Wys³any: Wto Lip 15, 2008 10:26 Temat postu: I tak oto...
1 Sigmarzeit 2521 roku,
Na dniach kończy się batalia z Wielkim Nekromantą, którego czcigodny nasz władca, Karl Franz II rozgromił udowadniając swoją boskość i moc, utwierdzając nas w przekonaniu iż Imperium trwać będzie bo wsze czasy.
Dzisiaj nasz oświecony władca, elektor Friedrich von Hergig, powrócił ze zwycięskiej bitwy. Wraz z nim pojawiła się cała jego swita, łupy i jeńcy.
Oczywiście pan nasz jechał na czele, tuż przy nim jednakże pojawiali się kolejni dworzanie, lordowie, ambasadorzy i wszystkie "wyższe sfery", które wiekszość swojego życia spędziły na balach i bankietach u pana. To gorszące, co oni tam wyprawiają, ale nie nam, a Bogom będą się później spowiadać...
Kuchta raz mi opowiadał, co dzieje się na dworze ukochanego naszego, choć sędziwego Pana. Zdrady, intrygi, orgie, skrytobójstwa i wszystko to, co napawa mnie obrzydzeniem, jest na porządku dziennym. Sigmarze, widzisz to, a nie interweniujesz, chroń proszę czcigodnego Friedricha von Hergig, bo on niewinny, a wszyscy jego fałszywi przyjaciele tylko dybają na jego życie.
Muszę to wszystko spisać, by wiedzieli potomni jak wyglądało nasze życie i kto odpowiedzialny był za jaki czyn.
Także, by nie zapomnieć o nikim, tuż za Elektorem pojawił się...
_________________ The Emperor is weak, Undead shall rise...
Ivan Ostapovicz, którego spektakularne bitwy na zawsze zapisały się w kartach Hochlandu. Na dumnym, czarnym koniu jechał wyprostowany jeździec szczęśliwy, iż kampania, w której brał udział, odniosła sukces.
Mężczyzna w średnim wieku, z czarnymi jak noc włosami kasłał od czasu do czasu. Każdy na dworze wiedział, iż pan Ostapovicz miewa problemy z płucami.
Im bliżej pałacu Księcia - Elektora tym mina tego doskonałego wojskowego stawała się coraz bardziej posępna. Czyżby nie cieszył się z powrotu do domu? Czyżby nie był szczęśliwy u boku swego pana?
Ci, którzy znają go lepiej, wiedzą doskonale, iż jego nastrój polepsza się kiedy bierze udział w wyprawie militarnej. Jego postawa sugeruje, że przeżył wiele potyczek wojskowych.
Na prostym mundurze widnieje herb Hochlandu oraz herb jego rodu, jedyną drogą ozdobą były drogie kamienie na lewej oraz prawej rękawicy. Wojskowy miał sobie za nic próżne ozdóbki, które tylko ogłupiają ludzi. Niekiedy na przyjęciu, kiedy wypije zbyt wiele wina, śmieje się z mężczyzn, którzy są wystrojeni lepiej od swych partnerek.
Oczywiście, następnego dnia Ivan przeprasza tych, których obraził, każdy wie, iż na trzeźwo Ostapovicz to spokojny człek. _________________ #Sesja Przyjaciel czy wróg? - Frank albo Fred
Konrad von Uberleb jadący wśród elity arystokracji. Znalazł się tam na wyraźne polecenie lorda który chwilowo go utrzymywał. Sam chętniej konwersowałby teraz z kimś inteligentniejszym... najlepiej gdyby była to kobieta.
Kiedy przejeżdżają wśród wiwatujących tłumów wygląda jakby Konrad był w swoim żywiole: kiwa głową co piękniejszym mieszczankom, mruga okiem niektórym dzieciom. Na jego ustach jednak zawsze widnieje zagadkowy uśmiech.
Chodzą plotki jakoby w jego żyłach krążyła domieszka elfiej krwi, że tylko szlachetni Asurowie mogą poruszać się z taką dumą i elegancją zarazem. Długie, rozpuszczone bląd włosy zdają się potwierdzać pogłoski.
