Do³±czy³: 20 Sty 2008 Posty: 67 Sk±d: z wszechÅ›wiata
Wys³any: Czw Maj 08, 2008 14:22 Temat postu:
- To znowu ten dźwięk, może być gorąco. -<Podchodzę do krawędzi i trzymam kamień w gotowości. Ubezpieczam wspinającego się krasnoluda> - Pospiesz się Kazdin, co by do Twojej szanownej rzyci się nie dobrało to paskudztwo. Pomóżcie mu duzi ludzie- <rzucam do reszty>. _________________ "Ten, który walczy z potworami, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich... kiedy sopoglądasz w otchłań, ona również patrzy w ciebie..."
- Friedrich Nietzsche
Ciągnę za linę, która uprzednio mocno chwyciłem. Ciągnę ile sił w rękach, a gdy Krasnolud wyjdzie biorę w dłonie łuk i szykuje się do strzału. Wiele może się stać, więc próbuję zwracać uwagę na najmniejszy nawet trzask.
Po wyciągnięciu Kazdina z dziury wszyscy odetchnęli z ulgą, bowiem woda, która znajdowała się pod krasnoludem wzburzyła się, z pewnością siedzi tam jakaś cholera.
Ciągle trapi was jedno pytanie? Cóż to za krzyki nieludzkie? Kiedy Kazdin stał na równych nogach ostrożnie ruszyliście do miejsca, z którego dochodzą jęki.
Po dojściu na miejsce okazało się, że źródłem jęków cierpienia był medyk Gotthard. Musi być chory... Wygląda tragicznie: jego skóra zaczęła się łuszczyć, a z porów zaczął lecieć lepki śluz, jego rysy twarzy są jakby ostrzejsze, a oczy niesamowicie podkrążone. Same gabaryty Gottharda nabrały znacznej wielkości.
WÅ‚aÅ›nie mieliÅ›cie coÅ› powiedzieć kiedy to Kain upadÅ‚ na ziemiÄ™ z przeraźliwym krzykiem. ZÅ‚apaÅ‚ siÄ™ za gÅ‚owÄ™ i tarza siÄ™ po ziemi – ten ból musi być potężny skoro powaliÅ‚ takiego konkretnego chÅ‚opa jakim jest Kain. _________________ #Sesja Przyjaciel czy wróg? - Frank albo Fred
Do³±czy³: 20 Sty 2008 Posty: 67 Sk±d: z wszechÅ›wiata
Wys³any: Wto Maj 13, 2008 16:11 Temat postu:
<Szybko podbiegam pod ścianę i oglądam się w stronę Kaina. Przygotowuje kamień do rozpaczliwego rzutu.> _________________ "Ten, który walczy z potworami, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich... kiedy sopoglądasz w otchłań, ona również patrzy w ciebie..."
- Friedrich Nietzsche
Do³±czy³: 17 Sie 2006 Posty: 1751 Sk±d: z nienacka :D
Wys³any: Wto Maj 13, 2008 16:59 Temat postu:
- Masz jakieś środki uspokajające Gariel? Zresztą nie ważne... <szybko odwiązuje linę > Andrejev ogłusz Gottharda, płazem miecza, celuj w potylice, ja zajmę się Kainem... < powoli zbliżam się do tarzającego się Kaina łapię go barki i próbuję unieruchomić. > Uspokój sie chłopie! < uderzam go w twarz.> Spokój! <jeśli to nie pomaga staram się go związać.> _________________ #Wichry Północy, Kazdin
#Ciężkie jest życie na morzu, Miguel Rodriguez de Gillera
Całą dziwną sytuację komentuje słowami
- Co tu siÄ™ dzieje do cholery ??!
Burcząc coś dalej pod nosem sięgam po miecz i w dogodnym momencie ogłuszam Gottharda dokładnie według wskazówek krasnoluda. Następnie pomagam mu opanować Kaina.
Nie trzeba mnie długo znać by zauważyć moje niezadowolenie z powodu tego całego zamieszania.
<Nie daje się dobrowolnie uderzyć. Jeśli czuje sie na siłach bronie się. W przeciwnym wypadku spróbuje umknąć. >
-Odejdź ode mnie , zostaw mnie. Nie dam sie zamordować!! _________________ Jestem mieczem i zbroją. Moja droga tam gdzie krew.
MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Próba ogłuszenia Gottharda nie idzie po waszej myśli. Pobożny medyk jest silny i broni się zaciekle.
Andrejev starał się jak mógł - próbował złapać medyka, objąć go, a następnie powalić go na ziemie, uderzyć w łeb... Wszystko na nic. Końcem końców Andrejev zarobił urocze limo pod prawym okiem. Kiedy do akcji wkroczył Kazdin, udało się. Gotthard leży nieprzytomny na ziemi.
Kain po chwili uspokoił się, jest spocony i blady jak ściana, może jest chory? Nie wygląda najlepiej, ale wstał na równe nogi, mruknął coś do siebie i patrzy na was trzeźwym wzrokiem.
- Krr krr rr - znajomy wam odgłos rozległ się po jaskini. _________________ #Sesja Przyjaciel czy wróg? - Frank albo Fred
< SpoglÄ…dam na towarzyszy >
- Nic mi nie jest...chwilowy atak...chyba ich pazury były zatrute...reakcja organizmu który się broni - wzruszam ramionami
< Podchodze do Kazdina >
- Weź resztę stąd i sie zabierajcie...zaufaj człowiekowi kransoludzie...nie przeżyjemy tego.... - mówię poważnie
< Gdy już pójdą za krasnoludem podążam w stronę tego "krrk" > _________________ #sesja Miasto: Dante Cavenaghi
#sesja Wichry Północy: Kain
Kobiet potrafiących służyć za materac jest wiele na tym naszym nie najweselszym ze światów. Ale znalezienie dowcipnie czy roztropnie gadającego materaca nie jest już takie proste
Do³±czy³: 17 Sie 2006 Posty: 1751 Sk±d: z nienacka :D
Wys³any: Czw Maj 22, 2008 00:57 Temat postu:
- Zgłupiałeś chyba <mówię do Kaina> nie mam zamiaru się stąd ruszać, a już na pewno nie będę niańczył tych nieudaczników. Gariel rusz dupę i zabierz z Andrejevem te zwłoki zwane Gotthardem... Hubert jeśli wybadałeś korytarz który może wyprowadzić was na powierzchnię to poprowadź nim resztę.
<sięgam młot obracam go w rękach. >
- Przeszedłem tutaj aby zarobić, jak na razie nie zrobiliśmy nic za co mogli by nam zapłacić więc nie wracam. < mówię to takim tonem aby było wiadomo, że nie żartuje i zadania nie zmienię. > _________________ #Wichry Północy, Kazdin
#Ciężkie jest życie na morzu, Miguel Rodriguez de Gillera
Do³±czy³: 20 Sty 2008 Posty: 67 Sk±d: z wszechÅ›wiata
Wys³any: Pia Maj 23, 2008 07:05 Temat postu:
- Nieudacznikiem nie jestem, ale drogę ku wyjściu wskazać mogę.-<Czekam aż się zbiorą do dalszej wędrówki>- Za mną!- <Prowadzę ich dalej korytarzem, lub cofam się do rozwidlenia i idziemy 2 tunelem, zależnie od tego gdzie, jak oceniłem, jest wyjście.> _________________ "Ten, który walczy z potworami, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich... kiedy sopoglądasz w otchłań, ona również patrzy w ciebie..."
- Friedrich Nietzsche
- To vszystko to zapowiedź śmierci, vięc ja jestem za vydostaniem się stąd.
Biorę Gottharda nawet, jeśli będę musiał go targać sam i udaje się za Hubertem.
- Nie podobają mi się te odgłosy. Być może ktoś lub coś nas obserwuje. Bądźmy czujni i nie pchajmy się do walki, jeśli nie będzie takiej potrzeby.
Do³±czy³: 20 Sty 2008 Posty: 67 Sk±d: z wszechÅ›wiata
Wys³any: Nie Maj 25, 2008 10:59 Temat postu:
- A zatem usta stulmy, bo gadanie nasze najwięcej robi hałasu. Nie wydaje mi się, by ten stwór widział zbyt dobrze, a więc możemy zaryzykować i zapalić pochodnię. _________________ "Ten, który walczy z potworami, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich... kiedy sopoglądasz w otchłań, ona również patrzy w ciebie..."
- Friedrich Nietzsche
Po odpaleniu pochodni pojawiła się iskierka nadzieji. Dym zaczął powoli i monotonnie uciekać dalej, drogą wyjścia prowadzi przez dalsze korytarze, których jeszcze nie spenetrowaliście. Jest i cug... Pomysł Huberta okazał się wyjątkowo trafny.
Nastała drażniąca cisza. Każdy z was wstrzymał oddech i nasłuchiwał czy przypadkiem nic nie zbliża się w waszą stronę... I tak przez około minutę. Nic, żadnego słyszalnego ani widzialnego zagrożenia.
Teren czysty można uciekać z tej pieprzonej jaskini lub badać ją dalej.
Odgłosy, które słyszeli wszyscy dochodzą z domniemanej drogi ucieczki. Póki co musicie iść wszyscy razem.
Po przejściu kolejnych korytarzy, i bacznemu obserwowaniu dymu, trafiacie na kolejne zdumiewające zjawisko. Podziemne jezioro, które maluje się przed waszymi oczyma zagradza wam dalszą drogę. Nie było by niczego dziwnego w tym naturalnym zbiorniku wodnym gdyby nie skalna wysepka, a na niej kolejny z potworów.
- Krr krr rrr - mruknął w waszą stronę, a następnie dał nura pod wodę.
Kazdin i Hubert dostrzegają wyjście z tej jaskini i, jak wszyscy, małe światełko. _________________ #Sesja Przyjaciel czy wróg? - Frank albo Fred
Spodziewając się ataku stwora szykuje się do strzału. Celuje w stronę jeziora, gdyż przypuszczam, że to żądne krwi stworzenie lada chwila nas odwiedzi ... Spluwam.
- Chwytajcie za broń panowie
Powiedziałem pół szeptem
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach