodu rany wypu艣ci艂 bro艅 z r膮k, Kargun pr贸bowa艂 zdj膮膰 zielonego z kowala toporem ale ju偶 nast臋pny oras szarpa艂 siwego krasnoluda, Tak samo Ingwara i Ingrid. Kurt nie m贸g艂 si臋gn膮膰 mieczem i dopiero dwa strza艂y z pistolet贸w Viktora ocali艂y sk贸r臋 krasnoluda. Pierwsza kula chybi艂a ,za to druga wpad艂a w oko orczego wojownika i rozpru艂a mu czaszk臋 zostawiaj膮c dziur臋 wielko艣ci pi臋艣ci. 艁owca czarownic zatkn膮艂 pistolety za pas i doby艂 kolejnych dw贸ch wcze艣niej na艂adowanych. Podekscytowany i przestraszony Ecoliono sta艂 z kijem gotowym do uderzenie, jednak kap艂an zdawa艂 sobie spraw臋, 偶e je艣li orki przejd膮 przez obro艅c贸w z przodu to pozostanie mu ju偶 tylko modlitwa do Morra. To by艂a ta chwila kiedy Magnus zamar艂 jak s艂up i tajemnicza energia tchn臋艂a w walcz膮cych po stronie czarodzieja odwag臋 i nieziemsk膮 pr臋dko艣膰 pos艂ugiwania si臋 broni膮. Momentalnie przebieg walki si臋 zmieni艂. Orki naciera艂y jeden po drugim tylko po to aby spotka膰 sw贸j koniec pod krasnoludzk膮 stal膮. Prawie ka偶dy cios wroga zosta艂 sparowany, a potem nadchodzi艂a krwawa lub 艣miertelna kontra. To co si臋 teraz dzia艂o to nie by艂a bitwa to by艂a rze藕. 艢migaj膮ce w powietrzu dwur臋czne bronie krasnolud贸w nie oszcz臋dza艂y nikogo. Kilku zaledwie szcz臋艣liwcom spo艣r贸d nacieraj膮cych zielonosk贸rych uda艂o si臋 zada膰 skuteczne ciosy ale 偶aden z nich nie by艂 艣miertelny. Kargun i Ingwar otrzymali kilka dra艣ni臋c w korpus , rany by艂y ledwo widoczne a co dopiero odczuwalne. Ingrid otrzyma艂a mocniejsze uderzenie w praw膮 r臋k臋 i troch臋 skrwawi艂a ,nie wp艂yn臋艂o to jednak na waleczno艣膰 krasnoludki. Co pi膮ty ork umiera艂 od razu, reszta dopiero po drugim, trzecim lub czwartym uderzeniu. Druga linia mo偶na powiedzie膰, 偶e si臋 nudzi艂a a krasnoludy odwala艂y ca艂膮 brudn膮 robot臋. Od czasu do czasu Viktor odstrzeliwa艂 co twardszego orka, kt贸ry nie chcia艂 zdechn膮膰 od krasnoludzkiej stali. Tir, Koko, Morte i Kurt po prostu czuwali pilnuj膮c tylko aby krasnoludy nie zosta艂y zepchni臋te w ty艂. Frank siedzia艂 gdzie艣 w szalej膮cej zamieci i wypatrywa艂 zar贸wno Herszta jak i szamana ork贸w. Czasem chcia艂 si臋 poderwa膰 do walki my艣l膮c ,偶e to ju偶 ten ale nie. Zimno , 艣nieg i l贸d jednak dokucza艂 straszliwie. Pojawi艂 si臋 tak偶e nowy problem, cia艂a ork贸w chc膮c nie chc膮c padaj膮c ci膮gle w tych samych miejscach usypywa艂y kopiec na kt贸rym walczy艂o si臋 coraz trudniej. W pewnej chwili nast膮pi艂a bardzo kr贸tka przerwa w walce. Jak si臋 okaza艂o wszystkie pomalowane orki zgin臋艂y i teraz naciera艂a kolejna fala, mniej dzika, bardziej zdyscyplinowana,opancerzona i zmy艣lna. Zgrzyt metalu, iskry i porykiwania nios艂y si臋 w艣r贸d zamieci zielony trup 艣cieli艂 si臋 g臋sto jednak walka sta艂a si臋 trudniejsza. Viktor musia艂 strzela膰 z pistolet贸w ju偶 co chwil臋, tak samo Morte z kuszy. R臋ce i nogi marz艂y od stania w jednym miejscu. Koko ,Tir i Kurt zapierali krasnoludy aby nie zosta艂y powalone wci膮偶 nacieraj膮c膮 mas膮 zielo艅c贸w. Ecoliono nie by艂 ju偶 czarnym lecz bia艂y kap艂anem, ca艂a jego szata pokryta by艂a zmarzni臋tym ci臋偶kim 艣niegiem a Morryta dygota艂 z zimna. Magnus podobnie zamieni艂 si臋 w 艣niegowego ba艂wana, on jednak si臋 nie porusza艂, jakby sta艂 tu ju偶 od zesz艂ej zimy. Elise os艂ania艂a od 艣niegu i mrozu ci臋偶ko rann膮 Ast臋 trzymaj膮c膮 艣wiec膮c膮 ciep艂膮 kul臋 mistrza run. Frankowi uda艂o si臋 wspi膮膰 na zniszczony dach magazynu i drepta艂 w te i w tamte aby odegna膰 od siebie mr贸z. To by艂 ten moment kiedy obrona zacz臋艂a si臋 sypa膰.
Najpierw jeden z orczych oficer贸w w艣ciekle ale i bardzo precyzyjnie zaatakowa艂 Ingwara wybijaj膮c si臋 wysoko i ca艂ym ci臋偶arem i impetem run膮艂 na krasnoluda. Przebijaj膮c si臋 przez blok obro艅cy zieloniec trzasn膮艂 Ingwara prosto w 艣rodek 艂ba jakby chcia艂 go rozp艂ata膰 na dwoje. Krew hlusn臋艂a z rany wylewaj膮c si臋 na zewn膮trz i do wewn膮trz ingwarowego he艂mu. Krasnolud zatoczy艂 si臋 pr贸buj膮c odzyska膰 r贸wnowag臋 wychodz膮c z szyku. Viktor wypali艂 z obu luf do orkowego oficera , Morte poprawi艂 z kuszy ale to wci膮偶 by艂o za ma艂o. Ingrid, Kargun i Runar musieli sami trzyma膰 pierwsz膮 lini臋 bez mo偶liwo艣ci pomocy Ingwarowi. Orczy oficer ok艂ada艂 krasnoluda po 艂bie i chocia偶 r臋bak nie zadawa艂 kolejnych krytycznych ran to 艂eb Ingwara by艂 jak dzwon , trz膮s艂 si臋 hucza艂 i nic nie wygl膮da艂o tak jak powinno. Szybko sta艂o si臋 jasne, 偶e to nie Ingwar by艂 celem orczego oficera tylko Magnus. Zielo艅ce musia艂y si臋 domy艣li膰 co i jak jest rozgrywane. "Szaman Magnus" musia艂 by膰 zabity jak najszybciej. W ostatniej chwil Kurt ledwo dopad艂 do orka ok艂adaj膮cego Ingwara i dwoma szerokimi ci臋ciami z臋batym mieczem dwur臋cznym, rozora艂 plecy 艣mia艂ego wroga rozchlapuj膮c mas臋 juchy. Orczy oficer upad艂 tu偶 pod stopami Magnusa. To jednak nie by艂 koniec k艂opot贸w. Szyk p臋ka艂, orki dopad艂y do wozu i pchaj膮c ze wszystkich si艂 przewr贸ci艂y go na bok i zacz臋艂y w艂azi膰 po nim omijaj膮c walcz膮ce krasnoludy. Najgorsze jednak z tego wszystkiego nadlatywa艂o z powietrza. Ciosany kamulec wylecia艂 z zamieci i 艂upn膮艂 w mistrza run powalaj膮c go na 艣nieg i wytr膮caj膮c mu bro艅 z r臋ki. M艂ot runiarza zgas艂. Praw臋 rami臋 krasnoluda wygl膮da艂o teraz na przemieszczone i zgruchotane a krasnolud wy艂 z b贸lu przekrzykuj膮c wiatr. Kargun i Ingrid starali si臋 utrzyma膰 jeszcze przez chwil臋 szyk bior膮c ca艂y impet wroga na siebie, wspomagani strza艂ami Viktora i Morte. Kurt pospiesznie zaj膮艂 miejsce kowala run w pierwszym szeregu, Ingwar odzyska艂 zmys艂y ale by艂o ju偶 za p贸藕no. Orki w艂a偶膮c sobie na plecy pokonywa艂y powalony w贸z bez wi臋kszych problem贸w. Teraz dopiero walka zacz臋艂a si臋 na powa偶nie i musia艂 walczy膰 ka偶dy kto chcia艂 prze偶y膰. Gdzie艣 przez zacinaj膮cy 艣nieg Frank wreszcie dojrza艂 to czego szuka艂...chyba. Je艣li oczy schowanego w cieniu m贸wi艂y prawd臋 to szaman obta艅cowywa艂 teraz Herszta oko艂o pi臋膰dziesi臋ciu krok贸w od miejsca starcia. A mo偶e to by艂o osiemdziesi膮t krok贸w? Przez t臋 zawieruch臋 ,艣nieg i zimno, przez kt贸re Frankowi odpad艂a prawie dupa, trudno by艂o stwierdzi膰. Pewnym jednak by艂o, 偶e miedzy ow膮 dw贸jk膮 a Frankiem k艂臋bi艂a si臋 masa zielonosk贸rych.

Z艂y omen

Owe miejsce obrony gdzie podr贸偶nicy chcieli powstrzyma膰 nap贸r wroga sta艂o si臋 teraz 艣mierteln膮 pu艂apk膮. Zielo艅ce wla艂y si臋 w owy zau艂ek i ka偶dy mia艂 teraz r臋ce pe艂ne roboty. Elise pilnuj膮c Asty udawa艂a martw膮 podobnie krasnoludzka c贸ra. Mog艂y zosta膰 zadeptane przez ork贸w ale to by艂o teraz najmniejsze niebezpiecze艅stwo. Poza tym zapanowa艂 chaos, orki by艂y wsz臋dzie wi臋c pozosta艂o tylko jedno, broni膰 Magnusa bo je艣li czarodziej padnie to wszystko b臋dzie sko艅czone. Ingwar zawo艂a艂 wszystkich do formowania ko艂a, nawet 艣lepy Ecoliono by艂 teraz przydatny. Rhunar jako艣 si臋 podni贸s i walczy艂 dalej jednak nie dwur臋cznym a swoim mniejszym runicznym m艂otem. Mimo przewagi liczebnej obro艅cy jako艣 dawali rad臋, blok i atak, blok i atak. Dzi臋ki tej taktyce jako艣 odpierali艣cie hord臋 zyskuj膮c jednak nowe rany. To Koko oberwa艂 w brzuch, po chwili Kurt oberwa艂 w rami臋, Ecoliono r贸wnie偶 zosta艂 zraniony w r臋k臋...Orki obrywa艂y wsz臋dzie gdzie si臋 uda艂o je trafi膰. Ingwar wprawdzie nawo艂ywa艂 do rozwalania im g艂贸w ale w tej sytuacji to nie by艂o takie proste. Wi臋kszo艣膰 waszych atak贸w rani艂a ich 艂apy, nogi i korpusy. Nawet sam Ingwar z rozwalonym czerepem nie bardzo m贸g艂 trafia膰 w g艂owy, mimo wszystko odpierali艣cie zielon膮 zgraj膮 ale nie ich pociski. W jednej chwili Viktor sta艂 i walczy艂 a chwil臋 p贸藕niej porwa艂 go kamulec z katapulty i przycisn膮艂 do 艣ciany. 艁owca czarownic dziwnie si臋 rozp艂aszczy艂 jakby usz艂o z niego powietrze i wypu艣ci艂 bro艅, spu艣ci艂 g艂ow臋, nie nadawa艂 si臋 ju偶 do walki o ile 偶y艂. Jak zatrzyma膰 lec膮ce ska艂y, skoro nawet najwi臋kszy si艂acz tego nie potrafi?Zacz臋li艣cie zadawa膰 sobie to pytanie. Krasnoludy i Kurt sia艂y najwi臋ksze spustoszenie tn膮c, szarpi膮c , rozdzieraj膮c i 艂ami膮c nabite orcze cia艂a. Koko sz艂o nie zgorsza chocia偶 dzia艂a艂 wolniej, Morte i Ecoliono sz艂o ledwo ledwo i prawda by艂a taka, 偶e gdyby nie Tir zion膮cy ogniem niczym smok, oczyszczaj膮cy od czasu do czasu przedpole to ta dw贸jka dawno by poleg艂a. Frank w tym czasie prawie zamarzaj膮c przekrad艂 si臋 do miejsca gdzie szaman ork贸w odprawia艂 rytua艂 na Herszcie. Ukrywaj膮c si臋 za zrujnowan膮 艣cian膮 wys艂annik Hrabiny zacz膮艂 pakowa膰 cienie do g艂owy szamana. Z pocz膮tku bez efektu ale po kolejnej i kolejnej pr贸bie ciemno艣膰 spowi艂a m贸zg orka i ten zastyg艂 w bezruchu jakby zobaczy艂 co艣 strasznego. Lodowaty wiatr ogarn膮艂 cia艂o Franka i nie by艂a to zas艂uga tylko szamana a p臋kni臋cia w osnowie. Frank sta艂 w jednym miejscu o chwil臋 za d艂ugo co przyp艂aci艂 zamarzni臋ciem. Z drugiej jednak strony owe zamarzni臋cie w pewnym sensie uratowa艂o Franka przed r臋bakiem Herszta.
Kolejny kamulec spad艂 na pole walki tym razem dwa metry od ko艂a obro艅c贸w przewracaj膮c kilku wrog贸w i 艂ami膮c jakiego艣 orka w p贸艂 tworz膮c jakby wydeptan膮 艣cie偶k臋 po艣r贸d zbo偶a. Na pewno za ten chybiony strza艂 kto艣 dosta艂 batem po jajach bo kolejny kamulec polecia艂 nadzwyczaj szybko po poprzednim trafiaj膮c tym razem Tira ,kt贸ry akurat zia艂 ogniem. G艂az przewr贸ci艂 cz艂owieka jak bezwoln膮 marionetk臋 zabieraj膮c go kilka metr贸w ze sob膮 a p艂omie艅 z gard艂a wojaka zawin膮艂 si臋 jakby wok贸艂 kamienia i zgas艂. Tir nie rusza艂 si臋... Trudno by艂o stwierdzi膰 podczas walki czy celowniczy katapulty jest geniuszem i wybiera pojedyncze cele czy te偶 po prostu g艂azy nie mog艂y trafi膰 Magnusa stoj膮cego wewn膮trz obronnego kr臋gu za to ich ofiary by艂y ca艂kiem przypadkowe. Brak Tira od razu poczuli obro艅cy. Ecoliono i Morte zostali przygnieceni mas膮 zielonego mi臋sa. Jeden z ork贸w rozr膮ba艂 kij kap艂ana w drzazgi i gdy trzy inne przypiera艂y Morte do 艣niegu, ten jeden z艂apa艂 morryt臋 trzasn膮艂 go z 艂ba w czo艂a a potem rzuci艂 og艂uszonym kap艂anem o oblodzon膮 艣cian臋. Ecoliono kompletnie nie wiedzia艂 co si臋 sta艂o chyba 艣wiat si臋 zawali艂...bo morryta bezwolnie trafi艂 do krainy sn贸w. Kurt dos艂ownie wyszarpa艂 swojego podkomendnego z 艂ap ork贸w, zacie艣ni艂 ko艂o i walczy艂 teraz za trzech. Mimo i偶 by艂 tylko cz艂owiekiem to ze swoim nowym i podejrzanie dobrze wykonanym mieczem dwur臋cznym wojownik zdawa艂 si臋 dor贸wnywa膰 teraz krasnoludom umiej臋tno艣ciami bitewnymi.

Obie strony walczy艂y teraz dos艂ownie fanatycznie. Podr贸偶nicy u艣wiadomili sobie, 偶e ork贸w jest naprawd臋 wielka masa a to oznacza艂o 艣mier膰. Trzeba by艂o zabra膰 jak najwiecej zielo艅c贸w do piek艂a. Nikt nie liczy艂 ju偶 ran i krwotok贸w, kt贸re kolejno dopada艂y ka偶dego. Nie mia艂o znaczenia czy kto艣 mia艂 kolczug臋, szmat臋 z lnu czy stalowe p艂yty. Ci臋偶kie 偶elastwo ork贸w nap臋dzane ich grubymi mi臋sistymi 艂apami pru艂o wszystko gdy tylko si臋ga艂o celu. Ingwar, Rhunar, Kargun, Ingrid, Kurt, Koko, Morte, wszyscy byli ranni, wszyscy krwawili i otrzymywali nowe rany. Gdyby nie czary Magnusa wi臋kszo艣膰 lub wszyscy byli by ju偶 zimnymi trupami. Zielone cia艂a 艣cieli艂y si臋 g臋sto ale ko艅ca jakby nie by艂o wida膰. Bohaterscy obro艅cy nie czuli strachu, przestali te偶 czu膰 b贸l, zimno i zm臋czenie. Te jednak by艂y z nimi ca艂y czas niezauwa偶alnie rosn膮c i opanowuj膮c ich. Podejrzanie d艂ugo nie spad艂 na was 偶aden g艂az..do czasu.

Koniec

Kolejny kamulec run膮艂 niespodzianie z nieba. Tym razem w sam 艣rodek ko艂a, prosto w Magnusa. Czarodziej pr贸bowa艂 si臋 ruszy膰, widzia艂 nadlatuj膮cy pocisk ale nawet nie drgn膮艂 a偶 porwa艂 go g艂az a cia艂o czarodzieja pad艂o przygniecione w 艣niegu jak s艂omiana lalka.Magnus nie rusza艂 si臋, chyba nie 偶y艂, z daleka wygl膮da艂o jakby mia艂 przetr膮cony kark. Momentalnie wszyscy walcz膮cy pozostaj膮cy na nogach poczuli si臋 przygnieceni zm臋czeniem, przera藕liwym zimnem, b贸lem odniesionych ran i strachem przed 艣mierci膮. Na domiar tego orki zaatakowa艂y w艣ciekle i nawet szale艅czy up贸r krasnolud贸w nic nie da艂. Byli zbyt zm臋czeni. Kolejno wszyscy padali na 艣nieg pod naporem ci臋偶aru zielonosk贸rych. Zdawa艂o si臋, 偶e to koniec kiedy niespodzianie wicher usta艂 a dono艣ny ryk roztoczy艂 si臋 po pobojowisku. Orki przesta艂y naciera膰 mrucz膮c i warcz膮c co艣 przez z臋by, szturchaj膮c i przepychaj膮c si臋 nawzajem. Od strony wej艣cia do "zau艂ka" zielo艅ce rozst膮pi艂y si臋 przed Hersztem za kt贸rym kroczy艂 szaman. Herszt ork贸w to skurwiel prawie dwa i p贸艂 metra na na dwa szeroki. Na 艂bie he艂m stalowy z rogami, na szyi stalowy ko艂nierz ,na ciele sk贸rzana zbroja nabijana metalowymi p艂ytkami, w lewej 艂apie glewior臋bak , bro艅 dwur臋czna podobna do drzewcowej ale ca艂a z metalu, w prawej 艂apie miecz a raczej dwumetrowa sztaba metalu szeroka co najmniej na stop臋 z wymalowanym znakiem bia艂ej czaszki zakrywaj膮cym jaki艣 krasnoludzki ryt. Do plec贸w ork ma przytwierdzony sztandar z licznymi czaszkami, zielona szmata z wymalowan膮 bia艂膮 nieludzk膮 czaszka, okute buciory i r臋kawice z z臋bami dope艂niaj膮 strasznego widoku potwora o szarozielonkawej sk贸rze. Paskudna morda z przednimi dolnymi wystaj膮cymi k艂ami co najmniej na dziesi臋膰 cali. W por贸wnaniu do niego szaman to chudzina, wysoka ale ledwo ponad ludzk膮 szeroko艣膰 bestia w ci臋偶kiej szacie ze sk贸r i p艂贸tna obwieszona paciorkami koralikami i ozdobami z ko艣ci palc贸w, uszu i suszonych cz臋艣ci cia艂, opieraj膮ca si臋 na dziwnym grubym kiju z pi贸rkami i k贸艂kami z ko艣ci.


Orki

<Szaman przem贸wi艂 w 艂amanym reikspelu.>

-Walka sto膰...to wasza? <Ork kop艂n膮艂 przed ciebie bry艂臋 lodu a ta przesun臋艂a si臋 w wasz膮 stron臋. Z bliska by艂o wida膰, 偶e to Frank ze zdziwionym wyrazem twarzy. >
- Wielka Szef Gruth B艂yskejocy Czerep rozkaza膰 sto膰. Wy chopcy chaosu ...pokaza膰 jeden...jeden bi膰 pojedynka...pojedynka by膰 dobra my i艣膰...ala bez h贸derloki. Pojedynka by膰 z艂y Wielka Szef bi膰 dwa..trzy...wszystkie...wy pokaza膰 jeden dobra...tera..

<Jaki艣 goblin przebrn膮艂 mi臋dzy nogami Herszta i podskakuj膮c w艣ciekle piszcz膮c wytyka艂 was palcami. Orki zacz臋艂y si臋 pcha膰 do was i warcze膰. Wtedy Wielki ork ze sztandarem jebn膮艂 goblina swoim dziwnym ogromnym mieczem zamieniaj膮c zielo艅ca w krwaw膮, 艣mierdz膮c膮 papk臋 na 艣niegu i rykn膮艂 a reszta si臋 uspokoi艂a. Szaman zn贸w przem贸wi艂.>


-Pokaza膰 jeden...tera...chopce com krew ...Wielka Szef com krew...ala wieca com dobra pojedynka...szybka...bo chopce bi膰


<Klaus>


<Nerwowo doby艂e艣 艂uku i bez celowania wypu艣ci艂e艣 pierwsz膮 strza艂臋. Ta trafi艂a gobli艅skiego je藕d藕ca w twarz i zieloniec osun膮艂 si臋 i spad艂. Obie bestie p臋dzi艂y nadal na ciebie, si臋gn膮艂e艣 po drug膮 strza艂臋 i pos艂a艂e艣 j膮 w oko drugiego goblina. Ten tak偶e skona艂 na miejscu. Jednak potworne wierzchowce gna艂y na ciebie z zamiarem po偶ywienia si臋 wiec spi膮艂e艣 konia i pop臋dzi艂e艣 ile si艂 jak najdalej. Dopiero po d艂u偶szej chwili bestie odpu艣ci艂y po艣cig i zawr贸ci艂y prawdopodobnie aby po偶ywi膰 si臋 swoimi martwymi "nadzorcami". Podjecha艂e艣 do Herszta ork贸w od ty艂u, potem min膮艂e艣 go bokiem i znowu rozszala艂a si臋 艣nie偶yca. Musia艂e艣 go wyprzedzi膰 aby strzela膰 w twarz, napi膮艂e艣 ci臋ciw臋 , wypu艣ci艂e艣 strza艂臋 wr贸g okaza艂 si臋 m膮drzejszy ni偶 s膮dzi艂e艣. Ogromny ork przes艂oni艂 twarz metalow膮 sztab膮 i strza艂a najzwyczajniej zrykoszetowa艂a. Gna艂 teraz na ciebie jak w艣ciek艂y byk rycz膮c. Chcia艂e艣 odjecha膰 i wtedy ko艅 za艂ama艂 si臋 pod tob膮 jakby opu艣ci艂y go wszystkie si艂y. Zrobi艂o si臋 zimno jak cholera, 艂uk przymarz艂 ci do r臋kawicy a na domiar z艂ego ko艅 przygni贸t艂 ci臋 swoim cia艂em. Herszt ork贸w dobieg艂 do ciebie zanim zd膮偶y艂e艣 si臋 wyczo艂ga膰 z pod zwierz臋cia kt贸re w艂a艣nie zosta艂o rozprute na dwoje silnym uderzeniem miecza, miecza, kt贸rego kiedy艣 u偶ywa艂 Iruyh!! Chcia艂e艣 strzeli膰 ale strza艂y zlepi艂 l贸d. chcia艂e艣 wyszarpn膮膰 miecz ale przymarz艂 przy pasie. Pot臋偶ne kopni臋cie orka zala艂o twoj膮 twarz krwi膮 a ty odp艂yn膮艂e艣 do krainy kr贸lowej 艣niegu. Przynajmniej nikt nie powie, 偶e nie pr贸bowa艂e艣...>


<Klaus, Elbereth,Tellan>

<Kiedy Tellan z pomoc膮 Elbereth dowlok艂a si臋 do drzew chwil臋 p贸藕niej us艂ysza艂y szuranie na 艣niegu. Obie poddenerwowane wyczekiwa艂y kolejnego ataku ale g艂os elfa uspokoi艂 je.>

-To ja...Beltherion...

<Elf wszed艂 miedzy drzewa targaj膮c po 艣niegu zakrwawionego Klausa, kt贸ry albo mia艂 majaki albo co艣 mu si臋 艣ni艂o bo wierzga艂 jako艣 chaotycznie. >

-To chyba tw贸j druh ...a teraz m贸w. Gdzie jest Elbereth. Widzia艂em jak zmienia si臋 w p艂omie艅, przebrn臋艂a przez pole a potem ty po偶ar艂a艣 p艂omie艅. Gdzie jest Elbereth gadaj! I lepiej m贸w prawd臋.

<Zmarzni臋ty elf wygl膮da艂 ca艂kiem zdrowo poza przezroczyst膮 g臋b膮 z powodu mutacji. Niespodzianie Beltherion si臋 spi膮艂 i nas艂uchiwa艂. Da艂o si臋 s艂ysze膰 kilka par raczej ci臋偶kich krok贸w na 艣niegu z r贸偶nych stron.>

_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Warmlotek
Mod Czarnej Biblioteki
Mod Czarnej Biblioteki


Do潮czy: 11 Cze 2010
Posty: 1443
Sk眃: Pu艂awy

PostWys砤ny: Czw Wrz 04, 2014 23:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Popatrzy艂em na Ingrid spokojnie gdy stan臋艂a obok mnie

" Jednak zrozumia艂a powag臋 sytuacji..."

Przenios艂em wzrok przed siebie ws艂uchuj膮c si臋 w b臋bny i rzek艂em cicho

- Optymistka... serca to mam za wiele i to jest m贸j problem...

Zacisn膮艂em wargi mocniej i rzek艂em gdy Rhunar zaj膮艂 miejsce u mojego drugiego boku

- Czuj臋 si臋 dumny stoj膮c tutaj z wami i szcz臋艣liwy bez r贸偶nicy jaki koniec nam pisany. Takiemu wyzwaniu jeszcze nie stawali艣my naprzeciw, w garstk臋 b臋dziemy walczy膰 przeciw armii...

Czujac narastaj膮ce zimno krzykn膮艂em

- Gotuj bro艅! Zaczyna si臋!

I si臋 zacz臋艂o...

Wyjecha艂a jaka艣 dziwna machina zielo艅c贸w, jednak Mangus sprawi艂 si臋 nale偶ycie i po chwili by艂o po niej wspomnienie...

Spogl膮da艂em zimnym niewzruszonym wzrokiem jak snotlingi topi膮 si臋 a nast臋pnie po nich pierwsza fala ork贸w.

Orki nawet nie j臋kn臋艂y... teraz moi towarzysze zrozumieli i zobaczyli na w艂asne oczy o co mi chodzi艂o gdy opowida艂em o orkach.
Chocia偶 ci kt贸rzy nie mieli z nimi styczno艣ci do tej pory.

Gdy czar Mangusa wygas艂 napar艂a na nas fala ork贸w, jeszcze nie rozgrzani niezbyt g艂adko po艂o偶yli艣my pierwszych zielo艅c贸w.

Nast臋pnie poczu艂em to... t膮... moc... wype艂ni艂a mnie po brzegi, czu艂em si臋 pot臋偶ny, silny i niepowstrzymany.

Pracowa艂em toporem 偶wawo, ci膮艂em, r膮ba艂em, parowa艂em i sprawia艂o mi to rado艣膰.

Trup 艣cieli艂 si臋 g臋sto, wszedzie fruwa艂y od艂amki czaszek, odci臋te ko艅czyny. Kawa艂ek jelita przyklei艂 si臋 do mojego topora i za cholere nie chcia艂 spa艣膰 ale to tylko u艣wiadamia艂o orkom co z nimi b臋dzie gdy podejd膮 w m贸j zasi臋g. Top贸r ju偶 nawet nie b艂yszcza艂 by艂 tak g臋sto oblepiony posok膮 pokonanych.

K艂adli艣my je dziesiatkami pierwsza linia pewnie si臋 trzyma艂a, morze posoki pokrywa艂o nas jak i grunt pod naszymi nogami.

Po jakim艣 nieokre艣lonym czasie g贸ra trup贸w zrobi艂a sie ju偶 stroma, ale to tylko lepiej bo ci臋偶ej by艂o podej艣膰 orkom do nas i wykorzysta膰 przewag臋 liczebn膮.

Liczy艂em w duszy i my艣lach 偶e Frank podo艂a zadaniu gdy偶 tak naprawde bardzo wiele od niego zale偶a艂o.
Je偶eli mu si臋 nie uda my najpewniej tak偶e polegniemy.

Nagle nap贸r zmala艂 a po chwili usta艂...

By艂 czas by zlapa膰 oddech rozejrze膰 si臋.

Do tej chwili wszystko uk艂ada艂o si臋 po naszej my艣li...

Sapn膮艂em ci臋偶ko i rozprostowa艂em lekko zdr臋twia艂em palce d艂oni oraz otar艂em r臋kawice z krwi.

Us艂ysza艂em zgrzyt metalu tak znajomy

- Oho... Teraz zacznie si臋 prawdziwa walka.

Po chwili elitarne oddzia艂y ork贸w zaatakowa艂y nas i wszystko rozpocz臋艂o si臋 na nowo.

Druga linia musia艂a w ko艅cu do艂膮czy膰 do walki, strzelali, k艂uli, zapierali nas by masa nie zepchn臋艂a nas i linia si臋 nie z艂ama艂a.

Jednak dalej orki nie by艂y w stanie si臋 przedrze膰.

Nagl臋 zauwa偶ylem kszta艂t niczym cie艅 lec膮cy nad moj膮 g艂ow膮, odruchowo zas艂oni艂em si臋 jednak blok nie wytrzyma艂.

Poczy艂em posok臋 sp艂ywaj膮ca mi o g臋bie i zamroczy艂o mnie, nic nie widzia艂em przez dlu偶sza chwile a czu艂em tylko odleg艂e uderzenia.

Cofna艂em si臋... nagl臋 uderzenia usta艂y i doszed艂em do siebie po d艂u偶szej chwili otrzasajac si臋...

Orki zd膮rzy艂y powali膰 w贸z i wykorzysta膰 go by z艂ama膰 nasz膮 linie.

Chcia艂em wycofa膰 nas o par臋 krok贸w jednak Mangus nie m贸g艂 si臋 poruszy膰.

Jednak uda艂o nam si臋 zatrzyma膰 mimo to nap贸r ork贸w...

Najgorsze nadesz艂o chwile potem na co recepty nie mia艂em ani nie przewidzia艂em...

Katapulta...

Glazy zacz臋艂y spada膰 regularnie, wr贸偶y艂o to jedno rych艂y nasz kres...

Widzia艂em jak g艂az mia偶d偶y Rhunara a ten mimo to si臋 podnosi... jeszcze...

Zacz臋艂o si臋 zamieszanie linia p臋k艂a i grozi艂o nam 偶e ka偶dy b臋dzie walczy艂 w odosobnieniu co znaczy艂o smier膰.

Szybki rozkaz i utworzyli艣my ko艂o wok贸艂 czarodzieja.

Obrona sta艂a si臋 stabilna i znowu rozlewali si臋 po nas jak woda o klif.

Kolejne g艂azy jednak zmiot艂y Viktora a nast臋pnie Tira

Z ka偶ym ubywaj膮cym kompanem walka stawa艂a si臋 coraz bardziej za偶arta. Nasze szeregi topnia艂y.

Dawa艂em z siebie wszystko, a nawet wi臋cej by ich powstrzyma膰.

Jednak gdy g艂a偶 zmia偶d偶y艂 Mangusa wszystko posz艂o w cholere.

Poczu艂em jakbym mia艂 trzysta lat...

R臋ce jak z o艂owiu, serce uderzaj膮ce jak sza艂one, moje ataki i obrony zdecydowanie nie mia艂y tej szybko艣ci przez zm臋czenie...

W ko艅cu od jakiego czasu walczyli艣my? jak intensywnie? Ile ich po艂o偶yli艣my...

Ta walka mog艂aby by膰 zapisana w anna艂ach...

Ramiona i d艂onie odmawia艂y pos艂usze艅stwa powoli nap臋dzane ju偶 nieugi臋t膮 si艂膮 woli i nienawi艣ci膮 do przeciwnika.

Orki powoli zacze艂y nas spycha膰 i kwesti膮 czasu by艂o a偶 nas wybij膮 do nogi...

Jednak planowa艂em pos艂a膰 ich jak najwi臋cej ze sob膮... nie rezygnowa艂em... ba wr臋cz walczy艂em z wi臋ksz膮 zaci臋to艣cia.

Nag艂e orki przerwa艂y rozbi艂em czerep ostatniemu i da艂y spok贸j cofne艂y si臋.

Nie mia艂em sily drgn膮c i ruszy膰 za nimi...

Przesta艂y walczy膰 i porykiwa艂y.

Patrzy艂em si臋 z zaciekawieniem mocno dysz膮c.

Wtedy zrozumia艂em wyszed艂 szaman z wodzem.

A za nimi... zlodowacia艂y...Frank...

" A jednak nie da艂 rady...'

Pokr臋ci艂em lekko g艂ow膮 ze smutkiem.

- Aye, nasz...

Gdy wyszli z ofert膮 spojrza艂em po przyjacio艂ach i ocenia艂em ich stany

Spojrza艂em na Ingrid i pokr臋ci艂em przecz膮co g艂ow膮...
Spojrza艂em na karguna i pokr臋ci艂em przecz膮co g艂ow膮...
Spojrza艂em na najemnik贸w i pokr臋ci艂em przecz膮co g艂ow膮...

Spojrza艂em na Kurta i rzek艂em

- Albo ty albo ja...

Zdj膮艂em he艂m i przetar艂em zalan膮 krwi膮 g艂owe, krzywi膮c si臋 lekko widz膮c rozdarty he艂m.

Da艂em chwil臋 Kurtowi by mia艂 czas na rozwa偶enie swojego stanu.

Teraz ju偶 nie o dum臋 si臋 rozchodzi艂o czy ch臋c wykazania si臋 tylko kto jest mniej ranny i ma wi臋cej si艂 by stan膮膰 naprzeciw wodza.

Ten kto si臋 tego podejmie bierze na barki brzemi臋 za 偶ycia ca艂ej dru偶yny/

A walka by艂a wyczerpuj膮ca do tej pory i to mocno, ci臋偶ej ranni mieli mniejsze szanse.

Je偶eli Kurt nie stwierdzi艂 偶e czuj臋 si臋 na si艂ach by stan膮膰 przeciw temu bydl臋ciu... i nie wyzwa艂 go.

Wychodz臋 i staj臋 naprzeciw orczego wodza.

- Ze mn膮 walczy膰 b臋dziesz...orcze 艣cierwo...

Biore porz膮dny 艂yk z buk艂aka i rzucam go Kargunowi.
_________________
#Sesja Przyjaciel czy Wr贸g? ==> Ingwar Ingersson, krasnolud
#Ci臋偶kie jest 偶ycie na morzu==>Hektor Lombard, cz艂owiek
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Wy秝ietl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez mo縧iwo禼i zmiany post體 lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wr贸g? Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 41, 42, 43  Nast阷ny
Strona 11 z 43

 
Skocz do:  
Nie mo縠sz pisa nowych temat體
Nie mo縠sz odpowiada w tematach
Nie mo縠sz zmienia swoich post體
Nie mo縠sz usuwa swoich post體
Nie mo縠sz g硂sowa w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group