Prawdą jest jednak niezbitą że jest jedną z bardziej światłych osób na dworze. Często widuje się go prawiącego godzinami z uczonymi, nieraz wprawiającego rozmówców w zdumienie.
Teraz był jednak uwiązany do Ottona von Vilenburg i pojedynków w jego sprawie - trzeba wszak za coś żyć. _________________ Lily et Pique: Orderic du Limont
Wśród elity arystokracji jedzie kareta z hebanowego drewna ze złotymi zdobieniami. Na drzwiczkach widnieje herb rodowy...śnieżnobiała lilia otoczona złotym listowiem. Zaprzęgnięta jest w dwa kare rumaki.
Zasłonki odchylają się i przez okienko wygląda kobieta...Markiza Christina de Valois...bogata dziedziczka jednego z bretońskich rodów. Znana z niezwykle bujnego życia towarzyskiego i gruntownego wykształcenia, co nie jest częste wśród kobiet. Ma upudrowane na biało włosy, według najnowszej mody i ubrana w bogato zdobioną suknię w kolorze jasnego złota
Rozgląda się zaciekawiona po okolicy. Wiadomo, że dołączyła do orszaku ze względu na zaproszenie jakie otrzymała od Elektora. _________________ Poeta to ktoś, kto pragnie w jasny dzień pokazać światło księżyca
Ostatnio zmieniony przez Ariena dnia Czw Lip 24, 2008 23:15, w ca³o¶ci zmieniany 3 razy
Nataniel Krebs von Esk wyjechał na spotkanie powracającej świcie. Jako majordomus i opiekun Pałacu Elektorskiego, uroczyście oddał symboliczny klucz do bramy powracającemu właścicielowi. Na twarzy szlachcica, oprócz szczerego uśmiechu widać zadowolenie i dumę.
Ten filigranowy, inteligentny osobnik cieszy się dużym poważaniem, a na całym dworze znany jest z niezwykłej dokładności i profesjonalnego podejścia do swojej odpowiedzialnej funkcji. Na pozór poważny i chorobliwie pedantyczny, jest duszą towarzystwa, a jego ballad nie powstydziłby się niejeden trubadur.
Odziany w czarny kaftan ze srebrnymi guzikami, ze szpadą u boku, kłania się przybyłym. _________________ Zrobię to szybko, cicho i bezboleśnie...
Do³±czy³: 17 Sie 2006 Posty: 1751 Sk±d: z nienacka :D
Wys³any: Czw Lip 24, 2008 23:42 Temat postu:
W środku orszaku Elektora jedzie na czarnym koniu pewien dziwny jegomość. Od pozostałych wyróżnia go dość drobna sylwetka, ciemniejsza karnacja skóry oraz bogato zdobiona złoto-czarna zbroja, zdecydowanie nie wykona w Imperium.. nic dziwnego skoro ten szlachcic pochodzi z Nipponu.
Zapytacie co Nippończyk robi na dworze Friedricha von Hergig? Odpowiedź jest prosta: jest ambasadorem i osobistym doradcą Księcia Elektora w sprawach dyplomatycznych. Znany jest ze swojej solidności i dokładności w pracy, wszyscy doceniają jego talent dyplomatyczny, pewność siebie i co najważniejsze skuteczność. Dziwi ich jedynie jego pasja: nałogowo kolekcjonuje broń - najchętniej egzotyczną - ale przecież każdy szlachcic ma jakieś drogie hobby...
Yamura Yu Tohei, bo tak brzmi imię tego człowieka, jest promiennie uśmiechnięty. Nic dziwnego przecież w końcu wracają z tej nudnej wyprawy, nareszcie będzie mógł zdjąć tą ciasną i niewygodną pokazową zbroją - najdroższy eksponat jego kolekcji - oraz wrócić do wygodnego życia dworskiego, które pomimo tych wszystkich nudnych intryg jest zdecydowanie lepsze od wojaczki. _________________ #Wichry Północy, Kazdin
#Ciężkie jest życie na morzu, Miguel Rodriguez de Gillera
W tłumie przybywających za elektorem podąża trójka elfów na białych koniach. Wzrok kobiet padł na jadącego po środku srebrnowłosego elfa o lazurowych oczach, lśniących niczym morze. Ubrany jest w czerwony płaszcz który okrywa bogato zdobioną czerwoną łuskową zbroję
Elf jednak zdaje się nie zauważać gapiących się na niego niewiast, podziwiając architekturę pałacu i budynków znajdujących się w jego pobliżu. Wydaje się on być zamyślony, jakby "pływał w obłokach".
Oto na dwór przybył Lord Aegnor Táralóm Nihmedu, wysłannik Białej Wieży Hoetha z krainy Saphery _________________ #sesja Miasto: Dante Cavenaghi
#sesja Wichry Północy: Kain
Kobiet potrafiących służyć za materac jest wiele na tym naszym nie najweselszym ze światów. Ale znalezienie dowcipnie czy roztropnie gadającego materaca nie jest już takie proste
Niedaleko elektora... ale nie tak blisko, jak arystokraci, jedzie na śnieżnobiałej klaczy młody, ciemnowłosy mężczyzna o roześmianej twarzy witający niewiasty i co rusz przygrywający na lutni wesołe melodie.
Adam z Nuln... Mistrz Adam z Nuln nosi się w żółto-czerwonych kolorach, przykuwających uwagę otoczenia. Nieodłącznym elementem jego ubioru jest kapelusz z ozdobnym piórem, który zdejmuje witając się z damami dworu.
Każdy już wie, że Adam z Nuln zasługuje na miano mistrza. Mistrza pieśni i muzyki... nie raz i nie dwa, topił zimne serca dam pięknymi balladami i zabawiał dworzan wesołymi przygrywkami.
Pojawił się na dworze ledwie pół roku temu, a już zjednał sobie otoczenie elektora. _________________ #Przyjaciel czy Wróg => Alex Zir, człowiek, magister alchemik.
#Przekleństwo Wzgórz Hager => Brokk Imrakson, krasnolud
#Sylvania - Ziemia Przeklętych => Gerhard, człowiek
#Lily et Pique - Blaise Cillianmour, szlachcic
Nieco przed karocą M'lady Valois jechało na karych koniach dwoje mężów. Jeden odziany w zbrojnicę i karmazynowy ubiór prosty, wygodny a ładny, z hełmem o podniesionej zasłonie oraz zbrojny w sztylet, dziwny prosty miecz oraz tęgi a lekki dwurak o dziwnym kroju - znany jako claymore. Mężczyzna ten miał długaśne po ramiona, kręcone włosy w kolorze ciemnego blondu. Nosił także wąs.
Był to tęgi szlachcic niższej warstwy, rodzony i chowany na Albionie. Henry z klanu Buchanan. Jeden z najlepszych szampierzy i wojowników z tej wyspy jacy kiedykolwiek przybyli do Imperium.
Jednakże nie on był tu tak ważny, a jego dotychczasowy i najlepszy pan. Isaak Casarius Wallenstein. Jeden z najbardziej poważanych szlachciców z samego miasta Hergig.
Szatyn o zielonych oczach i nieco nieopalonym licu. Wiecznie promiennie uśmiechnięty i zadowolony z życia, młodo wyglądający lord średniej postury, daleki do porównania z wielkim wyspiarzem który mu towarzyszył. Jednakże jego walory to nie była siła, a niezwykła zdolność krasomówstwa. Ten człowiek potrafił przekonać diabła, by oddał skradzione dusze albo driadę do tańczenia nago dla drwali po tartaku. Był również człowiekiem wielce inteligentnym, obytym w świecie, naukach i etykiecie. Z całą pewnością można było stwierdzić, ze nikt w całym pałacu Elektorskim nie posiada takich zdolności oratorskich... aczkolwiek blisko byli mistrzowie trubadurscy, poeci, pisarze oraz demagodzy.
Kobiety wiele razy spojrzały na tego mężczyznę w sile wieku. Mimo niepozorności, miał w sobie coś niesamowitego. Coś, co zjednywało mu ludzi z każdej warstwy społecznej. Po prostu nikt nie potrafił zmusić się, by go nie lubić. _________________ Ulfir Egillsson, Norsmen -Wichry Północy
Mo¿esz pisaæ nowe tematy Mo¿esz odpowiadaæ w tematach Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach